![]() | ![]() |
![]() |
|
Sesje RPG - Science-Fiction Chcesz odkryć w eonach Kosmosu Zapomniane Światy? Walczyć z wszędobylskimi Korporacjami, bądź być małym cyber–trybikiem w ich złożonej Maszynerii? Ostrzem świetlnego miecza wyrąbywać sobie swoją ścieżkę Mocy? To czy odważysz się przejść przez Wrota Wymiarów zależy tylko od Ciebie. |
![]() |
|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
![]() | #91 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
__________________ Stałem się niosącym Śmierć, kochankiem Życia... |
![]() | ![]() |
![]() | #92 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. |
![]() | ![]() |
![]() | #93 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
|
![]() | ![]() |
![]() | #94 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. |
![]() | ![]() |
![]() | #95 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | - Tak. Nie padła żadna odpowiedź, za to przed oczami mężczyzny pojawiła siatka, a następnie wygenerowany został celownik, który podążał za spojrzeniem Mikhaila. Trochę zaczęła go boleć głowa świadcząc o przeciążeniu zmysłów i przez to mózgu. Taka zabawa raczej nie powinna stać się codziennością. 95, 94, 93, 92… Kalibracja poprawna. Można zacząć strzelać. 87,86,85… Elena i Janos byli już bezpieczni… z tą myślą Mikhail nacisnął na przysłowiowy “spust”. Trafienie w postaci promienia spolaryzowanego światła uderzyło w meteor. Kilka sekund promień nagrzewał powierzchnię asteroidy do wysokiej temperatury wywołując wewnętrzne naprężenia i w końcu eksplozję. Odłupała ona kawałki asteroidy, ale nie zniszczyła jej. Promień zanikł, nastąpiło obrócenie pierścienia. Nowy laser zajął miejsce starego. Ogień ciągły… tak można było nazwać nastawienie Mikhaila do zadania na dłoni. - SAM, nanoś kalibracje na ogniwa laserowe po każdym strzale. 29,28,27… Oczywiście. 22,21,20… Kolejny strzał, kolejny błysk, kolejna eksplozja. Zmiana lasera. Pędząca ku planecie asteroida była powoli kruszona kolejnymi eksplozjami. SAM zakończył liczenie i już tylko kolejne wybuchy rozrywały wielką skałą, tak jak nasilający się ból głowy…cóż, głowę inżyniera. W końcu kawałki stały się zbyt małe, by zagrozić czemukolwiek. I pewnie spłoną w atmosferze Elpis niczym niespodziewany deszcz meteorytów. - SAM, stan kalibracji baterii laserowej? - spytał Mikhail odczepiając się od połączenia z systemem obronnym, by uwolnić się od migreny. -System skalibrowany w 100%. Nie wykryto żadnych problemów. Zwiększone zapotrzebowanie na energię zostało w pełni pokryte przez reaktor bazy.- poinformował SAM. * * * Systemy SAMa uaktywniły się w nocy wyłapując przesyłany sygnał. Po krótkiej weryfikacji SAM potwierdził identyfikator statku. LSS-45 Genesis zbliżał się do systemu gwiezdnego Elpis i za kilkanaście godzin miał się w nim pojawić. Była to dobra wiadomość. Statek przewoził bowiem zapasy przeznaczone do uzupełnienia zasobów ECHO-1 Stacja ECHO-1, Pokład 3, Centrum komunikacji i kontroli transportu kosmicznego Benjamin siedział przy konsoli z wyraźnie znudzoną miną. Bądź co bądź, choć statek z zaopatrzeniem nie pojawiał się często, to cała robota związana z jego przybyciem była rutynowa. Póki co zresztą nie było żadnej roboty. LSS-45 Genesis miał się zjawić dopiero za godzinę. Więc jedyne co mu pozostało to testować systemy w tle zanim staną się potrzebne. I nudzić się. Do pomieszczenia wszedł Mikhail z wielkim uśmiechem witając informatyka. - Co tam Benjamin? Jak tam? - Przywieźli zapasy.- odparł informatyk ziewając. - No i super! Zobaczy się co właściwie przywieźli. - odpowiedział radośnie Ivanovich. - To musisz poczekać, aż zadokują.- odparł Benjamin. Po czym wyraźnie spoważniał. - Kilka niezidentyfikowanych kropek się pojawiło. - Co o nich wiemy? - zapytał Cenauryjczyk poważnie patrząc na mapę. - Brak sygnatur.- wzruszył ramionami informatyk.- Nielegalne pojazdy. Reszta to domysły. Zbliżają się do Genesis. - Dotrą do Genesis nim wejdzie w zasięg baterii laserowej? - Dotrą zanim będziemy mogli użyć atomówek… o już dotarli. Atakują rojem.- odparł Benji. Mikhail przyglądał się zjawisku starając się je zrozumieć. Widział jedynie kilkanaście kropek otaczających ze wszystkich stron długie cygaro jakim był Genesis. Czujniki dalekiego zasięgu nie rejestrowały eksplozji, ale Mikhail nie miał wątpliwości że toczyła tam się zacięta walka. Genesis nie odzywał się do ECHO-1 mając pewnie świadomość, że stacja w żaden sposób nie mogła im pomóc. - Dawno pojawiły się te obiekty? - zapytał. - Dawno się pojawiły, czy dawno się objawiły?- zapytał przekornie informatyk. - Wyfrunęły z pasa asteroid, mogły siedzieć tam tygodniami pod naszym nosem. - Są drobne. Myśliwce? - Coś większego, kosmiczne kanonierki.- odparł Benjamin.- Plus drobne statki sterowane przez AI by odwrócić uwagę. Nie wiem czy planują zdobyć sam statek, czy tylko dorwać się do ładowni, chwycić co się da i zwiać. - Echo nie jest atrakcyjną zdobyczą. Nie mamy nic, a zapasy które mamy też są warte tyle co nic. - zauważył geolog - Pytanie… czego właściwie chcą i skąd są… - Zakładasz, że Genesis przewozi tylko towary na naszą stację. Zapominasz, że nie są własnością naszej firmy, tylko zakontraktowanym przewoźnikiem. Pewnie przewożą i inne towary do innych miejsc.- przypomniał mu Benji. - Możliwe i co najmniej wysoce prawdopodobne. Pytanie tylko… - prychnął w irytacji inżynier - …piraci. Jak nic. Nic nie zrobimy, choć patrząc po ilości obiektów to większa operacja jest, a to coś co mi się nie podoba. - Jeśli latają takimi pierdułkami, to muszą być liczni by móc zaatakować statki międzygwiezdne.- odparł Benjamin przyglądając się spadkowi liczby kropek.- I nie idzie im za dobrze. - Przypomina mi to historie wojenne. Gdzie statki zwiadowcze toczyły bitwy właśnie z takimi rojami. - zamyślił się Mikhail - Ostatecznie wszystko rozbija się o liczebność i element zasadzki. - Mnie bardziej ciekawi, skąd wiedzieli o przylocie. I o zawartości Genesis. Na pewno nie atakowali zdając się na łut szczęścia.- zastanowił się głośno Benjamin. - To dobre pytanie. - odpowiedział Pietroszenko, choć w myślach miał odpowiedzi, a raczej domysły możliwych rzeczy które mogły pójść “nie tak”. Piraci zawsze byli problemem… pytanie tylko pozostawało… jak to wyglądało w tym przypadku. - Pytanie też, jak znaleźli się w tym systemie. - Z pewnością mają przynajmniej kilka statków z napędem międzygwiezdnym.- wzruszył ramionami informatyk. - Tak czy inaczej. Ten incydent może zmienić nasze spokojne życie. - zauważył geolog. - Piraci zawsze są zagrożeniem takich samotnych stacji, ale… skoro nie złupili ECHO-1 gdy była pusta, to raczej nie mają powodu próbować teraz, gdy jest lepiej uzbrojona. - wzruszył ramionami Benjamin. - Masz rację. - odpowiedział mu administrator bazy, choć myślami był gdzie indziej. Każdy atak piracki niósł za sobą reperkusje. Pytanie jak ten incydent wpłynie na przyszłość ECHO. Tego nie był w stanie jasno określić. Brakowało mu informacji. Patrzył więc na bieg wydarzeń przed nimi. Kropki się rozproszyły i szybko znikły kryjąc się w polu asteroidów. Trudno było ocenić, czy im się udało, czy też uciekają po porażce. - No i po przedstawieniu.- stwierdził Benjamin. - Dajmy im pięć minut. - powiedział geolog. - Pięć minut na co?- zapytał Benjamin. Zanim jednak inżynier odpowiedział, Genesis nawiązał kontakt przesyłając wiadomość. “Uszkodzenia systemów, w tym komunikacji. Ranni na pokładzie.Nie jest możliwe zadokowanie do stacji. Śluza rozwalona.” - Ahh… czyli jednak dorwali się im do dupy. - stwierdził inżynier i wysłał wiadomość do statku, a następnie załodze. “Rozumiemy Genesis. Personel medyczny w pogotowiu.” - Irene, Vika. Genesis miało małą sprzeczkę kosmiczną… przyda się im wasza czuła opieka. - Elena, Janos. Bądźcie gotowi przetransportować Irene i Vikę na Genesis. Transport zaopatrzenia poprzez prom. Na wszelki wypadek weźcie broń. - Dedal będzie gotowy za chwilę.- odparła Elena. A Vika dodała.- Irene już szykuje sprzęt. Będziemy na Dedal za pięć minut.
__________________ Stałem się niosącym Śmierć, kochankiem Życia... |
![]() | ![]() |
![]() | #96 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. |
![]() | ![]() |
![]() | #97 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
[indent][justuj] Poranek dnia następnego Elena wraz z Janosem szybko uporali się z sondami. Bądź co bądź mogli zamówić tylko najtańsze i najprostsze z czujnikami których schematy pamiętały jeszcze epokę pionierów. Co ciekawe, nadal były powszechnie używane, z uwagi na to że były tanie, ogólnodostępne i na tyle dokładne… że wyniki jakie przynosiły wystarczały na badania wstępne. Ogólnie wiele takich starożytnych technologii było nadal w powszechnym użytku. Wszak bardziej wyrafinowane rozwiązania, choć lepsze, były często bardzo delikatne, bardzo drogie i źle znosiły warunki atmosferyczne na obcych planetach. Czasami prostota okazywała się zaletą. Wylot zaplanowała wcześnie “rano” (wedle cyklu dobowego stacji) i przelecieć planowała wzdłuż linii brzegowych i wcześniej zaobserwowanych prądów oceanicznych. Miała ponad pięćdziesiąt takich prostych boi do zrzucenia… i dwójkę pomocników. Janosa i Vikę. Mikhail miał inne plany, a dokładniej… księżyc. Ten skalisty, bez jaskiń. Pierwszy na liście poszukiwania skarbu… i miał zamiar skarb znaleźć, tylko geologiczny. Zatem biorąc Muła wybrał się na samotną wyprawę po próbki skał mając nadzieje lepiej poznać inną, nie przebadaną część. Może nawet zrobić pojedyncze odwierty, to tu to tam. To była samotna praca, ale taką też lubił. Jakby nie patrzeć nie trzeba było tłumu gdy sprzęt był jeden, a że nie miał próżniowych materiałów wybuchowych, nie potrzebował pomocy. Zabrał tylko zapasowy zbiornik tlenu i mógł działać. Wystartował jakieś pół godziny po odlocie Eleny, zostawiając na stacji Yaris i Benjamina oraz Irene. No i gości. Przelot na księżyc zajął trochę czasu, ale nie był to czas spędzony na nudzie. Przed sobą miał znajomą satelitę, tą samą na której umieścił czujniki. Teraz musiał polecieć na jego drugą stronę… tę zwróconą w stronę Elpis. Według koordynatów skarb znajdował się gdzieś w dużym kraterze pełnym pofałdowań, ale bez szczelin i jaskiń. Przynajmniej takich które mogły wypatrzeć teleskopy SAMa. Gdy przyszło do lądowania, te przebiegło bezproblemowo. Muł wzbudził co prawda chmurę pyłu siadając w kraterze, ale ten szybko padł, a Mikhail wziął się do roboty. Z torbą pełną pojemników na próbki, oraz młotkiem i dłutem ruszył przed siebie zbierać co obiecująco wyglądało. Wypatrując nietypowych formacji i stale kontrolując poziom tlenu. Pobieżne badania kamieni i skał przyniosły pierwsze informacje Mikhailowi. Sam krater był stary, bardzo stary… jego wiek pewnie można było liczyć w milionach. Coś wtedy łupnęło w księżyc. Coś dużego zostawiając tak stary ślad. Niemniej same próbki, nie wyglądały szczególnie obiecująco. I nie różniły się od tego co już znalazł podczas pierwszych odwiedzin tego miejsca, gdy zakładał próbki po drugiej stronie księżyca. Geolog ocenił grubość warstwy pyłowej na jakieś trzydzieści? Tak, trzydzieści centymetrów. Jakaś stopa, czy coś. Wylądował w pobliżu dziwnego zjawiska… ale czy aż tak dziwnego? Udał się badać tutejsze “wypukłości” vel “wzgórza” jakby się posługiwać nie fachowym językiem. Poza tym, że były nietypowym zjawiskiem w kraterze, Mikhail nie zauważył niczego dziwnego. Podszedł do nich, zużywając jedną trzecią tlenu w skafandrze. Wspiął się bez problemu też… cóż, była to czynność wymagająca sporego wysiłku zważywszy na warstwę sypkiego pyłu. Niemniej zdołał się wspiąć i po przekopaniu się przez warstwę pyłu uderzył łopatką o… metal. O durastalową płytę która była pod pyłem. Tego się inżynier… nie spodziewał. Ani trochę… durastal była mocna… Zapewne przydałby się dobry palnik. Nie mówiąc o pozbyciu się warstwy pyłu, ale to można było załatwić inaczej. Silnikami. Na przykład Dedala… z tą myślą przykrył płytę cienką warstwą pyłu mając w myślach by tu wrócić z Janosem i sprzętem. Może Eleną. Teraz? zrobi odwierty w różnych miejscach szukają złóż. To mógł zrobić w tych warunkach bez większego problemu i zachodu. Miał tlen, miał czas… trochę pochodzi, trochę polata i powierci. Nic straconego, a durastal? Mogła spokojnie na ten moment poczekać. Nie było co alarmować załogi w trybie nagłym… Genesis musiała zniknąć z orbity. Pacjent i jego obstawa? W idealnych warunkach też… W sumie mógł zapytać Irene jak jego stan wyglądał. Najpierw jednak, odwierty. Odwierty na wzgórzu i okolicy skończyły się szybko. Wszędzie natrafiał na durastal, której to wiertło nie było w stanie przebić. Musiał się oddalić spory kawałek, by móc uzyskać jakiekolwiek próbki. I choć ocena ich wymagała skorzystania z laboratorium, to już oceniając po samym profilu… nie miał co liczyć na sensację. Innymi słowy… była to większa konstrukcja. Nie zdziwiłby się, gdyby po durastalą była bardziej wyrachowana kryjówka. Może nawet namiastka bazy… Tak czy inaczej? Była to cenna informacja. Ile razy budowało się bazy właśnie w kraterach? Nie zliczyłby… jeśli jednak to było coś więcej niż miejsce skarbu mógł potrzebować Benjamina. Więcej jednak miało mu przyjść po tym jak usuną pył. Wtedy i dopiero wtedy zobaczą pełniejszy obraz.
__________________ Stałem się niosącym Śmierć, kochankiem Życia... |
![]() | ![]() |