Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-07-2020, 16:36   #181
 
BigPoppa's Avatar
 
Reputacja: 1 BigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputację
Śledztwo wytraciło swój pęd. Naturalna kolej rzeczy, która prędzej czy później spotka każdego śledczego oraz jest stałym elementem każdej sprawy. Uczono mnie tego zarówno w Scholi, jak i doświadczyłem na własnej skórze służąc w szeregach Arbites.
Koszmarem każdego śledczego jest zamarcie sprawy. To moment, którego zawsze się bałem - chwila, w której mój krok będzie ostatnim i nie będę mógł się ruszyć. Ogrom dowodów, poszlak, danych oraz dokumentów, które zbiorę w toku śledztwa, a mimo tego nie znajdę sprawcy. Sprawa zamknięta, brak dalszych poszlak, akt lądują w archiwum.

Ile takich spraw leży w archiwum siedziby głównej? Dziesiątki tysięcy? Setki? Czy to świadczy o tym, że jesteśmy nieskuteczni? Czy może po prostu jesteśmy ludźmi i mimo światła Złotego Tronu, nie zawsze udaje nam się dopaść tych, którzy łamią Lex Imperialis.

**

Wszyscy działali w trybie automatycznym, niczym serwitory. Te hybrydy człowieka i maszyn zawsze mnie przerażały. Twór technologii Mechanicus, z pozoru bezmyślny i bezduszny, ale czy jest tak na prawdę? Logosi byli przeciążani raz za razem, by w tytanicznej pracy odszukać kobietę. Powoli sklejam myśl, że Bajera oszukano. Jaźniomanta, bo tak określili go w owym raporcie, mógł wpłynąć na umysł tak słabej jednostki jak ten klerk.
A mógłby sprzedać swoją rodzinę kilkanaście pokoleń wstecz, jeśli miałoby to mu uratować dupę. Robak, wijący się w swoim grzechu, zamknięty w kazamatach Inkwizycji. Nie oszalał tylko dlatego, że skłamałem mu co do rzeczywistego miejsca pobytu. Aresztowanie przez Adeptus Arbites jest ciężarem dla duszy i umysłu przeciętnego człowieka, ale można to znieść. Świadomość bycia uwięzionym przez Inkwizycje, to coś, co mało kto jest w stanie udźwignąć. Bieganie z każdym wydrukiem jest idiotyzmem, co staje się ścieżką postępowania tego bladoskórego adepta.
Udawanie kogoś, kim się nigdy nie będzie, jest jeszcze większym zbłaźnieniem się przez Imperatorem, niż złe wykonanie swoich obowiązków. Dobrze, że reszta wykonuje swoje zadania, tylko dlatego jeszcze funkcjonujemy jako komórka.

Po wielu godzinach bezcelowego kluczenia wracam do komórki i kładę się na pryczę. Przestałem chodzić w tym płaszczu już jakieś kilka godzin temu. Raz, że na nikim nie robi to wrażenia, a dwa, że kurestwo jest ciężkie. Carnodon też nie należy do lekkich, toteż odwiesiłem go w swoim pokoju, nosząc jedynie Hecutera w kaburze biodrowej.
Upływ godzin i spadek adrenaliny sprawił, że ból zawitał z potrójną mocą. Łykam kolejne tabletki i walę się na pryczę, by zaznać chociaż trochę snu.
***

Szybkie szarpnięcia burzą mój niejasny i niespokojny sen. Odruchowo odpycham napastnika, a z kabury wyciągam Hecutera. Ku mojemu zdziwieniu, to ta ganguska.
Wraz z wiadomością o złapaniu Mandrigala. Przecieram oczy, jednocześnie chowając broń do kabury.
- Są o wiele lepsi niż my, skoro udało im się znaleźć Mandrigala w takim kopcu. - mruczę do kobiety. Wstaje z łóżka i prostuj się. - Wiozą go tutaj? Mam nadzieje, że będziemy mieli okazję go przesłuchać albo chociaż być przy przesłuchaniu. Dostaliśmy jakieś rozkazy?- wyduszam z siebie słowa, która pojawiły się jako myśl. Doskonale wiem, co implikuje fakt pojmania Mandrigala przez ludzi Inkwizytor. To nie my będziemy mieli prym w prowadzeniu śledztwa. I jak tu się nie wkurwić?
 
__________________
Ayo, 'sup mah man?
BigPoppa jest offline  
Stary 02-08-2020, 13:36   #182
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
241.830.M41, sekcja Magenta 85 w Trójrożcu

W pokoju odpraw był ktoś Graigowi dotąd nieznany: mężczyzna w ciemnym stroju, dobrze po sześćdziesiątce, choć wciąż sprawiający wrażenie żwawego. Sposób, w jaki reszta akolitów na niego spoglądała sugerował, że obcemu przynależał się szacunek, chociaż Fenoff nie wiedział jeszcze, na jakiej właściwie podstawie.

- Jestem śledczy Flavion, pokorny sługa lady Stane - Przynoszę wieści od mojej pani dla uszu agenta Fenoffa.

Arbitrator kiwnął mężczyźnie zdawkowo głową, oszczędnym gestem dając do zrozumienia, że czeka na przekazanie informacji.

- Wywiadowcy pracujący dla lady Stane zidentyfikowali miejsce pobytu heretyka, który wymknął się wam wcześniej z rąk - oznajmił przybysz - To Xander Mandrigal. Funkcjonariusze Magistratum zlokalizowali go w motelu na zewnętrznej platformie Wieży Drusus na wysokości osiemdziesiątego szóstego poziomu, w obrębie wspólnoty klanowej odpowiedzialnej za konserwację układów wentylacyjnych Iglicy.

- Został zatrzymany? - Graig ponowił z nutką niecierpliwości swe wcześniejsze pytanie - Zostanie przewieziony do Trójrożca?

Flavion pokręcił przecząco głową budząc zrozumiałe, choć doskonale ukryte zdziwienie arbitratora.

- Lady Stane zadecydowała, że przywilej aresztowania tego człowieka przysługuje tobie, agencie Fenoff - śledczy wyciągnął dłoń i podał Graigowi niewielki zwitek papieru - Oto dokładna lokalizacja motelu. Na lądowisku czeka aerodyna gotowa do natychmiastowego startu. Heretyk Mandrigal pozostaje od dłuższego czasu wewnątrz obiektu, który najwyraźniej pełni rolę jego kryjówki, ale nie możemy zagwarantować, że w najbliższym czasie nie postanowi jej zmienić. Lady Stane podkreśliła, że oczekuje zatrzymania i dostarczenia heretyka do twierdzy żywego. Jego zwłoki niewiele nam powiedzą.

Fenoff poczuł delikatny dreszcz emocji na dźwięk słów wysłannika Stane. Po wielu godzinach intensywnej pracy dochodzeniowej łaskawość Boga-Imperatora w końcu przyniosła mu szansę na udział w terenowej akcji, za którą tak bardzo już tęsknił!

- Informacje o miejscu pobytu heretyka nie są jedynym powodem, dla którego tutaj przybyłem - Flavion uniósł znacząco rękę zatrzymując arbitratora w miejscu - Lady Stane jest zaniepokojona brakiem postępów w przesłuchaniach heretyka Bajera. Z jej polecenia mam zająć się zatrzymanym korzystając z niekonwencjonalnych technik przymusu. Zamierzam zająć się tym niezwłocznie. Kto mnie do niego zaprowadzi i będzie asystował w przesłuchaniu?


Dwie kwestie do rozpatrzenia. Po pierwsze, wiecie w końcu, gdzie znajduje się Mandrigal, trzeba go tylko aresztować. Po drugie, Flavion chce się jak najszybciej zająć Bajerem. BigPoppa, zdecyduj, kto bierze udział w akcji zatrzymania, a kto pomoże wysłannikowi Stane.


 
Ketharian jest offline  
Stary 02-08-2020, 13:38   #183
 
Surelion's Avatar
 
Reputacja: 1 Surelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputację
241.830.M41, sekcja Magenta 85 w Trójrożcu

Hansetus od chwili przybycia Flaviona słuchał konwersacji w pokornym milczeniu, ale w jego myślach kipiał prawdziwy kocioł emocji. Toczona pomiędzy nim i agentem Fenoffem rywalizacja zdawała się wchodzić na najwyższy poziom, w dodatku pod skrupulatnym okiem kogoś tak wpływowego jak lady Astrid Stane. Adept Muller nie posiadał co prawda doświadczenia w operacjach terenowych, a pistoletem posługiwał się znacznie gorzej od świetlnego pióra, lecz mimo to na samą myśl o własnoręcznym aresztowaniu Xandera Mandrigala czuł przyjemne ciarki niecodziennego podniecenia.

- Jeśli wolno mi wyrazić skromną opinię, czcigodny bracie Flavionie, chciałbym podjąć się zaszczytnego obowiązku aresztowania tego zbrodzienia - powiedział albinos prostując swe wątłe ciało i wypinając dumnie pierś - Agent Fenoff od samego początku przesłuchań Bajera wkładał w nie ogromną pracę i wysiłek. Gdyby nie cielesne słabości, zapewne w przeciągu ostatniej doby nawet na minutę nie opuściłby celi Ishmaela Bajera. Uważam, że odsunięcie go od współudziału w przesłuchaniach z udziałem technik niekonwencjonalnych byłoby niesprawiedliwym dyspektem.

Hansetus zerknął z ukosa na Graiga, ale bynajmniej jeszcze nie skończył przemowy.

- Jestem głęboko przeświadczony o tym, że aresztowanie heretyka Mandrigala będzie jedynie formalnością - adept ukłonił się ponownie przed Flavionem - Upraszam o zgodę na udzielenie mi tego zaszczytu.

Wysłannik lady Stane uniósł znacząco brwi, najwyraźniej zaskoczony odwagą młodego skryby. Spojrzenie jego stalowoszarych oczu pobiegło ku twarzy Graiga szukając w niej wyrazu aprobaty dla prośby bałoskórego agenta.
 
__________________
"Gdy chcesz opisać prawdę, elegancję pozostaw krawcom. " A. Einstein
Surelion jest offline  
Stary 04-08-2020, 22:58   #184
 
BigPoppa's Avatar
 
Reputacja: 1 BigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputację
Kolejna nieznana mi figura, jaki pełno w calixiańskim konklawe, nie mówiąc o całej Inkwizycji. Nie przyglądałem się zbyt długo mężczyźnie, ale reszta okazywała mu należy i niemal namacalny szacunek.
Zrozumiałem dlaczego, gdy przedstawił się i wyjawił cel swojej wizyty.
Moja ciekawość zostaje bardzo szybko zaspokojona, przy okazji obdarzając niespotykanym prezentem - prymem zatrzymania Mandrigala. Nie jestem głupi i doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że jest to swoisty test. Sprawdzian zaufania i delikatne skinienie głowy od lorda Inkwizytora. Koniec końców, mogłem tylko marzyć, że odegramy większą rolę w śledztwie, choć nie przypuszczałem, że zatoczy aż tak szeroki oraz niebezpieczny krąg.
Bardzo niebezpieczny.

Zbyłem komentarz o brakach postępów w przesłuchaniu. Jeśli jest takim samym śledczym, doskonale wie, że przesłuchanie jest dość długim procesem. Nie sztuką jest złamanie natychmiastowe, by aresztowany przyznał się do wszystkiego co mu zarzucono, a nawet jeszcze sam wymyślił dodatkowe zarzuty. Sztuką jest wydobycie prawdy z gardła i osądzenie go zgodnie z literą prawa. Zgodnie z Lex Imperialis.
Nie ważne, czy obywatel popełnił mniejsze przestępstwa, te z katalogu średnich, czy pokusił się o ciężkie przestępstwo niczym moderstwo z premedytacją, nie wspominając o czynach heretyckich, które mają osoby rozdział w Lex Imperialis.
Nie. Byłbym złym Arbitratorem, gdybym strzelał każdemu w głowę, choćby z cienia dowodów. Wydobycie winy, oskarżenie, osądzenie, a finalnie wykonanie wyroku musi być zgodne z procedurami, by przypomnieć zarówno zagubionym obywatelom Imperium, że Imperium Ludzkości toczone jest porządkiem prawny, a heretykom przypomnieć co grozi za zejście z prawej ścieżki.
Nie mniej, dowodziła tutaj Stane i nie mam nic do gadania.

Może poza tym, że dano mi możliwość przydziału ludzi do zdań. Typowe zajęcie podoficera w Gwardii, ale lepsze to, niż całkowite usunięcie ze śledztwa.
Ignoruje bladego pajaca, który działa mi na nerwy. Wysuwam się na przód i wyrzucam z siebie komendy, bardziej do reszty Akolitów, ale na tyle by śledczy Flavion zanotował następne ruchy.
- Micha, Metalus, polecicie zatrzymać Mandrigala. Możecie go poturbować, ale nie uszkodzić czy, Imperatorze chroń! zabić. Te ścierwo może coś kombinować, więc musicie się mieć na baczności. Macie dostateczne doświadczenie bojowe, by to zatrzymanie było proste, wam się nic nie stało i się nie zbłaźnili - wydaje polecenia, ostatnie słowa celując w oczywistą stronę. Podchodzę do siedziska, gdzie ostatnio zostawiłem mój płaszcz. Kaburę z ciężkim Carnodonem zakładam na siebie, tak by rękojeść wystawała mi spod pachy, a czarny płaszcz wieńczy dzieła mojego wizerunku.
- Zapraszam, szanowny Flavionie. Będę osobiście asystował i zaprowadzę do celi. - odcinam tym samym albinosa od czegokolwiek, co ma związek z śledztwem. Gestem zapraszam mężczyznę, aby podążył za mną. Jeśli jeszcze nie zrozumiał, że nie jest to rola dla niego, to właśnie nadeszła pora.
Póki nie będę łaskawy i wpakuje mu kulkę między oczy za podszywanie się pod Arbitratora.

Dobra, decyzja podjęta. Jedziemy dalej.

 
__________________
Ayo, 'sup mah man?
BigPoppa jest offline  
Stary 12-08-2020, 19:27   #185
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
421.830.M41, kazamaty śledcze Trójrożca

Graig widział doskonale jak wielkim rozczarowaniem dla Hansetusa była jego decyzja. Irytujący głupiec miał przynajmniej tyle oleju w głowie, by nie próbować się wykłócać z arbitratorem w obecności obserwującego wszystko Flaviona. Posuwając się tak daleko, nie tylko skompromitowałby się całkowicie w oczach wysłannika lady Stane, ale i postawiłby Fenoffa przed faktem dokonanym - tak bezpośrednie zakwestionowanie jego przywództwa wymagałoby bowiem od Scintillijczyka drastycznej formy reprymendy, być może nawet w postaci polowej egzekucji.

Tak, polowa egzekucja miała w sobie daleko idące zalety: nie tylko definitywnie uwolniłaby Graiga od towarzystwa nieznośnego adepta, ale i podniosłaby zdecydowanie dyscyplinę i motywację pozostałych członków komórki. Jedyną niewiadomą pozostała w takim scenariuszu reakcja przełożonych grupy, bo będący pragmatykiem Fenoff musiał liczyć się z tym, że Hansetus stanowił dla jakiegoś anonimowego protektora wartościową przynajmniej w teorii inwestycję i ktoś mógłby nie okazać zachwytu dla poczynań agenta szafującego bez odgórnego zezwolenia wyrokami śmierci na kompanów.

Obrzuciwszy klerka ostrzegawczym spojrzeniem, Graig wyszedł w ślad za Flavionem na zewnątrz pomieszczeń sekcji. Jak się też zaraz okazało, szacowny gość nie przybył w odwiedziny sam.

Na korytarzu stało dwóch mężczyzn zakutych w ceremonialne osobiste pancerze i dzierżących energetyczne halabardy. Fenoff natychmiast rozpoznał w nich bezimiennych strażników fortecy, ludzi przygotowywanych od dnia swych narodzin do wiecznej służby w murach czarnej twierdzy Inkwizycji. Towarzyszył im trzeci człowiek, niski i niepozorny, na pozór nijaki. Jedynym, co go wyróżniało były chromowane gniazda interfejsów w skroniach, puste, pozbawione okablowania.

Flavion nie przedstawił swego towarzysza, w zamian nakazał się doprowadzić do celi Ishmaela Bajera, co też Graig uczynił.

Zamknięty w kamiennych ścianach więzień potrzebował dłuższej chwili, aby przestać wyć i zawodzić na widok tak licznej i imponującej groźnym majestatem delegacji. Fenoff wymierzył mu dla opamiętania solidny policzek.

- Zamilcz w obecności tak dostojnych śledczych! - huknął, ale Flavion natychmiast położył Graigowi dłoń na ramieniu.

- Rozmowa nie będzie potrzebna - oznajmił życzliwym tonem mężczyzna wyciągając z kieszeni szat coś, co okazało się pękiem wąskich giętkich przewodów.

- Elektrowstrząsy? - spytał z profesjonalnym zainteresowaniem Fenoff, ale Flavion potrząsnął przecząco głową. Ruchami zdradzającymi ogromną wprawę mężczyzna przykleił dwie elektrody do skroni, a przeciwne ich końcówki wpiął w gniazda interfejsu na głowie swego niemego towarzysza. Ten, już podpięty do Flaviona, wyciągnął z przewieszonej przez ramię torby elektronotes oraz świetlny rysik.

Flavion obrzucił uważnym spojrzeniem Graiga i Hansetusa, potem przeniósł wzrok na struchlałego z przerażenia więźnia.

- Wszystko powiem! - krzyknął Bajer. Flavion pokiwał z aprobatą głową, poklepał klerka po policzku.

- To naprawdę zbyteczne - powiedział wpędzając więźnia w jeszcze większą zgrozę - Nic nie będziesz musiał mówić. A teraz zamilcz, wtedy cały ten zabieg przysporzy ci mniej cierpienia.

- Jaki zabieg? - kolejne słowa ugrzęzły w gardle Bajera, kiedy temperatura w celi znienacka i bez ostrzeżenia spadła o kilkanaście stopni. Naga skóra klerka pokryła się gęsią skórką, przyrodzenie skurczyło się w jednej chwili. Graig westchnął odruchowo widząc uciekające z własnych ust obłoczki pary.

Psionika! Przeklęta moc Chaosu uwolniona przez sankcjonowanego mentata!

Flavion stał w bezruchu z wyciągniętymi w stronę Bajera rękami dotykając czubkami palców jego skroni. Drugi mężczyzna, sprzęgnięty z Flavionem kablami, kreślił coś w dzikim ożywieniu na ekranie notesu, nie zwracając przy tym najmniejszej uwagi na kapiącą z nosa krew.

Chwilę później w jednym momencie wydarzyło się bardzo wiele: Flavion znowu się poruszył, Bajer zemdlał, Fenoff przestał marznąć, a anonimowy grafik rysować. Na ekranie urządzenia Graig dostrzegł niezwykle szczegółowy rysunek, na który sekundę później zaczęły się nakładać w zawrotnym tempie dziesiątki, setki, w końcu tysiące podobnych obrazów. Znaków herbowych Sibellusa.

Niecałą minutę później obraz na ekranie urządzenia zastygł w bezruchu, opatrzony adekwatnym podpisem.

- Wysoki Dom Oxmee - powiedział Flavion, a w jego głosie zadźwięczała nuta fizycznego wyczerpania - Teraz pora na ciebie.

I Graig pojął, że wysłannik lady Stane mówi właśnie do niego.
 
Ketharian jest offline  
Stary 13-08-2020, 00:04   #186
 
BigPoppa's Avatar
 
Reputacja: 1 BigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputację
Ustawienie w szeregu pyskatego chudzielca było nie tylko przyjemnością, a przede wszystkim obowiązkiem. Kilkukrotnie zbłaźnił się, udając tego kim nie jest i nie będzie.
W moich oczach po kres swoich dni, będzie zasługiwał na karę śmierci za podszywanie się pod Arbitratora. Dodatkowe, przedśmiertne, tortury za ściągnięcie na Divisio Immoralis spojrzenia Eklezjarchii.
To brzmiało jak solidny akt oskarżenia, który należało wykonać. Wszystko w swoim czasie.



Zausznicy lord Inkwizytor zadziwiali mnie z każdą chwilą. Sam Flavion, kimkolwiek był, stanowił zagadkę, ale to co zastałem na korytarzu. Tak, to był niesamowity widok.
Osoby niemych strażników, zakutych w pancerze podnosiły prestiż śledztwa, wprowadzając nowe nuty do całej historii. Skoro Stane przysłała tutaj takich ludzi, sprawa była więcej niż poważna.
Dopiero w celi Bajera zrozumiałem jak bardzo poważna jest sytuacja. Ariel była psionikiem, choć nigdy nie widziałem jak używa swoich.. talentów. Ścigany też był psykerem, dość potężnym z tego co pamiętam, ale nigdy nie byłem świadkiem żywej manifestacji.
To, co okazało się elektrowstrząsami, było jakąś formą wydarcia wiedzy z umysłu przeklętego klerka. Z chwilą, w której temperatura spadła o kilkanaście stopni, opatuliłem się szczelniej płaszczem. Obserwowałem ten dziwny taniec, którego uczestnikiem była Flavion i milczący człowiek. Nie był serwitorem, ale wątpiłem by był w pełni świadomy czy poczytalny. Był czymś pomiędzy, czymś co przerażało mnie.

Milczący rysownik skierował ku mnie urządzenie, na którym zaczęły wyświetlać się herby scintilijskich rodów. Obrazy migały i pojawiały się, by dopasować się do rysopisu.
Gdy pojawił się wynik, stanąłem jak wryty. Niesamowite techniki.
- Wysoki Dom Oxmee. Teraz pora na Ciebie. - słowa obudziły mnie z swoistego letargu. W ułamku sekundy pojąłem, że kierowane są do mnie. Znowu byłem na tropie.
Kiwam głową na zrozumienie i niemal wypadam z pomieszczenia, by czym prędzej znaleźć się w komórce.
**
Wpadam do środka. Zrzucam z siebie płaszcz, którzy ląduje na stole. Szybkim krokiem wchodzę do środka pomieszczeń sypialnych. Z szafy wyciągam kamizelkę mesh, którą zakładam na mundur. Lekka, zaskakująco cienka, przypomina fakturą nieco łuski dziwnego stworzenia. Najważniejsze było to, że pancerz był skuteczny. O wiele bardziej, niż pancerz flak noszony przez Gwardię Imperialną. Carnodon ponownie pojawia się na swoim miejscu, a do wszystkiego dołącza moja strzelba.
Gdzieś czuje, że ta wizyta nie będzie przyjemna i nie wejdę tam przez otwarte drzwi, a raczej z drzwiami. Po trupach heretyków. Sprawdzam Hecutera, jako broń zapasową. Biorę amunicję do strzelby i wracam do głównego pomieszczenia.
- Gamma 724, przeszukaj bazy danych i skompiluj informacje o Wielkim Romu Oxmee. Uwzględnij jako pierwsze adres siedziby rodu oraz żyjących członków, z wyszczególnieniem kobiet.
Podchodzę do interkomu i łączę się z odpowiednimi ludźmi.
- Potrzebuję transportu aerodyną.

Zamierzam wejść z pełną mocą nadaną mi przez autorytet i odznakę Adeptus Arbites. Choć obecnie służę Inkwizycji, to nigdy nie przestanę być Arbitratorem. Doskonale wiem, że nie będę w ciągłej służbie Świętego Oficjum. Wątpię, by Akolici działali bez przerwy, jakoś muszą zarabiać na swoje życie, chociażby żyjąc swoim oficjalnym życiem. A czy istnieje lepsze połączenie niż funkcjonariusza Adeptus Arbites i Akolity Ordo Hereticus?
Wątpię.
Po otrzymaniu raportu oraz aerodyny, ruszę z pełną mocą.
 
__________________
Ayo, 'sup mah man?
BigPoppa jest offline  
Stary 03-09-2020, 22:14   #187
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
421.830.M41, lądowisko Trójrożca

Graig Fenoff dociągnął starannie czarne skórzane rękawice, sprawdził czy pistolet dobrze siedzi w przymocowanej do prawego uda kaburze, podobnie jak zawieszony przy drugim boku długi monokrystaliczny nóż. Piloci rozgrzewali turbiny dwóch aerodyn: większych i ciężej opancerzonych od pojazdu, którym przeszło agentom latać ostatnie półtora dnia, pomalowanych w złowieszczo wyglądające barwy miejskiego kamuflażu. Na ich krótkich skrzydłach i statecznikach ogonowych widniały emblematy w postaci złotego Calixiańskiego Kielicha wpasowanego w stylizowaną literę I.

Na widok ten serce Graiga rosło z dumy. Skończył się czas skrytego przemykania przez tylne zaułki, skończył się czas podszywania za innych – służbowa odznaka przymocowana do karapaksu Fenoffa za pomocą silnych magnesów dowodziła z miejsca każdemu, jaka potęga i autorytet stały za noszącym ją człowiekiem. Operator obejrzał się z badawczą miną na dwie drużyny szturmowców Ordo kontrolujących z zawodową wprawą własny ekwipunek. Posiadłość Oxmee sprawiała wrażenie dostatecznie sporej, aby w razie przeszukania sprawić pojedynczemu agentowi spore problemy – problemy, których Graig unikał zabierając ze sobą szesnastkę zaprawionych w takich misjach żołnierzy Inkwizycji.

Sierżant Montesino podszedł do agenta salutując krótko. Miał podniesioną przyłbicę hełmu, toteż arbitrator spojrzał prosto w jego pozbawione emocji szare oczy.

- Jesteśmy gotowi, sir – oświadczył niskim głosem – Start na rozkaz.

Graig oderwał spojrzenie od kilku starych blizn widocznych na linii krótko przyciętych włosów sierżanta, świadczących o zabiegu trepanacji czaszki. Chociaż domyślał się, że były one pozostałością po zabiegu czyszczenia pamięci, dość powszechnym wśród weteranów wojsk Ordo, wolał Montesino o nic nie pytać. Raz, że mógłby sierżanta tym urazić; dwa, że po takim zabiegu człowiek zazwyczaj niczego już nie pamiętał.

- Wsiadać na pokład, start za pięć minut – powiedział Fenoff spoglądając przy tym na swój chronometr.

- Powodzenia i nie naróbcie za dużo szkód – za jego plecami rozległ się przesiąknięty sporą dozą sarkazmu dziewczęcy głos. Micha stała z opartymi o biodra rękami, z wsadzonymi pod pachy bliźniaczymi pistoletami maszynowymi.

- Nasza maszyna startuje za dziesięć minut – dodał stojący obok Michy Metalicus.

- Powodzenia w misji – Graig docisnął rękawicę do piersi w geście pożegnania – Na mnie czas. Imperator strzeże.

Rozkręcające się rotory aerodyn wyły coraz głośniej wieszcząc gotowość maszyn do startu.



421.830.M41, trzydzieści pięć minut później


Graig siedział tuż przy otwartym wejściu do kokpitu maszyny, toteż słyszał każde słowo towarzyszące konwersacji pomiędzy pilotami aerodyn i kontrolą lotów Wieży Cirro.

- Zamykam przestrzeń powietrzną na wysokości dystryktu Arretium dla ruchu cywilnego – w przerywanym radiowymi trzaskami głowie dyspozytora dawało się wyczuć pewne napięcie, połączone ze sporą dozą lęku – Wasz wektor podejścia do celu został zarejestrowany w systemie monitoringu.

- Życzy pan sobie wspomagania kontroli lotów, sir? – drugi pilot odwrócił się w fotelu i spojrzał w stronę Fenoffa. Górna część jego twarzy ukryta była za przesłoną hełmu, ale funkcjonariusz zauważył skrzywione w pogardliwym grymasie usta mężczyzny interpretując je bezbłędnie jako profesjonalną niechęć do wsparcia tego rodzaju. Graig zdążył już spostrzec, że piloci Inkwizycji uważali się za odrębną kastę wśród lotniczej braci, zarówno wskutek przynależności do Świętego Oficjum jak i przekonania o swej zawodowej doskonałości.

- Potrzebujecie niańczenia? – odpowiedział szorstkim pytaniem arbitrator.

- Nie, sir – w głosie pilota zabrzmiała nuta urażonej dumy.

- Więc odmówcie.

- Tak jest, sir.

Pierwszy pilot pstryknął przełącznikiem komunikatora, zaczął mówić do wiszącej przy ustach słuchawki.

- Aero 315 do kontroli lotów Cirro. Poradzimy sobie bez naprowadzania. Dziękujemy za wzorcową współpracę, Święte Oficjum docenia waszą dobrą wolę. Bez odbioru.

Graig wychylił się ze swojego miejsca spoglądając przez przednią szybę aerodyny na rosnącą w oczach bryłę Wieży Cirro. Nieco w dole spostrzegł rozciągającą się przy zewnętrznej powłoce Kopca kompozytową płytę o powierzchni kilku kilometrów kwadratowych, pośrodku której wznosił się podupadający pałacowy kompleks Wysokiego Domu Oxmee.

- Gdzie siadać, sir? – odezwał się ponownie drugi pilot – Na przednim dziedzińcu, na tylnym czy na lądowisku dachowym?
 
Ketharian jest offline  
Stary 04-09-2020, 00:08   #188
 
BigPoppa's Avatar
 
Reputacja: 1 BigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputację
Zanim zdążyłem wyruszyć, zaoferowano mi pomoc dwóch drużyn Szturmowców Inkwizycji, jako pomoc w ujęciu potencjalnego sprawcy. Byłem na takiej fali niesienia sprawiedliwości, iż przez chwilę zapomniałem o jednym - mogę sobie zwyczajnie nie poradzić. Samotny Arbitrator, niezależnie od jego umiejętności i autorytetu, mógł polec w teoretycznej paszczy bestii. I choć miałem na sobie moją kamizelkę mesh, dwa pistolety z czego jednym był sprawdzony Carnodon oraz strzelbę naładowaną niszczycielską amunicją prosto z fabryk Gunmetalu, to mogło to być zbyt mało.

Zdawałem sobie sprawę, że to będzie wyprawa z rodzaju Oczyszczania. Jest duże prawdopodobieństwo, że napotkam opór zbrojny i padnie kilka ofiar. Mogłem tylko liczyć ilu potencjalnych heretyków zabrałbym z sobą do grobu, nim oddałbym życie w służbie Złotemu Tronowi i niesieniu Prawa Imperialnego. Zgodziłem się i poprosiłem o pomoc, ale nie sądziłem, że będzie aż tak obszerna.

**

Nie dość, że dano mi do dyspozycji i dowodzenia dwie drużyny prawdziwych weteranów walki z herezją, to zadbano by Akolita Świętego Oficio nie wyruszył licho uzbrojony. Karapaks, cudo imperialnej inżynierii Mechanicus. Nosiłem taki w momencie, gdy razem z braćmi uderzyliśmy na Wieżę Koya, w owy feralny dzień. Chyba to właśnie ta skorupa uratowała mi życie, choć nie jestem w stanie jednoznacznie określić co przeważyło o tym, że jestem tu gdzie jestem - mój arbitratorski upór w zaprowadzaniu porządku, ciągle wystrzeliwane pociski z Carnodona, recytowana modlitwa czy właśnie karapaks.
Moja kamizelka mesh była dobra do noszenia pod mundurem, nie raz i nie dwa ratując mi skórę, ale dopiero to co mam na sobie świadczyło o powadze mojej profesji. Zwieńczyłem wszystko przypięciem odznaki i płaszczem, będąc gotowym.

Nawet ta ganguska i gwardzista przyszli się pożegnać, przeczuwając, że być może nasze drogi się rozejdą. W jednej chwili żałowałem, że życie może przybrać taką właśnie ścieżkę, bowiem miałem przed sobą dwójkę fachowców, z którymi chciałbym dalej pracować. Może i nieszablonowe metody Michy nie zawsze mi pasowały, ale w połączeniu z surowością Metalicusa, stanowili świetną sekcję szturmową.
Inna kwestią była psykerka, niemal tajemnicą. Jej "dar" mnie przerażał i nie rozumiałem go, ale najwyraźniej mogła się przydać Inkwizycji. Szkoda, że nie wykazała się bardziej podczas śledztwa.

Wykonuje gest oznaczający pożegnanie i wchodzę do maszyny, której rampa zamyka się za mną.

**


Cały czas obserwuje lot, będą bliżej pilotów niż zwykłem być podczas całego śledztwa. Przyzwyczaiłem się do tego, że piloci służący w Inkwizycji, latają nazbyt pewnie siebie, agresywnie ale niezwykle precyzyjnie. Gdyby nie odzywali się, pomyślałbym, że maszyny pilotują jakieś precyzyjne serwitory, choć zapewne uraziłbym owych ludzi takim stwierdzeniem.
Niewiele przejmuje się tym, co o sobie sądzą i jakie mają ego w kwestii własnych metod, bowiem interesuje mnie dostarczenie mnie oraz ekipy powitalnej na miejsce w jednym kawałku.
Gdy z daleka dostrzegam miejsce przeznaczenia, drugi pilot budzi mnie z swoistego letargu.
- Drużynę sierżanta Montesimo desantuj na tylnym, mnie i drugą drużyną na froncie. Bądźcie w pobliżu, nasłuchujcie nasze pasmo. Wykonać. - wyrzucam z siebie rozkazy. Odwracam się do żołnierzy i mierzę ich wzrokiem. Nie dorównuje im doświadczeniu bojowemu, ale ich obecność jest dziwnie kojąca. Idąc z takim wsparciem oraz moim autorytetem jako Arbitratora, jestem w stanie wyplenić nie jedno gniazdo herezji, a nawet trzy.
- Sierżancie, pana drużyna zostanie zdestantowana na tylnym lądowisku. Ja idę z drugą drużyną od frontu, zabawimy się trochę w psychologiczną gierkę. Stały kontakt na szyfrowanym kanale, drugi szyfrowany w zapasie. - kieruje moje słowa do dowódcy Szturmowców, po czym zwracam się do wszystkich.
- Mamy proste zadanie oczyszczenia gniazda herezji. Nie będę wam pierdolił kocopołów, że będzie łatwo. Możliwe, że napotkamy na zbrojny opór, a także na kontakt z głównym podejrzanym, którego ścigam. To psyker nieznanej płci, klasy Omega. To nie tylko piromanta, ale i jaźniomanta, więc jest skrajnie niebezpieczny. W idealnych warunkach, zależałoby mi na pojmaniu ścierwa i dostarczenia go do Trójrożca w kajdanach, ale musimy się przygotować, że nie podda się tak łatwo. Sądzę, że Imperator spojrzy na nas przychylnym wzrokiem, jeśli eksterminujemy heretyka w razie braku innych opcji. - uśmiecham się krzywo, w geście sarkazmu.

Usiadłem na swoim miejscu, czekając na lądowanie. Byłem gotów, a mój umysł był czysty. Ostatni raz taki stan odczułem z chwilą opuszczenia Scholi i zostaniu Arbitratorem.
 
__________________
Ayo, 'sup mah man?
BigPoppa jest offline  
Stary 13-09-2020, 14:04   #189
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
421.830.M41, Wieża Cirro

Aerodyny rozdzieliły się błyskawicznie, piloci w mistrzowski sposób obrócili nimi w powietrzu wytracając prędkość i siadając z rozpędu na wyznaczonych miejscach lądowania. Kiedy tylna rampa maszyny Fenoffa opadła z donośnym trzaskiem na kamienne płyty dziedzińca, żołnierze Ordo wyskoczyli błyskawicznie na zewnątrz, przyklękając wokół pojazdu i omiatając lądowisko lufami ciężkich laserów. Arbitrator wyszedł z kabiny tuż po nich, w bronią wciąż tkwiącą w kaburach, ale gotową w razie potrzeby do użycia.

- Sekcja, teren czysty, sir – w eterze rozległ się twardy głos sierżanta.

- Sekcja Montesino, tylne lądowisko zabezpieczone. Czekamy na dalsze rozkazy – zgłosił drugi podoficer.

Rotory aerodyn zawyły na zwiększonych obrotach, obydwie maszyny poderwały się w powietrze i zaczęły zataczać ciasne kręgi ponad dachami pałacyku. Graig skinął z zadowoleniem głową, przesunął wzrokiem po zewnętrznych ścianach posiadłości, wciąż pyszniących się magnacką architekturą, ale silnie skorodowanych dekadami kwaśnych deszczy. Już na pierwszy rzut oka widać było, że rozległy, zwieńczony licznymi wieżyczkami pałacyk niszczeje coraz bardziej, że desperacko potrzebuje renowacji. Rodzina lady Roxany Oxmee - wedle zgromadzonych przez logosów informacji przebywająca od wielu lat na Malfi - najwyraźniej skąpiła grosza na konserwację rodowej posiadłości czekając widać, aż sędziwa arystokratka wyzionie w końcu ducha i umożliwi tym samym sprzedaż pałacyku.

Usytuowane u szczytu kilku szerokich marmurowych schodów drzwi wejściowe otworzyły się szeroko, na dziedziniec zstąpił sztywnymi krokami pękaty serwitor o chromowanym korpusie i mechanicznych nogach, skrywający górną część twarzy za przynitowaną do czaszki metalową maską w formie oblicza drapieżnego ptaka. Pilnujący lądowiska szturmowcy wycelowali w służbitę swe karabiny, na metalowym torsie serwitora zaświeciły się czerwone plamki laserowych celowników.

- Bądźcie pozdrowieni w imieniu Wysokiego Domu Oxmee – lokaj wychrypiał powitanie przez wszczepiony w gardło wzmacniacz – Czy byliście umówieni?
 
Ketharian jest offline  
Stary 14-09-2020, 12:37   #190
 
BigPoppa's Avatar
 
Reputacja: 1 BigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputację
Piloci wykonali moje polecenia bezbłędnie, popisując się przy okazji swoimi umiejętnościami. Gdy maszyna osiadła na stałym gruncie, rampa opadła otwierając przedział desantowy, z którego zaczęła wysypywać się moja obstawa. Widok tych gości na pewno zmoczyłby niejedne spodnie, słowo daje. Opancerzeni od stóp do głów, pełni uzbrojenia i gotowi do skoku.
Wychodzę ostatni, by nadać odpowiedniego rysu całemu przedstawieniu. O ile można snuć różne przypuszczenia na temat pochodzenia takiej uzbrojonej po zęby grupy - od najemników, poprzez prywatne armię Wielkich Domów, kończąc na Kill Squadzie wysłanym przez samego gubernatora by uciszyć kilku ludzi, tak moja obecność nie pozostawia żadnych złudzeń.

Przyjmuję meldunki i na chwilę zawieszam wzrok na siedzibie rodu. Wygląda żałośnie, choć sam Wielki Dom Oxmee nie zdradza znamion bankructwa czy upadku, to owy budynek jest chyba alegorią zepsucia jakie toczy tą rodzinę. Inaczej nie nazwę wynajmowanie skorumpowanego klerka, by włamał się do baz danych i wyciągnął informacje o zmarłej załodze Nefrita. Nie ważne, że mieli za uszami równie dużo, co obecnie ma Bajer czy Wielki Dom Oxmee - fakt jest faktem. Głowa rodu przeniosła się na Malfi, bo wzbudziło mój kwaśny uśmieszek. Znowu Malfi, ciągle przewija się w tym śledztwie. Zastanawiam się, czy śledztwo nie zaprowadzi mnie tam. Znowu. Miniaturowa Scintilla, jeszcze bardziej nadęta i pewna swojej wielkości, dawała w kość każdemu. Wyrokiem śmierci jest przyznawanie się do pochodzenia, dlatego udawałem, że pochodzę z innej planety sektora. Nauka markowania akcentu też nie była łatwa, ale konieczna.


Moje rozmyślania przerywa dźwięk otwieranych drzwi, zza których wyłania się stary serwitor, z trudem pokonujący schody. Muszę przyznać, że maska drapieżnego ptaka robi wrażenie, a Szturmowcy przyozdabiają go laserowymi znacznikami.
Uśmiecham się na słowa serwitora i wychodzę lekko naprzód.
- Arbitrator Graig Fenoff, Adeptus Arbites. Nie potrzebuję być umówionym, by wejść do środka jeśli jestem w trakcie wypleniania herezji. - wyciągam Carnodona. Składam się do strzału i wypuszczam jeden pocisk prosto w czaszkę serwitora.
Nasz prezencja, tym bardziej moja, nie pozostawia wiele popisu do skrytego podejścia. Samo pojawienie się aerodyn pomalowanych na czarno, zwiastuje wystarczającą ilość kłopotów, by obserwować wydarzenia zza zasłony. I bezpiecznego dystansu.
- Sekcja Montesino, ruszajcie naprzód. - wydaję rozkaz przez radio. Odwracam głowę w kierunku sierżanta Drake'a i kiwam głową na znak. Ruszam razem z nimi, trzymając w pogotowiu mojego shotguna.
- Sierżancie Drake, uda nam się pozyskać plan budynku? Chcę wiedzieć w jakim miejscu będzie znajdowała się sekcja sierżanta Montesino i nasza. - pytam sierżanta, przemieszczając się tuż obok niego. Zdaję się całkowicie na nich. Ich doświadczenie bojowe jest nieporównywalnie większe niż moje.
 
__________________
Ayo, 'sup mah man?
BigPoppa jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:10.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172