Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-03-2018, 14:18   #21
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację

- Dobrze. Wszystkie potrzebne informacje przekaże ci Vago. Sprowadź mojego syna.

Popara przemówił w basicu, czego huttowie zwykle nie robią, po czym skinął ręką na stojącego obok Lyria seneszala. Ten skłonił się i dał znak aby Łowca wraz z towarzyszką poszli za nim, opuszczając komnatę.

Podczas powrotnego spaceru długim korytarzem Vago przekazał Lyrio datapad, na którym były zapisane wszystkie dane o Mice i planecie Endreegaad. Streszczał także co najważniejsze punkty, głębokie sylaby huttańskiego niosły się po korytarzu. Jeden z towarzyszących mu zielonych droidów tłumaczył:
- {Mika ma 110 standardowych lat, jest więc jeszcze bardzo młody. Jest… „nietypowy”, jak na hutta. Jest energiczny i zaangażowany, Często ryzykuje, samemu doglądając swoich interesów, tak jak w tym przypadku. Miał dość interesujące pomysły na odbudowę uznanej za już nieefektywną placówki wydobywczej timonium, materiału używanego w napędach statków kosmicznych i urządzeniach komunikacyjnych. Lord Popara dał mu pieniądze na budowę i uruchomienie placówki, jako trening w zarządzaniu i zarazem prezent urodzinowy…}

Tu Nava zauważalnie prychnęła, jednak hutt kompletnie ją zignorował.
-{…poradził sobie naprawdę dobrze. Placówka przynosi znaczne zyski, do tego stopnia, że Wielki Popara pozwolił Mice na zarządzanie pieniędzmi na własną rękę i jak do tej pory młody Mika zarządza kilkoma innymi zakładami na Nar Shaddaa. Plan placówki na Endregaadzie jest na datapadzie. Miesci się ona tuż obok stolicy planety, Tel Bollin. Popara powierza wiele z klanowych interesów Mice, podobnie jak Zonnosowi. Chociaz Zonnos jest starszy i to po nim wszyscy spodziewają się że przejmie władzę, Mika także ma dużą rolę do odegrania. Wielki Popara ma nadzieję, że Mika doda trochę subtelności do decyzji podejmowanych przez starszego z braci. Młodszy z synów Popary interesował się obcymi kulturami, ich historią i technologiami. Był na planecie dwa tygodnie przed wybuchem zarazy i ustanowieniem kwarantanny.

Sama planeta to w większości pustynny świat, średniej wielkości. Znajduje się w systemie Joxin, w Gromadzie Tion. Jest tak daleko od centrów galaktycznej cywilizacji jak to tylko możliwe. Zamieszkują ją tylko imigranci, kilka klanów Nikto i niewielkie grupy ludzi żyją jako nomadzi na pustkowiach i wokół zbiorników wodnych. To sucha i wietrzna planeta, niektórzy sądzą, że niegdyś pokrywały ją duże obszary bagien, ale od tego czasu większość wody wyparowało. Głównym eksportem jest timonium. Na planecie jest jedno miasto, stolica i centrum władzy, Tel Bollin. Miasto to jest zbudowane tuż przy największej kopalni na planecie. Władze planety nie ustanowiły opresyjnego reżimu, pozwalały lądować przemytnikom i niezależnym kupcom, jak długo nie robili kłopotów tubylcom, oraz odpowiednio się opłacali. Na planecie jest wiele form życia, jednak większość pozostaje nieskatalogowana. Pod miastem Tel Bollin, w sieci starych tuneli po kopalni, podobno znajdują się budowle z czasów sprzed Republiki. Jednakże z tego co nam wiadomo nikt ich do tej pory nie badał. Według ostatnich spisów w stolicy mieszka około miliona osób, nie wiadomo ile liczą plemiona nomadów.

Plaga pojawiła się niecałe trzy standardowe tygodnie temu i szybko opanowała planetę. Sądzimy, że przenosi się w powietrzu, a osoby zarażone są bardzo osłabione. Najczęściej obserwowane symptomy to gorączka, odwodnienie i osłabienie. Może doprowadzić do śmierci z wycieńczenia. Lek udało nam się znaleźć, gdyż jeden z naszych przemytników opuszczał Endregaad i zaraził się. Od niego zaraziła się załoga, a od nich nasz personel medyczny. Zarazę udało się opanować dzięki temu, że kapitan statku był uzależniony od przyprawy. Miał własną, w zasadzie niespotykaną mieszankę narkotyków, ale przeżył, jak się potem okazało, dzięki nim. Nasi medycy badając co brał, opracowali mieszankę która nie powoduje uzależnienia, ale powstrzymuje rozwój choroby. Nie wiadomo skąd ta choroba pojawiła się na planecie, ale też kolonizacja tego świata trwa relatywnie niedługo, mniej niż sto lat. Ilość leku jaką załadujemy na wasz statek powinna z nadwyżką wystarczyć przynajmniej dla całej populacji stolicy a dodatkowo damy instrukcje jak produkować lekarstwo.

Przedstawiciele Hegemonii Tion, faktyczni władcy przestrzeni wokół Endregaadu, skontaktowali się z Siłami Sektora Korporacyjnego aby zabezpieczyć planetę zanim będzie można sprowadzić pomoc medyczną. W odpowiedzi, SSK wysłały na planetę grupę statków, z których największy to stary krążownik klasy Venator, „SSS Resolute”. Oprócz tego mają kilka statków klasy Consular z odpowiednią ilością myśliwców. Jak widać potwierdziły się informacje, że po Wojnach Klonów, podczas modernizacji Floty, Imperium odsprzedało stare statki dla Sektora Korporacyjnego. Uważaj, jednak Łowco. To te statki ustanowiły kwarantannę wokół planety i chociaż są stare, to nadal nie są to maszyny, które można lekceważyć. Ostatnio „Resolute” znajdował się na orbicie geosynchronicznej nad Tel Bollin. Kontaktem w SSK jest komodor Angela Krin, dowódca SSK w tym systemie. To z nią kontaktował się Zonnos, w sprawie poszukiwań Miki. W dokumentach pozostawił notatkę, że to frustrująca, sztywna i wyniosła biurokratka.}
Podczas rozmowy dotarli do lądowiska, gdzie oczekiwał na nich jacht. Po chwili wsiedli i razem z Vago polecieli z powrotem do warsztatu Sane’a.

***

W drodze do warsztatu.
W drodze, Nava odezwała się do Lyria.
- Słuchaj, nie sądź, że lecę na twoją kasę – puściła do niego oko – ale myślę, że możesz potrzebować mojej pomocy. Będziesz leciał na planetę ogarniętą zarazą, wioząc jedyny zapas leku. Będziesz potrzebował kogoś do ochrony twoich pleców. I nie martw się, nie chodzi mi nawet o udział, chociaż byłoby miło zgarnąć z tego jakieś kredyty. Widzisz, poprztykałam się niedawno z moim porucznikiem z Rogatego Słońca…i przydałoby mi się opuścić na jakiś czas system Y’toub, przynajmniej dopóki nie wybiorą nowego, sensowniejszego porucznika…a i o dragi się nie martw – uśmiechnęła się drapieżnie – mam kilku swoich dostawców.

***

W Warsztacie
Po przylocie zobaczyli, że ludzie Popary nie tracili czasu. Duroscy pracownicy i mnóstwo droidów uwijało się przy PROROKU pod nadzorem Sane’a. Ten, widząc nadlatujący jacht pomachał wam ręką i podbiegł do statku.
- Nie wiem co zrobiliście, ale to niesamowite. Przylecieli i mechanicy i droidy naprawcze, pracują pełną parą! Jeśli droidy utrzymają tempo, to do jutra statek powinien być naprawiony! Tylko nie sądzę, że Fraaanso będzie zadowolony. To w końcu jego warsztat, a on sam podlega pod Hutta Parellę z rodziny Rady Starszych… ale chyba się jakoś dogadają, prawda?
W tej samej chwili zaświergotał jego compad. Gdy technik odebrał połączenie, pojawiła się trójwymiarowa twarz Toydarianina Fraaanso.
- W coś ty się wpakował, Sane? W coś ty mnie wpakował? Ludzie Popary pakują się do mojego warsztatu, Parella się wściekał i wykłócał z Zonnosem… przed chwilą dostałem informację, że się dogadali. Musisz znaleźć sobie inny warsztat. Układ między Parellą i synem Popary jest taki, że nie będą sobie szkodzić, ale ty musisz opuścić ten warsztat. Przykro mi. Masz czas do jutra.
Po czym Toydarianin przerwał rozmowę, a Sane nieco oklapł.
 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.

Ostatnio edytowane przez Prince_Iktorn : 16-03-2018 o 14:33.
Prince_Iktorn jest offline  
Stary 16-03-2018, 19:16   #22
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Sweet Dream's (Are Made Of This)



W DRODZE DO WARSZTATU

Lyrio zastanawiał się nad wszelkimi zgromadzonymi danymi. Przeglądał datapad z nosem prawie przyciśniętym do wyświetlacza. Zaczynał czuć to dziwnie znajome uczucie chłodu oraz bólu mięśni. Musiał przyjąć narkotyk i to dość spiesznie co wcale go nie pokrzepiało. Jeśli robota się uda kolejnym, jednym z wielu celów będzie ostry detoks oraz nowa hodowana specjalnie dla niego świeżutka wątroba. Słyszał, że w jednej klinice na Centralnych Światach za sporą kwotę pozwalają człowiekowi całkowicie się oczyścić, potem dzięki neurochirurgii redukują uzależnienie psychiczne a następnie wymieniają nadwyrężone narządy. To mogło się udać i Lyrio miał o co walczyć wykonując to zadanie.

Popatrzył na Nave, dyskretnie lecz ona zawsze była czujna więc wychwyciła spojrzenie. Zielony droid przyniósł zamówiony szampan i Khort był już gotów przyzwyczaić się do tego ulotnego luksusu. Nava w końcu nie wytrzymała i zaczęła pierwsza, kiedy Łowca powoli sączył trunek.

- Słuchaj, nie sądź, że lecę na twoją kasę – puściła do niego oko – ale myślę, że możesz potrzebować mojej pomocy. Będziesz leciał na planetę ogarniętą zarazą, wioząc jedyny zapas leku. Będziesz potrzebował kogoś do ochrony twoich pleców. I nie martw się, nie chodzi mi nawet o udział, chociaż byłoby miło zgarnąć z tego jakieś kredyty. Widzisz, poprztykałam się niedawno z moim porucznikiem z Rogatego Słońca… i przydałoby mi się opuścić na jakiś czas system Y’toub, przynajmniej dopóki nie wybiorą nowego, sensowniejszego porucznika… a i o dragi się nie martw – uśmiechnęła się drapieżnie – mam kilku swoich dostawców.

-Mam dość ćpania Nava. To mnie już wykańcza. Biorę tylko tyle by utrzymać się na nogach- powiedział stoicko mężczyzna czując jak krople potu spływają mu po szyi, gromadzą się jak rakowe komórki pod jego pachami.

Pod spodem miał tylko ten wykończony przez używanie bezrękawnik przykryty pośpiesznie skórzaną kurtką. Zdjął ją i niezręcznie, ale szczerze przedstawił swoją wizję zlecenia. Zawsze szło mu łatwiej flirtowanie z mężczyznami, a Zabraczka była onieśmielająca.

-Jak wykonamy… wykonasz robotę znajdę dla Ciebie dobrą klinikę.

Lyrio kiwnął głową uśmiechając się, bo przecież kilka chwil temu sam o tym myślał.

-Wykonamy. Wykonamy ją razem Nav. Dostaniesz tyle kredytów na ile zasługujesz. A zasługujesz na wiele.

Nava była widocznie zaskoczona tymi słowami. Lyrio mógłby przysiąc, że pierwszy raz widzi ją od takiej strony. Podziękowała mu i już w milczeniu dotarli do warsztatu Sana.

***


W WARSZTACIE


Kiedy tylko wysiedli z jachtu Lyrio otworzył usta z niemały podziwem. Podszedł nieco bliżej PROROKA próbując jakby upewnić się czy, aby nie śni. Duroscy mechanicy oraz sprytne małe latające droidy spawały, wymieniały płyty, część mechaników chyba szykowała się do zamontowania nowego silnika, który wyglądał na idealnie odwzorowany duplikat. Po kilku sekundach zobaczył biegnącego Sane’a, który wydawał się być już jedną nogą w raju- w pozytywnym znaczeniu, które rzadko brzmiało na Nar Shaddaa. Sane, dość niski i uroczy podał rękę Lyrio a potem pół-romantycznie, pół-bratersko objęli się.

- Nie wiem co zrobiliście, ale to niesamowite. Przylecieli i mechanicy i droidy naprawcze, pracują pełną parą! Jeśli droidy utrzymają tempo, to do jutra statek powinien być naprawiony! Tylko nie sądzę, że Fraaanso będzie zadowolony. To w końcu jego warsztat, a on sam podlega pod Hutta Parellę z rodziny Rady Starszych… ale chyba się jakoś dogadają, prawda?

-Na pewno się dogadają. Nie mam co do tego wątpliwości. Teraz mamy, o ile to wszystko się nie posypie a zadbam żeby tak nie było- Nava zdecydowanie się uśmiechnęła- mamy potężnych przyjaciół. Znaczy głównie ja mam, ale Wy jesteście moimi towarzyszami więc wszystko będzie szło ku lepszemu.

-Tak trzymać Lyrio! To…- powiedział Sane z ogniem pasji w oczach patrząc na statek- samemu nawet z chłopakami a jest Nas trzech… nie mówiąc o kosztach naprawy i czekaniu na części… No, no zajęłoby to nam z miesiąc i mówię to bez przechwałek. PROROK zasługuje na takie traktowanie. Wiesz, że wymieniane płyty pancerza są z lepszego stopu. Militarnego… chwila mam przychodzące połączenie.

Sane odebrał połączenie z nadgarstkowego compada. Wyświetliła się twarz tej chciwej mendy, która denerwowała Khorta od samego początku, i miał do niego osobistą urazę, że jego przyjaciel musi znajdować się pod pieczą tego Toydarianina.

- W coś ty się wpakował, Sane? W coś ty mnie wpakował? Ludzie Popary pakują się do mojego warsztatu, Parella się wściekał i wykłócał z Zonnosem… przed chwilą dostałem informację, że się dogadali. Musisz znaleźć sobie inny warsztat. Układ między Parellą i synem Popary jest taki, że nie będą sobie szkodzić, ale ty musisz opuścić ten warsztat. Przykro mi. Masz czas do jutra.

Sane widocznie załamał się. Był bardzo wrażliwy i empatyczny, ale Lyrio wiedział co robić.

-Nie przejmuj się. Mamy PROROKA. Jak uda nam się wykonać robotę 25% idzie na Wasze głowy od łebka- Nava stanęła jak wbita, ale zachowała profesjonalizm- A Nar Shaddaa to nie miejsce dla Ciebie Sane. Przykro mi to mówić, ale wcześniej czy później wpakował byś się w jakieś kłopoty.

-Wiem. Wiem. Po prostu… głupek ze mnie… durny sentymentalny romantyk! Wiesz pracuję w tym warsztacie dobre pięć lat. I nie chciałem żeby to tak się skończyło.

Nava podeszła bliżej Sane’a próbując go zmotywować.

-Co było to było. Mamy statek, jesteśmy wyrzutkami i czeka na nas… milio…- Nava zgasiła się, ale Khort momentalnie dodał.

-Milion kredytów. Czyli 250 tysięcy dla każdego z Was. A jeśli wejdziemy w jakąś wspólną spółkę. Jakiś wspólny dobry biznes… Cóż marzenia, marzeniami, ale warto ryzykować.

Nava przewróciła oczami, kiedy już kierowali się w stronę startej poplamionej smarem sofy.

-Lyrio zapominasz o najważniejszym. To cholernie trudna robota…

-Dlatego znów czuję, że Żyję.

***

PÓŁGODZINY PÓŹNIEJ

Łazienka nie była najgorsza. Co prawda kafelki porosły pleśnią, wszędzie było czuć metaliczną woń warsztatu z brudnej wentylacji- wręcz zostawał między zębami i pod językiem.

Lyrio trzymał soniczną strzykawkę z oczyszczoną, cholernie czystą wersją Kajdana w formie roztworu. Opaska uciskowa była związana na jego prawym ramieniu. Czuł jak serce łomocze mu z podniecenia, a głód narkotyku miał zamienić się w raj utracony. Żyła była już zdecydowanie widoczna. Zielona dioda to potwierdziła cicho pykając. Nacisnął przycisk, przyrząd zaczął lekko wibrować oraz buczeć kiedy powoli substancja dostawała się do krwiobiegu. Jęknął w ćpuńskim odlocie, przekrzywiając głowę do tyłu, zostając wciągniętym w odmęty niepełnej świadomości. Ciepło oraz elektryczność jak eskadra X-Wingów rozeszła się wzdłuż jego kręgosłupa. Poczuł jak dostaje potężne wzwodu a rzeczywistość nagle staje się tak przyjemna, lekka, bezpieczna.

Oddychał ciężko, głęboko, cały rozluźniony. Ten moment zdawał się trwać wieczność oraz był wart poświęcenia widma wieczności o której czasem mówili jacyś sekciarze-kaznodzieje. Był warty oddania swojej nic nie wartej duszy.

Lyrio wyszedł z toalety i powolnym krokiem opadł na łóżko. Było jeszcze przepocone przez koszmary, ból jaki niedawno tu przechodził. Zamknął powieki pozwalając nadejść słodkiemu, pełnego kolorów snowi.

„Jest na łące. Powietrze jest rześkie, czuć świeżo skoszoną trawę. Nigdy tu nie był. A może był tu zawsze. Zawsze, gdy przywalił sobie w kanał.

Stanęła przed nim Nava. Wyglądała jak antyczna nimfa z zamierzchłych czasów. Miała na sobie tylko lekko związaną suknie indygo, które odsłaniają jej dekolt. Dotknął jej. Dotknął jej piersi, odsłonił je. Upadli na nieskończenie zieloną łąkę. Dobrali swoje tempo, wszystko pulsowało. Mieniło się wyzwoleniem…

Potem pojawił się Sane. Patrzył na nich a może tylko na Lyrio (jakby nie widział w ogóle Nav) z skały. Zamiast nóg miał jakieś dziwne kopyta. Zaczął grać na flecie, jakąś zapomnianą melodię (Łowca skądś ją kojarzył). Lyrio nie rozumiał o co tu chodzi, ale wszystko wydawało się na swoim miejscu. Po chwili zaczął czuć pot. Ale nie istniejący w tej idylli, będący wyraźnie umiejscowionym daleko poza tym rajem. W padole łez Księżyca Przemytników.

Faun zaczynał grać coraz szybciej, z melodii bił niepokój. Coś drażniło i przeszkadzało Lyrio. Nie wiedział co. Potem surrealistyczna odmiana Sane’a wszystko wyjaśniła.

-Zabijesz Nas Khorty. Bo wiesz? Każdy wybór ma konsekwencje. Każdy. "


Khort otworzył oczy jak rażony błyskawicą! Złapał haust metalicznego powietrza. Nie miał jeszcze siły się ruszyć, ale Kajdan widocznie już zszedł. Apogeum minęło. Był cały spocony, zmęczony, pełen obrzydzenia do siebie. Plaster z kolto… miałem nie mieszać kolto z ćpaniem, pomyślał widząc swoją głupotę.

Wstał powolnym krokiem znów kierując się do łazienki. Przemył twarz zimną wodą, przeczesał długie włosy a do oczu napłynęły mu niezrozumiałe łzy. Stłumił je i wrócił na łóżko przeglądając datapad od Popary. Musiał być trzeźwy jak się tylko da w czasie misji.

Nava może przemycić trochę Kajdana na tereny Endregaadu, zawiąże jakieś cieniste koneksje na boku i polepszy stosunki z swoimi przełożonymi. Zresztą już pewnie teraz próbuje upchać kilka kilo Kajdana w skrytce o której pozornie wiedział tylko on sam. Lyrio zaśmiał się niedowierzając, ale taka właśnie była. Elektryzująca, pewna siebie, zawsze potrafiła zaskoczyć.

Co do Sane’a powinien sobie poradzić. Długo schodzą z niego emocje, alkohol kiepsko na niego działał a kawę pił w nadmiarze, ale wbrew pozorom był twardy. Nie przetrwałby na Nar Shaddaa taki kawał czasu, gdyby nie naturalny instynkt w który cała trójka była wyposażona. Niemniej coś spod intymnie całującej chmury odurzenia mówiło mu…

-To tylko sen Khorty. Wszystko to tylko sen- powiedział do siebie Lyrio, odłożył datapad skupiając się na mozaice obrazów, uczuć i myśli. Zasnął tym razem twardym, czarnym snem czując jak dryfuje bezwładnie w przestrzeni między gwiazdami.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=7_0ZPw5hC9U[/media]

 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 16-03-2018 o 21:09.
Pinn jest offline  
Stary 20-03-2018, 09:49   #23
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację

Nar Shaddaa


Hutt Popara dotrzymał słowa. Naprawy przeprowadzone były błyskawicznie, grupy droidów naprawczych pracowały dzień i noc, a inżynierowie z pomocą Sane’a odpowiednio nimi kierowali. W ciągu 48 godzin PROROK był niemal jak nowy. Niemal, gdyż płaty nowego pancerza były wyraźnie jaśniejsze od starych i wyglądały niczym świeże blizny…

Rankiem drugiego dnia do warsztatu przybył hutt Vago, przywożąc pełną ładownię leku oraz małą skrzyneczkę. Tym razem szczupły hutt był zdecydowanie bardziej rozluźniony i choć nadal nie wylewny, to jednak można było odczuć, że po przyjęciu oferty Popary, jego nastawienie do Łowcy i jego towarzyszy zmieniło się na lepsze. Nieopuszczający go ani na chwilę zielony droid protokolarny tłumaczył.
- {Tu jest lekarstwo, a tu opis jego stosowania i produkcji większej ilości.} – kolejno wskazał na skrzynie, po czym wręczył Lyrio duży datapad.

-{Teraz ostatnia sprawa, wasze zastrzyki} – uśmiechnął się lekko i wyciągnął pistolet iniekcyjny. Zastrzyki dostali Lyrio, Nava i Sane.
- {Lek gwarantuje odporność przez 30 standardowych dni. Tutaj macie jeszcze 10 dawek. Dwie zachowajcie dla Miki, gdy go znajdziecie.} – hutt podał Lyrio skrzyneczkę, po otwarciu wieczka widać było 10 podłużnych fiolek wypełnionych złotawym płynem.
- {Tak, jak powiedział Wielki Popara, sposób, w jaki odzyskacie Mikę zależy od Was i możecie zrobić wszystko co będzie konieczne aby to osiągnąć. Proponowałbym zachowanie kilku dawek leku na… „negocjacje” z miejscowymi. Powodzenia. } – z tymi słowami Vago opuścił warsztat.

***
Załadunek przyprawy-leku, oraz zapasów, amunicji i rzeczy osobistych załogi trwał w najlepsze, gdy kolejny bogaty jacht wylądował przy warsztacie. Z niego, w towarzystwie grupy uzbrojonych wookiech, wyjechała platforma z huttem Zonnosem. Bestialscy najemnicy powarkiwali groźnie w stronę każdego kto się do nich zbliżał, ale nie podnosili broni. Hutt na platformie podjechał do Lyria. Ten, w trochę lepszym nastroju po odespaniu koszmarów, nadzorował załadunek. Statek był już niemal gotowy do drogi.
- {Witam, Kapitanie Khort.} – Zonnos odezwał się po huttańsku, pozwalając aby jego Klatooniański towarzysz tłumaczył.
-{Chciałbym życzyć wam szczęścia w misji, oraz zapewnić, że nie żywię urazy.}- hutt uśmiechnął się szeroko – {Wiem, że zmierzacie w stronę niebezpieczeństwa i chciałbym was zapewnić że macie wsparcie całego naszego klanu. Tym niemniej, powinniście wiedzieć, że jeśli nie odnajdziecie mojego brata, lub co gorsza, przybędziecie za późno, aby mu pomóc, nadal będziecie mieli sojusznika w naszym klanie. Takiego, który jest w stanie docenić wasze starania.} – przyjaźnie puścił oko do Łowcy.
-{Mam nadzieję, że się rozumiemy.} – z tymi słowami Zonnos pożegnał się z Łowcą i ruszył z powrotem do swojego jachtu.
Po chwili do Lyria zbliżył się Ziggy.
- Panie Lyrio, czy dobrze zrozumiałem, że hutt Zonnos oferował nam nagrodę za zabicie swojego brata?

***
Endregaad.



Bez kolejnych przeszkód PROROK wystartował i skierował się w przestrzeń poza Księżycem Przemytników. Po chwili komputer nawigacyjny dał sygnał o gotowości do skoku w nadprzestrzeń, a Lyrio aktywował hipernapęd. Po chwili gwiazdy rozciągnęły się w długie linie i PROROK zniknął z normalnej przestrzeni.

Lot na Endregaad trwał trzy dni. W tym czasie wszyscy doglądali statku na dwie zmiany, Lyrio i Ziggy jako pierwsza, a Sane i Nava jako druga. Na szczęście obyło się bez niespodzianek. Statek działał sprawnie, kurs wyliczony przez komputer nawigacyjny i sprawdzony przez Ziggiego był dobry. Drobne dawki Kajdana trzymały koszmary Lyria na wodzy, aby mógł skupić się na analizie materiałów otrzymanych od Vago. Po trzech dniach natomiast zawyły alarmy, gdy statkiem szarpnęło, przewracając tych, którzy nie spodziewali się szybszego wyjścia z nadprzestrzeni.

Gdy wszyscy znaleźli się w kokpicie, ujrzeli przed sobą olbrzymią kulę planety, zawieszoną w pustce niczym pomarańczowy klejnot. Ziggy podał wyniki z czujników. Przed nimi i po lewej znajdował się Imperialny okręt klasy Interdictor, zaś dokładnie na wprost widoczna była sylwetka okrętu klasy Venator.
Według czujników statek przechwytujący miał włączone pola studni grawitacyjnej, co uniemożliwiało skok w nadprzestrzeń. Na sensorach widać było także kilka grup myśliwców krążących po okolicy, z których jedna zmieniła kurs w stronę PROROKA. Niemal natychmiast ze strony Venatora dobiegła transmisja.

- Uwaga, niezidentyfikowany frachtowiec. Mówi komodor Angela Krin z krążownika Sił Sektora Korporacyjnego „Resolute”. Planeta Endregaad znajduje się pod ścisłą kwarantanną. Obowiązuje zakaz lądowania na planecie. Zmieńcie kurs w stronę obrzeży systemu i opuśćcie przestrzeń blokady skoków, lub myśliwce eskortowe sprowadzą was na „Resolute”. Proszę o odpowiedź.
 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.
Prince_Iktorn jest offline  
Stary 20-03-2018, 10:34   #24
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację


Czterdzieści siedem, osiem, dziewięć… pięćdziesiąt! Lyrio złapał oddech i krzyknął skromnie kiedy skończył czwartą serię pompek. Lecieli w nadprzestrzeni prosto na Endregaad. Dostali szczepionkę, mieli ładunek leku oraz nawet instrukcję jego rozprowadzania oraz produkcji. Kiedy skontaktuje się z Miką, Lyrio da mu ładunek a on zajmie się “uzdrawianiem planety” po czym dokona szybkiej ekstrakcji syna Bossa. Propozycja Zonosa wydawała mu się ohydna. Pokazał na co go stać i wiedział, że nie należy robić z nim interesów. W przypadku przyjęcia oferty, tak samo jak jej odrzucenia czekały go kłopoty.


Lyrio podszedł to lusterka i wciągnął minimalną dawkę znienawidzonego narkotyku, po czym udał się do kokpitu. Za sterami siedział Ziggy oraz Nava, pilnując wszystkich parametrów na desce rozdzielczej.

-Jeśli jeszcze raz powiesz “rozkaz, rozkaz” a przerobię Cię na złom Ziggy.

-Rozkaz, ro… przepraszam Panno Norgito, moje oprogramowanie mowy ma ten… jebany błąd przybłędo!- ostatnie słowa wypowiedział ktoś kto mogłby być opryszkiem na anabolikach.

-Nie daje z nim rady Khorty. Wykańcza mnie. Ledwo pomalowałam paznokcie i siadam tutaj a on ciągnie swoje i swoje.

-Po prostu próbowałem przedstawić analizę taktyczną. Pan Khort zawsze o nie prosi.

-Prosisz tego blaszaka, żeby doradzał co masz zrobić?!

Lyrio nieco zbity z tropu westchnął.

-Spokojnie Nava. Będziemy robić za drużynę operacyjną, więc Ziggy i Sane pilnują statku.

Nagle dało się wyczuć lekkie, świeże perfumy. Laddio stał za nimi niepewnie włączając się do dyskusji.

-Czyli co? Grzejemy tyłki na PROROKU podczas, gdy wy ryzykujecie życiem… mi wcale to nie przeszkadza. Pokochałem ten statek. Żałuję, iż nie miałem okazji latać nim częściej. Właśnie Lyrio pokręciłem kilka systemów. Nie na tyle, by przesadzić ale koordynowałem naprawę plus w czasie lotu pobawiłem się trochę w wnętrznościach PROROKA. Powinien działać jak świeżak. W zasadzie odbudowa wyszła mu lepiej niż się spodziewałem. To ten sam nowy-stary demon.

Lyrio kiwnął głową.

-Dobra robota Sane. Damy radę choć martwię się o…

Naglę PROROKIEM szarpnęło jakby uderzył w asteroidę. Lyrio ledwo złapał się fotela a Sane poleciał prosto na Łowcę, który go przytrzymał. Nie było jednak czasu na drobnostki bo znajdowali się u wrót Endregaadu. Piękny pomarańczowy klejnot otoczony pejzażem mgławicy. Koło niego drobny skalisty księżyc.

Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt blokady orbitalnej. Musieli zakłócić im wyjście z nadświetlnej. Planem Lyrio było uniknięcie blokady, wyskoczenie po drugiej stronie globu a potem lecąc nisko nad ziemią dotarcie do stolicy. Teraz jednak wszystko się skomplikowało.

-Widzisz to Lyrio?- rzekła wyjątkowo zaniepokojona Nava wskazując na Imperialne okręty.

-Imperium. Imperium na obrzeżach galaktyki.

-Co tutaj robią?- spytał zaniepokojony mechanik.

-Nie wiem, ale musimy nieźle się postarać i wymyślić jakąś gładką bajkę.

Po chwili jeden z paneli zaczął mrugać i Ziggy odebrał jednostronne połączenie.

- Uwaga, niezidentyfikowany frachtowiec. Mówi komodor Angela Krin z krążownika Sił Sektora Korporacyjnego „Resolute”. Planeta Endregaad znajduje się pod ścisłą kwarantanną. Obowiązuje zakaz lądowania na planecie. Zmieńcie kurs w stronę obrzeży systemu i opuśćcie przestrzeń blokady skoków, lub myśliwce eskortowe sprowadzą was na „Resolute”. Proszę o odpowiedź.


-Niby jestem tutaj kapitanem, ale drugi raz nie chce zrobić wraku z tego statku. Jakieś propozycje załogo?- powiedział Khort.

 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 20-03-2018 o 11:19.
Pinn jest offline  
Stary 20-03-2018, 11:22   #25
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację

Burza mózgów na pokładzie

- Nie pomniejszaj swoich umiejętności, Lyrio. Co radzę? Wiać. Albo wylecieć poza granicę skoków, wykonać dwa skoki po okolicznych systemach tak, aby trzeci wyprowadził nas na druga stronę Endregaadu. A potem nisko nad ziemią do stolicy. – stwierdziła przekornie, choć nerwowo Nava.

- Podążając tym tokiem myślenia stracimy mnóstwo czasu, panie Lyrio. Nie znamy sytuacji na planecie. Wstępnie określiłbym czas takiego przelot na co najmniej 10-12 dni. Może być tak, że tak długa zwłoka przyczyni się do tego, że nie odnajdziemy hutta. – odparł Ziggy.

- A nie możemy po prostu do nich polecieć? Zonnos się z nimi kontaktował tak? Ten sam który sugerował ci wykończenie swojego brata? Mamy lek. Oni na pewno prowadzą jakieś działania ratownicze, a przynajmniej wiedzą coś o sytuacji na planecie. Może jeśli oddamy im zapas lekarstwa albo jego część to pozwolą nam wylądować bez kłopotów? – Sane jak zwykle był optymistą.

- Albo zabiorą lekarstwo a nas przymkną, albo każą się wynosić. Może po prostu przebijmy się przez nich? – wcięła się Nava pytając bez przekonania.
- I co dalej? Każde uszkodzenie statku może utrudnić lub uniemożliwić nam powrót na Nar Shaddaa. Pamiętajmy, odnalezienie hutta to jedno, potem trzeba go jeszcze odwieźć do domu. A jeśli się przebijemy na dół to oni będą czujniejsi gdy będziemy wracać – odparł Sane.
- I dlatego mamy najlepszego mechanika na Odległych Rubieżach. – Nava wyszczerzyła zęby do technika.

Czujniki na konsolecie sygnałem dźwiękowym oznajmiły zmianę sytuacji w przestrzeni.
- Panie Lyrio, w systemie pojawił się nowy statek. To Imperialny Gwiezdny Niszczyciel. Wyszedł z nadprzestrzeni za nami, analiza wektora wskazuje na to, że wyleciał z Nar Shaddaa. Jeśli to prawda, to musiał opuścić system Y’toub niedługo po nas i to tym samym kursem. W tej chwili trzymają się z tyłu, nie wypuścili myśliwców, nie wywołują nas. Myśliwce SSK są już dość blisko. Wzywają nas.

Istotnie, grupa 3 myśliwców przechwytujących zbliżyła się już do PROROKA.
- Uwaga niezidentyfikowany frachtowiec. Tu patrol SSK 12-54. Natychmiast zmieńcie kurs w stronę granicy strefy bezskokowej lub kierujcie się na „Resolute”. Powtarzam, zmieńcie kurs w stronę granicy strefy bezskokowej lub kierujcie się na „Resolute”.
 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.
Prince_Iktorn jest offline  
Stary 20-03-2018, 11:57   #26
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Raz Łowcy Śmierć

[media]http://www.youtube.com/watch?v=wDzSoTRnjNk&index=68&list=PLzjx3AmXKz53Myv CilH1Vjzo_YdSgkFfm[/media]




Khort słuchał dość ognistych opinii swojej drużyny, podczas gdy kątem oka widział na ekranie radaru coraz więcej migoczących, złowrogich punktów. Po kilku sekundach rozległo się jeszcze bardziej złowróżbne piknięcie. Przez kilka chwil Lyrio patrzył jak wryty. Gwiezdny Niczyciel Imperium. Do tego leciał ich tropem, przynajmniej tak twierdził Ziggy. Nie było mowy o tych psich synach a teraz roiło się od nich na całej orbicie!

Dodatkowo V-Wingi korporacyjnych za kilka chwil znajdą się w zasięgu- ich lub PROROKA. Khortowi coś błysnęło w oczach, jakiś obłęd oraz pewność siebie.

-Możemy połączyć Wasze sugestię. Zrobimy to w stylu starej szkoły. Słyszałem raz taką legendę o pewnym przemytniku…

Lyrio siadł na fotelu kapitańskim, zapiął pasy i strzelił palcami.

-Radzę zapiąć pasy.

-Co do cholery zamierzasz zrobić?!- powiedziała wyraźnie zaniepokojona Nava.

-Blokują skoki na określonym obszarze tak? Wokół studni grawitacyjnej. Widzicie ten daleki księżyc majaczący się za Endregaadem?- Khort wzskazał palcem odległe ciało niebieskie- Rzucimy im hasło w stylu “To pomyłka, złe koordynaty, już się wycofujemy”. Potem kiedy znów będziemy mogli wejść w hiperprzestrzeń wykonamy krótki zryw do tego pieprzonego odłamka skały za naszym domyślnym celem misji. Robiłem już tak raz…

-O mało wtedy nie zginęliśmy Kapitanie- stwierdził rzeczowo Ziggy.

-Ale się udało. I teraz też się uda. Sane nie stój jak kołek. Skalibruj hipernapęd na krótkie, ale sprawne działanie, na pełną moc! A ja w tym czasie przejmuje stery.

Sane patrzył zbity z tropu po czym ruszył do maszynowni.

-Jeśli przez Ciebie zginiemy Khorty…

-Miałem nie ujmować sobie Nav. To nasza szansa- powiedział Lyrio po czym odpowiedział na wiadomość.

”Przepraszamy. To zwykła pomyłka. Jesteśmy statkiem handlowym i chcieliśmy tylko uzupełnić paliwo, nie wiedzieliśmy nic o kwarantannie. Możecie być spokojni już zmieniamy kurs. Bez odbioru.”

-To się, kurwa nie uda…

-Przy odrobinie szczęścia…- Khort przestał już cokolwiek mówić skupiony na pilotażu. Liczył, że Laddio odpowiednio dopasuje hipernapęd. Silniki PROROKA zaszumiały. Pora było działać jak Gwiezdny As… a potem dopiero myśleć.

 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 20-03-2018 o 12:08.
Pinn jest offline  
Stary 21-03-2018, 19:52   #27
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację

PROROK posłuszny poleceniom pilota zawrócił i przyspieszył, aby jak najprędzej osiągnąć granicę obszaru w którym Interdictor blokował możliwość skoków. Załoga, zajęta przy czujnikach, nie komentowała już decyzji kapitana. Gdy dystans do Gwiezdnego Niszczyciela zaczął się trochę zmniejszać, zostali przez niego wywołani. Na holoekranie pojawiła się wiadomość. Postać mężczyzny w średnim wieku zwracała się do załogi frachtowca.


- Tu agent Blaise z Imperialnej Służby Bezpieczeństwa, ze statku „Vengeance”. Tymczasowo jestem dowódcą operacji Floty w tym systemie. Kapitanie Khort, wiem, jaki macie ładunek i gdzie lecicie. Proszę pana o chwilowe zadokowanie na Vengeance i rozmowę. Obserwując Pańskie manewry mam nieodparte wrażenie, że chce pan zrobić coś bardzo głupiego. Zapewniam, nasze cele w tym systemie są zbieżne. Jeśli przyjmie pan moją ofertę, to gwarantuję panu i ładunkowi bezpieczeństwo, a jeśli porozmawiamy, to być może Imperialna nagroda za pańską głowę zniknie i stanie się pan oficjalnie właścicielem swojego statku. Mogę zapewnić Wam także bezpieczne lądowanie w dowolnym miejscu na planecie. Ta sama oferta i czasowy immunitet dotyczą też pańskiej załogi.

Wiadomość urwała się. Po transmisji wszyscy zamilkli. Potem głosy odezwały się naraz:
- To ściema!...
- Może nie, przecież jeszcze nie strzelają, tylko mówią...
- Panie Lyrio, szanse powodzenia pańskiego planu szacuję na 1 do 4...
- Nie możemy im ufać! To Imperialni!
- To może wróćmy do Korporacyjnych? Oni też mają statki w tym systemie, a nie podlegają pod Flotę Imperialną...
- Ale współpracują...
- Skąd oni o nas wiedzą? Skąd znają Lyrio?
- To ISB! Pieprzeni szpiedzy! Oni wszystko wiedzą!...


Zgiełk w końcu zamilkł. Wszyscy czekali na decyzję kapitana.
 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.

Ostatnio edytowane przez Prince_Iktorn : 21-03-2018 o 19:59. Powód: Wycięło mi kawałek tekstu przy wklejaniu.
Prince_Iktorn jest offline  
Stary 22-03-2018, 10:14   #28
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
[media]http://www.youtube.com/watch?v=Nco_kh8xJDs&list=RDGMEMJQXQAmqrnmK1SEjY_rK BGAVMGLvohMXgcBo&index=25[/media]



WOULD YOU DO IT?

OKOŁO DWÓCH LAT TEMU- Podrzędna ludzka dzielnica mieszkalna na Nar Shaddaa.



Głowa spoczywała w chłodnym lodzie, w metalu obok szampana. Oczy, czerwone zalane pośmiertnie krwią patrzyły się na Lyrio. U góry miarowym, zapętlonym tempem wirował starodawny wiatrak przymocowany do sufitu. Łowca Nagród siedział i czekał. Imperialny kontakt miał pojawić się około dwóch minut temu. Oni nigdy się nie spóźniali. Lubili jednak zaskakiwać, to była ich dzika karta. Khort zresztą korzystał z podobnych metod…

-I co zabijesz mnie Imperialny sługo?

-W rzeczy samej Vatoss. Jesteś spalony na Księżycu. Jeśli nie ja, zrobił by to kto inny. Kolejność losu.

-Nie widzisz co oni robią?! Mają tak potężną broń… budują ją. Jeśli ich nie powstrzymamy Nar Shadda może stać się ich celem. Lub zwyczajnie zamiast takich mend jak ty, po tych ulicach będą chodzić białe szturmowe pionki Imperatora. Zastanów się. Po prostu bądź człowiekiem!

Lyrio patrząc przez okrągłe wizjery hełmu oddychał coraz szybciej. Gniew rósł w nim jak podgrzany sztylet, który wbijał się prosto w jego pulsujące skronie. Nie znał wtedy Kajdana, ani Rogatych Słońc, ani Navy, a Sane był dla niego jednym z wielu mechaników. Był na militarnym stimie i coraz bardziej tracił nad sobą panowanie. Nie spał dwie noce, dręczony niekończącymi się koszmarami. Było mu chłodno a zarazem, przewrotnie jak to bywa z ciałem u kresu wytrzymałości napędzanym wojskowym stymulantem- bardzo ciepło przynajmniej pod czaszką. Skóra Khorta była cała w gęsiej skórce. Patrzył na Rebelianta i znał dość jasny rozkaz- zabić i przynieść dowód.

Nie chciał pracować z Imperium, ale potrzebował kredytów. Jego lekki frachtowiec został skradziony, znikł na zawsze na czarnym rynku Księżyca Przemytników jako części zamienne. Mieszkał w podmieście... w drobnej ludzkiej dzielnicy Nar Shaddaa gnijąc w małej kryjówce w której woda z kranów smakowała rdzą a ledwo filtrowany tlen dusił ciągle ciężkim odorem smogu. Ktoś zamotał mu robotę i zgodził się, zdesperowany.

Wystrzelił z jednego KSM-18 prosto w brzuch Vatossa czy kimkolwiek był ten facet. Zrobił mu wielką dziurę w brzuchu, na wylot. Wybuchowa skoncentrowana plazma. Za to kochał te blastery. Agent Rebelii umierając popatrzył mu w oczy z wielkim wyrazem pogardy, nie bał się śmierci to na pewno- po czym upadł na ziemię. Lyrio wyjął nóż, który począł cicho wibrować, gdy przecinał kręgi szyjne.

Teraz siedział w tym wynajętym motelu czekając na zleceniodawcę lub raczej płotkę, posłańca.

-Gratuluje. Nie spodziewałem się, aż takiej… skuteczności. Byłby z Pana wspaniały agent w służbie bezkresnego Imperium- mówił przepełniony gorzkim jadem głos za jego plecami- Ale brzydzisz się nami prawda?

-Nie nazwał bym tego obrzydzeniem. Jestem zwyczajnie wolnym duchem a wy macie te sztywne zasady…

Lyrio wstał, obrócił się i spojrzał na agenta. Poważny zawodnik, nie widział go wcześniej. Nie on zlecił mu zadanie, choć zapewne zabicie Rebelianta wypłynęło bezpośrednio z jego rozkazu. Wyglądał na bezwzględnego profesjonalistę i to wysokiego rangą, czego nie zdradzało przebranie.

-Zasady są dla słabych. Liczy się tylko ostateczny wynik, a my w ISB wiemy o tym doskonale.

-Moduł. 85 tysięcy kredytów. Nie oznaczone.

-Proszę…- dłonie Imperialnego i Khorta na chwilę się zbliżyły- co za ognisty charakter. Wy Łowcy naprawdę działacie pchani tylko chciwością. Zamiast patrzeć nieco dalej w przyszłość. Ku lepszej, potężniejszej, zjednoczonej Galaktyce.

-Działamy również blastetami. Ale mam dość tych gierek. Chcę znikać z tego motelu i zjeść coś porządnego… jeśli Pan wybaczy- powiedział cynicznie Lyrio.

-Nie ma jak dobry posiłek po pracy. Nawet jeśli pracą jest dekapitacja jakiegoś Rebelianckiego ścierwa- mówił oficer trzymając władczo i pewnie ręce splecione za plecami.

-Ścierwo jest już Twoje- powiedział Lyrio i wyszedł nie patrząc za siebie, lecz oczy Vatossa, czerwone jak wielka, olbrzymia gwiazda ciągle otwarte nie zamierzały się zamknąć. Imperialny chyba cmoknął triumfalnie, wtedy zobaczył go po raz ostatni. Przynajmniej tak mu się zdawało.

***

OBECNIE


Agent Blaise. A więc dwa lata temu spotkał Agenta Blaise’a. Teraz ktoś dał cynk Imperialnym i wyśledzili ich. Wiedzieli dokładnie, gdzie wyskoczą i wielki Gwiezdny Niszczyciel śmiał się z drobnego owada jakim był PROROK. Wystarczyła by jedna celna salwa z turbolaserów a zostaliby rozwaleni na części, odłamki. A jeśli zaczęliby robić uniki wykończyły by ich przechwytujące myśliwce TIE. Blaise grał na zwłokę, wiedział że za góra dwie minuty znajdą się w ich promieniu ściągającym i to miłe zaproszenie na pokład, z immunitetem czy bez niego stanie się nie do odmówienia. Nikt z jego załogi nie wiedział, że zdarzyło mu się “bratać” z Imperium. Choć po załatwieniu Vatossa nie miał z nimi więcej kontaktu. Mimo wszystko stał się dla nich jakąś drobną figurą a każdy pionek musiał być dokładnie katalogowany i obserwowany, nie miał co do tego wątpliwości. Drużyna wypluwała z siebie słowa, sprzeczne i pełne emocji, a Khort siedział za panelem pilota skupiony jak nigdy dotąd.

Popatrzył na główną dźwignię służącą do aktywowania skoku. Spojrzał na resztę kompanów. Ziggy rozglądał się nerwowo jeśli można tak powiedzieć o droidzie, Nava wydawała się wściekła a Sane, który wrócił z maszynowni usiadł na pozostałym fotelu zapinając pasy jakby znał już odpowiedź kapitana. Wyglądał na przerażonego, zmieszanego, bo prawdopodobnie nigdy nie znajdował się w takich tarapatach. Zresztą Khort też nie brał jeszcze udziału w tak powalonej rozgrywce- Korporacyjni, Imperium i Syndykat Przestępczy- wszyscy jakoś powiązani, z niejasnymi i nieznanymi mu do końca celami. Lyrio chciał jak najszybciej pozbyć się pieprzonej szczepionki i zaszyć się na odległych rubieżach. Nawet jeśli dostanie wypłatę, będzie musiał się ukrywać. Ta robota była zbyt głośna i potężna, żeby zrealizować marzenie o emeryturze. Słodka idylla spokojnego życia prysła jak bańka mydlana i doskonale o tym wiedział.

Powoli również rosła egoistyczna pewność, że zachowa większość z miliona dla siebie. Należało mu się. Połowa stawki to zdecydowanie za dużo do podziału. Liczył, że udało mu się omamić drużynę na tyle, że będą dla niego solidnie pracować. Starożytni Bogowie! On chciał, naprawdę chciał otworzyć z nimi jakiś biznes! Lecz teraz wszystko spowił popiół utraconej nadziei.

- To ściema!...

- Może nie, przecież jeszcze nie strzelają, tylko mówią…

- Panie Lyrio, szanse powodzenia pańskiego planu szacuję na 1 do 4…

- Nie możemy im ufać! To Imperialni!

- To może wróćmy do Korporacyjnych? Oni też mają statki w tym systemie, a nie podlegają pod Flotę Imperialną…

- Ale współpracują…

- Skąd oni o nas wiedzą? Skąd znają Lyrio?

- To ISB! Pieprzeni szpiedzy! Oni wszystko wiedzą!...

-Cisza… cisza mówię!-ryknął wściekle Lyrio.

-Co zamierzasz zrobić? Co?- prawię warknęła Nava.

-Skaczemy. Zryw nadprzestrzenny. Koordynaty są już ustawione. Sane, zresztą nie muszę pytać, skalibrowałeś napęd pod szybki zryw?

-Tak, tak. Powinniśmy przejść bezpiecznie przez blokadę i wyskoczył koło Endregaadik II czyli tego małego księżyca… ale mogą wystąpić pewne turbulencje…

-Dlatego mamy zapięte pasy czyż nie?- uśmiechnął się gorzko Khort i przesunął dźwignię. Z maszynowni zaczęło dochodzić rosnące cienkie szumienie a komputer pokładowy zaczął odliczać- trzy, dwa, jeden…

 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 22-03-2018 o 13:47.
Pinn jest offline  
Stary 26-03-2018, 14:01   #29
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację

PROROK szybko doleciał do granicy strefy blokady Imperialnego Interdyktora, po czym nagle wykonał zwrot w stronę księżyca i wykonał krótki skok. W jednej chwili tarcza księżyca planety zasłoniła cały horyzont. Poznaczone kraterami po uderzeniach meteorytów pustkowie nie wyglądało zachęcająco, chociaż natychmiast PROROK odebrał słaby sygnał jakiejś stacji, badawczej, lub nasłuchowej. Nie mieli jednak dane długo się zastanawiać co robić dalej.



- Panie Lyrio, pole blokujące znikło. – zanim słowa droida przebrzmiały, tuż obok, niemal na wprost nich pojawił się ISD „Vengeance”. Lyrio błyskawicznym zwrotem z ledwością uniknął zderzenia z podniesionymi osłonami potężnego okrętu.



- Licz skok! - Krzyknęła Nava.
- Wykonuję… Pani Navo, panie Lyrio, musze zameldować, że pomimo wykonania obliczeń nie zdołamy wykonać skoku. Interdyktor także przeskoczył tuż obok nas i włączył pole blokujące. Co więcej, „Resolute” właśnie próbował tu wskoczyć, ale Imperialne pole zdążyło go zablokować. Mamy nowe kontakty, pięć, dziesięć, piętnaście… - głos droida był wyzuty z emocji. – wypuścili myśliwce TIE.

W tej samej chwili na kanale ogólnym rozległa się wiadomość:
- Do wszystkich jednostek! Natychmiast zaprzestańcie działań! Co tu się dzieje? Wyłączcie pole blokujące!Komodor Angela Krin aż kipiała ze złości.
- Trwa obława na złodziei statków, Pani Komodor. – spokojnie odpowiedział Blaise, po czym przerwał połączenie.

Natychmiast połączył się zaś z PROROKIEM.
- Lyrio, Lyrio, Lyrio. To było bardzo głupie. Oczywiście, po starej znajomości, moja oferta jest jeszcze aktualna… przez następne 10 sekund.
 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.

Ostatnio edytowane przez Prince_Iktorn : 26-03-2018 o 14:28.
Prince_Iktorn jest offline  
Stary 27-03-2018, 13:54   #30
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Patowy Układ



Lyrio aż cofnęło, kiedy wyskoczyli z takim rozpędem z hiperprzestrzeni widząc wielki srebrny, podziurawiony talerz Endregaadik II. Powinno się udać, powinno się udać- myślał gorączkowo Lyrio i w tym samym momencie tuż obok nich wyskoczył Gwiezdny Niszczyciel pod dowodzeniem Blaise’a. Khortowi ledwo udało się uniknąć kolizji. Nie spodziewał się, że wyskoczą tak szybko, okręt wojenny był przecież olbrzymi… niemniej właśnie to zrobił.

Ziggy powiedział co miał do powiedzenia, Nava była zdeterminowana a Sane wydawał się blady, bardziej niż zwykle.

Nagle na kanale ogólnym rozległa się wiadomość:

- Do wszystkich jednostek! Natychmiast zaprzestańcie działań! Co tu się dzieje? Wyłączcie pole blokujące! – Komodor Angela Krin aż kipiała ze złości.

- Trwa obława na złodziei statków, Pani Komandor. – spokojnie odpowiedział Blaise, po czym przerwał połączenie.

Natychmiast połączył się zaś z PROROKIEM.

- Lyrio, Lyrio, Lyrio. To było bardzo głupie. Oczywiście, po starej znajomości, moja oferta jest jeszcze aktualna… przez następne 10 sekund.

TIE się zbliżały, lufy turbolaserów były na nich skierowane, a sukinkot zdradził sekret o dawnej współpracy. Nie mógł wykonać żadnego sensownego ruchu, przynajmniej teraz. Akcja na Nal Hutta nauczyła go pokory. Drugi raz PROROK nie zyska łatania, mieli drogocenny ładunek a przed pancerne szyby mostka frachtowca bojowego widoczny był szary, majestatyczny okręt wojenny Imperium rażący swoją mocą.

-Współpra?!…- chciała powiedzieć Nava, lecz Lyrio gestem nakazał się jej zamknąć.

-Ziggy połącz mnie z tym zadufanym w sobie chujem.

-Rozkaz, rozkaz Panie Lyrio.

Na głównym kokpicie pojawił się holograficzny wzór fali dźwiękowej. Niemiłym akcentem było wytłumianie hałasu, więc dało się usłyszeć tylko dwa głosy- wyraźne drgania wśród nie wybaczającej próżni kosmicznej.

-Blaise. A więc jesteś naprawdę, naprawdę poważnym graczem. Powiedziałbym, że czuje się zaszczycony, ale byłoby to kłamstwo. Ty znasz moje imię, ja w końcu poznałem Twoje. Patowa sytuacja, prawda? Znam swoje położenie. Dlatego pozostała nam dyplomacja.

Zaśmiał się podle wręcz obrzydliwie Khort nie wierząc we własne słowa. Blaise też widocznie musiał być w jakiś pokrętny sposób rozbawiony, bo oscyloskop wykazał drobne drgnięcie na skali sopranu. Skierował swój statek na wektor zbliżenia zastanawiając się jak tu sprytnie wszystko ograć, tak żeby zyskał jak najwięcej a stracił najmniej. Nie zmieniało to faktu, że był… byli na łasce oportunisty w szarym mundurze marynarki.

Popatrzył na załogę. Jak na razie milczeli zdruzgotani. Zamierzał zostawić ich na statku a samemu ugrać na tyle ile się da. Zdecydowanie Blaise’owi nie chodziło o Khorta i PROROKA. Chodziło mu o ładunek. Jeśli Agent zachowa choć trochę udawanej (dla nich obu) przyzwoitości Lyrio przehandluje swoje życie a Blaise zyska szczepionkę podczas, gdy cały Endregaad zdechnie w męczarniach- Lyrio czuł, że pandemia musi mieć coś wspólnego z Imperialnymi testami na ludziach. Mało go to obchodziło. Liczył się tylko on- Lyrio Khort.


 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 27-03-2018 o 13:58.
Pinn jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172