Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-03-2019, 00:27   #11
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Aeryn wciąż nie mogła do końca uwierzyć, że to wszystko nie było tylko snem. Wysnuła nawet teorię, że Maris nafaszerował ją jakimś dziwnym narkotykiem, który spowodował u niej śpiączkę i była teraz tak głęboko w krainie snów, że po prostu wydawało jej się, że to prawdziwe życie.
Jednak czy Del Jerkov posunąłby się w swoim zwyrodnieniu do takiego stopnia? Nigdy wcześniej nie wydawało jej się, żeby miał ku temu jakieś powody. Owszem, znęcał się nad nią fizycznie i seksualnie, ale jednocześnie wolał, kiedy była przy tym wszystkim przytomna. Poza tym miała wrażenie, że nie byłaby w stanie wyśnić tego wszystkiego, czego właśnie doświadczała, bo były to dla niej kompletne nowości.

Wzdrygnęła się, kiedy pilotka zwróciła się bezpośrednio do niej. Tak, bardzo chciała skorzystać z jej propozycji i popatrzeć na rozciągającą się panoramę, na piękne widoki, na cały krajobraz, którego nigdy wcześniej nie miała okazji widzieć. Chciała chłonąć to wszystko, bo bała się, że już nigdy nie będzie miała takiej możliwości. Czuła, że wszystko zaraz zostanie jej odebrane i wróci do willi Marisa, z dala od tego wszystkiego, co zaczęło jej kojarzyć się z upragnioną wolnością.

Nim się spostrzegła, stała już w kokpicie. Kiedy się zorientowała, przez jej ciało przeszedł zimny dreszcz. Nawet nie zapytała Marisa o pozwolenie, po prostu wstała i zrobiła to, na co miała ochotę.
Z jednej strony była tym niesamowicie podekscytowana. Do tej pory, by robić to, na co miała ochotę, miała okazję jedynie w swojej sypialni, kiedy Del Jerkov nic od niej nie chciał. Teraz zrobiła to nawet mimo jego obecności. Ach, jakież to było wspaniałe uczucie! Czy tak za każdym razem czuli się wolni ludzie, którzy sami decydowali o tym, co robią? Miała wrażenie, że mogłaby się łatwo od tego uzależnić.
Z drugiej strony bała się konsekwencji swojej niesubordynacji. Była w końcu własnością Marisa, mógł teraz zrobić z nią co tylko zechciał. Tak bardzo obawiała się upokorzenia w obecności świeżo poznanych ludzi, że mimowolnie wsadziła rękę do kieszeni kurtki, by opuszkami palców poczuć zimną stal pistoletu. Trochę się uspokoiła i spojrzała kątem oka na Marisa - ten nie zwracał na nią uwagi.

- Jaki świat jest piękny! - powiedziała miłym dla ucha, melodyjnym głosem, kiedy wpatrywała się w widoki rozciągające się za przednim iluminatorem. Jej brązowe oczy lśniły radością, kiedy chłonęła nigdy wcześniej nie widziane krajobrazy. Przypominała małą dziewczynkę, która dostała właśnie wymarzoną zabawkę i nie mogła się nią nacieszyć.


Tego, że po tym pięknym świecie jeszcze będzie miała okazję podróżować pieszo i fizycznie go doświadczać, w ogóle się nie spodziewała. Od tych wszystkich wspaniałości miała już lekkie zawroty głowy, ale chciała więcej. To było jak narkotyk, a w dodatku bardzo szybko uzależniający.
Miała ogromną ochotę zacząć tańczyć, biegać i skakać, pląsać wesoło niczym rusałka, korzystając z otwartego terenu i świeżego powietrza. Chciała dzielić się swoją radością, śpiewając, śmiejąc się i krzycząc wesoło.
Nie zrobiła tego jednak. Cały czas czuła ciężar, jakim była niewidzialna obroża niewolnicy. Nie była wolnym człowiekiem, dla wielu nie była nawet człowiekiem. Zwykłym przedmiotem, którego uczuciami nie warto było się przejmować.

Znów nabrała niepewności, z której mogła wyrwać ją jedynie zimna stal pod opuszkami jej palców. Wsunęła niepewnie i ostrożnie dłoń do kieszeni kurtki i objęła dłońmi pistolet. Była o krok od tego, by wciągnąć broń i ziścić swoją dziwną fantazję rozwalenia czaszki Del Jerkova.
Kątem oka spostrzegła jednak, że jest obserwowana przez olbrzyma o dwóch różnych tęczówkach. Kiedy to zauważyła, wzdrygnęła się i szybko wysunęła dłoń z kieszeni, co niestety spowodowało, że ta nie tylko wysunęła się na światło dzienne, ale także wypadła na ziemię, uderzając o nią z brzękiem.
Aeryn stanęła jak wmurowana. Sparaliżował ją strach. Wpatrywała się szeroko otwartymi oczami to w żołnierza, to w oddalającego się powoli Del Jerkova. Chciała uciec jak najdalej, ale nie potrafiła wykonać ani pół kroku. Co się teraz z nią stanie, kiedy na jaw wyszło, że posiadała broń? Broń, którą wykradła z sejfu Del Jerkova? Broń, której celem posiadania było tylko jedno i był on zapewne bardzo oczywisty. A może Maris to wszystko przewidział i właśnie dlatego wynajął tego żołnierza, by właśnie teraz za karę dokonał egzekucji?

Tak szybko miała stracić tę namiastkę wolności?
- Ja… To nie… - zaczęła się jąkać, ale nic więcej nie potrafiła wypowiedzieć. Patrzyła jedynie z przerażeniem na żołnierza i mogła czekać na własną śmierć, której była pewna.
 

Ostatnio edytowane przez Pan Elf : 27-03-2019 o 22:26.
Pan Elf jest offline  
Stary 23-03-2019, 22:09   #12
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Przelot Blackcrownem należał do jednych z najprzyjemniejszych, oczywiście, jeśli pominęło się ciasnotę i zbyt krótkie pasy bezpieczeństwa. Rice nie miał zbyt wiele do roboty. Nikt się do niego nie odzywał, więc nie musiał zmuszać się do wysłuchiwania niechcianych informacji o czyimś życiu i problemach. Żaden wojskowy nie piłował nad nim ryja, powtarzając w kółko tych samych rozkazów, zupełnie jakby jego podwładni, którymi dowodził, byli skończonymi idiotami o pamięci złotej rybki. Mężczyzna więc usiadł na miejscu i oparł się o ile pozwalało mu na to wąskie oparcie i jego szerokie plecy, po czym zajął się przeglądaniem informacji na swoim touchpadzie. Znał je wszystkie niemal na pamięć, ale czymś trzeba było zabić czas.
W końcu mężczyzna skupił się na obserwowaniu swojego pracodawcy. Akell nie za bardzo znał się na ludziach, potrafił ich zabijać, ale nie z nich czytać.

Jerkov był szczupłym i wysokim mężczyzną o surowej acz starannie zadbanej twarzy. Jego wąskie usta zaciskały się w bladą, cienką kreskę, a spojrzenie zdawał się mieć bez wyrazu, ni zimne, ni obojętne. Przeciwieństwem jego osoby, był jego niezarejestrowany bagaż. Niewolnica.
Aeryn była młoda i pełna życia. Życie to jednak z różnym skutkiem tłumiła, by nie okazywać go przed innymi… a może przed swoim panem?

”Zabawne mój bracie jak bardzo nic nie czujesz…” Bliźniak odezwał się syczącym szeptem.
Gdyby Rice znał się na ludziach, usłyszał by w tym szepcie nutę drwiny, ale i współczucia, bo cokolwiek by nie mówić o jego bliźniaku, ten nigdy go nie okłamał i nawet jeśli trudno było w to uwierzyć, kochał go z całego, wspólnego, serca.
Szturmowiec faktycznie nic nie czuł. Gdy patrzył na drobną dziewczynę o niebieskich (niczym niegdyś ziemskie niebo) włosach, nie czuł wobec niej ani współczucia, ani litości, ani pożądania, ani zniesmaczenia. Nie czuł nic… a w zasadzie czuł tyle, co człowiek patrzący na białą ścianę.

Powodem owego stanu Akella, było jego dzieciństwo i szalona matka.
Matka… która z początku go kochała, by w końcu z niewyjaśnionych powodów go odrzucić i odepchnąć. Pełne czułości spojrzenie, zamieniło się w pełne obrzydzenia i nienawiści. To wtedy brat odezwał się po raz pierwszy, wyjaśniając mu sytuację.
Mama go nie kochała, ponieważ był mordercą swojego bliźniaka, którego pożarł jeszcze w jej łonie. Był potworem i bestią. Nie powinien się w ogóle urodzić. Nie powinien żyć.

”Ale ty będziesz żyć, mój bracie, będziesz żyć na przekór wszystkim, bo taki już jesteś… żałosny, marny pędraczek kurczowo trzymający się swojego marnego istnienia…”

I mężczyzna żył. Na przekór matce. Na przekór nauczycielom, a później oficerom w wojsku.



Wylądowali.
Szturmowiec westchnął ciężko, wyrwany z zamyślenia, w którym właściwie nie myślał. Trwał bowiem w zawieszeniu, zupełnie jakby nie potrafił żyć pomiędzy kolejnymi celami i zadaniami. Włączał się i wyłączał na potrzeby konkretnego działania, teraz wstając i udając się za pracodawcą. Jego ospałe zmysły zaczęły się powoli wyostrzać, a wrodzona nerwowość nakazywała mu sięgnąć po broń, by w każdej chwili móc zabić „to” co miało mu przeszkodzić w wypełnieniu misji.
W przeciwieństwie do Sky nie podziwiał widoków i nie zachwycał się widokami, choć tak jak ona rejestrował każdy szczegół otoczenia, następnie analizował i rozbrajał na części pierwsze, by doszczętnie przetworzyć.
Odludne miejsce. Marni celnicy. Niemal wymarła wioska namiotów. Zaszczuty archeolog. Dziwnie zachowująca się niewolnica.

Niewolnica o przyśpieszonym oddechu, rozbieganym spojrzeniu, z wypiekami na policzkach. Niewolnica z czymś ciężkim w kieszeni, czymś co kształtem przypominało…

Dziewczyna spojrzała w jego kierunku. Jej jasne oczy spotkały się z dwukolorowymi tęczówkami żołnierza - zielone było jadowite i intensywne, ale zrazu wyjątkowo… no… tak jakby ludzkie… pełne życia; brązowe zaś było niczym kipiąca czeluść pełna nienawiści i żądzy czynienia zniszczenia, było okiem krwiożerczego zwierzęcia, które właśnie wywęszyło ofiarę.

Broń wypadła Aeryn z dłoni i uderzyła z głuchym stukiem w piach. Zdążyła coś powiedzieć, zanim rozszalały potwór się na nią nie rzucił wykręcając boleśnie rękę na plecy i przygwożdzafjąc do ziemi.
Jerkov odwrócił się zaalarmowany jękiem swojej własności.
- Co ty kurwa robisz?! - wydarł się na Akella, który zmierzył go lodowatym i jednocześnie palącym spojrzeniem.
- Sir! Wydawało mi się, że ma broń w kieszeni - odparł, przeszukując leżącą kobietę z morderczą starannością, ale pomimo tego, jego dotyk był całkowicie wyzbyty seksualnego podtekstu. Nie obchodziło go jej ciało, a to co niebezpiecznego mogła ukryć pod ubraniami.
Maris natychmiast zesztywniał, a jego twarz przestała wyrażać jakiekolwiek emocje. Szturmowiec uniósł głowę, by przyjrzeć się pracodawcy, który już nie przypominał pizdusiowatego dandysa. Gdyby Rice potrafił odczuwać strach, zapewne zadrżał by pod lodowatym spojrzeniem błękitnych oczu.
- Zzzawiodłaś mnie… - Kolekcjoner odezwał się tak cicho, że wojownik z pierwszej chwili nie zarejestrował sensu wypowiedzi.

”Czyli bagaż przeszmuglował giwerę i chciał zatłuc swojego właściciela… Ciekawe skąd wytrzasnęła broń. Wyciągnij ją z piachu i pokaż mu ją… no pokaż.”

- Jest czysta sir… - odparł nagle Akell, sam nie wiedząc dlaczego to powiedział.

”W chuju chyba… bo go nie ma” mruknął głos brata, ale Rice go zignorował. Pistolet leżał ukryty pod piaskiem, a służąca nie miała już przy sobie nic, co mogłoby zagrozić powodzeniu zadaniu.
Chłopak puścił ją z uścisku, wciąż klęcząc przy miejscu, gdzie ukryta była broń.

”Nie zabijesz jej?”
Bliźniak zaśmiał się parszywie, gdy pojął co jego nosiciel zrobił. Zbuntował się rozkazom.
”Bunt! Bunt na pokładzie!” zawołał, rzeżąc w świszczącym śmiechu.

Szturmowiec miał ochronić kolekcjonera antyków podczas wyprawy. Gdy wyprawa się skończy, przestanie go interesować los jego celu, ponieważ on swoje zadanie będzie miał wypełnione. Do tego czasu, rozbrojony pistolet będzie spoczywał w jego spodniach. Dlaczego okazał łaskę? Sam nie do końca wiedział. Może po prostu w dupie miał życie tego faceta i jego niewolnicy. Mogą się pozabijać, kiedy tylko wrócą bezpiecznie do domu, a on na pokładzie Blackcrown będzie leciał z powrotem do siebie.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline  
Stary 25-03-2019, 10:58   #13
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację


Wszyscy

Wykręcona ręka bolała, zdawała się osiągać limit wygięcia powodując rwący, pulsujący ból w ciele Aeryn. Chciała krzyknąć z cierpienia, ale wiedziała, że musi to przetrzymać. Piasek wbił się jej w twarz, pełznąć powoli do ust, zostawiając drobinki niemile trzeszczące jej między zębami. Maris zareagował szybko i zdecydowanie, choć z ciężaru olbrzyma naciskającego na jej drobne ciało nie mogła skupić się na tyle, by dowiedzieć się czy zaraz umrze. Niemniej na to właśnie liczyła, to było to na co zasługiwała za swoją niesubordynację. Skręcenie karku przez ponad dwumetrowego żołnierza, a potem porzucenie na pastwę sępów ostrokłych. Nagle jednak uścisk się zwolnił. Złapała oddech, czując, jak łzy napływają jej do oczu. Czy to z emocji, czy bólu, Sky nie umiała powiedzieć.

-Jest czysta sir…- odparł głęboki, dudniący głos, gdzieś z oddali.

-Nie waż się jej więcej dotykać.- odparł zaskakująco daleki, wręcz irytująco szepczący głos.

-Tak jest, sir.

-Aeryn…- zrozumiała, że to jej Pan, odzywa się do niej.- Zawiodłem się na Tobie.

Nie powiedział nic więcej. Tylko te proste stwierdzenie. Niewolnicę zabolało, to o wiele bardziej niż pulsująca, nadwyrężona przed chwilą ręka. Wszyscy ruszyli powoli do jaskini, nie odzywając się do siebie.


W środku, wśród skał zrobiło się wyjątkowo chłodno. Wnętrze oświetlał postawiony zmyślnie system polowych lamp stojących na długich, pomalowanych na żółto stelażach. Szli dłużej niż Akell się spodziewał. O wiele dłużej. Jego “brat” już nic nie mówił, lecz przez ciało Karmazynowego Szturmowca przepływała świeża fala adrenaliny i testosteronu, wibrując w jego sercu oraz mięśniach. Mizerny archeolog, nie odzywał się przez cały ten czas, dodatkowo oświetlając drogę przypiętą do kurtki latarką. Strop był na tyle wysoki, tak iż Rice nie musiał nawet się schylać, co bardzo go cieszyło (jeśli można w jego przypadku było powiedzieć o takich emocjach).

Zeszli po ciągnących się w dół półkach i znaleźli się przed czymś co wyglądało naprawdę tajemniczo. Wielka okrągła brama wykonana z jakiegoś szaro-niebieskiego metalu. Nigdy czegoś takiego nie widzieli. Brama została szczegółowo ozdobiona jakimiś glifami, która dawały z siebie niknący blask.

-A więc jesteśmy.

-Tak proszę Pana.- odparł Nabuchowsky.- Sally gdzie jesteś?!- wykrzyknął powodując gromkie echo, mizerny mężczyzna, rozglądając się nieco panicznie po jaskini.

-Tu. Tutaj.- odrzekł posępnie daleki głos.- Poszłam za potrzeb… och przepraszam. Pan Maris. Witam. Czekaliśmy na Pana.

Kobieta, która pojawiła się zza stalagmitów była w średnim wieku. Brązowe włosy miała spięte w kok, a na oczach nosiła cyfrowe gogle, zapewne model analizujący. Wydawała się spędzać w tej jaskini wieczność, bo jej skóra była nawet bardziej blada niż jej partnera. Podeszła sprężystym krokiem do przybyłej grupy, lustrując ich od góry do dołu, tak iż dioda na goglach zamigotała szybko, kiedy procesor zbierał jakieś informacje.

-Tak więc co my tu mamy? Ameńskie zdobienia.- powiedział z niemałym podziwem Del Jerkov.

-Tak, sir. Nie możemy złamać szyfru. Wszystkie runy energetyczne… jak nazywamy je z Marcinem, biegną do wnętrza. Zastanawialiśmy się nad użyciem działka sonicznego, jednak struktura grodzi wydaje się wyjątkowo zbita. Jakby eony istnienia w ogóle ich nie osłabiły. Wspominał Pan o artefakcie, o tym przedmiocie znalezionym na…

-Nie mówmy o szczegółach.- odparł wręcz cynicznie Del Jerkov, po czym włożył rękę do swojej skórzanej torby i po chwili wyjął okrągły przedmiot, wyglądający na coś co mogło idealnie pasować do głębin na środku wrót.

-To! To! Szukaliśmy czegoś takiego w całej okolicy przez ponad dwa tygodnie!- wypluwał z siebie słowa archeolog, tak, że oczy niemal wyszły mu z orbit.- Nie będę pytał skąd Pan to ma Panie Marisie. Spróbujemy. Zaraz spróbujemy.

-Nie musisz mi dziękować. Pozwól, że ja to zrobię.- odparł Maris, przesuwając się prawie, że leniwie i z dystansem do bramy. Okrągły klucz wykonany z tego samego tajemniczego stopu co zapomniane drzwi wszedł gładko w otwór. Coś zaświergotało, to strzeliło. Akell podniósł Havoc'a, z palcem gotowym na spuście. Aeryn nieco bardziej wyszła z mroku, cały czas niepewna.

Po dobrej minucie tajemniczych dźwięków, brama zadrżała. Wszyscy zebrani patrzyli z oczekiwaniem. Chwilę potem zapadła się do środka, modułowo nałożyła, by zniknąć w wnęce jaskini. Stali przed wejściem, do czegoś co mogło być świątynią.

-Rice. Ty przodem.- rozkazał Del Jerkov na co żołnierz automatycznie wystąpił na prowadzenie.


Aeryn


[media]http://www.youtube.com/watch?v=dC-oR6GsECY[/media]

Wędrowali wśród żyjącego, szaro-niebieskiego stopu, który z każdym spojrzeniem zdawał się zmieniać. Sky miała wręcz wrażenie, że zaraz coś jej wyszepcze. Jak bardzo przeraziła się, kiedy naprawdę usłyszała czyjś głos. Pot zaczął spływać jej z pleców, lepiąc się do czarnego w tym nikłym oświetleniu topu. Był lodowaty i bezwzględny.

“Savin At Mart, Savin At Mart, sa samo Ki E”

Dziewczyna słyszała te słowa zdecydowanie. Jakby wkradły się do wnętrza jej czaszki, przez otwór, który otworzył się, kiedy olbrzym przybił ją do piasku. Szła ostatnia, więc nikt nie zwrócił na nią uwagi. Zatrzymała się i spojrzała na swoje drżące ręce.

“Savin At Mart… trias… transkrypcja językowa…”

Spojrzała na ścianę. Miała wrażenie, że coś na nią patrzy. Był to mrok, zdający się trwać w tym miejscu od bardzo dawna. Coś tak starego, pierwotnego, wręcz boskiego, że chciała czym prędzej uciec na światło dzienne.

“Savin At Mart- splamiona przeznaczeniem. Słuchaj Nas, a znajdziesz wolność. Idź za prawdą a zostaniesz wybawiona.”

Powiedział po raz kolejny głos w jej głowie. Aeryn czuła jak krtań ściska się jej w przerażeniu. Zrozumiała nagle, iż została w tyle. Zaskakująco pierwszy odezwał się Nabuchowsky.

-Idziesz?- powiedział uprzejmie młody archeolog. Z jego miny znikł cały zapał, zastąpiony mrocznym, ciężkim podziwem.

 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 25-03-2019 o 12:07.
Pinn jest offline  
Stary 25-03-2019, 14:03   #14
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację

Tajemnicza i antyczna sceneria tego miejsca, prawie w ogóle nie wywarła na Akellu wrażenia. Właściwie, to… mężczyzna zdawał się nie widzieć tego samego, co widzieli jego towarzysze, bo wyraz jego twarzy świadczył o zupełnie czym innym, co aktualnie na swoich twarzach przejawiali archeologowie. Tamci byli podnieceni, rozluźnieni i zafascynowani, a ten spięty, ponury i podejrzliwy.

Rice przetwarzał otoczenie na wojskową papkę, którą łykał niczym pelikan ryby.
Mrok tunelu sprzyjał do łatwego zajścia przez potencjalnego wroga.
Kamienne wyłomy były wspaniałą kryjówką przed ostrzałem.
W wąskich przejściach trudno będzie walczyć wręcz.
Podłoże wygłuszało niektóre kroki.
Echo działało na niekorzyść skradającego, ale także zdradzało zbliżanie się ekipy.
Huk wystrzału może ogłuszyć, a co gorsza spowodować osunięcie kamieni i zatorowanie drogi ucieczki.

”Mogłeś się wypytać czy jest stąd jakieś inne wyjście… ale teraz to już za późno. Jeśli wróg tu jest… usłyszy o naszych planach.” Bliźniak może i spuścił z tonu i przestał się rechotać jak ropucha w studni, ale bynajmniej nie zamierzał dać o sobie zapomnieć.

Żołnierz pracował na najwyższych obrotach, by nie stracić czujności, a niedawne kłamstwo wobec swojego zleceniodawcy tylko podwajało jego paranoję. Dlatego też, gdy Jerkov udał się otworzyć właz/śluzę/przejście/chuj wie co, to mało nie wystrzelał wszystkich przy pierwszym trzasku włączonej machinacji. By nieco się uspokoić, Akell przyjrzał się niebieskowłosej, a później dwóm historykom.
Rozumiał skąd oni się tu wieli, ale dlaczego była tu niewolnica? Na pewno nie dla ochrony i zapewne nie z powodu jej wykształcenia. Do tego jeszcze ta broń…
Na szczęście długo nie musiał nad tym myśleć, bo wypchnięto go przed szereg w samą gardziel wielkiej niewiadomej.

”Pamiętasz bracie nasz pierwszy raz na froncie?”
Zadrwił głos w jego głowie i już więcej się nie odezwał.
Nie musiał. Rice doskonale pamiętał swój pierwszy raz.
Poszedł sam, jako pierwszy, teren miał być czysty i w zasadzie był… dla kogoś, kto nie potrafił wywęszyć zasadzki. Chłopak wybił wszystkich i wrócił do swojego oddziału… który wcale na niego nie czekał.
Czy teraz będzie tak samo? Co czaiło się po drugiej stronie? Oddział wroga? Pułapki z bronią chemiczną? A może dzikie bestie? Kurwa co się może kryć w jebanej, zapomnianej dziurze ziemi, bo po złoty skarb to on na pewno nie został wysłany!

Nie dowie się, póki nie zrobi pierwszego kroku… a później drugiego i kolejnego…
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline  
Stary 27-03-2019, 00:05   #15
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Dlaczego to zrobił? Dlaczego skłamał? Czemu zdecydował się zataić prawdę przed Del Jerkovem, kiedy pierwszym jego odruchem było rozbrojenie jej? Po co narażał samego siebie, swoją reputację?
Aeryn nie widziała w tym żadnego sensu, zero logiki. Jaką miałby mieć motywację wyrachowany żołnierz, który znał ją zaledwie od kilku godzin, a nawet nie wymienili między sobą ani jednego słowa? Żadnej. Co więc sprawiło, że postąpił tak jak postąpił? Nie wyglądał na takiego, który mógłby współczuć - widziała to w jego spojrzeniu różnokolorowych oczu. I ani w jednym, ani w drugim nie potrafiła odnaleźć cienia współczucia.

Dziewczyna splunęła piaskiem, klęcząc na czworakach. Otarła łzy i piasek przylepiony do policzka i wtedy dotarły do niej słowa, które wypowiedział Maris. Słowa te później przez długi czas jeszcze odbijały się echem w jej głowie, a brzmienie ich było nieprzyjemnie świdrujące.
“Zawiodłem się na tobie” dźwięczało w jej głowie, sprawiając, że znowu czuła nieprzyjemny ucisk w żołądku. Dlaczego tak ją to zabolało? Nienawidziła tego zwyrodnialca z całego serca, ale to jedno zdanie okropnie ją ubodło. Nie rozumiała czemu. Miała po prostu ochotę zapaść się pod ziemię albo po prostu umrzeć. Żałowała, że Rice Akell okłamał Marisa, że nie skręcił jej karku lub nie rozstrzelał tym swoim ogromnym karabinem. Żałowała też, że była tak nieporadna, że dała się przyłapać. Żałowała, że nie strzeliła temu skurwielowi w tył głowy, na co na pewno zasługiwał.

Podniosła się na nogi, objęła się rękoma i ze spuszczoną głową ruszyła w ciszy za całą resztą.


Dopiero kiedy dotarli do miejsca, w którym znajdowała się ogromna, okrągła brama, Aeryn jakby odżyła, zapominając na moment o swoich rozterkach. Podniosła wzrok, a lekki blask, jakim biły wyryte w bramie glify, odbijał się w jej bursztynowych oczach. Kolor metalu, z którego wykonana była brama, przypominał kolor oczu Del Jerkova, co nie umknęło uwadze Aeryn.
Chciała podejść bliżej, dotknąć zimnej (jak podejrzewała) powierzchni ozdobionej jaśniejącymi glifami, ale w ostatniej chwili powstrzymała się. Została w miejscu, jedynie przyglądając się z nieukrywaną ciekawością temu, co się działo.

Serce zabiło jej szybciej, kiedy Maris włożył klucz do bramy i szczęknęło. Wstrzymała na krótki moment oddech, wyczekując dalszych wydarzeń. Co się mogło znajdować za bramą? Wszyscy wydawali się na swój sposób podekscytowani. W ostatniej chwili, zanim brama zaczęła się otwierać, przez ciało Sky przebiegł dreszcz. Poczuła się niepewnie. Chciała nawet zapytać czy to aby na pewno dobry pomysł, by tam wchodzić, ale tym razem też się powstrzymała. Zresztą, kto by jej posłuchał?



“Savin At Mart, Savin At Mart, sa samo Ki E”.
Aeryn wzdrygnęła się, kiedy usłyszała tajemnicze słowa, w ostatniej chwili dusząc w sobie ochotę, by krzyknąć z przerażenia. Zamiast tego zatrzymała się, oddychając ciężko. Czy coś było z nią nie tak? Czy naprawdę słyszała te słowa, czy tylko jej się wydawało? Czyj to był głos, bo z pewnością nie brzmiał jak ten, do którego była przyzwyczajona w swoich myślach.

Kiedy głos odezwał się po raz drugi, z jej ust wydobył się stłumiony okrzyk, którego jednak nikt nie usłyszał. Skąd dochodził ten głos? Ze ściany? Z mroku, który zdawał się w nią wpatrywać, chcąc ją pochłonąć?
O jakim przeznaczeniu mówił? Czy te słowa na pewno były skierowane do niej? Co znaczyło powtarzane Savin At Mart? Kim byli oni?

Aeryn potrząsnęła głową. Zaczęła się bać. Nie wiedziała, co się działo. Wariowała? A może inni też słyszeli ten głos? Z drugiej strony zdawało jej się, że mówił konkretnie do niej.

- Słyszałeś ten głos? - spytała, zrównując swój krok z młodym studentem. W końcu po tak długim czasie ośmieliła się odezwać, nie myślała jednak o Del Jerkovie i tym czy było jej wolno. Zastanawiał ją ten tajemniczy głos.

- Savin At Mart… - powtórzyła półszeptem, zastanawiając się nad znaczeniem tych słów. Nic jednak nie przychodziło jej do głowy.

Ciekawiło ją czy głos jeszcze się do niej odezwie. Kazał jej słuchać i iść za prawdą, więc podejrzewała, że jeszcze go usłyszy. Co jednak jej powie? I czy rzeczywiście mogła mu ufać? Czuła niepewność, ale i silną ciekawość.
 

Ostatnio edytowane przez Pan Elf : 27-03-2019 o 22:25.
Pan Elf jest offline  
Stary 27-03-2019, 14:55   #16
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
[media]http://www.youtube.com/watch?v=XVDQkxF8Mx4[/media]


Maris Del Jerkov


Szliśmy przez mroczne korytarze Ameńskiej świątyni. Przynajmniej tak mi się zdawało. Ta przeklęta cywilizacja kochała tworzyć bardzo rozbudowane tunele. Nie chodziło tylko o jakiś architektoniczny kaprys. Taka rozległa budowla służyła celom energetycznym. Zdecydowanie podobało mi się, że ściany świeciły tym cudnym, tajemniczym blaskiem. Nie czułem nic innego oprócz cichej radości, mając przeczucie, że zbliżamy się do czegoś, co mogło być centralną jednostką sterującą.

Patrzyłem na drobne urny wypełnione prochami tych zapomnianych obcych, jednak nie ważyłem się ich sprawdzać. Bynajmniej nie z względów zabobonów, po prostu strasznie zależało mi na moim celu. Wspominałem Marie, jej ostatnie lata, kiedy to znikła bez śladu. Jej brązowe oczy przypominały te, które nosiła lękliwie Aeryn, jednak ona nigdy nie będzie mogła zastąpić miłości mojego życia. Nasza rocznica z Marie kluła jak róże, które kupiłem jej na drugą randkę... Spodziewałem się, że Sky ukradnie pistolet, nie zaskoczyło mnie to. Niemniej już wkrótce zyskam boską moc. Stanę się Savin At Mart’em- splamionym przeznaczeniem, jak wspominały starożytne manuskrypty. Obym tylko się nie mylił.



Wszyscy


Po około półgodzinie cała grupa dotarła do większej wnęki. Nabuchowsky widocznie, zaczął troszczyć się Aeryn, jednak pomimo dobrego usposobienia, z względu na pracodawcę unikał nadmiernego kontaktu. Możliwe, iż również z naturalnej niepewności wobec kobiet. Pięknych kobiet; co do urody niewolnicy pomocnik archeolog nie miał najmniejszych wątpliwości.

Stali przed ołtarzem, wykonanym oszczędnie, lecz z pewną ozdobnością. Grupa się zatrzymała. Rice czuł rosnące napięcie. W tej chwili musiał być przyszykowany na wszystko. Z każdym krokiem w tych katakumbach wyczuwał rosnące zagrożenie, zapomnianą pułapkę. Cieszył się, że bynajmniej nie było tu żadnych zabezpieczeń, zastawionych przez tych całych “Amenów”. Przynajmniej na pierwszy rzut oka.

Na szerokim ołtarzu spoczywała, złota kula. Wydawała się martwa jak jakiś egzotyczny ptak, który padł na zły wirus. Wszyscy stali podekscytowani. Nastrój udzielił się nawet Akellowi, choć można było powiedzieć, iż kierowała nim zwykła ulga z powodu dotarcia do celu poszukiwań.



Sally podeszła szybko, choć ostrożnie do artefaktu naciskając przycisk na goglach zakrywających jej oczy.

-To jest… to zapewne jednostka centralna. Niemniej nie wyczuwam żadnej aktywności. Ani elektryczności, choć cała świątynia zdaje się koncentrować w tym punkcie. Tak samo z promieniowaniem. Czysta jak łza.- powiedziała kobieta i delikatnie wyciągnęła rękę do złotej kuli.

Nagle z wielkim gniewem, który znała tylko Aeryn, Del Jerkov wykrzyknął.

-Nie ruszajmy tego. Ja to sprawdzę.- odrzekł bezwzględnym, ostrym tonem.

-Jeśli Pan sobie życzy.- odparła główna archeolog, choć z jej ust ciekła subtelna niechęć oraz ironia.


Maris wyciągnął delikatnie prawą dłoń, rozgrzany emocjami tak jakby zaraz miał chwycić piękną kobiecą pierś. Z podobną lubieżnością, najpierw powoli, a potem zachłannie dotknął artefaktu. Nie stało się nic wielkiego. Metal wydawał się chłodny i martwy. Grymas zawodu, wygiął twarz mężczyzny.

-I to, kurwa wszystko?! To ma być kurwa, wszystko!- wykrzyknął na granicy białej gorączki, Del Jerkov.

Aeryn stała z przerażeniem widząc całą tą scenę. Tylko ona znała dokładnie schemat działania swojego Pana, tylko ona nie była zaskoczona tym atakiem gniewu. Czuła, że zaraz Maris chwyci kulę i rozwali jej czaszkę w paru dosadnych ciosach. Niemniej nagle młoda niewolnica usłyszała głos. Ten sam wibrujący, cichy, głęboki głos jakby z zaświatów. Zrobiło jej się słabo. Doświadczała zdecydowanie za dużo emocji. Czuła jak powoli stacza się w obłęd.

“Savin At Mart, wybierz swoją własną drogę. Zniszczymy tego głupca, jeśli tylko rozkażesz. Wolność czeka, splamiona.”


Maris chciał już rzucić artefaktem o ścianę, gdy z lękiem odkrył, że kula przywarła jak magnes do wierzchu jego dłoni.

“Wybierz wolność, wybierz wolność”- powtarzały natrętne głosy pod czaszką Sky.

 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 27-03-2019 o 15:29.
Pinn jest offline  
Stary 27-03-2019, 22:57   #17
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Aeryn cofnęła się o pół kroku, kiedy Maris wybuchł nagle agresją. Tak bardzo przypominał wtedy rozwścieczoną żmiję, której ktoś nadepnął na ogon. Dziewczyna nie była wcale zaskoczona taką reakcją - tyle razy miała okazję sama na sobie doświadczyć tej złości. Ogarnęło ją jednak przerażenie, bo wiedziała, że jej właściciel jakoś musiał odreagować. Wiedziała też, że to na niej będzie odreagowywał. Czy to właśnie dlatego zabrał ją ze sobą?

Mimowolnie zacisnęła schowane w kieszenie kurtki dłonie w pięści. Nie wiedziała skąd ten nagły przypływ wewnętrznego buntu, ale czuła, że wcale nie chciała pozwolić na to, by znowu ją uderzył. Nie chciała na to pozwolić. Po raz pierwszy czuła się prawdziwym człowiekiem. Po raz pierwszy wolność była na wyciągnięcie ręki. Może gdyby się sprzeciwiła ktoś stanąłby w jej obronie? Student, archeolożka, a może nawet Rice Akell? W końcu już raz z jakiegoś powodu zataił przed Del Jerkovem jej akt nieposłuszeństwa, choć Aeryn przeczuwała, że ten wcale w słowa żołnierza nie uwierzył.

Nie wiedziała też czemu, ale miała dziwne wrażenie, że ta kula, której najwidoczniej pragnął Maris, w jakiś sposób była z nią powiązana. Jak? Dlaczego? Na to nie potrafiła odpowiedzieć, ale po prostu miała takie przeczucie. Nie podobało jej się to. Bała się, ale z drugiej strony było to intrygujące uczucie, wręcz pociągające.

I znów usłyszała ten głos, który zaświdrował w jej umyśle. Wybierz wolność, powtarzał ciągle i uporczywie. Raz głośniej, raz ciszej. Szeptał, krzyczał, mówił. Stawał się coraz bardziej irytujący. Zaczęła boleć ją od tego wszystkiego głowa. Chciało jej się wymiotować. Czuła, że jeśli nie odpowie, to zaraz zemdleje. Obraz przed oczami powoli jej wirował, już ledwo widziała Marisa siłującego się z kulą.
Wybierz wolność, powtarzał irytująco głos i już tylko słyszała te słowa, nie docierało do niej nic więcej. Wybierz wolność.

- Przestań… - wyszeptała, ściskając palcami skronie, ale głos wcale nie ucichł. Wybierz wolność, wciąż słyszała te same słowa. Zacisnęła mocno powieki, a jej twarz wykrzywił grymas. Głowa jej pękała, nie była w stanie dłużej znieść tych głosów. Dlaczego ją męczyły? Co się z nią działo? Czego chciały?

- WOLNOŚĆ! WYBIERAM WOLNOŚĆ! - w końcu wrzasnęła, próbując zagłuszyć głosy w swojej głowie. Otworzyła oczy.
 
Pan Elf jest offline  
Stary 28-03-2019, 11:22   #18
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
[media]http://www.youtube.com/watch?v=mrM9ydUjJ_8&index=2&list=RDP77GfpzqDvQ[/media]

WSZYSCY

-WOLNOŚĆ! WYBIERAM WOLNOŚĆ!- krzyk Aeryn rozszedł się po komnacie, kumulując się gromkim echem.

W krótkiej chwili spojrzenia całej drużyny skupiły się na dziewiętnastolatce. Akell zlustrował ją swoim ciemnym okiem, tak że poczuła dodatkową falę dreszczy. Nabuchowsky miał otwarte usta ze zdziwienia. Jedynie archeolog przybrała pewną siebie postawę. Patrzyła na Sky i cofała się do tyłu, jakby wiedząc co się święci.

-Wybieram wolność, wolność…- szeptała zupełnie wykończona Aeryn, tak, że upadła na kolana, chowając niebieskie pasma włosów w trzęsących się jak w febrze delikatnych dłoniach.

-Co to ma znaczyć?- powiedział zza zaciśniętych zębów jej Pan.

Następnie doszło do czegoś tak brutalnego, że nawet Akell poczuł lekki ścisk w żołądku. Jak na życzenie, za sprawą magicznej formuły artefakt, który przyczepił się do prawej dłoni Del Jerkova, zaczął świecić mocnym złotym światłem, podobnym zupełnie do macierzystej gwiazdy Kadrasa. Zarazem wszystkie ściany, do tej pory błękitne i powolne poczęły płynąć jak dzika rzeka, również zmieniając kolor na bliski do tej, którą świeciła kula.

Maris patrzył wokół z przerażeniem na twarzy, jego martwa zazwyczaj mimika wyrażała teraz tak wiele strachu, że Sky patrząc na jego minę poczuła, pomimo zamieszania, mocną satysfakcję. W tej kaskadzie świateł, nagle dało się poczuć swąd palonego ciała. Kula zaczęła płonąć złotym światłem i pulsować jak przyspieszony mięsień sercowy, wypalając trzymającą ją dłoń. Oczy Marisa ruszały się na boki, aby po chwili zaczął krzyczeć z agonii. Nie był to jednak koniec jego cierpień. Energia z artefaktu zaczęła płynąć przez całe jego ciało. Jego skóra zaczęła robić się czerwona, pokrywając się białymi bąblami a stalowe oczy z każdą chwilą jego ryku, nagrzewały się, by ostatecznie, ścięte wypłynąć z oczodołów. Ostatecznie jego ciało stało się czarno-czerwone, usmażone. Akell patrzył jak mężczyzna płonie od środka, a jego krzyk zamienia się w ciche pojękiwanie oraz zawodzenie, kiedy upadł na popękane płyty podłoża ostatecznie upuszczając kulę, która jakby wiedziona ostatecznym losem upadła prosto pod klęczącą Aeryn.

“Wybrałaś dobrze Savin At Mart. Przyjmij naszą potęgę wywyższona”.


Tylko Rice, jako jedyny zachował zimną krew. W tym samym momencie student zwracał lichy posiłek, a archeolog skanowała ciało martwego bogacza swoimi goglami analizującymi, próbując ubrać całą groteskę w jakieś naukowe formy. Del Jerkov ostatecznie skonał, zamarł w spazmie koszmarnego bólu. Aeryn zdawała się zupełnie tracić kontakt z rzeczywistością. Rice miał wrażenie, że dziewczyna jakby już nie będąc sobą kieruje niepewnie dłoń do kuli. Co za obłęd!- pomyślał, słysząc zbliżający się triumfalny rechot jego ukochanego braciszka.

W tym samym momencie jego żołnierski instynkt, pomimo chaosu zamarł jak skuty lodem. Z głębin przepastnych korytarzy dało się słyszeć stukot okutych butów. Były jednostajne i mnogie. To musieli być zdecydowanie jacyś żołnierze. Jeśli mieli mieć jakąś szansę, ktokolwiek to był musiał wymyślić jakąś taktykę. Tylko czy skoro jego zleceniodawca leżał martwy czy był do czegoś zobowiązany?

Tylko kula, odbijała się w brązowych oczach Aeryn, pragnąc jej dotyku.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 28-03-2019 o 11:41.
Pinn jest offline  
Stary 31-03-2019, 20:36   #19
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację


Antyczne centrum dowodzenia było mroczne i nieprzystępne, natomiast niepozorny, kulisty artefakt w jego centrum, w dziwny sposób nie napawał szturmowca zaufaniem. Bo i czemuż miałby ufać czemuś co od wieków było zamknięte i zapomniane głęboko pod ziemią, czemuś… czego nie stworzyła ludzka ręka, co oznaczało, iż zebrani tutaj uczeni, nie mieli pojęcia jak tego używać.
Zanim jednak Akell zdążył zaprotestować, Jerkov już się przyssał do kuli, zupełnie jakby brakowało mu jego własnych między nogami.
Mężczyzna instynktownie się spiął, choć spodziewany wybuch, armagedon, trzęsienie ziemi, zawalisko i najazd wrogiej armii wcale nie nastąpiło.
Może więc jego obawy spowodowane były paranoiczną wyobraźnią i fatalizmem?

Właśnie wtedy, kiedy pozwolił sobie odetchnąć i się rozluźnić, niebieskowłosa niewolnica popadła w obłęd i zaczęła się wydzierać, a później… jego najgorszy koszmar senny, ziścił się na jego oczach, przy czym Rice… nie mógł zrobić nic by temu zaradzić.

Jego misja… spłonęła na panewce i to dosłownie. Jego rejestr wzorowo wykonanych zleceń właśnie poszedł się jebać, a wszystko to dlatego, że nikt nie poinformował go o dodatkowym bagażu. Bagażu… którego mógł się pozbyć, ale postanowił, że zabawi się w boga.

”No i chuj… no i cześć…” Odparł brat, gdy tak różnokolorowa para oczu przyglądała się zwęglonym zwłokom, wygiętym niczym stolik do kawy, kiedy to stopione ścięgna skurczyły się.
Mężczyzna wydawał się jednak go nie słyszeć, jakby jego procesor w postaci mózgu zaliczył właśnie krasza. Dopiero odgłos licznych kroków wyrwał go z odrętwienia i instynkt przetrwania wziął górę.

- Nie gap się na trupa tylko bierz pawiarza pod rękę i chowajcie się za kolumną bo zaraz będziemy mieć tu towarzystwo. - Rozkazał archeklożce, tak na prawdę, mało się przejmując losem jej i jego słabowitego koleżki. - Wychylicie się choć raz, a pożegnacie się ze swoim życiem. A… i zakryjcie uszy.

Złapał za chabety płaczącą dziewczynę, która tuliła do siebie sprawkę wszelkich kłopotów najemnika i zaciągnął ją za jedną z kolumn, po przeciwnej stronie do wskazanej archeologom. Posadził Aeryn przy swoich nogach i sprawdził swój karabin, przywierając plecami do zimnego kamienia.
Miał do rozprawienia się z potencjalnie tuzinem przeciwników. Nie wiedział kim, ani czym, są, oraz jaką bronią dysponują. Jednakże to… że mieli oni wobec nich złe zamiary, było dla niego stuprocentowo pewne.
Najpierw więc ich ogłuszy granatem hukowym, mając nadzieję, że strop wytrzyma i nie pierdolnie im na głowy… a jak pierdolnie to trudno, przynajmniej próbował wyjść z tego gówna z twarzą.

Wdech i wydech.

Akell wyjrzał zza winkla by upewnić się, że para historyków się schowała i zacisnął pięść na pocisku.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline  
Stary 31-03-2019, 23:25   #20
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=OI4P7Q0jqCI[/MEDIA]

- Co to ma znaczyć? - wycedził Maris Del Jerkov, piorunując swoją niewolnicę wzrokiem.
Tego musiało już być dla niego za wiele. Nie dość, że najwidoczniej coś nie poszło po jego myśli, to jeszcze jego niewolnica uznała, że może mieć swoje zdanie i śmiała w ogóle się odezwać bez jego pozwolenia?

Aeryn, gdyby w tamtej chwili była sobą, zapewne zaczęłaby się kulić ze strachu przed złością swojego pana. Wiedziałaby, jakie konsekwencje czekałyby na nią za jej nieposłuszeństwo, a tym bardziej za tak zuchwałe zachowanie. Być może tym razem zakatowałby ją na śmierć.
Aeryn jednak nie była wtedy sobą. Sama nie wiedziała już kim była i co się wokół niej działo. Właściwie to nawet nie dotarły do niej słowa Marisa, nie zarejestrowała również jego pełnego frustracji i chęci mordu spojrzenia.

Klęczała na ziemi, twarz kryjąc w dłoniach. W głowie wciąż słyszała głosy,
choć miała wrażenie, że nie były to już tylko głosy - jakby czuła czyjąś obecność w swoim umyśle. Co się z nią działo? Dlaczego było coraz gorzej? Dlaczego to spotkało ją? Czy to wszystko była sprawka Del Jerkova?

Nie wiadomo czemu, ale poczuła impuls, który nakazał jej spojrzeć przed siebie. Opuściła ręce i nadal klęcząc, utkwiła spojrzenie brązowych oczu w Marisie, jej właścicielu, którego skóra zaczęła czerwienić się i stopniowo odpadać płatami od ciała. Cierpiał. Wył w agonii z bólu, a Aeryn czuła, że właśnie poprzez kulę przelewała całe swoje dotychczasowe cierpienie i ból, które koncentrowały się na Marisie, dokonując aktu zemsty.

Mimowolnie na jej twarzy pojawił się uśmiech, a w oczach malował się obłęd. W cierpieniu Marisa widziała samą siebie, bitą, gwałconą i poniżaną. “Giń, skurwielu. Giń, giń, giń!”

Aeryn patrzyła na umierającego mężczyznę jak zahipnotyzowana, nie zwracając kompletnie uwagi na Akella, Nabuchovsky’ego czy Sally. Liczył się tylko Maris i jego ból, który sprawiał jej niezwykłą satysfakcję, wręcz czuła rosnące w niej podniecenie, kiedy tak patrzyła, jak jego zwęglone ciało jeszcze wije się i powoli upada na ziemię. Wiedziała, że w swoich ostatnich chwilach musiał sobie zdać sprawę, że to ona do tego doprowadziła. Musiał się zorientować - nie był przecież głupi.

Z tego orgazmicznego amoku wyrwał ją głos w jej głowie. Nie brzmiał już natrętnie. Teraz brzmiał przyjemnie, jak głos najbliższej sercu osoby, czuły i kojący. Spojrzała na lekko błyszczącą kulę leżącą u jej kolan. Czy to właśnie o tym mówił głos? Czy ten przedmiot był potęgą, po którą miała wyciągnąć rękę? Jakże mogłaby odmówić?

Wyciągnęła dłoń w stronę kuli. Powoli, trochę niepewnie, ale w końcu chwyciła za przedmiot. Złapała oburącz i przytuliła mocno do piersi, jakby obawiając się, że zaraz ktoś spróbuje jej go odebrać. Wtedy coś nią szarpnęło i uniosło z taką łatwością, jakby ważyła tyle, co mały kotek. Nim się zdążyła zorientować, co się właśnie stało, siedziała przy nogach najemnego żołnierza. Wciąż trzymała w dłoniach kulę, więc odetchnęła z ulgą i spojrzała w górę.

- Co… Co się dzieje? - spytała, choć nie sądziła, że żołnierz znajdzie czas i chęć na odpowiedź. Widziała, jak chwyta za jakiś granat i wygląda zza winkla. Dopiero wtedy zorientowała się, że najwidoczniej byli atakowani. Przez kogo? Dlaczego? Rozejrzała się w poszukiwaniu Nabuchovsky’ego i Sally. Czy byli bezpieczni? Ścisnęła nerwowo kulę i skuliła się u nóg żołnierza.
 
Pan Elf jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:59.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172