Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-01-2019, 19:15   #111
 
Vetala's Avatar
 
Reputacja: 1 Vetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputację
.....Rancor przez chwilę kręcił swoim bezkształtnym łbem, jakby nie mógł się zdecydować, którego z pary wojowników obrać za cel. Wreszcie zogniskował swój wzrok, rozpędził się i ruszył wprost na Gerdarra. Nabrawszy prędkości, stwór był nie do powstrzymania – jego szarża okazała się druzgocąca dla Dowutina. Bestia ryknęła, w biegu biorąc szeroki zamach wielkim łapskiem. Półmetrowe pazury rozorały Czempionowi całe ramię. Trybuny skwitowały to mieszaniną jęków rozpaczy i buczenia.
.....Bezmyślne monstrum nie spodziewało się na pewno, że jego ofiara nie tylko ustoi na nogach, lecz postanowi także się bronić, i wystawiło się na kontrę. Riposta Gerdarra nastąpiła natychmiastowo: Dowutin, nie zwracając uwagi na swe rany, uskoczył na bok, po czym z całej siły pchnął rapierem prosto pomiędzy żebra bestii. Ostrze wbiło się głęboko pod grubą skórę. Rancor wydał z siebie rozpaczliwy ryk bólu, zataczając się. Krwawił obficie i dyszał ciężko oraz świszcząco – cios gladiatora przekłuł mu płuco.

.....Wówczas Seki wykorzystał otumanienie stwora i ruszył do ataku, tak jak Gerdarr szykując rapier do pchnięcia. Przyskoczył do skołowanego rancora, parę razy udało mu się przebić twardą skórę. Potem smagnął ostrzem po czerepie bestii, tnąc ją prosto w czoło. Posoka szybko zaczęła zalewać oczy stwora, tak że ten niewiele widział. Wydał z siebie kolejny ryk, tym razem brzmiący jak okrzyk bezradności. Z trudem dostrzegł Dashade, który tak dotkliwie go ugodził, i niemal na oślep zamachnął się na niego olbrzymimi szponami. Seki okazał się być jednak szybszy. W porę uskoczył do tyłu, a rancor nawet go nie drasnął. Pazury przecięły powietrze, trafiając w pustkę.
.....Bestia nie zdążyła choćby się odwrócić, gdy do akcji znów wkroczył Gerdarr. Wykorzystując dezorientację stwora, boleśnie wbił mu vibrorapier między bark a szyję. Rancor uniósł łeb, wyjąc rozdzierająco. Z powodu rany niewprawnie odwrócił się w stronę Dowutina, lecz zanim choćby uniósł łapę, ten zasypał go gradem wprawnych ciosów. Zaraz po Dowutinie do kolejnego ataku przystąpił Seki. Z łatwością przemknął pod wielkim ramieniem ogłupiałego rancora, po czym ciał go rapierem po grubej szyi. Bryznęła posoka, znów rozległy się bolesne ryki bestii. Dashade odskoczył od niej, ramieniem ocierając krew z twarzy.

.....Rozsierdzony rancor, ranny i ogłupiały po tak zaciekłych atakach Dowutina i Dashade, próbował ponownie skupić swą uwagę na Gerdarze, lecz tym razem zdołał on uniknąć ciosu. Uskoczył, gdy tylko spostrzegł zmierzające w swoim kierunku pazury. Rancor bezradnie usiłował sięgnąć któregoś z nich szponami i choć tylko smagał powietrze, trzymał ich obu na większym dystansie, utrudniając celowanie.
 
Vetala jest offline  
Stary 24-01-2019, 19:19   #112
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Gerdarr, korzystając z niezdecydowania wroga, desperacko ruszył do ataku. Bestia próbowała nieporadnie zasłonić się łapą, jednak rana barku spowodowała, że rancor się zachwiał. Wściekły gladiator zdołał przebić kończynę, a kompletnie zaskoczony rancor padł na pysk. Dzięki temu upadkowi Gerdarr zdołał obejść potwora z boku i wsadzić morderczą serię sztychów pod łapą w pierś, a ostatni z nich był w samo serce.
Bestia jeszcze przez krótką chwilę dyszała chrapliwie, tępo i coraz słabiej łypiąc wokół oczkami. Wreszcie wraz z ostatnim świszczącym oddechem łeb opadł jej na bok. Z półotwartej paszczy najeżonej kłami sączyła się strużka krwi. Trybuny szalały - wydawało się, że podczas całego widowiska zgiełk nie był tak ogłuszający jak w tej właśnie chwili. Skandowano imię Gerdarra, tupano i wrzeszczano ile sił w płucach. W całej tej wrzawie czuć jednak było pewną konsternację: starcie z rancorem, choć tak widowiskowe, okazało się niespodziewanie krótkie. Niejeden zapewne liczył na porażkę niezwyciężonego Czempiona, tymczasem ten jeszcze bardziej utwierdził swój status, choć potwór miał stanowić dla niego prawdziwe wyzwanie.
Seki trącił stopą truchło rancora, a potem zmierzył Gerdarra uważnym spojrzeniem rozjarzonych oczu. Po chwili skinął Czempionowi głową - ten gest w wykonaniu Dashade znaczył więcej niż jakiekolwiek słowa. Był pod wrażeniem, a fakt, że mógł walczyć w takim starciu ramię w ramię z Dowutinem napawał go dumą.
Gerdarr po pokonaniu rancora posiał się z takiej radości, że podbiegł do Sekiego i go serdecznie uściskał. Gdy podzielił się szczęściem, zwrócił się w kierunku Grakkusa i razem z Sekim szeroko się uśmiechnął i triumfalnie podnosząc zwycięskiego vibrorapiera, pozdrowił władcę Pałacu. Następnie dalej z uśmiechem na ustach i z bronią w górze pozdrowił resztę obecnych, zaczynając od trybuny honorowej. Nawet Redajjowi, który był teraz dla Dowutina nikim, nie szczędził uśmiechu i pozostałym pracowników hutty. Gdy się nacieszył, smętnie ruszył ku pozostałościom vibropiły, rozpamiętując boje, w których mu służyła, i zastanawiając się, czy da się z nią coś robić.
- Proszę państwa, to wręcz niesamowite!!! - Spiker autentycznie wyglądał na zachwyconego widowiskiem. - Choć z początku wydawało się, że bestia rozszarpie Gerdarra, ten wraz z Sekim zdołali ją pokonać w mgnieniu oka! Ich ciosy z użyciem rapierów były wręcz niebywale celne, a każdy kolejny robił Rancorowi coraz więcej szkody. Gerdarr potwierdził, że jest prawdziwym czempionem areny. Najlepszym gladiatorem wszechczasów!
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline  
Stary 24-01-2019, 21:14   #113
 
Jacques69's Avatar
 
Reputacja: 1 Jacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputację
Rhail
Rhail wracał już na trybuny, gdy z odnogi korytarza usłyszał krzyki, a potem bieg co najmniej trzech osób.
- Szybko, Marka nam ucieka! - usłyszał Zabrak, głos brzmiał na gadzi i syczący. Rhail zajrzał za róg i ujrzał trzech Trandoszan oddalających się w stronę kwater dla służących. Biegli z obnażonymi vibroostrzami. Jeden z nich trzymał commlinka - Zaraz go dorwiemy!

Barah, Hokk, Marka
Początkowo ucieczka przebiegała zgodnie z wizją Lyssy. Czwórka zbiegów minęła strefę zaopatrzeniową Areny, by znaleźć się w części kwater przeznaczonych dla służby. Liczne korytarze i rozgałęzienia mogły pomóc w zgubieniu pościgu. Niestety zdarzyła się nieprzewidziana rzecz. Na końcu jednego z korytarzy znalazła się blokada. Za nią trwały prace remontowe i całe przejście wyłączono z użytku. Chcąc nie chcąc, ekipa musiała się wrócić. Wtedy nawiązali ponowny kontakt z Trandoszanami, biegli ich tropem i mieli już tylko jakieś 20 metrów straty. Lyssa poprowadziła uciekinierów w miejsce, które Marka lepiej znał, w okolicę kwater służb porządkowych Pałacu oraz pojedynczych Łowców Nagród. Ociężali Trandoszanie nie dotrzymywali im tempa i wkrótce znów zaczęli im uciekać.
Wtedy właśnie naprzeciw nich pojawiło się czterech kolejnych Trandoszan, którzy wyszli z bocznego przejścia. Jeden z nich był znany Marce i Lyssie. Był to Tohr Kaan, sierżant ochrony pałacu.
- Marka, Marka, dokąd ci tak śpieszno? - zaczął od razu sierżant. Stał w wyluzowany sposób pomiędzy obcymi Trandoszanami. Oni na pewno nie należeli do służb porządkowych. - Moi rodacy opowiedzieli mi, jaki z ciebie parszywiec. Co zrobiłeś Ssysskowi. Wasza trójka może się stąd wynieść. Ty, Marka, zginiesz.
- Nie - dobiegł ochrypły głos z boku. Bocznym korytarzem wyszedł jeszcze jeden Trandoszan. Kulał i miał mocno wykrzywioną twarz w grymasie ciągłego bólu. Jego goły tors pokrywały liczne blizny. - Marka wróci do mnie, na mój statek. Będzie mi dalej służył, tak jak wcześniej. Tylko że gorliwiej. A to tamci zginą. Napadli na moich żołnierzy.
Tohr spojrzał na Ssysska ze zdziwieniem.
- W takim razie rób jak uważasz, tylko pamiętajcie, żadnych blasterów. Bo Val Rando was wszystkich skasuje ze swoimi komandosami, bez wyjątków. Tak się składa, że podczas walk na Arenie są w pełnej gotowości i w minutę mogą tu dotrzeć, jeśli usłyszą wystrzały. - To powiedziawszy odwrócił się na pięcie i odszedł.
Marka, Barah, Hokk i Lyssa byli otoczeni na korytarzu przez siedmiu Trandoszan, wszyscy mieli przy sobie jakąś broń ręczną. I wyglądali na bardzo zadowolonych z faktu, że zaraz sprawią komuś manto.

ALETTE

Alette jak najdyskretniej udała się do magazynu. Gdy przekroczyła jego progi, wyjęła plan nadajnika i sporządziła listę potrzebnych części. Następnie przejrzała zawartość w ich poszukiwaniu. Gdy tak uczyniła, ponownie przekradła się do pracowni Latenroota, gdzie uzupełniła brakujące części i przystąpiła do stanowiska monterskiego, gdzie przystąpiła do prac nad urządzeniem, uważnie kontrolując ich stan z projektem.
Choć Alette nie była tego świadoma, to Gerdarr właśnie zwyciężał swój heroiczny pojedynek z Rancorem i wspólnie z Sekim pokonali wszystkie przeciwności losu na Arenie. Cereanka tymczasem kończyła pierwszą próbę prototypu swojego nadajnika. Z odległości paru metrów głowa droida rzeczywiście otrzymywała wiadomość. Żeby jednak je tak przeprogramować, musiała jeszcze zdobyć specjalny kod, bez którego jej komendy nie wpływały na zachowanie droidów. Po krótkiej burzy mózgów, w której toczyła dyskusję sama ze sobą, wpadła na dwa pomysły. Kod znajdował się na jakimś datapadzie w sejfie pod łóżkiem Lenteroota, którego nie potrafiła otworzyć, lub jest przechowywany w którymś droidzie, jakimś specjalnym okazie, który służył wcześniej jako wzór.

 

Ostatnio edytowane przez Jacques69 : 26-01-2019 o 16:56.
Jacques69 jest offline  
Stary 08-02-2019, 08:50   #114
 
Jacques69's Avatar
 
Reputacja: 1 Jacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputację
Gerdarr i Seki


Dwójka gladiatorów zeszła z Areny niepokonana. Tłum był zachwycony, Grakkus prawdopodobnie też. Tylko Redajj wraz z paroma wspólnikami wyszli przed końcem. Prawdopodobnie byli w drodze do zaplecza gladiatorów. Zygerrian musiał być wściekły. Stracił mnóstwo wojowników, Rancora i przegrał gruby zakład.
Przy wyjściu na zaplecze powitał ich Garm Baize. Weequay uradowany, niemal w podskokach podbiegł do Gerdarra.
- Gratuluję, przyjacielu, widzę że moja sprytna rękawica się przydała. Walczyłeś jak natchniony, wreszcie prawdziwe wyzwanie, co? Heh! - Garm klepnął Gerdarra po obolałym barku.
Nieco dalej oczekiwał ich powrotu Bogg'dan. Sekiemu przekazał telepatycznie:
~~ Byłem gotowy w każdej chwili wbiec tam i wam pomóc, ale poradziliście sobie doskonale. Ranami się nie przejmuj, pomogę wam. ~~
- Jestem przyjacielem Sekiego, pomogę wam się pozbierać gdzieś na uboczu
- powiedział tym razem na głos przez swój modulator. Ostrożnie rozejrzał się po okolicy, dużo osób ich obserwowało, a Bogg'dan wolał nie ujawniać się ze swoimi mocami. Gdy znaleźli już odpowiednie miejsce na samym zapleczu, Massanin uleczył obydwu gladiatorów i zdołał wyleczyć nawet pogruchotaną nogę Sekiego. Gerdarr wciąż jeszcze był nieco obolały, ale i tak obydwoje czuli się jak nowo narodzeni.
~~ Znalazłem naszego Jedi ~~ rzekł telepatycznie obu wojownikom ~~ Grakkus więzi go w swoim skarbcu, traktuje go jak jeden z artefaktów. Ponoć jutro ma skończyć na Arenie. Hutta planuje na waszym widowisku zareklamować jeszcze większe z udziałem 'Ostatniego Jedi'. Gerdarze, czy możemy jutro się dogadać, żeby jakoś wspólnie mu pomóc? ~~
W momencie gdy Gerdarr chciał odpowiadać, usłyszeli z zewnątrz głośny wybuch, a podłoga mocno zawibrowała. Naraz uruchomiły się wszystkie alarmy, przez głośniki Val Rando zaczął ogłaszać alarm bombowy i zarządził ewakuację.

 
Jacques69 jest offline  
Stary 08-02-2019, 09:33   #115
 
Vetala's Avatar
 
Reputacja: 1 Vetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputację
.....Widząc, co się szykuje, Barah w pierwszej chwili usiłowała zebrać Moc, by spróbować wpłynąć na szefa Trandoshan. Od razu jednak poczuła, że nic z tego, a w każdym razie nic dobrego. To nie były ćwiczenia – przed sobą miała bandę żądnych krwi jaszczurów, a nie pierwszego lepszego przechodnia, poza tym jej umysł działał już w gorączkowym trybie „uciekaj albo walcz”. Była tak daleka od spokoju właściwego Jedi jak to tylko możliwe. Zrezygnowała więc i postanowiła uciec się do czegoś, co można by nazwać rozpaczliwą retoryką.
.....My napadliśmy? Kto tu kogo napadał? – Skrzyżowała ręce pod biustem, zawadiackim ruchem głowy odrzuciła grzywkę z czoła i uniosła brew, wodząc wzrokiem po zbliżających się Trandoshanach. Serce waliło jej jak młotem, ale to przynajmniej potrafiła: udawać, że wcale nie ma ochoty rzucić się do ucieczki. Jej głos brzmiał, jakby była urażona posądzeniem poturbowanego jaszczura. – Dobraliście się znienacka do niewinnego Nautolana na trybunach, było was dwóch na jednego. Dwóch takich dużych i silnych facetów jak wy na jednego małego Nautolana… Nawet kiedy przyszłam zobaczyć, co się dzieje, i tak byliśmy wobec was bez szans. Wyglądacie tak, że każdemu zmiękłyby kolana ze strachu, i to w żadnym razie nie jest obelga. Każdy na naszym miejscu uciekałby za wszelką cenę. – Umilkła, oddychając nieco szybciej po tej desperackiej przemowie. Jedno było pewne: miewała już lepsze. Nie widziała początku zajścia na trybunach, miała więc nadzieję, że to, co sobie dopowiedziała, nie odbiegało zbytnio od rzeczywistości.

.....Ssyssk gestem ręki zatrzymał towarzyszy.
.....Czekajcie. Nie możemy dać się ponieść emocjom. To mogło być zwykłe nieporozumienie, niewarte podpadania Grakkusowi za wszczynanie burd. Możemy uniknąć walki. Marka pójdzie z nami, wy wrócicie sobie spokojnie na Arenę i o sobie zapomnimy, zgoda? – Trandoszan zrobił dwa kulawe kroki w stronę Zeltronki, rozkładając ręce. Jego pozostali towarzysze stanęli bardzo blisko, niemal na długość piki, i dalej wyglądali na chętnych do bitki.
 
Vetala jest offline  
Stary 09-02-2019, 00:00   #116
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
- Mylisz się co do mnie, Ssyssk - powiedział spokojnie Marka. - Mogłem się z tobą nie zgadzać w wielu rzeczach, ale nie próbowałbym cię zabić po wszystkim, co razem przeszliśmy. Oszukali mnie. Ładunek miał uszkodzić statek i dać mi uciec. Powiedzieli mi, że nie będzie cię w nim w momencie detonacji. Próbowali cię zabić, zwalili na mnie całą winę, a ty nadal pozwalasz im robić za swoje plecy.
- Jacy oni? Marka, zbyt dobrze cię znam - parsknął Ssyssk, plując przed siebie. - Od dawna wiedziałem, że będziesz chciał uciec, ale nie spodziewałem się, że posuniesz się do próby morderstwa! Idziesz z nami, jest cały pokład do wypucowania - rzekł, uśmiechając się krzywo. Pozostali Trandoszanie zarechotali.
Marka zrobił krok do przodu.
- Niech będzie, chętnie poczekam i zobaczę, jak Surrelowie spróbują zabić cię po raz kolejny, stary, głupi jaszczurze. - Uśmiechnął się do Ssysska. - Miałem cię za sprytniejszego. - Obrócił się do Bary i Hokka. - Nie będę was narażał.
Zeltronka odwzajemniła spojrzenie i nieznacznie pokręciła głową.
- Nie musisz tego robić… - szepnęła tak cicho, że ledwie słyszalnie. Trandoshanie i tak wyglądali, jakby nawet niewłaściwe spojrzenie mogło ich sprowokować.
Ssyssk zaśmiał się głośno.
- Bohater! - Złośliwie rechocząc, spojrzał na swoich towarzyszy, po czym nagle spoważniał. - No dobra, skuć go w kajdany. Chcę jeszcze dziś wracać na Tatooine. Inni przemytnicy zobaczą, że potrafię wytropić nawet takiego szczura i się na nim zemścić.
Po tych słowach dwóch najbliższych Trandoszan ruszyło na Markę. Jeden z nich opuścił broń i sięgnął po kajdany.
Rhail wyszedł zza rogu, odbezpieczając ze szczękiem blaster.
- Widzę, że planowany jest zabór mienia Grakkusa. Jest coś, co was może uratować przed przemieleniem na żarcie dla nowego rancora? Jeśli tak, mówicie szybko.
Lyssa widząc Rhaila, wyszczerzyła swoje kły w zawadiackim uśmiechu.
- No to, panowie, koniec, z nim nie ma żartów. Zmykajcie stąd lepiej.
Trandoszanie, którzy mieli skuć Markę, nie zatrzymali się. Złapali szmuglera i zaczęli się z nim tarmosić.
- Sam dogadam się z Grakkusem - warknął Ssyssk. - Naprawdę, doigracie się wszyscy! Zabieram Markę ze sobą! On próbował mnie zabić i odpowie za to!
Rhail beznamiętnie pociągnął za spust, strzelając w jednego ze zmierzających do Marki osobników. Potem miał zamiar walić do tych stanowiących największe zagrożenie, jeśli tylko spróbują sięgnąć po blastery.
- Dopóki Grakkus nie powiedział, że możesz go zabrać, to jest zwykła kradzież. A na takie samowole nie ma pozwolenia.
- Niech cię Bantha! Brać ich, chłopcy!
Rhail bez skrupułów strzelał do atakujących go osobników.
 
Fyrskar jest offline  
Stary 10-02-2019, 00:12   #117
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Rhail śledził Trandoshan. Skryty za filarem, usłyszał końcówkę tego, co powiedział sierżant. O niestrzelaniu i komandosach gotowych do pacyfikacji. Obserwując wszystko, spokojnie połączył się z Valem Rando.
- Szykuje się ostra przeprawa…
- Kto mówi?
- usłyszał ze słuchawki. - Wytłumacz, o co chodzi.
- Rhail, pracuję dla Lenteroota, właśnie widzę, jak paru chyba nietutejszych Trandoshan chce wykończyć po cichu kilku naszych. - Podał lokalizację. - Przyślesz kogoś? Ja zaraz wkroczę, ale nie wiem, czy da się wtedy któregoś przesłuchać.
- Ech! Słyszałem o nich, ale to znajomi Tohra. Wysłałem prawie wszystkich chłopaków na patrol, przy wyjściu z areny był jakiś incydent, ktoś obcy pobił ochroniarza i gdzieś uciekł, szukamy go po całej okolicy. Jeśli zobaczysz kogoś podejrzanego, daj znać. Tymczasem postarajcie się zatrzymać tych Trandoszan. Wyślę do was dwóch kaprali. Reszta musi pilnować Areny.

-Tak, Tohr tu był i kazał kumplom skasować naszych bez strzelania, by nie odciągać twoich ludzi od obowiązków - odparł Rhail. - Tylko daj znać swoim ludziom, by nie strzelali do mnie, bo chyba będą musiał wkroczyć za chwilę.

Rhail strzelił do Trandoszana, ale ten zdołał odskoczyć w bok i pocisk zrobił tylko dziurę w ścianie.
Barah dobyła miecz i doskoczyła do drugiego z Trandoshan, stojącego najbliżej. Wbrew jej oczekiwaniom ten nie zainteresował się Zabrakiem - odwrócił się do niej i sparował cios, który mu wymierzyła. Spojrzała prosto w jego gadzią gębę, szczerzącą kły w zaczepnym grymasie. Zeltronka odpowiedziała podobnie zadziornym uśmieszkiem.
Ssyssk ściągnął z pleców Bowcaster i wycelował w Rhaila. Bełt przeleciał pomiędzy wszystkimi obecnymi na korytarzu i trafił Zabraka w ramię lekko go raniąc. Jeden z trandoszan zaatakował Stun Batonem Hokka, ale niewiele mu zrobił. Hokk próbował się odwinąć Trandoszanowi, jednak teraz zabrakło mu siły, żeby przełamać gardę przeciwnika.
Drugi podbiegł podbiega do Rhaila ale jego cios ześlizgnął się po pancerzu.
Marka zdołał wyrwać się dwójce Trandoszan. Chwycił za swój karabin i posłał w nich pełną serię. Skoro Rhail i Ssyssk już zaczęli strzelać, nie mógł się ograniczać. Zresztą nie miał żadnej innej broni. Trandoszanie odskoczyli na boki, jednak Marka był szybszy. Podziurawił jednego, a drugiego zranił. Poraniony Trandoszan rzucił się wściekle na Markę ze swoim dziwnym toporkiem, z którego podczas wzięcia zamachu zaczął lecieć ogień. Szmugler zdołał uniknąć poparzeń, ale ostrze topora boleśnie go zraniło.
Lyssa poszła w ślad Marki, jednak strzelała do przeciwników po drugiej stronie. Spokojnie przymierzyła i odstrzeliła głowę Trandoszanowi zmierzającemu w stronę Bary. Jednak drugi zdołą ją dopaść, ale szczęśliwie się potknęła i unikneła ciosu elektryczna pałką.

Rhail upuścił broń, kiedy Trandoszan rzucił się na niego. Teraz przeszedł do rękoczynów. Wyczekał na odpowiedni moment i z całej siły uderzył jaszczura w bark, aż nim obróciło. Trandoszan zawył z bólu, jednak spokojnie ustał na nogach. Przeciwnik trafił Rhaila i choć sam cios znowu nie był dla niego zbyt bolesny, to Trandoszan zdołał potraktować go mocną dawką prądu, co zdezorientowało zabraka.

W starciu Bary z “jej” jaszczurem wciąż obie strony były bez szwanku. Chwilę wcześniej Zeltronka uskoczyła przed ciosem elektrycznej pałki Trandoshana, a teraz on uchylił się przed serią ciosów miecza. Jak na swoje gabaryty poruszał się całkiem zwinnie. Gdy ostrze cięło jedynie powietrze, skwitował to kpiącym parsknięciem.
Ssyssk widząc, że ma gorsze szanse trafić w Rhaila, strzelił tym razem w Barę, trafiając ją w plecy. Zeltronka z trudem utrzymała się na nogach, jednak zacisnęła zęby i tylko syknęła z bólu. Zupełnie nie spodziewała się ataku z tamtej strony.

W ciasnym korytarzu pika na nic się nie zda. Hokk skoczył w przód na trandosha, jednocześnie próbując odepchnąć Mocą jego gardę w górę i zaatakować odsłonięty korpus palnikiem plazmowym, mając nadzieję, że kauteryzacja powstrzyma gojenie. Hokk nie umiał jednak wykrzesać z siebie siły, żeby odrzucić przeciwnika, nagły przypływ adrenaliny zmącił jego umysł.

Marka wiedział, że nie da rady w walce wręcz z Trandoshaninem. Zamiast tego wyrwał wyrwał z kabury flarę i wystrzelił w sufit - liczył, że zdezorientuje to walczących. Flara z dzikim sykiem wystrzeliła z pistoletu Marki, oślepiając wszystkich przebywających na korytarzu. Jej gorąco zaczęło parzyć najbliżej stojących Trandoszan, ale też Markę oraz Hokka. Nagle doszło do potężnego wstrząsu. Wszyscy oślepieni powpadali jedni na drugich, nie rozpoznając, czy to wróg, czy sojusznik, niektórzy poprzewracali się na ziemię.
- Do wszystkich pracowników! - W commlinkach Rhaila, Marki oraz Lyssy rozległ się głos Vala Randona. - Przy wyjściu z Areny doszło do potężnego wybuchu. Potencjalnie mamy setki zabitych i rannych. Zarządzam całkowitą ewakuację wszystkich pracowników i mieszkańców z Pałacu możliwymi drogami ewakuacyjnymi na tylny plac przed złomowiskiem. Na miejscu pozostają tylko służby porządkowe oraz oddziały ochrony! Szczegółowe rozkazy rozdysponuję na kanale ochrony. Powtarzam, zarządzam całkowitą ewakuację! - Zaraz po tych słowach odezwały ogłuszające syreny alarmowe.

Rhail wykorzystał zaskoczenie przeciwnika. Walka bez użycia wzroku nie była mu obca. Pamiętając, gdzie stał wróg, szybko sięgnął lewą ręką, opancerzona dłoń zamknęła się na ramieniu Trandoshana. Pociągnął go do siebie, jednocześnie uderzając prawą. Tak jak był nauczony: “uderzaj tak, jakby twój cel znajdował się kilka cali dalej niż jest w rzeczywistości.” I tak zrobił. Pancerna rękawica przebiła czaszkę i rozbryzgała mózg po ścianie korytarza.
 
Mike jest offline  
Stary 10-02-2019, 10:25   #118
 
Vetala's Avatar
 
Reputacja: 1 Vetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputację
..... Barah niewiele widziała, przed oczami wirowały jej wielobarwne plamy, a wycie syren zagłuszało wszystkie inne dźwięki. Zdała sobie jednak sprawę, że tuż przed sobą miała Trandoshana chwilowo niezbyt zwracającego na nią uwagę w ogólnym zamieszaniu. Zareagowała niemal automatycznie, wykorzystując okazję, i wypracowanym ruchem wymierzyła mu kopniaka między nogi. Jaszczur skulił się z bolesnym stęknięciem, a prawie w tym samym momencie sztych Zeltronki trafił go pod żebra. Trandoshan padł na kolana. Pchnięcie nie było śmiertelne, ale póki co wykluczało go z walki.

.....Łapać Markę! – rozległ się ryk Ssysska, który zaraz potem rzucił w szmuglera bola netem. Linka z obciążnikami ciasno oplotła się wokół nóg Marki i ten runął na ziemię. Jeden z Trandoshan natychmiast usłuchał rozkazu szefa. Wykorzystując zdezorientowanie Hokka, doskoczył do szmuglera, złapał go za fraki, przerzucił sobie przez ramię, po czym zaczął uciekać. Mimo balastu parł przed siebie z zadziwiającą szybkością.
.....Chcąc powstrzymać uciekającego ze szmuglerem na plecach jaszczura, Hokk próbował pchnąć go Mocą. W panującym rwetesie nie udało mu się to jednak – wyciągnął tylko dłoń przed siebie, lecz nic się nie stało. Trandoshan nadal biegł, a dystans między nim a walczącymi rósł.
.....Spętany Marka stracił karabin i pistolet na flary. Jedynym, co mógł robić na grzbiecie jaszczura, było zaciekłe wyrywanie się, ale łapska porywacza trzymały go w zbyt mocnym uścisku. Szarpanie się nie przyniosło żadnego efektu. Pomógł za to pomysł Lyssy. Catharka wycelowała w nogi uciekającego Trandoshana i posłała w niego celną serię. Trafiony jaszczur potknął się, z trudem unikając upadku, po czym zwolnił znacznie.
.....Tymczasem jeden z Trandoshan pozostałych na polu walki wyciągnął granat ogłuszający i cisnął w kierunku Bary i Lyssy. Jego rzut nie był najlepszy, granat poleciał za daleko i jego wybuch nie zrobił większej szkody. Barah z Lyssą zostały tylko lekko zdezorientowane – wśród wycia alarmów eksplozja niemal zanikła.

.....Rhail złapał leżącą broń i ruszając w pogoń za niosącym Markę Trandoshanem, zarzucił ją sobie na plecy. Jego przeciwnik mimo postrzału okazał się dużo wytrzymalszy i szybszy, niż Zabrak sądził. Rhailowi udało się znacznie skrócić dystans, ale jaszczur wciąż pozostawał poza zasięgiem. Uciekał tym wytrwalej, gdy zdał sobie sprawę, że jest ścigany.
.....Spostrzegłszy, że Zabrak ruszył w pogoń za uprowadzanym szmuglerem, Barah postanowiła zająć się pozostałymi w korytarzu Trandoshanami. Najbliżej miała tego, który próbował rzutu granatem – Zeltronka wzięła teraz odwet. W kilku susach dopadła jaszczura, zgrabnie uchyliła się przed jego łapskiem, po czym jednym płynnym ruchem przejechała mu ostrzem po piersi i ramieniu. Zachwiał się, stęknąwszy z bólu. Z trudem udało mu się ustać na nogach.

.....Ssyssk warknął z furią, kiedy zauważył, że Rhail lada chwila przeszkodzi w ucieczce z ich zdobyczą. Wycelował w plecy biegnącego Zabraka i postrzelił go. Potem rzucił się za nim w pogoń. Jaszczur nierozważnie zupełnie zignorował przy tym Hokka. Nie spostrzegł, że ten, z bronią w gotowości, pobiegł za nim. Szef Trandoshan lekko utykał, więc zwinny Nautolan z łatwością go dopędził i zdzielił go piką w łeb.
.....Marka wciąż gorliwie walczył z chwytem jaszczura. Tym razem porywacz musiał zwolnić, bo szmugler zbytnio miotał mu się na ramieniu.
.....Lyssa, jako że nie mogła dobrze wycelować ani w uciekającego Trandosha, ani w Ssyska, postanowiła odwdzięczyć się ostatniemu na placu boju jaszczurowi za rzut granatem. Tamten jednak z miejsca rzucił się na ziemię i osłonił trupem swojego towarzysza, w ten sposób unikając serii z jej karabinu. Gdy ostrzał ustał, Trandoshan wstał znienacka, po czym zaatakował zbliżającą się Barę. Ledwie stał na nogach, jednak tym niespodziewanym atakiem przełamał gardę Zeltronki i ciosem topora pogruchotał jej żebra. Zatoczyła się, niemal upadając. Wytrzymała zbroja podarowana przez Bogg’dana powstrzymała cięcie, jednak siła uderzenia sprawiła, że Barah straciła oddech.

.....Trandoszan uciekał coraz wolniej, postrzelony i męczony przez wierzgającego Markę. Nagle na skrzyżowaniu korytarzy wybiegło z boku trzech uciekinierów z Areny. Ich chwilowa konsternacja przerodziła się w szok, gdy Rhail zdołał wreszcie dogonić Trandoshana, powalić go na ziemię i obezwładnić, podczas gdy skrępowany Marka upadł na ziemię dwa metry dalej. Trójka pracowników postanowiła nie zaprzątać sobie głowy tym wydarzeniem. Pognali dalej w stronę tylnego wyjścia ewakuacyjnego. Uniknęli tym samym widoku Zabraka, który przygwoździł jaszczura do podłogi, a potem z morderczą siłą i precyzją wymierzył mu cios prosto w łeb. Chrupnęło, a posadzkę zalała krew, gdy Trandosh osunął się na nią z rozbitą głową.

.....Barah, niesiona na skrzydłach adrenaliny, nie zwracała póki co większej uwagi na to, jak mocno oberwała. Prędko pozbierała się po ciosie, by ruszyć do kontrataku. W oczach miała złowrogą iskrę – Trandoshan musiał wiedzieć, że to koniec. Zeltronka z łatwością odbiła jego dłoń dzierżącą topór i z całej siły dźgnęła jaszczura w pierś. Potem wyszarpnęła ostrze i gdy przeciwnik osuwał się na podłogę, dla pewności cięła go jeszcze po szyi. Upadł, brocząc krwią.
.....W tym momencie Ssyssk zorientował się, że wszyscy jego kompani zostali pokonani, a pojmany szmugler właśnie zbierał się z podłogi, rozplątawszy pętającą go siatkę. Widząc wycelowane w siebie ostrze piki, szef jaszczurów padł na kolana i poprosił Hokka o litość. Nautolan nie odpowiedział, nie cofnął też broni, wciąż trzymając ją przy szyi Ssysska.
 

Ostatnio edytowane przez Vetala : 11-02-2019 o 22:38.
Vetala jest offline  
Stary 13-02-2019, 15:16   #119
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Alette postanowiła sprawdzić, czy w komputerze Lenteroota nie ma czegoś, co naprowadziłoby ją na trop kodu uwierzytelniającego rozkazy. Wzięła głowę droida, która podjęła komunikację z nadajnika, i udała się do pomieszczenia z komputerem. Gdy weszła do systemu, zajrzała do rejestru związanego z robotyką, szukając korelacji z systemem łączności z tajnym nadajnikiem.
Cereanka znalazła potwierdzenie swojej drugiej teorii. Kod był schowany w jednym z droidów, nie miała jednak pojęcia, w którym, mimo że przeszukała cały komputer. Musiała się stąd wynosić. Minęły już niemal trzy godziny, walki pewnie się kończyły.
Alette schowała głowę droida, którą zabrała z warsztatu, potem głowę droida, którego pokonała przy komputerze, do torby, następnie wycofała się z kwatery i udała do magazynu w statku Tiny. Gdy tam dotarła, wyjęła głowy z torby i podpięła datapad do głowy droida, tego, którego pokonała, i zaczęła w nim szukać kodu. Alette nie znalazła niczego, co mogłoby być tym kodem. Podobnie uczyniła z drugą głową i droidem, którego ukradła. I z tymi niczego nie ustaliła, nawet z tą trójką, która włamała się rano na statek. Najwidoczniej Lenteroot przetrzymywał tego droida gdzieś indziej w Pałacu, o czym tylko on sam wiedział.
Widząc, że tak nic nie wskóra, weszła do systemu latającego droida i nakazała mu monitorować łączność radiową droidów ze szczególnym uwzględnieniem połączeń z jej nadajnikiem i podobnego, jeśli się taki odezwie, a wnioski z tej obserwacji wysyłać na swój comlink, a przez niego po kablu na datapad i wsadziła do worka. Nadajnik nastawiła na nadawanie sygnałów wywoławczych i schowała go kieszeni. Wykonawszy te czynności, poszła do Tiny i zaczęła wzywać comlinkiem Rhaila.
- Co jest? - odezwał się Rhail. Mówił ściszonym głosem.
- Mam już nadajnik! Jest tylko jeden problem... - cicho odrzekła Alette, następnie uściśliła: - Brakuje hasła weryfikującego rozkazy sterujące droidami. Jest on w jakimś droidzie, którego prawdopodobnie Latenroot utrzymuje gdzieś w Pałacu - wyjaśniła w końcu i spojrzała na Tinę, apelując do szmuglerskiego doświadczenia przyjaciółki.
- To musi być jakiś specjalny droid - odparła jej szmuglerka. - Powinien się czymś wyróżniać, żeby umieli go rozpoznać, skoro nie zapisali jego numeru identyfikacyjnego w bazie danych.- Ale nie może się rzucać oczy bez powodu - zaoponowała Cereanka. - Gdzie byś takiego ukryła.
- Ja najchętniej schowałabym takiego w zamknięciu, z dala od postronnych. Nie wiem, po co tak ważny droid miałby pracować razem z pozostałymi.
- Rhail! - Alette ponownie odezwała się do comlinka. - Co o tym sądzisz? Jakie typowałbyś miejsca na kryjówkę tajnego robota? - Wybacz, ale chwilowo mam zaprzątnięte myśli czym innym - odparł Rhail, w tle było słychać wizg blasterów.
Gdy Alette skończyła rozmowę, poczuła silny wstrząs, a wkrótce potem zawyły wszystkie alarmy. Val Rando zarządził na otwartym kanale całkowitą ewakuację.
- Cholera! Spóźniłam się! - warknęła Alette, gdy otrzymała z Tiną sygnał o zagrożeniu.
Gdy już trochę się otrząsnęła, rzuciła do Tiny: - Idź pogadaj z Goulem i zapytaj co dalej. A ja... - tu poszukiwaczka zaczęła gorączkowo się zastanawiać - muszę się skontaktować z Rhailem i wymyślić, co z tym nadajnikiem!
Gdy przyjaciółka udała się do ochroniarza, Cereanka zaczęła uważnie ich nasłuchiwać i włączyła comlink. - Rhail! Możesz mówić? To pilne! - Jeśli muszę, ale nie jestem sam i słuchacze raczej nie są przyjaźni - odpał Rhail, słychać było, że nie siedzi w fotelu, pijąc herbatkę. - Trandoshiane uprowadzają Markę.- Niech to szlag - jęknęła Alette. - Właśnie terroryści zaczęli swój atak, a ja nie wiem, co dalej z nadajnikiem! Jak już uratujecie Markę, koniecznie nawiąż kontakt, bo jest naprawdę źle! - odrzekła Alette, podchodząc do drzwi salonu, pilnie nadstawiając uszy na naradę Tiny z ochroniarzem.
- Uważajcie na siebie - rzucił zabrak. - Jak tu ogarniemy, odezwę się.
Goul właśnie wszedł na pokład. Kel’dor złapał Tinę, która chciała wybiec na zewnątrz.
- Wszyscy szmuglerzy przybiegli do hangaru, mają zamiar odlecieć tymczasowo do bezpieczniejszego miejsca. Powinniśmy przeparkować statek tak jak oni. -
Tina zająknęła się.
- Nie skończyłam moich napraw. Majsterkowałam trochę przy silniku… Statek jest teraz nieruchomy. Zanim to skończę, wszystko pewnie się skończy. Alette, co robimy? - krzyknęła głośno do swojej towarzyszki.
Alette chcąc nie chcąc, musiała się pokazać.
- Jesteś strażnikiem... - odkrzyknęła Alette do Goula - a i my potrafimy się bronić, co pokazałyśmy rano. Moglibyśmy tu przeczekać ten zamach. Zwłaszcza że... - tu Cereanka musiała przekonać strażnika, aby dał jej swobodę działania - podczas niedawnej misji zdobyłam pewną wiedzę na temat zamachu. Możesz zapytać Evirę! - warknęła, gdy ochroniarz zrobił sceptyczną minę. - Co powoduje, że mogę coś zdziałać w akcji obronnej.- W takim razie zostajemy. Evira na pewno da mi znać, jeśli czegoś się dowie o ataku. Tylko nikomu nie chwalcie się, że zignorowaliśmy rozkaz ewakuacji. - Kel’dor rozłożył ręce. - Działka plazmowe masz chociaż czynne? - spytał Tiny.
Dziewczyna kiwnęła głową.
- Wszystko sprawne i w gotowości bojowej. Jeśli się tu wedrą, zmieciemy ich… Na razie jednak nic się nie dzieje.
Minęło już parę minut od pierwszego wybuchu. Alarm cały czas wył, faktycznie wszystkie statki opuściły hangar, a wokół brakowało żywej duszy.
W międzyczasie Alette ponownie udała się do salonu, gdzie nerwowo oczekiwała na kontakt od Rhaila.
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline  
Stary 13-02-2019, 15:29   #120
 
Vetala's Avatar
 
Reputacja: 1 Vetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputację
..... To ci terroryści – krzyknął Gerdarr, który energicznie ruszył w kierunku miejsca, gdzie miała wybuchnąć bomba.
..... Poczekaj! Jeśli to jakiś zamachowiec, to pewnie był sam. Już go nie znajdziemy. A na pewno nie w tym tłumie. Jeśli jeszcze gdzieś są bomby, to lepiej tam nie iść. Zadzwonię do Bary, by spytać, jak wygląda sytuacja.
.....Bogg’dan wyciągnął commlinka i wybrał łączność ze swoją nową uczennicą. – Barah, wszystko w porządku? Gdzie jesteś?
..... Mylisz się! – zaoponował gladiator. – Alette wykryła, że teraz ma być próba obalenia Grakkusa! Idzie na niego cała banda!
.....Tego nie jesteśmy pewni. Może to tylko straszak…
..... Ciągle w pałacu, gdzieś w kwaterach służby. – W commlinku Bogg’dana zabrzmiał głos Zeltronki, w tle wyły syreny alarmowe. – Mieliśmy drobne nieporozumienie z bandą Trandoshan, trochę nas poobijali, ale mogło być gorzej. Przynajmniej załatwiliśmy wszystko na arenie.
.....Uratowałem mojego informatora i dowiedziałem się, że nasz porwany Jedi jest przetrzymywany w skarbcu Grakkusa, razem z resztą artefaktów. Jutro ma stoczyć walkę na Arenie z największym monstrum. Nie wiadomo jednak, czy nie wybuchnie wojna… Masz jakiś pomysł, co z nim zrobić?
.....Po krótkiej chwili ciszy Barah znów się odezwała:
.....No nie wiem, na przykład wyciągnąć go stamtąd? W pałacu jest teraz pewnie czysty chaos, może nikt nie będzie się przejmował skarbcem. Lepszej okazji niż teraz może nie być.
.....Zamierzasz forsować skarbiec bez przygotowania? To nie będzie takie proste, jest dobrze strzeżony, pewnie nawet podczas takiej zawieruchy. Drzwi wejściowe składają się z grubych na półtora metra durastalowych drzwi. Musiałabyś mieć… miecz świetlny… – Bogg’dan przerwał na moment, jakby właśnie zrozumiał tak oczywistą rzecz. – Mój miecz świetlny! Możemy spróbować, ale to będzie nasza jedyna szansa. Już do ciebie biegnę. Wejście do skarbca jest obok biura Lenteroota. Seki, biegniemy do Bary. – Bogg’dan odłożył commlinka. – Gerdarr? Co zamierzasz?
.....Niedawno poznaliśmy parę osób, które mają dosyć Grakkusa! Warto się z nimi skontaktować, może pomogą – odparł Gerdarr.
.....– A jesteś w stanie nawiązać teraz z nimi łączność?

.....Gerdarr wyjął swój commlink i skontaktował się z Barą.
..... Barah, pamiętasz naszą ostatnią misję? Co myślisz o pozostałych uczestnikach?
..... Biorąc pod uwagę fakt, że właśnie razem skopaliśmy dupska bandzie Trandoshan? Wydają się w porządku. Tylko pary Mandalorian i Cereanki tutaj nie ma – odparła Zeltronka. – A, i przy okazji: cieszę się, że żyjecie.
..... Sądzę, że mogliby pomóc przy ataku na ten skarbiec – mruknął Gerdarr. – A ty wciągnęłabyś ich do tego, co zamierzamy?
.....Mogę spróbować. Na razie mamy tu jeszcze jednego jaszczura.
..... Dobra! A gdzie mogą być pozostali? – zapytał Dowutin.
..... Nie mam pojęcia, wyszliśmy z areny wcześniej w… niejakim pośpiechu. Jakoś nie miałam okazji się za nimi rozglądać. – Barah próbowała wrócić do swojego pogodnego sposobu mówienia, ale niezbyt jej to wychodziło.
.....Powiedz, gdzie jesteście! Przyjdziemy do was i zobaczymy, co dalej! – zaproponował w końcu Gerdarr.
.....W korytarzu w kwaterach służby. - Głos Zeltronki prawie zagłuszał wyjący alarm. – Zostawiliśmy za sobą trochę trupów, na pewno trafisz.
 
Vetala jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172