Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-10-2020, 20:21   #41
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Hotel. Przed akcją.
- Jak nie uda się zakończyć akcji bez wyeliminowania Loeba Dareka, a takiego wariantu nie możemy wykluczyć, to warto zostawić przy życiu księgowego czy też prawnika. Tego szczurzego typka w garniturze. Z pewnością wie bardzo dużo konkretów o działalności grupy przestępczej. Ma numery kont, namiary na kontrahentów, zna kwoty, jakimi obracają i kojarzy miejsca przeładunkowe. Cenne źródło. A podczas strzelaniny będzie się krył gdzieś na zapleczu, więc mała szansa, że dostanie zabłąkaną kulę. Co innego Darek – Jayden podzielił się obserwacją z towarzyszami.
- A co do dawania znaków snajperowi – nawiązał do słów Scipio – to wystarczy jedno przeciągłe spojrzenie w lewo. Ustalone ruchy muszą być obszerne, niespieszne i wykonane naturalnie. Vir nie będzie się koncentrował tylko na tobie, więc musi mu wystarczyć znak dany w widzeniu peryferyjnym – były szpieg dodał swoje uwagi do systemu znaków podczas akcji.

Restauracja
Jayden wszedł do drogiej jadłodajni wyprostowany, pewnym krokiem. Miał grać rolę ochroniarza, więc postawa i sposób zachowania wskazujące na wojskową przeszłość były na miejscu. Oby tylko nikt nie chciał tego sprawdzić w praktyce.

Widzę wszystko, to moje przekleństwo – "Sherlock Holmes – Gra Cieni"

Były szpieg siadł w takim miejscu, żeby mieć widok na kingpina i jego świtę. Przyglądał im się uważnie, starając się wykryć relacje pomiędzy nimi np. kto kogo nie lubi Analizował też kto jest najbardziej porywczy, kto blefuje, jak zmienia się ich mimika gdy słuchają przedstawionej historii.
 
Azrael1022 jest offline  
Stary 18-10-2020, 13:22   #42
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Post

Jayden widział wszystko. Ograniczył się do roli milczącego obserwatora... i struny, która miała trzasnąć przy pęknięciu.

Loeb Darek z początku nieco się zirytował, widać było jak stężała mu maska w odpowiedzi na butność i odzywki Venrisa przy jednoczesnym braku zajęcia przez niego miejsca siedzącego. Jednak dalsze słowa desperadosa nieco zatarły te pierwsze złe wrażenie. Darek zaczął słuchać z uwagą, połykając haczyk. Widział, że Veynar to też kryminalista - gadał i zachowywał się jak 'swój'.

Później przemówił Scipio, uderzając w pochlebcze noty i nie owijając przy tym w bawełnę. Kingpin miał przed sobą rozpostarte płótno cennego obrazu, które składano w ofierze jego chciwości. Chciwość była ciężkim grzechem, zał sobie Faustus sprawę. Od niej wywodziły się wszelakie inne przewiny.

Jak to mawiali starożytni: radix malorum est cupiditas.

Tym większa pustota grzechu, im bardziej fałszywy jego przedmiot. A płótno obrazu oferowanego Darekowi - i wszelkim innym bytom mającym się o nim dowiedzieć w rychłym czasie - było iście fałszywe.

Wstęgi kłamstwa mistrzowsko pociągnął i zaplótł Romulus Lamar. Być może zaskakujące było to, że ów szlachecki synalek, któryś tam z kolei do dziedziczenia, bez szans na te dziedzictwo, zdający się być byle gryzipiórkiem grzebiącym we flakach, okazał się tak bystry w gadce. Tym lepiej dla tej komórki akolitów. Podjął to, co mówili Venris i Faustus, pociągnął dalej. A Darek to kupił. Kupił, jak kupuje głupiec piryt na pustyni, oddając w zamian całą swą wodę.

Przez cały ten czas Yoshiko zbierała z umysłu ważniaka powierzchowne myśli. Praca ta przypominała ścieranie nożem pleśni z chleba - równie nieprzyjemna, co delikatna. I wyciągnęła zeń całkiem mało, więcej na tym chlebie było pleśni niż zdrowej wartości... ale to, co pozostało, było niczym uczta dla głodującego biedaka. Nazwiska. Miejsca. Koligacje.

To jest to, okazja na którą czekałem. Oby ta Fernicus ich nie zdybała, ona lubi kraść klientów, arystokratka -> arystokraci, no to jej, a nie moje. Niech spierdala, ale lepiej żeby nie było jatki jak ostatnio, bo to straszy klienta. Trzeba mu powiedzieć - to ja tego klienta znalazłem, ja chcę premię. Musimy załatwić miejscówę w niskim kopcu do deala, może ostatnia się nada, dawno nie używana, nie wykryją. Listę towarów załatwić, próbki, bezpieczeństwo. Muszę natychmiast rozmawiać z Cai E. Tylko Trade Sable ma taki towar.
Były też jakieś niewyraźne myśli o podkopcu, powiązane z tematem. Coś tam było... ale Higashi nie była w stanie wywnioskować o co chodziło.

Po dwóch godzinach spotkanie się zakończyło. Na stoliku było kilka skończonych kubków recafu bądź kieliszków po amasecu ze "średnio-dolnej półki".

Diederik zdążył się już napatrzeć na zebranych. Dziewczynki wygoniono jak tylko zaczęły się poważniejsze rozmowy. Przeszkadzałyby. Były posłuszne, a w ich mikrogestach można było zauważyć strach. Podobnie u szczurzego księgowego, który pojawił się na krótką chwilę aby otrzymać rozkaz od Dareka. "Załatw spotkanie z E, mamy nowych przyjaciół" - tak brzmiał. Ochroniarze zaś typowi, ale nawet oni zainteresowali się taką okazją i łyknęli gadkę. Oprócz Bosese. Nie to, żeby drab przejrzał blef - nie, jego nie interesowała prawda czy fałsz. On myślał, w jaki sposób obezwładnić lub zabić całą grupę nim skrzywdzą Dareka. Jak będzie brzmiał dźwięk ich łamanych kości. Jak będą wyglądały ich twarze bite na krwawą miazgę.

Spotkanie się zakończyło. Nie padł ani jeden wystrzał czy cios nożem, a Darek był w kieszeni akolitów.

Już następnego dnia przysłał chłopaka do Starych Bud z wiadomością, żeby stawili się trzeciego dnia następnego tygodnia o godzinie 20:00 standardowego czasu terrańskiego przy lewych bocznych drzwiach do magazynu 418 w strefie C, niski kopiec. Dostali wskazówki jak tam dojechać.

I raptem parę godzin potem przybył kolejny posłaniec. Tym razem był to jakby jakiś urzędas ze szlacheckiego domu, w obstawie paru ochroniarzy. Niby zmienili ciuchy na śródkopcowe, ale nadal byli zbyt 'czyści' na tą okolicę. Przedłożyli oficjalne zaproszenie "Honorowemu Lordowi Scipio i Jego Osobom towarzyszącym" na otwarcie nowej wystawy w galerii domu Fernicus w Iglicy. Podpisane manu propria przez Scythię Fernicus. Posłaniec dał adres i wskazówki jak się tam dostać, plus datę: południe ostatniego dnia bieżącego tygodnia (czyli za 4 dni z okładem).

Spotkanie u Loeba Dareka było przełomowe. Przestali istnieć jako niewidoczni, rozpływający się w tłumie przybysze. Nie byli już rozmywającymi się w tłumie mord innymi mordami. Cokolwiek akolici sobie dotychczas umyślali, jakkolwiek nie chcieli postąpić - zasiedli do stołu i zostały im wydane karty do gry.

Więc trzeba było grać.

+++

Ars mechanica

Test SW Loeba Dareka na odparcie Czytania Myśli: 57/35.

Azrael zapomniał o rzucie na Analizę, to ja wyrównam: 31/71 (+20 było za typ osobowości). Test ten nie ma wpływu na negocjacje, ale pozwolił na zebranie pobocznego info.

Rzut Romulusa Lamara na Blef (+20 za Pewną siebie Osobowość Dareka): 21/64, Standardowy Sukces+4 Poziomy Sukcesu (łącznie 5 sukcesów, innymi słowy). Do tego zdany test/1 sukces od Veynara (Plotkowanie wobec Pewnych siebie jest na +10, ale faux pas na starcie narzuciło karę -10; sytuację uratował talent Par [Półświatek] z +10) i 4 Sukcesy u Scipio (test Przekonywania był na +0). Blef nie zwiększył Nastawienia, ale Interakcja tak (o +10 x Sukcesy, czyli łącznie +10), Przekonywanie też (+5 x Sukcesy, czyli łącznie +20). Nastawienie Dareka wobec Akolitów skoczyło z 40 do 70. Rzut na to, by załatwić ekipie spotkanie z tym Cai E: 56/70.

Jako wzmiankę warsztatową dorzucę jeszcze, że w trakcie Interakcji można rzucać też na Wpływ jako atrybut nacisku na enpeca. Przydaje się to jednak tylko w sytuacjach, gdzie ryzyko wpadki nie ma znaczenia, a i tak może obniżyć Subtelność.

Scena Spotkania zaliczona zwycięstwem drużyny.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.
Micas jest offline  
Stary 20-10-2020, 16:05   #43
 
131313's Avatar
 
Reputacja: 1 131313 ma wspaniałą reputację131313 ma wspaniałą reputację131313 ma wspaniałą reputację131313 ma wspaniałą reputację131313 ma wspaniałą reputację131313 ma wspaniałą reputację131313 ma wspaniałą reputację131313 ma wspaniałą reputację131313 ma wspaniałą reputację131313 ma wspaniałą reputację131313 ma wspaniałą reputację
Scipio przygotowywał się wraz z resztą komórki akolitów do nadchodzących spotkań. Przyzwyczaił się już że w boskim planie nie było mowy o stagnacji i odpoczynku. Analizował kolejne stadia intrygi która odsłaniała się przed ich oczami za sprawą Jedynego. Nie było to wszak dziełem przypadku i Scipio wiedział że gdyby nie blask Imperatora który oświetlił drogę ich grupie, nadal błąkaliby się od jednej budy do drugiej w Witrażykach. Musieli działać sprawnie, ale i przezornie. Na spotkanie z Fernicus zaopatrzyli się w nowe szaty, bardziej przystające do atmosfery szyku jaki panował na najwyższych poziomach. Pomyśleć że maluczcy naprawdę przywiązują tak wielką uwagę do tych fatałaszków i reszty badziewia które było prawdziwym hitem w Iglicy. Zaprawdę człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje a herezja rodzi się z bezczynności. Spoglądał przekrwionymi oczami na otaczający go marazm, a przez głowę Scipio przelatywały wspomnienia szlacheckiego życia które porzucił całe eony temu, zanim odrodził się jako pokorny sługa Pana. Jedną z pamiątek po tym zamkniętym już rozdziale była długa i cienka blizna na policzku którą wyniósł z jednego z niezliczonych pojedynków które rozgrywały się między domami możnych rodów.
-Cóż, lepsze okaleczenia na ciele, niż zepsucie na umyśle- pomyślał gdy zakładał ubranie zasłaniając tym samym tatuaż Ministorum pokrywający całe plecy.

Zdawał sobie sprawę że Fernicus musiała mieć całą siatkę szpiegów filtrującą jej konkurentów i resztę śmierdzącego rynku w kopcu. Zastanawiał się kim tak naprawdę była szlachcianka - zblazowaną i znudzoną, rozpuszczoną córką bogatego dziedzica czy też chłodno kalkulującą zawodniczką pod której idealnie zadbaną skórą skrywało się zespucie gorsze niż przejawiał nawet Loeb i reszta paserów razem wzięci. Ludzie lubili mieć sekrety, a bogaci ludzie mieli pieniądze i status by mieć ich jeszcze więcej. Akolita inkwizycji powinien zakładać, że wszyscy ludzie są źli i niechybnie się takimi okażą, ilekroć będą mieli ku temu sposobność dlatego też kilka najbliższych dni przed spotkaniem spędził na medytacjach nad naturą ich wrogów i ich słabymi punktami oraz tym jak na siebie oddziałowywują.

W międzyczasie skontaktował się z Panem X przez Yoshiko i zdał raport z dotychczasowego przebiegu śledztwa prosząc o uzyskanie informacji z bazy danych inkwizycji odnośnie pewnego imienia - wspomniał o nowym tropie, niejakim Cai E który był prawdopodobnie łącznikiem Loeba z Czarnym Kartelem. Scipio sądził że jeśli zacznął rozpytywać o mężczyznę w Witrażykach, narobią sobie tylko kłopotów i spalą nowo zbudowany most prowadzący do Loeba i Fernicus. Dodatkowo kontaktując się z Inkwizytorem poprosił o wiarygodne dane ich "kontraktora", którymi mogli się posłużyć gdyby przypadkiem ich nowym partnerom w biznesie nagle przyszło do głowy nieco dokładniej sprawdzać ich wizytówkę i skrzętnie sporządzoną historyjkę na płótnie pychy, chciwości i zepsutych pragnień.
 
__________________
All created forces will be concentrated in a new species. It will be infinitely superior to modern man.

Ostatnio edytowane przez 131313 : 21-10-2020 o 06:26.
131313 jest offline  
Stary 20-10-2020, 19:28   #44
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Przez umysł byłego szpiega przesuwały się obrazy. Cały czas przypominał sobie z najdrobniejszymi szczegółami osoby siedzące w restauracji. Któraś z nich była ucholem Scythi Fernicus. Tylko kto? Kto znał ich lokum i wiedział o czym była mowa z Loebem? Może nie wiedział, po prostu donosił szlachciance o wszystkich gościach kingpina a jej inni informatorzy szukali ich w kopcu? Tak czy inaczej, odkrycie kto donosi byłoby cenną kartą w interesach z Derekiem. O wszystkim wiedzieli ochroniarze, jednak tych sondowała Yoshiko i nic nie wskazywało na ich zdradę. Wiedział też księgowy, a jego nikt nie sondował. Może ktoś w knajpie potajemnie robił zdjęcia i Jayden tego nie zauważył? A może to, że Fernicus ich znalazła było przypadkiem? Jayden nie wierzył w przypadki. Przy następnym spotkaniu chciał przyjrzeć się księgowemu i sprawdzić jak się zachowa podczas rozmowy i gry w wykrywacz kłamstw.

Tymczasem trzeba było się przyszykować do odwiedzin w wysokiej części kopca. Diederik wbił się w wytworne szaty, w których śmiało mógł uchodzić za nieco zubożałego szlachcica jakich wielu. Wymienił też uwagi co do strojów z zainteresowanymi tym tematem. Yoshiko pasowała jej orientalna szata – wyglądała jak artystka. Problemem mogli być Venris i Vir, bo żaden z nic nie wyglądał jak koneser sztuki, choć jako ochroniarze mogli być jak najbardziej na miejscu.
Podczas spotkania z Fernicus trzeba było cały czas grać w grę. Udawali wysłanników bogatego szlachcica udających biznesmenów. Nie warto było od razu pokazywać kart, choć Fernicus wiedziała, że oni wiedzą.

Jayden udał się też do lokalne infoteki, gdzie poświęcił cały dzień na przeglądanie pokaźnego wolumenu danych – newsy gospodarcze, historia największych budynków, handel, plotki, sztuka, Zycie wyższych sfer, muzyka, niewyjaśnione zaginięcia ludzi, seryjne morderstwa. Oraz, między innymi, plany podkopca. Cała reszta to była zmyłka, w razie gdyby ktoś śledził jego wyszukiwania.
 
Azrael1022 jest offline  
Stary 20-10-2020, 21:09   #45
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Robili postępy. Za wolno zdaniem Magnusa, ale nie on był dowódcą. Jemu wiele razy udowodniono, że pośpiech nie jest dobrym doradcą.

Najpierw Vir wybrał się z Venrisem na spacer po dolnej części kopca. Priorytetem było pozostanie w ukryciu i rozejrzenie się. Byle nie wtopić niepotrzebnie, gdy ci na górze walczyli o dostosowaną do ich działań przykrywkę.

Potem był wernisaż. Vir Magnus mimo tego czym się zajmował na co dzień pozostawał w pełni wyświęconym kapłanem. Zamienił więc wytartą czerwoną szatę, w której towarzyszył Venrisowi w mrokach podkopca, na zadbaną i odświeżoną szatę kapłanów Marsa. Na spotkanie na szczycie nie zabrał broni. Owszem, nie mówił. Ale widział więcej niż przeciętni ludzie.

Mechadendryt studiował kolejne dzieła. Optyka jego wszczepów analizowała stopy metali w rzeźbach. Czujniki chromatograficzne mogły rozpoznawać pochodzenie egzotycznych barwników. Przy piędziesięciokrotnym powiększeniu był w stanie określić kierunek kreskowania podmalunku na portrecie. A stąd był już tylko krok do oceny, czy malarz był prawo, czy leworęczny. Spektrometria pozwalała ocenić mu z dużą dokładnością stężenie sykatywy, a rezonans i analiza rozpadu izotopów pozwalała określić wiek dzieł.

Jayden i Scipio otrzymywali co jakiś czas zestawienie wyrwanych „ciekawostek” podsunięte na datslate unoszonym przez drugi z mechadendrytów. Im pozwalało to podtrzymywać rozmowy. Vira czyniło w oczach postronnych cichym sługom, który był przedłużeniem wzroku ich mocodawcy spoza planety.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 20-10-2020, 21:18   #46
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Intryga się zacieśniała, a śledztwo powoli, ale jednak zmierzało do kulminacji. Grupa Yoshiko nawiązała pokojowe relacje z dwoma głównymi podejrzanymi i rozpracowywała trzeciego. Wszystko szło zgodnie z planem komórki akolitów, choć nie tak, jakby chciała Higashi. Na szczęście jej stateczna i pokorna natura sprawiała, że nie kryło się za tym nic, poza chłodną konstatacją. Gdyby ona miała wolę i autorytet ku temu, by prowadzić śledztwo, to obaj podejrzani dawno leżeliby skuci w lochu, a ich umysły byłby przez nią sondowane w poszukiwaniu informacji. Zaś ich poplecznicy znajdowaliby się po tamtej stronie. Ale aktualnie rządziły inne osoby, którym pan X zaufał w kwestii kierowania misją. A ona nie miała zamiaru walczyć o swoje. Uważała się za proste narzędzie, które należy wykorzystać zależnie od potrzeby.

Przebieranki przed wizytą u Scythii Fernicus przypomniały jej dom. Dotyk i zapach wyśmienitego jedwabiu przywodził na myśl rodzinne Nihoun. Prawie zapomniała jak długie, wręcz wielogodzinne bywały ojczyste ceremonie parzenia herbaty. Świetny materiał wywoływał też reminiscencje przedstawień teatralnych o poważnej tematyce, jakimi raczyli się możni, odgrywanych przez niemych aktorów w drewnianych maskach. Kobieta wspominała też długie dysputy na tematy filozoficzne i kolorowe stroje na dworze cesarskim. Wiśniowe ogrody z drzewami o kwiatach z płatkami różanej barwy, naukę układania kwiatów, pisania wierszy, gry na instrumencie i zgłębianie arytmetyki. Drewniane domy o spadzistych dachach i papierowych ścianach, pozbawione drewnianych łóżek i krzeseł... Od wielu lat jej tam nie było, i pewnie nigdy tam nie powróci. Nawet jakby miała możliwość. Mimo to ciężko było komuś tak sentymentalnemu i przywiązanemu do tradycji nie wspominać domu z żalem i tęsknotą. Jej życie obrało zupełnie inny kierunek, teraz była tylko wykonawczynią woli cesarza-kami Izanaginamiego, ale sercem zawsze będzie powracać do rodzinnych okolic. I czasów gdy przeżywała idylliczne chwile z ukochanym mężem.

Podczas wizyty u arystokratki Yoshiko zachowywała się niewiele bardziej odmiennie, niż zazwyczaj. Jej kurtuazja przybrała jedynie nieco bardziej oficjalny i przystający jej dawnemu stanowi ton. Jeśli musiała udawać z towarzyszami kogoś z wyższych sfer, to musiała powrócić do wszystkich wyuczonych za młodu nawyków, rytuałów i zasad dobrego wychowania.
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 28-10-2020 o 23:25.
Alex Tyler jest offline  
Stary 21-10-2020, 08:44   #47
 
Veynar's Avatar
 
Reputacja: 1 Veynar ma wspaniałą reputacjęVeynar ma wspaniałą reputacjęVeynar ma wspaniałą reputacjęVeynar ma wspaniałą reputacjęVeynar ma wspaniałą reputacjęVeynar ma wspaniałą reputacjęVeynar ma wspaniałą reputacjęVeynar ma wspaniałą reputacjęVeynar ma wspaniałą reputacjęVeynar ma wspaniałą reputacjęVeynar ma wspaniałą reputację
Vernis był względnie zadowolony z przebiegu spotkania z Darekiem. Wiadomo, że nie wszystko poszło idealnie, ale liczył się efekt w postaci możliwości dotarcia do źródła xenotechu. Okazja do zapoznania się z propozycją Fernicus była dodatkowym bonusem. W tym jednak przypadku były ganger był dosyć ostrożny. Mieszkańcy Iglicy byli w jego opinii równie groźni co tajemniczy. W takim środowisku trudniej mu też było ukrywać swoje paskudne pochodzenie. Wyrzutek podjął decyzję aby nie udawać się do domu Fernicus wraz z resztą akolitów – wolał nie narażać całego przedsięwzięcia.

Szczególnie zastanawiał go szybkość z jaką szlachcianka zdołała do nich dotrzeć. Najbardziej prawdopodobne wydawało mu się posiadanie swoich ludzi w szeregach Dareka – sam by tak postąpił. Oznaczałoby to jednak dużo większe możliwości Fernicus w zasobach oraz dostępie do informacji. Może interesy z nią nie były wcale takim dobrym pomysłem? Osobie o takiej pozycji znacznie łatwiej byłoby sprawdzić kim faktycznie są akolici. Swoimi wątpliwościami podzielił się z resztą.

Nie oznaczało to wszystko jednak, że zamierzał pozostawać bezczynny. Zaproponował Virowi aby wspólnie udali się na rekonesans do Underhive. Wcześniej szukaliby bardziej na ślepo, tym razem wiedzieli dokładnie dokąd podążyć.

Rudera nie wyróżniała z okolicy, ale właśnie o to chodziło. Darek nie wyznaczyłby takiego miejsca, gdyby nie było to dla niego sprzyjające. Trzeba było dobrze przyjrzeć się okolicy i budynkowi. Sprawdzić czy nie pojawiają się wokół niego patrole, gdzie znajdują się ewentualne stróżówki, kto wchodzi i wychodzi z miejscówki. Wszystko, aby tylko nie ładować się w niewiadomą.

Mechanika

Jeżeli to potrzebne to Stealth (Agility) Rzut 21/44 – 2 poziomy sukcesu.


 
__________________
Victory or Death
Veynar jest offline  
Stary 26-10-2020, 13:03   #48
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Post

Pierwszy dzień po spotkaniu minął na naradach, spisywaniu raportu dla Pana X oraz kolejnym sprawdzaniu, czy nie włóczył się za nimi w Witrażykach i/lub Starych Budach jakiś kolejny ogon - czy to znów od Dareka, czy to już od Fernicus... czy to od kogokolwiek innego. Na szczęście nie było już żadnego. Przynajmniej na razie. Raport natomiast został odpowiednio ułożony, spisany przez Scipio i wysłany do astropaty Pana X za pomocą astrotelepatii. Higashi oceniła, że przekaz będzie doń brnął jakieś trzy dni (włącznie z dniem nadania). Odpowiedź (jeśli będzie) powinna przybyć po podobnej ilości czasu, albo dzień wcześniej. Niestety, oznaczało to, że akolici musieli dalej improwizować ze swą przykrywką na wernisażu. Mieli natomiast pewność, że 'przesyłka' została dostarczona.

Na szczęście, otrzymali 'zwrotny' przekaz od Pana X na styk, raptem godzinę przed spotkaniem z Fernicus. Mało czasu na zapoznanie się, ale nikt nie powiedział, że życie Akolity Inkwizycji nie było stresujące. Pan X pochwalił działania komórki i polecił kontynuację obecnego toku działań. Polecił naraz rozpracowywać Dareka i Fernicus, udać się na wernisaż i 'spotkanie handlowe' pod przykrywką. Utrzymać status incognito do czasu wzięcia prowodyrów na celownik. Potem proponował obławę z użyciem Arbitratorów - w 'przesyłce' były stosowne kody, które należało okazać jednemu z Sędziów (wysoko postawionych oficerów, najczęściej liderów Adeptus Arbites na dany rejon, miasto albo nawet planetę). O Cai E mógł powiedzieć stosunkowo niewiele - był w papierach zdobytych w Desoleum i innych raportach Ordo Xenos, figurował w nich jako ważniak Czarnego Kartelu, "szef dystrybucji" w Sub-sektorze Thule (czyli tym samym pogranicznym rejonie, gdzie ulokowany był system Hulee). Jak do tej pory podejrzewano, że operował "pod radarem" tam gdzie "pod latarnią najciemniej", w Port Lokhart - głównej bazie Imperial Navy w rejonie. Czyżby był jednak na Hulee V? Pan X nakazywał go dorwać za wszelką cenę, albo chociaż jego zapiski robocze. Inkwizytor przesłał także garść informacji mających pomóc w utrzymaniu przykrywki jako wysłannicy Rodu Scipio. Wspomniał też, że pozostałe śledztwa trwające w układzie Hulee, w tym na Hulee V i w Baishilou, miały podobny przebieg i dotychczasowe rezultaty co te w Krakex. W tej informacji kryło się nieme żądanie: "nie spierdolić tego, akolici".

Przed otrzymaniem tej wiadomości i udaniem się na wernisaż wciąż były jednak łącznie prawie cztery doby, w trakcie których akolici wypoczywali, czuwali bądź zajmowali się dalszym zbieraniem informacji. Diederik stwierdził, po analizie dostępnych faktów i domniemań oraz spojrzeniu w kalendarz, że ma czas przed wernisażem i pomiędzy spotkaniami na sprawdzenie dwóch, maksymalnie trzech hipotez dotyczących szpiegostwa przez Fernicus.

W tym czasie, przed dniem wystawy, Vir i Venris udali się transportem miejskim (czyli w tym przypadku koleją mag-lev, nie chcąc zwracać uwagi swoim furgonem, który z pewnością znany już był szpiclom) do niskiego kopca.
Była to dość typowa dzielnica jak na niskie kopce przystało, acz może jeszcze bardziej zindustrializowana. Rdzeń lowhive spoczywał w niższej partii trzonu wielkiej centralnej superstruktury całego Kopca Krakex (tytułowego 'kopca') i stanowił przede wszystkim masywny, ciasno upakowany zbiór habitatów, w których mieszkali i żyli, a rzadziej pracowali, plebejusze z niskich partii miasta. Miażdżąca większość z tych ludzi tłukła się koleją maglev każdego dnia tam i z powrotem do rozpościerających się u podnóża Krakex, okalających go w całości wielkich dzielnic przemysłowych. Wielkie huty metalurgiczne produkujące każdego dnia kilotony czy nawet megatony wszelakich metali, przede wszystkim plastali. Liczne fabryki przerabiające ten metal na wojskowe opancerzenie, ramy pojazdów i zbrojenia pod architekturę oraz nieco mniej liczne zajmujące się wszelkimi innymi wyrobami metalowymi - skończonymi bądź prefabrykatami. Olbrzymie magazyny składujące te wyroby. Wielkie megastrady łączące dzielnice u podnóża z kosmoportami i strukturami satelitarnymi. W teorii z tych dzielnic można było bez problemu ujrzeć niebiosa, ale ciągle wisiał nad nimi potężny, gęsty smog - wszyscy wychodzący na zewnątrz musieli nosić pełne maski i gogle przeciwpyłowe.

Tutejsi ludzie byli wyraźnie biedniejsi od śródkopcowych, nie wspominając o tych z wysokiego kopca/iglicy. Skromny ubiór cywilny bądź solidny (acz sfatygowany) roboczy, tanie ozdoby (zazwyczaj z metalu), tanie i powszechne uzbrojenie. Spracowane dłonie, poorane bruzdami twarze, skóra poznaczona czarnymi plamkami wżartego 'twardego' smogu. Mało przybyszów. Venris i Vir, mimo wykorzystania gorszych ciuchów, lekko się odznaczali - ale nie aż tak bardzo. Venris wiedział, co i jak w kopcu, a Vir był raptem jednym z wielu tech-adeptów pracujących w industrialnym centrum Krakex.

Przez następne dni sprawdzali przede wszystkim dwie rzeczy: zejścia do podkopca i miejscówę, gdzie miało się odbyć spotkanie. Te pierwsze były strzeżone przez silne zgrupowania lokalnej policji i ochotniczej milicji. Stare, prowizoryczne umocnienia, wielce sfatygowane i poorane bojowymi uszkodzeniami, były wyposażone w broń ciężką - stubbery, działka śrutowe, flamery. Nie od dziś wiadomo było, że w underhives mieszkali nie tylko ludzkie wyrzutki, degeneraci czy gangersi, ale też różne paskudne bestie i mutanci. Zejście do podkopca nie stanowiło problemu - gorzej przy wyjściu, zazwyczaj trzeba było dać komuś w łapę w ramach obejścia kwarantanny. Jedno z takich zejść było niedaleko magazynu 418 w strefie C.
Ów magazyn był dość typowy w swym wyglądzie, strukturze i użyteczności. Był przeznaczony na nadwyżki wyprodukowanego towaru. Biorąc pod uwagę wysokie zapotrzebowanie na plastal z Krakex, świecił pustkami od lat. Nie było potrzeby go używać, bo nie było nadwyżek - a nawet jeśli były, to żarłoczne transporty orbitalne pochłaniały takowe w trymiga. Z tego też powodu nie był strzeżony (ponad okazyjne patrole straży robotniczej w całej strefie C, ale te Venris z łatwością wyminął).


Mając te kwestie ogarnięte i wracając jednego dnia do Starych Bud, Venris i Vir wleźli w jedną z głównych arterii pieszych pod trzonem kopca, jeszcze w lowhive i zostali prawie, że porwani przez tłum. Nie mogąc się przecisnąć, musieli się skupić na tym, by nie zostać stratowanymi i by się nie rozdzielić. Wreszcie, spora część tłumu oddzieliła się w jedną z 'mniejszych' bocznych alei prowadzących do tutejszej katedry kultu Boga-Imperatora.

Ponad zgiełkiem tłocznych ulic unosił się grzmot potężnych, spiżowych dzwonów grających melodię, której żaden obdarzony sercem człek nie byłby w stanie zignorować. Oto On na Złotym Tronie zawezwał wiernych do nabożeństwa.

Łoskot otwieranych, wielkich ciemnych odrzwi pokrytych płaskorzeźbami przedstawiającymi sceny z Vulgaty. Wnętrze równie surowe i gotyckie, jak majestatyczne i potężne. Olbrzymi tłum wlewał się do środka przez odrzwia nawy głównej i bocznych. Posadzkę rozświetlała feeria kolorów rzuconych przez masywne witraże. Figury świętych spozierały na wiernych znad poświęconych im kaplic. Ale ta katedra nie była dedykowana im. Ona należała do Tego, któremu cześć oddawali i oni.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=ufV_Hai9ApU[/MEDIA]

Nawy wypełniły się wiernymi. Ich szmer ustał, uciszony przez dzwony. Pod powałę uniosły się echem chóralne zaśpiewy. Venris i Vir stali blisko siebie gdzieś pośrodku i po lewej nawy głównej, chłonąc widowisko. Nawet narzędzie Omnissiaha czy zatwardziały ganger z podkopca, mogli być poruszeni.

Kiedy chór kontynuował swe intonacje, obydwaj akolici poczuli, że ktoś czy coś wchodzi między nich. Spojrzeli w dół. Ujrzeli... dziewczynkę. Nie mogła mieć więcej jak sześć czy siedem lat. Przyodziana była w prosty, niebieski kubraczek z białymi akcentami. Miała długie blond włosy i charakterystyczną bliznę na lewej stronie szyi... półksiężyc, od oparzenia, wielkości kciuka dorosłego.

Patrzyła na nich w milczeniu dużymi, niebieskimi oczyma. Na twardego zabijakę spod kopca i na bardziej maszynę, aniżeli człowieka. Na strasznych ludzi... a mimo to nie okazywała żadnego strachu. Na pytania odpowiedziała tylko uśmiechem, który nie schodził z jej ust.

Łagodnym, acz pewnym gestem ujęła dłonie ich obydwu. Jej drobne rączki niknęły w ich ciężkich, startych trudami podróży i walk rękawicach – a mimo to czuli, że choć dziecięcy, to jej uścisk był pewny... a zarazem ciepły. Jakby kojący.

Dzwony i śpiewy wstrząsały murami katedry, uciszały wszelakie inne dźwięki, zmiatały myśli i ściskały za serca wiernych. Pośród tego tłumu było dwóch wyjątkowych. Akolici Inkwizycji. Narzędzia lewej ręki Imperatora. A pomiędzy nimi raptem jedna, drobna osóbka. Symbolizm był namacalny, a scena ta pozostała w pamięci niczym grawerunek na zbroi.

Kiedy chóry i dzwony ustały, a kapłan rozpoczął rytuały nabożeństwa, dziewczynka puściła ich dłonie. Raz jeszcze popatrzyła, poszerzając uśmiech. Wzięła dłoń Vira Magnusa, a drugą swoją wyjęła coś i ostentacyjnym gestem położyła na tej jego dłoni. Coś zimnego. Metal, Magnus wyczuł. Puściła go i zaczęła odchodzić tyłem, machając im na pożegnanie.

Nigdy więcej jej nie ujrzeli na oczy. Nie pozostał po niej żaden ślad... oprócz tego, co wręczyła Virowi. Był to prosty, stalowy klucz tradycyjnego, wręcz archaicznego kroju, bez żadnych oznaczeń.

Czas mógł zatrzeć wiele wspomnień. Oni na przykład nie potrafili sobie przypomnieć jej twarzyczki. Za to na zawsze zapamiętali jej uścisk dłoni i potrafili go czuć, jakby to było wczoraj.

We disappear.
Well, what must we think of it?
From the sky we came.
Now we may go back again.



Wreszcie, nadszedł ostatni dzień drugiego tygodnia pobytu komórki w Krakex. Większość ekipy przywdziała odświętne ciuchy i dotarła do turbowind w kręgosłupie kopca, gdzie przetransportowano ich do wysokiego kopca, do iglicy. Tym razem z dala od tamtejszego kosmoportu.

Turbowindy były dość ograniczonym i mimo wszystko rzadko używanym medium transportu. Była ich relatywnie niewielka ilość w każdym kopcu, wymagała stałego nadzoru technicznego ze strony tech-mistrzów z Mechanicum zajmujących się fizyką, wreszcie przed każdym użyciem pasażerowie musieli zaaplikować sobie specjalny koktajl substancji mających złagodzić efekty przeciążenia – i, wreszcie, na koniec podróży odczekać od trzydziestu do sześćdziesięciu minut w odosobnionej poczekalni. Wkrótce dowiedzieli się, dlaczego. Jazda windą trwała raptem kilka minut i była praktycznie pozbawiona, przykładowo, trzęsawicy towarzyszącej przelotom orbitalnym. Uprzęże były wygodne a substancje powodowały raptem lekką ospałość. Gorzej było później: wymioty, zawroty głowy, dezorientacja. Z pomocą serwitorów udało im się jakoś w godzinę pozbierać do kupy i wyjść. Teraz wiadomo było, dlaczego większość szlachciurów wolała mieć rodowe automobile bądź antygrawy.

Iglicę zdążyli już pokrótce zobaczyć po wyjściu z kosmoportu, jednak teraz mieli okazję przyjrzeć się jej zabudowaniom i populacji z bliska. Był to, jak można się było tego spodziewać, mocny kontrast względem midhive czy lowhive. Tutejsi ludzie śmierdzieli pieniędzmi, wpływami, pedigree i władzą. Przedstawiciele wysoko cenionych gildii kupieckich mieszali się na wysoce czystych, dobrze oświetlonych i zachowanych alejach w raptem zwyczajnym ruchu ulicznym (dla obcoświatowców, bo dla kopciucha to było prawie wyludnienie) z rzecznikami rodów szlacheckich i arystokratycznych, samymi noblami i ich orszakami służących, paziów, dworzan, ochroniarzy i wszelakich innych przydupasów. Widać było drogie i kunsztowne ubiory, czuć egzotyczne perfumy, kąt oka wychwytywał błyski drogiej biżuterii i dodatków. Dzierżony oręż był równie drogi, jak subtelny – grawerowane laspistolety pojedynkowe bądź dyskretne kompakty, igłowce; szable, miecze i szpady do szermierki czy mizerykordie i sztylety; z pewnością w tłumie były też rzeczy niewidoczne gołym okiem – opancerzenie splotowe, wplecione w ubiór czy tak zwana broń cyfrowa/palcowa zamaskowana jako biżuteria. Niemniej jednak jedna tradycja została zachowana także i na tym poziomie Krakexu: metal. Ozdoby, elementy ubioru i inne sposoby ostentacyjnego ukazania drogich metali bądź pięknie obrobionej plastali były na porządku dziennym.

A propos dnia: iglica była chyba jedynym miejscem w Krakex (pomijając – w teorii – industrialny kawał lowhive, 'skorupę' i kopce-satelity), gdzie można było oglądać tutejsze słońce i nieboskłon bez ingerencji smogu. Wielkie okna z hartowanej krystali przy dużych alejach, współgrające z zewnętrznymi wiatrakami przedmuchującymi smog (jeśli ten by się pojawił na takiej wysokości), dawały dostęp do dziennego światła. Można było powyglądać przez te wielkie przezroczyste powierzchnie wchodząc na jedną z wielu galerii widokowych. Ujrzeć pustynny ogrom piątej planety układu Hulee i majestat rozpościerającej się pod Iglicą aglomeracji (w większości spowitej dymem, błyskającej światłami pozycyjnymi i strzelającej płomieniami z kominów). Widzieli także 'nieco' odstające konstrukcje okalające rdzeń Iglicy. Wyglądały na chaotyczne, niestabilne i kruche – ale to była ułuda. Inaczej nie wybrałyby ich sobie na siedzibę różnorodne agencje spod parasola Adeptus Terra i nie ustanowiono by tam znacznej części systemów obronnych Krakexu.

Ulice wysokiego kopca regularnie patrolowały trójki funkcjonariuszy lokalnej policji, bądź były pod ich stałą obserwacją. W ważniejszych miejscach był widoczny monitoring i serwitory strażnicze. Zdarzały się też patrole arbitratorów oraz przejazdy wozów pościgowych obydwu policyjnych służb. Nie było tutaj szemranych typów, wichrzycieli, biedaków ani włóczęgów. Ba, gliniarze całkiem szybko namierzyli „podejrzanych” - właśnie komórkę akolitów, nieobytą jeszcze w krakexowej iglicy i odstającą odeń swym zachowaniem oraz poniekąd ubiorem – i wyeligitymowali, ale na tym na szczęście sprawa się zakończyła. Zapytali o cel pobytu i kiedy otrzymali go (zaproszenie na wernisaż), wezwali nawet stosowną taksówkę-limuzynę, która za „niewielką” opłatą wygodnie dowiozła ekipę pod samą rezydencję Rodu Fernicus.

Sama rezydencja była wisienką na torcie splendoru Iglicy – w zasadzie był to mały pałac, do kompletu z ogrodami, murem (z pewnością wyposażonym w jakieś systemy zabezpieczeń) i solidną bramą ze stróżówką obsadzoną – i to było warte odnotowania – przez żołnierzy w mundurach sił obronnych Krakex. Zazwyczaj sadyb imperialnych rodów szlacheckich strzegli zaciężni bądź sprzysiężeni armsmen (popularnie zwani też men-at-arms bądź po prostu zbrojnymi), czasem najemnicy, a w przypadku rodów rządzących (z ramienia Adeptus Terra, czyli Planetarni Gubernatorzy i pochodni władcy) byli to właśnie żołnierze tzw. SOP (Siły Obrony Planetarnej, w dialektach PDF – Planetary Defence Force), rzadziej Imperialnej Gwardii. Nikt z Rodu Fernicus nie był w kręgach krakexowo-hulee'owej władzy. Najwyraźniej plotka o tym, że Scythia miała wojskową przeszłość nie były przesadzone. Wciąż miała wpływy, skoro broniło jej wojsko.

Po sprezentowaniu zaproszenia i wkroczeniu, ujrzeli także dyskretnie przemykających służących (głównie groundskeepers zajmujących się piękną, zadbaną zieleniną ogrodu, chodnikami i ławami z białego marmuru oraz dużą ilością różnorakich rzeźb, posągów i reliefów). Co ciekawe, pomimo nazwy rodu nawiązującej do metalu oraz samych tradycji krakexowo-hulee'owych, oprócz kratownic bram z czarnego żeliwa i innych niezbędnych elementów architektury, nigdzie nie było metalu. Wszędzie za to był kamień. Drogi kamień. Ani chybi częściowo sprowadzany spoza planety.

Pojawił się majordomus w schludnej, skrojonej na sposób wojskowy liberii. Wprawne oko mogło podejrzewać, że podszytej splotem. Odznaczał się się krótki miecz pojedynkowy oraz kompaktowy laspistolet. Zaprowadził ekipę do środka rezydencji, do głównego holu, przez rozwarte na oścież wrota – i pozostawił ich tam bez słowa.

Wnętrze było równie kunsztowne, kamienne i przyozdobione płaskorzeźbami, co zewnętrze – a nawet bardziej. Marmurowa podłoga lśniła wypolerowana. Dwie pary symetrycznych schodów prowadziły na półpiętrze niżej, a w ścianach w równych odstępach widniały ciężkie odrzwia. Dziwne, nie widzieli żadnych gości, nikogo. Nie... zaraz.


Na półpiętrze poniżej był ruch, dźwięk. Podeszli do barierki i ujrzeli wysoką, szczupłą, wysportowaną kobiecą postać odzianą od stóp do głów we wzmacnianą syntskórę. Uwijała się wprawnymi, błyskawicznymi ruchami, ćwicząc szereg podstawowych ruchów szermierki bitewnej – błyskawiczne dobywanie miecza połączone z atakiem, silne cięcia łączone i szybkie umieszczanie mieczora w ryzach zaczepu magnetycznego na plecach. Ale ten dźwięk... to był jakiś niebywały piłomiecz albo bardzo subtelna broń energetyczna (bo nie widać było trzaskających wyładowań i błękitnej poświaty). W sali była jeszcze tylko jedna istota – pasywny serwitor bojowy... który w pewnym momencie został brutalnie pozbawiony życia przez swoją panią. Bez słowa przeszła do dalszych kombinowanych ruchów: ognia z kompaktowej strzelby, odpalania błyskawicznych petard dymnych i skanowania terenu jakimiś systemami namierzającymi (to ostatnie wykrył Magnus). Po dłuższej chwili przerwała i zdjęła maskę oraz kaptur, ukazując bladą, urodziwą, acz zimną twarz oraz ciasno spięte włosy płowego koloru.

- Moi pozaświatowi goście. Mam nadzieję, że nie wystraszyłam was moim codziennym treningiem. Scythia Fernicus, do usług waszych i waszeci rodów. – dygnęła, co wyglądało na poły prześmiewczo, na poły ekscentrycznie w syntskórze, a nie sukni – Wernisaż zacznie się dopiero w dwie godziny później od tej podanej na zaproszeniu, drodzy państwo. Mam bowiem w zwyczaju załatwiać interesy najpierw, a przyjemności zostawiać na koniec.

Klasnęła. Zaraz otworzyły się boczne odrzwia i pojawili się słudzy. Część z nich wyniosła cielsko zabitego serwosa, inni sprzątali po trupie, jeszcze inni ruszli z ekipą i gospodynią (po jakże wymownym „zapraszam”) korytarzami za nowo otwartymi wrotami. Wreszcie dotarli do z grubsza pustego pomieszczenia, w którym były tylko wygodne krzesła ze stolikami. Podłogę pokrywał misterny dywan w kolorze nocnego nieba, pokryty złotymi wzorami z motywami gwiazd. Ani chybi tkany ręcznie przez mistrza. Ściany i sufit utrzymane były w pokrewnej kolorystyce i stylach. Jedną ze ścian pokrywała biała płachta, a na suficie był wysoce zaawansowany projektor. Służba zaoferowała poczęstunek i napitki, zrealizowała zamówienie, po czym wyszła zamykając za sobą drzwi. Gospodyni zasiadła, goście również. Światło zostało przygaszone i rozpoczął się pokaz. Specjalny pokaz dla specjalnych gości.

Był w fantastycznej jakości – projektor i płachta nie były byle czym. Rozdzielczość i jakość obrazu „lepsza niż życie”, dźwięk również. Nie było to nagranie, a przekaz na żywo prosto z oczu zaawansowanej serwoczaszki wyposażonej nie tylko w doskonałe rejestratory, ale także zestawienie augerów. Po bokach wyświetlane były paski z innymi danymi oraz obrazami w spektrach niedostępnych ludzkiemu oku, jak UV, infra czy rzut spektrometryczny w czasie rzeczywistym i przybliżenia do skali mini oraz mikro. Za pomocą mikro-komunikatora Fernicus wydawała czaszce rozkazy, a pilotem zmieniała boczne odczyty.

Przedmiotem tej osobliwej a fascynującej lustracji były... xenoprzedmioty. Dzieła sztuki i wyroby kultur obcych. Od resztek zniszczonych pancerzy, wraków pojazdów i uszkodzonej broni poprzez nietypowe rzeźby, proste przedmioty użytkowe, naczynia, mozaiki, płaskorzeźby, obrazy. Od orkowych totemów WAAAGH! poprzez eldarski upioryt, wypalone cewki elektryczne barghesi, kolczaste kraty i łańcuchy przypominające eldarskie – acz dużo bardziej złowrogie, aż po dzieła sztuki (chyba) bliżej nieokreślonych ras kosmitów. Były także perfekcyjne wyroby mistrzów taksydermii bądź kły, kości i inne pozostałości po xenobestiach. Aby pokazać, że wcale nie był to wyreżyserowany pokaz, przekazywała komunikator i pilot gościom, aby sami mogli pokierować serwoczaszką. Na pytanie o to, gdzie to jest, tylko się uśmiechnęła. „Dama musi mieć swoje tajemnice, szczególnie wobec ryzyka niedyskrecji.” Wiadomo było tylko, że musiał to być jakiś (sądząc po widoku na ekranie i skrawkach danych z serwoczaszki kiedy przypadkiem jej skanery padały na ściany, podłogę czy sufit) prosty, surowy bunkier z podwójnymi drzwiami z hartowanej plastali pancernej.

Wreszcie, pokaz się zakończył. Wyjaśniła, że to była raptem próbka tego, co posiada i jest w stanie odstąpić dla poważnej klienteli. Była w stanie także zrealizować różne i różniste zamówienia. Nie tylko na bibeloty. I „z pewnością jej asortyment i warunki współpracy byłyby lepsze aniżeli u konkurencji”.
Co bystrzejsi członkowie ekipy (czyli praktycznie wszyscy) spostrzegli, że Scythia Fernicus trzymała iście pokerową twarz (w tym przypadku uprzejmą i lekko uśmiechniętą), ale uważnie badała swoich gości. Patrzyła na ich gesty, mimikę, reakcje, słuchała ich pytań, słów, odpowiedzi, tembru i tonacji głosu. Kto tu kogo prześwietlał?

Zbliżał się kres czasu, który mogli poświęcić przed właściwym wernisażem. Fernicus wyraźnie domagała się zaczątku nawiązania handlowej współpracy, początku negocjacji. Chciała odpowiedzi „szlachetnego rodu Scipio”. Albo czegoś innego, albo czegoś więcej, albo wszystkiego wymienionego. Ciężko było ją rozgryźć z oblicza i zachowania.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.
Micas jest offline  
Stary 28-10-2020, 16:27   #49
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Magnus nie przywykł do mistycznych doświadczeń. Rozmyślał cóż Pan chciał mu przekazać w osobie małej dziewczynki, oraz do czego służy klucz.

Gdy tylko wrócili do swojej tymczasowej siedziby natychmiast przeprowadził wszelkie możliwe oględziny.


Analiza materiału z użyciem mechadendrytu optycznego i implantów.
Optical Mechadendrite : +10 do rzutów opartych o percepcję.
Auger Array: rzut na tech use w celu aktywowania trybów obserwacji dających dostęp do spektórw niedostepnych dla normalnych zmysłów.

Rzuty:
1) Tech Use: X/30
2) Scrutiny: X/44




Nie miał wiele czasu na zajmowanie się tymi rzeczami. Musiał zmienić swoją czerwoną szatę na czerwieńszą i ruszać do iglic tego kopca, by wesprzeć resztę.


Virowi nie robiły różnicy blacha, marmury, czy leśna głusza. Były to tekstury. Kolejne plansze zmieniające się z dnia na dzień. Dziś są tutaj. Wczoraj gnli w Underhive. Żyją. Mieli sprawę do rozpracowania. Inni mówili, a on jedynie patrzył. Wypatrywał. Najpierw rozglądał się po okolicy. Notował w swej głowie miejsca, które mógłby zająć snajper. I praktycznie ich nie było. Urok Iglicy.

A potem zaczęła się prezentacja. Vir nawet nie próbował udawać, że go to zaskoczyło, albo, że jest tu po cokolwiek innego. Diody na masce twarzowej zmieniły kolor. Mechadendryt optyczny szczegółowo studiował każdy obraz rejestrując go wmontowanym pictrecorderem. Dłonie Magnusa splatały się w przepastnych rękawach, podczas gdy systemy optyki pracowały na pełnych obrotach.


No to tutaj szukam czegoś ciekawego na co można zwrócić uwagę. Ponieważ czasu jest mniej niż na pełną analizę jak wyżej to tutaj rzucam o spostrzegawczość

Rzut 3: Awareness X/64 (bonus z 2 implantów, +10 i +20)

wyniki rzutów: 3x fail na róznych poziomach
Kostnica




Drugi z mechadendrytów powędrował z dataslatem w stronę Scipio. Na jego wyświetlaczu pojawiały się spostrzeżenia techkapłana.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 28-10-2020 o 16:57.
Mi Raaz jest offline  
Stary 28-10-2020, 23:59   #50
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Zanim nadszedł dzień spotkania z przedstawicielką rodu Fernicus, Yoshiko odebrała ważny przekaz astrotelepatyczny od pana X. Promień Imperatora zaszczycił wierne sługi garścią informacji na temat Cai E., dalszych procedur (ku zawodowi Higashi zalecał kontynuować operację w konspiracji) oraz poradami odnośnie uwiarygodnienia przykrywki podczas wizyty u Scythii. Najwyższym priorytetem był oczywiście sługus Trade Sable, jednak Nihounka nie mogła się doczekać użycia kodów i rozpoczęcia obławy na pozostałych kryminalistów razem z Ad. Arbites.

W końcu trzeba było odegrać szopkę i udać się do iglicy. Turbowinda okazała się koszmarem dla kobiety o wątłej i delikatnej budowie. Zawroty głowy trwały jeszcze jakiś czas po opuszczeniu piekielnego wehikuły. Niemiła podróż wynalazkiem tylko upewniła technofobkę w jej uprzedzeniach.

Wizyta w iglicy nie zrobiła wrażenia na mistyczce. Chociaż przepych największych posiadłości przyćmiewał splendorem najwspanialsze pałace z jej planety, to świat zbytków i materii był jej od dawna obojętny. Po wylegitymowaniu kobieta razem z pozostałymi akolitami dotarła do rezydencji Fernicus. Liczne zbrojne straże robiły wrażenie i budziły konkretne podejrzenia co do nadmiernych możliwości kobiety.

Od wejścia Yoshiko wyczuliła swój zmysł Spaczni i pozostałe sensualne receptory, by wyłowić, co tylko dało radę. Czasami detale bywały istotne dla losów konflików. Filozof wojny, Sunotsi, tak przynajmniej mawiał. Sługa w końcu zaprowadził akolitów do swej pracodawczyni. Yoshiko uważnie obserwowała wszystkimi zmysłami trening Sythii. Podobało jej się błyskawiczne dobywanie miecza połączone z atakiem, podobne techniki stosowali bushi z jej planety. W jej ojczyźnie tego typu techniki nazywało się battō-jutsu. Gdyby był czas, to może Nihounka by zaproponowała dziarskiej szlachciankę sparing, w końcu była potomkinią wielu pokoleń wybitnych wodzów i wojowników, nieodrodną córą feudalnego świata.

Gdy Fernicus zakończyła trening, wyjaśniła akolitom, dlaczego przywołała ich wcześniej. Chciała ona przejść do interesów przed samą uroczystością. Zdrajczyni ojczyzny z porażającą wręcz pewnością siebie pochwaliła się swoimi nielegalnymi dobrami. Higashi poczuła obrzydzenie do tej dekadenckiej kobiety, dla której wszystko było grą o status, władzę i modą.

Scythia utrzymała na zewnątrz pokerową twarz, ale jej myśli i aura również były niezgłębione dla telepatki. Może wynikało to z ogólnego rozstroju astropatki, spowodowanego niechęcią do jej osoby i podróżą turbowindą. W każdym razie Yoshiko nie dowiedziała się zupełnie niczego wartego uwagi. Zasmuciło ją to, bowiem okazała się w obecnej sytuacji bezużyteczna dla swej drużyny.


Zwykła spostrzegawczość, wypatrywanie ciekawostek: 75/34
Czytanie aury Scythii: 74/34
PR 1, czytanie myśli Scythii 63/50 vs 24/60


 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 29-10-2020 o 00:04.
Alex Tyler jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:33.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172