Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-07-2018, 19:22   #1
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Lightbulb [CP77 +18] Virtual V



Virtual V


[media]http://www.youtube.com/watch?v=rw5gRFWcAro[/media]
Niewyraźne rysy sylwetki, powoli zbierającej się do całości niczym kopiec starannie budowany przez setki pracowitych terabitowych mrówek. V nie czuł żadnych wrażeń zmysłowych poza obrazami oraz dźwiękiem. Taki konstrukt wirtualnej rzeczywistości mu wystarczał. Przybrał wygląd postaci ubranej w czarny płaszcz z twarzą zakrytą maską podobną do tej, którą nosili samuraje. Demon patrzący zabójczym, pewnym wzrokiem prosto w postać, która zaczęła przybierać bardziej konwencjonalną formę.

Była to kobieta koło trzydziestki, z starannie przyciętymi blond włosami, skrywającym sekretnie prawą część jej twarzy. Miała delikatny, drobny nos, a jej oczy jarzyły się zielenią, jak szkło butelki wrzucone do przejrzystej, letniej wody. Rozejrzała się szybko, kiedy ładowanie jeszcze trwało, próbując czym prędzej zyskać cyfrową sylwetkę. W końcu pojawiła się w całości. W pustym migoczącym glifami świetle dzikiej przestrzeni, nie czuła się swojo. Większość ludzi jeśli wchodziła do wirtuala, wybierała się w barwne, starannie wyreżyserowane światy, pozwalając na chwilę odlecieć od trudów życia w coś przyjemnie skomplikowanego i szytego na miarę. Jedyną rzeczą w tym środowisku, o którym można było tak powiedzieć była jej dobrana marynarka w kolorze brudnej bieli z połyskującymi żywo, platynowymi guzikami. Na dole, biznesowa sukienka w takim samym kolorze odsłaniała długie, gładkie nogi, które musiały nieraz kusić jej szefa.

-Witam. Jestem.- Na chwilę przerwała zastanawiając czy już się wczytała i popatrzyła na swoje chude nadgarski obracając nimi jak ktoś, kto nagle odlatywał na LSD- Jestem Shania Tyron. Jak rozumiem jesteś V?

Maska samuraja pozostała niewzruszona na co, Shania odpowiedziała lekkim zirytowanym grymasem twarzy.

-Jestem asystentem dyrektora operacyjnego Raven-Sentiel. Jak Pan zapewne słyszał prowadzimy szeroki zakres usług. Od ochrony prywatnej, do okazjonalnego wsparcia bojowego w zapalnych zakątkach świata.-kontynuowała swoją wyuczoną prezentację, jednak po chwili zeszła w reklamowego tonu i patrząc bezwzględnym wzrokiem kogoś kto zajdzie daleko odrzekła.- Ktoś morduje naszych agentów specjalnych. Tu w Night City. To nie do pomyślenia, ale Nasza sytuacja jest napięta. Nie możemy do końca ufać nikomu wewnątrz dlatego… z racji braku innych możliwości, dyrekcja posłała po kogoś z ulicy. Kogoś kto ma dostateczną dozę dyskrecji oraz profesjonalizmu. Wybór padł na Ciebie. Podziękuj firmowej SI.

Mówiąc to uśmiechnęła się wbrew sobie, chociaż w jej postawie było widać napięcie od za długiego przebywania w tym minimalistycznym, ponurym środowisku.

-Raven-Sentiel oferuje Ci 120 tysięcy Eurodolarów za wykonanie zadania oraz 10 tysięcy teraz w celu pokrycia bieżących wydatków na bezpiecznym, prywatnym koncie bankowym. Jeśli nie uda Ci się rozwiązać sprawy, konsekwencją będzie całkowite Odcięcie się od twojej osoby.

Całkowite odcięcie, można było uznać za eufemizm, oznaczający tylko tyle, że jakiś korporacyjny samuraj zabije go bez skrupułów.

-Wchodzisz w to?- Tyron powiedziała to bez ogródek, czekając aż skończą formalności.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 08-07-2018 o 22:50.
Pinn jest offline  
Stary 08-07-2018, 23:21   #2
 
Schirrú's Avatar
 
Reputacja: 1 Schirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnie
[media]http://www.youtube.com/watch?v=OHOnUw4xHho[/media]

V widział wyraźnie, że Shania Tyron jest bardzo spięta. Wiedział, że przeprowadzanie takiej rozmowy nie jest dla niej zbytnio komfortowe. Próbowała to skrzętnie ukrywać pod zasłoną wyćwiczonej mowy ciała, manipulowania tonem głosu, czy precyzyjnego doboru kolejnych słów. Dla runnera, ten surowy, korporacyjny profesjonalizm, który nabywa się latami był zwykłym teatrzykiem, który go zwyczajnie bawił. Zapewne w rozmowie twarzą w twarz czułaby się jak ryba w wodzie dorzucając do zestawu swój naturalny wdzięk i kilka kobiecych sztuczek, patrząc głęboko swoimi zielonymi oczyma w jego własne. W to, czy była w tym świetna V nie śmiał wątpić, lecz bez kontaktu wzrokowego, zwracając się do zero-jedynkowej maski samuraja była w innym świecie. Jego świecie…

On siedział za to wygodnie w swoim skórzanym fotelu podpięty do komputera, ze szklanką szkockiej z lodem w prawej dłoni. W jego ciemnej piwnicy z mnóstwem kabli i ekranów rozbrzmiewała agresywna muzyka. Jego lewa, cybernetyczna ręka była podłączona do drugiej, mniejszej, bezprzewodowej maszyny. W pełni skomputeryzowana kończyna była prawdziwym dziełem sztuki. V nazywał ją daishō, co w kulturze samurajów oznaczało zestaw dwóch ostrzy – miecza krótkiego oraz długiej katany. Taki napis, w kanji, kazał sobie zresztą wygrawerować na wewnętrznej części nowej ręki. Przywiązywał szczególną wagę do symboliki. Ostrze krótkie posiadał dosłownie, gdyż była to broń wysuwana z nadgarstka, na czarną godzinę. Długie to natomiast jego własna metafora dla przeraźliwie skutecznych zdolności hakerskich, jakie posiadał. Dla zabójczego przedłużenia jego rąk i umysłu, które pozwalało uderzać błyskawicznie i skutecznie.

Oprogramowanie ręki było napisane osobiście przez V i połączone z resztą wewnętrznego systemu za pomocą bezpiecznego portu. W razie kłopotów pozwalało to kierować zapętlone sygnały do dłoni, która w sytuacji awaryjnej stawała się niezależnym systemem. W krytycznym momencie wrodzy netrunnerzy trafiali do labiryntu firewall’i oraz byli atakowani przez wszelkiej maści wirusy, rzucające się na intruza niczym komórki odpornościowe. Runner miał wtedy wystarczająco dużo czasu by wypiąć dłoń z nadgarstka, przez co napastnik trafiał w ślepą uliczkę.

W czasie, gdy przedstawicielka Ravena omawiała szczegóły zlecenia, jego daishō filtrowało bazę danych korporacji. Po kilku sekundach, bez pozostawienia jakiegokolwiek śladu w zabezpieczeniach firmy, V wyciągnął z systemu dane osobowe agentów specjalnych, o których wspominała. W osobnym interfejsie przefiltrował raporty ich prywatnego koronera uwzględniając przyczyny śmierci poszczególnych z nich.

Trzy ciała – dwóch mężczyzn i jedna kobieta. Wszyscy posiadali dyskretnie i umiejętnie zainstalowane wszczepy bojowe i analityczne Militecha i nie tylko. Ulepszenia gałek ocznych, gripy stabilizujące odrzut broni, mikrofony dalekiego zasięgu z redukcją szumu otoczenia, chipy z jednorazowymi wirusami i mnóstwo innych przydatnych wynalazków. Jak wykazały raporty, agenci zginęli w bezpośrednich strzelaninach – według przypuszczeń, podczas zasadzek - a na ich ciałach odnotowano mnóstwo ran postrzałowych po automatycznej broni.

V podzielał jeden z poglądów swojej rozmówczyni, dotyczący braku pełnego zaufania do ludzi wewnątrz korporacji – postanowił sprawdzić coś jeszcze. Daishō zanurzyło się ponownie w oceanie danych.

> Wyszukiwanie pliku: RavenCorp_cam_vid_77
> Pobieranie…
> Ukończono!
> Status: Gotowe do odczytu

Na pobrane dane z monitoringu V nałożył filtr skupiający się wokół pracowni koronera. Odnalazł i po chwili odtworzył moment, w którym na stole, na środku pomieszczenia ułożono trzy nagie ciała agentów. Uruchomił kolejne programy do analizy, które swego czasu wykradł z policyjnych serwerowni i przerobił wedle własnych preferencji. Diagnostyka ran denatów wykryła pewną intrygującą regułę. Podziurawione jak sito ciała posiadały po jednym obrażeniu, które się powtarzało – otwór wylotowy pocisku na płacie czołowym.

Wyglądało to tak, jakby ktoś wykonał egzekucję przykładając broń z tyłu głowy. Siedmio-milimetrowe pociski ze specjalnymi nasadkami nie rozerwały całego czoła, lecz zostawiły precyzyjnie zarysowane dziury. Reszta otworów po kulach była chaotycznie rozmieszczona na pozostałych częściach ciała. Ktoś rzeczywiście musiał zasypać je seriami z automatu, tylko po co, skoro agenci byli już martwi?

Jedno było pewne – raport został sfałszowany i V podejrzewał, że ciała skrywają więcej tajemnic. Aby dowiedzieć się tego, co chciał, musiałby jednak zdalnie, krążąc w wewnętrznej sieci budynku, spróbować wybudzić rdzenie główne ich wszczepów, które przeszły w tryb uśpienia wraz ze śmiercią agentów. To coś w stylu odzyskiwania czarnych skrzynek. V poczuł dreszczyk wyzwania i długo nie musiał się zastanawiać.

-Wchodzisz w to?- Tyron powiedziała to bez ogródek, czekając aż skończą formalności.

- Owszem, wchodzę. 120 tys eddies, dodatkową dychę sobie darujcie. Proszę mi jednak powiedzieć, czy wie Pani, że raporty waszego koronera nie uwzględniają wielu ważnych rzeczy? To były zaplanowane egzekucje, ze strzałami z broni przyłożonej bezpośrednio do głowy, od tyłu. Każde z ciał posiada taką ranę, nieco starszą nic wszystkie pozostałe, powstałe na skutek serii z automatycznego karabinka. Ktoś na was poluje, przykłada gnata do głowy, a kiedy już zabije, pozoruje strzelaninę. Proszę nie pytać skąd to wiem…

Nie musiał się domyślać, że jego szybki pokaz umiejętności zrobił na Tyron wrażenie i jednocześnie ją przeraził. Po raz kolejny poczuł to samo, co towarzyszyło mu po raz pierwszy, kiedy nauczył się manipulować oprogramowianiem jako dzieciak - kontrolę.

– Wiem natomiast jeszcze jedno – dodał beznamiętnie V - Aby się kogoś zwyczajnie pozbyć, zwłaszcza w dzisiejszym świecie, nie trzeba bawić się w egzekucje rodem z kiczowatego kina akcji. Nie trzeba nawet ruszać się z własnego fotela i wstawać od komputera – po raz kolejny zagrał na wyobraźni kobiety. – Ktoś tu miał inny cel. Być może chciał wyciągnąć z nich dane. Proszę powiedzieć gdzie dokładnie zabrano ciała. Resztą się zajmę.

Oczywiście, osobiście nie miał zamiaru się tam zjawić. W ten sposób wystawił również na próbę pozorne zaufanie ze strony Ravena.
 

Ostatnio edytowane przez Schirrú : 08-07-2018 o 23:30.
Schirrú jest offline  
Stary 09-07-2018, 00:49   #3
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Shania Tyron, rozejrzała się szukając jakiegoś realnego punktu zaczepienia w tym pozbawionym ozdobników, surowym wirtualnym środowisku. Na tyle na ile pozwalał soft, mogło się zdawać, że asystentka ma gulę w gardle i nerwowo przełyka ślinę trzymając się drobnym, chudym nadgarstkiem za lewe przedramię. W tej nieudawanej pozycji obronnej, tak usilnie starając się zachować chłodny firmowy profesjonalizm wydała się nagle V dość urocza. Jak zagubiony szczeniak, który stracił korporacyjne kły. Kontrola, jaką netrunner zyskiwał w sieci zawsze dodawała mu skrzydeł. V niekoniecznie lubił jej nadużywać, ale z rosnącym, sporym już doświadczeniem nie mógł nic poradzić z pierwszym wrażeniem jakie często pozostawiał w mniej doświadczonych, niedzielnych użytkownikach sieci.

Tyron mimo wszystko szybko doszła do siebie, analizując czy plan z zewnętrznym człowiekiem, był tak dobry jak sugerowała główna analityczna SI Raven-Sentiel’a. Po nawykowym podsumowaniu wszystkich za i przeciw w końcu się odezwała. Jej głos ponownie był pewny, jak monolit nie robiący sobie nic z doraźnych wpływów świata.


-Cóż, teraz nie mam wątpliwości, że jesteś wart polecenia.- stwierdziła z trudnym do ustalenia podziwem.- Ciała leżą nadal w kostnicy w podziemiach siedziby Raven’a. Przez pięć dni, nie trafią jeszcze w ręce NCPD. Mam jednak nadzieję, że nie zamierzasz zbytnio “penetrować” w agresywny sposób naszych systemów.

Coś obudziło się w Tyron, skoro pozwoliła na taką dwuznaczność. Mimo wszystko widziała tylko czarną postać ukrytą za maską, i ciężko było na jakąkolwiek seksualną aluzję, mającą realne pokrycie. Jednakże Shania zdecydowała się na nią, zapewne tylko po to by podkreślić swoją pewność siebie, ciało złożone w tym miejscu obecnie z kodu, ale wibrujące kuszącą energią.

-Oczywiście możesz poczekać na autoryzację i udać się za kilka dni do naszej siedziby, jako niezależny konsultant. Którym obecnie jesteś.- podkreśliła obecną pozycję V, kierowana przez strzępki instynktu stadnego, który mimowolnie kształtowała każda korporacja, próbując zaskakująco znów stworzyć profesjonalny dystans.- Jednak sądzę, że taki sieciarz jak Ty nie wytrzyma kilku dni, spędzonych na czekaniu aż góra przetrawi żądanie dając Ci pozwolenie. Nie usłyszysz tego ode mnie, ale możesz pozwolić sobie na swobodę. Pamiętaj jednak, iż nadmierna niesubordynacja może mieć nieprzewidywalne skutki.

Tyron powiedziała ostatnie słowa, jakby brzydząc się ich formą oraz znaczeniem. Przypomniała sobie czasy młodości, kiedy każdy dzieciak marzył by być jak Johny Silverhand lub Coco Jet (zanim przedawkowała), uderzając i wydobywając z sześciu strun przesterowanej gitary brzmienia, zachęcające do nonkonformizmu oraz rebelii. Szybko stłamsiła jednak nastoletnią nostalgię i patrząc z lekkim zamgleniem w nieistniejące oczy maski, szybko powróciła do rzeczywistości. Stokroć wirtualnej.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 09-07-2018 o 01:12.
Pinn jest offline  
Stary 09-07-2018, 23:44   #4
 
Schirrú's Avatar
 
Reputacja: 1 Schirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnie
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=QYgeMTM82yc&t=104s[/MEDIA]

Słysząc podtekst, który przemyciła Tyron, V uniósł brwi i cynicznie zaśmiał się pod nosem. Nie chciało mu się bawić w takie gierki i wolał zabrać się do roboty. Nie mógł jednak obiecywać, że nie przeniknie do najgłębszych zakamarków systemu zabezpieczeń Ravena. Wchodzi tam za ich zgodą i wykorzysta wszystkie środki, aby dowiedzieć się, czego tylko trzeba i wykonać zadanie.

- Pani Tyron – rzucił po krótkim namyśle, aby skupić jej uwagę. – Dziękuję za informacje. Na razie wiem wszystko, czego było mi potrzeba. Kiedy obejrzę ciała, ponownie się z Panią skontaktuję. I jeszcze jedno… nie będę jakimś „niezależnym konsultantem”. Zrobię to po mojemu, tak jak robię to zawsze. Nigdy się nie spotkamy twarzą w twarz. Wy natomiast, póki co, zostawcie w spokoju Waszego koronera. Kiedy dam znać, że zbadałem ciała, nie będę wnikał, co się z nim stanie. Na razie nie wchodźcie mi w drogę.

Po tych słowach zakończył połączenie i wypiął przewody ze swojej skroni. Odłączył też daishō, wyciągnął się na moment w swoim fotelu i obrócił w kierunku środka pomieszczenia. Było już koło północy. Przez wąskie, podłużne okno mieszczące się pod sufitem wlewały się migoczące światła Night City. Wąskie żaluzje przeobrażały za to ów neonowe refleksy w niesamowitą mozaikę, która przy każdym przelocie av’ków na zewnątrz tańczyła na ścianach i podłodze. V wypuścił powietrze i przez niecałą minutę dumał nad ów osobliwym widokiem. Szklanka była pusta. Do połowy dolał jeszcze szkockiej i wypił jednym haustem. Potem poszedł pod prysznic i po kwadransie, odświeżony i rozbudzony wrócił na stanowisko. Czas działać.

V podpiął ponownie cybernetyczną rękę do komputera i uruchomił proces resetu ustawień rdzenia znajdującego się w dłoni. Kiedy oprogramowanie daishō zostało udanie sformatowane, rozpoczął wgrywanie softu z programem „Labyrinth” swojej własnej roboty, któremu nie zdołał sprostać jeszcze żaden wrogi netrunner. Po załadowaniu zabezpieczeń, V uruchomił diagnostykę systemu by upewnić się, że wszystko gra. Jego wirtualne ostrza były gotowe do misji. Taki rytuał powtarzał za każdym razem przed wejściem do netu.

Czując narastające napięcie poprawił swoją pozycję w fotelu. Podczas rozmowy z przedstawicielką Ravena wchodził zaledwie pod pierwszą powłokę wirtualnych zabezpieczeń, dosłownie na moment. Zwyczajnie pobierał wtedy dane i uciekał, niczym magik teleportujący się do bankowego skarbca, wynoszący pieniądze nie otwierając zamka. Tym razem będzie musiał pozostać w systemie na dłużej i w czasie rzeczywistym spróbować dostać się do ciał i zbadać ich chipy. Jednocześnie, za pomocą daishō, będzie obciążał serwery Ravena wirusami, aby opóźnić uruchomienie oprogramowania tropiącego, TraceShark.

Szkopuł właśnie w tym, że mimo przyzwolenia Tyron na wejście do systemu, V postanowił grać na własnych zasadach by nie zdradzić swojej tożsamości. Po równych dziesięciu minutach obciążania serwerów, TraceShark się uaktywni i skieruje na jego sygnał zespoloną moc obliczeniową jednostek anty-hakerskich z każdej komendy NCPD w mieście i zrobi się naprawdę gorąco.

V podpiął jeszcze przewody odchodzące od głównego procesora i modułu sieciowego do portów połączonych z oprogramowaniem jego mózgu i odpłynął w zero-jedynkowy ocean.


C:\>cd HAX
C:\HAX>ICBRK.exe

BACKDOOR ENTRY EXECUTABLE PROGRAM

PORT 1: Connected PORT 2: Connected PORT 3: Connected

>Select file
>labyrinth.exe
>Uploading…
>Complete

STATUS: All ports secured

Dostanie się do systemu zajęło mu niecałe dwadzieścia sekund. Zegar tykał odmierzając zupełnie bezpiecznie dla niego dziesięć minut. V załadował błyskawicznie plany budynku i zlokalizował kostnicę. Następnie zaznaczając pomieszczenie na planie nałożył na plan budynku rozmieszczenie monitoringu.

Jego plan był prosty – przemknąć do kostnicy przez oprogramowanie kamer jak po nitce do kłębka. Udało się i kilkudziesięciu sekundach zdołał dotrzeć do celu, niszcząc po drodze niegroźne firewalle swoją cyber kataną – w necie jego daishō miało postać prawdziwego miecza.

V przeskanował kriokomory konserwujące ciała i przebił się do zabezpieczających je terminali. Przed wysunięciem denatów na zewnątrz zrobił jeszcze jedną, istotną rzecz:

>Select file
>BlindLoop.exe
>Uploading…
>Complete

Gdyby ochroniarz obserwujący pomieszczenie zobaczył nagle ciała wysuwające się samoistnie z komór, mogłoby być niezbyt przyjemnie, a V musiałby się odłączyć. BlindLoop był natomiast prostym wirusem, pobierającym błyskawicznie ostatni kwadrans nagrania z wybranych kamer i wgrywającym go do sygnału wyjściowego, który zmierza do centrali monitoringu. Kostnica stała się w ułamku sekundy miejscem zupełnie odciętym od świata, mimo, że kamery wciąż działały. Obraz był zapętlony na tak długo, jak tylko zechciał V.

Wysunął ciała na zewnątrz i wgryzł się w kod w rdzeniach mózgowych zamordowanych agentów i wybudził ich oprogramowanie.
Pusto… Tak jak podejrzewał… Ktoś sformatował ich chipy pamięci podręcznej, takie, w których przechowywali tymczasowo dane udostępniane przez centrum dowodzenia. Nie była to ich własna, ludzka pamięć, a dodatkowe wszczepy konfigurowane pod cele bojowe.

Uruchomił oprogramowanie analityczne, napisane na bazie zmodyfikowanego kodu źródłowego skradzionych programów służb specjalnych. Podkręcił wiązkę wirusów i nieco przeciążył pozornie puste chipy. Dwie sekundy wystarczyły, aby w terabajtach płynącego kodu mignęły na moment błędy.

Ten haker nie był tak dobry jak on. Nie potrafił zatrzeć wszystkich śladów. Hakował z bliskiej odległości, przestarzałym software’m i zapewne w panice umknął mu „slash” w kodzie. Dopiął jednak swojego. Wyciągnął dane z agentów, a potem się ich pozbył pozorując strzelaninę. Wygląda na robotę jakiegoś solo z zapleczem hakerskim.

REMAINING TIME:
0:59…0:58…

PORT 1: Disconnected
PORT 2: Disconnected
PORT 3: Disconnected

Status: “Penetrated”

V zostawił tylko jeden, zupełnie bezpieczny ślad.
 
Schirrú jest offline  
Stary 13-07-2018, 19:43   #5
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Wejście w systemy bezpieczeństwa Raven-Sentiel, nie stanowiło dla netrunnera dużych kłopotów. Wyposażony w zaawansowany soft, niczym ostrze samuraja przeciął oraz ominął większość pułapek, tak iż znalazł się w kostnicy patrząc na trzy podziurawione ciała.

Wszystkie trupy, wyglądały nieco bardziej blado, niż ma to w uprzejmym zwyczaju robić martwe ciało. Oczywiście przyczyną było trzymanie zwłok w kapsule zamrażającej. Patrząc czujnym okiem kamery, V przyjrzał im się bliżej. Była to dwójka mężczyzn oraz jedna kobieta. Gdyby nie rany, można by pomyśleć iż są w głębokim spokojny śnie. Zresztą patrząc z pewnej perspektywy właśnie w nim byli, z drobnym szczegółem nieodwracalności tego stanu.

Sieciarz sprawdził ich rdzenie mózgowe. Na pierwszy strzał poszła Sonia Murdok, atletycznie zbudowana murzynka, z gęstymi dredami- teraz ściętymi w połowie z racji sekcji zwłok. Kiedy włączył pobieranie, z nerwowym adrenalinowym kopem V przyglądał się jak kolejne linijki danych wślizgują się na dysk twardy w jego kryjówce, w między czasie przechodząc przez kilka proxy z całego świata. Kiedy dokonał ekstrakcji zabrał się za pierwszego z martwym mężczyzn. Khalid Samov miał bliskowschodnie korzenie oraz potężną posturę tak stereotypowo pasującą do korporacyjnego solo. Nawet martwy mógł budzić niepewność. Jego zamrożona twarz ciągle przekazywała przekaz “Dopadnę Cię!”. W przypadku Samova nie udało się odnaleźć wszystkich danych. Coś ewidentnie brakowało w raporcie z rdzenia mózgowego. Ktoś mniej doświadczony mógłby to przeoczyć, jednak V widział wyraźną wpadkę przy maskowaniu czegoś co zabójca chciał uzyskać oraz pozbyć się. Na chwilę haker zamyślił się, ale trwało to dosłownie ułamek sekundy. V nigdy nie tracił czasu na zbędne myślenie oraz emocję, wolał działać pewnie, zdecydowanie.

Trzecim ciałem okazał się drobny, mizernie zbudowany John Karls. Jego puste oczy zdradzały wieczną niepewność, ubraną w zimną szarość. Przy nim V spędził najmniej czasu. Dość szybko odkrył, że był to zwykły konsultant śledczy nie biorący udziału w niebezpiecznych akcjach. Mimo wszystko śmierć padła również na niego.

Kiedy tylko V pobrał trzy pakiety danych, skierował automatycznie ciała znów do komór, wyłączył pętle na kamerze i szybkim gestem daisho wylogował się z systemów Ravena. Po chwili znów siedział w swojej ciemnej kryjówce, gdzie żywo tańczące uliczne neony oraz hologramy zapraszały go do wieczornego tańca, który odprawiał zawsze w samotności.

V. odpiął cały sprzęt i będąc już w pełni w formie z mięsa oraz kości spojrzał na ekran. Wyleczone chirurgią precyzyjną oczy, nie skarżyły się na żadną wadę, szybko przyglądając się wyciągniętym plikom.

Na pierwszy ogień poszła Sonia Murdok.

Wzorowa służba, akcje antyterrorystyczne w Hong-Kongu, jednostka szybkiego reagowania. Dwa miesiące znowu przydzielona do Night City, po drobnej wpadce z odbijanie VIP’a. Poza tym wzorowa służba. Kompetentna, oddana firmie, zabójczo skuteczna.

Nie można było powiedzieć tego o Khalidzie Samovie. Działanie na granicy z prawem oraz przepisami Ravena. Brutalność oraz kontrastująca z Murdok niesubordynacja (o której przecież tak śmiesznie wspomniała Shania Tyron). Wynajmowany przez budzące wątpliwości figury. Mimo wszystko nie miał na koncie żadnej zepsutej akcji. Jak pokazywało jego ciało- musiał być pewny oraz bezwzględny. Coś co znikło z jego rdzenia pozostawiało jakąś niepewność, która ostro działała na dedukcję V.

John Karls okazał się inteligentem, mającym jednak problem z awansem. Miał 26 lat i świeżo skończył kryminalistykę na Uniwersytecie Kalifornijskim. Zginął zaraz po swojej pierwszej sprawie, niejakim badaniu morderstwa niejakiego Kim Phena. Niestety V nie był pewien czy chce nurkować znowu w systemy korporacji, żeby zbadać sprawę.

Netrunner usiadł w swoim skórzanym, wygodnym fotelu czując jak kręgi zatapiają się jak nóż w masło, rozpływając się w wygodzie. Nalał drobną porcję szkockiej i zamyślił się, starając połączyć wszystkie trzy historie. Zajęło mu to dłuższy czas, ale po kilku próbach połączenia układanki uśmiechnął się drapieżnie i wykrzyknął pod nosem triumf.

Wszystko wskazywało na Hong-Kong. Khalid ochraniał jakąś szychę, która mogła pochodzić z Azji a której istnienie dało się znaleźć tylko między wierszami z racji brakującego elementu. Murdok przysłano z powrotem do Stanów po nieudanej akcji w Hong-Kongu a Karls badał sprawę trupa, który wydawał się być koreańczykiem, ale musiał nieco działać w tamtych rejonach.

V poszedł zrobić sobie kawę, szykując się na dalsze badanie sprawy. Daisho aż wibrowało mu w dłoni, pełne zapału. Na chwilę, za pomocą automatycznej myśli wysunął ostrze z bionicznego przedramienia i uśmiechnął się szeroko widząc swoje odbicie w monokrystalicznym kawałku stali.
 
Pinn jest offline  
Stary 16-07-2018, 22:06   #6
 
Schirrú's Avatar
 
Reputacja: 1 Schirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnie
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=NYEDr34FyOk[/MEDIA]

Kawa i szkocka o drugiej nad ranem to niezbyt mądre połączenie, zwłaszcza, że od czasu pierwszej rozmowy z Tyron tego wieczora wysączył już kilka solidnych drinków. Wewnętrzne wszczepy pozwalały mu jednak kontrolować substancje dostające się do jego organizmu – sięgnął po mały, podłużny przedmiot, przypominający termometr i wpiął go niczym dysk zewnętrzny do gniazda w przegubie. Na małym, niebieskim wyświetlaczu urządzenia wyświetlił się poziom kofeiny i alkoholu.

- Idę w teren, trzeba się tego pozbyć. – pomyślał V. Sięgnął po inny przedmiot, którym okazał się specjalny inhalator i zdrowo pociągnął dawkę substancji oczyszczającej, po czym wstrzymał oddech na około piętnaście sekund. Lekarstwo przepływając przez układ oddechowy zostało wchłonięte przez pewnego rodzaju błony zainstalowane przy implantach wzmacniających płuca. Po około minucie poziom niechcianych przez V substancji spadł do zera.

V raz jeszcze przejrzał raporty dotyczące śmierci Murdok, Karla i Samova i postanowił nanieść na mapę miejsca, w których zostali zamordowani. Wszyscy w Pacifica… Jak się okazuje, ktoś, kto zwabił ich w zasadzkę, wymazał chipy i strzelał w tył głowy działał nie do końca przemyślanie. Niezbyt udane hakowanie i wszystkie morderstwa w promieniu dwóch kilometrów to był błąd, który być może doprowadzi go do tego jockey’a. Niestety, Pacifica to parszywe dzielnice zasypane gangami, jak nigdzie indziej w Night City. Na dodatek jest tam sam smród i ubóstwo, brak konkretnych serwerowni, więc nie podepnie się do monitoringu przez sieć. Zdecydował udać się w teren.

Jak to już miał w zwyczaju, nie korzysta z informatorów i nie współpracuje z nikim, a każdy, kto go zna nie poznał jego sieciowej tożsamości. Podstawowa i najważniejsza zasada.

Postanowił wybrać się na przejażdżkę do Pacifici i przyjrzeć się miejscom, w którym znaleziono ciała agentów. Nie będzie tam chodził i węszył, lecz rozejrzy się za lokalną siecią monitoringu i jeśli zauważy kamerę do hakowania, ściągnie dane przejeżdżając powoli autem. Jego daisho potrafi zasysać dziewięćdziesiąt terabajtów na sekundę z odległości do czterdziestu metrów, więc powinno pójść jak z płatka – mijając kamerę na wolnym biegu w kilka chwil pobierze z niej zapisy z ostatnich trzech miesięcy, a resztą zajmie się już w domu.

V nie miał jednak zamiaru pozostawić niczego przypadkowi. Odsunął automatyczne drzwi po przeciwległej stronie pomieszczenia, naprzeciwko stanowiska z komputerami i wszedł do swojej małej zbrojowni. Wziął swój klasyczny rewolwer Smith&Wesson zmodyfikowany mnóstwem nowoczesnych gadżetów. Runner uwielbiał połączenie starego stylu z technologicznymi nowinkami. Broń była dopasowana do specjalnego gripu, który zainstalował sobie pół roku temu w prawej dłoni, który redukował odrzut, a także podpinał ją do jego wewnętrznego oprogramowania - dzięki temu oprogramowanie jego siatkówek wyświetlało liczbę pocisków niczym interfejs w grze komputerowej. Przy celowniku rewolweru była zainstalowana mikroskopijna kamera, więc V mógł strzelać zza osłony wystawiając jedynie broń.

Sięgnął też do szuflady, w której znajdowały się przegródki z małymi fiolkami o różnych kolorach. Miniaturowe pojemniki zawierały coś w rodzaju gazu, a na ich końcach znajdowały się wtyki sugerujące, że gdzieś mogą zostać wpięte. V wziął cztery fiolki o blado żółtej barwie i pięć o barwie krwisto czerwonej. Następnie otworzył sloty w swoim daisho i wpiął do niego czerwone, natomiast żółte zainstalował w panelu ze slotami po lewej stronie klatki piersiowej.

Pojemniki zawierały substancje, działające na podobnych zasadach, jak ta, którą aplikował sobie kilka minut wcześniej za pomocą inhalatora. W napiętej sytuacji nie będzie jednak czasu na wyjmowanie go i wdychanie, więc niedawno, z myślą o nocnych wypadach zainstalował małe wszczepy umożliwiające aplikowanie wszelkich wspomagaczy z zbiorniczków podpiętych do jego oprogramowania.

W żółtych fiolkach znajdował się booster wytworzony na bazie narkotyku zwanego potocznie „slow-motion”. Wynalazek ten był szczególnie trudny do zdobycia i popularny głównie wśród gangów. Po dwóch miligramach narkotyk sprawiał, że osoba, która go zażyła potrafiła obserwować otoczenie w zwolnionym tempie przez około pięć sekund. Gangsterzy, zwłaszcza Ci zbzikowani cyberpsychozą wpadli więc na okrutny pomysł – w okrutnie zwiększonych dawkach aplikowali go delikwentom, na których chcieli wykonać egzekucję i zrzucali ich z najwyższych pięter megabudynków. Wyrzucony nieszczęśnik spadał kilka sekund, lecz w jego głowie mogło się to rozgrywać nawet godzinę. W rezultacie niektórzy umierali na atak serca zanim zdążyli przylgnąć do bruku w postaci krwawej miazgi.

Mieszanka, jaką posiadał V była odpowiednio dobrana i zbalansowana – korzystały z niej służby specjalne. Wszystko było skonfigurowane pod główny chip kontrolujący percepcję, dzięki czemu V był zdolny zwalniać czas w wybranych momentach, na kilka sekund, minimalnymi dawkami substancji. Czerwone fiolki były natomiast solidną mieszanką środków przeciwbólowych.

V zarzucił na siebie czarną, skórzaną kurtkę i przeszedł wąskimi schodami na niższy poziom, do podziemnego garażu. Tam czekała na niego Testarossa, również czarna, w reedycji rocznika 1985, który został odpowiednio przebudowany i wypuszczony na rynek w roku 2074. Silniki zaryczały i runner wyruszył w noc skąpanego w blasku neonów Night City.
 
Schirrú jest offline  
Stary 17-07-2018, 15:33   #7
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
[media]http://www.youtube.com/watch?v=99fRdfVIOr4[/media]
V wsiadł do swojego Ferrari, unosząc się euforią, kiedy silniki zamruczały niczym rozłożony na kanapie duży drapieżny kot. Kryjówka netrunnera mieściła się w Downtown, więc dojazd do Pacifici zajął mu jakieś pół godziny. Nie było dużych korków, często trafiały się zielone światła a na autostradzie mocno wdepnął gaz. Cały czas podpięty do policyjnych systemów, wiedział gdzie znajduje się najbliższy patrol, co pokazywał miło jeden z wielu zamontowanych dodatkowo ekranów nowoczesnej Testarossy.

Kiedy wjeżdżał w Pacifice ruch ograniczył się do zera. Wokół walały się śmieci, zardzewiałe auta a na wielu rogach przecznic stały ponure parodię ludzkich istot. Jak szczury czekały na kolejną dawkę, nowocześnie zabójczego narkotyku. Nikt tak naprawdę nie mieścił się w jednej kategorii uzależnienia. Obecnie było tyle opcji narkotycznych substancji, że ograniczeniem w braniu były jedynie koszty oraz słabnąca z każdą porcją wola.

W Pacifice nie było wielu wysokich budynków. Głównie niska zabudowa, w sporej dozie opuszczona przez starych właścicieli i ponownie zajęta przez ludzi ulicy. V wyszukiwał jakiś bardziej niebezpiecznych osobników, rozglądając się czujnie. Jego sportowy klasyk mógł budzić pożądanie podobne do tego jeśli tymi ulicami przeszła by bogata urocza dama w skąpym stroju. Prawdopodobnie skończyłaby wrzucona do wód nadbrzeżnych po wcześniejszym grupowym gwałcie. Niemniej V nie był jakąś nierozsądną kobietą- był przygotowany na każdą możliwość. Dotknął nawykowo rewolweru i fiolek z substancjami bojowymi. Nawet jeśli za chwilę wyskoczy jakiś opryszek w pełnej psychozie powinien sobie z nim poradzić.

Zgodnie z planami V szukał monitoringu, który mógł naświetlić sprawę trzech zabójstw. Niestety kamer praktycznie nie było. Te, które się uchowały, były albo zamalowane albo zniszczone. Tutejsi tubylcy nie lubili, kiedy się na nich patrzyło. V. poczuł duży niepokój pomimo, że oczyścił swój system z kofeiny. Wiedział, że będzie musiał w pewnym momencie wysiąść z bezpiecznego fotelu kierowcy. Narzucił na mapę, miejsca gdzie dokonano likwidacji. Najbliżej znajdowała się lokacja, gdzie dokonano egzekucji na Samovie. Netrunner podjechał cicho, powoli pod te okolice. Przed nim znajdował się działający, skromnie oświetlony motel. Wokół niego stał uroczy pokaz prostytutek czekających na klientów. Widząc czarne auto, ożyły jak pustynne ssaki widzące drapieżnika. Niemniej w tej sytuacji nie chowały się do swoich gniazd. Widziały cennego klienta, którego mogły przechwycić a potem dać swojemu alfonsowi do obrobienia.

V. spojrzał na czteropiętrowy budynek. “Luxus” ta nazwa nie pasowała do tego motelu, ale mimo wszystko coś żywego, zachęcało do wejścia i zgarnięcia jednej z kobiet. Być może coś podobnego zadziałało na Khalida Samova, kiedy spędzał prawdopodobnie ostatnią noc w tym miejscu. Runner zastanowił się co robić, kiedy wszystkie stojące przed budynkiem dziewczyny zaczęły do niego zachęcająco mówić czy też krzyczeć, pokazując swoje wdzięki.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 18-07-2018 o 15:21.
Pinn jest offline  
Stary 21-07-2018, 17:06   #8
 
Schirrú's Avatar
 
Reputacja: 1 Schirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnie
Prostytutki okazały się pierwszą, nieprzewidzianą przeszkodą i na tyle natrętną, że V, nawet ze swoją wrodzoną cierpliwością zaklął pod nosem mocno poirytowany. Nie chciał zbytnio zwracać na siebie uwagi i był na siebie zły, gdyż to całkiem naturalne, że zjawiając się w takich dzielnicach, i to w takim wozie, będzie się wyróżniał, a już w szczególności, kiedy zauważą go „one”.

Dziewczyny z Luxusa wdzięczyły się do niego, lecz na razie żadna nie przeszła na drugą stronę ulicy, gdzie zaparkował, aby się mu zaoferować. Postanowił nie zwlekać i zaczął działać. Wiedział, że nawet w takiej dziurze, która niczym nie przypominała porządnego burdelu, szefostwo dba o interesy jak nigdzie indziej. W tych częściach Night City twój biznes może jednego dnia świetne prosperować, a kolejnego możesz pakować manatki, jeśli nie przelejesz odpowiedniej działki na konto większego gracza, trzymającego w ryzach całą okolicę. Z tego też powodu każda dziewczyna była wyposażona w implanty podłączone do nerwu wzrokowego, które rejestrowały obraz na bieżąco, w razie problemów z klientami, którzy nie chcieli płacić lub każdym innym psycholem, którego chore żądze wykraczały poza to, co oferowano. Nie było miejsca na straty w budżecie, a lokaln alfonsi trzymali rękę na pulsie.

V świetnie znał każdy rodzaj oprogramowania, jaki funkcjonował na terenach miasta, więc wiedział, że implanty prostytutek nie były podłączone do żadnej sieci - tym samym były łatwym celem. Po zakończeniu pracy musiały meldować się w biurze, a osoba odpowiedzialna za przechowywanie danych zgrywała pliki z nagraniami w kilka sekund, a następnie je archiwizowała. Hakowanie kilku dziewcząt było bułką z masłem – runner uruchomił daisho, włamał się do ich implantów i po kilku sekundach jego wewnętrzny interfejs wyświetlał pięć okienek z obrazami z oczu każdej prostytutki w czasie rzeczywistym.

Szybko ściągnął nagrania z ostatnich trzydziestu minut i odjechał na kilka przecznic z rykiem silnika, na co dwie panienki zaklęły mocno zawiedzione. Zaparkował na placyku obok oszklonej apteki, na szybach której tańczyły kolorowe hologramy prezentujące pewien lek na depresję. Wyłączył silnik, zarzucił kaptur i pieszo ruszył ponownie w stronę burdelu, od którego dzieliło go jakieś czterysta metrów.

Kiedy dotarł do celu stanął za rogiem by uniknąć wzroku prostytutek. Uruchomił ponownie daisho i odnowił połączenie z każdą z nich. Następnie wgrał wirus BlindLoop z zapętlonym obrazem pustej ulicy, a także pełnym dźwiękiem, dzięki czemu oszukane oczy pracownic Luxusa nie mogły go zobaczyć, ani usłyszeć.

Runner czuł przypływ adrenaliny spowodowany niecodzienną dla niego sytuacją. Za chwilę wejdzie do podejrzanego miejsca, całkowicie fizycznie, bez zamiaru robienia tego, co w takim miejscu robić się powinno. Musi rozejrzeć się za kamerami i systemami, hakowac co się da i wydobyć informacje na temat Samova, który niemalże na pewno był klientem Luxusa. Dobrze byłoby znaleźć dziewczynę, z którą agent się zabawiał i zebrać dane z jej implantu, które zapewne zalegają na dyskach lokalu. W tym samym czasie powinnien jakoś zająć czas personelu i kogokolwiek kogo spotka. Nie było to dla niego wielką sztuką, gdyż miał podzielną uwagę i mógł prowadzić zwyczajną rozmowę hakując w tym samym czasie zabezpieczenia.


Wiele by dał, żeby załatwić to zdalnie, lecz nie było rady. Aktytował komory z boosterami w swoim daisho, a przy ikonce substancji "Slow Miotion" oraz przeciwbólowej pojawił się status "READY" - w dowolnym momencie mógł wpuścić je do swojego organizmu. Przygotował rewolwer, a następnie schował go do specjalnie uszytej, wewnętrznej kieszeni swojej kurtki, która zakłócała czujniki. Sprawdził jeszcze wysuwane ostrze w cybernetycznej dłoni i wszedł do środka…
 
Schirrú jest offline  
Stary 22-07-2018, 16:46   #9
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Prostytutki, dzięki zapętlonemu obrazowi stały jak zamrożone w czasie kiedy V minął je wchodząc do środka burdelu. Luxus cuchnął pleśnią oraz kurzem, a oświetlenie było (chyba celowo) dość słabe. Sprawiało, że kontury przedmiotów oraz twarzy zyskiwały dużo na tajemniczości. Na środku znajdowało się biurko, po obu stronach za to mieściły się schody na górę, do prywatnych pokoi. Przy głównym meblu w holu siedział mężczyzna koło pięćdziesiątki. Miał na sobie żółtą hawajską koszulę, a jego wzrok był zatopiony, gdzieś daleko poza zasięgiem codzienności. Dalej przy ścianach stały lub siedziały inne kobiety oraz jeden nadmiernie umalowany chłopak. V znalazł jedną kamerę, do której szybko się dostał, nie ryzykując żadnym alarmem.

Bingo!

Po przepuszczeniu nagrania z holu z poleceniem rozpoznawania twarzy, trafił na Khalida Samova. Był w Luxusie i wyglądał na nieźle naćpanego. Poruszał jak automat językiem oraz mięśniami twarzy, podchodząc do tego samego portiera, który siedział tu obecnie. Po szybkim przejrzeniu dostępnych dziewczyn wybrał dość młodą brunetkę, której uroda była ponadprzeciętna jeśli patrzeć na resztę prostytutek. Miała luźno związane włosy z tyłu głowy, odsłaniające gładkie szerokie czoło. Środek twarzy zdobił dość dostojny nos, unoszącym się lekko w górę, co dodawało jej zmysłowej zadziorności. Oczy za to były naturalnie ciemnozielone, podobne do wzburzonego brzegu morza.

V szybko się otrząsnął i wrócił do rzeczywistości. Ta sama dziewczyna stała teraz przy jednym z elektronicznych paneli wyświetlającym zachód słońca. Netrunner spojrzał na nią a ona przybrała wyuczoną kusicielską pozę. W tym samym czasie portier w końcu wyszedł z otępienia i zaprosił runnera gestem dłoni.

-Witamy w Luxusie. Godzina z dziewczyną kosztuje 150 eurodolarów. Żadnych udziwnień raczej nie przewidujemy. Mamy również dwie kabiny z najbardziej zboczonym wirtualem dostępnym w całej Pacifice. Tam można poszaleć bardziej „nie standardowo”- mężczyzna wygiął usta w lubieżnym uśmieszku, który szybko zbladł widząc napięcie na twarzy V. Najwyraźniej runner niezbyt dobrze się maskował, rzadko był przecież w realnym świecie- Co tylko sobie pan życzy. Posiadamy dodatkowo cały szereg dostępnych dopalaczy seksualnych, od typowych niebieskich tabletek, których raczej nie potrzebujesz, po świeżutkie kryształki Rozgrzanego Byka. Wszystko legalne, choć nie wyglądasz mi na gliniarza. Raczej chłopca, który przyszedł przeżyć prawdziwą przygodę…


Facet zapewne drążyłby bardziej temat prowadząc grę, która bawiła chyba tylko jego, gdy obok V pojawiła się dokładnie ta młoda dziewczyna, która spędziła noc z Khalidem. Z bliska kusiła lekkim zapachem wiosennych kwiatów, ale coś było z nią nie tak. Sprawne oko runnera wykryło nadmiar pudru pod prawym okiem. Siniak musiał powstać nie dawno.

-Marcus nie męcz mojego klienta. Niech po prostu zapłaci a ja się nim zajmę. Widzę prawdziwego Jockeya pod tymi ciemnymi lustrzankami- powiedziała to łagodnie i dotknęła lekko ramienia V przesuwając palcami w słodkim rytmie, który niczym taniec godowy momentalnie wyrzucał do krwioobiegu rozgrzane drobinki podniecenia.

-150 eurobaksów i jestem Twoja na całą godzinę. Nie zwlekaj.- powiedziała cicho, prawie do ucha runnera, uśmiechając się swoimi wąskimi, ale pełnymi ustami.

-Bierz ją facet, Layla rzadko jest tak zdecydowana, to nasz najlepszy nabytek- powiedział Marcus drapiąc się po szorstkim zaroście i wskazując czytnik modułów kredytowych. Jednorazowych oraz nie połączonych personalnie. Idealny środek płatniczy dla tych, który chcą pozostawić po sobie jak najmniejsze ślady.

-Opcjonalnie przyjmujemy również gotówkę.- odrzekł portier i wyjął papierosa, widocznie zirytowany czekaniem na decyzję V.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 22-07-2018 o 23:39.
Pinn jest offline  
Stary 05-08-2018, 15:40   #10
 
Schirrú's Avatar
 
Reputacja: 1 Schirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnie
www.youtube.com/watch?v=dxaSQWEa61Y


Przed dostaniem się do Luxusu, V nawet nie śnił o tak korzystnym zbiegu okoliczności. Teraz nie było czasu na kalkulowanie. Wiedział, że musi iść z dziewczyną, kiedy kolejny trop został mu samoistnie podsunięty pod nos. Bez wahania dotknął kciukiem czytnika…

- Prowadź – rzucił beznamiętnie do zielonookiej Layli.

Dotarcie do pokoju uciech zajęło im niecałe pół minuty. Niestety, nie wiedzieć czemu, Layla nie posiadała wszczepów oczu, które miałby rejestrować nagrania. Nie włamie się i nie zobaczy co robiła z Khalidem. Musi rozegrać to inaczej…

W czasie tej niecałej minuty V musiał ułożyć konkretny plan działania. Podobnie jak na każdą inną sytuację miał odpowiednie narzędzia by poradzić sobie w trudnym położeniu. Chociaż do bycia gliną było mu daleko, jego uwadze nie umknęła żadna nowinka technologiczna z zakresu oprogramowania, jaka pojawiała się na wyposażeniu zarówno NCPD, jak i prywatnych oddziałów lokalnych korporacji. Kiedy już coś wpadło mu w oko, wykradał to i podkręcał do swoich potrzeb. Dokładnie tak zrobił z programem MindDive - był to swego rodzaju wirus zaprojektowany do przesłuchań. Kiedy już byli w przytulnym pokoiku z dużym, półokrągłym łożem na środku oraz neonowymi kwiatami pnącymi się po ścianach, V zwrócił się do dziewczyny:

- Rozbieraj się. Nie musisz się spieszyć, mamy sporo czasu... najwyżej dorzucę parę eddies. Mogłabyś zatańczyć… macie tu jakąś przyjemną muzykę?

Dziewczyna zaczęła posłusznie wykonywać polecenie klienta zaczynając od pójścia w stronę panelu dotykowego w rogu pomieszczenia by wybrać odpowiednio zmysłowy utwór do ich zabawy. Już ta dodatkowa czynność działała na korzyść runnera, który w myślach pochwalił siebie samego za dobry plan. Potrzebował kilku chwil na przygotowanie akcji więc kiedy Layla włączyła muzykę, zdołał przejąć kamerę strzegącą pokoju.

Wybór muzyki zaskoczył V. Z głośników zaczęły dobiegać dostojne nuty muzyki klasycznej z XIX wieku. Dość nietypowo jak na burdel w środku Pacifici, lecz jak widać, Layla była towarem najwyższej jakości i widocznie sama również lubiła narzucić klientowi swój gust. To jak zmysłowo się poruszała robiło spore wrażenie i nie miał wątpliwości, że inni jej klienci również nie mieli nic przeciwko, kiedy tylko zaczynała zsuwać ramiączka bluzki.

V postanowił wstrzymał ją, dając spojrzeniem do zrozumienia by jeszcze przez chwilę nie zrzucała z siebie ubrania. Chwycił ją za rękę i zaczął nieco bardziej kreatywnie odgrywać swoją rolę. Około dwie minuty zmysłowego tańca i przytulania z Laylą wystarczyłyby, aby zgrabnie zapętlić nagranie z kamery – nie mógł jej całkowicie wyłączyć, gdyż wzbudziłoby to podejrzenia. Kiedy runner osiągnął swój cel, wgrał nagranie ich tańca do kamery i zabezpieczył port - przyszła pora na MindDive.

 

Ostatnio edytowane przez Schirrú : 05-08-2018 o 16:11.
Schirrú jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:19.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172