14-11-2017, 17:33 | #11 |
Reputacja: 1 | Ionachkt podniósł się na nogi i rozejrzał po pomieszczeniu. Nie dostrzegł żadnego ruchu. Cherubiny Makamete zrobiły dobrą robotę zanim psychiczna więź z ich właścicielką została zerwana. Aptekarz chyba pierwszy raz pomyślał o uciążliwej grubej szlachciance w pozytywny sposób. - Tak Beshan. Wyobraź sobie, że zauważyłem inwazję. Była na tyle upierdliwa, że odciągnęła mnie od pracy - odpowiedział w typowy dla siebie sposób. - Poza tym munitorum jest pod kontrolą. Dla mnie wygląda pięknie, ale wam się chyba nie spodoba. Ionachkt najpierw podszedł do Sykorax. Złapał ją za nadgarstek i podniósł na wysokość oczu. Obracał samicę w powietrzu krocząc w kierunku drzwi i jednocześnie oceniając obrażenia. Była nieprzytomna, ale mimo to jęknęła z bólu. - Do Sykorax nie macie co nadawać . Jej stan jest krytyczny, ale jest też dobra wiadomość, bo jej stan jest lepszy od Makamete. Jedną może uratuję, ale do obu potrzebuję sekcji medycznej, a ta jest, z tego co słyszałem od Sharaeela właśnie rozpierdalana. Ionachkt odkładając ciało w jakieś najmniej plugawe miejsce. Często przyłapywał się na tym, że zapominał o zachowaniu sterylności w stosunku do wyznawców innych Mrocznych Bogów. Teraz przyszła kolej na Makamete. Z fascynacją patrzył jak w ledwo zauważalnym tempie żyły pod skórą wypełniały się czarnymi toksynami. Nigdy jej nie lubił, ale jednak należała do rady i funkcja jaką on sam pełnił do czegoś go obligowała. Poza tym Kaliban na pewno będzie mu zawracał głowę jeśli po prostu pozwoli jej umrzeć. Rozważył opcje. Z tego co się dowiedział poprzez VOX od Beshana to sekcja medyczna była zajęta przez wroga. Jego sługi są w samym środku walki lub, co bardziej prawdopodobne, już nie żyją. Została tylko próba zrobienia tego co się da w tych okolicznościach, a potem powrót do sekcji medycznej. Wyzwanie było spore - Ionachkt mimowolnie uśmiechnął się do siebie. Chwilę zastanowił się nad dawką Mortis, dla pewności dodał 10% po czym wstrzyknął ją w pierś Makamete używając swojego Narthecium. Jeśli wszystko pójdzie po jego myśli to wprowadzenie jej w stan zbliżony do śmierci na około godzinę zatrzyma rozprzestrzenianie się toksyn. - Jak nam będzie dane to zajmę się tobą jak odbijemy sekcję medyczną… jeśli oczywiście do tego czasu przeżyjesz. – rzucił bardziej do siebie niż Makamete. - Teraz ty moja piękna – Ionachkt odwrócił się do Sykorax. Zawsze miał do niej słabość. Pożerał ją wzrokiem zawsze kiedy się poruszała z perfekcyjną gracją. Do tego była cicha jak śmierć. Odwrócił ją na plecy i dokonał analizy. - Lewe żebra połamane i wbite w tułów. Skóra w miejscu uderzenia ukazuje zaawansowane stadium nekrozy. Organy wewnętrzne z jednej strony na pewno do niczego się nie nadają – mamrotał do siebie dokonując pierwszego nacięcia laserem wbudowanym w Narthecium. Sykorax zarzęziła z bólu. Po otwarciu jej brzucha czarna krew chlusnęła na podłogę. Środek ukazywał obraz jakiego Ionachkt się spodziewał. Organy poczerniałe i postępująca martwica. Należało działać szybko. Kolejne wiązki lasera odpowiednio usuwały połamane kości, splugawioną tkankę mięśniową i organy, a następnie zamykały naczynia krwionośne. Wężowa kobieta jęczała w czasie zabiegu. Ionachkt zastanawiał się czy efekt wywołany bólem była agonalny czy ekstatyczny. Myśl o tej drugiej ewentualności wzbudziła w aptekarzu stan dawno zapomnianego podniecenia. Sam nie wiedział, czy to jego szybkie działanie czy jej szczęście spowodowało, że nie trzeba było usuwać niczego co było niezbędne do funkcjonowania jej wężowego organizmu lub organu nie posiadającego duplikatu. Na koniec nałożył na ranę płat nowej skóry i zespolił ją z ciałem. Ionachkt był zadowolony ze swojego działa. Z jednej strony był prawie pewien, że uratował jej życie, a z drugiej wiedział, że w takim stanie Sykorax nie będzie w stanie wrócić do pełnej sprawności. Jedynym dla niej rozwiązaniem było wrócić do niego na rekonstrukcję tego co musiał wyciąć. - Beshan, wracam do sekcji medycznej - rzucił w VOX. - A jak ruszyli moje próbki to sami się nimi staną… Oh… dowiedza się jaką Ionachkt potrafi mieć fantazję… - dodał już bardziej do siebie i niewidocznych wrogów. Tylko odgłos jaki wydawały pancerne buty aptekarza o pokład mógł sugerować jak bardzo jest wściekły. Po nim samym nie było nic widać.
__________________ Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start. Ostatnio edytowane przez Raga : 14-11-2017 o 17:35. |
14-11-2017, 22:38 | #12 |
Reputacja: 1 | Nie mogąc wyłuszczyć żadnych konkretów z zamieszania jakie panowało na ogólnych kanałach, Alpha podłączył się pod kanał Rady. Przechodząc przez kantynę lustrował "szkody". - Legionista do członków Rady Regencyjnej. W wyniku lokalnej inkursji w Kantynie zginął Radny Oberon. Straty wśród obecnych na miejscu... około 90%. Sytuacja chwilowo stabilna. Gdzie jest potrzebne me wsparcie? Komunikat był prosty, bez ubarwnień. Wypowiedziany tonem typowym raczej dla Lojalisty, niż Chaosyty. Legion już dawno się przekonał, że na wojnie silni wojownicy przegrywali ze skoordynowanymi żołnierzami i porzucanie pierwotnych doktryn Astartes cechowało głupców. Czekając na odpowiedź Legion zlustrował wnętrze Kantyny. Pośród krwi, trupów, trzewi i ciężkich do określenia mutacji kilku "szczęśliwców" próbowało dojść do siebie. Niektórzy liźnięci Osnową zyskali dodatkowe dary Mrocznych Bogów. O chociażby taki Huan, który klęczał obok swojej "małżonki". Tęga kobieta ze spanikowana próbowała się odsunąć od męża, którego głowa zamieniła się w płonącą czaszkę. Osłaniała się od niego ręką, która teraz od połowy przedramienia stanowiła coś na wzór rzeźnickiego majchra. Jej dolna szczęka rozszczepiła się i teraz burdel mama przypominała co najmniej jakiś eksperyment z pod ręki xenos. Dla odmiany żadne tego typu następstwo nie sięgnęło jednej z tancerek, która teraz pod sceną wymiotowała kawałkami jednego z widzów. Chwilę wcześniej wyrywała w szale zębami mięso i trzewia z jego brzucha. Teraz kiedy się opamiętała miała twarz zbielałą. Trzęsła się niczym przerażone zwierze. Kolejna porcja krwawych wymiocin poszła na podłogę, kiedy zobaczyła jak z pomiędzy kilku trupów podniósł się nieszczęśnik, a raczej dwójka nieszczęśników którzy wyjątkowo pechowo zostali scaleni. Legion w końcu dotarł do miejsca w którym siedział przed falą szaleństwa. Trix nie było. Ogłuszając dziewczynę Legion okazał jej litość. Ale czy na pewno? Nieprzytomna i tak musiała się zmagać z koszmarami jakie zesłała na nią Osnowa. Czy Morze Dusz wciągnęło ją? A może przebudziła się w szaleństwie i leży teraz pośród martwych? Co stało się... z najnormalniejszą kobietą w tym przybytku? To były pytania, które Legionista postanowił pozostawić bez odpowiedzi. Musiał teraz zająć się innymi rzeczami, dużo ważniejszymi. Podniósł z ziemi jedną ze strzelb, któregoś z martwych gości przybytku. Trójlufowa. Ścięta. Gruby śrut. Chyba ktoś tu wiedział jak sobie radzić z nieproszonym towarzystwem. W parę chwil znalazł truchło posiadacza. Człeka przeciął ktoś na pół tępym talerzem. Zdarza się. Chociaż szkoda było, że tak rozsądni ludzie ginęli w taki sposób. Marine podjął pas z amunicją poukładaną w zgrabne triplety. Załadował nowe naboje. - Legion Alpha do Rady. Gdzie jest potrzebne wsparcie? - powtórzył komunikat na kanale vox. Ostatnio edytowane przez Stalowy : 14-11-2017 o 23:12. |
14-11-2017, 23:28 | #13 |
Reputacja: 1 | [- Tyle czasu ile wytrzyma Charon. Odczepieniem świątyni się nie przejmujcie. Najpierw Charon, a potem oficer - ] Beshan błyskawicznie zwrócił komunikat Proteusowi [ - Charon, Proteus jako wsparcie za 15 minut - ] ostatnie czarnoksiężnik wrzucił już na wspólny kanał
__________________ W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki! Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 19-11-2017 o 12:31. |
16-11-2017, 05:53 | #14 |
Reputacja: 1 | Ionachkt przemierzał drogę z powrotem do sekcji medycznej znacznie szybciej niż robił to w przeciwną stronę. W uniesieniu szczególnie uważnie rozglądał się za wrogami. Na tym pokładzie w polu widzenia w bocznych korytarzach miał jedynie pojedyncze nurglingi, które jednak nie były warte uwagi aptekarza. Z jednej z odnóg korytarza usłyszał opętańczy krzyk bólu. Po kilku krokach, gdy minął róg, dostrzegł kilka nurglingów rozrywających na kawałki jakiegoś kultystę czy może neofitę. Nawet nie zwalniając, z czystej przyzwoitości posłał im strugę ze swojego miotacza nie zmieniając jednak kierunku w jakim podążał. Mikstura, własnej roboty, jakiej używał jako paliwa nie działała tak dobrze na sługi Nurgla jak na innych, ale wysoka temperatura była wystarczająca. Nawet nie sprawdził czy stwory zginęły czy tylko je przegonił, ale w każdym razie krzyk ucichł. Ionachkt walczył z pokusą aby zignorować pytanie, które Beshan zadał przez vox. Jednak było to pytanie zadane konkretnie jemu, poza tym z czarnoksiężnikiem miał chyba najlepsze relacje spośród członków Rady. To wystarczyło, aby jednak zmusić się do odpowiedzi. - Sykorax i Makamente zostały w munitorum. Obie możesz przenieść w bezpieczne miejsce. - W vox słychać było cięcie miecza energetycznego i odgłos padających zwłok. - Sykorax jest stabilna i nią sam się zajmę jak opanujemy ten burdel. Makamete oberwała włócznią demona Nurgla – aptekarz kontynuował relację a towarzyszył temu odgłos pazurów zgrzytających o pancerz, kolejne kilka cięć i gardłowe, agonalne odgłosy przeciwników. - Pewnie nigdy nikt jej tak porządnie nie spenetrował jak dzisiaj – śmiech jaki padł zaraz po wypowiedzeniu tego zdania był mocno niepokojący. Beshan chyba pierwszy raz doświadczył takiego słowotoku i poczucia humoru u Ionachkta. Nie było to normalne. - Tak szczerze to bym ją tak zostawił, niech ma trochę przyjemności – dokończył aptekarz gdy już opanował śmiech. – A Ty jeśli już koniecznie chcesz się bawić z nią w medicae to się zabezpiecz, bo nowa zabawka Makamete jest mocno toksyczna. Przez chwile słychać było tylko odgłos pancernych butów. - Za rogiem będę miał sekcję medyczną – zakończył komunikat aptekarz.
__________________ Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start. Ostatnio edytowane przez Raga : 16-11-2017 o 05:55. |
16-11-2017, 11:56 | #15 |
Reputacja: 1 | -Legion Alpha do Rady. Gdzie jest potrzebne wsparcie? - Legionista powtórzył komunikat na kanale vox.
__________________ Nieważne kto śmieje się ostatni, grunt żebym był to ja. Ostatnio edytowane przez Eleishar : 16-11-2017 o 12:03. |
18-11-2017, 01:14 | #16 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Krieger : 18-11-2017 o 01:43. |
19-11-2017, 12:23 | #17 |
Reputacja: 1 | Ofiara z ambicji Pozostawiony sam na sam z rytuałem Hydra radził sobie nawet lepiej niż Beshan przewidywał. Wszak ta część - wyprowadzenie okrętu z Immaterium w już znanym miejscu - wymagała dokładnie takich kompetencji jakie wyznawca Nurgla posiadał. Koniec końców, wszystko będzie tylko pyłem Jedna z hipno-mantr 1 Bractwa Tysiąca Synów
__________________ W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki! Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 19-11-2017 o 14:26. |
24-11-2017, 13:03 | #18 | |
Reputacja: 1 |
| |
24-11-2017, 18:28 | #19 |
Reputacja: 1 | Zidiociali, niekompetentni, bezużyteczni megalomani! Niedorozwinięte wypierdki przecenionej i przestarzałej inżynierii genetycznej! Wściekłość na Beshana i Gwrhyra wzbierała w Sharaeelu wręcz niemożebnie. Gdyby te niewydarzone, nieskończenie zadufane w sobie tępaki słuchały w potrzebie poleceń mądrzejszych od siebie, zamiast w kółko zgrywać nieomylnych i niezastąpionych, poniesione przez nich straty byłyby znacznie mniejsze.
__________________ Nieważne kto śmieje się ostatni, grunt żebym był to ja. Ostatnio edytowane przez Eleishar : 10-12-2017 o 01:00. |
24-11-2017, 23:50 | #20 |
Reputacja: 1 | Dawno temu, kiedy Legionista wraz ze swoimi braćmi zostali skazani na bliższe kontakty z Osnową i kiedy przyszło mu poznać pewne sekrety Immaterium, zastanowiła go sprawa tego całego odbijania świadomości i emocji na tym co było za zasłoną. Inkurzja w kantynie była najlepszym dowodem tego co się dzieje, kiedy będąc zanużonym w Morzu Dusz skupia się swoje odczucia. Rozerwanie kogoś samą nienawiścią do niego. Pojawiało się jednak zgoła inne pytanie. Czy demony nieczystości w wyniku przebywania w przestrzeni na pół-immaterialnej stają się bardziej podatne na to co służy do utrzymania czystości? Zaraz miał się o tym przekonać. Wyczekał moment i zeskoczył za ciśniętym przed chwilą ładunkiem *** Trix otworzyła oczy i natychmiast zaczęła wrzeszczeć z przerażenia. Krzepkie dłonie wyznawców nurgla przytrzymywało ją. Wydawało się jej, że gdy zapadła ciemność tam w kantynie to zabrało ją morze, a potem wyrzuciło gdzieś daleko. Morze? Wielki zbiornik wodny. Wydawało jej się, że nigdy nie widziała czegoś takiego na żywo, ale jednak ta wizja znalazła się w jej umyśle… w jej śnie. A teraz sen się skończył. Przebudziła się w koszmarze. Wokół znajdowała się maszyneria okrętowa, potężne generatory połączone razem i zasilające jakieś inne mechanizmy. Gdzieś w oddali ludzie walczyli z demonami, jednak tu - sługi Nurgla opanowały tą sekcję Generatorium. Mechaniczny Koszmar - fuzja maszyny i demona próbowała coś zrobić z głównym panelem sterującym lecz to się nie udawało. W koło tłoczyły się małe, ohydne stworzenia oraz parę innych kreatur rodem z Ogrodów Pana Much. Byli też ludzie… kultyści, którzy nawiedzeni przez demony popadli w religijną ekstazę. Słysząc wrzaski kobiety Demon Kuźni wskazał wielki symbol Nurgla, który ktoś wymalował krwią, śluzem i nie wiadomo czym jeszcze. - Zuuuooożyć ofiiaaaarę - wybulgotał z siebie do kultystów, którzy wydając z siebie nieartykuowalne dźwięki rzucili dziewczynę na środek znaku. Inny kultysta w tym momencie zgarnął blaszanym kubkiem wymiociny, które padły na konsolę i zbliżył się do kobiety ściskając rdzewiejące w oczach naczynie. Pozostali kultyści dopadli do niej. Jeden przyciskał ją do ziemi, drugi chwycił jej głowę i siłą rozwarł usta. Głośne łupnięcie przedarło się przez harmider walki. Coś uderzyło Demona Kuźni w łeb. Istota sięgnęła do swojej głowy i zdjęła coś co zagłębiło się w jej gnijącą tkankę. W ciągu sekundy Demon zrozumiał, że ktoś sobie z niego bezczelnie zakpił. Gruby plastikowy kanister wyjątkowo agresywnego środka czystości już powoli się rozkładał pod jego dotykiem. Jednak to co było na odwrocie… Drugiej sekundy na zastanowienie nie było. Przedmiot, który nie powinien się znaleźć na takim okręcie eksplodował. *** Kawałki poświęconego srebra wymieszane z gęstą substancją żrącą rozerwały tkankę demonicznego konstruktu, zmiotły rój nurglingów, poszatkowały kultystów i rozpruły demony. Z pysków plugawych istot dobył się ryk bólu i gniewu, kiedy poświęcony materiał zamian rozłożyć się w kontakcie z nimi zagłębiał się coraz bardziej w ich ciała. Żrąca substancja, która powinna nic im nie zrobić, tutaj gdzie granica między Materium, a Immaterium była płynna zyskała nadzwyczajną moc przez…koncepcję i jej przeznaczenie. Trix wyrwała się wyjącym z bólu kultystom i chyba tylko ona zwróciła uwagę na jakiś niezwykły świetlny fenomen, który zaraz po eksplozji opadł na mechanicznego demona. Bestia ryknęła jeszcze głośniej i zaczęła się miotać. Przez jej pysk i tors dymiący od ran przechodziła teraz długa poszerzająca się szrama. Wymachując mieczem i odnóżami demon zdołał tylko zabić kultystę z nieczystym naczyniem oraz swoich pomniejszych pobratymców. Przez ułamek sekundy zdołał dostrzec przeciwnika. Ludzki kształt, który się rozmywał, rozchodził… którego otaczały rozbłyski i dziwne świetlne anomalie. Ten ktoś wyślizgiwał się także osnowicznym zmysłom… Jednak broń którą dzierżył w dłoni była wyraźna ponad wszystko. I była rzeczą która tym bardziej nie powinna się znaleźć na okręcie heretyków. Półmetrowe ostrze, które dzierżył napastnik, przecięło powietrze i zabiło jednym ciosem dwóch pozostałych kultystów. Kilka mniejszych demonów, którym oszczędzono kontaktu z poświęconymi odłamkami i domestixem rzuciło się z nienawiścią na wroga. Zawtórował im okaleczony Siewca Zarazy wymachując swoim Ostrzem Plagi. Przeciwnik jednak rozmył się w powietrzu niczym jakaś iluzja, a po chwili i demoniczne byty wyły rozsypując się w skwierczący pył. Demon Kuźni zaszarżował próbując trafić przeciwnika szerokim zamachem mechanicznej ręki. Na próżno. W ripoście tamten odciął mu trzy nogi z mechanicznego cielska. Demon zawył, kiedy jego esencja była wypalana od kontaktu z orężem wroga. Nie mogąc namierzyć przeciwnika Plugawiec zebrał moc Osnowy i wtłoczył ją w swoje ciało. Ze zgniłej tkanki pospiesznie zaczęły wylęgać się opasłe muszyska… cały rój. Demon się wycofał pod główną konsolę rozsiewając wokoło gęstą chmurę owadów. Jednak zaledwie dwa metry od jego lewej flanki chmura była przerzedzona. Demon nie omieszkał rzygnąć w tamtym kierunku strumieniem plugastwa. Przerzedzenie przesunęło się na prawo, a za nim szedł strumień ohydztwa. Kiedy już miał sięgnąć swoją ofiarę, ta wyskoczyła w powietrze prosto nad głowę Plugawca. Ten zwinnie przewrócił się na grzbiet i wygiął ciało, aby pochwycić bezczelnego śmiertelnika mechanicznymi odnóżami. Z tej pułapki przeciwnik miał już się nie wywinąć. *** Kiedy tylko Trix zrozumiała, że oto przybył dla niej ratunek wymknęła się swoim oprawcom. Nie daleko jednak, główna konsola znajdowała się bowiem na rozległej platformie zawieszonej gdzieś w połowie wysokości Enginarium. Stąd mechaniści mogli spokojnie obserwować i nadzorować pracę serwitorów i ludzi. teraz miejsce to roiło się od nurglingów i ciał zabitych ludzi. Kobieta szybko pochwyciła leżący między zwłokami pistolet maszynowy. Sprawdziła magazynek. Było w nim jeszcze trochę naboi. Za jej plecami toczyła się walka nieznanego sojusznika z Demonem. Biorąc pod uwagę z jaką łatwością ten rozprawił się z istotami z Osnowy miał szansę wygrać z mechanicznym koszmarem. Widząc jednak toczącą się w dole batalię postanowiła pozostać na platformie. Schowała się tylko za jednym z pulpitów oddychając szybko i mając nadzieję, że nic jej tutaj nie znajdzie. Na moment jednak wyjrzała zza swojej kryjówki by spojrzeć na walkę toczącą się przy głównej konsoli. To co zobaczyła… nie miało prawa zaistnieć… *** Czempion Imperatora w połowie akrobacji w powietrzu dobył zza pasa trójlufowy obrzyn i wypalił z niego w zbliżający się mechaniczno-cielesny odwłok ubrojony w ostre odnóża. Siła wystrzału obróciła wojownika w powietrzu i odrzuciła ciało demona. Ten wylądował na nim wykonując długie cięcie świetlistym ostrzem. Potwór zawył rzygając znów strumieniem entropii i nieczystości, lecz nie zdołał uchwycić przeciwnika, który zręcznie stoczył się z niego i wykonał następne cięcie. Jego pancerz był czarny niczym kosmiczna pustka poprzetykana punktami i konstelacjami o intensywnej niebieskiej barwie. Zaniedbana heraldyka na naramiennikach i nakolannikach jarzyła się niczym rozgrzane węgle. A oczy… oczy płonęły złocistym płomieniem. Czempion Szwadronów Śmierci skoczył w przód, kończąc kolejnym ciosem, tym razem wymierzonym w tors demona. Ostrze przeszło przez pancerne płyty bez żadnego oporu. Bestia próbowała jeszcze się zamachnąć, lecz seria szybkich cięć odrąbała kończynę, wyrwała kolejne ochłapy demonicznej tkanki, a na koniec zdjęła łeb z ramion. Ciało rzucało się w konwulsjach, kiedy głowa demona, jeszcze mrugając swoim jednym okiem i plując jadem potoczyła się po podłodze. Czempion spokojnym krokiem podszedł do żywej głowy. Chwycił ją za jeden z rogów i ruszył do barierki. *** Pamiętał dzień, kiedy walczył pod wodzą swojego Primarchy. Pamiętał dzień w którym osobiście dowodził nimi sam Imperator.Wydawało mu się… że zapomniał tamte dni. Że te wspomnienia zatraciły się po wieczność w tysiącach lat, które przeżył i przez które walczył. Przypomniały mu się wizje jakie roztaczał przed swoimi synami Imperator. Wizje… nie wizje… marzenia, które miały się ziścić dzięki Primarchom i Legionom Astartes. O Zjednoczonej Ludzkości. O Imperium, w którym każdy człowiek mógł żyć spokojnie, nie obawiając się xenos i ich machinacji. O Imperium, które miało być rządzone rozumnie i sprawiedliwie. Pamiętał tamte dni. Kiedy wraz z resztą legionów i ludzi stanowili Wielką Krucjatę. Kiedy każdy z nich był elementem większej całości. Kiedy razem zdobywając kolejne światy, systemy i gwiazdy… przynosili coraz większą chwałę Imperium Ludzkości. Ileż to światów zostało zjednoczonych dzięki Legionowi... Ileż wspaniałych zwycięstw odnieśli w trakcie Krucjaty… Byli Jednym. Byli Wieloma. Byli Legionem. A potem to wszystko przeminęło. Rozpoczęła się Herezja Horusa i wszystko obróciło się w niwecz. Znikło… niczym łzy na deszczu. Syn pokazał, że Ojciec nie był w stanie wszystkiego przewidzieć i nad wszystkim panować. Pociągnął za sobą połowę potomków Zbawcy Ludzkości, skazując ich na potępienie. Na wieczną wojnę z tym w co przeistoczyło się Imperium, kiedy jego Twórca nie mógł już osobiście go doglądać. Lojalni Primarchowie jeszcze próbowali ratować co się dało, ale Ludzkość z ery podbojów, rozumu i rozwoju… stoczyła się w czasy zacofania, tajemnic, wiary i zamknięcia. Ale czy mieli wybór? Czy mieli wybór w walce z Chaosem? Przeciw bogom zrodzonym z emocji, pragnień i żądz Ludzkość musiała wystawić własnego boga. Boga-Imperatora. Wiara, którą tak skrzętnie Imperator tępił stała się potrzebna do jego odwiecznej batalii przeciw Rujnującym Potęgom. Zamknięcie i zacofanie stało się potrzebne, aby utrzymać w ryzach tysiące światów gotowych upaść w pod wpływem Chaosu i xenos. Miał okazję ujrzeć to na własne oczy, jak Imperium coraz bardziej odbiegało od wizji swojego Twórcy. Walczył za nie, jak i przeciw niemu. Nie. On nie walczył za to Imperium. On walczył za Imperium z przeszłości. Za marzenie, które wyniosło Ludzkość do gwiazd. Marzenie, które miało zjednoczyć Ludzkość. Marzenie… które przeminęło. Przeminęło? W tej mrocznej godzinie, na tym przeklętym przez bogów okręcie zaświecił Blask Imperatora. Czuł na sobie ciepłe objęcia Światła Nadziei. Czuł jakby iskra, którą umieścił w jego ciele Zbawca znów ożyła i zaświeciła jasno. Ostatni raz czuł coś takiego, kiedy walczył u boku swoich braci…i wtedy, kiedy dołączył do Lojalistów. Wtedy kiedy zdobył swój pancerz. Kiedy wraz z tymi odległymi potomkami Primarchów walczył z horrorami wszechświata. Brak im było szlachetności i mocy ich Przodków, ale wierzyli w swoje dziedzictwo i kultywowali je z wielkim namaszczeniem. Z całych sił starając się dorównać swoim pierwowzorom. Czyż nie było to wspaniałe? Czyż nie zasługiwało na szacunek? Czy nie kryła się w tym nadzieja, że Upadłe Imperium może się jeszcze podnieść? Uczyli się jak pomimo różnic działać ze sobą. Każdy z nich był inny, ale dążyli do bycia Jednym. Do bycia Wieloma w Jednym i Jednym w Wielu. Do bycia jak Legion. Spokojnym krokiem czempion podszedł do barierki i wzniósł jeszcze żywą głowę demona wysoko. Miał wrażenie, że wszystkie oczy - i te ludzkie i te demoniczne spoczęły na nim, a walka całkowicie ucichła. Po chwili, która wydawała się ciągnąć w nieskończoność wojownik nabrał powietrza i zakrzyknął. - ZA IMPERATORA! NA CHWAŁĘ DAWNYCH DNI! *** - POMIOTY OSNOWY! OTO WASZ HERSZT! Oblicza demonów zwróciły się na platformę kontrolną Enginarium. Pomioty Osnowy wyczuwały, że coś się wydarzyło. Coś strasznego dla nich. A tam nad nimi było coś co miało wiele wspólnego z tym zjawiskiem. Wyraźnie wyczuwalna dla nich aura świętego ostrza nie pozwalała im pozostać obojętnymi. Demony ignorowały całkowicie ludzi, którzy schowani za barykadami próbowali się bronić przed nawałą demonicznych sił. Siewcy Zarazy, nurglingi i bestie patrzyły jak marine w sfatygowanym pancerzu zwiadowcy wznosi wysoko głowę Demona Kuźni. Najsilniejszego z tych, które pojawiły się w tym miejscu. Ludzie nie byli w stanie usłyszeć krzyków nadczłowieka ponad kanonadę i wycie maszynerii. Widzieli, że przyciągnął uwagę demonów… widzieli też coś jeszcze. Widzieli że cielsko ubitego demona pokracznie zachodzi od tyłu kosmicznego marine… jednego z Rady. Jednak nim bezgłowe ciało wzniosło się, aby przebić Radnego, ten przeszył ostrzem jednooki łeb. Po hali poniósł się ryk bólu. Demoniczna tkanka zwęgliła się i zamieniła w popiół. Cielsko padło do tyłu w konwulsjach podzielając ten sam los. - PODZIELICIE JEGO LOS! - oświadczył Radny po czym rozwiał się niczym upiór. Chwilę potem pierwsze ryki zabijanych istot Osnowy oznajmiły całemu Enginarium, że Legionista Alpha nie rzucał słów na wiatr. Przez te kilka chwil... przez te kilka minut był Heroldem Astronomicanu. Był posłańcem Światła Nadziei. Był zapowiedzą tego co miało nadejść. I oto nadeszła... i zmyła brud istot zrodzonych ze Spaczni. Fala Światłości. Złocista. Gorąca. Piękna. Ostatnio edytowane przez Stalowy : 25-11-2017 o 00:12. |