Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-06-2020, 22:00   #161
 
Lua Nova's Avatar
 
Reputacja: 1 Lua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputację
Post stworzony z udziałem MG i pozostałych graczy.

30 Martius 816.M41, pałac Aspyce Chorda

Pierwsza rozważała przez chwilę słowa Lady Aspyce. Zdawała sobie sprawę jak wiele korzyści mogłaby ta umowa przynieść rodowi Corax i jak bardzo jest niebezpieczna. Oznaczałaby też opowiedzenie się po jednej ze stron. O ile wróciliby żywi z tej wyprawy. Ale potrzebowała więcej informacji. W końcu podniosła wzrok na swoją rozmówczynię.

- Przyznaję, że jest to interesująca propozycja. Chciałabym jednak poznać więcej szczegółów. Co to za planeta? Jakie mogą czyhać na niej niebezpieczeństwa? O jakim rodzaju zasobów mówimy? Czy mój nawigator mógłby liczyć na wskazówki i mapy tamtej części Koronusa? I ile by mnie to kosztowało? - Ton Amelii był spokojny i rzeczowy. - Każda informacja pomogła by mi zniwelować straty i zwiększyć szansę powodzenia całego przedsięwzięcia. - Zrobiła krótką pauzę pocierając w zamyśleniu podbródek.

- Potrzebuję trochę czasu na rozważenie tej oferty. Nie zwykłam podejmować pochopnie decyzji. Chcę się skonsultować z moim nawigatorem i resztą moich doradców. Przeprawa będzie niebezpieczna i muszę mieć pewność, że mój statek jest gotowy na taką wyprawę. - Ponownie zwróciła oczy ku Aspyce. - Rozumiem, że nie masz za dużo czasu, wspominałaś, że wyruszasz za kilkanaście godzin. Ile czasu mógłbyś mi podarować?

- Jeśli wyrazisz chęć wyświadczenia mi przysługi, zadbam o odpowiednie przygotowanie - odparła pani domu - Moi Nawigatorzy przygotują specjalną mapę z trasą prowadzącą prosto na Grace. Dom Benetek posiada wielkie doświadczenie w podróżach w obrębie Nowych Światów. Twój Visscher bez trudu poradzi sobie z ich mapą.

Na wspomnienie Domu Visscher przez oblicze Aspyce przebiegł jakiś przelotny cień, który zaraz bezpowrotnie zniknął.

- Moja kolonia miała charakter rekreacyjny. Piękne krajobrazy, a wśród nich posiadłości magnatów zdecydowanych rozpocząć nowe i pełne luksusów życie poza granicami Imperium. Burze Osnowy odcięły planetę od szlaków zaopatrzeniowych na zbyt długo, aby lokalna gospodarka oparła się recesji. Rozważałam możliwości odbudowy Grace, ale zarzuciłam ten pomysł, bo w międzyczasie pojawiły się nowe i dużo bardziej obiecujące perspektywy.

Chorda odsunęła się od pulpitu podestu, zaprosiła Amelię ruchem dłoni do udania się w ślad za nią w kierunku sali bankietowej.

- Otrzymasz szczegółowe lokalizacje kilku miejsc na powierzchni planety. Znajdują się w nich cenne dla mnie dzieła sztuki i relikwie. Ponadto chciałabym odzyskać specjalistyczną aparaturę medyczną znajdującą się na Oku, stacji monitorującej na wysokiej orbicie Grace. Dokładne wykazy ładunku do odzysku zostaną umieszczone w materiałach, które przygotują moi doradcy.

- Domyślam się, że w duchu się wahasz, Winter. Wcale mnie to nie dziwi. Otacza mnie zupełnie niezasłużona i krzywdząca opinia rozpowszechniana przez Winterscale i ich popleczników. W rzeczywistości jednak jestem godnym zaufania sojusznikiem i potrafię się odwdzięczyć, jeśli docenię wartość oddanej mi przysługi. Czy wiele ryzykujesz? Nie sądzę. Mając mapę szlaku na Grace dotrzesz tam pomimo wirów Kotła, w końcu pokonałaś Paszczę.

Krew w żyłach Amelii zlodowaciała na wspomnienie skoku przez Paszczę, wybuchu reaktora napędowego, płomienistej śmierci tak wielu członków załogi Błysku.

~ Pani cokolwiek zadecydujesz masz nasze wsparcie. ~ Głos Bel pojawił się w głowie Amelii.

- Na Grace nie powinnaś zastać żadnych liczących się przeszkód w procedurze kompletowania ładunku. Miejscowa populacja jest bezbronna w konfrontacji z bateriami wiszącego na orbicie okrętu, obrona orbitalna nigdy nie została rozbudowana do konkretnego poziomu. Po tym, co pokazałaś na pokładzie merszanta Saulów ta misja wydaje się mieć charakter czysto formalny.

~ Mamy możliwości by to zrobić. Niech Christo martwi się o konsekwencje polityczne. ~ spokojne myśli Tytusa popłynęły w sieci. Jednocześnie nadsternik nawet na chwile nie przerwał rozmowy z dostojnym astrografusem.

~ Luksusowa planeta bez obrony orbitalnej? Celem misji dzieła sztuki? Prawdopodobieństwo fałszu 97,2%. Prawdopodobieństwo wystąpienia nieprzewidzianych komplikacji między 68 a 98%. Sprzęt medyczny na orbicie? Stacja monitorująca? Prawdopodobieństwo kontrolowanego eksperymentu na planecie 54,5%. Czy istnieje możliwość kontaktu z Magusem Genetorem planety? Chciałbym wymienić z nim informacje. ~

Głos Ramireza w umyśle Amelii zdawał się być jeszcze bardziej zabarwiony metalicznym tonem niż w rzeczywistości.

~ Nadmienię też, że fakt pozostawania na planecie z dala od władzy Adeptus Administratum w opływającej w luksusy posiadłości wydaje się pasować do emerytury dla Syndykatu, czy innej organizacji przestępczej, co wpłynęłoby pozytywnie na stan posiadania rodu Chorda. Należy mieć to na uwadze. ~

- Lecz miej świadomość tego, że mogą się pojawić pewne komplikacje - Chorda ciągnęła swą wypowiedź wciąż lekkim i ciepłym tonem, ale w jej chłodnych przenikliwych oczach znów pojawił się jakiś błysk - Czym byłaby próba siły charakteru i talentu przywódczego, gdyby cała misja miała sprowadzać się do przewozu frachtu?

Amelia nawet na sekundę nie przerywała kontaktu wzrokowego z Aspyce, obserwując głowę dynastii w pełnym skupieniu i starannie skrywanej ekscytacji zarazem.

- Jak już wspomniałam, ani populacja Grace ani system obrony planetarnej nie powinny przysporzyć ci żadnych większych problemów. Kłopotem może być zlokalizowanie samego Oka. Wiem, że stacja zeszła z orbity i znajduje się na nieznanej obecnie pozycji. Jeśli nie zdołacie jej namierzyć za pomocą standardowych czujników, będziecie musieli wykorzystać do triangulacji elementy wciąż jeszcze funkcjonującej infrastruktury Grace. Wszystkie aspekty techniczne tego przedsięwzięcia twoi techadepci będą mogli omówić z moimi, jeśli podejmiesz się misji.

Rzekoma Winter nic nie odrzekła czując podświadomie, że Aspyce wciąż jeszcze nie skończyła. Miała rację.

- Drugim czynnikiem, który musisz wziąć pod uwagę jest łut zdrowej rywalizacji. Pracuję tylko z najlepszymi. Inwestycje muszą mieć możliwie jak najwyższy współczynnik zwrotu nakładów. Nie jesteś jedyną osobą, której złożyłam tę propozycję. Cztery dni temu na Grace poleciał inny Wolny Kupiec z niewielkim stażem i reputacją, która dopiero się rodzi. Zawarł ze mną dokładnie taki sam układ. Cztery dni różnicy to praktycznie nic, zawirowania Osnowy mogą zmienić w czasie trwania podróży wszystko, więc wciąż możesz go przegonić.

- Mój patronat otrzyma ten kapitan, który pierwszy dostarczy mi fracht. Na tym polegać będzie wasza próba. Jesteś gotowa podjąć to wyzwanie?

Amelia szła obok Aspyce, słuchając jej uważnie. Od czasu do czasu przytakiwała kurtuazyjnie głową.

- Wszystko to brzmi bardzo obiecująco, lubię wyzwania. - Uśmiechnęła się drapieżnie. - Łatwe zadania są nudne i nie przynoszą sławy, czyż nie? Czy mogę poznać miano mojego potencjalnego rywala? I jeżeli zdecyduję się podjąć to wyzwanie, czy w ramach przygotowań mój Błysk mógłby skorzystać z twojej stoczni i się dozbroić?

Słysząc drugie pytanie swej rozmówczyni Aspyce Chorda uniosła znacząco jedną brew, ale odpowiedziała wpierw na pierwsze trzymając się ściśle porządku rozmowy.

- Henrique Rocha, pierwszy swej dynastii, podobno zasłużony oficer Marynarki ze Scarusa. Wieść niesie, że otrzymał Glejt w uznaniu szczególnych zasług dla obrony Sameteru w 808, kiedy w 809 został honorowo zdemobilizowany. Kryje się za tym jakaś zawiła historia pełna wojskowych intryg i przepychanek w hierarchii Floty, ale to nieistotne w obecnej chwili. Posiada jeden okręt, ciężką fregatę typu Turbulent, Dumę Sameteru. Pięknie zadbana jednostka, z załogą trzymaną w wojskowym rygorze. Nie powinno to dziwić biorąc pod uwagę jego militarną karierę. Jestem pewna, że to godny przeciwnik dla ciebie, pani Corax. Ktoś obdarzony mniejszymi talentami od Rochy byłby dla pani swoistym afrontem.

- Co się zaś tyczy prac modernizacyjnych w moich dokach… cóż, w Przyczółku nie posiadam żadnej stoczni. Moje jednostki operują z innej lokacji bazowej. Nadto śmiem napomknąć, że pozostanie tutaj w celu wykonania prac okrętowych w czasie, gdy Rocha być może dolatuje już do Grace wydaje mi się… albo dowodem niezwykłej pewności siebie albo ukrytą formą kapitulacji. Pragnę wierzyć, że idzie o to pierwsze, ale… czyżbyście mieli jakieś problemy techniczne?

Amelia rozmyślnie zignorowała ostatnie pytanie Aspyce. Uśmiechnęła się tylko do niej i skierowała rozmowę na właściwe tory.

- W takim razie chętnie się z nim zmierzę. Zobaczymy kto jest lepszy. Mamy umowę moja droga. Podejmę się tego zadania i odzyskam dla ciebie tamte przedmioty. Mam nadzieję, że to będzie początek wspaniałej współpracy. A tymczasem, myślę, że pora wracać. Ty masz swoje pilne sprawy, ja mam swoje. Nie dajmy panu Henrique Rocha czekać, to niegrzeczne. Mój seneszal zajmie się wszystkimi szczegółami.

Obie kobiety udały się w stronę sali bankietowej, gdzie czekali już na nie pozostali biesiadnicy.
 
__________________
Nawet jeśliś czysty jak kryształ i odmawiasz modlitwę przed zaśnięciem, możesz stać sie likantropem, gdy lśni księżyc w pełni...
Lua Nova jest offline  
Stary 29-06-2020, 13:40   #162
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
30 Martius 816.M41, w drodze na Błysk

Christo Barca wytrzymał w swym opanowaniu do chwili, kiedy Tytus podniósł kanonierkę z płyty lądowiska operując jej silnikami manewrowymi z wprawą mogącą zawstydzić niejednego pilota.

Zaskoczył tym samym prezbitera Ramireza, który uznał w myślach za najbardziej prawdopodobny inny wariant: zakładający, że seneszal zacznie werbalny atak jeszcze w cieniu skrzydeł gotowej do startu maszyny.

Zasypana licznymi pytaniami, Amelia de Vries usiadła w fotelu obok Barcy przekazując mu każdy detal prywatnej rozmowy z Aspyce, o którym pamiętała. Seneszal słuchał z przerażającą wręcz koncentracją, z rzadka tylko prosząc o powtórzenie słów Chordy albo opisanie mowy ciała czy tonu pani Aspyce.

- Wyścig o laur zwycięstwa dla lepszego z pary pretendentów. Wyrachowana, ale całkiem popularna metoda selekcji sprzymierzeńców - powiedział, kiedy relacja Amelii dobiegła już końca - Na tę chwilę nie dostrzegam w jej propozycji niczego, co powinno nas szczególnie martwić. Ważne będzie przeanalizowanie wykazu dóbr do pozyskania oraz prognozy lotu na Grace.

Wzrok Christo pobiegł w stronę siedzącego w swoim fotelu Nawigatora, masującego w zamyśleniu podbródek.

- Czy wytyczenie trasy na podstawie takiej specjalnej mapy przysporzy ci wiele kłopotu, czcigodny Bartholemie?

- Jeśli będzie zaopatrzona we wszystkie niezbędne markery, żadnego kłopotu nie będzie - odparł Visscher - Dom Benetek znajduje się w neutralnych relacjach z moim rodem, więc nie podejrzewam, by dostarczyli nam bezwartościową mapę. Mogliby to uczynić czysto teoretycznie, gdyby zażądała tego sama Aspyce, ale nie dostrzegam w jej propozycji żadnego motywu mogącego stać za wysłaniem nas w czarną dziurę lub serce czerwonego olbrzyma.

- Zajmę się osobiście przyjęciem na pokład kuriera i jego eskortą do twych apartamentów, czcigodny - zdecydował Christo - Moi ludzie wrócą na stację, żeby zdobyć jak najwięcej informacji o systemie Grace oraz aktywności rodu Chorda. I o osobie naszego rywala. Jeśli przebywał w Footfall choćby tydzień, ktoś musiał go widzieć, handlować z nim albo spotykać się towarzysko. Ktoś poza Aspyce, rzecz jasna. Dalia, to od teraz twój priorytet. Liczy się każda cząstka informacji.

Towarzyszka seneszala skinęła niemo głową przyjmując do wiadomości polecenie pryncypała.

- Ile czasu pozostaje do odlotu? - Barca obrzucił pytającym spojrzeniem resztę koterii - Magazyny paliw, amunicji i żywności są pełne, cysterny z wodą również. Okręt znajduje się w gotowości do wylotu w każdej chwili.
 
Ketharian jest offline  
Stary 29-06-2020, 22:19   #163
 
Lua Nova's Avatar
 
Reputacja: 1 Lua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputację
Post stworzony wspólnie z Aiko.

30 Martius 816.M41, pokład Błysku Cieni

Kiedy Kruczy Pazur wylądował w hangarze Błysku, a delegacja rodu Corax opuściła jego pokład, Pierwsza dyskretnie zbliżyła się do astropatki i starając się nie zwracać uwagi pozostałych, zapytała ją cicho:

- Czy mogłabym ci, Bellitto, zabrać chwilę czasu? Chciałam porozmawiać i poprosić o wróżbę. Czy masz przy sobie karty?

Astropatka zatrzymała się i spojrzała zaskoczona na Amelię. Prośba nie była jej obca, jednak w takiej chwili…
- Jeśli Pani sobie tego życzy… oczywiście. - Dygnęła delikatnie. - Karty mam zawsze przy sobie.

- Amelio… będzie mi miło jeżeli będziemy mówiły sobie po imieniu. - Uśmiechnęła się delikatnie, choć w jej oczach czaił się smutek. Wydawała się spięta i trochę nieobecna, choć starała się to ukryć. - Czy moje kwatery będą odpowiednim miejscem?

- Jeśli Pa.. - Bel powstrzymała cisnący się na usta zwrot. - Jeśli masz tam świecę, to jak najbardziej.

- Coś się znajdzie. Chodźmy, nie chciałabym zabrać ci zbyt dużo czasu. - Amelia ruszyła do wyjścia z hangaru. Prowadziła astropatkę mniej uczęszczanymi korytarzami, by uniknąć spotkania z kimś z załogi. Nadal miała na sobie przebranie Lady Winter. Przez całą drogę milczała. Bel nie mogła oprzeć się wrażeniu, że jej towarzyszka intensywnie się nad czymś zastanawia.

Bel z przyzwyczajenia podążała dwa kroki za Amelią cały czas z zaciekawieniem spoglądając na kroczącą przed nią postać. Była ciekawa jakie to wątpliwości targają pierwszą.

Kwatera Amelii była urządzona z charakterystyczną dla niej prostotą. Utrzymana w kolorystyce czerni, szarości i bieli. Znajdowało się tu proste łóżko, biurko, kilka szafek, sporo książek. Większość wolnej przestrzeni pozostawała pusta, dając sporo miejsca do ćwiczeń. Jedną ze ścian, prawie w całości zajmowało ogromne lustro. Na biurku stało małe, toaletkowe lusterko i kosmetyki, którymi Amelia zrobiła rano makijaż, szczotka i sporo wsuwek do włosów. Obok biurka stała komoda, na której stało kilka zapachowych świec i fotografie, oprawione w ramki.

- Przepraszam cię Belitto ale muszę zdjąć z siebie tą suknię. Nie wytrzymam w niej ani chwili dłużej. - Zdjęła z ulgą maskę z twarzy i odłożyła na biurku. - Zaraz wrócę. Tymczasem rozgość się. Mam nadzieję, że jedna z tych świec będzie odpowiednia. - Wskazała na komodę. - Jakbyś chciała się czegoś napić, to w barku mam wino, a w dozowniku jest woda. Kieliszki i szklanki są w górnej szafce. - Wskazała mały aneks kuchenny w rogu pomieszczenia. A następnie zniknęła w łazience.

Wzrok Bel powędrował w stronę komody. Stały tam cztery fotografie. Na pierwszej od lewej była młoda para, piękna kobieta, odrobinę podobna do Amelii w kosztownej błękitnej sukni oraz młody, promieniujący szczęściem mężczyzna w galowym czarnym mundurze rodu Corax, z wieloma odznaczeniami. Kolejna fotografia przedstawiała samego Lorda Gunara w swoich najlepszych latach. Na trzeciej były bawiące się dwie dziewczynki, jedna około dwunastoletnia o jasnych włosach i druga sporo młodsza z pięknymi czarnymi lokami. Obie wydały się Bel znajome. Na ostatniej fotografii była Amelia, dużo młodsza niż teraz, w czarnym galowym mundurze Coraxów i kontrastującym kotylionie z białych kwiatów na ręce, obejmował ją w talii młody mężczyzna, również w galowym mundurze, w którym Bel rozpoznała młodego Mauricio. Oboje uśmiechali się do siebie.

Astropatka przyglądała się fotografiom dłuższą chwilę. Czyżby znały się z Lady Winter od małego? Biorąc poprawkę na emocjonalne podejście Amelii musiało to być dla niej bardzo trudne. Belitta oparła o ścianę sztandar imperatora i zdjęła z ramion ciężki płaszcz składając go starannie. Pozostała jedynie w typowej dla astropatów obcisłej tunice w barwach rodu Corax.

Po kilku minutach Amelia wróciła do pomieszczenia, przebrana w czarny podkoszulek i czarne spodnie, w ręku miała górę od munduru Coraxów. Zmyła też makijaż z twarzy. Szybko założyła kurtkę na ramiona, poprawiając zaskakująco długie, falowane włosy. Podeszła do biurka i sięgnęła po szczotkę. Porządkując i upinając włosy, spojrzała na Bel.
- Żadna z moich świec się nie nadaje? - Zapytała.

- Wszystkie są idealne, jednak widzę iż trzymasz tu pamiątki rodzinne i nie chciałam wybrać niczego ci bliskiego. - Bel stała cały czas przed fotografiami trzymając w dłoniach własną talię.

Pierwsza uśmiechnęła się do astropatki.
- Weź pierwszą z brzegu. Nie mają dla mnie wartości sentymentalnej. To tylko świece. - Wzruszyła lekko ramionami. - Jak to działa? - Spojrzała na karty. - Nigdy mi nikt nie wróżył.

Bel przytaknęła i wzięła jedną z grubszych świec i razem z nią podeszła do stolika. Nie zajęła jednego z foteli, zamiast tego klęknęła na podłodze.
- Musimy zacząć od pytania. Czy masz jakieś? - Astropatka uśmiechnęła się do swojej gospodyni. - Ja często pytam o konsekwencje jakiegoś wydarzenia.

Amelia przyklęknęła przy stoliku na przeciwko Bel. Dłonie położyła na kolanach.
- Czy to może być pytanie o osobę? Ile mogę zadać pytań? - Zawahała się przez chwilę. - Chciałam zapytać o Mauricio… o Mauricio de Corax. - Poprawiła się. - Czy żyje? Mogę tak zapytać? Czy muszę bardziej sprecyzować?

- To wystarczy. - Bel uśmiechnęła się ciepło i wydobyła z kieszeni zapalniczkę by odpalić świecę. - Odpowiedź i tak może nie być jasna… wszystko zależy od przychylności Imperatora. Możesz też zadać kilka pytań, do każdego ułożę trójkę kart odpowiadających za przyczynę, stan obecny i przyszłość.

Amelia odwzajemniła ciepły uśmiech astropatki. Choć nadal było wyczuć od niej napięcie. Bez maski, sukni i makijażu wyglądała na zmęczoną. Zdradzały ją cienie pod oczami. Wyraźnie coś ją dręczyło. Przy pozostałych członkach koterii starała się to ukryć, ale teraz, kiedy były same, odpuściła.

- W takim razie chciałabym dowiedzieć się co się z nim stało, czy jeszcze żyje? - Zrobiła krótką pauzę, jakby się zastanawiała nad czymś. - Moje drugie pytanie… Nie wiem jak je sformułować. Co się stanie z Winter? Czy jest szansa na jej uzdrowienie? - Głos jej się załamał, ale po chwili się opanowała. - Przepraszam. - Uśmiechnęła się, próbując zatuszować targające nią uczucia. Ale Bel dostrzegła, że jej oczy zrobiły się przez chwilę szkliste. - Ostatnie pytanie. Kto chce zniszczyć ród Corax? Zdaję sobię sprawę, że nie dostanę jasnej odpowiedzi, ale liczę na jakąś wskazówkę. Muszę od czegoś zacząć. - Jej dłonie zacisnęły się w pięści. A twarz przybrała zacięty, groźny wyraz.
 
__________________
Nawet jeśliś czysty jak kryształ i odmawiasz modlitwę przed zaśnięciem, możesz stać sie likantropem, gdy lśni księżyc w pełni...

Ostatnio edytowane przez Lua Nova : 29-06-2020 o 22:44.
Lua Nova jest offline  
Stary 30-06-2020, 12:39   #164
 
Joer's Avatar
 
Reputacja: 1 Joer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputację

30 Martius 816.M41, pokład Błysku Cieni

Nadsternik powoli przemierzał korytarze Błysku. Miał w zwyczaju odwiedzać znajomych z danego sektora jednostki lub zatrzymywać się na pogawędki. Jednak od powrotu z bankietu nie miał na to ochoty. Pomagał w tym także jego wystawny ubiór, tak odmienny od jego typowego stylu skutecznie odstraszał potencjalnych rozmówców. Jeśli jednak nawet to nie odnosiło skutku to wystarczyło spojrzeć na twarz pilota. Choć uśmiech szybko wstępował na nią pod wpływem obserwatorów to jednak było w niej teraz coś co zniechęcało do interakcji. Tytus stanął przed drzwiami swojej kajuty. Otworzyły się z cichy sapnięciem ukazując pogrążony w mroku pokój. Przeszedł przez próg, a po chwili światło padające z korytarza zostało odcięte po kolejnym świście mechanizmu.

~Zestresowany? Żałosne.~

Nie sądził, że coś takiego jak połączenie myśli będzie dla niego tak wymagające. Wiedział, że nie popełnił błędu, wręcz przeciwnie, umiejętność odcinania się od swoich myśli była pierwszą jaką opanował jednak nigdy nie musiał się tak kontrolować. Było to wyczerpujące. Z drugiej strony wspomnienie to wzbudziło na nim lekki uśmiech. Świadomość tego jak myślą inni, co czują i jak reagują była zadziwiająco odświeżająca. Miał przypuszczenia, jednak doświadczenie tego wszystkiego, różnych charakterów oraz "stylów" było czymś przynajmniej ciekawym.

~To i tak nic nie da~

Przez chwile stał tak pogrążony w ciszy i ciemności. Z przeciągniętym westchnieniem ruszył, jednocześnie uwalniając się z munduru odrzucając go w okolice wieszaka, który powinien stać za nim pod ścianą. Ominął fotel, który musnął dłonią korygując w ten sposób swój kurs w stronę ukrytego barku. Wsłuchał się w dźwięk wypełniającego szklankę płynu by dobrze ocenić kiedy ma odłożyć butelkę. Po paru krokach runął na fotel. Uruchamiający się terminal zalał go nieprzyjemnym jaskrawym blaskiem. Tylko rzucił okiem by sprawdzić czy nie przyszły istotne wiadomości i wyłączył ekran boleśnie mrużąc oczy.

~Daremna próba kontroli~

Tytus zaczął szybko pisać na klawiaturze. Poszczególne rozkazy i dyspozycje do różnych dywizji oraz poszczególnych członków załogi zredagował jeszcze na bankiecie, teraz tylko musiał przelać je na ciągi danych podróżujących systemami Błysku. Nie zajmowało mu to długo. Większość z nich było już i tak wcześniej umieszczone w bazie, wystarczyło je tylko zmodyfikować o obecne dane. Domyślał się, że wielu ludziom teraz zapalały się czerwone lampki alarmowe i z podnieceniem odczytywali swoje dyspozycje. Ostatnią wiadomością było zalecenie do wikariusza. Tytus zakłądał, że po ostatnim nabożeństwie wciąż pozostały wystawione wszystkie wystawne dzieła liturgiczne mające krzepiąco działać na załogę. Nadsternik, choć nie należał do specjalnie religijnych osób, doceniał ich działalność i uznał, że ostrzeżenie ich przed startem wcześniej by mogli odpowiednio wszystko zabezpieczyć z zachowaniem obrządku było w dobrym tonie. Mało z tego należało do jego obowiązków. Ale żaden z oficerów nie mógł teraz ograniczać się do tylko swoich obowiązków.

~Zwykłe pionki, szkoda czasu~

Kolejnym krokiem było przygotowanie symulacji spotkania z ciężką fregatą. Nie było to trudne ponieważ i to dawno miał przygotowane w bazie. Tak jak i scenariusze spotkania z każdą inną znaną mu jednostka oraz paroma, których modele zaprojektował na podstawie szczątkowych opowieści. Ale typowy Turbulent miał zapewne mało wspólnego z tym należącym do Henrique Rocha.

~Lepszy pod każdym względem, wydajesz wyrok na swoją załogę~

Jego palce zastygły na klawiaturze. Zostało czekać na informacje od seneszala, każdy najdrobniejszy szczegół jaki istniał musiał zostać przeanalizowany. Mapa systemu, określiłaby wszystkie czynniki zewnętrzne. Nagrania z dokowania mogą mu zdradzić dużo o sterniku rywala. Jego charakter, skłonności, opanowanie maszyny. Także raport gotowości z maszynowni mógł rzucić światło na przebieg potencjalnej bitwy. Wszystko to czego nie miał. Na co musiał czekać. Jego myśli zastygły nie mając już gdzie powędrować.

~Słuchaj nas!~

Pilot wstał gwałtownie strącając pustą szklankę na podłogę. Podszedł pośpiesznie do barku boleśnie potykając się o róg stolika. Chwycił butelkę i zaczął łapczywie pić jej zawartość. Nie przerywając sobie podszedł w stronę kanapy i runął na nią.
~Pali jak cholera, ale i dobrze. Skurczybyki będą miały zajęcie.~ pomyślał zadowolony słysząc swoje myśli. Zapalił lampkę na stoliku i obejrzał rozcięcie na nodze. Czuł już w tym miejscu nieprzyjemne mrowienie, a strużka krwi zdążyła zaschnąć. Za godzinę nic nie zostanie po tej wpadce. Zamknął oczy odprężając się. Wiedział, że do narady oficerów wszystko z niego uleci. Roześmiał się przerywając ciszę w pomieszczeniu i zaraz potem zasnął.

***

Drzwi otworzyły się z cichym syknięciem. Kobieta w nienagannie wyprasowanym mundurze przeszła obok rozrzuconych na podłodze elementów ubioru i spojrzała rozczarowana na kanapę. Tytus Garlik, rozebrany do pasa, z jedną skarpetką na wpół zdjętą drzemał wciąż ściskając w dłoni niemalże pustą butelkę. Westchnęła, a cichy syk zamykających się drzwi wydłużył ten dźwięk w ciemnym pokoju.


 

Ostatnio edytowane przez Joer : 30-06-2020 o 14:02.
Joer jest offline  
Stary 30-06-2020, 18:13   #165
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
30 Martius 816.M41, pokład Błysku Cieni

- Na ostatnie pytanie mogę ci… odrobinę odpowiedzieć. - Bel wyjęła talie z pudełka i powoli zaczęła ją przesuwać nad świecą. - Tuż po tym jak Lady Winter zapadła w .. swój stan. Spytałam Imperatora o przyczynę. Karty wskazały na kogoś z rodu. To muszą być wewnętrzne rozgrywki Coraxów.

Pierwsza spojrzała na Bel zaskoczona.
- Kogoś z rodu? Ale przecież… przecież ród został prawie doszczętnie zniszczony, wymordowany… - Głos znów się jej załamał. - Poza Mauricio, o którym nawet nie wiemy czy jeszcze żyje, nie ma już nikogo… zabrali wszystkich których kochałam… Została mi tylko Winter, a ona… - Amelia przerwała. Powoli wzięła głęboki wdech i wypuszczając powoli powietrze, była już spokojniejsza. Uśmiechnęła się przepraszająco do Bel. - Wybacz, pozwoliłam by emocje wzięły górę. To dla mnie trudny okres. Już jestem spokojna. Możemy kontynuować. Proszę opowiedz mi dokładnie o tamtej wróżbie, co dokładnie powiedziały twoje karty?

- Tak długo jak nie zanurzasz się w osnowie… emocje nie są twym wrogiem.
- Bel przetasowała talię i wydobyła z niej kartę oszusta:


- Oto przyczyna.. wielki oszust. W dniu wróżby dostrzegłam za nim zrujnowane miasto Sinophię. Czułam, że przyczyna może leżeć w trawiącej ród wojnie domowej. - Astropatka podała kartę Amelii by ta mogła ją sobie obejrzeć.

Amelia wzięła kartę do ręki i uważnie jej się przyjrzała.
- Możliwe więc, że atak nastąpił stamtąd? To nadal nie musi oznaczać rodu Corax. Na rodzinnej planecie mogliśmy mieć wrogów. Mieliśmy ich prawie na pewno. Lord Gunar był silnym i zdecydowanym człowiekiem. Miał twardy charakter, to jednało mu ludzi i przysparzało wrogów. Na Scintilli jest wiele rodów, które mogłyby skorzystać na zniszczeniu rodu Corax. - Pierwsza podniosła wzrok na astropatkę. - Jak wyglądały pozostałe karty?

- Pierwsza to był Rubieżca… gdy go wyciągnęłam był w szatach Coraxów. Jego twarz… nie było wiadomo czy był to mężczyzna czy kobieta, ale zdawał się patrzeć we wszystkich kierunkach. Czułam, że to nie Corax.. że to właśnie.. jego wina.
- Bel ułożyła na stole kolejną kartę.


- A na końcu.. arystokrata.. kobieta znów w szatach Coraxów.. w złotej masce. To.. przez to zasugerowałam Christo iż ktoś powinien przebrać się za Lady Winter. - Astropatka położyła ostatnią kartę na stole.


- Postać przypominała tą, która pojawiała się wtedy gdy Imperator mówił mi o Lady.. nigdy jednak nie miała zasłoniętej twarzy. Czułam… że musimy zadbać o jej dobre imię. - Dłonie Bel przesunęły się po twarzy arystokratki. - Że mamy tajemnicę do ukrycia.

- W takim razie zobaczmy co pokażą karty rozłożone dla mnie.


Bel przytaknęła ruchem głowy. Powoli zebrała karty i je ponownie przetasowała, po czym umieściła talię w dymie świecy prosząc, przez modlitwę, Imperatora o dar widzenia.

Astropatka położyła karty z na stole i sięgnęła po pierwszą. Heretyk. Znowu… tak karta była mocno związana z rodem Corax.

Heretyk wyglądał jak zwykły człowiek, strój jego ozdobiony był jednak symbolami licznych wrogów. Bel chwilę wpatrywała się w niego w milczeniu.

- To heretyk symbolizuje niebezpieczeństwo od wewnątrz... bunt, atak zdrajców lub po prostu zdradę. - Powoli podniosła wzrok na siedzącą naprzeciwko Amelię. - Cokolwiek się stało z Maurice.. To jest przyczyna… tak jak los Winter… wtedy też ta karta się objawiła.

Powoli sięgnęła po kolejną kartę

- Żołnierz. - Szepnęła układając kolejną kartę na stole. Obraz przedstawiał mężczyznę w zbroi Imperium. - Symbolizuje poświęcenie.. Obowiązki. To je wypełnia obecnie Maurice… czyli żyje. Inaczej ta karta zapewne byłaby pusta. Cokolwiek czyni czyni to dla wyższego dobra. A przyszłość...

Bel położyła na stole ostatnią kartę. Była ona obrócona i przedstawiała Senatora. Człowieka w stroju polityka imperium. Postać spoglądała na nią w tym dziwnym układzie jakby nieco drwiąc z astropatki.

- Senator… odwrócony. - Powiedziała szeptem.

Amelia odetchnęła z ulgą na słowa Bel. Mauricio żył. Ale gdzie jest, co się z nim dzieje? Czy może zaufać wróżbie? Pokręciła głową. Musi mu zaufać, że będzie ich szukał. Teraz musi się skupić na bieżącym zadaniu… Czekała ją ciężka rozmowa, ale musi z nimi porozmawiać… Sprawy zaszły za daleko. Uniosła badawczy wzrok na astropatkę.

- Co oznacza ostatnia karta?

- Ułożona normalnie… zawarcie paktu… umowę, poprzez głosowanie.
- Bel zamyśliła się. - Odwrócona… może oznaczać albo że taki pakt lub umowę złamano lub, że Maurice stanie się ofiarą nieuczciwego osądu.

Pierwsza zmarszczyła brwi.
- Nie brzmi to dobrze. - Po chwili wahania dodała: - Czy można wróżbę jakoś rozwinąć? Dodać więcej kart, by poznać więcej szczegółów? Nie mówię, że teraz. Ale jak będziemy miały trochę więcej czasu?

- Mogę poprosić by chór wsparł mnie w wróżbie.
- Bel dłuższą chwilę wpatrywała się w leżące na stole karty, szczególnie tą obróconą. - Wróżba zawsze jednak pozostanie jedynie przepowiednią, kierunkowskazem. Zawsze wymagać będzie interpretacji a co za tym idzie dopuszczać błąd ludzki… mój błąd.

Amelia skinęła głową ze zrozumieniem.
- Przynajmniej mamy jakieś wskazówki, które można sprawdzić. Powinnyśmy porozmawiać o tym z pozostałymi, przynajmniej z seneszalem.

- Seneszal chyba niezbyt lubi rozmawiać z moją osobą.
- Bel przetasowała karty gotowa rozłożyć kolejny układ. - Podejrzewam iż obawia się mnie… a i za złe ma, że to nie Dalia wciela się w postać Winter.

Amelia spojrzała ciepło na Bel.
- Przyznaję, że na początku wydawało mi się to dobrym rozwiązaniem, trochę też się przestraszyłam. - Pierwsza przyznała ze wstydem. - Ale uważam, że miałaś rację i dobrze, się stało, że nie wmieszaliśmy w to Dalii. Ja mogę porozmawiać z seneszalem, a najlepiej przedstawmy wróżbę na odprawie pozostałym oficerom. - Pochyliła się bardziej nad stołem. - Moje drugie pytanie? - Spojrzała na karty z napięciem. - Co z Winter?

- Bardzo cenię sobie umiejętności Seneszala, ale… obawiam się, że wraz z Dalią są słabym ogniwem tej tajemnicy.
- Bel umieściła karty w dymie świecy spoglądając na swoja talię. - Miłość jest piękna, to niesamowicie silne uczucie, jednak… zbyt łatwo doprowadza do nierozsądnych decyzji.

Astropatka wyłożyła pierwszą talię i już ona wywołała w niej pewien niepokój. Obrócony skryba zdawał się z niej śmiać. Rozproszyła się? Czyżby rozmowa wybiła ją z rytmu? Przygryzła wargę i sięgnęła po kolejną kartę. Obrócony Mutant….
- Ja… chyba będę musiała odpocząć przed kolejną wróżbą. - Bel westchnęła ciężko i spojrzała na Amelię przepraszająco… - Pan odmówił mi daru.

Amelia skinęła ze zrozumieniem głową.
- To nie twoja wina moja droga. - Zwróciła się do astropatki. - To ja chciałam dowiedzieć za dużo na raz. Przyjmę z pokorą tą lekcję cierpliwości od Najświętszego Imperatora. Ale już i tak zabrałam ci zbyt dużo czasu. Zapewne chciałbyś się odświeżyć i przygotować na odprawę. - Wstała od stolika i jeszcze raz spojrzała na astropatkę. Była wyraźnie spokojniejsza niż wcześniej. Zwróciła się do swojego gościa spokojnym, miękkim tonem. - Dziękuję ci Belitto. Za wróżbę i za rozmowę.

- Zawsze do usług Amelio. - Astropatka dygnęła. Narzuciła na ramiona płaszcz i chwyciła zwieńczony symbolem imperatora sztandar. - Widzimy się niebawem.

Opuściła pokoje pierwszej zaniepokojona. Wróżba ewidentnie się nie powiodła.. czyżby zawiodła czymś Pana? Może niesłusznie nadużywa jego daru. Wszak Imperator przesyła im znaki nie tylko w kartach. Westchnęła ciężko i skierowała w stronę swych komnat by tam wziąć prysznic i przebrać się w luźniejsze szaty.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 14-07-2020 o 22:21.
Aiko jest offline  
Stary 03-07-2020, 21:28   #166
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
30 Martius 816.M41, Błysk Cieni

Czterej niepozorni mężczyźni i jedna nie wyróżniająca się z tłumu kobieta odwiedzili apartamenty seneszala niezależnie od siebie, w odstępach czasu gwarantujących, że nie wpadną na pozostałych w przedpokojach. Wszyscy zadbali o stroje utrudniające ich rozpoznanie i otrzymawszy precyzyjne zestawy instrukcji natychmiast powrócili na właściwe swoim funkcjom podpokłady, gdzie żyli i pracowali na co dzień. Barca pewien był, że w przeciągu kilku godzin cała piątka znajdzie się na stacji szukając wskazanego przez niego tropu.

Kiedy Christo został sam w gabinecie, Dalia dołączyła do niego z butelką amasecu i dwiema kryształowymi karafkami.

- Twoje wrażenia po wizycie w pałacu? - zapytała siadając na krawędzi biurka, krzyżując nogi na podłokietniku fotela seneszala i otwierając butelkę - Aspyce to wyrafinowana intrygantka, ale nie mam dość informacji, żeby dostrzec trybiki ukryte w trybach.

- Oczywistym jest, że coś knuje - skinął głową Christo przyjmując z rąk towarzyszki napełnioną amasecem karafkę - Jej intryga może się ograniczać do poszczucia na siebie Coraxów i Rochy, ale nie wykluczam głębszych motywów. Musimy pozostać czujni.

- Nie wątpię - Dalia uniosła naczynie do ust, ale cofnęła je nie zanurzając warg w alkoholu - Sama bym to zaleciła, gdybyś spytał mnie o radę. Mógłbyś częściej pytać mnie o radę.

Barca bezbłędnie rozpoznał ukryte przesłanie bijące ze słów zauszniczki, ale odczekał chwilę, zanim przeniósł pytające spojrzenie na jej poważną twarz.

- Twoja propozycja sprzęgu mentalnego z Bellittą mnie zaskoczyła - przyznała Dalia - O ile mi wiadomo, nie posiadasz specjalistycznej wiedzy na temat telepatii praktycznej. Nie wiem, czy otwieranie przed nią umysłu było dobrym pomysłem…

- Twoja uroda ewidentnie idzie w parze z zuchwałością - oznajmił z leciutką przyganą Christo - Wiem, że to doświadczona telepatka. I wiem, że przejawia w stosunku do mnie od jakiegoś czasu podejrzliwą nieufność. Nie miałem zamiaru się przed nią odsłonić.

- Twój entuzjazm w kanonierce wydawał się sugerować coś zupełnie innego - powiedziała Dalia krzywiąc kąciki ust w ledwie dostrzegalnym uśmiechu - Zasłona dymna?

- Wszyscy mamy jakieś tajemnice i mało kto chce się nimi dzielić - Christo wzruszył ramionami, po czym upił łyczek koniaku - Szanuję ich respekt dla moich kompetencji, to wyraz poważania. Szanuję też ich przewidywalność, bo ułatwia mi pracę. Okazałem entuzjazm dla propozycji Mistrzyni Chóru licząc na to, że w trosce o swoje tajemnice reszta postara się mnie z tego połączenia natychmiast wykluczyć. Resztę znasz.

- Co zrobimy teraz?

- Czekamy na raporty szpiegów. Realizuj w międzyczasie te wytyczne, które otrzymałaś ode mnie wcześniej.




Postanowiłem wykonać dwa rzuty na cechę Inquiry seneszala (nie na darmo wydałem pedeki na podniesienie Fellowshipu seneszala do 53). Pierwszy rzut na pozyskanie informacji o Grace, drugi na rozpoznanie postaci kapitana Rochy. Cała operacja oparta jest na Inquiry Barcy, ale w praktyce zadanie to realizują wybrani przez jego szpiedzy.

Analiza wyników: trzy sukcesy na pozyskanie informacji o Grace (szczegóły w trakcie odprawy) oraz kompletne fiasko w kwestii Henrique Rochy (pan Dumy Sameteru musi być faktycznie nieznany w Ekspansji).
 

Ostatnio edytowane przez Ketharian : 03-07-2020 o 21:31.
Ketharian jest offline  
Stary 10-07-2020, 20:10   #167
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
31 Martius 816.M41, Błysk Cieni

Czterosilnikowy wahadłowiec w barwach rodu Chorda wylądował na centralnej płycie hangaru fregaty opodal Kruczego Pazura. Jego piloci nie wyłączyli turbin, zredukowali jedynie ich ciąg przestawiając napęd promu w tryb postojowy.

Przednia rampa maszyny opadła w dół pośród wizgu hydraulicznych siłowników, uderzyła z trzaskiem w płytę lądowiska. Z ciemnego wnętrza wahadłowca wychynął wysoki mężczyzna w eleganckim stroju o barwie lazuru i złota, noszący na szyi ryngraf z symbolem rodu Benetek. Dwaj idący śladem kuriera przyboczni w białych karapaksach i zamkniętych hełmach eskortowali gąsienicowego serwitora wiozącego w swoich metalowych rękach masywną skrzynkę z chromowanej stali.

Christo Barca i Bartholem Visscher czekali na krawędzi platformy, pośrodku szpaleru utworzonego przez ubranych w paradne czarne uniformy żołnierzy Coraxów.

- Jestem Sergio Thuarge, rzecznik jego czcigodności syna Domu Benetek, dostojnego Adolfina Drususa Beneteka. Przynoszę jego pozdrowienia oraz mapę będącą przedmiotem układu zawartego między rodami Chorda i Corax.

- Imperator strzeże - odparł seneszal kreśląc wpierw na piersi znak Orła, potem zaś wskazując dłonią stojącego obok Nawigatora Błysku - Oto jego czcigodność Bartholem Visscher, syn znamienitego Domu Visscher i gwiezdny przewodnik dynastii Coraxów. Bądź powitany w imieniu jego, a także jej magnificencji pani Winter Corax, dziedziczki Kupieckiego Glejtu.

Wymiana stosownych ukłonów oraz innych przewidzianych protokołem gestów trwała dłuższą chwilę. Biorący w niej udział Barca odnotował kątem oka dyskretną obecność Garlika, stojącego w towarzystwie kilku swoich oficerów za pancernymi szybami zamkniętej platformy obserwacyjnej na ścianie hangaru. Seneszal nie wątpił, że Nadsternik uważnie studiował odczyty instrumentów skanujących wahadłowiec emisariusza, analizując parametry promu oraz jego potencjalne osiągi.

- Pani Aspyce Chorda udzieliła mi bardzo szczegółowych instrukcji, nie pozostawiających pola do żadnych indywidualnych interpretacji - oznajmił Sergio Thuarge, kiedy wymiana uprzejmości dobiegła już końca. Na dźwięk jego słów dwaj przyboczni zdjęli z rąk transportowego serwitora masywną stalową skrzynkę, złożyli ją na płycie lądowiska pomiędzy emisariuszem i witającymi go gospodarzami.

Thuarge pochylił się nad zasobnikiem, przytknął swój kciuk do płytki skanera genowzorca i uruchomił za pośrednictwem Ducha Maszyny mechanizmy zamka. Skrzynka otworzyła się pośród syku przekładni ukazując oczom Bartholema i Christa skrywaną w swoim wnętrzu zrolowaną matę. Rzecznik wyjął ją, po czym złożył z pietyzmem na ręce Visschera.

- Niechaj ten dar będzie gestem przyjaźni łączącej nasze znamienite Domy - powiedział Thuarge - I niechaj ta mapa wiedzie was prosto do celu, opromienionych blaskiem Astronomicanu.

Zaproszony do apartamentów Barcy, emisariusz zdecydowanie odmówił, poprzestając na przekazaniu mapy w rozległych ścianach hangaru. Po trwających dłuższą chwilę kolejnych uprzejmościach delegacja Domu Benetek powróciła na pokład swego wahadłowca.

Christo zaczekał, aż maszyna Chordy opuści lądowisko i zniknie za migotliwą taflą pola atmosferycznego. Żołnierze gwardii honorowej odmaszerowali wkrótce potem, sam Visscher odszedł w kierunku głównej śluzy hangaru w otoczeniu swoich zauszników.

- Mapa dotarła - powiedział seneszal przyciskając palec do modułu szyfrowanej łączności - Nawigator już ją zabrał. Delegacja Benetek odleciała. Przekaż te informacje osobom z grupy zielonej. Tak, wszystkim. I zrób coś jeszcze, jak najszybciej. Zlokalizuj dla mnie aktualne miejsce pobytu Hyperiona.




W hermetycznej skrzynce dostarczonej przez kuriera Domu Benetek znajduje się mapa zawierająca informacje na temat połączenia Footfall-Grace. Dla niewtajemniczonych, mapy nawigatorskie nie mają nic wspólnego z klasycznie pojmowanymi mapami. To ciągi zakodowanych znaków, nasyconych psionicznym podkładem, naniesionych w pozornie chaotyczny sposób na matę aktywnego mentalnie materiału.

Mapa dostarczona przez kuriera zawiera tylko i wyłącznie trasę z Przyczółka na Grace. W normalnych okolicznościach „złamanie” mapy zakodowanej przez inny Dom wymaga udanego testu Zakazana Wiedza (Nawigatorzy) z karą -30, ale ta konkretna mapa została przygotowana specjalnie dla Visschera: jest czytelna i dodatkowo zapewni Waszemu Nawigatorowi bonus +20 do procedury planowania lotu.
 
Ketharian jest offline  
Stary 12-07-2020, 22:41   #168
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
31 Martius 816.M41, Błysk Cieni

Lars Hyperios jadał posiłki naprzemiennie z pięćdziesiątką bojowników oddanych do dyspozycji świątobliwego Ahalliona Cane oraz ze starszyzną kontyngentu pielgrzymów rozlokowanych na pokładzie fregaty. Starał się w ten sposób dzielić swe obowiązki pomiędzy świętych ochotników, a resztę wielkiej rodziny, jaką stała się dla niego zbieranina ludzi szukających łaski Boga-Imperatora na nowych światach.

Tego dnia zajął miejsce w jednej z kilkudziesięciu jadłodajni zarezerwowanych dla pasażerów Błysku, pomiędzy dwoma setkami mężczyzn, kobiet i dzieci mówiących dwoma tuzinami różnych dialektów, noszących odmienne stroje i praktykujących liczne warianty religijnych obrzędów, ale bezgranicznie i żarliwie wierzących w dogmaty Imperialnego Credo.

Serwowane pielgrzymom posiłki nie mogły pod żadnym względem uchodzić za smaczne, ale obfitowały w proteiny i były wystarczająco sycące, aby nikt należący do wielkiej rodziny Hyperiosa nie kładł się spać głodny.

Lars zjadł ostatnią łyżkę gęstej proteinowej pasty, odsunął od siebie metalowy talerz i sięgnął po kubek wielokrotnie filtrowanej wody. Siedzący po jego lewej stronie Dani Tarvis wstał z ławy, ale jego miejsce natychmiast zajął ktoś inny należący do pozornie nieskończonej kolejki pielgrzymów wciąż czekających na swoją okazję do zjedzenia posiłku.

- Imperator strzeże, Hyperiosie - powiedział siadający na miejscu Tarvisa mężczyzna kładąc przed sobą metalowy talerz z proteinową breją. Lars odwrócił głowę w jego stronę i stężał zaskoczony widokiem znanej mu już twarzy.

Christo Barca złapał podnoszącego się z ławy Hyperiosa za ramię, przytrzymał go w miejscu.

- To nie czas i okoliczności na konwenanse - rzekł pojednawczym tonem seneszal - Niechaj twoi towarzysze spożyją posiłek w spokoju.

Przywódca pielgrzymów zmarszczył czoło, wciąż głęboko zaskoczony obecnością doradcy lady Corax w zwyczajnej mesie. Seneszal miał na sobie zwyczajne nijakie ubranie, nie nosił żadnej biżuterii ani broni, a jego dłonie były umorusane plamami maszynowego oleju. W niczym nie różnił się od setek przemierzających podpokład ludzi i gdyby Lars go wcześniej nie poznał osobiście, najpewniej nie miałby teraz pojęcia, z kim ramię w ramię przyszło mu zjeść posiłek.

- Jakie postępy czyni osobista gwardia jego ekscelencji Ahalliona? - spytał Barca wkładając łyżkę do talerza - Ćwiczą regularnie?

- Siedem dni w tygodniu, panie - odparł natychmiast Hyperios - Dwanaście godzin dziennie, bez wyjątku. To ludzie z wojskowym doświadczeniem, niektórzy ze stażem liniowym. Uczą się wzajemnie od siebie i prezentują naprawdę wysoki poziom. Niczego nie pragną bardziej jak tylko zademonstrowania swoich umiejętności przed jego ekscelencją. Oraz panią Winter, rzecz jasna.

- Nie wątpię w ich godną podziwu determinację - skinął głową seneszal - Ogromnie mi przykro, że jego świątobliwość Ahallion oraz lady Corax wskutek nawału obowiązków nie mogą obecnie odwiedzić twoich podopiecznych. Nie powinno to jednak osłabiać ich motywacji. Jeszcze nadejdzie ten dzień, kiedy staną przed kapitańskim tronem na mostku Błysku.

Hyperios przytaknął słowom Barcy, wciąż nie mogąc się otrząsnąć z zaskoczenia wywołanego niezapowiedzianą wizytą seneszala.

- Chciałem się z tobą spotkać w kwestii dalszych losów kontyngentu pielgrzymów - powiedział Christo przełknąwszy wpierw łyżkę pasty - Wiem, że planowaliście opuścić nas w Footfall. Nie chcę w jakikolwiek sposób wpływać na wasze decyzje, ale przynoszę pewną propozycję. W ciągu doby okręgowej Błysk opuści Przyczółek w drodze do regionu Nowych Światów. Lady Corax pragnie ujrzeć na własne oczy jeden z tych światów, który został przywrócony na łono Kościoła. Jesteście mile widzianymi gośćmi na pokładzie tego okrętu, więc jeśli zechcecie towarzyszyć nam w dalszej drodze, pani Winter z radością przyjmie waszą decyzję.

Hyperios milczał przez dłuższą chwilę rozważając słowa seneszala. Christo zjadł w tym czasie swoją porcję protein, popił je wodą, po tym przeniósł spojrzenie na przywódcę pielgrzymów.

- Propozycja lady Corax płynie z głębokiej troski o wasz los, Hyperiosie. W Footfall nie ma obecnie żadnego Kupca mogącego zabrać was w dalszą drogę. Co gorsza, to miejsce prawdziwie wyjęte spod imperialnego prawa. Jak pewnie zauważyłeś, na czas pobytu w Przyczółku odmówiliśmy załodze przepustek. Uznaliśmy, że zejście naszych ludzi na stację byłoby zbyt niebezpieczne. Lady Winter żywi ogromną troskę o los pobożnych imperialistów rzuconych pomiędzy żyjące tutaj wilki w owczych skórach. Moja pani ufa, że dostrzeżesz mądrość stojącą za jej propozycją i wejrzysz na nią z przychylnością.

- Jestem niezmiernie wdzięczny jej miłości pani Winter - powiedział Hyperios - Za wszystko, co uczyniła dla nas do tej pory i za dalszą troskę. Omówię jej propozycję ze starszymi kongregacji i czym prędzej przekażę to, co uradziliśmy. Zechcesz przekazać jej te słowa, panie?

- Oczywiście - skinął głową Christo - Co więcej, aby nie trzymać lady Winter w niepewności, pozostanę z tobą, dopóki nie zdecydujecie, co chcecie uczynić.
 
Ketharian jest offline  
Stary 25-07-2020, 21:57   #169
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
31 Martius 816.M41, pokład Błysku Cieni

Christo zaczekał, aż wszyscy biorący udział w spotkaniu Coraxowie zajmą swoje miejsca, po czym nacisnął nieoznakowany przycisk na wyciągniętym z kieszeni kurtki czarnym pilocie. Dyskretnie rozmieszczone w pomieszczeniu zagłuszacze podsłuchu natychmiast zaczęły ekranować objętą swym zasięgiem przestrzeń. Widząc pulsującą na obudowie pilota zieloną diodę seneszal przesunął urządzenie po blacie konferencyjnego stołu w stronę prezbitera Błysku prosząc go tym niemym gestem o weryfikację poprawnego funkcjonowania systemu zabezpieczeń.

- Dziękuję wam wszystkim za punktualne przybycie - Barca skinął zdawkowo głową swym towarzyszom, przeciągnął po nich szybkim spojrzeniem - Nim przejdziemy do omówienia spraw bieżących, chciałbym się z wami podzielić wrażeniem, że nasz blef okazał się całkowitym sukcesem. Aspyce Chorda nie przejawiła najmniejszego śladu zwątpienia w autentyczność lady Winter. Pani de Vries, moje wyrazy uznania, doskonale odegrała pani tę rolę. To oznacza, że w najbliższym czasie będziemy mogli nadal korzystać z tego wybiegu w kontaktach ze światem zewnętrznym, jednakże bardzo ostrożnie. Nie wolno nam będzie zapomnieć o tym, że pani de Vries za wszelką cenę będzie musiała się wystrzegać spotkań z ludźmi, których Winter poznała wcześniej w Port Wander.

Christo zawiesił na krótką chwilę głos pozwalając, by jego słowa zapadły głęboko w pamięć słuchaczy.

- Niemniej to wciąż ogromny sukces. Pozostaje nam głęboko wierzyć w łaskę Imperatora i żarliwie modlić się do Złotego Tronu, aby stan zdrowia Winter w końcu uległ poprawie.

Ktoś w gronie siedzących przy stole notabli mruknął z aprobatą dla słów seneszala, ktoś skinął głową.

- Jak wszyscy wiecie, sześć godzin temu emisariusz Domu Benetek przybył na okręt z zapieczętowaną przesyłką dla czcigodnego Bartholema - Barca przeniósł spojrzenie na zajmującego skórzany fotel Visschera, a ten pokiwał głową potwierdzając jego słowa - Bartholem potwierdził już autentyczność otrzymanej mapy. Jak rozumiem, jest to zakodowany opis pojedynczego szlaku tranzytowego wiodącego z Przyczółka do Grace, prawda?

- W rzeczy samej - odrzekł Nawigator - Starannie wyselekcjonowany fragment całości, ograniczony tylko i wyłącznie do tego połączenia. Dom Benetek w oczywisty sposób dba o sekrety swych astrograficznych zasobów danych. Mówimy o mapie wysokiej jakości, zakodowanej w bardzo precyzyjny sposób. Nie znalazłem w niej niczego, co mogłoby rzucić cień zwątpienia w jej autentyczność. Po zakończeniu tego spotkania przystąpię do rytuału przygotowania, ale musicie pamiętać o jednym: ta mapa wskazuje drogę, ale nie chroni przed jej niebezpieczeństwami. Nowe Światy leżą poza Kotłem, silną anomalią, punktowym wirem lokalnego Morza Dusz. Nie bez powodu skoki w ten rejon Koronusa są tak rzadkie i owiane tak złą sławą.

- Jak bardzo będzie to niebezpieczne? - Tytus Garlik pozostał w rozluźnionej pozie, ale jego wzrok był śmiertelnie poważny - W uproszczonej spekulacji, panie Visscher.

- Ryzyko porównywalne z przeprawą przez Paszczę - odpowiedział ze stoickim spokojem Bartholem.

Amelia usiadła blisko seneszala, bacznie obserwując go podczas jego przemowy. Była spokojna i opanowana. Zanim wyszła za Bel ze swojej kwatery, ponownie zamaskowała makijażem ślady zmęczenia, także nikt poza astropatką nie mógł jej zobaczyć w takim stanie. Całkiem przydatny fortel, przyznała w duchu. Teraz uważnie słuchała co ma do powiedzenia Barca i Visscher. Komplement Christo przyjęła z nieodgadnionym wyrazem twarzy, trudno było wyczuć, czy pochwała seneszala sprawiła jej przyjemność czy była jej obojętna. Wciąż biła się z myślami, ale może ta rozmowa pomoże jej podjąć decyzję. Kiedy Bartholem odpowiedział na pytanie Tytusa, przeszedł ją zimny dreszcz. Opanowała się jednak i spokojnym tonem zapytała nawigatora:

- Czy możemy w jakiś sposób zminimalizować ryzyko?

- Przedstawiciele Domu Visscher zawsze dokładają wszelkich starań, aby minimalizować zagrożenia związane z podróżą przez Morze Dusz - odparł śmiertelnie poważnym, być może nawet lekko karcącym tonem Nawigator - To nasz święty obowiązek.

- Nie kwestionuję tego, panie Visscher. Pytałam czy my, reszta oficerów i załoga może jakoś pomóc zminimalizować ryzyko. - Spokojnie wyjaśniła Pierwsza.

Tytus pochylił się na fotelu i obrócił lekko w stronę seneszala. Dłonią przejechał po blacie stołu i patrząc na Christo z uwagą powiedział:

- No dobrze, wiemy jak dotrzeć DO systemu i mamy wszystko czego potrzebujemy do tego transferu. Jak z samym systemem? Co wiemy o jego strukturze? Instalacjach?

Nadsternik odchylił się na oparcie, założył ręce za głową i wprawił fotel w lekki obrót. Ponownie przywdziewając sarkastyczny uśmiech dodał:

- Jeśli mamy wpakować się w studnię grawitacyjną to chociaż chciałbym wyliczyć kogo wciągnie pierwszego… i jak sprawić bym to nie był ja - ostatnie słowa dodał szeptem pod nosem.

Bel zacisnęła dłonie pod stołem. Dla niej mogło to oznaczać utratę kolejnego członka chóru, a jeszcze tak świeża była rana po stracie Lorna. Nie odzywała się jednak, rozglądając się po zgromadzonych na spotkaniu osobach.

Stół w sali odpraw sprawiał wrażenie wykonanego z litego drewna, ale ukrywał w swym masywnym wnętrzu kilka starożytnych technologii. Wywołany do odpowiedzi Barca sięgnął palcami w stronę małego pulpitu kontrolnego w podłokietniku swego fotela, nacisnął jeden z przycisków. Miniaturowe projektory holograficzne wmontowane sprytnie w blat stołu i ukryte pod lustrzanymi płytkami szkła włączyły się z cichutkim buczeniem, utworzyły ponad blatem trójwymiarowy obraz obracającego się wokół swojej osi globu, pozbawionego szczegółów topograficznych i parametrów astrokartograficznych. Ponad projekcją planety pojawił się symbol dynastii Chorda oraz portret lady Aspyce.

- Moje źródła pozyskały zaskakująco dużo informacji w ciągu tak krótkiego czasu, ale wciąż daleki jestem od zadowolenia w kwestii naszej wiedzy o Grace - oznajmił seneszal - Dynastia Chorda posiada prawo wyłączności do tego systemu, nie tyle na mocy jakiegokolwiek prawa, tylko przez wzgląd na ukrywanie wiedzy o jego położeniu. Wszystko wskazuje na to, że do tej pory tylko flotylla Aspyce docierała do tej planety, wszelacy inni podróżnicy byli oficjalnie niemile widziani. Plotki w Footfall wydają się sugerować, że Chorda mogła wręcz zniszczyć jakieś okręty rywali, ale nie ma na to niezbitych dowodów. Faktem jest, że jej jednostki regularnie obsługiwały linię zaopatrzeniową pomiędzy Grace oraz Footfall do około ‘813. Ten sam sztorm Osnowy, który omal nie zagłodził populacji Przyczółka odciął też całkowicie kontakt z Grace. Moje źródła sugerują, że świat ten był co najmniej dwa lata pozbawiony kontaktu pozasystemowego. A teraz, rok po odzyskaniu stabilnego szlaku na Grace Aspyce Chorda sprawia wrażenie takie jakby straciła większe zainteresowanie swoją własnością.

Christo skrzyżował spojrzenie z Visscherem, uniesionymi brwiami zadając nieme pytanie, które Nawigator bezbłędnie odgadł.

- Pan Barca konsultował ze mną ten aspekt - przyznał Bartholem - Prawdą jest, że lady Chorda od początku strzegła zazdrośnie wiedzy na temat położenia Grace. Do tej pory oficjalnie tylko Dom Benetek posiadał te informacje. Fakt udostępnienia nam mapy jest w pewnym sensie… znamienny. To jednoznaczne z zrzeczeniem się wyłączności na kontakt, a więc może sugerować, że lady Aspyce przestała traktować Grace jako istotny element swoich aktywów.

- Wiemy, że krótko po uspokojeniu pływów Kotła Chorda wysłała na Grace kilka własnych jednostek, ale były to bez wyjątku lekkie okręty bojowe, rajdery lub fregaty, ani jednego z dużych statków transportowych kursujących na tym szlaku wcześniej. Wszystko to wskazuje na fiasko inwestycji, którą tam nadzorowała przed odcięciem Grace przez zaburzenia Kotła.

- Wiemy cokolwiek na temat tej inwestycji? - zapytał przysłuchujący się słowom Christo Nadsternik - Eksploatacja złóż minerałów? Rzadkie surowce?

- Nic na to nie wskazuje - pokręcił głową seneszal - Z pozyskanych informacji wynika, że Aspyce przerzucała na Grace ludzi i materiały konstrukcyjne, również dobra luksusowe. Statki powracały do Footfall puste, chociaż nie można wykluczać tego, że miały jakiś ładunek pozostawiany po drodze w innym miejscu. W każdym razie do Port Wander skakały z pustymi ładowniami. To sugeruje zaawansowany proces kolonizacyjny i takie wnioski wyciągnąłem z raportów swoich agentów zanim porównałem je z informacjami otrzymanymi od seneszala Cromwella.

- A zatem Cromwell już przekazał informacje obiecane przez Aspyce? - Amelia wyprostowała się w fotelu, wbiła wzrok w oblicze Barcy - Nie zostałam o tym uprzedzona.

- Dane dotarły do nas dwadzieścia minut temu - seneszal wzruszył ramionami w geście, który mogły od biedy uchodzić za przepraszający - Uznałem, że nie powinno to być powodem do dalszego przesuwania terminu spotkania. Komplet danych otrzymał jego techminencja, ponieważ dzięki pełnemu dostępowi do Manifoldu mógł się zapoznać z zawartością nośnika w tempie nieosiągalnym dla kogokolwiek innego z nas. Ja sam wstępnie je przejrzałem używając odpowiednich filtrów, przygotowanych na bazie raportów agentów. Dokładne kopie plików otrzymanych od Cromwella zostaną przesłane wszystkim zainteresowanym po zakończeniu tego spotkania. Techminencjo, czy te dane możemy uznać za sankcjonowane przez Ducha Maszyny?

Siedzący u szczytu stołu Ramirez skinął niemo głową potwierdzając prawdziwość certyfikatów, którymi opatrzone były pliki Cromwella.

- Czego zatem mamy szukać dla Aspyce? - spytała Amelia - Jak długi jest ten wykaz zasobów do pozyskania?

- Wbrew początkowym obawom nie jest to długa lista - Otrzymaliśmy sześć koordynatów, z nich cztery to lokalizacje na powierzchni Grace, bardzo precyzyjne. To kompleksy mieszkalne, z których mamy zabrać wszelkie niezniszczone dzieła sztuki, głównie obrazy i rzeźby. Piąte współrzędne to kosmoport, gdzie znajdują się terminale kontroli lotów, a dokładniej mówiąc, banki danych, które musimy poddać ekstrakcji. Kapsuly kriogeniczne znajdują się na pokładzie orbitalnej stacji zwanej Okiem Orła. Mamy je zdemontować i dostarczyć Aspyce bez zrywania plomb, to warunek bezwzględny. To zamyka listę, ale musimy pamiętać o jednym: Chorda akceptuje tylko całkowity sukces. Warunkiem ukończenia tej misji jest pozyskanie wszystkich komponentów.

Na holograficznej projekcji Grace zapaliły się zielone sygnatury wskazujące miejsca przedstawione przez seneszala, rozproszone w obrębie północnej hemisfery planety.
 
Ketharian jest offline  
Stary 02-08-2020, 12:56   #170
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Post stworzony z udziałem MG i pozostałych graczy

31 Martius 816.M41, sala tajnych odpraw Coraxów

Tytus nadal powoli obracał się w fotelu. Przymknął oczy by sprawdzić czy już zapamiętał mapę układu. Gdy był w momencie swojego okrężnego ruchu, który całkowicie odwrócił go od reszty załogi powiedział z typową nonszalancją:

- Z całej tej listy najdziwniejsze są te zapieczętowane kapsuły kriogeniczne. Czy my w czymś takim nie trzymamy przypadkiem naszych śpiochów?

Christo uniósł nieznacznie brwi, demonstrując tym drobnym gestem swą dezaprobatę dla rozluźnionej postawy Nadsternika.

- Nasza aparatura nie należy do kategorii w pełni kriogenicznych kapsuł - wyjaśnił posyłając jednocześnie spojrzenie w stronę Ramireza - To zaawansowane technologicznie systemy podtrzymywania życia, ale nie mają one takich samych możliwości jak sprzęt wzmiankowany przez Aspyce. Takie kapsuły są bardzo drogie i trudne do pozyskania, posiadają wysoko cenione Duchy Maszyny, które niełatwo replikować… jestem pewien, że gdybyśmy mieli więcej czasu, techminencja wprowadziłby nas w liczne szczegóły. Sądzę, że właśnie przez wzgląd na cenę takiej technologii Chorda chce je odzyskać.

Słuchający w milczeniu Nawigator poruszył się nieznacznie, dał dłonią znak zdradzający chęć zabrania głosu.

- Lady Chorda uprzedziła w swoich materiałach, że na Grace wciąż mogą egzystować podlegający jej patronatowi koloniści - powiedział - Jakie mamy przyjąć względem nich zamiary?

- Neutralne, jak mniemam - odparł seneszal - Cromwell uważa, że nie będą nam się przeciwstawiać podczas operacji pozyskiwania obiektów. Zalecał powołanie się na autorytet i plenipotencje rodu Chorda, jeśli to będzie konieczne, ale generalnie mamy unikać niepotrzebnych interakcji.

Bel usiadła przy stole spoglądając na prezentowane mapy. Niezbyt mogła pomóc w planowaniu, nie była też pewna jak działają te wszystkie formalne części ich misji, więc z półprzymkniętymi powiekami, nasłuchiwała czy nie nawołuje jej, któryś z członków chóru.

Ramirez siedział u szczytu stołu z dłońmi położonymi na blacie. Jego oczy wodziły uważnie po każdym zabierającym głos oficerze. Tym razem nie był podłączony ani do Manifoldu, ani do nusfery. Ten pierwszy kompletnie zniknął po uruchomieniu zagłuszaczy. Ten drugi działał jednostronnie przesyłajac pojedyncze informacje do implantu Ramireza. Jednak sam techprezbiter nie mógł wywołać zapytania, które mogłoby wyjść poza pomieszczenie, co praktycznie niwelowało przydatność sieci.

- Jeżeli mogę - przemówił swym metalicznym głosem - wracając do tematu kapsuł kriogenicznych, floty eksploratorów Mechanicusa korzystały z nich na kilku okrętach. W czasach krucjaty Avganiańskiej, gdy Imperium kolonizowało sektor Calixis. Statek wyposażony w serwitory z kilkoma tylko kapłanami mógł pokonywać odległości niedostępne dla ludzi. Nie musiał ze sobą zabierać ogromnych ilości żywności, ani wody. Jak wiecie serwitory nie potrzebują tych rzeczy. Podobnie jak powietrza. Celem użycia takich komór jest zachowanie organicznej formy życia w niezmienionym stanie w przypadku braku możliwości jej podtrzymywania tak trywialnymi środkami jak powietrze czy jedzenie.

Ramirez popatrzył po zebranych jakby sprawdzając czy do wszystkich dotarło.

- Oko Orła powinno być naszym priorytetem. Jeżeli jest to jedyna stacja orbitalna wokół Grace to jej zajęcie da nam dostęp do informacji satelitarnej. Pozwoli nam na szczegółowe rozpoznanie z poziomu orbity. Co do interakcji z ludnością cywilną i ich ewentualnemu oporowi przed wydaniem stosownych przedmiotów to przypomnę, że posiadamy na pokładzie ponad dwieście sprawnych morderczych serwitorów zgodnych ze wzorcem Lathe. Będę musiał im jedynie wyśpiewać psalm binarnego ograniczenia materii nieorganicznej. Żeby uniknąć ewentualnego zniszczenia rzeźb i obrazów po które ruszamy.

Seneszal wysłuchał słów Ramireza, przytaknął mu ze stonowaną akceptacją.

- Aczkolwiek z wysokiej orbity powinniśmy zapewnić sobie dobrej jakości odczyty również na sensorach samego Błysku, nie ukrywam, że zbadanie tej stacji może nam przynieść znacznie więcej informacji na temat działalności Aspyce Chorda na Grace. Z udostępnionych nam materiałów wynika, że na planecie nie prowadzono żadnych prac wydobywczych ani żadnych innych form eksploatacji. Mógłbym odnieść wrażenie, że Chorda stworzyła tam jakieś azylium, jakiś świat hedonistycznej przyjemności, gdyby nie dodatkowe dane na temat Grace. Atmosfera jest zdatna do podtrzymania ludzkiej egzystencji, aczkolwiek w dłuższych odstępach czasu obecne w niej związki chemiczne mogą doprowadzić do silnego zatrucia. Podobnie jest z wodą. Klimat bardzo gwałtowny, niemal ustawiczne burze. Tak skrajnie niegościnnie warunki powinny zniechęcać do osiedlania się w takim miejscu.

- Informacje na temat fauny i flory? - zatrzeszczał wokoder Ramireza.

- Fauna na poziomie bakteryjnym, szczątkowa flora. Raporty Chordy sugerują, że na Grace nie występują żadne zwierzęta ani większe skupiska endemicznej roślinności.

Nadsternik oderwał wzrok od wizualizacji systemu i odparł rozbawionym głosem:

- Brzmi jak raj na ziemi. Szkoda, że będziemy tam tak krótko. - Tytus chrząknął i dodał już normalnie - Powinniśmy zacząć od stacji, w pełni popieram. Co wiemy o drugim szczurze w tym wyścigu? I co chcemy zrobić jeśli go spotkamy?

Rozejrzał się badawczo po członkach koterii i dodał już cicho:

- Oraz co zamierzamy jeśli nas wyprzedzi?

Christo rozłożył ramiona gestem zdradzającym pewne zakłopotanie, a przez jego oblicze przemknął cień irytacji.

- Pozyskanie informacji na temat kapitana Roche okazało się w praktyce niemożliwe - oświadczył seneszal z nutą przekąsu w głosie - Ogromnie tajemnicza persona, na dodatek przebywająca w Przyczółku przez bardzo krótki okres czasu. Podobnie jak w naszym przypadku, z Dumy Sameteru nikt poza grupką oficerów i oficjeli nie schodził na stację. Rocha istnieje, spotkał się z lady Aspyce, po czym natychmiast gdzieś odleciał, cztery dni temu. Nie mam żadnych podstaw, by nie wierzyć Chordzie, że to ona go wynajęła.

- Co się zaś tyczy naszej interakcji z kapitanem Rochą, być może właśnie zaczęliśmy wybiegać zbyt daleko w przyszłość? - Barca powiódł pytającym spojrzeniem po twarzach swych rozmówców - Wszystko będzie zależało od pierwszego kontaktu. Zachowajmy daleko posuniętą ostrożność czekając na rozwój wydarzeń… lub zasięgnijmy rady wyższej instancji - wzrok seneszala zatrzymał się na nieruchomym obliczu Mistrzyni Chóru - Pani Bellitto, czy twe karty przekażą nam wolę Złotego Tronu?


Myślę, że to doskonała okazja, aby przetestować w praktyce drugi układ kart w podręczniku Tarota; ten pozwalający na ocenę pomyślności dwóch różnych opcji. Jeśli Bell zdecyduje się wieszczyć na prośbę seneszala, w związku z ostatnim pechem na kostkach będzie musiała uwzględnić modyfikator -20 do testu.


 
Ketharian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172