Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-05-2022, 22:54   #111
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Emrei


Droid błysną czerwonymi optykami na Allcaxa. Nie ruszył się z miejsca.
- Wszystkie moje systemy są sprawne - odpowiedział mu, co przy okazji jednoznacznie znaczyło, że celowo nie wykonał jego polecenia. I nie było dalszego tłumaczenia czemu nie podjął działań.

Zaraz też spojrzał w kierunku gdzie wzleciał J5.
- Kapitan i Lyn mają problemy. Konieczna będzie ich ekstrakcja z podziemi - stwierdził nagle. - J5 właśnie przesyła mi skany pomieszczeń zrobione przez Lyn.

***

LYN


Zdecydowanie ta rozmowa nie szła im najlepiej. Dużo poniżej przeciętnej nawet. Przez co nie było wielkiego zaskoczenia, że się wreszcie doigrały. Elyndirze przeszło przez myśl, że jednak za małą stawkę zarządała za tą robote, żeby się pakować w takie problemy. Nie mniej, informacja, że Horus gnije w jego lochach była... Przydatna jeśli tylko znajdą rozwiązanie jak wyjść stąd w jednym kawałku.

Zacisnęła dłonie szykując się do odparcia ataku, ale nie zamierzała podejmować działań bez reakcji Rot. A ta kazała jej zaufać. Może gdyby hakerka miała w sobie więcje rozwagi to pewnie nie zgodziłaby się na to. Ale wtedy nie brała by robót najemniczych z dreszczykiem emocji, tylko została na ciepłej posadce jaką zapewniały jej znajomości jej rodziców.

Skinęła głową Lydzie na jej słowa wypowiedziane szeptem.


- Po dobroci. Fajna z Ciebie dupa, ale za stara jak na moje standardy - złośliwie skomentował Riggi.

- Bo młodsze nie ogarniają, że jesteś słaby w te klocki - odparła na to ironicznym tonem. Nie opierała się gdy jej zapinał kajdanki na ręce. Dzięki rękawiczkom i zimowej kurtce nie było przecież po niej widać, że ona podobnie jak i on, ma mechaniczne dłonie, na które taka blokada na nic się zdaje. Ale na tą chwilę udawała, że jest inaczej. Bo po co psuć przeciwnikowi niespodziankę.

Póki jeszcze nie zeszli w podziemia i jeszcze miała zasięg kontaktu z Johnnym, wysłała mu dane o drodze jaką poruszały się po budynku.
~Będziemy potrzebować wsparcia w wydostaniu się stąd bo nie poszło nam jakbyśmy tego chciały ~ wysłała wiadomość do swojego droida.

Żyrandol zaraz przekazał informacje do Emreia i zaczął szukać miejsca dostępu, a mianowicie wylotu kanałów wentylacyjnych. A po namierzeniu takich które po pierwszych skanach wykazywały przepustowość, w którą mógł się zmieścić, to wykorzystując swoje ramiona, przepalił kratkę i ruszył do wnętrza budynku.

***

Emrei

Droid sięgnął po blaster.

- Jest dobra i zła wiadomość. Dobra to, że Kapitan i Lyn namierzyły Horusa. Jest tu w podziemiach przerobionych na lochy. Zła, że są tam prowadzone pod zbrojną obstawą by do niego dołączyć - Emrei przekazał skrót wydarzeń z tego co dowiedział się od małego droida.

- J5 podłączy się pod systemy budynku. Poszuka dla nas najlepszej drogi do nich - oznajmił Allcaxowi. - Możemy jednak wybrać drogę już nam znaną. Od frontu - zaproponował i zabrzmiało to tak, że gdyby był człowiekiem to pewnie uśmiechnąłby się złowrogo.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 02-05-2022, 17:47   #112
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację


[media]http://www.youtube.com/watch?v=6P7VgqaFJxI[/media]



LYN I LYDA

Riggi spiął kajdankami magnetycznymi Lyn i Rot. Okazał się zarozumiałym dupkiem, co w pewnym sensie można było domyślić się od początku znajomości. Chwycił kompaktowy karabin Westara, Healstrom i rozłożył go, szczerząc zęby.

-Ja nie mogę, ale zabawka... Panie Marvel mogą ją wziąć?

-Tak. Zlikwidowałeś kryjówkę Vundan bez żadnych strat, jest twój.

Chłopak chwycił blaster, podrzucił swoimi bionicznymi rękami sprawdzając wyważenie, po czym dosłownie jak dziecko spojrzał przez celownik optyczny robiąc głupią minę. Lyn uznała, że brakowało tylko tego, by ustami zrobił dźwięk „pif-paf”.

Rot była kolejna, widziała jak gangusy zbliżają się do nich, jak pożerają wzrokiem. Riggi szybko wyjął z kabury DL-44 i uznał go za złom, rzucając swojemu kumplowi. Potem przeszukał kurtkę i złapał trzy detonatory termiczne, przy okazji łapiąc ją za pierś. Lyn nieco się zniesmaczyła, ale Kapitan przyjęła to bez wyrzutów. Była pewna, że rozpruje wnętrzności chłopaka, który według niej był płotką. Szkoda, że przyjdzie umrzeć mu tak młodo, zanim nabierze pokory.

Przyjaciółki zostały wyprowadzone. Elyndira nagrywała wszystko oczami i przesyłała do J5 a tym samym do Emmiego i Egde»a. Początkowo szli tą samą drogą, ale potem skierowano je do windy w jednym z korytarzy. Zjechali w dół a obstawa zmniejszyła się do trójki przestępców łącznie z Riggim. Wjechali do magazynów, dawnej przestrzeni archiwalnej biblioteki. Można było zobaczyć poprzednie przeznaczenie poziomu, bowiem znajdowały się tu rozrzucone po kątach pułki archiwalne, stare i zardzewiałe. Piwnice przerobiono na trzy cele i widoczny stół do tortur, razem z narzędziami kata, zalane krwią różnych kolorów, zapewne Vundan. Lyn zaczęła lekko się trząść, lecz Lyda dodała jej otuchy.

-To matoły, nie bój się. Kiedyś siedziałam w obozie jenieckim Pierwszego Porządku, to coś to błahostka.- powiedziała ciepło i puściła oko do Indygo, uśmiechając się pewnie siebie.

-Do celi szmaty.- krzyknął chłopak i pchnął Healstrom z lubieżnym uśmiechem na ustach. Pozostała dwójka napierała na przemytniczkę.

Słabe, trupio blade oświetlenie piwnicy, było naprawdę mizerne, ale kiedy jeden z trójki zbirów włączył przełącznik światła kobiety zobaczyły, że w jednej celi leży na pryczy więzień zgodny z rysopisem Alexa Horusa. Jego ówczesny niedbały zarost, był teraz po prostu zapuszczony. Miał na sobie biały bezrękawnik. Teraz żółty od potu i lepki od własnej krwi. Ciało posiadało wiele siniaków i cięć, a skronie okrutnie zdobiły punktowe poparzenia. Lyn poczuła, że ją mdli, nigdy nie znalazła się w takiej sytuacji, Rot zachowywała zimną krew.

Riggi pchnął je do celi i ostentacyjnie rozpiął pasek bojówek. Pozostała dwójka, chyba czekała na widowisko. Zbliżył się do Healstrom trzymając pas i szykując się do zadania upodlającego ciosu. Nie wiedział, że jego domniemana ofiara ma również cybernetyczne górne kończyny. Miomerowe włókna były skalibrowane do układu nerwowego użytkownika, przez co mogły zachować normalną ludzką siłę, przy zwykłych czynnościach motorycznych. Niemniej użytkowniczka mogła zwiększyć zakres skurczy dzięki obejściu podstawowego interfejsu mózg-komputer. W tym modelu była to nielegalna modyfikacja, ale taka sprawna hakerka, nie przejmowała się oczywiście umową gwarancyjną. Lyn zwiększyła poziom siły sztucznych mięśni na maksimum. Magnetyczne wiązania początkowo mocno trzymały, ale kiedy przekroczyła punkt krytyczny kajdanki padły i poleciały na boki.

Pasek poleciał z pędem, wściekły bicz gwałciciela został, jednak zahamowany szybkim ruchem. Mina Riggiego była stokrotnie zdziwiona, już przechodziła w furię i urażaną dumę, gdy Indygo wyrwała pasek i prawym prostym zdzieliła Riggiego prosto w nos. Krew trysnęła jak karminowa para wodna, a trzask pękniętego nosa i czaszki był odpychający. Bezwładne, nieprzytomne ciało chłopaka odleciało na dobre półtora metra i uderzyło głową o kraty. Padł prawdopodobnie martwy z rozciętą głową na betonową podłogę a krew rozlała się jeszcze bardziej.

-Po prostu byłeś zły w te klocki Riggi.- Lyn wypowiedziała te słowa, jakby wbrew sobie. Właśnie zabiła chłopaka, który miał pewnie z siedemnaście lat i to... wręcz, ale Elyndira nie czuła wyrzutów sumienia, po tym jak je potraktował. Wpływ Lydy był co najmniej demoralizujący.

Sama przemytniczka, zanim Indygo doszła do siebie już wdała się w wir walki. Pomimo skrępowanych nadgarstków walczyła jak tygrys. Główką uderzyła jednego z strażników ogłuszając go a potem kopiąc z kolana w krocze, tak, że zapiszczał z ból falsetem. Drugi, chwycił przejęty DL-44, Kapitan jednak ta tylko się uśmiechnęła jak psychopatka.

-Dawaj gnoju! Strzelaj!

Lyn nie czekała, aż szaleństwo zabije Rot. Podeszła uzbrojonego Smoggersa od tyłu, chwyciła i pozbawiła nieprzytomności silnym chwytem.

-Mógł Cię zabić!

-... nie mógł... Moja spluwa jest chroniona zabezpieczeniami osobistymi...- powiedziała i splunęła, po czym popatrzyła na celę Horusa, który wszystko obserwował, ale był tak skatowany, że tylko patrzył pół-oszalałymi oczami.- Musimy wiać z Corelli, ten świat budzi za dużo wspomnień, za dużo nawyków. Otworzysz kajdanki? Riggi ma klucz...- po czym spojrzała na Lyn z niepewnością.- Przepraszam, jeśli Cię przeraziłam. Dałyśmy radę. W tej galaktyce liczy się, tylko to, by przetrwać.

W tym momencie Indygo zrozumiała ciężar przeszłości przyjaciółki. Jej Corellia, jej pojęcie domu i rodzaj wychowania, diametralnie odbiegały od dziecięcych lat Elyndiry.

EGDE I EMREI

Emrei popatrzył na Egde'a i mrugnął optyką. Wstał a pojazd zatrząsnął się i przekrzywił na kołach, amortyzatory ledwie wytrzymały. Wyszli z paki, Sienara a droid zdjął z pleców ręczne działo.

-Mogę spokojnie rozwalić te drewniane drzwi jednym strzałem organiku. Jak to mówią istoty, rozmnażające się drogą płciową, w formie monologu, który usłyszałem w jednej kantynie... „Jestem jednostrzałowcem, Hank”.

Allcax tylko pokiwał zaprzeczając głową, westchnął pod nosem i złapał swoje dwa IB-94. Kurator wleciał do środka bazy Smoggersów. Weteran domyślił się, że wewnętrzny plac biblioteki został zrównany z ogrodami, fontanną i przerobiony na lądowisko. Zaskakiwało go zorganizowanie tych gangusów, ich przemyślność. Przerobili i znaleźli opuszczony budynek publiczny, dopasowując go do potrzeb, robiąc z niego fortecę o dobrym, strategicznym położeniu. Musieli podkraść się od boku, bo frontu przecież bronił strzelec wyborowy. Z drugiej strony, na jego persokom przyszedł dość dokładny, choć okrojony ruchem towarzyszek plan budynku. Sygnał Lyn i Lydy znikł, bo wjechały do podziemi. Wejście od frontu było samobójstwem... jednak Emrei, a widział go w akcji, był prawie taką samą fortecą co baza Smoggersów, tyle, że do tego Chodzącą.

Żołnierz walczył w wielu operacjach. Pamiętał walki partyzanckie na Kashyyyk przeciwko ludzią Sawa Gerrery, desanty na liniowce Rebeliantów, walki miejskie na Irium... był gotowy na potyczki w każdych warunkach i otoczeniu. Może teraz był sam... w pewnym sensie... dwumetrowy droid, medyk-bojowy z działem Grand-8, które zazwyczaj było bronią stacjonarną dla dwóch ciężkich piechurów, bronią która przebijała naładowanym strzałem tarcze i poszycie lekkich czołgów. Mieli odpowiednie karty. Teraz liczył się plan- na całe szczęście Kurator był już w środku. Jeśli podleciał, by w czasie ekstrakcji przyjaciółek, wtedy wszyscy mogli, by mieć kłopoty. Zniszczenie pojazdu mogło być celem dodatkowym. Jak to miał w zwyczaju, Allcax włączył stoper, na zegarku, jak zwykli robić to w wojsku. Gdyby tylko nie upadek Imperium, prawdopodobnie dołączył, by już do opancerzonych w czerń Szwadronów Śmierci.

Gdyby, tylko ten mały robocik Lyn już wszedł do systemu i nie trzymał go w takiej niepewności, kiedy każda sekunda się liczyła.



 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 02-05-2022 o 19:33.
Pinn jest offline  
Stary 10-05-2022, 13:42   #113
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
- Po co wchodzić od frontu, gdy można wejść z boku? - Edge wzruszył ramionami.

Ruszyli więc ostrożnie w stronę bocznej ściany budynku. Jeśli Emrei był w stanie zniszczyć drzwi, to tym bardziej przedrze się przez okno na parterze. Przemknęli w ciemności, kryjąc się w cieniu wraków jakichś starych śmigaczy, albo dzikich krzaków, rosnących tu i ówdzie. Na szczęście gangusy to nie armia i chociaż, trzeba im to przyznać, nieźle urządzili się w tej całej bibliotece, to o stałych patrolach nikt nie myślał. A nawet jeśli ktoś pomyślał, to za mało było w nich karności by to zadanie skrupulatnie wykonać. Pytanie czy nie dysponowali innym systemem bezpieczeństwa?

- W środku działamy na dwa fronty - powiedział Allcax, gdy ukryli się za jakimś rzęchem, skąd według zamysłu ex-wojskowego, droid miał wkrótce rozwalić kawałek ściany wraz z oknem. - Ty pójdziesz uwolnić dziewczyny, a ja spróbuję narobić trochę hałasu i zwrócić uwagę gangusów w inną stronę.

Prawdę mówiąc Edge wolałby sam skoczyć po dziewczyny, a ściąganie na siebie ognia zostawić Emreiowi. Coś mu mówiło, że sam Emrei też by wolał takie rozwiązanie. Ale to blaszak miał lepszą łączność z droidem Lyn i to on miał możliwości szybkiej analizy przesłanych danych, takich jak plan budynku, więc łatwiej mu będzie znaleźć odpowiednią drogę.

- No, odpalaj - pokazał palcem losowe okno.

Eksplozja wstrząsnęła fundamentami budynku, a Edge i Emrei, nie tracąc czasu, rzucili się do wyłomu. W środku bez słowa rozdzielili się. Allcax wymacał te kilka granatów, jakie miał zawieszone przy pasie. Pewnie mu się przydadzą. Fajnie by było trafić na tego Kuratora, zinfiltrować go, rozwalić mu panel kontrolny, uziemić na jakiś czas. Ale czy będzie miał tyle szczęścia?

Na razie będzie biegał po korytarzach. Wąskie pomieszczenia mu sprzyjają. Będzie musiał narobić nieco szumu, by zwrócić na siebie uwagę gangusów. Jeśli nie trafi wkrótce na żadnych, których mógłby zastrzelić, detonowanie granatu w jakimś pokoju też się nada.
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline  
Stary 10-05-2022, 20:09   #114
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Angry Brutalna Rozwałka

Emrei wycelował z łatwością pod oknem biblioteki i potężna kula energii wstrząsnęła budynkiem, zewsząd poleciał pył, odłamki kamienia i potłuczone szkło. Egde nieraz robił takie wyłomy, więc odszedł na bezpieczną odległość kryjąc się za wrakiem pojazdu.

Emrei zgodził się na dany przez ex-żołnierza plan i wydał z siebie syntezatorowy śmiech. Droid wszedł pierwszy i skrupulatnie, zaczął kierować się podziemnych cel. Gangusy stawały mu na drodze, ale ten włączył już swoje potężne tarcze energetyczne, które odbijały strzały jak piłeczki. Smoggersi nie mieli nawet czasu na przegrupowanie. Nawet jeśli zbierali się w grupki potężna moc obalająca z Granda-8 odrzucała ich jak szmaciane lalki, poparzonych, z urwanymi kończynami- rozpoczął się chaos.

Egde po prostu poczekał, aż cała uwaga skupi się na olbrzymie, i skierował się patrząc na naramienny persokom do placu, gdzie musiało być lądowisko. Dwójka ubranych w czarne, miejskie luźne odzienie gangsterów biegła z maszynowymi karabinami, kontaktując się przez słuchawki w uchu.

-KTO? CO DO, KURWY, TO VUNDANIE... Masakrują naszych? Już lecimy!- krzyczał jeden, kiedy Allcax przywarł do jednej ściany w ukryciu, wiedząc, że jeśli nie zostanie wykryty ma większe pole działania.

Trzymał swoje IB-94 skupiony do maksimum. Przebiegł, kuląc się kilka korytarzy i w końcu zobaczył lądowisko. Dawne ogrody biblioteczne. Stał tam Kurator, oraz kilka jedno-osobowych lataczy z drobnymi działkami laserowymi. Piloci krzątali się, przekrzykiwali, nie mogli ogarnąć kto odpowiada za atak, skoro Vundanie atakowali zazwyczaj zbitą siłą, wulgarnie i nie było ich przed frontem budynku.

Egde zauważył stanowisko paliwowe. Zbliżył się na odpowiednią odległość, za resztami niskiego murku, gdzie znajdowały się dawniej posadzone kwiaty, teraz pełne coreliańskiej pomarańczowej trawy oraz wysokich chwastów. Rozejrzał się wokół, odbezpieczył detonator termiczny, rzucił na ziemię licząc na ochronę od potężnej eksplozji jaką miał dostarczyć mu murek ogrodu a granat poturlał się prosto do stanowiska paliwowego, dodatkowo otoczonego karnistrami.

Eksplozja i towarzyszący jej potężny wytrysk płomieni sprawiły, że Allcax poczuł pieczenie na odsłoniętej skórze, jak w czasie szczytu południa na jakiejś gorącej planecie. Rozeszła się woń chemicznego dymu, której towarzyszył przerażający się skowyt palących się żywcem ludzi. Żołnierz wstał do przykucnięcia i popatrzył na zniszczenia, których dokonał. Kurator stał z lekko wgniecionym pancerzem, płonąc powierzchownie jak wysmarowany napalmem, ale gruby pancerz tego statku chronił go przed znaczeniem. Zresztą to nie miało znaczenia- zabrakło jakichkolwiek pilotów. Jedyny ocalały wstał ogłuszony wybuchem i wspierał się o ozdobną, gotycką kolumnę lądowiska-ogrodu. Był w całkowitym wstrząsie. Zrozumiał, wreszcie, że to nie Vundanie a jacyś pieprzeni komandosi. I tak rzeczywiście było, ale miał do czynienia z jednym tylko człowiekiem z służb specjalnych.

Emrei był już przed windami, ale wybrał drogę po schodach, właśnie złapał jednego Smoggersa w potężną dłoń, rzucił nim o ścianę aż ta popękała. Trójka małoletnich przestępców zaczęła biec jak szalona przez siebie. Droid wycelował przez przyrządy celownicze ręcznego działka, wymierzył i po trzech sekundach ładowania blast poleciał w niedobitków. Czerwona ognista eksplozja rozerwała spanikowanych ludzi na strzępy, a sufit dobudówki zleciał na ziemię, blokując drogę.

Wtedy zlokalizował granat pod swoimi stopami. Obrócił się - wyratowany na twarzy, umięśniony, łysy jegomość szczerzył się w obłędzie, kiedy ładunek wybuchowy zatrzymał się u spodu Emrei'a. Detonator termiczny wybuchł pośpiesznie a droid poczuł, choć oczywiście nie w znaczeniu bólu, jak jedna z jego kończyn zostaje naderwana, a pancerz u dołu korpusu wgnieciony i lekko poszarpany. Chyba Emrei zdał sobie sprawę, że odczuwa coś co organiki nazywały wściekłością. Sprawca uszkodzeń nie przestawał się szczerzyć i pruł z pistoletu seria za serią. Tarcze za sprawą wybuchu na chwilę padły i trzeba było je od nowa zrestartować. Wiązki energii rykoszetowały od potężnego korpusu droida, zostawiając co najwyżej osmolenia i rozgrzane plamy. Emrei wiedział, że musi naładować Granda-8, co trwało trzy sekundy. Zamiast tego rzucił broń na ziemię i z wyjątkowo ludzką furią kulejąc zbliżył się do łysego. Gdy chwycił go obiema rękami, w końcu Smoggers zrozumiał, że zaraz umrze w naprawdę nieprzyjemny sposób. Emrei złapał mężczyznę za boki czaszki, unosząc go wysoko nad ziemię i zmiażdżył ją bez wysiłku a krew obmyła jego tytastalową "skórę".

-Chyba... odczuwam wściekłość...- powiedział nad wyraz ludzką intonacją Emmy.


***



Dziewczyny już zbierały się do otworzenia celi Alexa Horusa, kartą zabraną z kieszeni martwego Riggiego, kiedy usłyszały ślady potężnej walki na górze, z racji podziemi mocno stłumione.

-Idzie nasza kawaleria. Nie zapomnijmy potem złożyć wizyty naszemu Marvelowi. Chłopaki na pewno sobie poradzą. Jeśli ten pół martwy gość przed Nami niczego nie wie szef szajki na pewno ma wiele do powiedzenia. O ile już nie zwiał...- w tym czasie doszedł do ich uszu potężny wybuch, tak, iż z sufitu poleciały odłamki betonu a ziemia się zatrzęsła.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 13-05-2022 o 20:53.
Pinn jest offline  
Stary 17-05-2022, 14:42   #115
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
LYN

Odruchowo zaczęła ocierać nadgarstki mechanicznych rąk, gdy niebezpieczeństwo zostało wyeliminowane i łapała oddech po tej szybkiej akcji, patrząc przy tym w dół na dogorywającego Riggiego. Nie lubiła jak ktoś dotykał jej broni i już szlag ją trafiał jak ktoś próbował z niej mierzyć w nią albo... Spojrzała na Lydę.

- Mogłaś wcześniej powiedzieć, że masz zabezpieczenia na gnacie - prychnęła ze złością Lyn do Lydy, gdy ta wyjaśniła że nie było zagrożenia. Ale jej ulżyło. Ważne że choć zrobiło się gorąco to miały już to za sobą i nadal były w jednym kawałku.

Dla Elyndiry to co się tu działo było czymś niecodziennym. Na palcach jednej ręki mogła wyliczyć podobne zdarzenia z własnego życia. Plus pakowała się w takie tematy z własnej woli, głównie kierowana czystą rozrywką. Dla samego zastrzyku adrenaliny, który działał na nią lepiej niż najbardziej wyszukane narkotyki tej galaktyki. Widząc jednak minę swojej swojej towarzyszki, słysząc jej wyjaśnienia, dotarło do niej, że są osoby, dla których takie sytuacje to już codzienność, na którą mogą mieć mały wpływ. Trochę jej się głupio zrobiło, że sama miała takie płytkie podejście do życia.

Lyn czuła, że musi jakoś pocieszyć Rot. A może to chodziło o nią samą? Tak czy inaczej, dlatego właśnie, zanim sięgnęła po klucz z ciała Smoggersa, zbliżyła się do kapitan i bez słowa objęła ją. Była w tym wyraźna troska. I nie zmiażdżyła jej przy tym, bo zdążyła już przywrócić zabezpieczenia do swoich rąk. Lyda będąc związaną nie wiele mogła zrobić. Lecz tak samo szybko jak Lyn ją objęła, równie prędko puściła ją.

Schyliła się, wyciągnęła kartę i klucz do kajdanek.

- Musimy się stąd wynosić - stwierdziła oczywistość hakerka, gdy podeszła Lydę od tyłu i rozpinała ją z wzięzów.

Zasłoniła się ręką gdy po jakimś wybuchu z sufitu poleciał tynk.

***

J5

Mały droid, który powstał na podzespołach bardzo uniwersalnego urządzenia szeroko wykorzystywanego przez Imperium do takich zadań jak przeprowadzania wnikliwych przesłuchań czy pełnienia wart w trudnym terenie, przemierzał wąskie korytarze systemu wentylacji budynku, który niegdyś był skarbnicą tego co najwięcej warte czyli wiedzy, teraz przemieniony został w fabrykę narkotyków, fałszu jaki wciskali sobie do żył ci którzy pragnęli ucieczki od rzeczywistości.

Johnny tempo miał umiarkowane, ze względu na konieczność przecinania się przez kraty stojące jako zabezpieczenia by jakieś szkodniki nie zagnieździły się w kanałach. Wiedzony wiedzą o tym jak wyglądała kiedyś konstrukcja, udał się do pomieszczenia, które potrzebowało bardzo dobrej wentylacji. I nie chodziło tu o same laboratoria, bo akurat o BHP w tym miejscu nikt nie myślał.

Wyłonił się z wentylacji idealnie w serwerowni. Przybrał maskę drona naprawczego, by proste systemy automatycznej obrony nie zaatakowały go i podpiął się do terminalu. Od razu zablokował wejście do pomieszczenia, by nikt nie przeszkadzał mu w pracy, a następnie przeszedł do wprowadzania wirusa do systemów wirusa, który miał sparaliżować działanie budynku.
A później przyszła mu myśl, że Lyn pewnie by chciała się zemścić na Smoggersach za to jak ją potraktowali, więc przy okazji zaczął kopiować dane, by przekazać je odpowiednim służbom na Corelli.

***

LYN

- Musimy najpierw go przesłuchać! - przypomniała kapitan, rozcierając sobie obolałe od kajdanek nadgarstki. W przeciwieństwie do Lyn, jej ból był prawdziwy, a nie fantomowy, czy sztucznie wywołany przez czujniki przeciwdziałania przeciążeniom materiału.
- Zabierzemy go ze sobą - odparła na to hakerka. - Tu nie jest bezpiecznie, a zaraz zrobi się jeszcze gorzej - dodała i choć już szła do drzwi celi to przystanęła na chwilę. Podczas niej na szybko przeanalizowała informacje od J5.

- Ok, Johnny jest w systemie - przekazała od razu dobre nowiny. - Zaraz zacznie się cyrk.

Podobną informację otrzymali Emrei oraz Allcax. Oraz ostrzeżenie, że obejścia Johnnego głównie powodują to, że wszelkie systemy obronne Smoggersów mają po prostu usuniętą linijkę kodu odpowiadającą za wyjątki. Co po prostu oznaczało że będą strzelać do każdego kto im się napatoczy, czy wróg czy sprzymierzeniec. Emrei dostał przy okazji dane o rozstawieniu wszystkich systemów obronnych podpiętych do sieci tutejszego serwera. Mogli więc próbować ominąć zagrożenie.

Kobiety wyszły ze swojej celi i skierowały się do tej w której był typ, przez którego wogóle się tu znalazły.

- Ogarnijmy go tu i nie ma sensu ciągać go z nami, będzie tylko zawadzał - rzuciła Lyda.

- Nic nie powiem jak mnie zstawicie! - krzyknął łamiącym się głosem Horus, uwieszony krat. Widział całe zajście i jeśli miał jakiekolwiek resztki instynktu samozachowawczego to właśnie sobie o nich przypomniał. - Tu nic wam nie powiem! Słyszycie!? Wyciągnijcie mnie! - jego pokiereszowana twarz wyrażała cierpienie i desperację.

- Sama widzisz - burknęła Lyn, w odpowiedzi na sugestię kapitan. Podniosła kajdanki które wcześniej miałą na sobie Lyda i rzuciła je Horusowi. - Załóż je to cie wyciągniemy - postawiła warunek

- Ale tylko coś odwalisz, to będziesz żałował, że Smoggersi nie dokończyli z tobą roboty! - warknęła Rot, celując w Horusa ze swojej broni.

Alex miał spojrzenie spłoszonego zwierzęcia, zagonionego w ślepą uliczkę. Powoli pokiwał głową, co musiało oznaczać, że zgodził się na stawiane przez kobiety warunki. Ostrożnie wziął z podłogi kajdanki i z minął jakby miały go poparzyć, założył je sobie na ręce.
Wtedy Lyn podeszła do drzwi jego celi i przesunęła kartą, otwierając je.

- Masz robić dokładnie to co każemy, jeśli chcesz wyjść z tego żywy - Lydzie nie podobało się, że musiały go ze sobą targać, ale musiała przyznać, rację, że była to jedyna opcja.

- Johnny wzbudza losowe alarmy w budynku, więc powinnyśmy dać radę się wydostać tą samą drogą - nad ręką Lyn pojawił się mały hologram, na którym widoczna była zarejestrowana trasa. Horus patrzył na to jak na objawienie.

- Najpierw rozprawimy się z Marvelem - twardo stanęła na swoim pani kapitan.

- Skoro musimy - westchnęła Lyn, która nawet nie próbowała się temu przeciwstawiać. Praktycznym było by pozbyć się Marvela, by w przyszłości nie miał okazji ugryźć ich w tyłek, kiedy się tego nie będą spodziewały. - Chłopaki - połączyła się bezpośrednio z Emreiem i Edgem. - Jesteśmy już wolne. Mamy ze sobą Horusa. Kierujemy się do Szefa tego pierdolnika. Miło będzie jak się u niego spotkamy. Johnny ustal gdzie jest Marvel.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 17-05-2022, 18:43   #116
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
J5 dostał się do serwerowni, wybrał główny terminal z święcacym się błękitnie ekranem zalewanym informacjami i wyciągając krótką wtyczkę z korpusu wpinając się do systemów. Obejście go było łatwe z procesorem i programami, w które wyposażyła go Elyndira. Po chwili odkrył, że baza Smoggersów nie ma systemów ofensywnych, ale wyłączył obraz z kamer dla gangerów, jednocześnie zostawiając furtkę dla drużyny i gasząc pole ochronne w gabinecie Marvela. Otworzył również grodzie lądowiska, co z radością zauważył Allcax. Na koniec pobrał lokalne niechronione pliki, i logi komunikacyjne organizacji.

Po przytuleniu Lyda na chwilę skamieniała i zamarła, nie była przyzwyczajona do bezwarunkowej bliskości, ale spojrzała w błękitne oczy Lyn uśmiechając się promiennie. Obie już oswobodzone najemniczki porozmawiały chwilę z więźniem. Alex Horus już wstał, ożył, zgadzając się na warunki ucieczki z biblioteki. Miał stłuczone uda, ale po wyjściu zza krat szedł pewnie, mając naturalną wytrzymałość i siłę z kajdankami z przodu. Kobiety popatrzyły na obraz z kamery z sali owalnej Marvela. Ten pakował do sportowej torby klejnoty, kredyty i obligację z ukrytego sejfu w ścianie. Wydawał się nie tyle przerażony, co wściekły, oszalały z rozdrażnienia. To była jego druga operacja, która została tak brutalnie zmiażdżona.

Emrei wrócił po ręczne działo, schylił się po nie czując jak nadwyręża siłowniki prawej zniszczonej nogi i zaczął kierować się powoli do dobudówki, by spotkać się z tym całym, ich przywódcą zgodnie z wierszem rozkazu. Musiał zmienić lekko trasę, bo przecież zrzucił cały sufit na domyślnym korytarzu. Po drodze zobaczył jeszcze parę zbirów, ale nie strzelali do niego, uciekli w popłochu więc nie marnował już ładunku, cennych ogniw Granda-8. Allcax za to przyjął całą wiadomość, ale mocno zastanawiał się czy nie wejść do Kuratora, przejąć nad nim stery i zaoferować ewakuację. Przecież ich poprzedni śmigacz-van był kupą złomu. Tu mieli najprawdziwszy gunship z stajni Durosów.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 22-05-2022 o 19:00.
Pinn jest offline  
Stary 22-05-2022, 21:38   #117
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
LYN

Dziewczyny nie czekały skoro miały podgląd co robił Marvel. Szybko, acz nie rezygnując z ostrożności, wydostały się z podziemnych lochów. Tylko Horus je spowalniał, ale nie było już odwrotu by zmieniać zdanie co do decyzji zabrania go ze sobą. Lyn raz po raz łapała faceta za ramię i pomagała mu iść szybciej, a wtedy Lyda ich osłaniała ze swoim blasterem.

EMREI

Szybka autodiagnostyka zalecała mu by czym prędzej udać się do autoryzowanego serwisu w celu wymiany uszkodzonych elementów. Droid skorzystał z obejścia protokołu i wyłączył to powiadomienie. Johnny dał mu koordynaty celu, o którym wspomniała Lyn.
Trzymał Granda-8 w gotowości do strzału, ale powściągliwy był w używaniu go. Nie przeszkadzało to jednak mu, bo jego dotychczasowe działania w tym miejscu sprawiły, że wszyscy uciekali jak tylko słyszeli syk jego serwomotorów.

LYN

Wreszcie udało im się wydostać z piwnic. Po drodze musiały zastrzelić kilku naćpanych podrostków, którzy ich strzały ostrzegawcze wzięli za brak umiejętności strzelecki. Przykre, ale tak już było, że niektóre wybory życiowe kierowały prosto ku śmierci. Spokojniej się zrobiło gdy wyszły na korytarz przetarty im przez Emreia. Wyły ślady po boltach, wybuchu jedyn czy dwóch, kilka trupów i cisza.

- Mam wrażenie, że on droidem medycznym jest tylko dla jakiegoś chorego żartu - mruknęła ponuro Rot.
- Słyszałam, że zdarzały się wojskowe droidy pierwszej pomocy, które potrafiły zapętlić się w swoich procesach do tego stopnia, że zamiast leczyć rannego to atakowały wroga - opowiedziała jej na to hakerka, w tonie ciekawostki. - Chodziło chyba o konflikt w dyrektywie o ochronie swoich sprzymierzeńców, którą nietypowo interpretowały.
- Brzmi jak nasz Emi - sarknęła ruda.
- O, coś tu leży... - Lyn schyliła się i podniosła jakiś element, który wyglądał jakby wypadł z jakiejś maszyny. Schowała do kieszeni.

J5

Johnny trwał na posterunku. Ktoś próbował mu przeszkodzić w zadaniu, jakaś kobieta o pomarszczonej twarzy, ale poradził sobie z nią przy użyciu jednego z ramion gdzie miał zamontowany paralizator. Teraz leżała nieprzytomna w kącie, a mały droid na spokojnie streamował swoim ludziom widok z kamer w budynku.

LYN

Dotarły do pomieszczenia, w którym miał znajdować się Marvel. W drzwiach do nich prowadzących, a dokładniej tam gdzie powinien być zamek, ziała wielka dziura wypalona bronią energetyczną.
- Emrei już tu dotarł - skomentowała Rot.
- Zostań tu - Lyn, kazała Horusowi schować się za rogiem. - I nie próbuj uciekać, bo tylko z nami masz szansę wyjść stąd żywy.
- Jak spierdolisz nam to cie znajdę i osobiście zabiję - warknęła Rot, dobierając zdecydowanie bardziej dosadne słowa niż hakerka.

Coś w spojrzeniu Horusa sprawiało, że miało się wrażenie, że faktycznie myślał o ulotnieniu się jak tylko kobiety odwrócą spojrzenie. Ale chyba zaczął trochę bardziej trzeźwo myśleć, bo pokiwał głową i schował się, tak jak kobiety mu kazały.

Lyn i Lyda sprawdziły swoją broń, a gdy były gotowe, na znak, weszły do środka.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 23-05-2022, 12:57   #118
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Edge położył się na ziemi za niewysokim murkiem. Skulił się, zatkał sobie uszy i otworzył usta. Ale i tak nie uchroniła go to przed tym żeby eksplozję poczuć niemal każdą cząsteczką ciała. Irytujący pisk w uszach, karuzela w głowie, uczucie skołowania...

Nie bez trudu podniósł się na nogi. Potrząsnął głową, co trochę pomogło w przywróceniu ostrości widzenia, a przynajmniej takie odniósł wrażenie. Ujrzał przed sobą jakiegoś gościa, słaniającego się na nogach. Nieco chwiejnym krokiem zbliżył się do niego i gdy już miał pewność, że nie chybi, poczęstował go wiązką z blastera w pierś. Tamten padł na ziemię, nie dając znaków życia.

Uczucie zamroczenia przechodziło, pisk w uszach jakby też tracił na sile. W słuchawce Allcax usłyszał głos Lyn:

- Jesteśmy już wolne. Mamy ze sobą Horusa. Kierujemy się do Szefa tego pierdolnika. Miło będzie jak się u niego spotkamy.

- Odmawiam - Edge z rozpędu odparł po wojskowemu. - Niedługo będzie tu pełno policji. Zamierzam położyć łapki na ich Kuratorze, który powinien pozwolić nam bezpiecznie odlecieć. Załatwcie więc swoje i ruszajcie do "hangaru", bo długo go nie utrzymam, a do uruchomienia statku przydałby się jakiś pilot. J5 wskaże wam drogę do mojej pozycji. Bez odbioru.

Zaraz po tym, jak na komendę, grodzie lądowiska otworzyły się. Eks-wojskowy, rozglądając się czule dookoła, wparował na płytę, na której stał Kurator. Zawroty głowy już minęły, choć wciąż denerwował go cichy pisk w uszach. Na opuszczonym trapie statku pojawiły się dwie sylwetki. Allcax nie tracił czasu na przypatrzenie się im, od razu otworzył ogień. Gangsterzy, całkowicie zaskoczeni, padli trupem. Jeden stoczył się na ziemię, drugi pozostał na trapie. Edge przeskoczył go i wpadł do wnętrza statku. Wciskając guzik na panelu, podniósł trap.

Najpierw chciał znaleźć kokpit, przy okazji czyszcząc pomieszczenia po drodze. Miał nadzieję, że uda mu się uruchomić jakieś systemy bezpieczeństwa typu automatyczna wieżyczka z blasterowym działem, co pozwoliłoby na zabezpieczenie lądowiska.

- Dajcie znać, jak będziecie się zbliżać - rzucił w eter.
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline  
Stary 23-05-2022, 18:39   #119
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację


Lyn, Lyda, Emrei

-Czekałem na Was, moi towarzysze broni. Dokonałem szeregu eliminacji, doznając przy tym drobnego draśnięcia. Teraz trzymam cel na muszce- i faktycznie trzymał Marvela mogąc rozsadzić go jednym strzałem. Ramiona droida nie znały zmęczenia, stresu, nie drgały, mogły mierzyć z idealną precyzją dopóki nie padły, by im akumulatory… wieki jeśli jednostka posiadała reaktor plazmowy.

Pau’An spojrzał na dwójkę kobiet. One również do niego mierzyły. Rot zrezygnowała pierwsza, Emrei robił swoje, zabił ponad 38 członków gangu a boss wszystko widział, dopóki J5 nie odciął mu całkowicie dostępu. Miał już zapakowaną po brzegi torbę z sejfu, który teraz stał pusty. Nieoznakowane chipy kredytowe, obligację, sporo klejnotów i ekskluzywnej biżuterii. Wszystko to co przemytniczka mająca kilku paserów tu i tam mogła upłynnić stając się prawdopodobnie dość bogata. Kapitan skierowała się pewnym, drapieżnym krokiem do szefa półświatka. Widocznie jeszcze ułamkiem modlił się, że jego bariera działa. Nie zadziałała. Lyda zrobiła poteżniejszy krok dając mu to do świadomości. Elyndira spoglądała przez lunetę Westara z palcem na spuście. Emrei wiedział, że strzał rozwaliłby, również jego towarzyszkę, więc spuścił nieco gardę i skupił się na wyczulonej cyber-zmysłowej analizie otoczenia.

-Bierzcie co chcecie. Zabijcie mnie, jeśli takie z was śmiecie. Ale odpowiedzcie o co w tym wszystkim chodziło? Po co ta masakra, po co te podchody? Ktoś was najął? Vundanie?... Wątpię.- powiedział a wszczep zamigotał na jego prawej skroni.- Ktoś z mojej przeszłości? Dajcie mi odpowiedź a potem róbcie co musicie… Choć wolałbym wyjść stąd żywy.- uśmiechnął się z podłym zrozumieniem.- W tej torbie macie około 650 tysięcy wartościowych drobiazgów.- podkreślił ostatnie słowo sarkastycznie.- Zniknę stąd i zapomnicie o całej sprawie. Ale najpierw chcę prostej odpowiedzi: Po co ten chaos, po co ta rzeź, zrujnowanie całej mojej operacji na Corelli?

Lyda patrzyła na niego w zamyśleniu, refleksji. Właśnie, jeśli Marvel nie kłamał się obłowili i to potężnie. Może ich poszukiwania Grace się zakończyły? Może należało olać zaginioną, podzielić się uczciwie łupem, zaproponować Lyn jakąś wspólną podróż? Bo przyznała, że polubiła tą dziewczynę.




Egde Allcax

Były żołnierz zrzucił ciało pilota z trapu. Przeszukał środek Kuratora w poszukiwaniu kogoś przy życiu i siadł przy kokpicie. Nie był nigdy pilotem, ale widział setki razy jak inni to robili, bawił się również dla rozrywki w symulatorach, jeśli nikt nie patrzył. O wiele bardziej poradziła, by tu sobie Lyda, o ile ma również doświadczenie z gunshipami. Allcax patrzył na systemy uzbrojenia, sterowania, pędu, wysokości, stan tarcz i komunikację. Łączność akurat nie stanowiła dla niego problemu. Przylepna karteczka miała zapisane częstotliwości gangu i oczywiście Służb Porządkowych. Przekręcił pokrętło na pasmo policyjne.


-Kod 55-7, Dystrykt Smoggu. Biblioteka Generała Kenobiego. Tak… przyślijcie dwa trzy odziały jednostek taktycznego reagowania. Prawdopodobnie szczytowa eskalacja wojny gangów. Brak ofiar cywilnych i zakładników.

Egde zrozumiał, że mają może z trzy minuty, zanim przybędą tu siły specjalne. Kurator J-55 był maszyną wojskową, ale walka mogła być brutalna i zrobi rozgłos. Jeśli nawet pokonają aerośmigacze policji, jeśli komandosi nie wedrą się i nie otoczą gmachu biblioteki, będą silnie poszukiwani na orbicie, o ile w ogóle dotrą do Gwiezdnego Kotka. Allcax wiedział, że statek jest szybki i ma dobre systemy maskujące… choć z drugiej strony wiedział, że korupcja nie znika nigdy, czy to za czasów Republiki czy Imperium. Za wyrżnięcie bazy gangusów może dostali, by order od burmistrza. Ale zabicie choćby jednego gliny, będzie poważną sprawą.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 23-05-2022 o 18:42.
Pinn jest offline  
Stary 27-05-2022, 23:38   #120
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
[media]http://www.youtube.com/watch?v=nUbYdjO7tE4[/media]

Hakerka odetchnęła z ulgą widząc, że droid medyczny ma sytuację pod kontrolą. Wraz z Lydą podeszły do niego, opuściła nieśpiesznie karabin, po czym wyciągnęła z kieszeni przedmiot, który znalazła wcześniej.
- Więc dobrze myślałam, że to z ciebie wypadło - odpowiedziała Lyn Emreiowi, gdy ten przedstawił im szybki raport z tego co się wydarzyło. Schowała i skupiła się na celu, ponownie sięgając po broń i mierząc z niej w Pau'Ana.

- I niby dlaczego, po tym jak nas potraktowałeś, miałoby nas obchodzić to co o nas myślisz? - prychnęła Lyn. Wciąż w niej się gotowało. Ktoś inny na ich miejscu skończyłby bardzo marnie, w cierpieniach i upokorzeniu.

Hakerka wiedziona głównie emocjami, ustawiła się w wolnej linii strzału, uniosła karabin i przyłożyła policzek, celując w Marvela.
- Chcesz wiedzieć czemu to wszystko? - syknęła. - Bo byłeś dla nas kurewsko niemiły - wycedziła i nacisnęła spust. Ładunek energii z bliska trafił w pierś Pau'ana, wypalając sporą dziurę, z taką siłą, że aż odrzuciło go w tył.

Lyn opuściła broń, oddychając cieżko. Zrobiła ruch jakby jakby miała ochotę jeszcze kopnąć truchło, ale udało jej się powstrzymać. Ewidentnie cała ta sytuacja z tym co wydarzyło się tu w tak krótkim czasie rozsierdziła Lyn do tego stopnia, że musiała tak odreagować.

- Ale po co go... - Rot była zaskoczona reakcją niebieskowłosej, ale widząc jej minę zamilkła. Zapadła cisza podczas, której ich trójka po prostu stała i trawiła to co się wydarzyło.

- Nasz środek transportu jest uszkodzony - dopiero Emrei po chwili przewał to milczenie, komunikując nowy problem.

Słowa te jakby wyrwały Lyn z transu. Popatrzyła na kompanów bardziej trzeźwym spojrzeniem. Gniew z niej uszedł i wyglądała na wykończoną.
- No tak, nie mogłoby obyć się bez problemów... - mruknęła. - Johnny, wychodzimy, wykasuj nas z monitoringu i wynosimy się - przesłała komunikat do małego droida, myśląc już nieco trzeźwiej.

Rot tymczasem zgarnęła torbę z kosztownościami Marvela, zarzucając ją sobie na ramie i skontaktowała się z Allaxem.
- Ogarnęliśmy temat, gdzie się szlajasz? Spotkajmy się i wynosimy stąd.

Lyn wyszła przodem z pomieszczenia i wskazała Emreiowi Horusa, schowanego za rogiem, teraz wyglądającego zza niego.
- Pomóż mu iść - powiedziała tonem prośby, bo sama czuła się jak pijana po tym wszystkim co się wydarzyło.
Droid mało delikatnie uchwycił przedramię mężczyzny.

- Szukamy Egde'a i wymeldowujemy się z tej miejscówki - oznajmiła Lyda, mając na oku Lyn.

 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:31.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172