lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Sesje RPG - Science-Fiction (http://lastinn.info/sesje-rpg-science-fiction/)
-   -   [CP2020] Pacifica Bank [18+] (http://lastinn.info/sesje-rpg-science-fiction/19382-cp2020-pacifica-bank-18-a.html)

Ketharian 14-08-2021 16:37

[CP2020] Pacifica Bank [18+]
 
CP2020: PACIFICA BANK


Komenda Metropolitalna, 6 listopada 2021, 15:17

Na zewnątrz znów siąpiła uciążliwa mżawka. Pokryty przyciemnionym szkłem drapacz chmur ociekał kroplami oleistej wody, przez długi czas pozostawiającej w nozdrzach gryzący odór chemikaliów. Inercyjny smog przykrywający na co dzień najwyższe piętra ogromnego gmachu nieco zelżał, ale nie zniknął całkowicie, przez co tysiące krążących po ulicach Night City ludzi oprócz parasoli i przeciwdeszczowych płaszczy nosiły przez cały czas nosowe filtry albo maski tlenowe. Widziane z wysokości trzydziestego piętra miasto tworzyło wilgotny labirynt wieżowców przypominających futurystyczną kolonię termitów, w której nigdy nie zamierało życie.

Ludzkie masy roiły się w dole, ledwie widoczne z tak wysokiego pułapu dla pozbawionych cyberwspomagania oczu. Płynęły krawędziami ulic, lawirowały pomiędzy czworokątami stojących w korkach samochodów, znikały przelotnie pod ruchliwymi kształtami licznych aerodyn, autonomicznych dronów i ultralekkich śmigłolotów.

Rozpalona całodobową aktywnością metropolia wydawała się żyć tym samym rytmem co zawsze, ale stojący przy oknie detektyw Leopold Voronin bezbłędnie wyczuwał fałszywe nuty w hałaśliwej melodii wygrywanej przez wielkomiejskiego molocha. Błyskające w dole niebieskie światła były zdecydowanie mniej liczne, za to praktycznie wcale nie gasły, pędziły kanionami ulic i korytarzami powietrznymi z jednego miejsca zgłoszenia na drugie, bez chwili wytchnienia, bez momentu odpoczynku.

Trzydzieste piętro drapacza - będące jednym z kilku poziomów zajmowanych przez miejski pion śledczy - wydawało się przeraźliwie opustoszałe. Większość śledczych od dwudziestu czterech godzin tkwiła w labiryncie drapaczy chmur, przetrząsała zaniedbane zaułki i podziemne stacje metra, przyciskała swoich informatorów i wspierała mundurowych w desperackiej próbie ponownego pojmania jednego z najbardziej znanych zbiegów w historii sądownictwa Night City.

Kordian Bleinert; ekscentryczny artysta, koneser dzieł sztuki, filozof i gwiazda mediów społecznościowych, a także seryjny psychopatyczny zabójca zwący samego siebie Wampirem z Night City. Przebywający na czas przewlekłego procesu w więzieniu o zaostrzonym rygorze i cierpiący na ekstremalnie ostrą formę fotodermatozy, dzięki wyłącznie nocnym posiedzeniom sądowym Bleinert zyskał w oczach szalejącej na jego punkcie opinii publicznej reputację prawdziwego wampira, co przysporzyło mu jeszcze większej sławy na całym świecie.

A niecałe dwadzieścia cztery godziny temu zniknął. Przepadł bez śladu z więziennego transportu, z klatki pozbawionego okien opancerzonego transportera, który wiózł go na kolejne nocne posiedzenie sądu. Okoliczności tej ucieczki wciąż pozostawały niejasne, chociaż Voronin wiedział, że nadzorujący śledztwo agenci federalni mieli kilka różnych koncepcji - jakie by one nie były, niemal cała metropolitalna policja została rzucona na peryferia Night City oraz w szeregi kordonu rozstawionego w promieniu pięćdziesięciu kilometrów wokół metropolii. Schwytanie Bleinerta stało się dla NCPD sprawą honoru.

W centrum miasta pozostała tylko wspierana przez drony szkieletowa załoga Komendy, reagująca na najbardziej palące zgłoszenia alarmowe i coraz bardziej uwikłana w eskalującą uliczną przemoc w wykonaniu gangów, które natychmiast dostrzegły zredukowaną liczność mundurowych na ulicach.

To dlatego trzydzieste piętro wieżowca było tak niecodziennie opustoszałe.

Voronin podrapał się po nieogolonym policzku i odwrócił się w miejscu spoglądając na dwóch siedzących przy zsuniętych razem stołach mężczyzn. Ignorując swego partner Leopold skupił uwagę na drugim policjancie, znacznie młodszym od pary detektywów i wyraźnie spiętym.

Ryan McMillan. Uwiązany do pary śledczych żółtodziób, którego niańczenie musiało być formą dodatkowej kary dla obu detektywów - na dodatek nawet nie miejscowy, tylko przyjezdny z Georgii, bez znajomości topografii Night City i realiów życia w futurystycznej metropolii.

Sprawiający wrażenie służbisty młodzik, który dla Leopolda miał być wyjątkowym utrapieniem jeszcze przez niecałe dwie godziny jego zmiany. Gdyby nie on, obaj detektywi nie musieliby niemal cały dzień pozorować zaangażowania w robotę, która szczerze ich odstręczała i nużyła.


Drodzy gracze, chciałbym Was serdecznie powitać w sesji policyjnej CP2020. Na początek proponuję wrzucić po poście prezentującym Wasze postacie i ich nastawienie do żmudnego i nudnego fotografowania zawartości tuzinów pudeł wypełnionych pożółkłą ze starości papierową dokumentacją.



Wilczy 16-08-2021 21:33

Voronin wpatrywał się w deszczowy krajobraz Night City, pozwalając myślom dryfować. Jego mózg wziął sobie wolne mniej więcej w połowie zmiany, po sfotografowaniu, opisaniu i wgraniu kolejnego, ręcznie pisanego raportu z jakiejś błahej sprawy sprzed kilku lat. Podszedł do okna, żeby dać odpocząć oczom i poszukać wytchnienia dla myśli.

Właściwie powinien się cieszyć, że tutaj jest. Mieli klimatyzację, święty spokój i morze najgorszej jakości kawy. Alternatywą byłoby włóczenie się po ulicach w poszukiwaniu uciekiniera... albo moknięcie na peryferiach. Leo sam nie wiedział co gorsze. Ale tak, miał szczęście - zasłużył na trochę odpoczynku.

Sięgnął do kieszeni garniturowych spodni, wyciągnął paczkę papierosów i już miał wytrząsnąć jednego, kiedy jego wzrok trafił w szybie na odbicie ich nowego kolegi. Palenie w archiwum było surowo wzbronione, ze względów BHP. Voronin westchnął i bez słowa schował fajki do kieszeni.

Odwrócił się od okna, w stronę swoich towarzyszy niedoli. Masywny Pumba zasłaniał prawie cały widok z okna na Night City - był wysoki i gruby, choć dobrze dopasowany garnitur i koszula trochę to maskowały. W tej chwili zdradzały go szelki, opinające się ciasno na fałdach tłuszczu i ramionach. Nosi krótko ścięte włosy, oraz krótką brodę i zarost wokół ust – twierdzi, że to wyszczupla jego twarz i ukrywa drugi podbródek. W zaroście widać już pierwsze oznaki siwizny, a twarz i czoło Pumby są mocno pomarszczone od trosk i stresującej pracy. Zmarszczył się jeszcze bardziej, spoglądając na kadeta - przez chwilę milczał, próbując przypomnieć sobie jego nazwisko.
- MacMillan! Co to za ponura mina? Masz chronić i służyć, nawet jeśli to oznacza przerzucanie papierów. Skończyliście z tą partią?

Voronin podszedł do zsuniętych stołów, wymijając metalowy wózek na kółkach. Podniósł stos segregatorów - te, które były na stercie "załatwionych" i przełożył je na wózek.
- To teraz łap za wóz i przywieź następne.

Voronin zrobił krok do tyłu i oparł się tyłkiem o stół. Mebel zaskrzypiał ostrzegawczo, ale wytrzymał. Pumba spojrzał porozumiewawczo na swojego partnera, po czym zwrócił się jeszcze raz do kadeta.
- Mamy nadzieję, że podoba ci się pierwszy dzień służby w prawdziwej policji. Kto wie, jak będziesz miał szczęście, przed tobą kolejne trzydzieści lat, aż do policyjnej emerytury!

Leopold Voronin zaśmiał się szczekliwie i pokręcił głową, sięgając po plastikowy kubek z kawą. Została połowa, a potem czeka go pasjonująca podróż do wysłużonego ekspresu w pokoju socjalnym. Wszystko lepsze niż te cholerne papiery...

Pinn 17-08-2021 11:28

Richard właśnie wrócił z kolejnej przerwy na papierosa, ciężki odór Czerwonego Tygrysa zostawił posmak w jego ustach. Wchodząc zobaczył jak jego partner stoi przy oknie próbując również zapalić, ale rezygnuje z racji przebywania w archiwach. Stones spojrzał na żółtodzioba, jego twarz zdradzała oznaki entuzjazmu. Przez chwilę detektyw zastanawiał, się skąd przywiało takiego palanta, ale potem przypomniał sobie, że gość mówił, że jest z Georgii. Tygrys podszedł do swojego kubka z walącej lurą, espresso i złapał solidny łyk, krzywiąc twarz. Jak zwykle skończyło się mleko. Za oknem wieżowca padał gęsty, tłusty, kwaśny deszcz a w tle migały syreny policyjne. Na panoramie było widać mega-blok i parę pośpiesznie mknących aerodyn.

Stones zastanawiał się, czy wolałby kręcić się po ulicach szukając Wampira, czy lepiej, że za karę znaleźli się w archiwum z nudną do cna robotą. Po krótkich rozmyślaniach przerywanych łykami kofeiny, uznał, jak doskonale siebie znał. Zdecydowanie wolałby już moknąć, niż siedzieć na trzydziestym piętrze katalogując i wbijając do komputerów, dla nikogo ważne papiery z nikogo nie obchodzących spraw. Stones spojrzał na MacMillana, ubranego w policyjny mundur, widocznie napawało go to dumą. Jak sam pamiętał, swoje dni jako patrolowy, brzydził się munduru. Wychował się w północnym Watson, żyjąc szybko jako patologiczny członek Tygrysów z Watson, aż w końcu trafił do programu resocjalizacji unikając kratek. Te wszystkie leki, terapia i setki godzin na kozetce, słuchając, że jest kimś lepszym i może pomóc budować lepsze społeczeństwo do tej pory sprawiało, że robiło mu się mdło. Potem wylądował na ulicach, bez rodziny, kumpli z gangu, nie mając się, gdzie podziać. Wtedy uprzedni burmistrz wpadł na pomysł rekrutacji do policji ludzi z marginesu, argumentując to ich lepszą znajomością półświatka. Tu się nie mylił. Tygrys regularnie brał w łapę od wielu gangusów, przymykając na nich oko. Sam kończył weekendy w Chicago, barze z bluesem, gdzie chlał na umór, czasem racząc się w miarę dobrą syntetyczną koką. Jakoś udawało mu się prowadzić takie podwójne życie, nie należąc po prawdzie do żadnego ze światów. Voronin był być może lepszym człowiekiem, i przymykał oko na występki Stonesa, lecz po dwóch latach, byli całkiem zgranymi partnerami, nie mówili o swoim prywatnym życiu, zgarniając kogo tam było trzeba.

Jednak dwa tygodnie temu, zaraz przed końcem zmiany naszło zgłoszenie kradzieży z włamaniem na Ranczu Coronado. Grupka nastolatków zaszalała po krysztale, uznając, że dom emerytki będzie prostym łupem. Richard naprawdę chciał rozegrać to pokojowo, ale goście grozili mu tanim pistoletem smart strzelając w niebo, tak że samonaprowadzające pociski leciały w stalowo, szare chmury jak wściekłe osy z rozbitego gniazda. Kiedy wycelowali do niego po dwóch upomnieniach, Tygrys wypalił w kolano jednego z opryszków. Niestety ten miał tani, tandetny dopalacz refleksu. Za słaby, by uniknąć kuli ale na tyle sprawnie działający, by zmienić pozycję, tak, że kula wbiła mu się w brzuch. Dzieciak przeżył, ale komisarz nie był zadowolony, szczególnie, że była to kolejna z wielu takich akcji na przestrzeni lat. Gdyby Stones nie był skuteczny… i Wampir nie zwiałby z transportu mógłby skończyć zawieszony, zamiast mazgaić się w archiwach.

-MacMillan masz jakieś rodzeństwo? Jakąś siostrę?- rzucił cynicznie w stronę nowego, nawet nie siląc się, by brzmiało to jak żart.

JohnyTRS 17-08-2021 18:13

Przy pierwszym zameldowaniu się na posterunku w Night City, jeszcze w cywilnych ciuchach, doszło do zgrzytu. Ryan miał papiery żeby zgłosić się do działu personalnego, ale na parterze chcieli go skierować do wydziału kontaktów z prasą. Ryan sie upierał, babsztyl się upierał, patowa sytuacja. Taktownie, acz ze zniecierpliwieniem (no Ryan, nieźle zaczynasz) zadał jej jedno pytanie:
-Dlaczego mam się udać do Wydziału kontaktów z mediami?
Odpowiedź: miał być tym zamówionym modelem do reklam.
Zamurowało go.

W wydziale personalnym był już po kilku minutach, ale chyba jego uśmiech był chyba lekko fałszywy (po scysji nie miał ochoty na szczerzenie zębów), bo przyjęto go ozięble.
Cholera, już w zasranej Iowie byli milsi.
Teraz, w świeżym mundurze, pchał metalowy wózek do windy. potem do archiwum, potwierdził zdanie kartonów, załadował nowe, zeskanował kody nowym i potwierdził przyjęcie. Wyszedł z archiwum, władował się do windy, wrócił na trzydzieste.

Zatrzymał go ten drugi ze śledczych, jeden z jego nowych zwierzchników. I to pytaniem o rodzeństwo. Brata przemilczy.
-Tak jest sir, mam siostrę - po sekundowej przerwie dodał: - jest w Filadelfii, panie Stones.
Ryan sądził że wie, co o nim sądzą. Oni, wyjadacze, pracowali w cywilnych przebraniu, a on był wyglądającym na modela kadetem w nowiutkim mundurze, jeszcze bez odznaki.

Ketharian 18-08-2021 20:03

Komenda Metropolitalna, 6 listopada 2021, 15:18

Spiętrzone na kilku biurkach dokumenty ukryte były w kartonowych teczkach tworzących miniaturowe kopie widocznych za oknem wieżowców. Składały się na nie akta zamkniętych spraw, które ktoś postanowił po trzech dekadach zbierania kurzu poddać cyfryzacji i umieścić w PolNecie, doświadczalnej hybrydzie kilku dotąd autonomicznych baz danych służb. Kartka po kartce, teczka po teczce, trzej oddelegowani do tej nudnej pracy mężczyźni fotografowali dokumenty przenosząc je poprzez WiFi na serwery PolNetu.

- Kod osiem osiemnaście sześć, róg Szóstej Alei i Sheridana - z głośników radiowęzła popłynął wygenerowany elektronicznie głos należący do Grace, sztucznej inteligencji obsługującej centrum operacyjne Komendy Metropolitalnej. Podobne komunikaty emitowane były ustawicznie z podwieszonych pod sufitem pomieszczenia wzmacniaczy, oznaczając nowe wezwania do popełnionych właśnie aktów zbrodni. Zazwyczaj zaraz potem zgłaszali się jacyś chwilowo wolni detektywi przejmując wezwanie, tym razem jednak nie padło niczyje potwierdzenie.

- Kod osiem osiemnaście sześć, róg Szóstej Alei i Sheridana - zgłoszenie zostało po kilku sekundach powtórzone. Napad z bronią i zabójstwo, pomyślał z lekkim niepokojem Pumba, prostując się mimowolnie i zerkając z rozpaczą na wyświetlacz cyfrowego zegara na ścianie sali. Znał procedurę w takich przypadkach i wiedział, co się zaraz stanie. Z braku chętnych ochotników SI właśnie informowała osobnym przekazem komendanta wydziału, że nikt nie zgłosił się do aktualnego wezwania i prosiła o bezpośrednie przydzielenie do sprawy wolnego oficera śledczego.

A w czterech ścianach pomieszczenia pozostali już tylko dwaj zesłani do karnej roboty archiwaliści oraz ich uwiązana do nóg kotwica.

Drzwi gabinetu komendanta stanęły otworem pół minuty później. Wysoki czarnoskóry mężczyzna w nienagannie skrojonym markowym garniturze i dziwnie nie pasującym do niego staroświeckim krawacie przestąpił przez próg obrzucając uważnym spojrzeniem pomieszczenie wydziału. Siedzący twarzą do drzwi MacMillan poczuł się wyjątkowo nieswojo lustrowany oczami komendanta. Miał okazję zobaczyć je z bliska zaledwie dzień wcześniej, podczas wyjątkowo krótkiej rozmowy powitalnej. Andrew de Soto posiadał bardzo drogą cyberoptykę wybraną z firmowego katalogu Kiroshi Premium i podkreślającą w zamierzony sposób twardość jego ostrych rysów twarz. Ryan zapamiętał widok tych wściekle żółtych oczu widzianych z odległości półtora metra, wbijających się w oblicze wyprężonego na baczność kadeta zza masywnego chromowanego biurka w gabinecie komendanta.

- Voronin, Stones! Skończyliście może?!

Leopold przywołał na twarz grymas człowieka zapracowującego się dzień po dniu na śmierć, po czym wskazał wymownym gestem na kilkanaście pękających w szwach pudeł czekających w kolejce na archiwizację.

- Zostawcie to na razie, przewietrzycie się! - polecił de Soto - Mamy napad na filię Pacifica Bank przy Corporate Plaza. Rabunek, zabójstwo i ucieczka z miejsca zbrodni. To doskonała okazja, abyście pokazali panu MacMillanowi miasto. Sprawa jest wasza.


Prawie koniec zmiany, a tutaj taka paskudna niespodzianka. Logistycznie wygląda to tak: możecie zjechać szybkobieżną windą trzydzieści dwa piętra niżej do parku samochodowego i tam albo zażądać od dyspozytora radiowozu do podwózki albo pobrać pojazd samemu (co potrwa dłużej i któryś z Was będzie musiał siąść za kierownicą). Możecie też zjechać na parter, żeby wyjść na ulicę i udać się na miejsce zbrodni na piechotę bądź wypożyczając miejskie elektryczne rowery, aby promować w trakcie sesji ekologiczny styl życia! Styl ponad wszystko!



Wilczy 19-08-2021 21:36

- Tajest, komendancie - powiedział tylko Voronin, siląc się na niedbały salut.

Cholerny de Soto i jego chore aspiracje. Aż dziw, że sam nie lata za Bleinertem. Wczorajsza ucieczka musi być plamą na jego nieskazitelnym CV... pomyślał Pumba, ukrywając grymas na twarzy.

Odwrócił się do kadeta i powoli ruszył w kierunku wind.
- Słyszeliście, MacMillan? Macie okazję poznać Night City. I nie mówcie do Stonesa per "pan", bo mu się w dupie poprzewraca.

Klepnął partnera w ramię, dając mu znak, żeby ruszył za nim.
- Chodź Stones, załatwmy to szybko, bo robię się głodny. Może zahaczymy po drodze o lokal Robbiego? To rzut beretem, a ma tam świetne kanapki. Młody pewnie też zje, nie? Weźmiemy radiowóz, włączymy wyjca i zaraz będzie po sprawie.

Już w windzie na dół Leopold wyciągnął służbowego smartfona i zajrzał do PolNetu. Osiem osiemnaście sześć był bodajże jednym z najczęściej używanych kodów... takie to różowe życie w NC. Ale napad na bank? Kto dzisiaj napada na banki, kiedy netrunner może zrobić to samo bez ruszania się z fotela?

Kiedy aplikacja się uruchomiła Voronin sprawdził szczegóły zgłoszenia - czy pochodzi od automatycznego systemu alarmowego, czy to zgłoszenie świadka. W tym drugim przypadku sprawdzi też transkrypcję rozmowy z dyspozytorem. Chciał wiedzieć wcześniej czego mają się spodziewać na miejscu.

Pinn 20-08-2021 06:56

Na świecie nie ma poważniejszej sprawy NIŻ TOSTY!
 
De Soto zawsze działał Rickowi na nerwy. Nieskazitelnie solidny, nienaganny i patrzący swoją drogą optyką, na niego jak na źle posegregowany odpadek. Vorinin klepnął partnera po ramieniu i zasugerował jedzenie u Robbiego. Jedli tam odkąd tylko pamiętał, odkąd pracowali razem. O wiele lepsze jedzenie niż BurgerQueen, w którym często jadał z racji bliskości jego mieszkania do tej sieciówki w północnym Watson. Robbie był starym, pogodnym Irlandczykiem, którego podpiekane na patelni tosty były czymś godnym kulinarnego Nobla.

-Dobry pomysł. Pokażemy McMillanowi miasto… już nie mogę doczekać się moim ulubionych tostów.- Nieco zbliżył się do kadeta.- I mów mi Stones, jak wszyscy. Może jeśli nie dostaniesz kulki i awansujesz zaczniesz mówić na mnie Tygrys.- mężczyzna zaśmiał się nieco, i uderzył płaską dłonią w mocną, czarną skórzaną kurtkę z gangusowym, naszytym Tygrysem Bengalskim.

Byli już w windzie, ale Rickowi nadal marzyło, się żarcie.

-Robbie, ma wybitne prawdziwe pieczywo tostowe, potem podwójny ser, czarne oliwki i podpieczony bekon, na górze tłuste masełko i trochę bazylii. To jest, kurwa zajebiste.- stwierdził Tygrys na co Leo pokiwał głową nieco odległy.- Sam próbowałem takie robić, ale wychodzi przeciętność. Ten gość wie co robi.

Po dłuższej chwili byli już na parkingu, wokół stało ledwie kilka radiowozów, furgon SWAT i kilka służbowych samochodów, w tym sportowe, czarne auto Komisarza.

-Bierzemy radiowóz czy Twojego rzęcha Leo?- powiedział detektyw wyciągając Czerwonego Smoka i rozpalając go z łotrowską nonszalancją.




Ketharian 20-08-2021 19:06

Komenda Metropolitalna, 6 listopada 2021, 15:23

Szybkobieżna winda pokonała trzydzieści dwa piętra dzielące wydział śledczy od podziemnego garażu w przeciągu czterdziestu sekund. Snujący kulinarne plany Stoner ledwie zdążył dopiąć poluzowane na czas biurowej pracy paski kuloodpornej koszulki, kiedy kabina stanęła ponownie w miejscu i drzwi rozsunęły się bezszelestnie ukazując oczom policjantów jaskrawo oświetlony i równie lodowaty parking.

Leopold uderzył kilkakrotnie palcami w dotykowy ekran służbowego smartfonu, wprawnie wysyłając do systemu operacyjnego zapytanie o raport sytuacyjny. Policyjna SI już podporządkowała sprawę napadu na filię Pacifica Bank parze detektywów i od teraz to ich nazwiska figurowały w wykazie oficerów odpowiedzialnych za poprowadzenie dochodzenia. Tym samym wszelkie aktualizacje danych oraz komunikacja międzywydziałowa dotycząca tego akurat przestępstwa miała przechodzić przez smartfony i służbowe profile detektywów w komputerowym systemie NCPD.

Na ekranie smartfona natychmiast pojawiły się pierwsze informacje. Telefoniczne oraz elektroniczne zgłoszenia napadu od 15.15, dokonane niezależnie przez grupę siedmiu świadków. Co najmniej czterech zamaskowanych sprawców posiadających broń długą i krótką. Rabunek nieznanej jeszcze ilości gotówki. Co najmniej jedna ofiara śmiertelna.

Raport sytuacyjny był aktualizowany w aplikacji na żywo, toteż kolejne informacje pojawiały się ustawicznie na pasku nowych powiadomień. Sprawcy zbiegli z miejsca zbrodni o 15.14 nie zabierając żadnych zakładników. Dwa policyjne patrole samochodowe oraz jednostka paramedyczna miały dotrzeć pod bank za półtorej do dwóch minut.

- Bierzemy radiowóz czy twojego rzęcha, Leo? - zapytał Richie wytrząsając z paczki papierosa i zapalając go w wyrazie całkowitej pogardy dla wielkiego szyldu z zakazem palenia wywieszonego na pobliskiej ścianie. Nie odpowiadając od razu, Pumba ruszył w stronę przeszklonego biura dyspozytorów transportu usytuowanego pomiędzy rzędami zaparkowanych równo oznakowanych i cywilnych wozów. Poobijana elektryczna Izera DonMateo wypożyczona przez Voronina na czas poprzedniej sprawy wciąż stała w depozycie, ale detektyw już zdążył zdać jej kluczyki do dyspozytorni.

Aplikacja PolNetu pisnęła dźwiękami nowych powiadomień. Wszyscy świadkowie należeli do personelu banku bądź byli jego klientami w momencie napadu. Zgodnie z poleceniami operatora linii alarmowej wszyscy pozostali wewnątrz banku czekając na przyjazd grupy interwencyjnej, ratowników medycznych oraz oficerów śledczych.

Stuknąwszy ponownie w ekran telefonu Leopold otworzył folder zawierający zapis audio zgłoszeń z linii alarmowej. Smartfon sprzęgnięty za pośrednictwem Bluetootha z modułem cybersłuchu detektywa odtworzył wszystkie transmisje jedna po drugiej w wewnętrznym uchu Pumby, w miniaturowym aparacie dźwiękowym współdzielonym przez jego cybernetyczne łącze telefoniczne i układ analizy wzorców głosowych.

Przerażone ludzkie głosy, męskie i kobiece, w nieskładny i dźwięczący paniką sposób proszące o pomoc. Z ich relacji wyłaniał się obraz zgodny z informacjami kompilowanymi w apce PolNetu. Ludzie w maskach, broń, rabunek pieniędzy, groźby zabicia, w końcu strzały, ktoś zginął, sprawcy uciekli.

Idący w stronę dyspozytorni Pumba podchwycił kątem oka pytający wzrok kadeta, kiedy ten pospiesznie zrównał z nim krok.

W przeciwieństwie do Leopolda Voronina Ryan J. MacMillan nie wiedział jeszcze o sprawie Pacifica Bank niczego poza kodem sygnalizującym napad i zabójstwo, a pozbawiony dostępu do PolNetu zdany był tym samym wyłącznie na łaskę i niełaskę swoich opiekunów.


Jak zaznaczyłem w fabularce, byłoby miło, gdybyście od czasu do czasu informowali Ryana, co się dzieje - zwłaszcza, jeśli w ramach fraternizacji każecie mu zapłacić za Wasze kanapki!



Wilczy 21-08-2021 21:38

Zamiast odpowiedzieć Stonesowi, Pumba podniósł głowę znad smartfona i kiwnął na powitanie do dyspozytora.
- Stones i Voronin, mamy wezwanie do osiem osiemnaście sześć - podsunął telefon, aby dyspozytor mógł zeskanować kod autoryzacyjny i połączyć w systemie wypożyczenie cywilnego wozu z nimi i ich sprawą. Biurokracja była chwilami wkurzająca, ale gdzie by dzisiaj byli bez Grace i PolNetu?

- Stones, wóz zaraz będzie. To chyba twój szczęśliwy dzień, bo siadasz za kółkiem... tylko lepiej, żebym tego nie żałował. Tym razem bez szaleństw, ok?

Pumba spojrzał na kadeta, stojącego kilka kroków za nim przy budce dyspozytora.
- Pierwsze co zrobisz, jak będziesz miał okazję, to złożysz dyspozycję na telefon służbowy i dostęp do kartoteki. Bez tego jak bez ręki.
Spojrzał na MacMillana. Jego przystojna twarz i nieskazitelny mundur mówiły, że ma w sobie dużo zapału. Ale który początkujący glina nie ma? Każdy... no, może z wyjątkiem tych, którzy przyszli do służby w ramach programu resocjalizacji... pomyślał, spoglądając ukradkiem na palącego Stonesa.
- Widziałeś już kiedyś zwłoki, MacMillan? Jak nie, to wkrótce zobaczysz, bo... do Ciebie też mówię Stones! Bo sprawa wygląda następująco: czterech sprawców weszło do filii Pacifica Banku, zrobiło rozróbę i odjechało. Mamy co najmniej jedną ofiarę - na szczęście medycy dotrą na miejsce przed nami, więc odpadnie nam ogarnianie rozhisteryzowanych cywili. Problem w tym, że będziemy musieli wyciągnąć z nich składne zeznania, a wierz mi Młody, że nagle każdy z nich będzie przysięgał, że widział wszystko wyraźnie jak na filmie. Liczyłbym bardziej na monitoring i na to, że to patałachy, które planowały kradzież, a teraz leją po gaciach, bo za morderstwo trzeciego stopnia mogą dostać nawet 25 lat.
Westchnął drapiąc się po brodzie.
- Paskudna sprawa, ale takie życie. Pytania?

Ketharian 22-08-2021 17:19

Komenda Metropolitalna, 6 listopada 2021, 15:24

Jednym z dyspozytorów motoparku tego dnia był Hiroshi Kato, wieloletni funkcjonariusz prewencji oraz jeden z bliższych przyjaciół Leopolda w kręgach mundurówki. Pozbawiony poczucia humoru niemal równie głęboko co komendant de Soto, Kato - z pochodzenia Japończyk - miał we krwi ogromne poczucie braterstwa służby oraz lojalności. To dlatego na widok Voronina kiwnął detektywowi z aprobatą głową.

I dlatego skrzywił usta w wyrazie niechęci widząc Richarda Stonera. Voronin nie poczuł się tym zachowaniem dyspozytora zdziwiony. Stoner był ostatnim z funkcjonariuszy wypromowanych w 2018 przez kontrowersyjny program resocjalizacji. Zawieszony po zaledwie roku, projekt ten okazał się porażką propagandową równie wielką jak wycofanie amerykańskiej armii z opanowanego przez neoazteckich fundamentalistów Mexico City. Z dwóch tuzinów kadetów z kryminalną przeszłością wdrożonych do służby w Night City, czterech zostało zamordowanych w akcie zemsty przez członków gangów, do których wcześniej należeli; pozostali zaś - z wyjątkiem Stonera - zdążyli już wylecieć dyscyplinarnie z formacji bądź odsiadywali kary za przestępstwa popełnione podczas służby.

Voronin wiedział, że wielu jego znajomych w uniformach robiło zakłady, kiedy i Stoner podzieli taki los. I wiedział też, że wielu nie pojmowało, dlaczego Pumba od dwóch lat pracował bez słowa skargi z przydzielonym mu za partnera Richardem.

Każdy Pumba musi mieć swojego Timona, skomentował to kiedyś Hiroshi Kato obserwując pałaszującego na miejscu zbrodni burgera Richiego.

- Mam coś, co ci się spodoba, Leo - powiedział siedzący za pancerną szybą dyspozytor. Jego skośnooka twarz pokryta była ruchliwą poświatą obrazów wyświetlanych na płaszczyźnie holograficznego projektora, przeglądanych za pomocą neuralnego sprzegu Kato.

- Arrinera Hussarya, przepadek na rzecz skarbu stanowego - rzucił Kato znad terminalu - Już kilku chętnych o nią pytało. Świetny wóz, dopiero co wstawiony do garażu. Jednostka napędowa V8, sześćset pięćdziesiąt koni mechanicznych, ale maksymalna prędkość została ograniczona elektronicznie do dwustu pięciu mil na godzinę. Jeśli ci podejdzie, liczymy się po staremu. Bilety na Redsów dla mnie i dzieciaka, najlepiej na ten weekend…Przydział został autoryzowany, stanowisko dwadzieścia siedem.

Moduł cyberaudio wszczepiony w prawe ucho Leopolda ożył emitując słyszany tylko przez detektywa komunikat wygenerowany przez sprzężony z układem smartfon.

Autoryzacja poboru pojazdu, numer czternaście tysięcy osiemset jeden.

Voronin podziękował Kato zdawkowym ruchem dłoni, przywołał do siebie kolejnym gestem MacMillana omijając biuro dyspozytorów i ruszając wzdłuż rzędu samochodów w kierunku stanowiska, nad którym już palił się uaktywniony przez Kato zielony hologram.

- Ja chromolę, co to? - gwizdnął przez zęby Richard, kiedy cała trójka zatrzymała się przed maską niskiego sportowego wozu stojącego na stanowisku dwadzieścia siedem. Jasnoszara karoseria o opływowych liniach tworzyła kształt, który od razu przykuwał oko swym drapieżnym pięknem i aurą mechanicznej mocy.

- Arrinera Husarrya, wersja limitowana - powiedział Pumba skanując za pomocą swego smartfonu tabliczkę informacyjną na blokadzie kół samochodu - Model sprowadzony z Europy. Należał do filii koncernu odzieżowego Halina Obaytec, do ich generalnego przedstawiciela na Stany. Przepadek na rzecz skarbu Kalifornii po przegranym procesie o nielegalne transfery funduszy z Europy do Pacific Rim i Bloku Indonezyjskiego.

Odblokowane apką Voronina pazury stacjonarnej blokady szczęknęły metalicznie i wysunęły się w podłogę parkingu.

- Ty prowadzisz, Stoner, ale wóz jest na mnie - przypomniał Leopold otwierając drzwi od strony pasażera - Jeśli choćby zarysujesz lakier, urwę ci jaja.


No to w drogę panowie!




Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:59.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172