Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-06-2020, 18:03   #141
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
30 Martius 816.M41, strefa pałacowa Footfall

Podobnie jak wielu innych znaczących w Koronusie Wolnych Kupców, lady Aspyce posiadała w Przyczółku prywatną rezydencję. Umieszczona w głębi trójwymiarowego labiryntu orbitala, chroniona tarczami pól siłowych i barier atmosferycznych budowla przypominała gigantyczny bok metalu zaopatrzony w szereg platform, śluz i wysięgników. Umocowana w miejscu za pomocą monstrualnych łańcuchów łączących ją z innymi segmentami kosmicznej stacji, rezydencja strzeżona była nie tylko bateriami megabolterów i wyrzutni rakiet. Lecący szerokim pasem korytarza dolotowego Kruczy Pazur był przez cały czas śledzony przez dziesiątki systemów kierowania ogniem Raptoriusa Rexa. Flagowy krążownik dynastii tkwił na pozycji parkingowej wyliczonej z dokładnością mierzoną w centymetrach, w miejscu pozwalającym śledzić za pomocą urządzeń celowniczych każdy obiekt zbliżający się do rezydencji głównym korytarzem transferowym.

Siedzący w kokpicie kanonierki Tytus spróbował sobie wyobrazić, co w obrębie orbitalnego labiryntu mogła poczynić nawet niewielka kierunkowa salwa krążownika, gdyby ktoś na jego mostku albo w rezydencji uznał kanonierkę Coraxów za zagrożenie dość duże, by nie zdołała z nim sobie poradzić punktowa obrona przeciwlotnicza posiadłości. Dysponując odpowiednią wiedzą i doświadczeniem, Nadsternik zobrazował sobie rezultaty takiego ostrzału w kilka sekund, po czym upewnił się, że maszyna leciała idealnie wedle wskazań systemu naprowadzającego i emitowała nieprzerwanie poprawny zaśpiew identyfikacyjny.

Kruczy Pazur przeleciał przez połyskliwą kopułę pola siłowego z prędkością dość niską, aby nie zainicjować procesu pochłaniania energii kinetycznej kolidującego obiektu. Kilka sekund później pasażerowie kanonierki poczuli wrażenie powracającej raptownie grawitacji, a sama maszyna zadrżała delikatnie wchodząc w sferę bańki stabilnej atmosfery.

Generatory grawitacyjne oraz kompresory atmosferyczne posiadłości funkcjonowały bez zastrzeżeń.

Naprowadzany wskazówkami wyświetlanymi na pancernej szybie kokpitu, pilot kanonierki umiejscowił maszynę nad masywną platformą lądowiska, opadł na nią na wysuniętych wcześniej łapach amortyzatorów. Wyglądający z okienek kokpitu Garlik ujrzał gromadę ludzi w ciężkich niepalnych kombinezonach zabezpieczających lądowisko, czekających na wyłączenie napędu Kruczego Pazura i podniesienie wbudowanych w płytę lądowiska hydraulicznych ekranów chroniących unieruchomioną maszynę. W ślad za technikami na szerokich schodach biegnących od platformy ku wielkiemu wejściu do rezydencji pojawił się pluton uzbrojonych ludzi. Wszyscy maszerowali w dół w idealnym paradnym szyku poprzedzając jakiegoś mężczyznę o aparacji arystokraty.

- Silniki wyłączone, dopływ paliwa odcięty – zameldował Akid Boyko – Czujniki atmosferyczne zielone, standardowa grawitacja.

- Pod żadnym pozorem nie opuszczaj kokpitu – polecił Tytus podnosząc się z fotela drugiego pilota – Nie wiemy, w jakich okolicznościach przyjdzie nam opuszczać to miejsce. Maszyna ma być gotowa do startu w każdej chwili.

- Tak jest, sir – odpowiedział służbistym tonem pilot pstrykając jednocześnie szeregiem przełączników umieszczonych w tablicy ponad swoją głową.

Garlik stanął pomiędzy fotelami, wygładził rękawy swego uniformu, po czym przeszedł do przedziału pasażerskiego Kruczego Pazura.

- Wylądowaliśmy bez zbędnych komplikacji. Komitet powitalny już czeka, czas rozpocząć maskaradę.
 
Ketharian jest offline  
Stary 03-06-2020, 15:13   #142
 
Joer's Avatar
 
Reputacja: 1 Joer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputację
30 Martius 816.M41, strefa pałacowa Footfall

Tytus przeszedł do drugiej sekcji dochodząc do śluzy i zainicjował procedurę otwarcia. Ponieważ nie był to desant w boju pozwolił na zwyczajny, powolny jej przebieg gdzie kolejne systemu sprawdzały dekompresje, stan chemiczny powietrza oraz skanowały poszycie w poszukiwaniu ciał obcych. Niczego takiego się nie spodziewał, ale też brutalny trzask jaki towarzyszył przyspieszonemu trybowi zaciągał go we wspomnienia na jakie nie chciał sobie teraz pozwolić. Widząc pełnych napięcia członków gwardii Lady Winter czekających na zabezpieczenie przejścia swojej pani chwycił za interkom.

- Panie i Panowie, wylądowaliśmy na lądowisku rezydencji lady Aspyce. Temperatura na zewnątrz to 21 stopni, ciśnienie umiarkowane. Spodziewane zachmurzenie w okolicach popołudnia z możliwymi przelotnymi burzami. Przy wychodzeniu prosimy uważać na próg. Dziękujemy za skorzystanie z linii Kruczy Pazur, życzymy miłego pobytu. - mrugnął do figur w pancerzach i dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że jego wiadomość była słyszalna także w sekcji pasażerskiej, ale zbył to machnięciem ręki.

Wyszedł przez drzwi ostatni raz próbując poluzować kołnierzyk. Swobodnym krokiem przeszedł przez trap na pokrywę lądowiska. Przez krótką chwilę przystanął przymykając oczy i przyzwyczajając się do lekkich wibracji tego segmentu kompleksu. Podniósł głowę, westchnął i przywdział uśmiech na widok nadchodzącego oddziału. Wyszedł mu naprzeciw unosząc datapad.

- Melduję Kruczy Pazur, osobisty transport Lady Winter Corax wraz ze świtą. Przedstawiam kody identyfikacyjne jednostki oraz wszystkich pasażarów i towaru. Moja Pani jest zaszczycona mogąc spotkać się z Lady Aspyce. - uniósł na datapad na którym widniały cyfry, które i tak były sprawdzone wielokrotnie przez wszystkie możliwe już narzędzia oraz obsługę. Opuścił go po chwili unosząc prawą dłoń w stronę najdostojniejszego z przybyłych - Witam, jestem nadsternik Tytus Garlik.
 
Joer jest offline  
Stary 03-06-2020, 22:02   #143
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
30 Martius 816.M41, strefa pałacowa Footfall

Wydostanie się z uprzęży antyurazowej zajęło seneszalowi nieco więcej czasu, niźli Christo założył, toteż Nadsternik Garlik zdążył ubranego w elegancką czerń notabla bez trudu wyprzedzić i pierwszemu wyjść na zewnątrz kanonierki. Wymijając śpiesznym krokiem współpasażerów, Barca zszedł z rampy maszyny poprzedzając sunącą pół kroku za nim Dalię.

Odnotowując w myślach bliską obecność ceremonialnej gwardii, seneszal podniósł głowę w górę i obrzucił badawczym spojrzeniem czerń kosmosu przecierającą przez kopułę pola atmosferycznego lądowiska. Utrzymywane w stanie perfekcyjnej integralności dzięki starożytnej i niebywale drogiej technologii, pole pozwalało ludziom przechadzać się bez przeszkód wewnątrz bańki czystego powietrza przyklejonej do powierzchni konstrukcji wiszącej w lodowatej pustce kosmosu.

Niezwykłe doświadczenie, mające wywrzeć odpowiednie wrażenie na gościach lady Aspyce, ale w opinii Christo również głęboko niepokojące - obdarzony nader żywą wyobraźnią Barca potrafił wyobrazić sobie w najmniejszych szczegółach śmiercionośne skutki awarii generatorów atmosferycznej sfery.

Odpychając od siebie przerażające wizje, Christo podążył dystyngowanym krokiem w kierunku stojącego opodal Nadsternika.

- Umberto Cromwell, osobisty sekretarz jej magnificencji pani Aspyce Chorda - przedstawił się towarzyszący gwardzistom mężczyzna o dumnej arystokratycznej twarzy i nienagannej sylwetce - To zaszczyt móc gościć w naszych skromnych progach dziedziczkę Glejtu dynastii Coraxów.

Spojrzenie Cromwella pobiegło ku noszącej zgrabnie skrojony czarny kostium Dalii, spoczęło na jej wymodelowanym chirurgicznie obliczu i wysoko upiętych włosach podtrzymywanymi długimi złotymi szpilami. Wyczuwając wiszącą w powietrzu pomyłkę, Christo chrząknął znacząco, przywołał na swe usta promieniujący uprzejmością uśmiech.

- Christo Barca, seneszal jej magnificencji lady Winter Corax - powiedział kłaniając się nieznacznie i odwracając w stronę towarzyszki - A to lady Dalia Amosis, mój osobisty sekretarz. To wielki zaszczyt móc gościć w rezydencji lady Chorda. Pan pozwoli, że przedstawię.

Seneszal ustawił się bokiem do Cromwella, spojrzał ku schodzącej po rampie maszyny postaci w długiej czarnej sukni.

- Lady Winter Corax, dziedziczka dynastii, córka Gunnara Coraxa i kapitan Błysku Cieni. Lady Winter, oto sire Umberto Cromwell, osobisty sekretarz pani Aspyce.
 
Ketharian jest offline  
Stary 07-06-2020, 11:52   #144
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
30 Martius 816.M41, strefa pałacowa w Footfall

Christo Barca odsunął się o dwa kroki w bok ukazując oczom Cromwella i żołnierzy gwardii pałacowej idącą wzdłuż kadłuba kanonierki Amelię de Vries. Seneszal Aspyce Chorda skłonił się rzekomej Winter Corax uprzejmie, ale Christo widział jak badawczo jego wzrok wwiercał się w maskę przesłaniającą twarz dziedziczki Glejtu. Starając się nie ukazywać swego zainteresowania reakcjami Cromwella, Barca przesunął spojrzeniem po stojących na baczność gwardzistach.

Żołnierze lady Chorda robili słuszne wrażenie. Wysocy i muskularni, w nieskazitelnie białych galowych mundurach i zdobionych grawerunkami napierśnikach w barwie wypolerowanego brązu. Ich ukryte w białych rękawiczkach dłonie dzierżyły ceremonialne laserowe karabiny o absurdalnie długich lufach, przy biodrach wisiały zaś szable o pozłacanych rękojeściach. Wszyscy wpatrywali się przed siebie z profesjonalną dyscypliną udając, że nie dostrzegają gości swej pani, ale niektórzy z nich drgnęli mimowolnie, kiedy w ślad za „Winter” z przedziału pasażerskiego maszyny wyszła posykująca serwomechanizmami masywna postać w czerwonozłotym wspomagającym pancerzu.

Christo uśmiechnął się w duchu zauważając jak wzrok Cromwella przeskakuje na ułamek chwili z Amelii na Ramireza, po czym czym prędzej powraca ku zamaskowanemu obliczu lady Winter.

Wizjoner Napędu wiedział jak zrobić na gospodarzach odpowiednie pierwsze wrażenie.
 
Ketharian jest offline  
Stary 08-06-2020, 00:36   #145
 
Lua Nova's Avatar
 
Reputacja: 1 Lua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputację
30 Martius 816.M41, strefa pałacowa w Footfall

Amelia zeszła z rampy z wdziękiem prawdziwej damy. Odetchnąwszy w duchu, że się nie potknęła w długiej, kosztownej sukni Lady Corax. Cała jej postać emanowała chłodem i zdystansowaniem. Kiedy Christo Barca dokonał prezentacji, skinęła sekretarzowi Aspyce uprzejmie głową, tyle tylko ile wymagała grzeczność, ni mniej ni więcej, obdarzyła go przy tym chłodnym uśmiechem.

- Widzę panie Cromwell, że pana uwagę przykuł mój Wizjoner Napędu. - Głos Amelii był chłodny, acz uprzejmy. Spojrzała w stronę techkapłana. - Jego Techminencja Ramirez. - Dokonała prezentacji. - Robi wrażenie, prawda? - Obdarzyła sekretarza lekko drapieżnym uśmiechem. - Pozwoli pan, że przedstawię pozostałych członków mojej świty. - Pierwsza wskazała kolejno: Przewodnika w Osnowie - Barthelema Visschera, Mistrzynię Chóru - Bellittę i Nadsternika Tytusa Garlika.

Amelia dała chwilę Cromwellowi, by ten mógł zapamiętać nazwiska oficerów Lady Winter, po czym kontynuowała, równie chłodnym tonem jak poprzednio.

- To niezwykle uprzejme ze strony Lady Aspyce, że obdarzyła mnie zaproszeniem, nieuprzejmością więc będzie kazać jej dłużej czekać. Nie sądzi pan, panie Cromwell? Prowadź zatem do swej pani, panie sekretarzu. - Ostatnie zdanie wypowiedziała bardzo stanowczo, a jej twarz skryta pod aksamitną maską i chłodnym, zdawkowym uśmiechem, nie zdradzała żadnych emocji.

Tylko dzięki wieloletniemu treningowi woli, jakiemu została poddana, wiele lat temu, nie okazywała jak bardzo obawia się tego spotkania. W myślach, bezwiednie powtarzała swoją uspokajającą mantrę. Robiła to już odruchowo. Jej myśli wracały do lat młodości, kiedy to matka próbowała z krnąbrnej nastolatki, zrobić dystyngowaną damę. Uśmiechnęła się w duchu do siebie, ironia losu, że to przed czym Amelia się tak broniła, teraz pomaga chronić jej ukochaną Lady Winter.

Amelia skinęła nieznacznie ręką na dwóch służących, którzy znieśli z pokładu "Kruczego Pazura" dwie skrzynki najlepszego alkoholu, jaki mieli na statku. Przygotowanie ich zleciła wczoraj swojemu adiutantowi. Winter nigdy by jej nie wybaczyła, gdyby udali się z wizytą z pustymi rękoma.
 
__________________
Nawet jeśliś czysty jak kryształ i odmawiasz modlitwę przed zaśnięciem, możesz stać sie likantropem, gdy lśni księżyc w pełni...

Ostatnio edytowane przez Lua Nova : 08-06-2020 o 02:15.
Lua Nova jest offline  
Stary 08-06-2020, 17:30   #146
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
30 Martius 816.M41, pałac Aspyce Chorda

Jeśli którykolwiek ze znamienitych gości miał jakieś podejrzenia co do statusu lady Aspyce, szybko je stracił. Sprawiająca groźne wrażenie z zewnątrz, w środku rezydencja głowy wpływowej dynastii wręcz porażała swą zamożnością i zbytkiem. Zakotwiczony wewnątrz orbitalu, wielki opancerzony habitat pełen był rzęsiście oświetlonych korytarzy, galerii, komnat i schodów. Do uszu Coraxów docierały łagodne dźwięki płynącej z głośników muzyki, a wentylatory klimatyzacji tłoczyły do środka posiadłości nie rewitalizowane powietrze z odzysku, tylko świeże, na dodatek uzupełnione o delikatną nutę przyjemnych kwiatowych zapachów.

Wiedziona przez sekretarza Cromwella, delegacja Winter Corax mijała noszących galowe mundury gwardzistów rodu, lokajów w drogich liberiach oraz ogromną rzeszę serwitorów pełniących w pałacu nie tylko rolę użytkową, ale też dekoracyjną dzięki swym pozłacanym napierśnikom i zasłaniającym twarze zdobionym maskom.

Goście mogli podziwiać wystawione w gablotach rozliczne eksponaty: myśliwskie trofea, rzeźby i biżuterię, kryształy i bryłki cennych minerałów, egzotyczną broń. Ktokolwiek zaprojektował pałac Aspyce Chordy, znał się doskonale na swoim fachu. A Umberto Cromwell wiedział doskonale jak owe dzieło talentu architektonicznego wykorzystać dla wywarcia na gościach odpowiedniego wrażenia. Co rusz przystając przy gablotach, sekretarz ze swadą opowiadał rzekomej Winter anegdotki związane z wybranymi przez siebie eksponatami, nigdy nie zapominając o podkreśleniu zasług swej pani związanych z prezentowanym obiektem.

Rezydencja głowy dynastii nie zawiodła, podobnie jak sama lady Aspyce. Wysoka szczupła kobieta o nieokreślonym wieku, dumna i piękna, naznaczona niewidzialnym znakiem intensywnego prolongu, zeszła po marmurowych schodach na spotkanie gromady gości zamiatając kamienne stopnie długą żółtą suknią. Miała wysoko upięte ciemne włosy i olśniewające kolczyki z rubinami, które wydawały się płonąć wewnętrznym blaskiem.

- Lady Winter, ogromnie mi miło – powiedziała Aspyce Chorda zatrzymując się na najniższym stopniu schodów – Żałowałam, że nie dane nam było spotkać się w Port Wander, tym bardziej zatem liczyłam, że uda nam się zaaranżować spotkanie w Footfall. Wiele o pani słyszałam, rzecz jasna wyłącznie w pozytywnym kontekście. Śmiały abordaż na zaginionego merszanta Saulów, dla przykładu. Musi mi pani koniecznie o tym opowiedzieć przy kolacji. Zapraszam w swoje progi. Umberto, przodem.

Aspyce Chorda przemawiała głosem pełnym uprzejmości, a jej oblicze nie przejawiało żadnych podejrzanych emocji nawet wówczas, gdy skłoniła głowę w wyrazie powitania Nawigatora, ale uśmiechająca się spod czarnej maski Amelia nie potrafiła się wyzbyć wrażenia, że obserwowana jest bezlitosnymi oczami wytrawnego szczytowego drapieżnika.
 
Ketharian jest offline  
Stary 13-06-2020, 13:07   #147
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
30 Martius 816.M41, pałac Aspyce Chorda

Sala bankietowa – zapewne jedna z wielu znajdujących się w orbitalnym pałacu – miała niewielkie rozmiary, przez co zyskiwała na przytulności. Eleganckie meble, kryształowe kieliszki, doskonałej jakości porcelana, do tego wykwintne potrawy, których większość Coraxów jeszcze nigdy nie miała okazji spróbować. Poruszający się bezszelestnie służący – wszyscy bez wyjątku mężczyźni noszący na skroniach rodowe tatuaże – usługiwali gościom z nienagannymi manierami, obserwowani surowym wzrokiem przez Umberto Cromwella.

Oprócz Aspyce Chordy i jej seneszala w bankiecie po stronie gospodarzy wzięły udział jedynie dwie inne osoby. Jedną z nich była wysoka czarnowłosa kobieta o mesmerycznych fioletowych oczach przedstawiona przez Cromwella jako Isabel Solaris, doradczyni głowy rodu; kobieta niezwykle uprzejma i elegancka, aczkolwiek zauważalnie małomówna. Drugą okazał się przeraźliwie szczupły siwowłosy mężczyzna zwący się Valdo Beckett i będący wedle prezentacji Cromwella Astrografusem Majoris dynastii Chordów.

Podczas gdy Beckett wymieniał stonowane uwagi z Garlikiem na temat przebiegu skoku przez Paszczę i jednocześnie próbował wciągnąć w rozmowę wyraźnie powściągliwego Bartholema Visschera, lady Aspyce odłożyła srebrne sztućce i delikatnie wytarła chusteczką swe pięknie wykrojone usta.

- Jakie zatem plany ma głowa rodu Coraxów na przyszłość? Eksploracja Koronusa? Przywracanie na łono Boga milionów utraconych dusz? Pozyskiwanie surowców mogących wydatnie wspomóc przemysł zbrojeniowy Imperium? Chętnie poznam choćby zarys pani zamiarów, lady Winter, jeśli to nie tajemnica. Służę w takim przypadku przyjacielskimi radami.
 
Ketharian jest offline  
Stary 14-06-2020, 20:10   #148
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Post współtworzony przez MG i graczy

30 Martius 816.M41, pokład kanonierki

Gdy znaleźli się w kanonierce Bel rozejrzała się po towarzyszącej jej grupie. Od startu krążyła jej po głowie pewna propozycja, jednak nie czuła się z nią pewnie. Bo na ile ufała tym ludziom. Byli tacy… Szybko wypchnęła z głowy te myśli. Musiała ją oczyścić.

- Mam pewną… propozycję. - Odezwała się niepewnie, starając się jednak by jej głos przebił się przez szum statku. - Co… powiedzielibyście na połączenie… naszych myśli?

Siedząca obok seneszala Dalia zachowała kamienny wyraz twarzy słysząc zaskakującą propozycję Mistrzyni Chóru, za to sam Christo nie zdołał ukryć do końca błysku ożywienia w zwężonych czujnie oczach.

Tytus przełączył się na wewnętrzny kanał oficerski i aktywował tłumienie. Był w kokpicie, więc rumor był straszliwy.

- Jestem religijny jak każdy inny, kochanie - z głośników w kabinie oficerskiej odezwał się głos Garlika zniekształcony aktywnym tłumieniem - ale trochę za późno na wspólne modlitwy. Zwłaszcza, że wolałbym by każdy został bezpiecznie w swojej uprzęży. Ta ptaszyna siada ciężko.

Dobre pare chwil zajęło Tytusowi zrozumienie, że nie jest to kolejny desant z Młota Zemsty, a jego rozmówczyni nie jest wystraszonym gwardzistą. Zamrugał oczami. Nie spodziewał się, że wspomnienia, aż tak łatwo przejmą kontrolę. Sięgnął do pasa, ale to nie był mundur gdzie można było coś schować.

- Przepraszam, Pani… Prosiłbym jednak by nie odpinać się z uprzęży. Z powodu moich obowiązków nie dołączę do modlitwy. Jak już wyjdziemy z tego cało osobiście dopilnuje odpowiedniego nabożeństwa na pokładzie Błysku.

- To nie kwestia modlitwy.
- Bel nie podniosła wzroku. Wiedziała że spojrzenie na głośnik nic nie da. - Będziemy mogli spokojnie komunikować się podczas wizyty u Lady Aspyce.

Pierwsza, która siedziała obok Bel, mruknęła z dezaprobatą.

- Panie Garlik, gdybym osobiście nie sprawdziła pana tuż przed opuszczeniem Błysku, pomyślałabym, że pan coś pił. Proszę przestać bujać w obłokach i skupić się na bieżącej misji. - Skarciła Nadsternika i choć starała się brzmieć bardzo surowo i profesjonalnie, można było dosłyszeć w jej głosie odrobinę rozbawienia, którą szybko zamaskowała kaszlnięciem.

Następnie zwróciła się do Bellitty spokojnym, rzeczowym tonem:

- Jak rozumiem, chce pani połączyć nasze umysły? Jak to będzie wyglądać? Ile osób jest w stanie pani tak połączyć i czy jest to niebezpieczne?

Bel pokręciła przecząco głową.

- Nie jest… raczej. - Astropatka zawahała się na chwilę spoglądając na siedzącą obok Amelię. - Już wyjaśniam. Mogę połączyć z sobą umysły czterech osób i jeśli nie oddalimy się na kilometr od siebie powinnam móc utrzymać ten kontakt. Jest to niebezpieczne o tyle, że… będziemy nie tylko słyszeć swoje i myśli, ale też czuć… uczucia innych.

-To niezwykle interesujący proces komunikacji
- powiedział seneszal wpatrując się w Bellitę - Oczywiście całkowicie nienaturalny i być może generujący efekt uboczne, ale zdecydowanie warty rozważenia. Jeśli tylko możemy mieć pewność, że nie niesie on groźby moralnej degeneracji, poprę tę propozycję, Mistrzyni Chóru. Wzajemne słyszenie swoich myśli, przekazywanie uczuć… fascynujące. Jak szczegółowe informacje można w ten sposób pozyskiwać? W sensie, przekazywać?

- Naprawdę tak wiele uczuć będzie nami szarpać na zwykłym obiedzie?
- wyraził powątpiewanie kapłan Omnisjasza po czym spojrzał na Bell.

- Myślę, że jest to bardzo dobry pomysł, jednak musimy mieć na uwadze fakt, że spodziewamy się ataku ze strony kogoś dysponującego podobnymi możliwościami co Starsza nad Chórem. Jak to wpłynie na ewentualną zdolność naszej obrony?

- Możliwe, że szybciej wyczuję atak na kogoś innego niż ja, ale to tyle. - Bel spojrzała teraz na Ramireza w jego masywnym kostiumie. - Ja.. nauczyłam się już, że mój umysł jest otwarty, że każdy z członków chóru może do niego zajrzeć, ale z tego co mi wiadomo nie jest to komfortowe dla wszystkich.

Głos Tytusa zabrzmiał z głośników ponownie:

- Czyli to takie niewykrywalne walkie talkie? Nie zaszkodzi. Oraz spokojnie, nie czuje potrzeby dzielenia się jakimiś uczuciami więc ten aspekt możemy zignorować. Jak to włączać i wyłączać? Bo pewnie przycisku nie będzie?

- Ja zainicjuje połączenie.
- Bel zacisnęła dłonie nieco mocniej na ściskanym sztandarze. - Ja też je przerwę jeśli jednak możecie spróbować… stawić opór chcąc je przerwać.

- Dyskretna komunikacja w naszych umysłach to praktyczny pomysł, zwłaszcza jeżeli zwiększy też nasze bezpieczeństwo przed atakiem psionicznym.
- Amelia spojrzała na nawigatora. - Panie Visscher czy mógłby pan wspomóc panią Bellittę w tworzeniu tego połączenia i wykrywaniu potencjalnego zagrożenia?

Visscher wiedział, że powinien pojawić się na audiencji u Aspyce. Tego może nie wymagał oficjalny protokół i mógłby Nawigator łatwo się z wizyty wycofać, niemniej jednak jego nieobecność, szczególnie w obliczu fortelów jakie miała zastosować załoga, byłaby poważnym osłabieniem, rzec można niemal sabotażem na rzecz Chordy, a tego Barthelem za żadne skarby nie chciał. Został wynajęty przez ród Corax… Przynajmniej oficjalnie, bo tak naprawdę, trudno było rzec kto w tej nietypowej sytuacji gra pierwsze skrzypce na Błysku Cieni. Suma sumarum Visscher był lojalny wobec załogi statku:

- Zrobię to z przyjemnością. - odpowiedział Nawigator: - Muszę powiedzieć, że nie mam większego doświadczenia w tworzeniu połączeń telepatycznych do celów komunikacyjnych. Lepiej sprawdzę się w skanowaniu Etheru, wyczuwaniu innych psioników i różnych fenomenów podprzestrzeni.

Głośnik zaskrzeczał i znów popłynął z niego zniekształcony głos:
- To zaczynamy? Czy dopiero na miejscu?

- Powinniśmy natychmiast dokonać próby takiego połączenia
- oznajmił seneszal - Nie wiemy jak na nie zareagujemy. Może przysporzy nam ono nerwowych tików, może wywoła u kogoś mdłości albo zupełną dezorientację. Myślę, że nie należy czekać z aktywacją tej więzi do chwili wizyty. Zróbmy test tu i teraz.

Bel przyjrzała się mężczyźnie zaskoczona. Entuzjazm jaki okazał był nieco dziwny ludzie zazwyczaj obawiali się łączenia się umysłami z astropatami i te obawy widziała w pozostałych.
- Drogi Seneszalu jeśli pragniesz kiedyś tego doświadczyć mogę obiecać, że zapewnię ci tą okazję, teraz jednak uważam iż powinieneś zachować w pełni niezależność i świadomość. Jesteś jedyna osobą, która może wesprzeć Lady Winter w tym trudnym momencie jako doradca, a takie połączenie naprawdę utrudnia rozmowy.

Amelia przytaknęła głową na słowa astropatki.
- Zgadzam się z panią Bellittą. Co więcej, chciałabym pana prosić, panie Barca, by całą swoją uwagę skupił pan na Lady Aspyce. Może uda się panu coś wyczytać z jej gestów, mowy ciała, wyczytać między słowami, jakie są jej intencje. Pańskie zdolności czytania w ludziach, będą tu niezastąpione.

- Dziękuję za komplement, Amelio
- chociaż seneszal bardzo się starał ukryć rozczarowanie, coś w jego mowie ciała sugerowało, że nie czuł zachwytu po słowach obu kobiet - Niechaj tak będzie, ale trzymam cię za słowo, Mistrzyni Chóru. Chętnie poznam bliżej taką wymianę myśli.

- Dobrze… wobec tego na próbę wykonam teraz połączenie.
- Bel przyjrzała się pozostałym upewniając się czy nadal są gotowi. - Byście zrozumieli jak kłopotliwe są uczucia, odsłonię przed wami jedno ze swych wspomnień. Będzie bolesne gdyż takie uczucia są najwyraźniejsze. Chcę byście zobaczyli co się wtedy z wami dzieje i wyrzekli się silnych emocji na czas połączenia u Aspyce.

Nie widząc sprzeciwu Bel wzięła głębszy oddech i zamknęła oczy szukając w przestrzeni umysłów swych towarzyszy. Każdego z nich dotykała delikatnie i nie czując oporu wsuwała się do wnętrza tworząc miedzy nimi sieć.

~Witajcie~ Powiedziała w myślach. Uczyła już innych astropatów tworzenia takich połączeń, odnalezienie w głowie odpowiedniej strony ze wspomnieniem nie było więc trudne. Znów znalazła się na atakowanym statku, jej brzuch przebijała orcza włócznia. Ból obezwładniał. To nim podzieliła się z towarzyszami.

Pierwsza drgnęła zaskoczona siłą przekazu. Jednak wieloletni trening umysłowy i lata służby, które przyzwyczaiły ją do bólu, pozwoliły jej zachować spokój. Stłumiła w sobie chęć odrzucenia połączenia i otworzyła się na astropatkę. Spojrzała na Bel smutno.
~ Czy ty często doświadczasz uczuć innych? Ich bólu, strachu? ~ Od Amelii czuć było współczucie, ale też podziw. ~ Jesteś bardzo silna. ~ Po chwili dodała ze smutkiem. ~ Teraz moje rozczulanie się nad sobą, wydaje mi się jeszcze bardziej żałosne.~

Tytus aż zatrząsł się w uprzęży fotelu. Nie wiedział co się stało więc próbował się pozbierać ze wstępnego szoku. Na szczęście trening był silniejszy niż doznania przez co nadal monitorował urządzenia w kokpicie.
Poczuł mrowienie w różnych częściach ciała wiedząc, że wszelkie blizny po jego ostatniej eskapadzie teraz już na pewno znikną.
Jeśli nawet te małe skurczybyki dały się oszukać to nie jest to byle co - przyznał do siebie w myślach.
Sensacja była dziwna, zwłaszcza, że zaczął czuć rzeczy nieuzasadnione, ale było to dla niego raczej nowe ekscytujące wrażenie.
~ Na każdej stacji we wszystkich przybytkach wprowadzają tyle udziwnień... że też nie pomyśleli o zatrudnieniu astropaty ~ ta myśl nadsternika rozbawiła na tyle, że roześmiał się serdecznie.
~ No dobra, byłoby łatwiej gdyby mi powiedzieli jak włączyć “nadawanie”. Czemu Amelii to tak łatwo wyszło? To nie może być trudne przecież…

~Przy każdym połączeniu czuję emocje innych to jednak... jedynie emocje ~
Odpowiedziała Amelii, czuła jednak, że to nie moment na takie rozmowy. ~ Co do tworzenia połączenia... to kwestia doświadczenia i świadomości własnego umysłu. Jeśli masz… dar… można się tego nauczyć. ~ Bel pokazała tymi słowami, że słyszy słowa Tytusa, tak jak słyszą je też inni. Przerwała połączenie i odetchnęła - Ponowię kontakt po powitaniach, jeśli poczuję opór z waszej strony… przerwę go w wybranymi osobami. Nie walczcie z tym. Nie marnujcie na to sił. Wystarczy, że pomyślicie iż macie dość.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 19-06-2020 o 23:35.
Aiko jest offline  
Stary 14-06-2020, 21:50   #149
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
30 Martius 816.M41, pałac Aspyce Chorda

Ramirez poruszał się spokojnie. Każdemu jego ruchowi towarzyszył syk hydrauliki pancerza wspomaganego. Zebrani wokół niego nie wiedzieli wiele o pancerzach wspomaganych. Miał teraz ledwie dwieście piętnaście centymetrów wzrostu. Czyniło go niższym od sławetnych Adeptus Astartes o co najmniej dwadzieścia centymetrów.

Ramirez miał okazję ich zobaczyć. Na Marsie. Sławetni Techmarine. Każdy zakon posiadał ich w swoich szeregach. Sztukmistrzów dbających o ich błogosławione pancerze, święte boltery, czy w końcu pojazdy. Wprawdzie ich cykl nauczania odbywał się niezależnie, to byli tak samo wyświęconymi kapłanami jak Ramirez.

W czasie spaceru do sali balowej gdy wszyscy zdawali się zakłopotani usadzeniem jego osoby on sam zastanawiał się czy powinien zastąpić czerwień Marsa czernią Coraxów. To miał pokazać czas.

Otrząsnął się. Leon skanował otoczenie dokując na ramieniu pancerza. Najpierw spektra widzialne, potem kolejno od podczerwieni do nadfioletu. Później fale radiowe i dźwiękowe. MIU przekazywał odczucia tych wszystkich maszynowych zmysłów wprost do umysłu techkapłana. Ramirez zaś nie zważając na fakt połączenia z innymi umysłami analizował te odczyty w najlepsze. Brakowało mu jedynie maszynerii pozwalającej na obserwowanie strefy psi. Oddziaływań osnowy w tejże chwili. Gdyby jego serwoczaszka posiadała takowy zmysł… gdyby należała do kogoś dotkniętego przez Osnowę…

Na moment pożałował obdarowania nowego nawigatora, po czym westchnął i spojrzał na Belitę. Przez moment zaczął się zastanawiać jak na ocenę jego poczynań wpływa fakt, że inni słyszą jego myśli. Odciął się i wrócił do analizy w techlingua.

Nie widział nigdzie charakterystycznych czerwonych kapturów sług Omnisjasza. Czyżby Wolna Handlarka myślała, że poradzi sobie bez ich pomocy? A może sprytnie ich ukryła?

Techprezbiter bawił się konfuzją wywołaną jego osobą. Bezceremonialnie podszedł do krzesła przygotowanego dla Winter. Stanął za nim. W końcu ktoś zwrócił uwagę na to, że w takim stroju nie będzie mógł spokojnie zjeść.

- Potrzeba spożywania pokarmów jest słabością ludzkiego ciała. Słabością, której winniśmy się wyzbyć chcąc doznać oświecenia.

I choć Ramirez pozostał bez ruchu niczym marmurowy posąg stojąc za Amelią w stroju Winter. Pozornie wyłączony. W rzeczywistości czujny.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 15-06-2020, 01:34   #150
 
Lua Nova's Avatar
 
Reputacja: 1 Lua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputację
30 Martius 816.M41, pałac Aspyce Chorda

Dama w masce słuchała z uprzejmym zaciekawieniem opowieści sekretarza Cromwella. Pozwoliła się prowadzić korytarzami i od czasu do czasu wyrażała uznanie dla pokazywanych jej eksponatów. Słuchając głosu sekretarza, powoli się odprężała. To spotkanie, to tylko kolejna przeszkoda. Kolejna misja w służbie Lady. Amelia wiedziała, że wykona zadanie najlepiej jak potrafi. Dla niej... dla Winter.

Na widok Lady Aspyce przystanęła i uniosła głowę, patrząc gospodyni śmiało w oczy. Nie zamierzała okazywać najmniejszego choćby śladu strachu czy słabości. Uśmiechnęła się z wdziękiem i skłoniła głowę w powitalnym ukłonie, by okazać należny gospodyni szacunek, nie płaszcząc się przy tym. Może Lady Chorda była drapieżnikiem, ale Amelia była łowcą.

- Lady Aspyce, to dla mnie prawdziwy zaszczyt i przyjemność poznać panią. Tyle słyszałam o pani dokonaniach, jest pani prawdziwą legendą! Dziękuję za zaproszenie. Pozwoliłam przygotować sobie niewielki i skromny podarunek. - Amelia skinęła na służących, niosących skrzynie z alkoholem, by złożyli dar przed Lady Chordą, odsłaniając wieko jednej ze skrzyń i ukazując jej zawartość. - Pozostaje mi jedynie mieć nadzieję, że trunek ten sprawi Lady przyjemność, równą memu zadowoleniu z naszego spotkania.




Podczas posiłku, pierwsza, starała się podtrzymać lekki ton rozmowy. Skomplementowała pałac Lady Aspyce i sam bankiet. Na prośbę swej rozmówczyni, opowiedziała również o słynnym już abordażu na zaginiony statek Saulów, pilnując się, by opowiadać go z perspektywy Lady Winter, nie swoim. Podkreślając przy tym, zasługi oficerów i nie szczędząc wtrąceń o łasce i opiece Imperatora.

Słysząc pytanie o plany dotyczące wyprawy do Koronusa, Amelia uśmiechnęła się urokliwie. Spodziewała się tego pytania.
- Eksploracja. - Odpowiedziała bez wahania. - Nawiązywanie kontaktów handlowych. Będę zaszczycona, jeżeli zechce pani podzielić się ze mną pani ogromnym doświadczeniem.


Chciałam wykonać rzut na Fellowship, na pierwsze wrażenie czy coś w tym stylu, ale najwyraźniej coś popsułam. Pozwoliłam więc sobie, wykonać rzuty na Roll 20. Amelia ma Fel 49, z karą z void born 44 (zakładam, że Aspyce nie jest void bornem). Pierwszy rzut nieudany (50), po przerzucie sukces (41).




 
__________________
Nawet jeśliś czysty jak kryształ i odmawiasz modlitwę przed zaśnięciem, możesz stać sie likantropem, gdy lśni księżyc w pełni...

Ostatnio edytowane przez Lua Nova : 20-06-2020 o 04:59.
Lua Nova jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:28.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172