Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-10-2017, 00:00   #1
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
T.I.M.E Stories: PANDEMIA


Każdy przybywający do Bazy, widząc ją po raz pierwszy, doznawał pewnego rozczarowania.

Kiedy procedury dokowania zostały rozpoczęte, przejmowała je sztuczna inteligencja, jak na większości promów kosmicznych, łącząca się bezpośrednio z oprogramowaniem stacji, więc siedząc wygodnie w fotelu można było przez wielkie, panoramiczne okno dokładnie obejrzeć cel swojej podróży. Wyglądał dość niepozornie, maleńki okruch skały na tle ogromu kosmosu. Z zewnątrz niegościnny i nieprzyjazny, wewnątrz wydrążonego wnętrza, zawierał jedno z najbardziej nowoczesnych laboratoriów obecnych czasów. Nawet biorąc pod uwagę te najwyżej rozwinięte cywilizacje.

Tajna baza Agencji Czasu została zbudowana właśnie w tym miejscu nie bez powodu. Planeta, wokół której orbituje asteroida, utrzymuje się dokładnie na krawędzi oddziaływania, znajdującej się w tym układzie osobliwości. Zaledwie kilka tysięcy metrów dalej, zaczyna się horyzont zdarzeń, miejsce z którego jak dotychczas nie ma powrotu. Ale właśnie dzięki temu położeniu asteroida idealnie spełnia potrzeby bazy. Zakrzywienie czasu, jakie można tu zaobserwować, pozwala na wykrywanie anomalii w czasoprzestrzeni i zmian temporalnych oraz na podróże w czasie, a przynajmniej na swobodne przenoszenie przez jego bariery, jaźni Agentów. Bo do tego właśnie sprowadza się, dostępna na tym etapie rozwoju, metoda pokonywania ograniczeń jakie nakłada na nas czas.

Niestety przebywanie w bazie ma swoje wady. Czas w tym miejscu płynie zdecydowanie wolniej i każdy miesiąc spędzony w asteroidzie, równoważny jest z upływem roku w innych częściach kosmosu. To cena jaką trzeba zapłacić za igranie z czasem. Dlatego większość Agentów nie przebywa tutaj więcej niż przez okres kilku, kilkunastu miesięcy, chyba że decydują się na pozostanie na stałe, a obsługa bazy , mieszka tutaj razem z całymi rodzinami lub jest zrobotyzowana.
Za to wyposażenie bazy w sporym stopniu rekompensuje te niedogodności. Po za samymi laboratoriami znajdują się tam strefy mieszkalne, z nowocześnie wyposażonymi pomieszczeniami i miejsca rozrywki oraz rekreacji. Można więc odpocząć po intensywnych godzinach szkoleń, wyciszyć się, zrelaksować w SPA lub zabawić w nocnym klubie i nawiązać ciekawe znajomości.

***


Wezwanie do stawienia się w sali odpraw przyszło zaskakująco szybko, jeśli wziąć pod uwagę, że zaledwie wczoraj ukończyło się szkolenie. Najwyraźniej w Agencji poszanowanie dla czasu było naczelnym priorytetem. Niezależnie od tego jak spędziło się czas i w jakim stanie było w tym momencie, pozostawało zaledwie kilka minut, by stawić się na wyznaczone spotkanie.
Przede wszystkich dominowała ciekawość. To miała być pierwsza prawdziwa misja, nie jak do tej pory ćwiczenia z symulatorem.
- Jak się pewnie domyślacie zostaliście zakwalifikowani do odbycia skoku czasowego. - Profesor Darlo popatrzył na siedzących przed nim czterech agentów surowym wzrokiem, mierząc ich uważnie od stóp do głów. - Nie jestem do końca przekonany czy jesteście już na to gotowi. Nie ja jeden jednak tutaj decyduję i mam nadzieję, że pozytywnie mnie zaskoczycie. To nie są ćwiczenia. Zostaniecie przeniesieni w ciała innych, żywych ludzi. Pierwsze dostosowywanie się może być pewnym szokiem dla organizmu. Nie będę was jednak zanudzał, mówiliśmy o tym szczegółowo na ćwiczeniach.
Profesor położył dłoń na pulpicie, a przed Agentami otworzył się holograficzny zapis oraz zdjęcia:
- Tutaj macie rozpisane szczegóły dotyczące misji oraz nosicieli, którzy są do dyspozycji. Macie dziesięć minut by się z nimi zapoznać i zadecydować o wyborze. Jak wiecie obowiązuje zasada, kto pierwszy ten lepszy. - Przez poważną twarz profesora przebiegł delikatny cień uśmiechu. - Z mojej strony to tyle. Na wszystkie wasze pytania odpowie Agent Robert Jenson, odpowiedzialny za Salę Skoków. - Jeszcze raz popatrzył uważnie na swoich niedawnych uczniów. - Życzę powodzenia. Agencie Jonson, są twoi. - Odezwał się do komunikatora.
 
Eleanor jest offline  
Stary 15-10-2017, 11:55   #2
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
- No, wreszcie! - odezwał się młody, wyjątkowo dobrze ubrany mężczyzna, przeglądając akta potencjalnych nosicieli i parametry misji. Baza nie była zbyt duża i wszyscy znali się przynajmniej z widzenia, a Anatoliego było bardzo ciężko przegapić. Zawsze nosił drogie ubrania, zazwyczaj garnitury których cena z pewnością przekraczała roczne zarobki przeciętnego domostwa. Tytanowy Steinhart, w zasadzie model kolekcjonerski, o ciężkiej do oszacowania wartości zawsze zdobił jego dłoń. Bystre oczy mogły zauważyć że na tarczy zegara było piętnaście cyfr, nie dwanaście jak w typowych czasomierzach.
Do tego dochodził sposób w jaki się poruszał… Zawsze wyprostowany, jakby ktoś wetknął mu w tyłek kij, uniesiony delikatnie podbródek i wzrok wbity w wyobrażony horyzont, jakby był na defiladzie. Bez wątpienia obrzydliwie bogaty, bez wątpienia nigdy na to bogactwo nie musiał pracować i zachowywał się jakby był księciem niemałego królestwa. Nie trzeba było go znać osobiście by dość szybko wydać o nim osąd “narcysta i dupek”. Po minucie odezwał się ponownie.
-Biorę Jonesa. - postukał palcem o tarczę swojego zegara. Był to swego rodzaju tik, zawsze robił to gdy myślał. - Skoro wirus ma zostać wyniesiony to widzę bardzo proste rozwiązanie. Obstawiamy wyjście z laboratorium gdzie jest przetrzymywany i przeszukujemy wszystkich przechodzących, albo wszystkich wybijamy. Ewentualnie dostajemy się do próbki pierwsi i ją niszczymy. Tak czy inaczej misja zakończona sukcesem. - sposób w jaki to powiedział nie brzmiał jak propozycja... Raczej jak rozkaz.
 
Zaalaos jest offline  
Stary 15-10-2017, 13:15   #3
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
- Alienor Hoover - odezwał się stojący bez ruchu Darian, może kilka sekund po tym, jak otrzymali materiały. Ci, którzy znali go tylko z widzenia, mogli podziwiać wyłącznie metalową, humanoidalną powłokę androida. Kilka razy zmienił się kolor i wygląd płyt i niektórych członków, które ten wymieniał stosownie do planowanych czynności i zleconych zadań. W większości przypadków był jednakże tylko bezosobowym robotem na dwóch nogach. Sytuacja zmieniała się, kiedy przychodziło do rozmowy. Olll okazywał się bardzo oczytanym, chętnym do wymiany poglądów osobnikiem, lubiącym wgryzać się w temat dogłębnie i dokładnie.

- Pozwolę się nie zgodzić z twoim rozumowaniem. Zawiera fundamentalne błędy - odezwał się po przemowie Anatoliego, głosem miękkim i niskim, bez intonacji i wyczuwalnych emocji, lecz bez wątpienia ludzkim. - Po pierwsze nie mamy czasu, aby czekać. Po drugie, nie znamy wszystkich wyjść, ani nie mamy dokładnej lokalizacji wirusa. Może być przechowywany w kilku miejscach, to zapiszmy jako punkt trzeci. Czwarty: nie wiemy co to za wirus, na pewno badają ich tam wiele. Nie wiem czy na szkoleniu spałeś, czy lubisz być arogancki, ale tak zwane wybijanie ludzi może zakłócić kontinuum czasowe znacznie bardziej niż nasze niepowodzenie w tej misji. To punkt piąty. Twoje ubranie należy do bogatych, podobnie w ten stereotyp wpasowuje się zachowanie w pojęciu panującym w planetach mniej rozwiniętych. Czy miejsce wśród Agentów Czasu wykupiłeś za dużą sumę pieniędzy? - zapytał go ze szczerym zainteresowaniem i bez śladu kpiny czy szyderstwa. - Poza tym dlaczego wybrałeś technika, a nie ochroniarza, skoro planujesz przeszukiwanie lub nawet zabójstwa?
 
Sekal jest offline  
Stary 15-10-2017, 13:59   #4
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Anatoli spojrzał uprzejmie na blaszankę.
- Odpowiem na twoje pytania od tyłu. Technik dostanie się wszędzie i zna wszystkie wyjścia. Najpierw musimy wiedzieć którędy nasz cel może się wydostać. Co do rozwoju mojej planety... Jest okej, nikomu nic tam nigdy nie brakuje, do Agentury wkręciłem się bo to ciekawa fucha. Pozwala na doświadczenie tak wielu różnych rzeczy... I nie, nie musiałem za nią płacić ani grosza. - na jego wargach wykwitł delikatny półuśmiech, który momentalnie zniknął.
- Zabójstwa... Osób z dostępem do "śmiercionośnego wirusa" nie będzie znowu aż tak dużo, więc i sterta trupów nie byłaby zbyt wysoka. Czasami trzeba wybrać między większym złem, a mniejszym, ale przyznaję i dla mnie to ostateczność. A sama natura wirusa? "Działający na układ nerwowy i doprowadzający do szaleństwa." Pani Cage specjalizuje się właśnie w tej działce i z pewnością wie które z wirusów mogą wywołać takie efekty, więc ktoś z was może ją wziąć, proszę bardzo. Jeśli nie to ją zwyczajnie uwiodę i uzyskam informacje starodawnym sposobem. Nie powinno być to zbyt trudne. To odcina twój punkt trzeci i... czwarty? Ewentualnie informatyk może przeszukać bazy danych. - Anatoli ponownie postukał tarczę swojego Steinharta palcem. Wyraźnie nad czymś rozmyślał. - Czekanie... Jeśli znamy wszystkie potencjalne wyjścia to wirusa bez naszej wiedzy zwyczajnie wynieść się nie da. Nie musimy znowu czekać tam wszyscy, reszta może sobie spokojnie zdobywać informacje na terenie. Zapomniałem o czymś? - spytał uprzejmie na koniec.
 

Ostatnio edytowane przez Zaalaos : 15-10-2017 o 14:02. Powód: Literówka, przepraszam.
Zaalaos jest offline  
Stary 15-10-2017, 15:18   #5
 
dzemeuksis's Avatar
 
Reputacja: 1 dzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputację
- Dobądź miecza i zabij mnie, aby nie mówiono o mnie: "Kobieta go zabiła" - mruknął do siebie jakby bez związku Teo Doros, wiszący nad aktami niczym pająk, który zwieszony z gałęzi na nitce pajęczyny lekko kołysze się na wietrze.

Wysoki, chudy jak szczapa były kapłan mimochodem przysłuchiwał się dyskusji Anatoliego z Darianem, aczkolwiek z jego wiecznie nieobecnego spojrzenia trudno było wywnioskować na czym się skupia i czy w ogóle. Miał krótkie, brązowe włosy, przycięte "na miskę". Ubrany był prosto, wręcz ascetycznie - przepisowy dress code, żadnych widocznych dodatków.

- Biorę... wchodzę... wybieram - z ulgą znalazł właściwe słowo - Lily Cage.

- Jeśli natomiast chodzi o plan działania, to zakładam, że nasi nosiciele posiadają pewną wiedzę, która może mocno wpłynąć na nasze plany, jakiekolwiek by one nie były. Może więc najlepiej będzie spotkać się już tam na miejscu i ustalić, co będziemy robić, opierając się na konkretach. O ile się nie mylę, wszyscy mamy dostęp do pomieszczeń na poziomie -2. Jeśli jest tam jakaś sala spotkań, to tam się zgromadźmy. Jeśli jest więcej niż jedna, to pierwszy z nas, który do takiej trafi, niech da znać przez interkom pozostałym.

Teo mówił cicho i spokojnie, w głosie nie słychać było żadnego afektu. Proponował to, co jego zdaniem będzie najlepszym wyjściem. Zwłaszcza że teraz mieli 10 minut - za mało na jakikolwiek konsensus przy bardziej złożonym planie. Nie zamierzał jednak się spierać.
 
dzemeuksis jest offline  
Stary 15-10-2017, 15:43   #6
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Earthshine Park był jednym z nielicznych terenów zielonych znajdujących się wewnątrz asteroidy Agencji Czasu. Koncentrycznie zasadzone buki, dęby i topole pięły się ku sztucznemu światłu słonecznemu, wzrastając na pieczołowicie zsyntetyzowanej mieszance glebowej. Stałe, ciche buczenie aparatury bez ustanku utrzymywało wilgotną i ciepłą atmosferę. Ten dźwięk skutecznie maskował doniosły szum fontanny. Tęczowo podświetlana woda znajdowała źródło w szczytowym punkcie kopuły, a następnie spływała wodospadem na sam środek Earthshine Park. Prawdziwa uczta dla oczu. Nic dziwnego, że właśnie w tym miejscu świeżo upieczeni agenci postanowili uczcić ukończenie szkolenia.


- Właśnie tak wygląda Ziemia - rzekł Ereec, siedząc pod drzewem. Przesunął dłonią po równiutko przystrzyżonej, zielonej trawie. Pociągnął duży łyk piwa i donośnie beknął, tym samym stylowo akcentując nazwę kolebki ludzkości.
- Może przed wybuchem wulkanów. Albo stopnieniem lodowców - odparł Marco, równie podchmielony. Z jego zaczerwienionego nosa skapywała strużka śluzu, którą wnet starł wierzchem rękawa. - Mówię wam, pewnego dnia cofnę się w czasie i uratuję jebaną planetę - dumnie podniósł palec do góry. - Zaczopuję Etnę, Wezuwiusza i inne kurwiszcza, a tę no… Anterktydę spryskam ciekłym azotem.
- A ja słyszałem plotkę - zaczął Karim - że doniesienia o planecie są grubo przesadzone. I tak naprawdę Ziemia jak najbardziej nadaje się do zamieszkania, ale ten przywilej jest zarezerwowany jedynie dla największych bilionerów, kanclerzy i dyrektorów korporacji. Jestem przekonany, że to prawda.
- Przekonany? - Ereec zapytał sceptycznie. - A byłeś tam kiedyś, że masz taką pewność? Nie? A ty, Marco? Też nie? - wykrzywił usta w kpiącym uśmiechu. - Więc może Liam?
- Raczej nie - odparł ostatni z wymienionych mężczyzn.
- Raczej? - Ereec zaśmiał się. - Myślisz, że mógłbyś kiedyś polecieć na Ziemię, a potem o tym zapomnieć? - pokręcił głową z niedowierzaniem.
Liamowi jednak nie było do śmiechu, toteż odpowiedział jedynie milczeniem.

Zostawił znajomych i ruszył w kierunku centrum, spoglądając na błękit, fiolet i zieleń opadającej wody. Wilgotna mgiełka unosiła się w powietrzu, lekko orzeźwiając. Skromna impreza agentów nie była jedynym wydarzeniem w Earthshine Park. Tuż przy fontannie odbywał się wernisaż. Tłum tłoczył się wokół bezkształtnego posągu z piaskowca, który został udostępniony ze zbiorów kolekcjonera sztuki pozaziemskiej. Takie artefakty były bezcenne, jako że obcy żyli na skraju uniwersum i ich kontakty z ludzkością pozostawały znacząco ograniczone. Liam nie miał szczególnie wybrednego gustu, jednak rzeźba nie zachwyciła go.

- Przepraszam, czy to pan Bates? - zaczepiła go atrakcyjna brunetka. Duże, orzechowe oczy otaczał wachlarz gęstych rzęs. Powieki zostały podkreślone delikatnym, fioletowym cieniem, a policzki rumianym różem. Była olśniewająca.
- Szukała mnie pani? - Liam odrzekł, posyłając delikatny uśmiech.
- Nie szukałam... jednak zdaje się, że znalazłam.
- Już przestraszyłem się, że wysłała panią agencja. Piękna femme fatale, która poinformuje mnie, że wystąpił błąd i wcale nie otrzymam licencji - wydał nieco teatralne westchnienie ulgi. - A z kim mam przyjemność rozmawiać?
- Z fanką pana reportaży - nieznajoma odparła, robiąc krok w jego kierunku i tym samym zmniejszając dystans pomiędzy nimi. - Jaka szkoda, że zrezygnował pan z pracy. Tajemniczy Liam Bates wyjaśniający tajemnice uniwersum. Proszę powiedzieć… - zawiesiła głos - czy naprawdę cierpi pan na amnezję?
- Właśnie z powodu takich pytań postanowiłem usunąć się w cień.
- To działa. Tutaj czas płynie wolniej niż gdziekolwiek indziej. Miesiąc spędzony w stacji oznacza rok dla reszty świata. Jeszcze kilka i wszyscy o panu zapomną.
- Oprócz pani, mam nadzieję.
- Niestety nie przebywam tu na stałe - westchnęła w odpowiedzi. - Wernisaż skończy się i powrócę do domu wraz z rzeźbą taty… - spojrzała na znajdujący się w oddali piedestał z bezcennym artefaktem.
- ...który musi być…
- …kimś bardzo wpływowym lokalnie - dokończyła. - Zanim odlecę i tak jak reszta publiczności zapomnę o panu… czy chciałby pan zabawić mnie kilkoma opowieściami? - uśmiechnęła się kusząco. Skinęła na kelnera i chwyciła dwa kieliszki szampana z tacki. - Kto wie? Być może błąd jednak wystąpił i wcale nie otrzyma pan licencji? - uśmiechnęła się. - Muszę zapytać tatę.
- W takim razie pozostaje mi jedynie służyć pani przez resztę wieczoru - Liam westchnął. - Tak, jak tylko będę w stanie.
Kobieta zaróżowiła się i chwyciła go pod ramię.
- Jestem Aurora - przedstawiła się.


Do tej pory Liam unikał alkoholu jak ognia. Ereec, Marco i Karim pili, podczas gdy on spoglądał na nich i ćwiczył siłę woli. Natomiast Aurora szybko i niepostrzeżenie skruszyła jego bariery. Pierwszy kieliszek szampana był jedynie wstępem do kolejnego. A potem następnego. Bates coraz głośniej mówił i wyraźniej gestykulował, opowiadając o pewnej zaginionej kolonii na Yrrhen Prime. Wnet stracił z oczu Aurorę, ale nawet tego nie zauważył.
- Już panu wystarczy - rzekł barman, kiedy poprosił o kolejnego shota whiskey.
- To prawda, mi nie wolno pić - Liam zgodził się, po czym nachylił się przez bar, chwycił butelkę i odszedł.

Bates nie dbał o to, czy barman wyśle po niego ochronę. Liczył się jedynie złocisty płyn. Ruszył ku drzewom. Chciał znaleźć jakieś ustronne miejsce, aby się odlać. Następnie położył się pod dębem, dokańczając butelkę. Zasnął, oczekując snów o utraconej przeszłości.

Rankiem został obudzony przez ogrodnika. Wymamrotał kilka słów o epilepsji, rozmasowując skronie. Następnie podźwignął się na nogi i spojrzał na pustą butelkę. Niepewnie schylił się, chwycił ją, przeprosił i chwiejnym krokiem ruszył przed siebie. Czuł się okropnie. Pragnienie przeraźliwie doskwierało, więc ruszył ku fontannie. Nabrał wodę w dłonie i zaczął chłeptać. Suche, spękane gardło domagało się więcej. Bates pił, a następnie obmył twarz. Przejrzał się w tafli wody. Odbicie patrzyło na niego oskarżycielsko. Obwiniało go. Zawstydzony odwrócił wzrok i ruszył ku wyjściu z Earthshine Park.

Po drodze zdołał znaleźć stoisko z logiem FoodCorpu. Po zjedzeniu syntetycznej jajecznicy poczuł się nieco lepiej. Zrozumiał, że nie zdąży wrócić do domu. W takim stanie będzie musiał pojawić się w Agencji Czasu. Wczorajsze ubrania nie prezentowały się najlepiej, a sińce pod oczami wyglądały niezdrowo. Zasępił się, patrząc na plastikową tackę. Był o krok od rezygnacji. Mimo to uznał, że musi spróbować. Miał nadzieję, że misja nie zakończy się niepowodzeniem z jego powodu.


Liam spóźnił się jedynie trochę. Przeprosił profesora Darla, jednak starał się nie spoglądać mu w oczy. Obawiał się, że mężczyzna wyczyta kaca wymalowanego na jego twarzy i go odeśle. Usiadł, po czym prędko spojrzał na materiały. Podparł głowę, jak gdyby intensywnie zastanawiał się nad sprawą. W rzeczywistości okropnie łupało go w skroniach.

- Ja wybieram tego - wskazał zdjęcie Briana Mossa. Zagryzł wargę, przysłuchując się rozmowie Anatoliego i Dariana. Był im wdzięczny, że odciągają od niego uwagę. Mógł w tym czasie skoncentrować się i zebrać myśli. - Udaremnienie wyniesienia wirusa jest ważne, ale nic to nie da, jeżeli pozostaną notatki określające, jak stworzyć kolejnego - westchnął. - Wtedy po prostu stworzą nowy szczep następnego dnia. Spróbuję usunąć z dysków twardych wszelkie informacje, jak wyhodować to cholerstwo. Poza tym postaram się zhackować system i dać nam większe uprawnienia co do poruszania się w obrębie laboratorium i kodów dostępu - schował rękę, która nagle zaczęła drżeć. - Problemem jest kwestia braku komunikacji między nami. Przez to ciężko będzie współpracować. Jedynie interkom i sieć kablowa… - przeczytał.

Potem spojrzał na Tea Dorosa.
- To dobry pomysł, żeby spotkać się na miejscu - skinął głową. - Tylko będziemy musieli uważać, aby nie zmarnować przez to zbyt dużo czasu.
 

Ostatnio edytowane przez Ombrose : 17-10-2017 o 00:50.
Ombrose jest offline  
Stary 15-10-2017, 18:14   #7
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
- I nie zwrócić na siebie uwagi - Olll dopowiedział do ostatnich słów Liama. - Zakładam, że laboratorium pracujące nad czymś tak niebezpiecznym, będzie szczelnie kontrolowane, włącznie z monitoringiem. Pytania zadawane przez sprzątaczkę, w którą się wcielę, nikogo nie zdziwią. Zrobię najpierw prosty rekonesans, który pozwoli nam zorientować się, gdzie przechowywane są próbki i jak najłatwiej do nich dotrzeć. I właśnie dlatego - skierował swoje ukryte za zasłoną hełmu spojrzenie na Anatoliego - nie możemy zakładać, że uda nam się stać przed laboratorium i kogoś przeszukiwać. Zostaniemy aresztowani i misja skończy się niepowodzeniem. Dopóki nie zdobędziemy ważnych informacji, powinniśmy skoncentrować się na zachowywaniu zgodnie z tym, jak zachowywali się nasi nosiciele. Dobrze, że został poruszony problem z wymianą informacji. - skinął Batesowi głową, zachowując ogólnie przyjęte zwyczaje w rozmowie między ludźmi - Ogólnodostępne miejsce będzie najlepsze. Można użyć starodawnych systemów zapisu danych: kartki i długopisu, pozostawiając je ukryte w miejscu znanym nam wszystkim. Toaleta byłaby dobra, ale jedna osoba nie wejdzie do męskiej bez zwracania na siebie uwagi - tu spojrzał na Teo. - Dlatego proponuję stołówkę. Dopóki nie zdobędziemy krótkofalówek w każdym razie.
 
Sekal jest offline  
Stary 15-10-2017, 19:43   #8
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Liam dość bezmyślnie spoglądał na Dariana. Trudno mu było skoncentrować się na słowach. Zastanawiał się nad jego postacią. Czy Olll był Pinokiem, który chciał podróżować w czasie, aby dzięki nosicielom poczuć, jak to jest być człowiekiem? A może ciało androida stanowiło naczynie, do którego umysł jakieś podstarzałego miliardera uciekł, aby uniknąć śmierci? Zapewne prawda była jeszcze inna.

- Proponuję również, żebyśmy nie spotykali się od razu. Wpierw rozejrzyjmy się i w miarę możliwości poznajmy laboratorium. Jak zbierzemy trochę materiału, to będziemy mogli go przedyskutować. Dobrze byłoby spotkać się jakieś trzy kwadranse po przejęciu nosicieli. I może właśnie w stołówce - skinął głową androidowi. - Jak usiądziemy razem z lunchem, to nie powinno to nikogo zaalarmować. Pamiętajcie, że w oczach laboratorium jesteśmy sprawdzonymi pracownikami z pewnym stażem, a infiltracja ma trwać jedynie cztery godziny. Nie sądzę, że ktokolwiek zwróciłby uwagę na tak drobne odstępstwa od rutyny, jak wspólny obiad.

Dopiero w tym momencie ujrzał zielone plamy po trawie na kolanach. Prędko zakrył je dłoniami, choć zapewne wszyscy już zdążyli je spostrzec.
- Kartka i papier... to jakieś rozwiązanie, jednak niepraktycznie będzie co chwile biegać do stołówki i szukać liścików. Szkoda, że nikomu nie przypasował Huckleberry Tucker. Jako pracownik ochrony na pewno miałby dostęp do krótkofalówek. Choć Alienor Hoover być może również uda się je sprzątnąć - zażartował.
 

Ostatnio edytowane przez Ombrose : 15-10-2017 o 19:49. Powód: gramatyka
Ombrose jest offline  
Stary 15-10-2017, 20:18   #9
 
dzemeuksis's Avatar
 
Reputacja: 1 dzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputację
- Rzeczywiście, zagalopowałem się nieco - Teo wzruszył ramionami. - Skoro sam transfer do ciała nosiciela nie wzbogaci za specjalnie naszej wiedzy, to danie sobie trzech kwadransów na rozruch i spotkanie dopiero wtedy ma więcej sensu. Stołówka brzmi sensownie, kartki też. Nie chodzi o bieganie co chwila i sprawdzanie. Chodzi raczej o sytuację, w której ktoś nie może zaczekać na pozostałych i zostawia im informację, albo się spóźni i pozostali zostawiają informację jemu. Taki rezerwowy kanał komunikacji. Popieram.
 
dzemeuksis jest offline  
Stary 16-10-2017, 20:37   #10
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Po dokładnie dziesięciu minutach od wyjścia profesora do pomieszczenia wszedł wysoki, potężnie zbudowany, czarnoskóry mężczyzna, noszący się na wyraźnie wojskową modłę:
- Agent Jensen — odezwał się na powitanie — ale możecie mówić do mnie Bob. Proszę za mną.
Po tych słowach podszedł do zabudowanej wyświetlaczami cyfrowymi ściany i przyłożył oko do skanera. Jeden z paneli przesunął się bezszelestnie w prawo, ukazując wejście do windy.

Przez kilka sekund jechali w dół z zawrotną prędkością.
- Rozumiem, że profesor wprowadził was w szczegóły misji. - Odezwał się ponownie Agent Jensen, gdy winda stanęła i ruszyli białym, wąskim korytarzem, na którego końcu znajdowały się kolejne, zabezpieczone drzwi. - Nie mamy wiele czasu. Jak wiecie, skoków można dokonywać tylko w określonej trajektorii ułożenia asteroidy, kiedy planeta, wokół której orbitujemy, nie zasłania nam horyzontu zdarzeń. Dlatego tak istotne jest punktualne pojawianie się na wezwanie. - Przy tych słowach spojrzał znacząco w kierunku, raczej dość wymiętego Liama.
Powtórzył procedurę skanowania i w końcu, po raz pierwszy mogli wejść do pomieszczenia, zwanego w żargonie Agencji Salą Skoków.


Przede wszystkim w oczy rzucały się cztery kapsuły czasu stojące na środku pomieszczenia oraz dwa okrągłe, głęboko osadzone w zewnętrznej ścianie okna, za którymi jaśniał świetlisty okrąg horyzontu. Wszystkie ściany, wzmocnione grubą stalą, całkowicie odporną na silne promieniowanie kosmiczne, jaśniały od elektroniki.

- Rozumiem, że wybraliście Nosicieli, podacie ich nazwiska Sybilli w czasie podpinania. - Wskazał im na stojącą przy jednym z pulpitów sterowniczych kobietę, która na dźwięk swojego imienia uniosła głowę i spojrzała w ich kierunku. - W tej misji, zostaniecie przeniesieni wszyscy jednocześnie w to samo miejsce. Nie zawsze stosujemy taką procedurę, ale jest ona zdecydowanie tańsza. Dlatego tak duże ograniczenie możliwych do wyboru Nosicieli. Możecie się rozgościć – skinął ręką w kierunku kapsuł – Niczym się nie różnią od tych z symulatora.

Sybilla sprawnie unieruchomiła ich ciała i podłączyła wszystkie czujniki monitorujące ich ciała podczas misji. Gdyby cokolwiek zakłóciło ich prawidłowe funkcjonowanie, misja zostałaby przerwana. Przynajmniej dla tej osoby, o której ciało chodziło. Tak przynajmniej mówiły procedury. Według tego, co opowiadali między sobą agenci, zdarzyło się to tylko raz, a Agent, który został ściągnięty w ten sposób, podobno nigdy się psychicznie nie pozbierał. Nie wiadomo jednak, co na niego tak podziałało, czy to, że został gwałtownie odłączony od urządzeń, czy to, czego był świadkiem po tamtej stronie.

Wszystko zostało przygotowane i sprawdzone, a Bob odezwał się ponownie, uruchamiając procedurę startową ze słowami:
- Pamiętajcie o ograniczeniu czasowym, powodzenia.
W tym momencie Sybilla, która wpisywała akurat coś w panelu obok Anatolija, znieruchomiała, jakby czemuś się przysłuchując, a potem odezwała po raz pierwszy od momentu, gdy ją poznali:
- Mamy najnowsze dane Wywiadu – Zaczęła mówić szybko – Udało się ustalić, że w laboratorium znajduje się przynajmniej jeszcze jeden poziom. Niewiele osób wie o jego istnie... - Nagłe zgrzyty, w uszach zakłóciły im koniec słów. - Tajne przegrzzzzz.... wyjścsssszzzzzgrr.... Dalsze słowa rozmyły się kompletnie w szalonym wirze... a potem nastała ciemność.

… Prawdopodobnie na kilka sekund musieli stracić przytomność. Gdy znowu byli w stanie spojrzeć przed siebie znajdowali się już w zupełnie innym miejscu. Pomieszczenie było duże, przestronne, podzielone na kilka sekcji. Była to najwyraźniej kuchnia, o czym świadczyły długie blaty, stalowe urządzenia i spora lodówka, a także jadalnia i pokój wypoczynku. W tym momencie znajdowało się tutaj tylko pięć osób. Alienor z zapałem polerowała jeden z blatów. Lily siedziała w kacie pomieszczenia i jadła posiłek, a siedzący kilka miejsc dalej przy mniejszym stoliku James Jones posyłał jej powłóczyste spojrzenia. Brian siedział w fotelu przy stoliku kawowym, popijając kawę i notując coś zawzięcie na holograficznym holofonie. Przynajmniej notował jeszcze przed chwilą, teraz zamarł z jedną ręką wyciągnięta w kierunku filiżanki z kawą. Huckleberry Tucker przygotowujący sobie kanapkę przy jednym z wysokich stołów i pogwizdujący przy tym wesołą melodię, nie zauważył lekkiego zawahania jakim nagle objęte zostały wszystkie pozostałe osoby.
 
Eleanor jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:10.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172