08-08-2020, 11:27 | #311 |
Reputacja: 1 | Vadim powoli wstał od okna samochodu Kenzo. Jego ramiona i bark uniosły się nieco w górę. Zawsze tak miał, gdy ogarniała go narastająca złość. Zdanie wypowiedziane syntezowanym elektronicznie tonem z urządzenia Gearheada zabrzmiało jak oznaka lekceważnia, albo tchórzostwa. Czy Gearhead nic nie rozumiał?! To nie była kurwa zabawa w chowanego z ulicznymi patusami, tylko walka o przetrwanie ze zdeterminowanymi, nieczułymi i odrutowanymi do kości korposami. Nie można z nimi negocjować. Nie można przemówić im do rozsądku. Nie znają litości. Nie czują skruchy, czy też strachu! I absolutnie się nie zatrzymają, NIGDY, dopóki on i jego kumple nie będą martwi. Vadim miał dość uciekania przed śmiercią. Bo przed śmiercią nie da się uciec. Można się jednak przed nią bronić. Do tego potrzeba działania. I środków. Tych drugich cholernie im teraz brakowało. Niestety, w tym przypadku Gearhead miał jednak rację. Kenzo był ostatnim środkiem jakiego potrzebowali. Lecz Vadim nie myślał racjonalnie. Był przepełniony rozgoryczeniem, złością i chęcią wykazania się. I nagle śmieszek Arti robi z niego idiotę przed Czarnymi Królowami. Tego było za wiele. Vadim zamierzał przywalić koledze, może nawet trochę wyżyć się i uwolnić parę. Nie zwrócił nawet uwagi, że obok stał Sid, który mógł szybko spacyfikować Żyłę. Było jednak już za późno, agresja w głowie Vadima przejęła kontrolę i mięśnie szykowały się do ciosu. Czy zdoła się opanować w ostatniej chwili i nie roztrzaskać świeżo i ledwo co poskładanej szczęki kolegi?
__________________ Something is coming... |
08-08-2020, 12:54 | #312 | |
Reputacja: 1 |
| |
08-08-2020, 20:43 | #313 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
08-08-2020, 21:47 | #314 |
Reputacja: 1 | Northside, 5 listopada 2021, 4.17 |
09-08-2020, 13:14 | #315 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
09-08-2020, 14:18 | #316 |
Reputacja: 1 |
|
09-08-2020, 14:43 | #317 |
Reputacja: 1 | [Media]http://www.youtube.com/watch?v=HIcuh2_7Azc[/media] Vadim siedział teraz na skórzanym, mocno podniszczonym i zapadniętym nieco fotelu. Nie przejmował się nawet tym, że metalowa sprężyna wżyna mu się w okolice uda, a jego przedramię utknęło w dziurawym podłokietniku. W pokoju śmierdziało grzybem i synetycznymi wypałkami, których swąd najwidoczniej wgryzł się w popękane ściany. To też nie robiło na Żyle wrażenia. W gruncie rzeczy przywyknął ostatnio do takich miejscówek. Czasami miał wrażenie, że większość Northside tak wygląda od środka. Może nawet tak było? Siedział więc tak w fotelu, kompletnie cicho i dokładnie wysłuchując każdego towarzysza. Kciuk lewej dłoni uciskał skroń, a reszta palców uderzała co jakiś czas w łysą glacę fiksera. Jego pokerowa twarz nie zdradza żadnych emocji, zresztą po ostatniej akcji wolał trzymać je na wodzy. Były zdecydowanie złym doradcą, co zresztą wytknął mu Sidney. Rozumiał to, zgadzał się w tym aspekcie, lecz pomysł solosa z tym reporterem wzbudził jasny sprzeciw ze strony Vadima. - Ta jasne, Sid. I co im niby kurwa reporter zrobi, jak wjadą nam na chatę? Zapstryka ich zdjęciami na śmierć? Ci goście nie mają sobie za nic wszelkie zasady. W biały dzień zdążyli wyrżnąć Patatosów, spuścić im aerodynę na łeb, odpalić Irlandczyków i wysłać Ganza van Ubera na wakacje. Żyła przemówił tonem dość posępnym, zrezygnowanym, ale nie czuł się tak. Było wręcz odwrotnie. Vadim z każdą godziną czuł co raz większą motywację do działania. Może podobnie jak May i on w końcu przebudził w sobie dawnego bojownika. W przypadku Żyły, oznaczało to stawienie czynnego oporu i to w sposób iście spektakularny, by wreszcie nazwisko Smirnov coś w tym mieście znaczyło. Dość bycia chłopcem na posyłki. Musiał tylko przekonać kumpli, że jego pomysł to coś realnego do zrobienia. "Or die trying" - jak to mówią w Ameryce. - I co? Czy w mediach jest jaka burza? Czy służby rządowe zainteresowały się choćby trochę tym zadupiem? NCPD? Ludzie wyszli na ulice? No właśnie, Sid. W tym sęk, że nikt nie przejmie się nami. Fakt, Kenzo to był błąd. Ale są inni. Musimy ich przekonać na swoją stronę. Sami nie zdołamy z tego wybrnąć. Mam jednak pomysł. Smirnov podniósł się z fotela, przeszedł na środek pokoju i spojrzał na swoich towarzyszy. Pamiętał o Gearheadzie, lecz ten w zasadzie poprał Vadim, nim ten zaczął gadać o swoim planie. - Arti, sorry że chciałem Ci przywalić. Nie byłem sobą, ale cieszę się, że nie masz żadnych obrażeń mózgu i generalnie masz głowę na karku. To co mówisz, tak, zgadzam się. Nie mamy nawet zasobów, by kierować tę sprawę gdziekolwiek. Ale masz jebaną rację z tym neseserem. Póki go mamy, trzymamy korposów za jaja. Domyślają się, że wiemy gdzie jest. Dlatego rozjebali mój furgon. Nie chodziło o wkurwienie mnie, tylko o neseser. Pytali Ganza o niego. Skoro niszczą i zabijają, to jest warty więcej niż to miasto. I tu jest szansa. Żyła zaczął więc chodzić po pokoju, czując jak się sam przy tym nakręca. - W mieście robi się luźniej, ale Northside nie znosi próźni. Prędzej czy później dojdzie do przetasowań, gangi zaczną walczyć o terytoria tych, którzy zginęli. To jak gra w wielkie szachy. Mając neseser, mamy kontrolę nad figurami. Każdy z kim się widzieliśmy, padał ofiarą Orbitala albo Rogera. Póki wodzimy korposów za nos, mamy pole manewru. Wiem, Sid. To ryzykowna w chuj gra, ale powiedz, nie chciałbyś wreszcie wziąć Northside w swoje łapy? Zapewnić sobie dożywotnią pensję i status? A Ty Gear? Pomyśl tylko ile mógłbyś mieć systemów pod kontrolą. W końcu wyjawił też, co planuje zrobić w następnych krokach. - Ale "first things first" jak to wy w USA mówicie. Po kolei. Wpierw, trzeba tu ściagnąć Abrahama nim połamie kolejnego gangola i dorzuci nam wrogów do kolekcji. Mam nadzieję, że teraz to jego nie łamią. Kurwa, nigdy nie wiesz o co tym czarnuchom czasami chodzi. Idą podymać, a kończą łamiąc komuś kości - wzruszył ramionami - Tak czy owak, drugą rzeczą którą chciałbym zrobić, to wysłać nas do pewnych miejsc, które zdobyłem w Gharialu. To kliniki ciał, takie lepsze, które nielegalnie mogą stworzyć zastępczą powłokę. Któraś z nich musi mieć jakiś kontakt z Rogerem. Następnie trzeba udać się do Lao i zdobyć jego protekcję. Musimy mieć bezpieczną przystań. Lao ma wiele miejsc gdzie można się schować, każda chińska knajpa ma mnóstwo schowków i tajnych przejść. Musimy też rozgryźć czym jest neseser i tu zdam się na Twoją inwencję Gear. Ufam Ci i wierzę, że wiesz co robisz. Zgadzam się z twoimi działaniami w tej kwestii. Rób co musisz. Gdy już to osiągniemy, przyjdzie pora na kolejny poziom - wytoczenia ciężkich dział. I choć fikser nie zdradził o co mu chodzi z tą ciężką artylerią, tak chyba każdy domyślał się, że Vadim chce iść na wojnę z korporacjami, co samo w sobie było iście pojebanym pomysłem, w zasadzie samobójstwem, bynajmniej Żyła tak nie myślał. Czy ten człowiek faktycznie miał zamiar wygrać?!
__________________ Something is coming... Ostatnio edytowane przez Rebirth : 09-08-2020 o 14:47. |
09-08-2020, 16:19 | #318 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Brilchan : 09-08-2020 o 23:14. |
09-08-2020, 23:08 | #319 |
Reputacja: 1 | Northside, 5 listopada 2021, 4:30 Dick odpala - zobaczcie też teledysk Czarnoskóry ripperdock sam nie wierzył w to co robił. Zdał sobie sprawę, że otworzył swą szeroka jadaczkę i znów za dużo zaszczekał, a należało tylko podać świrom medkę i zostawić z ciałem, za to ubrał się w co prawda bardzo racjonalne, ale bardzo nielegalne odzyskiwanie ludzkich podrobów. Piorunem popatrzył na boosterów. - Tam, jazda - wskazał sanitarkę - rozbierzcie go, przygotuję się. Uruchomił komórczaka i dodał pod komentarzami do piosenki o kefirze, oznaczając koleżanki GearHeada - Na chacie, pod drzwiami, Gość jest słaby, podziabany, Zamiast kefiru, walił dragi, Był za wolny, jest krajany, Kefir dałby mu siły, Dałby mu tej ekstra wiary, Co brakuje, W windzie, między piętrami, Napis wydrapany. "Żyć to, nie pazernym być, lecz cwanym" Rano zamiast klina, Chcę by kefir był pijany. Nie zdejmując pancernej kurtki, nałożył od przodu wyprany fartuch, którego używał, podczas zabiegu na Lee. Wybebeszył lodówkę z lodu, który na szczęście stanowił oprócz kefiru jej główną zawartość. Podostrzył dwie porcje nabiału mata-żyletami i gotowy wkroczył do sanitarki, wręczając zimne napoje gangusom, swój już trzymany wypił ostentacyjne. Wysypał lód z wora. - Macie komu to opylić?! Bo towar będzie drogi, ale gorący. Na waszym miejscu już zacząłbym kombinować. Wyjmuję podroby i wsadzacie je do lodówy, macie to lokum na dwa dni. Dam wam kod do drzwi. To wasz kumpel i róbcie z nim co chcecie, ja mam poważne sprawy i jak zrobię swoje to się ulatniam. Robię to bo to słuszne i liczę na przysługę w przyszłości. - mówił wymachując chińskim tasakiem. Cała sprawa choć obrzydliwa i upokarzająca, a w mniemaniu Abrahama wpisująca go w znienawidzony obraz ojca, mogła mieć swoje plusy. Bałagan w spalonej chacie robił się coraz większy, maskując pod ekscesami obraz paczki. Nad to sekcja i pobranie narządów wydawały się ripperdockowi dobrą lekcją. Tak i umiejętności, co i pokory. - Co powiecie Zapalniczce, czy komu innemu to wasza sprawa, mnie tu dzisiaj nie było. Nie ma sensu, żebym wikłał swoje kłopoty z waszymi i nawzajem. Słyszałem, że spuszczacie wpierdol Buldogom. - popatrzył w zdumione twardym tonem oblicza, wiedząc, że musi je wytrzymać, choc do wybuchu tylko iskra. - A teraz proszę jednego z panów o przygotowanie lodówki, a drugiego o pomoc, wszak o waszą kasę chodzi. Serce było najcenniejsze, ale miało najmniej czasu, zaczął od niego, było też największym wyzwaniem i mistyczną lekcją. Skalpel, później skradzione chińczykom nożyce do świńskich żeberek, cóż za ironia, pomyślał. Cały już we krwi, przecierając pot ramieniem, przeszedł do wątroby, trzustki, śledziony, ze zdziwieniem spostrzegł, że pot wyciera mu ręcznikiem jeden z Crackersów, gałki oczne, korciło go by jedną zatrzymać, odwrócili ciało, bo już nie Steve, na plecy, nerki. Towar chodliwy i w miarę trwały. Cały czas przeprowadzając sekcje, czarny nawijał, ile powinni wziąć za co - Za serce nie bierzcie mniej niż tysiaka, ale ma trwałość do kilku godzin, nereczki wytrzymają dłużej i powinny być po co najmniej 500. - Od czasu do czasu patrzył w coraz bardziej rozmyty metką wzrok boostera. |
11-08-2020, 10:27 | #320 |
Reputacja: 1 | - MacDonalds? Porypało cię Gear, grzebiesz w sieci, a nie wiesz że te WI-Fi 8G w ich restauracjach zostało kupione od chinoli, a ci chcą depopulować Amerykanów, aby zwiększyć udział chińskich knajp na amerykańskim rynku! Nie wierzysz? Zobacz ile ostatnio ich jest. Lao by ci pewnie powiedział, ale nie może, bo za to jest kara śmierci. Przylatuje mały, chiński dron i pyk, uruchamia kill switcha w zaczipowanym mózgu. Bo wiesz, oni czipują swoich od dawna, co nie? Po chwili zastanowienia dodał. - Hm, Lee. Sorry, że zapytam. Urodziłeś się w Chinach? W sensie wiem, że tu mieszkasz i jesteś stąd, ale wiesz mogłeś... Dobra, nieważne. Hm, myślisz że te czipy wzmacniają czyjeś umiejętności? Vadim plotł bzdury jak najęty, któż by pomyślał że fikser o twardo przyczepionym łbie do karku, da się wmanipulować w ten popularny od lat internetowy scam. A może to nie był scam? W obecnej erze korpo-rządów i postępu technologicznego, to wcale nie musiało być dalej kłamstwo. - Najchętniej spotkałbym się z tą twoją hakerzynką, ale mam nadzieję, że myślisz właściwą głową co do jej możliwości i nasz czarny kolega nie zaraził cię swoim seksoholizmem, bo nie jest teraz na to kurwa pora. A czemu nie powiedziałem tego Abiemu, to dobrze wiesz, że jego fiut kontroluje umysł lepiej niż te chińskie czipy, ech sorry, ale no wiesz jak jest. Wolałem by się wyszalał teraz, niż np. w środku jakiejś pojebanej akcji. W sumie jesteśmy w takiej. Kurwa, nieważne. Chodźmy lepiej do jakiejś niszowej knajpki i spotkajmy się tam, namierzmy kolegę i bierzemy się do właściwej roboty. Hm, naszła mnie ochota na ciepłe flaczki. Może nawet zrobię niespodziankę Dickowi i zamówię dla niego taką porcję, zapewne po randce będzie wymęczony, a takie ciepłe flaczki dobrze mu zrobią...
__________________ Something is coming... |