Komenda Metropolitalna, 7 listopada 2021, 7:20
Pumba zajął się pracą przy własnym komputerze, a młody zmył się do działu administracyjnego, toteż Richardowi nie pozostało nic innego jak tylko skupić się na swojej części papierkowej roboty. Ubolewając nad brakiem łącza bezpośredniego sprzęgu z terminalem, policjant wypełnił za pomocą tradycyjnej klawiatury raport związany z wizytą w Strefie Walki, wniosek o autoryzowanie akcji z holownikiem oraz prośbę o wypłatę wszystkich zgromadzonych dotąd na koncie nadgodzin - potem zaś zabrał się za przeglądanie zapisów monitoringu z japońskiej galerii oraz samego banku. Wchodzący w skład przestępczej grupy hakerzy wyłączyli co prawda proces rejestracji w chwili napadu, ale detektyw miał nadzieję, że cofając się wstecz w zapisach znajdzie cokolwiek, co mogłoby dostarczyć mu dodatkowych tropów.
Istniało prawdopodobieństwo, że sprawcy zrobili wcześniej rozpoznanie terenu, zjawiając się w filii bądź w jej pobliżu pod pretekstem załatwiania interesów lub zwyczajnego spaceru.
Wydział wciąż świecił pustkami, chociaż dzienna zmiana zaczynała się o szóstej. Spora część detektywów odsypiała nocne poszukiwania zbiegłego w spektakularny sposób Kordiana Bleinerta, inni zaś przeczesywali podmiejskie dzielnice Night City w coraz bardziej desperackiej akcji pościgowej. Stones szczerze wątpił, aby operacja zakończyła się powodzeniem. Ogromnie popularny influencer i ekscentryczny artysta, a zarazem szalony wizjoner oskarżany o szereg rytualnych morderstw miał zbyt wielu fanatycznych fanów i zbyt duże zasoby finansowe, by dać się złapać po budzącej zdumienie ucieczce z pilnie strzeżonego więziennego konwoju. Kilku kręcących się po budynku komendy gości w ciemnych garniturach - ewidentnie agentów FBI - również nie miało wesołych min, chociaż ich obecność w budynku mniej miała wspólnego z samym Bleinertem, a więcej z równie zuchwałym atakiem na inny konwój, którym Agencja przewoziła dwa dni wcześniej z Sądu Miejskiego grupę przestępców oskarżonych o działalność terrorystyczną.
Ulice Night City nie bez powodu uchodziły za równie kosmopolityczne, co niebezpieczne.
Podpierając głowę jedną ręką i maskując dłonią powtarzające się ziewanie, Stones przeglądał zgromadzone w bazie danych materiały zerkając jednocześnie co chwila w stronę pustego gabinetu komendanta de Soto. Szykowała się rozmowa, w której trzeba było uważać na każde słowo, aby nie zebrać od surowego przełożonego krytycznych uwag za rzekome niedopatrzenia…
- O kurwa… - Richard odsunął dłoń od ust i pochylił się nad ekranem komputera klikając pośpiesznie myszką. Przez krótką chwilę przyglądał się czemuś w napięciu, zupełnie ignorując pytające spojrzenie swojego zaalarmowanego przekleństwem partnera.
- Leo, popatrz na to! To nie było pierwsze podejście tych skurwysynów! - wyrzucił z siebie podekscytowanym głosem Richie, odwracając jednocześnie monitor w stronę Voronina - Zapis z przedwczoraj, z piątego o szóstej wieczorem. Patrz tutaj!
Leopold wbił oczy w zapis narożnej kamery banku. Znajoma już furgonetka wjechała w pole obiektywu na skraju parkingu, zatrzymała się z włączonym silnikiem. Ktoś wysiadł z niej nieśpiesznie, ubrany w żółty przeciwdeszczowy płaszcz z kapturem i maskę na twarzy.
- Co to, aparat tlenowy? - zapytał Pumba próbując rozpoznać jakieś cechy charakterystyczne zamaskowanego w niezwracający uwagi sposób człowieka - Respirator dla astmatyka?
- Patrz, gdzie idzie. W stronę drzwi banku, ale teraz skręca w bok, w stronę przejścia do Marshalla. Ale przez chwilę patrzy w drzwi filii. Zanim skręcił. Widzisz, co zobaczył?
Leopold kiwnął głową widząc na krawędzi obrazu przeszklone wejście do banku i stojącego przy nich umundurowanego strażnika SSI, z ledwie maskowanym znudzeniem przyglądającego się klientom. Detektyw nie rozpoznał jego twarzy, ale domyślił się, że był to zmiennik Stevena White przysłany do banku na zastępstwo za chorego kolegę.
- A teraz odjadą, widzisz? - wtrącił Richie klikając myszką i zatrzymując video, na którym furgonetka zaczęła opuszczać parking - Byli pod bankiem dzień wcześniej, najpewniej zaraz po zabiciu Gorana Hully’ego i kradzieży jego furgonu. Ale zrezygnowali z napadu. Dlaczego?
Stones rozłożył w pytającym geście ramiona i zmienił pozycję w fotelu przenosząc wzrok na kadeta MacMillana, który powrócił w międzyczasie do biura i słuchał w milczącym skupieniu słów starszym rangą kolegów.