Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-11-2019, 12:24   #1
 
Fenrir__'s Avatar
 
Reputacja: 1 Fenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputację
[Traveler] Wing Commander



Podsektor Qui Go Lean
System Qui 4
Orbita Gazowego giganta

14 marca 2742 roku godzina 17:00 USST

- Polaryzacja ujemna, szumy w normie, Lidary widzą jedynie pustkę. - Zakomunikowała monotonnym znudzonym głosem Sara Parker, młoda operatorka skanerów na kutrze sensorycznym KS-456 Puchacz. Kutry sensoryczne w flocie USS od początków swojego pojawienia noszą nazwy sów. Był to niewielki okręt z 5 osobową załogą którego zadaniem było nasłuchiwanie przestrzeni. Rozkładane ekrany niczym żagle rozkładające się szeroko w przestrzeń potrafiły śledzić najdrobniejsze ruchy tysiące kilometrów dalej niż sensory na znacznie większych jednostkach. Do tego kutry posiadały szereg dronów zwiadowczych, z których tworzyły sieć nasłuchową jeszcze lepiej potrafiąc wyłapywać sygnały z dalekiej przestrzeni.

- Victoria, tutaj Puchacz! Melduje, że nasłuch ujemny przesuwamy stożek minus 15 stopni w osi płaszyzny ekliptyki układu. Kontynuujemy nasłuch aktywny. - Zameldowała zgodnie z regulaminem dowódca sowy puchacz Porucznik Natasza Kiriliov.
- Puchacz, Potwierdzam. Kontynuuj zgodnie z wytycznymi. Bez odbioru! - W tle słychać było nieco komputerowy Głos Porucznika Nicolasa Messe, oficera komunikacyjnego na Victorii.
Natasza wyłączyła komunikator i spojrzała w stronę pilota. Młodego azjaty, nowego na pokładzie, którego nazwiska nie była w stanie zapamiętać wołała na niego Kim..
- Kim przesuń nas na stożek minus 15. Ustawcie drony i Sara… Znajdź coś tym razem…
- Aye Skipper! - rozległo się chóralne choć niezbyt równe na mostku.

Natasha zapadła się w wygodny kapitański fotel. Jej załoga zabrała się do pracy… To był kolejny taki dzień, odpoczynek od stresu ochrony konwojów i bezwzględnych Kilrah atakujących niczym tygrysy z zaskoczenia. Taka służba jej odpowiadała. Choć po 3 tygodniu zaczynała być nużąca.

***

Spokojny dźwięk harmonijki wibrował w powietrzu. Głośny wibrujący ton wybił się w przestrzeń. Zawisł tam na chwilę by opaść powoli zawodząc melancholijnie. Nieogarnięta czerń kosmosu z miliardami gwiazd mrugających zdawałoby się w harmonii z harmonijką. Niemal całe skrzydło słuchało melancholijnego zawodzenia Clevelanda. Była to jakaś odmiana w nudzie jaka ogarniała ich na patrolu.

Cleveland jakimś cudem oparł nogi wysoko na kokpicie. Hełm dryfował w nieważkości, on sam jakoś przemycił swój kapelusz, który miał teraz naciągnięty głęboko na twarz i wprawnym dłońmi delikatnie manipulował harmonijką wydając z niej niesamowite wręcz dźwięki.

Ściszył powoli głos kończąc melancholijną nutą podniósł wzrok i zapatrzył się w przestrzeń. Odsuwając od ust harmonijkę


Dla tych co szukają imersji - You raise me up...
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=LcjKmsvYdeE[/MEDIA]



Zapatrzył się w czerń.

To było chyba najnudniejsze zadanie jakie dostali w ciągu ostatniego miesiąca. Myśliwce typu Anioł MK II nie nadają się do długich zadań i patroli. Ktoś jednak kiedyś wymyślił taktykę wolnego przelotu podczas której myśliwiec miał szybko się rozpędzić przelecieć w dryfie na miejsce docelowe i tam wyhamować i oczekiwać na dalsze zadanie… A jeszcze ktoś wyżej postawiony stwierdził, że należy to przećwiczyć. Dlatego wisieli tutaj razem z kutrem. Całe ćwiczenie polegało na odpaleniu komputera nawigacyjnego, który sterował kutrem i siedzenia pół dnia w na wpół martwym myśliwcu i patrzeniu jak co jakiś czas powoli obraca się kuter z rozłożonymi żaglami.

Oni jeszcze coś robią a my tylko siedzimy. Nic się tutaj nie dzieje.. Od pół roku mamy zawieszenie broni.Jest spokój nikt na nikogo nie poluje. Przecież te samobieżne platformy z rakietami spokojnie by wystarczyły.

Clevland spojrzał na swój wyświetlacz taktyczny. W promieniu sekundy astronomicznej rozłożone zostały platformy i oni, wszędzie było pełno dronów z kutra. Słowem zielona plama…

Przewinął ekran nieco w bok i spostrzegł drugą zieloną plamę drugiego kutra. Też obstawionego przez obsadę aniołów. To byli Raptors dowodzeni przez Lizarda. Raczej tak.. Bo w odpowodzie zostawili Huntersów. Ci przynajmniej mają grawitację siedząc na Viktorii

***

- KARETA! - krzyknął młody przystojny pilot wykładając na skrzynie z rakietami karty trzymane do tej pory z ręki i wybuchnął serdecznym śmiechem! Cztery damy dumnie wypinały pełne piersi na plastikowych kartach.
- Kurwa! Diuk! ty oszukujesz! Nie będziemy z tobą grali!…- czarnoskóry rówieśnik diuka ,o ufarbowanych na biało włosach, rzucił na prowizoryczny stół karty.
- Pieprzony szczęściarz! - do kupki kart dorzucił swoje brat bliźniak Whita ale o czarnych włosach młodzieniec nazywany Black.
Czwarta grająca, równie młoda jak całe towarzystwo dziewczyna ze znamieniem w kształcie koniczynki pod okiem tylko przesunęła karty po skrzyni. Nawet ich nie odkrywając. Ale jej mina wiele tłumaczyła...

Hunter podniósł wzrok znad tabletu, w którym kończył sprawdzać checklistę swojego myśliwca. Niby byli ludzie od tego na pokładzie lotniskowca. Naprawdę świetni inżynierowie, ale on jednak wolał wszystko sprawdzić sam. Hazard zaczynał stawać się tradycją w jego oddziale. Młodzi załapali bakcyla kolejna tradycja floty, którą szybko podłapali. Zobaczył też stojąca niedaleko Fierce. Oparta o kadłub wielkiej maszyny przypatrywała się poczynaniom kolegów,na jej twarzy gościł ten dziwny grymas coś między uśmiechem a szyderstwem.

Szeryf i strzyga grzebali coś z tabletem podpiętym do złącza jej myśliwca.
Żuraw siedziała na skrzydle swojego myśliwca w pozycji lotosu i ceremonialnie składała żółtą kartkę papieru.

Obrócił głowę i zobaczył że myśliwcu ustawionym do wystrzału zaraz obok niego Jasmin męczyła się z zamocowaniem czegoś na krawędzi wizjera kokpitu. Było to chyba jakieś zdjęcie.

Tablet zawibrował komunikatem. Przesunął głowę z powrotem do treści swojego tabletu. Dobiegł końca test stabilności reaktora. Wahania rzędu 0,0001. Było lepiej niż ostatnio. Te nowe cewki rzeczywiście poprawiły stabilność.

Skrzydło Huntersów jako odwód czekało na pokładzie Victorii i jeszcze miało sporo poczekać. Zmiana dopiero za 2 godziny.


Macie czas do piątku na rozbudowanie fabularne swoich postaci, odgrywanie ich zachowania, interakcje sojusze i antysojusze. Twórzcie enpeców do woli i rozbudowujcie świat. W piątek ruszamy na poważnie.
Rzuciłem monetą i Shadows wylądowali na warcie w kosmosie. Oni mają ciut trudniej z interakcją dzieli ich od siebie spory dystans, ale zawsze można coś wydumać na łączu radiowym.

Nie ma ogłoszonego MCONu więc komunikacja radiowa jest dozwolona.

Dla jasności skrótowce
USST - system czasowy Unii Systemów Soloranych, liczony na podstawie czasu ziemskiego greenwich.
MCON - skrót od Minimal Comunnication. Oznaczająca zakaz transmisji radiowych możliwe tylko bezpośrednie komunikaty laserowe. Jednak by transmisja laserowa była ciągła należy przekazywać wszelkie zmiany kursu i położenia. W sytuacji bojowej jest to mocno utrudnione. MCON ogłaszany jest gdy jednostki nie chcą być wykryte.

 

Ostatnio edytowane przez Fenrir__ : 19-11-2019 o 13:21.
Fenrir__ jest offline  
Stary 20-11-2019, 12:39   #2
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Życie jest ciężkie frajerzy - zaśmiał się Duke - I nie oszukuję, tylko wykorzystuje naturalne predyspozycje! Może was pocieszy to, że tak zarabiałem na życie i części zamienne w kurortach Rodezji gdzie ścigałem się na ślizgaczach. Nie opowiadałem wam? To było zanim zostałem przyszłym bohaterem narodowym. Nie zawsze byłem piękny i bogaty… nie, w sumie to zawsze byłam. - wyszczerzył się.
Zgarnął pulę i zaczął tasować karty.
- To co? Komu jeszcze kasa została? Obiecuję, że będę grał jedną ręką.
Na dowód swoich najszczerszych intencji zaczął przekładać karty w dłoni.
https://www.youtube.com/watch?v=UrZrNJ7k4OU

Mogłoby się wydawać, że Danny Warrington III zgrywał się z tym bohaterstwem. Niestety on taki był naprawdę. Był przekonany co do swojej doniosłej roli jaką odegra. Co dziwne, sporo pilotów podzielało jego zdanie. Miał już swój fanklub, “wirtualną eskadrę”. Paru młodych pilotów obiecywało, że jak tylko dostanie dowództwo złożą podania by ich przenieśli do niego. Miał w sobie coś co przyciągało ludzi.

Jedną z osób nie podzielających tej fascynacji była Strzyga.
https://i.pinimg.com/originals/2a/71...17c378bd7d.jpg
Stwierdzenie, że nie podzielała fascynacji to mało powiedziane. Pałała do niego takim uczuciem, że jak tylko przydzielono ją jako jego skrzydłowego zrobiła awanturę Archerowi. Oczywiście nic nie wskórała, poza dodatkowymi godzinami w symulatorze na misji “patrolowej”, trzy godziny pilnowania wirtualnego transportowca, a na koniec wróg się nie pokazał.
Duke i Strzyga prowadzili się ze sobą w akademii, ale o coś się poprztykali. O co? Nawet po wódce żadne z nich nie wyjawiło tego sekretu.
Chodzą też słuchy, że Strzyga wstąpiła do akademii z przymusu. Był jakiś epizod w jej życiu, w który zamieszani byli piraci, dobra luksusowe o nieustalonym pochodzeniu i spore pieniądze.
 
Mike jest offline  
Stary 20-11-2019, 15:11   #3
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
[media]http://www.youtube.com/watch?v=bfwOdpur01M[/media]

Miała ostro popieprzone szczęście, że znalazła się na pokładzie Victorii. Pasowała do tego miejsca jak pięść do nosa... Niestety jakiś skończony sadysta we flocie stwierdził, że jest zbyt cennym zasobem by po prostu pozwolić jej w spokoju skonać. Sporo zachodu ich kosztowało, żeby postawić ją na nogi. Na jej pieprzone szczęście zastosowane leczenie doprowadziło ją do pełni zdrowia oraz sprawności fizycznej i teraz tylko czasem musiała sięgać po środki przeciwbólowe.

Przynajmniej na Victorii nie było tak źle jak podczas szkolenia. Tu wystarczyło obić gęby raptem dwóm kretynom, którzy nierozważnie weszli jej w drogę i reszta już wolała nie znosić ją na dystans. A tam znalazło się kilku szkoleniowców, który próbowali za wszelką cenę udowodnić, że się do niczego nie nadaje i uwalić ją na każdym kroku. Gdyby miała empatię to by było jej im szkoda, bo wszystkie ich próby spaliły na panewce. Jak tak teraz z dystansu czasu na to patrzyła, to nawet było to satysfakcjonujące widzieć ich wściekłość, gdy nie tylko okazywała się dobra jako pilot, ale wręcz zajebista. Ale dla Eyre było to jak przechodzenie samouczka w grze, w którą grała już setkę razy.

Dla niej "służba" na Victorii była jedynie odroczeniem wyroku śmierci. Oficjalnie mówiono o niej, że była tu bo w zamian groził jej pluton egzekucyjny. Nie było to do końca prawdą, bo dla kogoś o jej temperamencie szybka i w miarę humanitarna śmierć nie była czymś strasznym. Gorsza była za to sugestia, że dożyje starości zamknięta w celi. A to już motywowało, żeby zostać pilotem myśliwca w najgorszej, bo pierwszej linii walki.

I tak to miała przed sobą wizję śmierci w niedługim czasie, otoczona ludźmi których tylko zasady powstrzymywały przed dokonaniem na niej zbiorowego linczu. Ale jak tak dłużej się nad tym zastanowić to przecież w poprzednim życiu miała podobnie. Karierowicze idący po trupach byli wszędzie tylko, że w jej pirackim żywocie miało to bardziej dosłowne znaczenie więc i szanse dożycia starości nie były wcale większe. Może i ludzie jej nie cierpieli, pewnie nawet znaleźliby się tacy co życzyli żeby rozbiła się podczas patrolu, ale każdy z tyłu głowy miał świadomość, że jest diabelnie przydatna. Ale nie chodziło tu tylko o umiejętności jako pilot, ale coś więcej. Nie było tajemnicą, że Czarnobrody poza okazjonalnym rabowaniem statków Floty potrafił również robić rajdy na granice wpływów Kilrah. Jakie czary za tym stały? Na pewno prawa ręka najbardziej poszukiwanego pirata miała tą wiedzę. Eyre nie miała takich zapędów samobójczych jak się rysowała, więc dzieliła się tymi informacjami.

Pełnię szczęśliwości do użalania się nad swoim życiem expiratce psuły warunki pracy. Były genialne. Powietrze na okręcie było dobrze przefiltrowane, wszędzie było czysto, nawet w maszynowni i hangarze można byłoby jeść z podłogi. Jedzenie zawsze podstawione pod nos i nie racjonowane, ubranie uprane i złożone dostarczone do kajuty. I kajuta, ciasna co prawda, raptem 3 na 3 metry, ale wszystko było w niej co potrzebne. No i co najważniejsze: sprzęt był zawsze w pełni sprawny do lotu, pachnący nowością, bo strata myśliwca była według floty mniejszym kosztem niż śmierć pilota. Gdyby ktoś powiedział to w grupie piratów to by został wyśmiany. Tam sprzęt był cenniejszy od życia ludzkiego, z braku zamienników łatany nierzadko na taśmę, drut i ślinę. Prowizorka była podstawą, na której wszystko latało.

Dlatego Eyre uwielbiała swój myśliwiec, który dostała na Victorii. Nigdy wcześniej nie latała takim dopieszczonym cacuszkiem. Dopiero na nim mogła pokazać w pełni swoje talenty pilotażu. Kochała tą maszynę do tego stopnia, że w pełni jej rekompensowała wszystkie trudy. Oczywiście nikomu nigdy nie zamierzała się do tego przyznać.

W zamierzchłych czasach Eyre była duszą towarzystwa, która czas wolny spędzała na imprezowaniu, lecz teraz z wiadomych powodów trzymała się od wszystkich na uboczu, skąd w zależności od nastroju, spoglądała na innych znudzonym lub szyderczym spojrzeniem. Swój czas jeśli akurat nie była w myśliwcu, to spędzała na symulatorze wykręcając na nim kolejne najwyższe wyniki. Złośliwi komentowali, że była w tym dobra, bo nic poza tym nie robiła. I w sumie taka była prawda, bo zaniechała dawnych rozrywek, z czego części była tu po prostu uznana za nielegalne. Czasem tylko dołączała do innych na popijawach, ale nawet spore ilości alkoholu nie zachęcały jej do otwierania się przed kompanami.

Co mogło dziwić ze swoją przyzwoitką, jak to zwykła nazywać skrzydłowego, dogadywała się najlepiej. Już w trakcie szkolenia zawiązali układ symbiozy, w którym Jokinen pomagał jej przebrnąć przez bełkot procedur, a w zamian ona dawała mu wskazówki jak latać, żeby zaliczyć kolejny etap. Oczywiście w jej opinii Simon Jokinen był lotniczą lebiegą i ten kto go dopuścił do lotów musiał być ciężkim debilem. W każdym razie sobie przypisywała zasługę, że w ogóle jakoś złapał jak należy sterować myśliwcem.
Ale chłopak miał też swoje talenty i znacznie nadrabiał braki w pilotowaniu, swoimi czarami jakie odczyniał, gdy siadał przed komputer. Można było odnieść wrażenie, że nie ma dla niego barier nie do przejścia. Kiedyś, jeszcze w trakcie szkolenia, Eyre całkiem serio powiedziała mu, że gdyby miała kogoś takiego za czasów pirackich to ekipa Czarnobrodego byłaby niepokonana. Pierwszy raz udało jej się wtedy go zawstydzić tak, że nie wiedział co odpowiedzieć.

.. :: :: :: ..

Fierce. Kto miał z nią do czynienia chociaż przez chwilę albo widział jak lata wiedział jak idealnie ten przydomek do niej pasował. W walce zawsze zachowywała zimną krew, nigdy się nie wahała i po prostu latała jakby własne życie miała za nic.

W trakcie oczekiwania na rozpoczęcie zmiany, zawędrowała do hangaru. Eyre Pearce była szczupłą kobietą, można by powiedzieć, że wręcz chudą. Miała długie włosy w odcieniu platynowego blondu, które pofalowaną kaskadą opadały jej na ramiona. Cera porcelanowa, prawie szara wskazująca na przebycie niedawno jakiejś ciężkiej choroby. Ubrana była w standardowy kombinezon pilota, którego rękawy miała podwinięte za łokcie. Z rękami skrzyżowanymi na piersi stała oparta o kadłub statku i przyglądała się jak Jokinen i skrzydłowa Jaśnie-Pana-Dziedzica grzebią w jej myśliwcu. Nie przeszkadzało jej, gdy Sheriff to robił, ale już na Strzygę spoglądała niczym harpia szykująca się do ataku. Odkąd doszły ją słuchy jakoby ta kobieta miała podobną przeszłość, to stała się ostrożna w jej obecności. Zastanawiała się, czy mogła mieć z nią kiedykolwiek do czynienia.

Kątem oka Fierce złowiła spojrzenie Huntera, który akurat się jej przyglądał. Posłała mu znudzony grymas i niedbale zasalutowała, po czym powróciła do "pilnowania" parki przy jej myśliwcu, zupełnie nie zwracając uwagi na znajdujący się tuż obok mały klubik hazardzistów. Wielu narzekało na patrole które teraz wszyscy uskuteczniali, ale nie Eyre. Dla niej każda okazja by wylecieć z hangaru była dobra.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 20-11-2019 o 15:27. Powód: dodanie avka skrzydłowego
Mag jest offline  
Stary 21-11-2019, 12:59   #4
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Nudniejszego zadania to chyba nie pamiętał od momentu gdy dostali przydział na lotniskowiec USS Victoria. Cóż służba nie drużba. Takie warianty też trzeba ćwiczyć jednak z drugiej strony ile i jak długo można.
Przestrzeń, ostatnia granica... Gdzie ja to słyszałem pomyślał sobie Draugdin. Rzeczywiście ogrom przestrzeni kosmicznej był przytłaczający, ale też i bezgranicznie piękny. To jeden z dodatkowych elementów dla których tak kochał to co lubił. Nieograniczone możliwości i nieskrępowanie praktycznie żadnymi ograniczeniami.

Znał swój myśliwiec Anioł MKII jak własna kieszeń. To była jedna z najlepszych maszyn jakimi dane mu było latać. To była maszyna bojowa i w takich sytuacjach sprawdzała się idealnie. Jednak to tego typu zadań jakie wykonywali teraz nadawał się krótko mówiąc średnio.

Cisza i spokój. To był plus. Przynajmniej można było złapać trochę odpoczynku. Szkoda tylko, że mieli w warunkach ćwiczebnych ograniczone procedury komunikacji głosowej, bo tak by można było sobie przynajmniej pogadać. Jednak ich przełożeni byli raczej dość radykalni w swoich decyzjach i trzymaniu się przepisów.
To jednak nie przeszkadzało w żadnym stopniu Draugdinowi. Zawsze miał przy sobie swój osobisty datapad. Mało kto jednak wiedział, że minimum 3/4 jego pamięci zawierały książki. Tak "Ghost" jak go zwali był staroświecki. Każdą wolną chwilę poświęcał na czytanie. Zbierał i kolekcjonował książki z historii starej dobrej Matki Ziemi.

Ciekaw był tylko jak sobie radzili z tym najnudniejszym w całej flocie zadaniem inni. Ta cisza radiowa była pozbawiona sensu. Kliknął ponownie ekran datapada i kontynuował czytanie.

Jeszcze jakieś dwie godziny do zmiany...
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 22-11-2019, 00:32   #5
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
Na pierwszy rzut oka można go zgubić z racji niskiej postury. Wzrok też ma jakby ciągle czegoś wypatrywał, a Jake po prostu tak wygląda. Co lubi prócz pilotażu? Lubi dobrze zjeść i się napić, choć zazwyczaj i tak na jednym drinku się kończy. Nie jest zbyt silny, ale za to szybki. Jedyną osobą, która tu nie pasowała był właśnie Shorty, a czemuż to? To kolejne pytanie, na które trzeba będzie poczekać. Znalazł się tu w ślad za Ghostem. Kawał dobrego chłopa i zawsze pomocny. Znali się od dawien dawna. Misja dla 'wędkarzy' heh. Musieli obserwować drona i tak naprawdę nic poza tym.

Nuda, siedzimy. Nic się nie dzieje. Ale daleko jeszcze? - myślał tak sobie niemal zasypiając. Wąskie oczy też nie ułatwiały postronnym świadkom określić czy Jake tak naprawdę śpi czy też czegoś wypatruje. Dobra, ale chyba czas powiedzieć coś o jego przybocznym. Kassim 'Kassim' Perez. Ni to Hiszpan ni to Arab ni to Wydra. Taki kundel z bagien tylko bez bombki pod pazuchą. Jake nazywa go Kassim 'Kassim', bo Górnik jakoś mu się źle kojarzy. A kim on był? A zresztą to nie zmartwienie Shorty'ego. Niech Kassim sobie wysadza kogoś innego. Widział jak Ghost czyta coś na swym datapadzie, więc wolał mu nie przeszkadzać. Obserwując stateczek założył ręce na klatę i westchnął sobie. Ok, super. Nasi górą.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036

Ostatnio edytowane przez Adi : 22-11-2019 o 00:34.
Adi jest offline  
Stary 22-11-2019, 00:47   #6
 
harry_p's Avatar
 
Reputacja: 1 harry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputację
"Space, the final frontier" – jak mawiał klasyk. W końcu on tak samo jak wcześniej tatko i bracia znalazł swój dziki zachód. Tu w końcu czół się jak u siebie. Przestrzeń wokół, nieważkość czarna pustka i gwiazdy. Tak musieli się czuć pierwsi kowboje na starej ziemi. Tak musiał się czuć tatko jak wylądował na Łałatukina i dostał swój kawałek planety. W takich chwilach jak ta zgodził by się nawet latać za darmo. Na szczęście nigdy się nie zdradził się z tą myślą bo ktoś z góry mógłby to jeszcze wziąć na poważnie. Do pełni szczęścia brakło mu tylko ukochanej gitary i kubka czarnej słodkiej kawy. No ale nie można było mieć wszystkiego. Na szczęście w nawet w ciasnym kombinezonie zawsze udało się przemycić harmonijkę a Kapelusz przy odrobinie wysiłku dało się schować między oparcie fotela a boczny panel bezpieczników. Jedyną trudnością było pojawić się w hangarze przed kontrolą techniczną Anioła po misji. Dziwnym trafem Sydney Gerando główny mechanik odpowiedzialny za stan technicznych Aniołów nie tolerował pozaregulaminowego wyposażenia „jego” skarbeńków.

Z jednej strony mu się nie dziwił Anioły były wspaniałe. Na zakończenie służy obiecywał sobie sprawić jednego takiego kosmicznego rumaka. Pogada z kim trzeba jak będzie trzeba to i posmaruje. Tantiemy za albumy, live striming, Jeszcze parę lat i powinno się udać. Tymczasem pogładził czule stery.

- Jeszcze nie czas maleńka, ale przyjdzie chwila że jeszcze pobrykamy.

Przyłożył kolejny raz harmonijkę do ust i w eter popłynęła skoczna melodia na jaką zasługiwała ta wspaniałą maszyna.

Kolejny raz w raporcie będzie wzmianka o muzyce, znów będzie łgał że złapali cywilną stacje. Ale tak poprawcie tam na górze też lubili sobie posłuchać. Więc przymykali oko na każdą bzdurę byle by tylko w raporcie nie było białych plam.

https://www.youtube.com/watch?v=FgNgCFV9dy4

 
__________________
Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka.
harry_p jest offline  
Stary 22-11-2019, 10:21   #7
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
Hunter nie grał w pokera z innymi. Zapytany o powód zawsze odpowiadał, że szczęście towarzyszące mu całe życie jest mu przychylne tylko dlatego, że nie marnuje go na pierdoły. Nie każdy rozumiał jego poczucie humoru. Zawsze żartował z poważną miną i tylko ci bardziej lotni byli w stanie to wychwycić.

ST. John jednak wszystko zawdzięczał ciężkiej pracy. Pochodził z ziemi z biednej rodziny. Mieszkali w socjalnym kompleksie mieszkalnym, a jedli tylko przetworzone syntetyczne jedzenie z przydziału, którego było coraz mniej. Wszystkie surowce i jedzenie z Ziemi leciało w kosmos do budowy i wyżywienia floty. Ojciec wyprowadził się i nie mieszkał z matką od kiedy Ian był dzieckiem. Początkowo nie odwiedzał go, bo matka nie pozwalała mu szwędać się samemu po niebezpiecznej dzielnicy, a jak podrósł to miał go już w dupie.

Matkę odwiedzał za każdym razem gdy zmiana w przydziale lub przepisowy urlop zapędzały go w obszar bazy na Księżycu. Jej też przelewał sporą część kredytów ze swojego żołdu.

Głupio się przyznać, ale wstąpił do floty bo marzył o prawdziwym jedzeniu. Nie miało dla niego znaczenia jaki będzie miał przydział. Dla niego samego było ogromnym zaskoczeniem, że miał tak dobre wyniki jako pilot i to cholernie dobry pilot. Nikt nie wie ile kosztowało go dojście do punktu w życiu, w którym obecnie się znajdował się i nie miał ochoty o tym opowiadać. Nie wstydził się tego. Po prostu nie widział ku temu najmniejszego powodu.

***

Hunter wrócił do rzeczywistości zdając sobie sprawę, że patrzy w kierunku Fierce, która wykonała w jego kierunku niedbały salut. Nie przeszkadzało mu to, tak samo jak to, że jego ludzie oddają się hazardowi. Morale było ważne, bez niego nawet najlepszy pilot się sypał. Odsalutował w podobny sposób.

Podporucznik trzymał się łańcucha dowodzenia. Nie mieszał się w relacje między pilotami swojego skrzydła i ich skrzydłowymi. Przynajmniej na razie był porządek. Póki co Strzyga nie planowała wydrapać Diukowi oczu, a Sheriff nie miał zamiaru zastrzelić mu Fierce. Ich strata mocno by go zabolała jako dowódcy.

No i była jeszcze Jasmin.


Nie sądził, że została mu przydzielona za karę. Raczej ktoś wpadł na genialny pomysł żeby zafundować jej taką formę terapii. Dziewczyna niedawno straciła kogoś bliskiego i wmawiając sobie, że to jej wina, wpadła w pewien rodzaj traumy czy znieczulicy. Efekt był taki, że z dobrego pilota stała się bardzo średnim. Być może wojskowe public relations bało się, że popełni samobójstwo zaraz po przejściu do cywila więc wolało wcisnąć ją pod najlepszego pilota na statku, żeby zginęła jako bohater. Hunter próbował już wszystkiego. Łagodne podejście powodowało, że stawała się jeszcze bardziej wycofana. Groźba również nie działała. Raz, gdy jej całkowicie bierna postawa, wyprowadziła go z równowagi na tyle, że gdy chciał ją uderzyć. Ta nawet się nie poruszyła. Zaniechał jednak ciosu, bo przypomniał sobie scenę, ze swojego domu, za czasów dzieciństwa. Hunter obecnie przyjął taktykę chłodnego chowu i stawiania jej wymagań.

Podporucznik podszedł do kokpitu swojego myśliwca. Sięgnął ręką do skrytki i wymacał kształt butelki, na której zacisnął palce. Whisky z zapasów kapitańskich. Prawie nikt poza Ianem nie wiedział, że znajduje się ona na okręcie. Nawet kapitan, który przecież jej nie lubił, nie wiedział, że ma jej całkiem duży zapas. Hunter odkręcił butelkę i pociągnął duży łyk. Lubił ten smak. Na szczęście nie był alkoholikiem jak jego ojciec.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.

Ostatnio edytowane przez Raga : 24-11-2019 o 15:38.
Raga jest offline  
Stary 22-11-2019, 10:45   #8
 
Fenrir__'s Avatar
 
Reputacja: 1 Fenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputację
- Skipper... - Zaczęła niepewnie Sara Parker znad ekranu skanerów. - Może pani do mnie podejść...
Natasha z niechęcią podniosła się z wygodnego fotela i podeszła do młodej operator skanerów. Oparła się jedną ręką o panel, drugą o oparcie fotela i zaglądała Sarze przez ramię.
- Co my tam mamy... O JASNA CHOLERA!!!! - wrzasnęła - Łączność dawaj mi Victorię. ALARMOWA!!

****
Nicolas Messe pochylony nad swoją konsolą docisnął do prawego ucha niedbale założone słuchawki..
- Puchacz powtórz! - Nieco przygrubawy oficer łączności z zakolami i rozczochranymi wlosami. Zamarł wsłuchując się w głos w słuchawce... Trwało to na tyle długo, że oczy wszystkich na mostku skupiły się na nim. - Potwierdzam. Odebrałem... przekazuję... - Odwrócił się od swojej konsoli i krzyknął
- KAPITANIE!! Puchacz wykrył towarzystwo, mamy nierozpoznany sygnał na krawędzi detekcji. Przesłałem dane na stanowisko sensorów i na Pański terminal. - Głos oficera łączności wydawał się sztuczny i komputerowy.

Lenox Newman był dobiegającym pięćdziesiątki dobrze zbudowanym oficerem marynarki. Jego mundur był nienaganny widać było po nim lata spędzone na pierwszej linii a nie tylko bezpiecznie za biurkiem. Spojrzał tylko w stronę stanowiska sensorów. Mishell Torington niemal od razu złapała jego wzrok i skinęła głową.

- Wrzucam na główne holo Sir. - powiedziała spokojnym głosem

Kapitan podszedł w kierunku niebieskiej sfery unoszącej się w środku pomieszczenia. W jej przestrzeni widniały 3 sfery zielonych punktów. Największy z nich reprezentował USS Victoria, obok unosiły się mniejsze kropki niszczycieli i stawiacza platform. Na krawędziach układu rozrzucone 2 grupy reprezentujące kutry sensoryczne z obstawą myśliwców. Pojawił się też pojedynczy jasnofioletowy punkt, obok którego pojawił się symbol U1.
Newman przyglądał się chwile migotliwemu punktowi marszcząc brwi.

- Sensory dajcie więcej informacji. Czy to koty?

- Dane od puchacza są szczątkowe. Ledwo ich złapali.Dystans około 650 tys km. Na pewno nie jest to nic dużego. nie powinno to być nic większego od niszczyciela. Inaczej wykrylibyśmy to wcześniej. Nie ma też śladów po napędzie skokowym... Nie wyłapujemy, żadnych sygnałów radiowych, za daleko na sygnaturę napędu i obrys.

- To poczekamy aż będą bliżej... - Kapitan się zamyślił - Ogłoście żółty alarm! Przekażcie też informację do pozostałych jednostek grupy.

***

Diuk rozdał kolejną kolejkę kart. Przycisnął swoje delikatnie palcami i uniósł zaledwie rogi do góry ukradkiem zaglądając co też szczęście mu przyniosło... Brakuje tylko waleta do strita. Odrzucił jedną kartę i dobrał. W tym momencie światło w hangarze przygasło by w niecałą sekundę później rozbłysnąć żółtym blaskiem.

- Cholera jasna! - mruknęła Trefl rzucając na skrzynię swoje dwie pary i chwyciła za hełm leżący na podłodze ruszyła biegiem w kierunku swojego myśliwca.

Black and White wyprzedzili ją dopadając do swoich maszyn, gubili karty po drodze.

Diuk z niedowierzaniem podniósł karty do oczu... Miał dużego strita i tym razem nie oszukiwał!

- No, żebyś wiedziała…. Jasna cholera!!

Sięgnął po swój hełm i złapał się za drabinkę, którą miał za sobą.

Cały pokład startowy zakotłował się od ludzi biegających wokół maszyn. Technicy ściągali dźwigi by przygotować kolejne maszyny do startu.

Hunter odpalał już kontrolki i zamykał kokpit, gdy pozostali dopiero zmierzali do maszyn.

Fierce z pozornym ociąganiem ale też zajmowała miejsce i wybudzała swoją maszynę.

****
Kontrolka w kabinie Ghosta rozbłysła żółcią. Aktualna zmiana miała zająć stanowiska bojowe i dokonać szybkiego sprawdzeniu stanu gotowości okrętu. Grupy zabezpieczające miały być w myśliwcach a pozostali piloci kierować się do hangarów....
Ghost już miał sięgnąć do ekranu komunikacyjnego, by sprawdzić co się dzieje. Gdy wyświetliła się na nim wiadomość priorytetowa.

Cytat:
USS Puchacz wykrył U1.
Aktualizacja danych taktycznych.

***
Odgłos komunikatora oderwał Clevlanda od wpatrywania się w przestrzeń. Ze niezgrabnym pośpiechem ściągnął nogi z kokpitu i zaczął szukać swojego hełmu. Dopiero teraz zauważył świecącą zółcią kontrolkę oraz komunikat. Błyskawicznie go potwierdził. Ekran z przodu rozbłysnął siatką sytuacyjną rysując na nim fioletową kropkę z opisem U1.

***

Shorty jako pierwszy był gotowy. Jeszcze zanim przyszedł komunikat z Viktorii. W duchu postanowił, że jak wrócą musi postawić Kissimowi drinka w kantynie. Ten spec od wszystkiego pokazał mu jak wpiąć się w transmisję danych między Puchaczem a Victorią. Dzięki temu zobaczył U1 znacznie wcześniej niż inni.

- Shorty widzisz to? - rozległ się w słuchawkach głos Kissima.. - Jak myślisz kto to Kilrah?

Shorty przekrzywił głowę i przyjrzał się jeszcze raz danym...
- Jeśli tak, to czemu od tej strony... Kilrah mają bliżej do Puszczyka...
- To co oni knują?…
- Zapytał były górnik….


Uwaga
Akcja przerywa się ze względu na możliwe decyzje taktyczne. Szczegóły w dziale mostek. Ale nie macie dużo czasu jak to na wojnie ... Możecie zmienić decyzję dowódców. Skutków doświadczycie dzisiaj po południu (jeśli nie spadnie na mnie nagle dodatkowa robota)

 

Ostatnio edytowane przez Fenrir__ : 22-11-2019 o 10:45. Powód: Formatowanie
Fenrir__ jest offline  
Stary 22-11-2019, 14:16   #9
 
Fenrir__'s Avatar
 
Reputacja: 1 Fenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputację
- Uwaga załogi skrzydła B. Rozległ się głos na paśmie dowódcy CAG. To tylko stan gotowości. Proszę pozostać w maszynach. Czekamy na zbliżenie się niezidentyfikowanego obiektu. Skrzydło A. Wy też pozostać na miejscu i mieć oczy szeroko otwarte. Panowie i Panie coś czuje, że to koniec wakacji… Proszę czekać na następne rozkazy CAG koniec przekazu.

***

15 minut później

***

- Czujniki, wiemy już coś o tym kontakcie. To kilrah?

- Raczej nie. Skupiam na tym czymś wszystkie nasze skanery. Dwa razy sprawdziłam w bazie. Kilrah nie mają jednostek tej wielkości poruszających się w tym tempie
. - Odparła Sara Parker

- To co?.. To jest to coś naszego?
- zapytała dowódca kutra z niekrytym niedowierzaniem.

- Może jakaś modyfikowana piracka fregata?
- stwierdziła niepewnie specjalistka od sensorów. Pochyliła się nad konsolą i wstukiwała kolejne polecenia.

Natasha wróciła na swoje stanowisko i opadła na fotel. Nie był już tak wygodny jak jeszcze parę minut temu.

- Skiper mam nowy kontakt, 50000 i się szybko zbliża… - zaczęła nerwowo Sara, pot perlił się jej na czole - Nie… dwa kontakty… Szlak jest ich 3… To statki wielkości frachtowców… A gnają jak myśliwce… mam już 4… Jasna cholera skok energii…

- KIM składaj panele! Wiejemy!. - Zdążyła krzyknąć Natasha.

***

4 Promienie przecięły próżnię. Skanery zawyły przeraźliwie sygnalizując wysoką radiację. Ghost był najbliżej. Przysłony kokpitu przysłoniły się mu automatycznie. Na własne oczy zobaczył jak rozgrzany do białości promień cząsteczek uderza w Puchacza. Całe jedno ramię z panelami odłupuje się od kadlubu. Promieniowanie było tak silne, że ekran skanerów przygasł na moment, po niecałej sekundzie już się zrestartował. Ghosta jednak już tam nie było…. Jego myśliwiec uskoczył a on sam wyprowadzał go sprawnym manewrem z powrotem na pozycję. Miał teraz 5 bandytów na radarze. Ktoś w jego eskadrze oznaczył całą piątkę jako E1 do E5.

- 5 Bandytów - zakomunikował Shorty. 4 na dystansie 50 000 jeden na 300 000
- Odpalam skanery aktywne - mruknął Kissim

Kuter zaczął wirować z rozerwanego stygnącego szybko kadłuba wylatywała atmosfera i paliwo… Ghost wyraźnie widział głęboką wyrwę w kadłubie sięgającą aż do maszynowni. Boczne panele zaczęły się składać a silniki budziły do życia… Ale tej krypie zajmie to wieki..

***

- Mamy nowe kontakty… Puchacz dostał... To broń cząsteczkowa. Nie znamy tej częstotliwości. To nie broń Kilrah… - Oficer nawigacyjna odwróciła się w kierunku kapitana. - Padly im skanery, ale mamy wroga na naszych. Przesyłam dane do floty. Nasi spece nie mają pojęcia co to za okręty. Wielkości małego frachtowca albo jachtu ale bardzo szybkie, jak myśliwce. -

Mishel nie zdążyła zakomunikować gdy Newman już stał przy sterniku.

- Panie Nabukov. Cała naprzód! W stronę nieprzyjaciela. Panie Messe proszę nadać do niszczycieli niech wysuną się do przodu. Archer?

- Tak Sir? - odpowiedział oficer dowodzący kontyngentem myśliwców, wchodzący sprężystym krokiem na mostek i kierujący się do swojej konsoli.

- Wypuść jeszcze 3 eskadry aniołów. Ściągnij też tych od puszczyka. - Kapitan wrócił do centralnego ekranu holograficznego i zamyślił się na moment.

- Niech Shadowsi się wycofają

- Ale kuter..
. - zaczął Archer…

- Nie wypuszczę jednej eskadry przeciwko niezidentyfikowanym siłom wroga. Ściągnij ich Wells to Rozkaz! -Podniesiony głos kapitania poniósł się po mostku. Widać było że emocje zaczynają rosnąć. Mimo to kapitan nabrał powietrza zamknął na sekundę oczy i dodał - Mamy kontrole nad platformami?

- Mamy Sir! - odpowiedziała Hellen Bringthrone odpowiedzialna na Victorii za zdalne operacje.

- Niech strzelają w cele bez rozkazu. Da to osłonę dla myśliwców. Uderzymy całą siłą jak podejdziemy bliżej.

- Panie Murdock proszę przygotować uzbrojenie. Jak tylko wejdziemy w zasięg chce o tym wiedzieć!

- Aye Sir -
odpowiedział oficer uzbrojenia.

***

Nagle w głośnikach rozległ się donośny głos.
- Skrzydło B tu kontrola wyrzutni. Odpalamy was za 3, 2, wracajcie cali ,1, Poszli.

Resztę zagłuszyło przeciążenie powodujące wyduszenie resztek powietrza z ciał pilotów. Katapulty magnetyczne w ułamkach sekund rozpędzały myśliwce do potężnych prędkości.


Kuter sensorowy dostał za 9/14 obrażeń. Ma krytyczne uszkodzenia Sensorów(2), zbiornika paliwa(1), Silników manewrowych(2), elektrowni (1)
Załoga dostała 200 radów promieniowania Odpowiada to mniej więcej 2k6 obrażeń - są mocno napromieniowani, pewno rzygają mają mdłości i ledwo dają radę. Mają spore minusy do jakichkolwiek manewrów. Całą tą turę ściągają Żagle i drony.

Inicjatywa w kolejności

Ghost
Cleveland
Samuraj
Kissim
Szaman
Shorty
Woody
Haquim
Grey
Bandyta 3
Bandyta 2
Bandyta 4
Bandyta 5
Eagle Eye
Bandyta 1
Puchacz
Pozostała flota

Wolicie przejść na doca czy gramy tutaj? Głosy prosze wrzucać do wątku kantyny.

 

Ostatnio edytowane przez Fenrir__ : 22-11-2019 o 14:30. Powód: dodanie sceny w hangarze
Fenrir__ jest offline  
Stary 23-11-2019, 00:24   #10
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Chaos był jej naturalnym środowiskiem. Po ogłoszeniu alarmu i zapanowaniu tego zamieszania związanego z nieplanowanym wyprawieniem pilotów w przestrzeń, Eyre poczuła się jak ryba w wodzie. Dla takich momentów żyła zarówno w poprzednim wcieleniu jak i teraz. Zbliżając się do swojej maszyny, rozwinęła rękawy kombinezonu.

Sprawnie zaczęła wykonywać kolejne punkty PFI*, a po skończeniu, oczekując na dalsze rozkazy włączyła sobie muzykę, by nastroić się przed zbliżającą walką. Bo miała nadzieję, że sytuacja rozwinie się w jakimś ciekawym kierunku.

.. :: :: :: ..

Patrząc na dane o sytuacji jakie po kwadransie zostały dla nich udostępnione Eyre aż uniosła brwi w zaskoczeniu.
- Ale skurwysyny mają zasięg - w jej głosie był podziw. - To nie koty. Nie mają takich jednostek. I zdecydowanie nie piraci. Czarnobrody miał najlepszą flotę i czegoś takiego nie mieliśmy - wyraziła swoje zdanie i z całego tego podekscytowania nowym wrogiem zapomniała, żeby nie używać formy wypowiedzi w której identyfikuje się jako pirat, bo to ściąga konflikty.

W końcu wysłali Huntersów w przestrzeń.
- Jakie rozkazy szefie? - zapytała, kierując swoje słowa do Huntera. - Łaaał, załoga Puszczyka to lepiej, żeby się ewakuowała, to już jest wrak i drugie trafienie ich zmiecie - skomentowała po doczytaniu informacji o trafionym kutrze. Zapowiadała się zabawa. Ktoś nawet miał szansę tego dnia nie wrócić.

_____

* PreFlight Inspection
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:48.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172