![]() | ![]() |
![]() |
|
Sesje RPG - Science-Fiction Chcesz odkryć w eonach Kosmosu Zapomniane Światy? Walczyć z wszędobylskimi Korporacjami, bądź być małym cyber–trybikiem w ich złożonej Maszynerii? Ostrzem świetlnego miecza wyrąbywać sobie swoją ścieżkę Mocy? To czy odważysz się przejść przez Wrota Wymiarów zależy tylko od Ciebie. |
![]() |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
![]() | #21 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Zrobił Boguś krok do przodu i nachylił się do Ryszarda. - Dla dobra morale, ciągłości operacyjnej i żołądka mego w tej przeklętej puszczy. Pan wie, że pan i tak już za dużo wypił, a mnie się ręce trzęsą, a u kierowcy to nie wskazane.- Sięgnął po flaszkę z pokorą okazywaną staremu wilkowi, któremu jeszcze nie wypadły zęby. Spojrzał mu w oczy. - Rozwieje to wszelkie moje wątpliwości co do Pana osoby. Ostatnio edytowane przez Lynx Lynx : 16-05-2025 o 11:32. |
![]() | ![]() |
![]() | #22 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | - Za bezpieczny weekend, kapralu. - uśmiechnął się zadziornie Ryszard wciskając Bogusiowi flaszkę do dłoni. Na słowa Sochackiej stary kiwnął głową. - Nie powinniście. Amerykanie też nie powinni. Jak czerwoni przebiją się przez Kalisz to choćby na oparach i batami gonieni dobrną do Atlantyku a potem do Ameryki. Taki był ich plan od zawsze. - wskazał ruchem głowy front - No. Krótka piłka, dzieci. Mnie droga wypada tam. Kacapy same sobie gardeł nie poderżną.… - wskazał front.
__________________ If you Rock and Stone you're never alone! |
![]() | ![]() |
![]() | #23 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Uspokojony Duke w widoczny sposób zdjął "dziadka" z muszki świniaka. Czyli on jest ten dobry, a nie jest żaden Rosjanin czy inny Sowiet. Trochę to wszystko było powalone, szczególnie że "dziadek" nie wyglądał na komandosa, nawet w tym czerwonym berecie. Z wojskowych to on był tu najniższy stopniem, czyli chyba ostatnim do wydawania rozkazów. Przyjął, że "dziadek" naprawdę jest Master Seargeant, czyli on tu jest najwyższy stopniem. Zabezpieczył i wstał, zostawiając broń na ziemi. Podszedł do grupy, głównie do Master Seargeanta i zasalutował: -Private First Class Duke, US Army. Platoon Bravo, Company Charlie from the 5th Infrantry Division, the "Red Devils". - skrócił co nieco strukturę, ale obecnie nie miało to znaczenia, bo cała struktura przestała istnieć - A raczej z tego, co z nas pozostało. - dodał, oczywiście po angielsku. Rozumiał tylko tyle, ile mu przetłumaczono albo powiedziano po angielsku. -So, what's the plan?
__________________ Ciężkie pióro, ograniczona fantazja, blokada twórcza, niemoc tfurcza, masa nierozwiniętych pomysłów. Długie posty praktycznie niemożliwe. |
![]() | ![]() |
![]() | #24 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | - Fuckin’ commies try to steal our liberty - stwierdził Kocięba - So! Plan is to cross frontline and start to kill commies with maximal brutality to create psychological tension like Finns in 1939 during Winter War. In Poland we have such a rhyme, private: "What are you doing in this land? Here the stranger will die quickly. What are you doing in this homestead? Haven't you had a nail in your chin for a long time?" Yeah. If you don’t like this plan I don’t have problem. I’ll do it myself.
__________________ If you Rock and Stone you're never alone! Ostatnio edytowane przez Stalowy : 16-05-2025 o 16:39. |
![]() | ![]() |
![]() | #25 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Boguś pociągnął potężnego łyka. - Jakby Pan Jezus po gardziołku posmyrał.- westchnął zadowolony. - Dla mnie Pan Choroży to fachura. Oddaje się pod pańskie rozkazy.- mówiąc zasalutował niedbale. - Kris. Wanna Polisch specialties ?- mówił wyciagając naczynie w kierunku hamerykańśkiego współtowarzysza broni. - Soha ? Ja obiekcji nie mam, a Ty ? |
![]() | ![]() |
![]() | #26 |
Młot na erpegowców ![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Socha potrząsnęła lekko głową w wyrazie dezaprobaty na widok upadku żołnierskiej dyscypliny. I to do tego stopnia, że jej towarzysze za łyk wódki gotowi byli sprzedać... wolała nie myśleć kogo i co.— Mam — odparła zdawkowo z twardą nutą. — Ale to chyba najlepszy plan, by sprawdzić, czy dziadek jest wiarygodny. Więc jestem za.Splunęła na ziemię, po czym zadeptała ślinę butem.— Ale będę szła na końcu. Na wypadek gdyby moje podejrzenia się potwierdziły i chciał nas na przykład wprowadzić w sowiecką pułapkę. Chcę mieć wtedy szansę na ucieczkę i dobry widok na wasze prostoduszne, dziurawione tyłki.Przekazała w dwóch językach. Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 17-05-2025 o 08:24. |
![]() | ![]() |
![]() | #27 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Po (ale to bardzo króciutkiej) chwili zaufania Chris sięgnął po butelkę i pociągnął łyk. Najpierw mały, potem drugi, porządny i oddał "Bijemowi" ten booze. -Good. Od dawna nie pił własnego, rodzinnego "moonshine'a", więc alkoholem nie gardził. Nie zaszkodzi. Jak mu powiedzieli po dostarczeniu do Europy Wschodniej, tutaj spadło już tyle atomówek, że tutaj to oddychanie szkodzi. Od pojawienia się Master Seargeanta sytuacja zmieniła się diametralnie, Christopher miał nadzieję że będą jechać na zachód aż wyjadą z tego piekła a jemu uda się jakoś dotrzeć do USA, do Little River, NC. A teraz mieli kontynuować walkę. Duke miał dość, capnął go pobór zaraz na zakończenie High School. Uncle Sam wyszkolił go, wyfasonował cały G.I-stuff i skutecznie wbił do głowy, że rozkaz jest rozkaz. Rozkaz jest rozkaz. Będą bili Rosjan. Sowietów. Czy kto whosoever tam na wschodzie jest.
__________________ Ciężkie pióro, ograniczona fantazja, blokada twórcza, niemoc tfurcza, masa nierozwiniętych pomysłów. Długie posty praktycznie niemożliwe. |
![]() | ![]() |
![]() | #28 |
![]() Reputacja: 1 ![]() | ![]() Po dość napiętych pierwszych kilku chwilach doszło do - jakże polskiego - pojednania przy flaszce czegoś mocniejszego. A, że wszyscy mężczyźni w promieniu kilku metrów lubili wysoki procent, to pewna nić porozumienia została nawiązana. Ku niechęci płci żeńskiej. Niemniej jednak darowanemu żulowi nie patrzy się do wózka. Losy tych kilku ocalałych zbiegły się w jeden nurt - jeszcze nie wiedzieli nawet jak silny. [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=UGLRthEZS7c[/MEDIA] Decyzja co do kierunku dalszej jazdy nie dość, że zmieniła się z minuty na minutę, to jeszcze w przeciwnym kierunku od zamierzonego. Ich M998 HMMWV skierował się nie na południe czy zachód, ale na wschód - szybko wyjeżdżając na drogę numer 450, ale zaraz potem zbaczając z niej dalej na rozmokłe, pozarastane resztki polnych ścieżek. Tak mogło być wbrew pozorom szybciej i bezpieczniej. Nie wiadomo było, czy Sowieci kontrolowali już 450. Bezpieczniej... może i było. Nie natknęli się na żadnych wrogów. A raczej byli na tyle ostrożni (i nasłuchiwali poprzez pojazdowe radio) i robili wystarczająco dużo przystanków, że ominęli razwiedkę i patrole. Sowieci przeczesywali teren, ale większość sił kierowali ku Kaliszowi, zamykając miasto w okrążeniu, lub ku zabezpieczeniu drogi 450. Ta ostrożność dobrze zbratała się z rozmokłym gruntem - praktycznie wszystkie polne drogi i pobocza wcale nie ułatwiały przejazdu, nie mówiąc już o bezdrożach. Twardych nawierzchni nie było. Humvee sobie z tym radził, ale przepalał na to więcej paliwa oraz jeszcze więcej czasu. Wreszcie, dzięki wysiłkom kierowcy Bogusława, nawigatora Ryszarda i wartownika Christophera, po kilku godzinach dojechali w jednym kawałku nieco na południowy zachód od Sieradza. Na lewo mieli drogę "dwunastkę", a na wprost i na południe E67. W zasadzie paręnaście metrów i już byliby na drodze 482. Morale było mimo fuksa uniknięcia Sowietów (póki co) dość niskie. W oddali słychać było walenie artylerii i eksplozje oraz wystrzały w Kaliszu. Bitwa trwała. W radiu zaczęli wychwytywać urywki silnie zakłóconych przekazów stamtąd, które nie napawały optymizmem. Ale był też pozytywny akcent - podobne, mniej desperackie urywki po angielsku dobiegały z położonego nieco na południe od nich Złoczew. Wyglądało na to, że trochę elementów 5th Division się tam skonsolidowało i dało chwilowy odpór Sowietom. Ale na jak długo? Pytanie było - co dalej? Wjechać do Sieradza i skorzystać z mostu, jadąc szlakiem przetartym przez "Red Devils" już dwukrotnie w trakcie Operacji Reset? Chuj jeden wiedział, czy (a raczej ilu) Sowieci mieli tam strażników. Ominąć Sieradz i spróbować przeprawić się przez Wartę "jakoś" (i się utopić wraz z Hummerem albo przemoknąć, złapać zapalenie płuc i zdechnąć)? A może pojechać do Złoczewia i dołączyć do innych Amerykanów (jeśli to nie była podpucha i jeśli Armia Radziecka nie szykowała właśnie wykańczającego uderzenia)? Mechanika Podróże/"dni życia ekipy" są zlepkiem kilku(nastu) rzeczy, o których trzeba pamiętać. Pozwolę sobie najpierw wkleić zdjęcie wycinka mapy, który nas interesuje. Jeden hex = około 10 kilometrów: Pozycja startowa waszej ekipy na mapie: Pierwszą rzeczą jest ustalenie pory doby na początku podróży. W T2k doba jest podzielona na Zmiany (Shifts), które trwają po 6 godzin. W tym przypadku startujemy ze Zmianą Poranną (Morning, reszta to Day, Evening i Night). Następnie mamy ustalenie pogody - losowe, ustalone przez MG... lub określone w T2k Warsaw Weather Almanac z DriveThruRPG. Dla uproszczenia uznajmy, że pogoda kaliska jest zbliżona dziś do warszawskiej. A zatem Pogoda: ok. 10 stopni Celsjusza (efekt Chilly [1], niewielkie ryzyko hipotermii jeśli się pajacuje bez co najmniej 1 pełnej warstwy ubrań jesiennych), niewielki wiatr z południowego wschodu, 0% szansy opadów, teren otwarty jest mocno podmokły (10cm błota, niżej jest zmarznięta gleba). Noc z 15 na 16 kwietnia i praktycznie aż do wieczora 16.04 lało, stąd takie warunki. Poza tym globalne temperatury są niższe z powodu wciąż zapylonej atmosfery. Dalej mamy Teren, po którym się poruszacie. Wybrałem Wam ścieżkę do Sieradza, która zahacza o tereny zalesione, ale kropki w środku hexa określają typ terenu wykorzystywany do rzutów na podróż - są to Open Terrain. Wpływ na Prędkość pojazdów: x1, modyfikator testu Driving: +1 (niemniej jednak to błoto wyrówna mod karą -1). Wasz pojazd, choć słabo opancerzony, jest całkiem szybki. W ciągu jednej Zmiany jest w stanie pokonać 10 hexów po nawierzchni bitumicznej lub 8 hexów w terenie (Off-road). Brzmi nieźle, nie? Można w 1 dzień całą Polskę zjechać! Ograniczają Was tylko takie szczegóły jak encountery i... zużycie paliwa. M998 ma wg T2k 95 litrów pojemności baku (Fuel Capacity). Wy macie teraz 95/95. Zużycie paliwa to 3 jednostki/litry na jeden hex podróży po nawierzchni bitumicznej (hex oznaczony jako Road). Off-road ma dwukrotne zużycie paliwa, a jazda na etanolu/metanolu (na potrzeby gry bez różnicy) jeszcze dubluje zużycie - tak więc na 1 hex podróży spalicie aż 12 litrów. Przy rozpoczęciu jazdy kierowca musi wykonać rzut na Driving zmodyfikowany o teren aby stwierdzić, czy nie doszło do wypadku w pół drogi (rzut na Mishap). Uznajmy, że to Boguś prowadzi; biorę jego pierwsze wyniki rzutów: 5 (Atrybut - Zręczność B, czyli k10) i 7 (Umiejętność - Prowadzenie Pojazdów C, czyli k8). Na szczęście zdany, choć ledwo. Rzuty na Mishap wykonuje się ponownie, jeśli w trakcie podróży dochodzi do zmiany typu terenu. Potrzebny też będzie test Przetrwania (Survival) na Nawigację w terenie, ponieważ ruch jest w ramach Off-road. Jedyną osobą, która może ogarnąć bycie nawigatorem dla kierowcy jest Rysiek. Stalowy na nic nie rzucił, więc rzucam za niego: Inteligencja B (8 na k10) i Przetrwanie D (2 na k6). Barely succeed. Porażka oznaczałaby koniec ruchu na losowym polu prawo lub lewo od miejsca destynacji. Musimy też ustalić co robi reszta podczas tej Zmiany. Boguś prowadzi, Rysiek nawiguje. Uznajmy, że Chris montuje M60 u góry i wypatruje zagrożeń (Keeping Watch). Nie mając nic innego do roboty, Zuza "odpoczywa" (Resting, może być jako pasażer w pojeździe) - a po prawdzie to patrzy Ryśkowi na ręce i mapę. Podczas podróży rzucać też należy na częstotliwość występowania encounterów, które dobiera się w ramach talii kart (mogą to być zwykłe karty do gry). Dla Open Terrain jest to 2k10x4. Wynik: 36 hexów - co jest dość absurdalne, bo to oznaczałoby, że spokojnie przejechalibyście 360 kilometrów podczas tej podróży zanim byście w ogóle losowali z talii. Teraz faktycznie nie będzie Spotkania, ale na przyszłe Podróże wywalam to do kosza albo znacząco zmodyfikuję formułę. Co ciekawe, przeczy to też zasadom z Referee's Manual. Mapa pozycji końcowej: Zużycie paliwa: 12 x 3 pola = 36 +4 za błoto = 40 litrów. Zostało 55L w baku. Upływ czasu: prawie pełna Zmiana (jakieś 4,5 godziny - byłoby dużo krócej, ale omijanie wrogów i błoto swoje zeżarły).
__________________ "Until death, all defeat is psychological." Ostatnio edytowane przez Micas : 19-05-2025 o 09:45. Powód: poprawka mapy wyjściowej |
![]() | ![]() |
![]() | #29 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Z dziennika Bogusia Dzień 15- Nowy dowódca Z lasu przyszedł do nas żul. Mówi, że jest chorąży więc na rozum ma najwyższą rangę pośród nas. Zrobił dobre wrażenie i co ważniejsze miał flaszkę. Pomimo drobnych obiekcji przyjeliśmy go. Teraz głupio, że rozważałem aby zastrzelić od razu bo miał buty podobnego rozmiaru i kilka innych fantów. Boguś nie pojechałby do Sieradza. Na jego łeb to zbyt ryzykowne. Mosty to naturalne punkty zapalne, a szlak już przetarty dwa razy przez Red Devils jest na stówę pod okiem sowieta. Przeprawa przez rzekę na dziko to gwarancja bycia mokrym, a babka gadała, że mokry żołnierz to martwy żołnierz. Znaczy było tam co innego, ale sens sprowadzał się do tego. Drogą eliminacja ostał się według niego jeden kierunek. - Złoczew to szansa. A nawet jeśli to podpucha to łatwiej wycofać się z zasadzki w lesie niż z zaminowanego mostu. Tam też może być ktoś ze sprzymierzonych, a każda sposobność na tankowanie i zapasy winna być wykorzystana. - zaczął agitować za preferowaną przez siebie opcją. |
![]() | ![]() |
![]() | #30 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Stare sposoby prowadzenia rozmów okazały się najlepsze. Odrobina etanolu nawet bez czarów potrafiła działać cuda. Co prawda dziołcha patrzyła wilkiem ale z punktu widzenia Ryśka to ona pewno życia nie znała. A potem podczas jazdy przez zdewastowany świat Ryszard doszedł do refleksji że trudno poznać życie gdy jego wiosnę przeżywa w tak smętnej rzeczywistości. Smętnej rzeczywistości owianej tchnieniem socjalizmu. Gdy w złapali na odbiorniku sygnał Kocięba nachylił się do głośnika. Zamknął oczy i wsłuchiwał się czas jakiś pogrążony jakby w medytacji. Potem pożyczył lornetkę i zaczął wypatrywanie. - Chris. I see your pals over there. - stwierdził stary -Humvee, Humvee, Bradley, ciężarówka i… jak to miało… M113A3. Dowodzi… - oddał lornetkę i się znów wsłuchał - Major. To jest…. Druga brygada szóstego regimentu, czwarty batalion piechoty. Powiedziałbym że mają zespół od komunikacji. Hmmm… Roberts. Major Roberts. - Chciałeś Boguś oficera, i jest oficer. Jedziemy tam. Dobrze jeżeli mają łącznościowców. Może ktoś już wypatrzył tamtych skurwieli - dodał cicho Ryszard i potarł oczy. Miał wrażenie że coś tam z tego odmładzania mu jeszcze zostało. Na pewno całe to wgrywanie kodów, oznaczeń, schematów, kształtów… Ale łeb od używania tego bolał niemiłosiernie.
__________________ If you Rock and Stone you're never alone! |
![]() | ![]() |