31-07-2017, 17:38 | #11 |
Reputacja: 1 | Kapitan postanowił osobiście zaprowadzić wścibskich gości do sprawczyni morderstwa. Wścibscy - Właśnie tak ich postrzegał, czego mógł domyślać się Smith, wiedział Ramirez, a spostrzegła Opal. Dziennikarz nie pozostawiając nawet chwili nie wypełnionej rozmową, miała wrażenie że Gabriel nie jest w pełni przekonany czy powinien im pomagać. Jego komentarze, język ciała oraz ton głosu zdradzały zdenerwowanie. Z jednej strony nie chciał się sprzeciwiać woli Yukisama, którego korporacja zapewne jak szereg innych finansowała w pewnym stopniu policję. Z drugiej strony chciał coś z tym zrobić, o czym świadczyło przetrzymywanie Celeste. Możliwe że współpraca z zewnętrznymi śledczymi była mu na rękę ale nie chciał otwarcie tego przyznać, odruchowo traktując gości jako wścibskich intruzów. Na pewno jednak nie był w pełni do tego przekonany i czegoś się obawiał. Wirus był dodatkowym argumentem, przez który kapitan chciał pozbyć się problemu, ze świadomością, że nie zostanie on w pełni zamieciony pod dywan. |
01-09-2017, 14:28 | #12 |
Reputacja: 1 | Praca wspólna :) Smith stanął z boku i obserwował kobietę. Skinął głową na Opal, by była w gotowości. Reporterce pewnie najłatwiej będzie nawiązać więź, ale może najpierw spróbować innego podejścia. - Czujesz się pewnie skołowana i zagubiona. To normalne po tym co przeszłaś. - Smith uśmiechnął się ciepło i przyjaźnie starając się wykorzystać swe talenty.- Zacznijmy więc powoli. Jak masz na imię? Jak mam się do ciebie zwracać? Opal wolała poczekać aż nowo poznane Ego zabrał głos. Bądź co bądź to on był specjalistą. Dlatego też na skinięcie głowy Smitha nie zareagowała. Czekała cierpliwie. Dziewczyna skierowała trochę nieobecny wzrok na Smitha. Otworzyła usta by coś powiedzieć, ale je zamknęła. Powtórzyła to kilka razy, aż w końcu szepnęła jedno słowo. Trzeba było naprawdę nadstawić ucho, aby to usłyszeć i zrozumieć. - Celeste. - Miło Cię poznać Celeste. Jestem Ramirez Sanatana, poznaj również moich towarzyszy. Chcemy z Tobą porozmawiać o tym co działo się ostatnio i doprowadziło nas to tego miejsca. Po krótkiej rozmowie mam nadzieję opuścić to miejsce umożliwiając to jednocześnie Tobie. Musisz tylko starannie i szczerze odpowiadać na wszystkie zadawane pytania. Ramirez skupił wzrok na dziewczynie, nie przepadał za podami ale doceniał ich wartość… także w terapii. Ego było tutaj jednak bardziej istotne… a za nim zadamy pytania istotne trzeba po pierwsze ustalić jak je zadawać a po drugie stworzyć profil. Ramirez uruchomił nagrywanie poprzez implant, spiął wszystko z innymi dostępnymi implantami do badania reakcji osoby, sam wyciszył swoje emocje aby zagwarantować jasny przekaz bez błędu subiektywizmu. - Zaczniemy od kilkunastu pytań, odpowiadaj na nie ‘Tak’ lub ‘Nie’. Czy mnie rozumiesz ? Celeste kiwnęła głową i dopiero po chwili odpowiedziała “tak”. Ramirez zaczął zadawać pytania, na które uzyskiwał odpowiedź zawsze z opóźnieniem. Niektóre musiał powtarzać zanim dotarły do dziewczyny. Gdy wyczerpał listę potrafił już stworzyć profil ale był też świadom, że może być niedokładny. W trakcie badania jasnym się stało, że to co z początku zostało uznane za “szok” jest w istocie syndromem “oderwania”. Jej połączenie z morfem było nadszarpnięte, co owocowało opóźnionymi reakcjami i problemami z postrzeganiem otoczenia. Nie była do końca pewna gdzie się znajduje i dlaczego. Dziewczyna sama w sobie była skromna, wycofana i nieśmiała. Wydawała się być szczera. Czasem zbyt szczera. Niemal naiwna. Kopia kwestionariusza wraz z opracowaniem została wysłana prywatnym kanałem do Opal i Smitha. Typowe objawy akomodacji po re-sleeve, to zazwyczaj przekłamuje badania ale nikt nie mówi, że to ostatnie. Kiedy towarzysze zapoznawali się z profilem Ramirez wysłał wiadomość do znajomego prawnika ze swojej micro-korp aby przygotował mu zestaw podstawowy prawnych i uzasadnienie do skierowania Celeste na pełne badania psychologiczne i psychochirurgiczne - bez danych i personaliów tylko ‘ teoretyczny przypadek. Opal zapoznała się pospiesznie z notatkami. ~ Trzeba z nią porozmawiać na simulspasie. Nie powinna mieć rozstroju jako stała pracowniczka. Chyba, że dopiero zaczynała. O ile to w ogóle sprawczyni. Zacznij proszę od pytań co robiła tamtego wieczoru. Nie chce mi się wierzyć, że tak ważny gość jak Yukisam dostał świeżaka. ~ doszło do Ramireza poprzez mesh. - Nie jest trochę nieobecna? - zapytała cicho dziennikarka Gabriela nachylając do niego głowę. - Wiemy czy może Yukisam miał jakiś fetysz? - Każdy bogacz ma jakiś fetysz - zauważył kapitan. - To chyba przychodzi z kasą, ale nie mam pojęcia co go kręciło. Dziewczyna zaś… jest trochę nieobecna - przyznał Gabriel równie cicho. - Ale nie jestem psychologiem. Dla mnie może być równie dobrze w szoku. W końcu to jej pierwsze morderstwo. Do tego momentu jej kartoteka była czysta. Jak na moje oko, to kolejny infomorf zmuszony do pracy w burdelu, aby opłacić swoją egzystencję po Upadku. Bez perspektyw na szybkie wzbogacenie, bez perspektyw na własnego morfa. Przez lata na smyczy. Może właśnie z tego powodu jej odbiło? -Ja nadal obstawiam, że to ktoś wypchnął jej EGO na obrzeża świadomości i przejął kontrolę nad “ciałem”. Takie porwanie musi odbić się na psychice.- stwierdził Smith autorytarnie.-Yukisan nie był pierwszym lepszym napalonym typkiem z ulicy i nie poszedł do podrzędnego burdelu. To bogaty członek elity biznesowej, a ci wybierają odpowiednie lokale i są obsługiwani przez profesjonalistki. A te… nie wariują. - Zgadzam się. Pytanie co jeszcze kolega będzie w stanie się dowiedzieć. Opal zapuściła research i mapowanie relacji Kazato Yukisama. Skoro kapitan nie wiedział, bądź wcale nie chciał powiedzieć, to trzeba było samemu się dowiedzieć. - Celeste… wiem że to dla ciebie trudne, ale postaraj się skupić na ostatnim kliencie i wydarzeniach z nim związanych. Opowiedz to co pamiętasz… Powoli i bez pośpiechu.- rzekł spokojnie Smith widząc że Ramirez jakoś nie spieszy się z zadawaniem kolejnych pytań. Dziewczyna drgnęła. Mrugnęła kilka razy jakby na moment obudziła się, ale nie skoncentrowała wzroku na kimkolwiek. - Chmury… pałacowe wieże… ogrody i łoże z kwiatów… przeszłam przez drzwi… rycerz… nie… książę… i… i… i potwór… Po policzku dziewczyny spłynęła pojedyncza łza. Opal uniosła brwi zaskoczona odpowiedzią. Ugryzła się w język przeb upewnianiem się czy aby na pewno to jest to co widziała. - Spokojnie, tu ci nic nie grozi. Co się stało z tym księciem i potworem? Poprzez Katona Smith przekazał Ramirezowi, aby ten dowiedział się więcej o firmie w której pracowała Celeste. I ich modelu zatrudniania pracowników. Dłuższa chwila milczenia była wynikiem analizy i planu na przygotowanie odpowiedniego simulspace… do pełnego profilu przydałby się przegląd klientów Celeste i coś więcej na temat jej historii… za mało danych. Dane otrzymane od Smitha były istotne… jeśli szybko je przeanalizuje a do tego nie może się rozpraszać. Smith otrzymał wiadomość “ Dziękuję z dane.” Kapitan otrzymał wiadomość “Proszę o wgląd do kartoteki Celeste w celu uzyskania pełniejszego obrazu badanej” Opal otrzymała wiadomość: “Zadawaj pytania i zdobądź jej zaufanie, uzyskaj obraz z jej pamięci.” - Książę… - zaczęła, a głos jej zadrżał. - Był ze mną w łożu… kochaliśmy się… potem była brama… wyspa otulona kaskadą wodospadów… wiedziałam, że mnie nie przepuszczą… blokowały wszystko… prócz jednej ścieżki… wzięłam go za rękę… pobiegliśmy ale nogi nam grzęzły w błocie… potem przyszedł potwór i walczyli… on i książę… potwór zabił go na moich oczach… Kolejne łzy popłynęła z oczu Celeste. Jej morf doskonale dozował wodę zgodnie z natężeniem emocji. Jej model był jednym z lepszych więc posiadał wszystkie systemy wspierające interakcję z klientem. Reklamy producenta nie kłamały. Kapitan w tym czasie przekazał zestaw informacji o Celeste. Zgodnie z tym co mówił wcześniej nie było tego wiele. Ego nie było notowane. Rejestracje w systemach po upadku rozpoczęły się kilka lat temu gdy po raz pierwszy od Ewakuacji wypłynęła z banku i zniknęły bardzo szybko gdy przeszła do szarej strefy. - A jak wyglądał ten potwór? Kim był książę? - Opal pozwoliłą sobie podejść do kobiety aby położyć jej dłoń na ramieniu. Uśmiechnęłą się ciepło. Z zauważalnym opóźnieniem Celeste odwróciła głowę w stronę Opal i wzdrygnęła się o sekundę po fakcie. - Ja… nie pam… - urwała po czym wzrok znów jej zginął gdzieś w oddali - on… ma skrzydła… zionie ogniem, który odbija się krwawą łuną… jego łuski lśnią, a pazury szarpią ciało.. - To chyba wyklucza ją jako morderczynię.- zwrócił się cicho Smith, do kapitana.-Czy te romantyczne chwile były nagrywane? Dysponujecie kopią logów do meshu tego burdelu? Bo ktoś musiał wejść zewnątrz, włamać się do morpha tej kobiety i jako “potwór” zabić księcia. W logach powinny być tego ślady. - Celeste, co zrobiłaś potem? Co się stało kiedy potwór zabił księcia? - dziennikarka przykucnęła aby nie patrzeć na nią z góry. Kapitan pokręcił głową. - Nie przeprowadziliśmy dokładnego śledztwa na miejscu zbrodni. Nie zdążyliśmy przed poleceniem “z góry”, a Madame Gisele skutecznie opóźniła jakiekolwiek działania szczując moich ludzi prawnikami. Jeśli dobrze pamiętam pokój nie był monitorowany. Jeśli chcecie się bawić w analizę logów proponuję zacząć od niej - kiwnął głową w kierunku dziewczyny - Jej inserty meshowe mogą nosić jakieś ślady… ale po tym co usłyszałem o tym wirusie, o którym pani Blackwater wspomniała, nie zamierzam się w tym babrać. Smith też nie. Dobrze pamiętał co ów wirus zrobić z sztuczną inteligencją w domu Klytemenesa. - Wydaje mi się, że będę w stanie przygotować bezpieczne środowisko… zresztą. Nie musimy łączyć się bezpośrednio. Mam dostęp odpowiednich narzędzi by stworzyć zamknięty system w którym dokonamy połączenia i odczytu danych z insertów mesh… jeśli tylko Celeste zostanie zwolniona z aresztu. Ramirez skupił wzrok na Kapitanie aby to jego przekonać do dalszego działania. - Jej ciało jest dostosowane do bycia przekonywającą, jednakże wykluczam opcję, że ta opowieść ma chronić jej faktyczny udział. Jako lekarz, oczywiście po obecnym badaniu i przesłuchaniu polecam dalszą obserwację w kontrolowanym środowisku. Będę w stanie zapewnić odpowiednie bezpieczeństwo i dyskrecję Tymczasem Celeste trwała niemal w bezruchu - również gdy odpowiadała na pytanie Opal. - Ja… - zawahała się. - Siedzę na łożu. Wkoło kraty… Fioletowe firany… obrazy… pochodnia płonie i daje ciepło… potwór zniknął, ale ja jestem uwięziona. Nie mogę odnaleźć księcia… odszedł ode mnie? Ruszył na wyprawę… z pewnością wróci. - Na pewno. Celeste jeśli możesz opisz mi jak wygląda to miejsce, jak my wyglądamy - Opal uwielbiała korzystać z VR dla zmyłki kiedy ktoś ją śledził. Wiedziała też, że bywają osoby tak pogrążone w VR, że przestają odróżniać ją rzeczywistości. Znowu Celeste z opóźnieniem zwróciła głowę w kierunku Opal. Mrugnęła chyba po raz pierwszy od początku rozmowy. - Masz piękną suknię... długie zielone włosy… diadem na skroniach i perlisty naszyjnik. W dłoniach trzymasz rzeźbioną białą laskę... Spojrzała na Smitha. - Rycerz… zbroja lśni… dłoń na pięknym mieczu… ostrze wykute w bezkresnych czeluściach Amdgaaru. Wzrok skierował się na Ramireza. - Poeta… pięknomówca… harfa i pióro… pstrokata odzież… Kapitan westchnął ciężko i pokiwał głową. - Wszystko jasne. Po prostu jej odbiło - jęknął. - Jeśli chcecie ją leczyć, to proszę bardzo, ale ona fizycznie tu zostaje. Może sprawa została zamieciona pod dywan, ale wolę trzymać ją tutaj niż wypuścić w takim stanie na ulicę. No chyba że jej burdelmama się o nią upomni. - Wcale jej nie odbiło. Jej postrzeganie otoczenia zostało zmienione, by jej umysł nie buntował się przeciw roli prostytutki. Tak jak różowe okulary na nosie. Znikają wszystkie kolory poza różowym. Widzi świat przez filtr fantasy wbudowany w programy obsługujące jej zmysły.- wyjaśnił sytuację Smith.- Dla niej każdy klient był księciem, a każdy pokoik komnatą królewską. Idealna forma niewolnictwa. Zamyślił się dodając.- Zamiast ją pytać, najlepiej byłoby zebrać informacje jakie widziały jej oczy, zanim zostały one przetworzone do formatu fantazji jaką ją karmiono. Opal uśmiechnęłą się do Celeste i podeszła z powrotem do Smitha i kapitana. - O ile zgadzam się, że jej raczej nie odbiło, to wcale nie uważam aby zaszczepili jej to właściciele burdelu… - Opal wcale nie była pewna swoich słów. - Zachowuje się jakby miała niezsynchronizowany morf, a nie powinna co już ustaliliśmy. Ważne jest to co powiedziała. Potwór zabił księcia. Nie ona zabiła potwora, ani nie ona zabiła księcia. Ktoś inny tam był. Ktoś kogo zapamiętała jako potwora. Jeśli ma filtrowaną wizję - dziennikarka wyraźnie skrzywiła się to mówiąc - to ktoś kto nie jest częścią algorytmów na pewno będzie zglitchowany. -Zatem wszystko jasne… macie tu jakiś punkt medyczny ? Potrzebuje sterylnych warunków medycznych, sterylne warunki mesh zapewnię sobie sam Kapitanie. Za waszą zgodą zostaną tutaj dostarczone odpowiednie sprzęty z placówki mojej korporacji to jest Crux Intelligence. Przeprowadzę pełen seans psychochirurgiczny oraz medyczno-informatyczne skanowanie insertów mesh jak i receptorów wzroku oraz zwojów pamięci by potwierdzić wypowiedziane teorie.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. |
04-09-2017, 20:15 | #13 |
Reputacja: 1 | Kapitan niechętnie zgodził się udostępnić punkt medyczny ulokowany na dwunastym piętrze. Nie uśmiechała mu się perspektywa przekazania potencjalnej psychopatki w ręce psychologa i wypuszczenia jej z bezpiecznego więzienia. Najwyraźniej jednak nie miał ochoty na ewentualne przepychanki o prawnym podłożu. Ważną rolę odegrały też siła argumentów Smitha, przekonywujący ton Ramireza oraz urok Opal, która przyciągała wzrok kapitana nazbyt często. Koniec końców złamał się. Celeste miała zostać odprowadzona pod strażą w postaci dwóch policjantek pod bronią. Gabriel Graad również dołączył chcąc trzymać rękę na pulsie, obawiając się o zdrowie gości lub najzwyczajniej nie mając nic lepszego do roboty. Ostatnio edytowane przez Jaracz : 04-09-2017 o 20:22. |
15-10-2017, 20:41 | #14 |
Reputacja: 1 | Smith spojrzał na pielęgniarkę i stanął pomiędzy nią a Celeste zasłaniając pacjentce widok na igłę. |
16-11-2017, 19:00 | #15 |
Reputacja: 1 | Celeste w virtualnej rzeczywistości pokręciła głową. |
18-11-2017, 20:51 | #16 |
Reputacja: 1 | Smith zamknął oczy. Wszak w tej chwili wrażenia wzrokowe były kłamstwem. Słuch? Dotyk? Na razie postanowił skupić się na słuchu. I znaleźć prawdę wśród kłamstw, no i ostrożnie wymacać sobie rzeczywistość. Po czym zaczął cofać pamięcią kilkanaście minut w przeszłość, lokalizując gdzie się znajdował, jak wygląda pomieszczenie i pierwotne położenia pozostałych osób w pomieszczeniu. Nie potrzebował widzieć, gdzie jest… więc zamykając oczy ignorował te bodźce. Opal zawahała się. A co jeśli… ale przecież to niemożliwe. Tylko im dłużej będzie zwlekać tym pewniej Celeste ucieknie. To przeczyło logice aby na posterunku było takie miejsce. Dziennikarka jednak złapała się framugi i postanowiła przeskoczyć na drugą stronę. Ramirez odpowiedzialny za security spociłby się gdyby mógł. To się zupełnie nie zgadzało! Proces znajdujący się w VR został wygaszony, jego pamięć i operacja zostały zapisane na zabezpieczonym dysku wewnątrz prywatnej sieci w celu analizy. W tym momencie nie ma na to czasu. Ramirez odpowiedzialny za security przystąpił do analizy tego co się wydarzyło - czy EGO nadal jest połączone ? Czy jest to związane ze zniknięciem ciała Celeste i odłączeniem od systemu ? Zapewne tak, trzeba jednak sprawdzić logi… i jak ta akcja została zapisana. Do tego potrzeba więcej czasu… Morph Ramireza zachwiał się i przewrócił na kolana kiedy proces kontrolujący ciało fizyczne został zatrzymany i zapisany na prywatnym dysku tak samo jak proces z VR. Jedynym działającym procesem pozostał Ramirez security był najlepiej zabezpieczony ze wszystkich więc powinien działać poprawnie. Kiedy zaczynał przejmować kontrolę nad ciałem przyspieszył swoje procesy myślowe po przez wtyczkę mnemotyczną. Pamięć i dane jednostki Creepy i Strażnika zostały zresetowane do domyślnego profilu po czym oba boty otrzymały rozkaz znalezienia i zlokalizowania Celeste przy współpracy z jednostkami policji. Smith --------- Gładka poręcz łóżka lekko wibrowała pod dotykiem tak jak metal ma w zwyczaju... śliski materiał pościeli nie stawiał większego oporu… twarda ściana… Smith był w stanie przypomnieć sobie ułożenie pokoju. Wiedział co gdzie stało i gdzie mniej więcej stali obecni. Nie mógł jednak wyczuć pod ręką Celeste. W istocie musiała się wydostać. Słuch nie zawodził. Sygnał alarmowy rozbrzmiewał na piętrze, na korytarzu. W tej sali był cichszy i wygłuszony. Nagle dłoń Smitha trafiła na rękę Celeste wciąż przykutą do poręczy. Pod nią, pościel była mokra... Opal -------- Dłoń obserwatorki pewnie złapała framugę i skoczyła. Coś jednak szarpnęło ją za dłoń gdy już miała uderzyć obcasami o dywan na korytarzu. Zachwiała się i straciła równowagę. Nogi zamiast uderzyć w podłogę zatopiły się w niej. Dywan rozerwał się i zniknął bezpowrotnie odsłaniając daleko w dole ulicę i mknące po niej smugi światła. Reporterka poczuła podmuch wiatru. Wisiała na krawędzi okna trzymana kurczowo przez pielęgniarkę, której twarz wykrzywiona była w przerażeniu. Palce zaciskały się boleśnie na nadgarstku Opal. Ramirez -------------- Zniknięcie EGO zdecydowanie musiało być.związane ze zniknięciem morfa. Połączenie zostało zerwane kilka chwil później gdy dziewczyna została zauważona przy oknie. Tym razem nie było widać żadnych śladów ataku. Log enigmatycznie wskazywał tylko “Utrata połączenia z EGO”. Ramirez po przetasowaniu procesów zobaczył następującą scenę… Bill Fergusson stał przy drzwiach potrząsając głową i przecierając oczy. Podobnie zachowywał się Gabriel. Pielęgniarka wychylała się przez okno jakby wymiotowała lub coś trzymała. Smith zaś po omacku sprawdzał otoczenie sprawiając wrażenie oślepionego. Nie sposób było stwierdzić czy tak było naprawdę, ponieważ nosił ciemne okulary. Niepokojące natomiast były ręce Celeste urwane gdzieś w okolicach łokci, wciąż przyczepione do łóżka przy pomocy kajdanek. Lejąca się z nich krew spływała po przesiąkniętej pościeli na podłogę. Wyraźny ślad krwi prowadził do okna. Tego samego przy którym stała pielęgniarka. Nigdzie nie było widać Opal. Roboty ruszyły natomiast na korytarz posterunku w poszukiwaniu prostytutki. - Jezusmaria! Kurwa! Trzymaj! Trzymaj! - Opal puściły nerwy zupełnie gdy spojrzała w otchłań pod sobą. W panice zaczęła majtać ręką tylko po to aby złapać się jakiegokolwiek wystającego elementu. Nogi też szukały czegoś na czym mogłyby się zaczepić. Smith przez chwilę badał to co pochwycił. Dłoń przesuwała się po ręce Celeste w dół pod prześcieradło. Przynajmniej do czasu, aż posłyszał paniczne krzyki reporterki. Wtedy też puścił kończynę Celeste i wykorzystując swą pamięć i słuch ruszył w tamtym kierunku wciąż macając na oślep otoczenie. - Smith podążaj za odgłosami botów, creepy będzie piszczał w częstotliwości raz na pięć sekund. Jeśli posiadasz wszczepy wykrywające krew mogą się przydać. Morph Celeste nie ma rąk, proszę uwzględnić to w raporcie dla policji. Słowa wręcz wyleciały z ust Ramireza, wargi ledwo mogły nadążyć nad myślą. Opal była za oknem, trzymała ją pielęgniarka! - myśl zdawała się być przedawniona w chwili kiedy ciało Ramireza ruszyło w stronę okna aby pomóc pielęgniarce wciągnąć Opal. Kolejny pomysł mógł być naruszeniem praw i drobnym przestępstwem ale Ramirez musiał to zrobić. Bill i Gabriel byli wyłączeni, za nim ich receptory zrozumieją co się dzieje będzie za późno. - Komendancie, podłącze się do waszej sieci aby nadzorować poszukiwanie zbiegło Morpha. Proszę o pozwolenie na działanie. Brak reakcji do 5 sekund uznaje za zgodę słowną wraz z kodami bezpieczeństwa. Nie możecie sami się podłączyć gdyż wasze receptory zostały zarażone. Zanim padły słowa Ramirez przygotował się do podłączenia - autoryzowanego lub nie - z siecią posterunku. Kamery, głośniki, drzwi. W chwili gdy Ramirez zaczynał mówić “Komendancie (...)” zdarzyło się kilka rzeczy naraz. Pośpiesznie kierujący się do okna Smith zderzył się z pielęgniarką, która niemal wypuściła Opal. Ta krzyknęła ponownie majtając drugą ręką. Sytuację po części uratował Ramirez który też dotarł do okna w tym samym momencie. Refleks obu mężczyzn odegrał tu wielką rolę. Smith w końcu musiał otworzyć oczy, a Ramirez zgubił wątek i nie dokończył zdania. Udało się jednak złapać zsuwającą się reporterkę i wciągnąć z powrotem do sali. W tym samym momencie przyszła też informacja zwrotna od grup pościgowych. Roboty strażnicze na parterze wysłały obraz zmiażdżonej od upadku Celeste, której morf leżał w kałuży krwi i wnętrzności. Fragment ocalałej twarzy patrzył ze smutnym uśmiechem w kierunku kamery. Czerwone, przekrwione oko, część ust, fragment nosa… tylko tyle zostało z jej głowy. Policja już zabezpieczała teren… - Kurwaaaa…- Gabriel pierwszy postanowił dać stosowny komentarz. - Co tu się właśnie stało? - Ktoś… się upewnił, coby Celeste nie wygadała za dużo. Może gdybyśmy podeszli do sprawy subtelniej, a nie z finezją tarana…- zamyślił się Smith pocierając podbródek. Nie było jednak co płakać nad rozlanym mlekiem. - Celeste dostała ataku psychozy i wyskoczyła przez okno podczas przesłuchania. Klasyczne samobójstwo niestabilnego emocjonalnie EGO. Tak pan może napisać w raporcie. Sprawa zamknięta, a pan już nie musi się martwić, czy Celeste by zabiła ponownie. Nie ma co płakać, należy minimalizować straty i korzystać z tego co zostało. - JEZUSMARIA! Smith! Jak możesz?!? - Opal zdecydowanie nie była spokojna jak jej przedmówca. Drżała klęcząc na podłodze, była blada i spocona. Jej serce waliło jak oszalałe, a w głowie Kelpie powtarzała formułki uspokajające, których dziennikarka nie słyszała. - O Boże..! ręce… - kobiecie zebrało się na wymioty. - Celeste nie żyje. I jakkolwiek okrutnie to brzmi… musimy podchodzić do sprawy racjonalnie.- mężczyzna kucnął obok Opal i dodał cicho.- No i nie chcemy, by kapitan obciążył nas odpowiedzialnością za jej śmierć i zamknął w areszcie. Uśmiechnął się ciepło.- Na żal i żałobę też jest czas… niestety dopiero poza murami tego posterunku. Ramirez przez dosłownie chwilę żałował obecnego przebiegu spraw. Celeste była ciekawym przypadkiem. Była też wyzwaniem… lub raczej wyzwaniem był ten co ją zaprojektował i w ostatnim momencie życia kontrolował. - Z przykrością muszę przyznać, że ona nam zwyczajnie uciekła, uciekła w śmierć, skrajne załamanie EGO wynikające z inwazyjnego rzeźbienia psychseansami… mówiąc w prostszych słowach to była bardziej kreacja niż realna osoba. Smith ma jednak rację, problem jej leczenia i przechowania stracił na znaczeniu. Przygotuję stosowny raport medyczny który podsumuje zgromadzoną wiedzę. Sugeruję sekcję zwłok przy której mogę asystować waszemu koronerowi, uzasadnienie sekcji to uzyskanie ostatecznych potwierdzeń dla mojej teorii, a następnie demontaż morpha. Całkowity. Ramirez wyjął też niewielkie puzderko i podał je Opal. - Na uspokojenie i szok po sytuacji zagrożenia życia. Jedna tabletka teraz i dla pewności druga przed snem. - To niekoniecznie dobry pomysł.- stwierdził dyplomatycznie Smith, uważając podanie Opal pigułek za… dość niefortunną propozycję. Spojrzał na dziewczynę ostrożnie kładąc dłoń na jej ramieniu.- Co się stało, to się nie odstanie. Nie masz powodu się obwiniać. Ktoś… jest tu dobry w zacieraniu za sobą śladów. - Ludzie na litość… - Opal wstała otrząsając się. - Przepraszam kapitanie, to nie był nasz zamysł. Panowie mają rację, że trzeba się tym zająć, lecz uważam, że da się to ująć w oficjalnym raporcie bez zbędnego naginania prawdy. Dziennikarka wzięła pudełeczko, choć jeszcze nie zażyła tabletki. - Jestem też pewna, że da się to zrobić tak aby nie miał pan problemów z Yukisamem ani aby on ich nie miał. Prosze to zrzucić na mnie jako dziennikarkę śledczą. Widzisz jednak kapitanie, że coś tutaj wyraźnie nie gra. Pozwól nam zabezpieczyć ciało Yukisama i sprawdzić tego, który robił sekcję. To bardzo ważne. Gabriel patrzył na obecnych nie przymierzając jak na szaleńców. Nikt tego nie mógł wiedzieć na pewno, ale w obecnej chwili, zaraz po nierealnym transie na jawie i braku możliwości pełnego zrozumienia toku wydarzeń, komendant policji zastanawiał się, czy to wciąż halucynacje. To po prostu było widać w jego spojrzeniu. - No nie… - mruknął w końcu. - No, po prostu, kurwa, nie. Czy wy jesteście psychopatami? Czy wy pojmujecie co się właśnie wydarzyło? - pytanie było chyba retoryczne, bo kontynuował, a głos podnosił coraz wyżej grzmiąc echem po sali. - Dziewczyna, która zamordowała swojego klienta, właśnie oderwała sobie ręce i wyskoczyła przez okno. Jakby tego było mało, wszyscy najwyraźniej zostaliśmy czymś zaatakowani, bo jeden biegał po omacku, drugi całował podłogę, a trzecia wybrała się najkrótszą drogą na randevouz z Celeste. Teraz zaś zamiast się zastanowić, co tu się w zasadzie odjebało, dostaję rady co wpisać do raportu, jak zamknąć śledztwo oraz lakoniczną analizę stanu emocjonalnego denatki. W dupę sobie wsadźcie przeprosiny i poklepywanie po plecach! - ryknął - Brakuje żebyście jeszcze powiedzieli, że następnym razem wyjdzie lepiej… no kurwa mać! Mam tego dość! Posiedzicie sobie! Bill Fergusson tymczasem milczał. Jego wzrok był jednak nieobecny i leniwie poruszał się po pomieszczeniu - znak że detektyw aktywnie korzystał z meshu. - Ponieważ to co się wydarzyło… jest chyba zrozumiałe dla wszystkich. - stwierdził spokojnie Smith spoglądając na Gabriela. Westchnął i dodał. - Szczegóły pewnie poda nasz specjalista, ale… ogólnie można wziąć pod uwagę tylko dwie teorie. Albo zostaliśmy zaatakowani z zewnątrz poprzez mesh, albo… specjalista uruchomił jakoś ukryte w niej procedury “bezpieczeństwa”, które zaatakowały nasze systemy pozbawiając nas wzroku, a następnie zmusiły morpha Celeste do autodestrukcji, by nie wygadała za wiele. Opal poczuła totalną rezygnację. Odsunęła się pod ścianę czując, że kompletnie zawalili sprawę. Nic się nie udało wyciągnąć z Celeste, nie udało jej się powstrzymać przed samobójstwem i jeszcze wkurwili kapitana. Teraz nie będą mogli zabezpieczyć zwłok Yukisama. Gdyby tylko mogli postąpić inaczej… Ramirez westchnął, kapitan wpadł w stadium potocznie określane jako ‘wkurwienie’, nie obawiał się konsekwencji. Jakiekolwiek ograniczenie wolności skończyłoby się szybko dzięki koneksjom, rejestrator życia ciągle wszystko nagrywał. Zebrane dane w postaci zrzutów danych z multi-procesów i cały zapis z sesji VR będzie wystarczający aby dobry prawnik wyciągnął ich tyłki z ciupy bardzo szybko. Nie mniej przyda się kilka dodatkowych informacji, na przykład próbki krwi denatki które bez problemu zbierze creepy. - Postanowiliśmy podać najkrótszą możliwą odpowiedź na zadane przez Pana pytanie wraz sugestiami kolejnych kroków do których warto zaliczyć usunięcie rąk Celeste z fotela, widok mnie nie obrzydza ale jest to kwestia szacunku dla ciała. Ramirez podszedł do komputera służącego do zabezpieczeń obrócił ekran w stronę kapitana, na ekranie wraz z kolejnymi zdaniami wypowiadanymi przez lekarza pojawiały się stosowne fragmenty sesji VR lub informacje zebrane przez receptory ciała Ramireza. Wykształcił się też drugi proces… który skontaktował się na grupowym czacie ze Smithem i Opal wysyłając krótką informacje “Bill dziwnie się zachowuje czy to tylko moja paranoja ?” - Zaspokajając pańskie pragnienie panie Kapitanie do posiadania kompletnych informacji. Celeste czy też raczej będąc dokładnym jej EGO było poddawane seriom psychoseansów uwzględniających kształtowanie osobowości i sposobu postrzegania rzeczywistości. Nie była chora psychicznie, ona została tak zaprogramowana niewykluczone, że podstawą do czegoś takiego była jej praca, nie byłby to pierwszy przypadek czegoś takiego z jakim się spotkałem. Niestety tutaj jednak ktoś poszedł o krok dalej, osoba która chciała śmierci Yukisamy, albo samodzielnie albo przy współpracy obsługi domu uciech, zamontowała w jej EGO mechanizmy obronne z którymi nie byliśmy w stanie sobie poradzić. W jakiś sposób jej główne EGO to poddane kształtowaniu i sesji VR nie było świadome tego jakie akcje podejmuje inna część. Coś jak niekontrolowany multi-proces, przedarł się on przez zabezpieczenia i dokonał ataku który miał na celu stworzenie zamieszania w realium w celu ucieczki. To dlatego zachowywaliśmy się dziwnie, niestety najmocniej doświadczyło to mnie i panią Blackwater gdyż nałoży się na to atrefakty z sesji VR.Byłem zmuszony usunąć proces główny który sterował moim ciałem, dlatego całowałem podłogę jak to pan pięknie określił. Ramirez wyświetlił ostatnie minuty seansu VR na ekranie zaraz obok ostatnich minut rejestrowanych przez jego morpha przed zamianą procesów. - Dla całej analizy istotne jest jedno, co widział pan, panie komendancie oraz obecny tu Bill Fergusson zajęty przeszukiwaniem meshu, bóg tylko wie w jakim celu. Gabriel był cierpliwym człowiekiem - to trzeba było mu przyznać. Wysłuchał wszystkich, w tym dłuższej wypowiedzi Ramireza. Jedynie oczy pełne wściekłości i poczerwieniała twarz zdradzały emocje. Gdy odpowiedział, jasnym było że nie wszystko do niego dotarło, albo też (co równie prawdopodobne) nie chciał, aby jakiekolwiek tłumaczenia do niego dotarły. - Do kurwy nędzy! Wypieprzać stąd! - ryknął, najwyraźniej zmieniając decyzję względem aresztowania wszystkich w zasięgu wzroku. - Zabierajcie swoje problemy i nie chcę was widzieć! WSZYSCY! - dodał niezbyt spokojnym tonem, gdy Bill odchrząknął chcąc coś powiedzieć. Detektyw westchnął i wycofał się w kierunku drzwi. Na korytarzu widać już było kilku policjantów szykujących się do zabezpieczenia pomieszczenia. @Opal, Smith, Ramirez Od: Bill Fergusson Nie wiem jak wy, ale ja się ewakuuję. Jeśli dziewczyna była rzeczywiście przeprogramowana, to trzeba się dowiedzieć przez kogo. Ja też miałem halucynacje, ale mój firewall nie wykrył żadnej intruzji na AR. W tym samym czasie Ramirez otrzymał raport od swoich robotów, w którym informowały zwięźle i wprost, że odebrano im prawa swobodnego poruszania się po komisariacie. - Chodźmy. Nie ma co nadwyrężać cierpliwości naszego gospodarza. Proponuję kieliszeczek czegoś mocniejszego. Gdy na starej… Ziemi, ktoś umierał to jego rodzina urządzała mu stypę, by… pożegnać go godnie.- stwierdził spokojnie Smith zwracając się do obojga towarzyszy.-Myślę że my… możemy takie pożegnanie urządzić Celeste. Kieliszek czegoś mocnego, toast dla… zmarłej. Po tych kilku żywotach jakie przeżył w kolejnych morfach pamięć o “starych dobrych czasach” nieco się Smithowi zacierała i mieszała. Uśmiechnął się smutno.- Tak najlepiej wyrazić żal A do Katonowi nakazał znalezienie odpowiedniego do takiej okazji przybytku gastronomicznego w okolicy komisariatu. Ramirez odruchowo zablokował nieautoryzowany dostęp do komputera dostarczonego przez jego ludzi przełączył je w tryb ‘Archive’ i wysyłał komendę zapisu danych na prywatne dyski wewnątrz korporacyjnej sieci. Połączenie jest szybkie, a kluczowych danych nie jest tak dużo. Po skopiowaniu dane stricte prywatne - takie jak zrzut procesów myślowych zostaną skasowane z fizycznego dysku. Po zakończeniu całej operacji dane związane bezpośrednio z Celeste zostaną udostępnione policji - jeśli o to poprosi - ale nie wcześniej. Całe wydanie komend zajęło nie więcej niż oddech. - Moi ludzie odbiorą sprzęt firmowy we wskazanym przez Pana czasie, w przypadku pytań o wyposażenie z którego korzystałem proszę kontaktować się z moim działem IT. - lekarz skinął głową Gabrielowi po czym ruszył do wyjścia jeśli Opal wydawała się nadal otępiała całym tym traumatycznym wydarzeniem podszedł do niej aby pomóc jej wyjść. Roboty otrzymały rozkaz powrotu do Ramireza wyznaczonymi przez policję kanałami. Opal wyciągnęła z torebki napój energetyczny i popiła nim jedną z tabletek od Ramireza. Jej wzrok znów padł na odcięte ręce. Pospiesznie odwróciła spojrzenie. Byle nie patrzeć na okno. Jak to dobrze, że na dole są budowy. Gdyby nie to byłaby teraz wielka afera… Dziennikarka podziękowała skinieniem głowy i wyszła. Przechodząc obok kapitana otworzyła usta aby coś jeszcze powiedzieć ale zrezygnowała. Z kwaśną miną dołączyła do reszty na korytarzu. Słowem nie powiedziała o SPECKU, który wciąż był w kostnicy i miał tam pozostać. Gdyby miała jeszcze jednego mogłaby samego kapitana podsłuchiwać. Niestety tak nie było. To była rzecz, którą Opal musiała zmienić. Posiadać więcej sprzętu. Wcześniej wystarczało jej co miała. Teraz musi się to zmienić. No i wypadało by pociągnąć za kilka sznurków tutaj. Opal pozwoliła sobie zacząć powoli przeszukiwać czy nie ma znajomych, bądź znajomych znajomych pracujących w tym konkretnym budynku. Jeśli mieli zabezpieczyć to musieli wiedzieć co się dzieje z ciałem denata i kimkolwiek kto z nim miał do czynienia. - Za wcześnie jest na picie Smith. Nawet za cudzą śmierć. Poza tym to tylko morf, Celeste może mieć ubezpieczenie. Nawet bez niego jej CORE wciąż może być do odratowania. Ramirez spokojnie monitorował postęp kopiowania kiedy opuszczali posterunek. - Wątpię aby dostała szansę. Żałuję, że nie mogłem jej pomóc, niestety w tej rozgrywce okazałem się być gorzej przygotowanym zawodnikiem. Ktokolwiek majstrował przy jej EGO był w tym na prawdę dobry, atak nastąpił z wewnątrz dalej nie wiem tylko czy to było świadome czy nie świadome uruchomienie procesu. - Czyli teraz ruszamy do “miejsca pracy” Celeste?- zapytał Smith spojrzawszy na oboje.- Pojedziemy moim samochodem. Opal skwasiła się jeszcze bardziej. - Obawiam się, że razem z robotami Ramireza wszyscy się nie zmieścimy. Z resztą jeśli się nie mylę Bill też ma swój samochód. Pojadę z nim. Po ostatnim Smith nie uważam, żeby wszyscy w jednym pojeździe byli dobrym pomysłem. - ostatnim razem ostrzelano ich. Co jeśli ktoś kto stoi za wirusem stara się trzymać pieczę nad wszystkim? Lepiej nie dawać mu łatwego jednego celu. - Zgoda.- Smith rzeczywiście nie wziął pod uwagę robotów Ramireza. I jakoś nie uśmiechało mu się wozić jego majdanu po mieście. Od kiedy to zatrudnił się jako szofer dla Ramireza i jego złomu? Smith zgodził się jednak to zrobić, traktując jednak to zadanie jako bardzo przykry obowiązek.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. |
20-11-2017, 20:49 | #17 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Jaracz : 20-11-2017 o 20:57. |
10-12-2017, 22:41 | #18 |
Reputacja: 1 | Zatrzymali się gdzieś w pobliżu ich celu. Budynku w którym popełniono morderstwo. Smith wysiadł i opierając się o drzwi samochodu czekał aż reszta zbierze się dookoła niego. |
17-01-2018, 20:16 | #19 |
Reputacja: 1 | - Miło mi was tu gościć. Czy byli państwo umówieni? - Ach, nie. Obawiam się, że to raczej bardziej spontaniczna decyzja. - Opal podeszła krok bliżej do morfa kobiety i odrobinę speszonym ściszonym głosem dodała. - Jesteśmy osobno. Smith zaś dodał. -Nie byłem umówiony, ale słyszałem dobre opinie w meshu i potrzebuję relaksu po ciężkim dniu w robocie. - Ależ oczywiście. Spontaniczność i relaks to jedne z fundamentów, na których opieramy ten przybytek - odpowiedziała kobieta i wydawać się mogło że kieruje te słowa zarówno do Opal, jak i do Smitha. - Pozwólcie że obsłużę Państwa po kolei. Spojrzała na Smitha i wskazała na jedną ze ścian. Natychmiast na jednolitej powierzchni zarysował się prostokątny obrys i fragment ściany obrócił się zmieniając w wygodną, obitą miękkim materiałem sofę. Gest recepcjonistki wyraźnie zachęcał mężczyznę do poczekania na swoją kolej. Smith skinął głową w milczeniu i ruszył w kierunku sofy. Po czym usiadł na niej cierpliwie czekając na swoją kolej. Rozglądał się dookoła starając się zapamiętać wszelkie szczegóły pomieszczenia. Trochę z nudów, trochę na wszelki wypadek. Opal zmieszała się nieco. Otworzyła usta i zaraz je zamknęła, odchrząknęła. - Co może mi za… co, nie… kogo... Jaką macie ofertę na teraz? Skoro tak bez umówienia… - dziennikarka ciągnęła swoją grę już czerpiąc z tego pewną przyjemność. Opal mogła zauważyć jak źrenice recepcjonistki dosłownie na ułamek sekundy drgnęły tracąc ostrość widzenia. Znak że na ten moment przeniosła uwagę na coś innego - zapewne wirtualnego. Nachyliła się do Opal i dotknęła jej przedramienia w geście idealnie oscylującym na granicy spoufalenia. Dziennikarka nie mogła zaprzeczyć, że ów gest odebrała pozytywnie. - Pozwól, że zostawimy tak sztywne słowa jak “oferta” za sobą - ton jej głosu również się nieznacznie zmienił lokalizując się wykresie gdzieś w okolicach ‘ciepła’ i ‘przyjaźni’. - Myślę że mam coś co z pewnością ci się spodoba. Powiedz… czy lubisz imię “Adam”? - A czy Adam jest interesujący? Bo… w zasadzie to przyszłam szukać nietypowych przeżyć. Jakoś wszystkie męskie EGO jakie spotkałam nie przedstawiały sobą wiele wartości. Jeśli Adam umiałby rozpalić moją wyobraźnię…- Opal rozkręciłą się czując się zachęconą przez ekspedientkę. Tak powinna zrobić. Ale musi też naprowadzić na właściwy temat. - Nietypowych? - uśmiechnęła się - Dobrze trafiłaś. Wraz z Adamem odnajdziesz wszystko czego oczekujesz, tak w świecie realnym, jak i w świecie wyobraźni. Recepcjonistka wykonała prawie nie zauważalny gest dłonią i w powietrzu nad jej nadgarstkiem pojawił się hologram z wyświetloną ceną. Był lekko rozmyty, ale Smith również mógł dostrzec o jakim koszcie mowa. Pięćset kredytów było stosunkowo dużym wydatkiem jeśli mowa o nocy (czy też może tylko kilku godzinach) płatnej miłości. Opal zapłakała wewnętrznie. - Cena razem z posiłkiem jak rozumiem - zażartowała uznając, że pora o jakiej przyszli mogła wymagać od zainteresowanego śniadania. Nawet jeśli faktycznie zaczynała odczuwać powoli głód jakoś wątpiła aby takiej usługi doświadczyła. Recepcjonistka zaśmiała się krótko, po czym pobrała odpowiednią kwotę z elektronicznej portmonetki Opal. - Proszę… - wskazała windę z zielonym obrysem drzwi. - Życzę miłej zabawy. Gdy tylko drzwi zamknęły się za dziennikarką, skierowała swoją uwagę na Smitha. Jej uśmiech delikatnie się zmienił. Już nie był ciepły i przyjacielski, a trochę prowokujący. - Zapraszam. Coś mi podpowiada, że to nie jest twój pierwszy raz. - Oczywiście. I mam kilka wymagań. Po pierwsze: Oczekuję ważnej rozmowy… bez względu więc w jakiej sytuacji będę, muszę mieć stały i stabilny dostęp do meshu. - recepcjonistka miała rację, więc Smith nie zamierzał udawać, że było inaczej. Skinęła głową. - Oczywiście. Nie ograniczamy klientom dostępu do meshu/ Jakie jest drugie wymaganie? - Oczekuję odetchnięcia od nowoczesnego świata. Może coś realiach fantasy, tylko bez zanurzenia w simulspace. Nie chcę by moja… partnerka była zlepkiem zer i jedynek. Chcę coś bardziej realnego.- zaczął mówić powoli i wyraźnie się zastanawiać. Pozował z jednej z strony na klienta wiedzącego czego chce… z drugiej zaś strony na kogoś, kto ma tych wymagań wiele. Recepcjonistka ponownie skinęła głową, a prowokujący uśmiech nie schodził jej z twarzy. - To życzenie również spełnimy - na razie nie wydawała się świadoma tego, że Smith ją podpuszcza. - Czy masz jakieś trzecie wymaganie? - Znajomy biznesmen wspominał mi o wyjątkowej kochance. To on mi w sumie polecił to miejsce. Mówił że z nią bawił się cudownie. Celeste… tak się chyba nazywała.- Smith zastanawiał się pocierając podbródek. -Może być ona. Chętnie przekonam się czym się tak ekscytował. Nawet powieka jej nie drgnęła. - Doskonały wybór - odpowiedziała. - Celeste będzie na ciebie czekać i zapewni ci niespotykane wrażenia… czy to wszystkie wymagania? - Nie. Myślę że to wszystko. Ile ta przyjemność będzie mnie kosztować?- zapytał Smith z uśmiechem. Nie udało się. Ale możliwe że przyciągnął do siebie uwagę… dając więcej szans Opal. Mężczyzna nie miał nanitów do szpiegowania. Był negocjatorem i więcej tu zdziałać nie mógł. - Celeste jest jedną z najbardziej wyszukanych przyjemności. - odpowiedziała jakby to miało tłumaczyć wyświetloną nad jej dłonią kwotę w wysokości 750 kredytów. -Zgoda. Oby była warta tej ceny. Jeśli będzie… może zostanę waszym stałym klientem.- uśmiechnął się w odpowiedzi Smith. Nie odpowiedziała. Wskazała jedynie czerwoną windę, a inserty meshowe Smitha odebrały zaproszenie do uruchomienia lokalnej wtyczki nawigacyjnej, która miała poprowadzić klienta do celu. Smith skinął głową, uruchomił wtyczkę i ruszył grzecznie w kierunku windy.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. |
18-02-2018, 21:04 | #20 | ||||||||
Reputacja: 1 | Wskazana przez recepcjonistkę winda otworzyła się w chwili, gdy Smith podszedł do drzwi. Lokalna nawigacja uruchomiła się na nakładce AR ukazując wskazówki gdzie należy się udać - przy pomocy strzałek, a w samej windzie podświetlając drugi z pięciu przycisków na terminalu. Poza podświetleniem w nakładce AR, przyciski nie były w żaden sposób podpisane. Nie było też wiadomym który z nich odpowiada obecnemu piętru z holem i recepcją. Cytat:
Cytat:
Winda płynnie ruszyła i zatrzymała się po kilku sekundach. Nie było żadnego sygnału dźwiękowego, a przyciski poza AR dalej pozostały wyciemnione. Drzwi otworzyły się ukazując długo korytarz, który musiał się ciągnąć aż do końca budynku. Ściany były skąpane w czerwonym świetle rzucanym przez listwowe taśmy. To był jedyny rodzaj oświetlenia, przez co korytarz był trochę niewyraźny, jeśli nie korzystać z augmentacji optycznych. Kilkoro drzwi umieszczonych naprzeciwko siebie sprawiało, że budynek (a przynajmniej ta część) przypominała hotel. Nawigacja prowadziła do przodu, aż do nieoznakowanych drzwi z wycieraczką z napisem “Welcome”. Dopiero teraz do uwagi Smitha doszło, że żadne z drzwi nie mają dzwonka, wizjera, ani nawet klamki. Najwidoczniej nie było takiej potrzeby, a i zwiększało aurę tajemniczości. Wrażenie jednak burzyło poznanie Celeste, dla której pokój za drzwiami mógł na dobrą sprawę być więzieniem. Drzwi przed którymi stanął Smith otworzyły się niemal bezszelestnie w chwili gdy stanął na wycieraczce. Jego oczom ukazała się komnata z kamienia… nie mogło być mowy o pomyłce. Tuż za framugą roztaczała się scena rodem z jednej z wizji Celeste. Kamienne ściany, płonące pochodnie, łóżko z baldachimem, a na nim czekająca już na Smitha dziewczyna. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że wnętrze pokoju to sprytna iluzja AR. Trzeba było się jednak mocno wysilić, by ją dostrzec. Dziewczyna była jednak jak najbardziej prawdziwa, pomimo że wyglądała iście bajkowo. Tuż obok łóżka stał stolik zastawiony owocami, dwoma kubkami i karafką jakiegoś trunku. - Witaj - jej głos nie był tak uwodzący jak recepcjonistki, ale również niósł ze sobą podniecające wibracje, na które ciało Smitha zaczęło odpowiadać. - Napijesz się? Sięgnęła po karafkę. - Tak moja piękna… napiję. - Smith rozejrzał się po sali próbując zapamiętać szczegóły i porównać je z tymi opowieści Celeste. Gdzie ów książę walczył z potworem? Jak zginął? I z czyjej ręki. Skupił się po chwili na samej księżniczce, by zorientować się z jakim morfem ma do czynienia. Kobieta nalała alkohol do szklanki i wstała z łóżka z niespotykaną gracją. Choć była piękna, mało prawdopodobne było, aby używała sylpha. Zręcznie ukryte łączenia sekcji skórnych na rękach i nogach sugerowały, że jest to pod. W sali było jeszcze kilka elementów przykuwających uwagę. W kącie ustawiono duże lustro wysokości człowieka. Jedną ze ścian przyozdabiał… dywan? Sprawiał wrażenie ciężkiego, a utkany wzór przedstawiał walkę jakiegoś rycerza ze smokiem. - Proszę… - szepnęła podając szklankę. - Mam na imię Celeste. - Dziękuję.- odparł z uśmiechem mężczyzna i usiadł obok rudowłosej dziewczyny, Zamyślił się. - Jak sądzisz moja śliczna, jak mam na imię? Jakie by do mnie pasowało? Uznał że rozmowa z nią może przynieść przydatne informacje, tak długo jak nie będzie burzył jej iluzji. Celeste żyła w wyśnionym świecie… i tak należało z nią postępować. - Sir Mikael - odpowiedziała bez wahania. - Jesteś wszak rycerzem, który przybył skosztować słodkich tajemnic mego buduaru, nieprawdaż? Usiadła z powrotem na łóżku. Blisko… bardzo blisko Smitha. Mężczyzna poczuł jak jej dłoń wodzi po jego barkach i karku. - Nie jest ci za gorąco? - Sir Mikael. - powtórzył cicho Smith pozwalając dziewczynie robić, to co planowała. Zsunął z siebie marynarkę i odłożył na bok. - Masz rację moja śliczna, acz… martwi mnie, że nie mogę cały czas być przy tobie. Powiedz mi Celeste, jak zabijasz czas, gdy mnie nie ma przy tobie? - Rozmyślam o tobie - odpowiedziała i uniosła swoją szklankę “przepijając” do Smitha. - Czas mija szybciej, gdy to właśnie na ciebie czekam. Rozmyślam nad nowymi sposobami, by umilić ci pobyt w mych ramionach... Za nas mój drogi. Wypijmy za nas. Mówiąc to wychyliła swoją porcję trunku. - Za nas.- potwierdził Smith wychylając kielicha. Po czym spytał. - I zawsze sama? Nie ma jakiś dam dworu, które… poprawiała by ci humor swoją obecnością i pomagały przy strojeniu się dla mnie? - Och… - mruknęła cicho - Inne damy dworu zazdroszczą mi ciebie. Plotkujemy między sobą, zdarza się nam - przyznała robiąc minę wielce grzesznego niewiniątka. - Każda z nich chciałaby zaznać kilku chwil ukojenia w twej obecności sir Mikaelu. Smith miał wrażenie, że wszystko wokół nabrało realności. Przez moment, ułamek sekundy przyszła mu do głowy dziwna, irracjonalna myśl, że może w istocie jest wspomnianym rycerzem. Jego uwagę przyciągnął ponownie obraz przedstawiający konflikt człowieka z potworem. - Tu jestem mój drogi… - szepnęła kobieta kusząco i zaczęła zajmować się sznurowaniem jego tuniki. Tuniki ? Jakiej tuniki? Najwyraźniej Smith zaczął być wciągany w iluzję. Nie mógł jednak dać się jej całkowicie pochłonąć. - "Katon. Monitoruj zachowanie organizmu i poziom hormonów." - polecił mentalnie swej muzie, zdając sobie sprawę, że wykreowana fantazja zaczyna go pochłaniać. Niekoniecznie mu się to… podobało. Ale też musiał udawać szukającego rozkoszy klienta. Ujął więc podbródek dziewczyny dłonią i pocałował delikatnie usta mając nadzieję, że poprzez mesh zachowa na tyle kontakt z rzeczywistością, by móc reagować na wieści od Opal i Ramireza. Te wkrótce się pojawiły. Od Opal przynajmniej. Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Tak czy siak, jeśli później nadarzy się okazja Smith postara się wyjaśnić swoje stanowisko… później… teraz zakończył to krótką odpowiedzią. Cytat:
Smith zatapiał się w wizji, lecz było coś co mu ewidentnie przeszkadzało. Drobny szczegół… jakby głos sumienia gdzieś na dnie świadomości. [Katon] Uwaga, twoje wskaźniki biometryczne zaczynają wykraczać poza dopuszczalne normy. Wskazane jest abyś powstrzymał wykonywane czynności. Sir Mikael mógł zignorować to “bzyczenie” w głowie, z pewnością wywołane zbyt dużą ilością wypitego wina, jak i trudami ostatniej potyczki. Mógł też się na nim skupić porzucając uwagę słodkiej Celeste. Smith jednak opierał, wykorzystując świadomą kontrolę nad swym układem dokrewnym. - Katon. Szczegóły. - nakazał mentalnie sprecyzować swojej muzie jej ostrzeżenia, nie przestając całować Celeste. Wszak miał być zwyczajnym klientem, więc powinien korzystać z sytuacji. Dopóki Opal nie wzywała pomocy, nie miał powodu zachowywać się podejrzanie. Niestety nawet kontrola hormonów nie powstrzymywała tego co się właśnie działo ze Smithem. Iluzja była rzeczywista i wydawała się być niezależna od działania augmentacji morfa. Smith zdołał jednak usłyszeć Katona, czy też raczej głos własnego sumienia, który alarmował go o… to już jednak nie było ważne. Cóż poradzić… był tylko zasłoną dymną dla towarzyszy i wsparciem w sytuacji kryzysowej, o ile Katon zdoła go wyrwać za zamroczenia.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. | ||||||||