Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-09-2019, 21:34   #11
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
239.830.M41, godz. 23.25, krypty Sibellusa

Dwaj milczący Nekropolici poprowadzili szóstkę gości po szerokich kamiennych schodach przecinających ukośną ścianę najbliższej piramidy. Stawiający ostrożne kroki agenci mijali kunsztownie wykute w marmurze posągi wielkich świętych i męczenników Imperium, spoglądających w dal swymi nieruchomymi oczami i dzierżących masywne żelazne pochodnie, w których płonął wieczny ogień. Lekko, ale zauważalnie utykający arbitrator nie wydawał się zbytnio poruszony niesamowitą atmosferą cmentarnego miasta, bo bywał już wcześniej w stołecznych grobowcach za sprawą uczestnictwa w religijnych obrzędach, za to pozostali przybyli aerodyną akolici z najwyższym trudem panowali nad swymi emocjami. Wszyscy pochodzili ze światów, gdzie zwykli śmiertelnicy byli po śmierci składani w pobłogosławionej ziemi albo wystrzeliwano ich w próżniowych workach w pustkę kosmosu, a znaczące miejsca pochówku proste nagrobki ulegały szybkiej erozji.

Zamożni Scintillijczycy, wierzący w więź łączącą ich z duchami przodków za pośrednictwem szczątków doczesnych protoplastów, nie szczędzili rodowych fortun na zabiegi mummifikacyjne oraz wystawne pochówki w kosztujących krocie arystokratycznych kryptach na wielu poziomach Sibellusa. W tych właśnie miniaturowych cmentarnych miastach Opiekunowie Umarłych pełnili wieczną straż przy grobach najznamienitszych mieszkańców stolicy dbając o to, aby nikt nie naruszał ich spokoju, a wieczny ogień płonął bez końca odstraszając złe duchy. Potomkowie złożonych w kryptach arystokratów przybywali do piramidalnych grobowców kilka razy w roku, odprawiając liturgiczne obrzędy i prosząc duchy przodków o wstawiennictwo w swych intencjach u Boga-Imperatora.

Cała grupa przystanęła przed jednym z wejść do piramidy, wiodących do wnętrza każdego poziomu grobowca. Kroczący z otwartymi ustami Hansetus zadarł głowę i oszacował w myślach, że od szczytu budowli dzielił go jeszcze dobry kwadrans forsownego marszu. Rzut okiem przez ramię pozwolił dla odmiany stwierdzić, że wiedziony przez Opiekunów zespół wspiął się po stopniach ponad trzysta metrów nad pogrążone w półmroku wewnętrznego dziedzińca nekropolii lądowisko.

Hansetus ogromnie żałował, że nie było przy nim w tak podniosłej chwili nikogo z kręgu najbliższej rodzinny. Nawykły do labiryntu korytarzy orbitalnej stacji nad Vaxanide, nigdy nie sądził, że dane mu będzie znaleźć się w równie majestatycznej i pięknej nekropolii. Co więcej - chociaż próbował to ukrywać - cieszył się niepomiernie, że mógł chłonąć niezwykłe wrażenia w towarzystwie najpiękniejszej kobiety, jaką dotąd poznał.

Czarnowłosa i zielonooka dziewczyna z orlim tatuażem na czole od pierwszej minuty wspólnego lotu jawiła mu się prawdziwą boginią, kipiącą nadmiarem energii, cudownie zaokrągloną tam, gdzie Hansetusowi wydawało się to najbardziej właściwe, a teraz kołyszącą w marszu biodrami w sposób, od którego młodziutkiemu adeptowi pierzchły usta i wysychało gardło. Zafascynowany nieznajomą kobietą, podczas lotu czerwienił się za każdym razem, kiedy na nią z ukosa zerkał, ale ona na szczęście niczego nie zauważyła. Hansetus posmutniał, kiedy uświadomił sobie, kto był obiektem jej ogromnego zainteresowania - siedzący po przeciwnej stronie przejścia milczący mężczyzna w uniformie Adeptus Arbites, którego dosłownie pożerała wzrokiem. Dobrze zbudowany, zapewne świetnie obeznany ze swoim fachem i doskonale prezentujący się w ciemnym mundurze. Hansetus z miejsca pogodził się w myślach z faktem, że z kimś takim jak ten mężczyzna nie miał najmniejszych szans w rywalizacji o względy zielonookiej piękności, ale to nie przeszkadzało mu błądzić w trakcie wspinaczki wzrokiem po jej karku i prostych plecach, przechodzących w cudowne krągłości bioder, a potem w kształtne długie nogi...

Młodziutki skryba wzdrygnął się dostrzegalnie, kiedy metalowa laska trzymana przez starszego z Nekropolitów uderzyła z trzaskiem o kamienną posadzkę. Dostojnik popatrzył z dezaprobatą na dwóch pilnujących wejścia regulatorów, a zmierzeni jego surowym wzrokiem funkcjonariusze dosłownie skamienieli na podobieństwo okolicznych posągów. Hansetus wyczuwał emanujący od agentów Magistratum lęk, chociaż nie wiedział, czy za emocje te należało winić sprawiających srogie wrażenie Opiekunów Umarłych czy też legitymującego się mandatem Inkwizycji Estierre, bez wątpienia przebywającego gdzieś w głębi piramidy.

- Przed przekroczeniem progu musicie zdjąć obuwie – Nekropolita odwrócił się w stronę akolitów przemawiając do nich szorstkim nieprzyjaznym głosem człowieka, który z najwyższym trudem toleruje obecność intruzów w strzeżonym przez siebie świętym miejscu – We wnęce po lewej stronie jest misa ze święconą wodą, obmyjcie nią symbolicznie swe stopy. Potem przejdziemy do korytarza w głębi, gdzie znajduje się mozaika przedstawiająca świętego Angevina. Tam musicie ucałować osadzony w czarnym kamieniu pierścień z rubinem, dopiero po tym obrządku wolno wam wejść do krypt. Mówię to wszystko już teraz, albowiem pomiędzy progiem grobowca, a kryptami należy zachować całkowite milczenie. Podążajcie za mną.

 

Ostatnio edytowane przez Ketharian : 30-09-2019 o 21:50. Powód: literówki
Ketharian jest offline  
Stary 30-09-2019, 22:34   #12
Konto usunięte
 
Lavandula's Avatar
 
Reputacja: 1 Lavandula ma wspaniałą reputacjęLavandula ma wspaniałą reputacjęLavandula ma wspaniałą reputacjęLavandula ma wspaniałą reputacjęLavandula ma wspaniałą reputacjęLavandula ma wspaniałą reputacjęLavandula ma wspaniałą reputacjęLavandula ma wspaniałą reputacjęLavandula ma wspaniałą reputacjęLavandula ma wspaniałą reputacjęLavandula ma wspaniałą reputację
Przechadzając się w milczącym nieprzychylnie cieniu, rzucanym przez piękne posagi nekropolii, bardzo dobitnie dało się odczuć własną miałkość i trywialność snutych w myślach planów czy marzeń. Jak niby cokolwiek, co nędzy robak zwany człowiekiem mógł uczynić, miało równać się z dostojnością misternie rzeźbionych wizerunków? Sam spacer pod ich czujnym wzrokiem kamienia dostarczał ekspresowej lekcji pokory. Kim byliśmy, dokąd zmierzaliśmy - nieistotne pytania, naiwne i prymitywne.

Tak samo jak pozbawione sensu było pytanie siebie, kim mogłabym być, gdybym… nie została przeklęta jeszcze przed urodzeniem? Podobała mi się stoickość tego miejsca, aura wieczności którą prawie dało się dotknąć. Ciekawe jak byłoby służyć w Nekropolii...

Inne życie… szybko zagryzłam wnętrze policzka aby ból przywrócił właściwy osąd sytuacji, niepozwalający myślom wędrować tam, gdzie nie wolno im było się zapuszczać. Inne życie dla wiedźmy? Toż poważne rozprawianie nad czymś takim było herezją, nie wolno więc było zadawać podobnych pytań, nawet we własnej głowie.

Ze strażnikiem za plecami mogłam czuć się bezpiecznie, w końcu dbał o to, abym nie zeszła ze ścieżki wybranej przez nieskończenie mądrzejszych ode mnie, a potwierdzonym rozkazem, czy też kaprysem Mistrza.

Sędziwy kapłan w końcu doprowadził nas przed wrota, patrząc na nas i objawił zasady panujące wewnątrz jego domeny. Święte miejsca należało traktować z szacunkiem oraz pokorą. Pradawne rytuały o kilkusetletniej tradycji stanowiły coś ważniejszego, niż garstka pyłu targanego wiatrem. Szacunek dla nich był oczywisty.
Bez słowa zdjęłam więc buty, po czym skierowałam kroki do alkowy aby dokonać ablucji, a za mną kroczył milczący cień o oczach barwy toksycznego błękitu.

Przez moment obróciłam w jego stronę głowę, lecz trwało to raptem mgnienie oka. Jeśli jego również dotyczyły zasady obowiązujące żywych w krainie umarłych, wiedział to pewnie sam najlepiej.
 

Ostatnio edytowane przez Lavandula : 30-09-2019 o 22:38.
Lavandula jest offline  
Stary 30-09-2019, 22:51   #13
 
BigPoppa's Avatar
 
Reputacja: 1 BigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputację
Cała sytuacja była niezwykle ciekawa. Ilość sił Magistratum, jakie zebrały się przed grobowcem scintillijskiej arystokracji z jednej strony dawała mi masę punktów zaczepienia, do snucia moich przypuszczeń, z drugiej rozmiar oraz rozmach z jakim uruchomiono siły, mówiły mi jedno: było to coś poważnego.
Cóż, jeśli dzieje się coś możnym tego świata, zawsze zlatują się zastępy służb oraz wszelkich Adeptus, by wykonać swoje zdania. Szkoda, że nie byli tak skorzy do pomocy zwykłym obywatelom.


*

Pozaświatowcy - zawsze stanowili ciekawy obiekt do obserwacji. Nie inaczej było w momencie, gdy przekroczyliśmy wejście do potężnego grobowca. Rozglądali się na wszelkie możliwe strony, obserwując, chłonąc i napawając się ogromem potęgi. Mam wrażenie, że ten chudy chłopaczyna przeliczał wszystko, mierząc wysokość, ilość kroków i inne parametry. Jeśli tak było, to jego analityczny umysł zdolny do szybkich kalkulacji bardzo mi się przyda przy śledztwie. Wiedziałem, że ganguska będzie problemem, bo ciężko zmienić przyzwyczajenia nabyte przez lata życia w gangu. Nieodgadnionym był też gwardzista, choć najbardziej obawiałem się pary psykerki i jej opiekuna. Modliłem się do Imperatora, by w razie problemów z jej zdolnościami, jej strażnik zadziałał wyjątkowo szybko.

Strażnicy Nekropolitalni wystosowali do nas prośbę, którą spełniłem jako pierwszy z tej grupy. Nie miałem zamiaru obrazić takich figur, bo kto wie do czego mogli się przydać. Zapewne mieli informacje, a te są niezbędne do przeprowadzenia śledztwa. Co prawda nie pałam niechęcią czy pogardą do wszystkich tych obrzędów czy mistycznych i nieraz pojebanych profesji, jakich pełno w całym Imperium - zapewne część to echo przeszłości, które jest przekazywane z ucha do ucha siłą rozpędu, bez rozeznania dlaczego i po co to robimy - ale mam swoją pracę do wykonania. Arbites stoją na straży Prawa Imperialnego i porządku. Są sędziami, prokuratorami i katami. Prewentorzy pilnujący areodyny, są niczym jeśli porównać ich do mnie - zwykli stróże prawa, patrolujący ulicę. Ja muszę patrolować kilka, kurwa, planet.
Zdjąłem buty, co było przyjemnym doświadczeniem po godzinach spędzonych w solidnym obuwiu. Szybkie obmycie nóg oraz ucałowanie pierścienia. Ruszyłem za Nekropolitanami bez słowa, oczekując w napięciu na kolejną sprawę.

Która to już będzie w moim życiu? Sprawa nr 5602? A może sprawa nr 1 w służbie Inkwizycji? Tak, to brzmi o wiele lepiej.

**
 
BigPoppa jest offline  
Stary 30-09-2019, 23:58   #14
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
239.830.M41, godz. 23.35, krypty Sibellusa

Podróż przez katakumby zrobiła na Ariel ogromne wrażenie, bo surowe wnętrze cmentarnej piramidy wydawał się przesycać klimat dostojeństwa, wieczystego spokoju oraz kruchości przemijającego życia. Akolici stąpali boso po zimnych marmurowych posadzkach mijając kolejne krypty, gdzie w wykutych w ścianach leżach spoczywały zmumifikowane szczątki stołecznej arystokracji. Każde zamknięte metalową płytą miejsce pochówku miało na swej wierzchniej stronie płaskorzeźbę przedstawiającą wykonaną w najmniejszych detalach twarz zmarłego oraz metalową tabliczkę informującą o mianie, rodowodzie oraz chwalebnych dokonaniach rezydenta. Ariel miała pewne kłopoty z odczytaniem zawartości najbliższych mijanych tabliczek, bo grupa pozostawała w ciągłym ruchu, a korytarze były kiepsko oświetlone, ale nie mogła się oprzeć wrażeniu, że niektóre mumie spoczywały w grobowcu od setek, jeśli nie tysięcy lat.

- Oto Kryształowa Krypta – odezwał się znienacka starszy Nekropolita, zabierając głos po raz pierwszy od wejścia do piramidy - Czcigodny proktor-mortarius Estierre czeka na was w środku. Zgodnie z jego życzeniem pozostaniemy na zewnątrz krypty, aby swoją obecnością nie krępować waszej konwersacji.

Podziękowawszy Opiekunowi zdawkowymi ruchami głów, agenci Ordo weszli przez łukowate i pozbawione drzwi wejście do środka rozległej sali, rozświetlonej umieszczonymi w rogach złotymi świecznikami o siedmiu ramionach. Przy jednym z miejsc pochówku stał wysoki mężczyzna w ciemnym stroju medyceusza-patologa Adeptus Arbites. Zamocowana w skrytce trumna, przesuwana na metalowych szynach, była wysunięta do połowy tak, by można było zajrzeć przez kryształową pokrywę do jej wnętrza.

Oprócz mortariusa przy trumnie stało jeszcze trzech mężczyzn, wyraźnie pobladłych i spiętych. Dwóch z nich miało na sobie zielone uniformy regulatorów, trzeci nosił dziwną odmianę tego munduru w barwie ciemnego lazuru i z naszywkami, które rozpoznał jedynie Graig. Na widok przybyszów cała czwórka przerwała nerwową konwersację. Mężczyzna w stroju patologa Adeptus Arbites rzucił kilka słów, których akolici nie usłyszeli, regulatorzy zaś zasalutowali mu służbiście i wyszli z krypty mierząc mijanych agentów badawczym wzrokiem. Ariel poczuła lodowate ciarki, kiedy spoczęło na niej przenikliwe spojrzenie funkcjonariusza w niebieskim mundurze, zdające się przenikać ją na wylot i wdzierać się przez ułamek sekundy w najgłębsze pokłady świadomości.

- Podejdźcie bliżej – powiedział medyceusz, kiedy regulatorzy zniknęli za arkadą wejścia - Nazywam się Estierre i to wszystko, co musicie wiedzieć o mojej osobie. Sprowadziłem was tutaj na mocy uprawnień nadanych mi przez Quattor, na chwałę czcigodnego mistrza Solona. Wszystko, co ode mnie usłyszycie opatrzone jest klauzulą najwyższego utajnienia i nie może zostać nikomu przekazane pod groźbą zastosowania ostatecznej sankcji. To szczególnie istotne w pańskim przypadku, funkcjonariuszu Fenoff. Klauzule tajności Inkwizycji stanowią najwyższą świętość w Sibellusie i poza nim.

Mężczyzna w uniformie arbitratora skinął w odpowiedzi głową, niemo przyjmując do wiadomości zastrzeżenia mortariusa.

- Czas nagli, dlatego przejdę do rzeczy. Spójrzcie proszę do środka tej wysuniętej trumny.

Ariel wciągnęła mimowolnie oddech, bo za przeźroczystą warstwą kryształu ujrzała spopielone, pokryte płatkami sadzy szczątki, które wyglądały tak jakby ktoś chwilę wcześniej spalił je za pomocą rozlanego po ciele mumii paliwa. Płomieniom oparła się częściowo czaszka, pozbawiona strawionych ogniem bandaży i szczerząca pożółkłe zęby. Kryształowa pokrywa trumny była od spodu nieco odbarwiona, ale pozostawała wciąż względnie przejrzysta.

- Nie wygląda zbyt przystojnie – skwitował cierpkim tonem Estierre – Ta skremowana niedawno mumia to Eedim Dalid, arystokrata należący do pomniejszego Domu stołecznej szlachty. Zmarł na atak serca sześć lat temu, podczas snu, i został zgodnie z życzeniem pochowany przez członków swej rodziny w tym właśnie dystrykcie. Zdążyłem już sprawdzić raport z autopsji przeprowadzonej tuż po jego śmierci i wynika z niego, że zgon spowodowany był naturalnymi okolicznościami. Pięć godzin temu, sześć lat z okładem po śmierci Dalida, w krypcie włączył się alarm przeciwpożarowy, ale Opiekunowi Umarłych czuwający dzisiejszej nocy w świątyni na szczycie piramidy zareagowali dopiero po pół godzinie od jego uruchomienia. Weszli na ten poziom za pomocą swoich kart kodowych, bo wejście okazało się hermetycznie zamknięte, zgodnie zresztą z tutejszymi regułami. I znaleźli zwłoki czcigodnego Dalida w takim właśnie stanie, obrócone w popiół. Nie muszę wam chyba tłumaczyć, jak potworny to i przerażający koniec dla doczesnych szczątków rodowitego Scintillijczyka.

Medyceusz zamilkł na chwilę, chcąc widać, by jego słuchacze dobrze przyswoili sobie zasłyszane wieści. Mężczyzna miał zasępioną twarz, więc akolici doszli naprędce do wniosku, że przypadek samoistnej kremacji musiał w sobie skrywać coś więcej niż przypuszczali. Słuchający go uważnie Graig Fenoff stracił na moment perfekcyjne panowanie nad swoją mimiką, a w jego oczach pojawił się błysk niespokojnej fascynacji. W tradycji scintillańskiej szlachty kremacja zwłok była zarezerwowana jedynie dla heretyków, stanowiąc powód do wieczystej hańby dla ocalałych z nieuniknionego pogromu członków rodu. Imię spopielonego heretyka wymazywano z pamięci arystokracji podczas pokutnej ceremonii Ministorum i nikt już nie mógł wypowiadać na głos jego miana, bo powszechny przesąd głosił, że ściągało to poważne nieszczęście.

- Dystrykty cmentarne to swoiste enklawy, Nekropolitalni Prałaci rzadko komunikują się ze sobą – podjął przerwany wywód Estierre – Ponieważ jednak dzisiejsze wydarzenie bardzo zaniepokoiło tutejszą Radę, Prałat Perebius niezwłocznie poprosił o konsultację przełożonych innych nekropolii. Wtedy właśnie wyszło na jaw, że w przeciągu trzech ostatnich tygodni była to piąta pozornie samoistna kremacja w Dominium Dusz w Sibellusie. Prałat natychmiast poinformował o wszystkim Magistratum, a ponieważ dyrektor naczelny Magistratum ściśle z nami współpracuje, w przeciągu dwóch godzin od pożaru fakt ów znany był już Quattorowi.

- Samoistny zapłon jest w przypadku tych mumii praktycznie niemożliwy, więc założyliśmy wstępnie zbrodnicze działanie, a że zagadką pozostawała kwestia szczelnie zamkniętych wejść do grobowca, ściągnąłem na miejsce specjalną grupę dochodzeniową Magistratum, złożoną z zaufanych ludzi. Potwierdzili oni moje wstępne podejrzenia. W tym grobowcu wciąż unoszą się niewidzialne opary Osnowy. Ktoś użył mentalnego talentu, by zniszczyć materialne pozostałości Eedima Dalina i skazać jego duszę na wieczyste potępienie.


Człowiek w lazurowym mundurze Magistratum był sankcjonowanym psionikiem tej formacji, na dodatek doświadczonym i godnym zaufania, skoro nie miał czuwającej nad nim eskorty. Dodatkowo myśli Graiga zaprząta inny problem - czy Estierre to tajny agent Ordo w szeregach Arbites infiltrujący tę formację na rzecz Inkwizycji (co jest dla Graiga czymś oburzającym i wręcz ocierającym się o zdradę) czy może jedynie podszywa się pod funkcjonariusza AA (co jest jeszcze bardziej oburzające, ponieważ w normalnych okolicznościach karą za udawanie członka Arbites jest doraźna egzekucja).


 
Ketharian jest offline  
Stary 01-10-2019, 09:49   #15
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

Jak usłyszałam o tych butach to w pierwszej chwili pomyślałam: “No bez kurwa jaj”. Ale jak psiarz zaczął rozsznurowywać turboglany to było już przesądzone…
Chuj, niech będzie, ale na pewno nie zostawię ich tutaj dla tych zjebów, Do zapachu mojego obuwia nie muszę dodawać smrodu języków i śliny jakiś starych pojebanych dziadów. Czy chuj wie czego jeszcze.

Zarzuciłam złączone sznorówkami buty na szyję i ruszyłam ku tej świętej wodzie by zobaczyć, że wiedźma już się tam chlupie.

Przyznam, że byłam trochę zawiedziona, że święcona woda nie spaliła wiedmie stóp.

No ale to chyba trochę jak z tym dowcipem o wyrywaniu dęba chujem: albo chuj był dębowy, albo dąb chujowy.

Biorąc pod uwagę okoliczności, wolę wierzyć w to ostatnie. Dziady pewnie święconkę dawno sprzedały. Każdy wie, że grabarze kradną, przecież na tym polega cały sens tej profesji.

Woda była trochę czarna… ja rozumiem, ze myłam w niej stopy jako ostatnia i przezroczysta woda jest tylko w bajkach, ale święta woda powinna chyba być taka… no trochę złota, świecąca?

***

W czasie wykładu przybrałam swoją najlepszą karcianą twarz. Zarezerwowaną na te partie, kiedy karty są naprawde chujowe i mało znaczone. Szef chyba też jest pisarzem, tylko takim skorumpowanym.

Trochę śmiesznie było, jak szef powiedział psiarzowi, “jebać konfidentów”

No dobra… nie tak to ujął okej, ale sens był ten sam.

 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
Stary 01-10-2019, 14:58   #16
 
BigPoppa's Avatar
 
Reputacja: 1 BigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputację
Proktor-mortarius. To mówi mi wiele, a na pewno to, że Estieree jest z wykształcenia lekarzem. A konkretniej patologiem lub koronerem.
Zaskoczeniem była dla mnie obecność kolejnego, tajemniczego funkcjonariusza. Kolejny psionik, ale dostatecznie silny by panować nad swoimi mocami, w dodatku z eskortą prewentorów. Nie widuje się takich rzeczy codziennie.

Zignorowałem przytyk, a może pogrożenie placem od Estieree. Nie musiał mi powtarzać zasad, czy ustępów z Prawa Imperialnego. Znałem je na pamięć. Nawet on był dobrze poinformowany o tym, gdzie wcześniej służyłem. Do Divisio Immoralis nie dostaje się pierwszy z brzegu Arbitrator, a już na pewno nie tak młody jak ja. Smykałka, zacięcie i bycie zawziętym skurwielem sprawiły, że Drusil przyjął mnie w swoje szeregi. Najwyraźniej bycie sobą opłaca się na tyle, by wylądować w Inkwizycji. Jeśli sprawa będzie dotyczyć kultów, to Divisio Immoralis powinna o tym wiedzieć. On też o tym wiedział, jawnie mi grożąc.
Obrzuciłem go spojrzeniem nr. 5 - mniej pierdolenia, więcej roboty - i wróciłem do obserwacji trumny.

Podczas wykładu - nomen omen przełożonego, tak mi się wydaje - obserwowałem pomieszczenie oraz resztę grupy. Skoro wezwali tutaj psionika z Magistratum, w dodatku na tyle silnego, to oznacza, że rewelacje o użyciu mocy psionicznych nie są wyssane z palca. Otworzenie tych trumien nie jest łatwe, o ile w ogóle jest możliwe, więc spalenie w sposób przystający do metod gangsterskich nie wchodzi w rachubę.
Osnowa. Psykerzy. Już zaczęła mnie boleć głowa. Poważne śledztwo, z wielkimi oczekiwaniami. Poczekałem do końca jego wypowiedzi, po czym sam zacząłem zadawać pytania
- Dlaczego czcigodni Strażnicy Nekropolitalni nie zareagowali od razu? Czy "ofiary" tych samozapłonów są z sobą powiązane? Trzeba naruszyć ich spokój wieczysty i odgrzebać akta personalne, bo wątpię, by sprawca działał ad hoc. Musiał być w tym jakiś klucz - podchodzę bliżej do trumny. Lekko skiwam palcem na adepta.
- Adepcie, jeśli masz przy sobie coś do zapisywania notatek, proszę zrób z tego użytek. Przyda się w śledztwie. - wyrzucam z siebie prośbę. Tak, ten młodzik na pewno mi się przyda.
- Czy prowadzony jest rejestr odwiedzin? Potrzebujemy danych wszystkich osób, które były w Grobowców w chwili tej zbrodni - wykonuje gest palcem, jakbym miał zapukać w wieku trumny, po czym dalej wyrzucam z siebie pytania - jak również i w dni, w których doszło do pozostałych incydentów.



Pomimo ogromu pytań i instynktu śledczego, który właśnie się włączył na pełnych obrotach, z tyłu głowy mam inne pytania. Estiree nosi uniform Adeptus Arbites, co oznacza, że albo szpieguje moje Adeptus dla któregoś z Oficio, albo co gorsze.. podszywa się pod członka Adeptus Arbites. A za to, w najłaskawszym wyroku, grozi kulka w łeb. Z chęcią wypaliłbym mózg takiego uzurpatora.



W trakcie pobytu w krypcie ofiary, używam Inquiry i Scrutiny. Oględziny opieram na Awarness


 

Ostatnio edytowane przez BigPoppa : 01-10-2019 o 18:44.
BigPoppa jest offline  
Stary 01-10-2019, 17:34   #17
Konto usunięte
 
Lavandula's Avatar
 
Reputacja: 1 Lavandula ma wspaniałą reputacjęLavandula ma wspaniałą reputacjęLavandula ma wspaniałą reputacjęLavandula ma wspaniałą reputacjęLavandula ma wspaniałą reputacjęLavandula ma wspaniałą reputacjęLavandula ma wspaniałą reputacjęLavandula ma wspaniałą reputacjęLavandula ma wspaniałą reputacjęLavandula ma wspaniałą reputacjęLavandula ma wspaniałą reputację
Przebywanie w świętym miejscu działało kojąco, lecz przez to ciężko mi szło skupienie na otaczających mnie ludziach. Ludzie przywiązani do doczesności są tak monotonnie podobni do siebie w porównaniu z niemal cudowną różnorodnością świętych. Posłuszeństwo stanowi drogę do wolności, pokora - drogę do radości, a jedność - drogę do własnej osobowości. To kim jestem jeszcze pozostawało zagadką, którą jeśli Bóg-Imperator pozwoli, kiedyś rozwiążę. Na razie czułam się zagubiona... i miałka.

Nie wiem co bardziej mnie poruszyło - widok zbezczeszczonego ciała, czy drugiego plugastwa? Oba te wydarzenia, do tego jedno zaraz po drugim, wywoływały konsternację i plątały perspektywę. Wpierw on: dumny, zimny i wyniosły. Przechadzał się korytarzami Nekropolii z wysoko uniesioną głową, bez opiekuna za plecami. Jakże mu zazdrościłam, a podziw wypełniał moje serce dając cichą nadzieję, że może kiedyś mnie również dane będzie. Widząc jego szybko oddalające się plecy żałowałam, iż nie dane mi będzie nigdy porozmawiać z nim choćby króciutkiej chwili.

Same zwłoki sprawiały dołujące wrażenie... potraktowano go jak heretyka. Może ktoś miał do niego pretensje z przeszłości, albo wydawało mu się, że wie o zmarłym coś, przez co niegodzien był spoczywać na świętym gruncie.

W powietrzu zabrzmiały pierwsze pytania, wydane przez jednego z Agentów, wysłannik Mistrza też mówił, nakreślał sytuację. Jedna rzecz szczególnie sprawiła, że stężałam nieruchomo.

Wedle jego słów potwierdzono pozostałości po Osnowie, więc po to mnie tu przywieziono... ale dlaczego? Skoro na miejscu znajdowało się bardziej doświadczone plugastwo. Nie zamierzałam jednak narzekać, wszak właśnie postawiono mnie na progu tak długo wyczekiwanej szansy.

Patrząc na ciało sięgnęła do kieszeni i zacisnęłam palce na kawałku materiału. Nabrałam powietrza i wstrzymałam oddech, gładząc palcem chropowato-miękką powierzchnię niewielkiej laleczki. Mojego maleństwa...

Wypuściłam powietrze nosem dopiero, gdy za zamkniętymi oczami widziałam dokładnie jej twarz, wyszytą koślawo czarną nicią. Niepotrzebne bodźce jeden po drugim ulegały odcięciu, aż pozostałam tylko ja i ona... i problem, nad którym zamierzałam się pochylić.


Inwokacja+Psyniscencja





 
Lavandula jest offline  
Stary 01-10-2019, 23:05   #18
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
239.830.M41, godz. 23.35, krypty Sibellusa

Jak się szybko okazało, proktor-mortarius Estierre - albo przynajmniej mężczyzna, który się akuratnie tym tytułem i nazwiskiem posługiwał - nie należał do osób tolerujących wchodzenie sobie w słowo.

- Widzę, że niektórym z was cisną się na usta pytania, ale jeszcze nie skończyłem mówić – oświadczył szorstkim tonem człowieka nienawykłego do tego, by ktoś odbierał mu w konwersacji inicjatywę – Mam nadzieję, że zdołam wam uświadomić powagę zaistniałego incydentu oraz potencjalne konsekwencje eskalacji tych aktów... bluźnierczego wandalizmu. Przełożeni nekropolii w Sibellusie zachowali cztery poprzednie przypadki w głębokiej tajemnicy, zarówno przed władzami jak i sobą nawzajem, w obawie przed nieuniknionym skandalem. Nie wszyscy pochodzicie ze Scintilli i możecie uważać tutejsze obyczaje za kuriozalne, niemniej jednak Scintillijczycy postrzegają kremację za formę ekstremalnej kary dla grzeszników winnych ciężkiej herezji. Poddany tej karze zbrodniarz nie tylko cierpi męki spalenia żywcem, ale zarazem przestaje całkowicie istnieć: zostaje usunięty poza margines imperialnego społeczeństwa i nigdy nie zazna wieczystego spokoju w blasku Złotego Tronu. Jeśli zaś spaleniu ulega ciało bogobojnego człowieka, wiernego i oddanego sprawie Imperium, jego dusza podąża co prawda ku Bogu, ale poprzez brak materialnych szczątków zerwany zostaje duchowy kontakt i mistyczna więź pomiędzy zmarłym, a jego potomkami. To przerażająca perspektywa, więc nie trudno sobie wyobrazić jak zareaguje stołeczna klasa wyższa, kiedy po Sibellusie rozejdą się wieści, że jakiś obłąkany psionik z sobie tylko znanych powodów spopiela zwłoki arystokratów.

- Straż Nekropolitalna nie posiada własnych psioników, zresztą jako ortodoksyjny odłam Eklezjarchii wszyscy oni żywią wobec ludzi z mentalnym darem bezgraniczną nienawiść i nie znieśliby obecności takiego wynaturzenia w swych szeregach. Z tego właśnie powodu nikt nie pomyślał wcześniej, aby sprawdzić miejsce zbrodni pod kątem aktywności psionicznej, a każdy poprzedni przypadek skrzętnie ukrywano woląc przyjąć, że pożar spowodowany był niezwykle rzadką formą samozapłonu. Tylko dzięki podejrzliwości prałata Perebiusa udało się odkryć pięć takich samych kremacji w okresie zaledwie trzech tygodni. Każda z nich miała miejsce w innej miejskiej nekropolii. Nie wiem jeszcze, czy to przypadek czy też zamierzone działanie. Nie mam pojęcia, czy ofiary tych aktów pośmiertnej zbrodni coś ze sobą łączy. I to nie mnie Quattor powierzył rozwikłanie tej zagadki.

Medyceusz Arbites urwał ponownie swój monolog, ignorując pytającą minę Graiga Fenoffa i wodząc bacznym spojrzeniem po reszcie akolitów. Najdłużej przyglądał się czarnowłosej dziewczynie z zawieszonymi na szyi butami, a jego kamienne oblicze nie pozwalało odgadnąć żadnej myśli.

- Wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z działającym na własną rękę psionikiem, który włamuje się do grobowców, być może dzięki manipulacji umysłami Opiekunów, a następnie spala wybrane z sobie tylko znanych powodów zwłoki tutejszych arystokratów. Jeśli wieści o tym wydostaną się na światło dzienne, istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że staniemy z dnia na dzień w obliczu wybuchu masowej paniki. Wysokie Domy nie cofną się przed niczym w ochronie miejsc spoczynku swych bliskich, a jeśli wyślą do grobowców prywatne armie, zwłaszcza służące rywalizującym ze sobą rodom, niewiele będzie trzeba do wybuchu otwartej konfrontacji. Koncentracja tak wielu najemnych żołnierzy na ograniczonym obszarze musi doprowadzić do eskalacji napięć pomiędzy Domami. Nasi czcigodni pryncypałowie życzą sobie, aby tę sprawę rozwiązać tak dyskretnie jak to tylko możliwe.

- Wszyscy w większym lub mniejszym stopniu przysłużyliście się Świętemu Oficjum, chociaż nie było wam jeszcze dane ze sobą współpracować. Z woli mistrza Arksesa Solona, chwała jego imieniu, nastąpi to teraz. Byście mieli jak największą swobodę działania, otrzymacie w Trójrożcu identyfikatory specjalnej jednostki dochodzeniowej Arbites, a te zapewnią wam dostęp do większości miejsc w stolicy. Jeśli zaistnieje taka potrzeba, posłużcie się wersją wyjaśnień, w której ciało Dalida zostało przypadkowo zniszczone podczas rabunku grobowca dokonanego przez nieznanego nam jeszcze cmentarnego złodzieja, wy zaś prowadzicie w tej sprawie śledztwo. Takie same wyjaśnienia dotyczą pozostałych czterech kremacji.

- Otrzymacie do swej dyspozycji adeptów-kompilatorów Ordo oraz dostęp do pokoju dochodzeń poziomu Magenta. Dostaniecie karty identyfikacyjne Arbites, aerodynę z pilotem, dostęp do stacji roboczych Magistratum i Administratum oraz w razie uzasadnionej potrzeby do zbrojowni. To szerokie plenipotencje i pragnę wierzyć, że zdajecie sobie z tego sprawę. Nie mnie oceniać decyzje podjęte przez znaczniejszych od nas członków Ordo. Mistrz Solon wydaje się spoglądać na was łaskawym wzrokiem, ale jego życzliwość skończy się przy pierwszym potknięciu, miejcie to na względzie. Nie miejcie złudzeń, w machinie scintillijskiej Inkwizycji nie jesteście nawet trybikami, lecz malutkimi robaczkami, które nieświadomie wpełzły pomiędzy jej maszynerię. Niepowodzenie misji nie wchodzi w grę i grozi ekstremalnymi sankcjami.

- To wszystko, co miałem wam do przekazania. Jeśli chcecie o coś zapytać, właśnie teraz macie ku temu sposobność.
 
Ketharian jest offline  
Stary 01-10-2019, 23:54   #19
 
BigPoppa's Avatar
 
Reputacja: 1 BigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputację
Autorytarny, nieznoszący myśli, iż ktoś próbuje wejść w jego narrację. Najgorszy typ człowieka, jaki można spotkać. Nie trawiłem i nie trawię takich ludzi.
I coraz mniej mi się podobał.

Oczywiście, nie musiał mi powtarzać po raz kolejny, jak dużej wagi jest to śledztwo. Jakie są oczekiwania i konsekwencje. Dziwiłem się tylko, że wybrano taką grupę - ludzi, którzy są zwykłymi Akolitami. Nie stanowią nawet początkowego materiału do kolejnych poziomów. Świeża krew, rzucona na głęboką wodę. Albo Solon miał zbyt dużą wiarę w trzeźwość oraz powiew nowości, jakie wniesie grupa żółtodziobów, albo.. nie, to zbyt ponura myśl.
Zignorowałem także jego słowa o tym, jaką tożsamość mamy przybrać. Doskonale wiedziałem o jakiej specjalnej jednostce dochodzeniowej mówił. Samo to było skandalem, a w moim skromnym mniemaniu, zasłużył na egzekucję przez rozstrzelanie za to bluźnierstwo i podszywanie się pod Adeptus Arbites. Tacy z nich funkcjonariusze Adeptus Arbites, jak ze mnie Astartes, słowo-kurwa-daję. Psioniczka z milczącym strażnikiem w czerni, recydywistka z tatuażem na pół czoła, chłopaczek suchy jak mój mały palec. Jeszcze może ten gwardzista jak Cię może, powie się, że z Prewentury jakiś dolnych dystryktów, to przymkną oko bo tam trzeba być maszyną do walki. Japierdole.

Pomysł z wersją rabunku grobowców był jeszcze bardziej debilny, niż podszywanie się pod Arbitratorów. Przecież rody, których dotyczy cała ta hucpa, dostaną pierdolca porównywalnego do opisywanej przez niego sytuacji. Zlecą się pod eskortą prywatnych cyngli, chcąc sprawdzić co z szczątkami członków ich rodzin. I co, Straż Nekropolitalna zatrzyma ich tymi laskami? Wolne żarty.
Nie zrobił na mnie wrażenia warunkami pracy. Przebiorę się w cywilne ciuchy kopcowego prola i będzie to najlepszy kamuflaż. Odznaka Arbitratora na pokornych, kamizelka mesh pod ubranie i pistolet - no dobra! Skorzystam z ich zbrojowni, bo przyda mi się jakaś znaczna giwera.
- Podtrzymuje swoje pytania. - odpowiadam bez namiętności.
 
BigPoppa jest offline  
Stary 02-10-2019, 21:23   #20
 
Lisu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lisu ma wspaniałą reputacjęLisu ma wspaniałą reputacjęLisu ma wspaniałą reputacjęLisu ma wspaniałą reputacjęLisu ma wspaniałą reputacjęLisu ma wspaniałą reputacjęLisu ma wspaniałą reputacjęLisu ma wspaniałą reputacjęLisu ma wspaniałą reputacjęLisu ma wspaniałą reputacjęLisu ma wspaniałą reputację
Chwilowa ekscytacja spodziewaną misją wypaliła się momentalnie, gdy z ciemnych pomieszczeń Trójrożca poprowadzono mnie do śmierdzącego wnętrza transportowca. Lot aerodyną był taki sam jak tysiące poprzednich. Za towarzystwo dodali mi bandę cywilnych ćwoków z chędożoną wiedźmą na czele. Chociaż kto by się chwycił takiej znajdy. Veritas miał przejebane po całości. By mi się trafiła fajna dupeczka to też bym sobie gały opierdolił żeby nie tracić czasu na mruganie. A tak padaka na całej linii. No nic, trzeba się skupić na przyprowadzeniu mistrzowi z powrotem tych niedojebów całych i zdrowych to może czeka mnie jakaś nagroda.

Śmierdząca mgła nazywana przez tutejszych “powietrzem” wdarła mi się do płuc zaraz po lądowaniu wywołując atak kaszlu. Chyba nigdy się do tego nie przyzwyczaję. Gdyby tak jeden kocmołuch z drugim odetchnęli świeżym, zimnym powietrzem z mojej rodzinnej planety pewno by się podusili od nadmiaru czystości. Dobra, koniec marzeń. Teraz jesteś na tej śmierdzącej planecie i masz zadanie do wykonania. Nic innego się nie liczy.

Punkt pierwszy, ocenić stan i przydatność niedojebów, znaczy cywili. Wiedźma pewnie coś tam potrafi, inaczej nie daliby jej za strażnika jakiegoś cyborga zakutego w ceramiczny pancerz. Pewnie też umie korzystać ze swoich zabawek bo jakby inaczej miał rozwalić łeb podopiecznej gdyby tej odpierdoliło. Dwóch z głowy, teraz pod górkę. Śmierdzący atramentem na kilometr szczur wyglądający jakby mógł go przewrócić prztyczek w nos. Jeden na minus. Jakaś podkurwiona piczka z imperialnym stemplem na łbie. Pewnie wygrzebali ją z jakiegoś więzienia, jebnęli pieczątkę na chwałę Imperatorowi i zagonili do roboty. Ale wygląda na to, że nie trzeba będzie się o nią martwić. Tacy ludzie są jak szczury, dadzą sobie radę wszędzie. No i został na koniec orzeszek. Psem jebało od niego na kilometr. Przeskanował mnie od stóp do głów gdy tylko zająłem miejsce, ale skoro przyjęli go do Inkwizycji to musiał mieć nosa. Miejmy nadzieję, że chociaż to, bo nóżkę to mu już ktoś przetrącił. Da radę póki nie trzeba będzie spierdalać, znaczy wycofywać się w taktycznym szyku osłaniającym.

Cmentarz?! A to się wpierdoliłem jak pragnę zdrowia. Mało było rzeczy które bardziej wkurwiały ludzi jak zakłócanie spokoju ich zmarłych. No ale co zrobisz. Służba. Z ichnią strażą cmentarną wymieniłem standardowe straszonko kto niby większy kozak. I co z tego jak szanowna mumia rozpierdoliła mój tok myślenia jednym zdaniem. Przez moment miałem nadzieję, że sobie stary żartuje. Nic z tego, po chwili popierdalaliśmy na bosaka po zimnym kamieniu zostawiając za sobą święcie mokre ślady. Zimno było nawet przyjemne, świadomość zostawiania za sobą swojej własności już nie. Jak się komuś moje desanty przylepią do rączki to zrobię taki raban, że co świeższe truposze powstaną z martwych.

Pytań nie miałem żadnych. Niech się ogar razem z wiedźmą wykaże. Przy odrobinie szczęścia może i pismak zapyta o jakieś konkrety. Sam raczej zastanawiałem się, dokąd może nas zaprowadzić to śledztwo. I jakie środki lub umiejętności będą potrzebne do rozwiązania tej zagadki. Pomysł z przebraniem się za Adeptus Arbites ani trochę nie przypadł mi do gustu. Jednego psa już mamy, ja dam sobie radę. Pismaka się przebierze i postawi z tyłu. Nawet tą orlicę można by wcisnąć w odpowiednie łachy i udawać, że pasują. Ale skąd do kurwy nędzy w szeregach Arbites niezweryfikowany psionik z własnym, prywatnym veriferem. Ktoś chyba ostro zabalował z amaseciem tworząc ten plan. Dostęp do zbrojowni się przyda bo nie będę bujał się po mieście w gwardyjskim pancerzu. Trzeba skombinować coś lżejszego i bardziej dopasowanego. Przynajmniej moja szabelka się nada. Nie ma nic bardziej pewniejszego niż monokrystaliczne ostrze jeśli człowiek musi leźć tam gdzie go nie chcą widzieć. Bo to, że przy tym śledztwie nadepniemy komuś na odcisk było pewne jak amen w pacierzu.
 
Lisu jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:16.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172