Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-05-2017, 10:35   #31
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
***

Dworek Kvetoslava, choć z zewnątrz niewiele się zmienił, w środku wyglądał jak pobojowisko. Najwyraźniej wszystko zostało tutaj przetrząśnięte, ale już niekoniecznie odłożone na swoje miejsce. Na dodatek pajęczaki wszelkiej maści nie próżnowały, wijąc swoje ścieżki pomiędzy rozrzuconymi, pokrytymi już lekką pierzynką kurzu przedmiotami.

Najgorzej rzecz się miała jednak z biblioteką Nosferatu, w której po raz pierwszy pokazał Dominice swoje prawdziwe oblicze. Tutaj bowiem torturowano i zabito Ramonę, a ślady jej krwi były na podłodze, ścianach... nawet na książkach.

- Trzeba być prawdziwym potworem żeby coś takiego zrobić...
- westchnęła Helga.
- No… - skwitował krótko Domino bardziej skupiony na książkach. W myślach oceniał ich stan i kwalifikował do dwóch kategorii: Przeczytać natychmiast i przeczytać zaraz potem. W pierwszej kategorii znajdowały się dokumenty precyzujące formalny status prawny majątku Kvetoslava… a raczej jego alter ego pod jakim figurował w świecie śmiertelnych. Takie dokumenty znajdowały się zapewne w innej części domu. Domino był zdeterminowany znaleźć też wszelkie notatki o wampiryzmie i okultyzmie jakie ojciec mógł mieć. Do drugiej kategorii zaś należało dosłownie wszystko inne.

Kiedy więc wampir zaczął kręcić się pomiędzy regałami, jego towarzyszka - Helga przysiadła na biurku, znudzonym wzrokiem obserwując Domino. Wreszcie nie wytrzymała.

- Trup się ściele gęsto, a ty grzebiesz w martwych drzewach? Serio?! - i odruchowo sięgnęła do stanika, by poprawić dorodny biust - Co w ogóle myślisz o tej notce Thomasa?

Domino zerknął sponad wertowanego właśnie dziennika aby zobaczyć gest wampirzycy - bycie mężczyzną już mu się nieźle udzieliło.

- Napisał to co mógł wiedząc że a: coś mu grozi, b: nie będzie miał szansy przekazać mi czegoś co trafiłoby tylko i wyłącznie do moich oczu. Dlatego pozostaje semantyka. - Wampir zatrzasnął zeszyt i chwycił po kolejny - “od teraz musisz działać sam” - zacytował notkę Tremera - znaczy dokładnie tyle, nie mogę ufać nikomu, już na pewno nie Ventruesom, stawiam, że nawet jeśli nie stoją za zabójstwami to na nich korzystają. Po tym komentarzu Imre zakładam, że sam kogoś na mnie naśle. Nie, nie zamierzam polegać na bandzie przypadkowo zebranych nieumarłych w kwestii rozwiązywania sprawy stricte kryminalnej, potrzebuję fachowców. Ubeków. Po rozpadzie Czechosłowacji wprowadzono totalną lustrację, ludzie z przeszłością w służbach nie mają co do gęby włożyć no chyba, że robią w kryminalnym podziemiu. Ogarnę to miejsce a potem wynajdę sobie jednostki które znają się na robocie. Raczej nie z samej Pragi, bo dostanę opierdol za ghulenie na czyimś terenie, ale z tych co po przemianach zaszyli się na prowincji. Miejscowi najwyraźniej za długo są już martwi i im się w głowach poprzewracało, potrzebne jest świeże spojrzenie.
- Nuuuda
- westchnęła Helga wstając i kierując się do wyjścia. W drzwiach jeszcze tylko na moment przylgnęła do framugi i powiedziała - Twój plan ma jedną poważną dziurę. Ludzie nie potrafią na nas polować. Inaczej już dawno szlag trafiłby maskaradę. Tylko jaguar dogoni jagura na sawannie.

Domino uśmiechnął się.
- I jeszcze pocisk ze strzelby, też dogoni i to oba. Ja nie zamierzam na nikogo polować, co ja Gajowy Marucha? Chcę na początek dowiedzieć się o co tu chodzi a miejscowej rodzinie nie można ufać. No może poza tobą, bo ufanie Maklavianowi jest tak szalone, że aż może się udać.

Na te słowa Helga jakby spokorniała, po czym kręcąc pupą, wyszła z pomieszczenia. Domino został sam z woluminowym dorobkiem życia swojego ojca.

Wampir przezornie sprawdził jeszcze godzinę i wrócił do segregacji i przeszukiwania posiadłości. W międzyczasie wyszukał też miejsce gdzie mógłby przeczekać dzień. Początkowo myślał o piwnicy, ale nie wiedział by była tam jakaś awaryjna droga ucieczki, dlatego zdecydował się na strych - zawsze można było przynajmniej walczyć o życie z mocowaniem dachówek…


***

Kolejne trzy dni minęły spokojnie, choć pracowicie. Domino nie tylko zbadał posesję i zabezpieczył ją w miarę możliwości, ale także zadbał o swoje prawo dziedziczenia również w ludzkim świecie. Kiedy to już zrobił, postarał się o lojalnego sługę. Tak oto dzielnicowy sierżant Karl Popek w wieku 45 lat został wciągnięty w świat maskarady jako ghul Nosferatu.

[MEDIA]http://vinariserial.cz/wp-content/uploads/2014/08/706164_pavel-necas-alias-policista-taus-vlevo-2_image_620-e1439048145574-315x320.jpg[/MEDIA]

W tym czasie ani Helga, ani nikt inny nie niepokoił wampira, co wydawało się aż dziwne. Niemniej darowanemu koniowi nie zagląda się przecież w zęby - Domino wykorzystał czas również na badanie księgozbioru ojca. Ten, choć z ludzkiego punktu widzenia, był imponujący, nijak jednak nie przybliżył Mińskiego do rozwiązania tajemnicy morderstw “Diablicy”. Ponadto Domino przypuszczał, że coś jednak zostało zabrane z posiadłości, wskazywały na to odciski “nóżek” jakiegoś niedużego, acz ciężkiego przedmiotu, schowanego pod biurkiem Kvetoslava. Tylko jak mógłby to udowodnić?


***

Trzeciego dnia Domino miał dziwny sen, podobny do tego, który nawiedził go w domu Kvetoslava, gdy pierwszy raz tutaj spał – jeszcze jako Dominika.

Wśród zieleni drzew, w świetle gwiazd i starych latarni gazowych, Ducheskova dostrzegła dwie postacie. Wiatr szarpał ich ubrania. Choć parę szczegółów się nie zgadzało, rozpoznała scenerię tej sceny. To musiało w okolicy stawu, należącego do Stromovki - największego parku w centrum Pragi, utrzymanego w stylu angielskim.

[MEDIA]https://scontent.cdninstagram.com/t51.2885-15/s320x320/e35/15043661_668257916687327_7840964734496014336_n.jpg[/MEDIA]

Twarze postaci pozostawały w cieniu, jednak ich sylwetki sugerowały, że są to kobieta i mężczyzna. Stali w oddaleniu od siebie. W dłoniach trzymali szpady.
- Znasz nasz prawo, Dobravo – powiedział mężczyzna, choć ciężko było coś usłyszeć przy tym wietrze.
- Robert… przecież wiesz, że nie chciałam. To nie ja… - głos kobiety, której oblicze zasłaniały długie, czarne włosy brzmiał tak, jakby płakała.
- Ale to twoje ciało. A ja jestem księciem i muszę wymierzyć sprawiedliwość…
- Robert, błagam! Nie każ mi ze sobą walczyć.
- Tylko tyle mogę dla ciebie zrobić. Honorowy pojedynek to jedyny sposób, by uchronić cię przed krwawymi łowami.
- Nie! Nie, Robert. To ja mam cię chronić i teraz też to zrobię…
- to rzekłszy wampirzyca zamachnęła się szablą i wbiła jej ostrze prosto w swoje serce.
- Dobravoooooooo! – krzyk księcia przeszył powietrze… i zamienił się w dzwonek do drzwi. Sen się skończył, a Domino właśnie się obudził.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 05-06-2017, 20:15   #32
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
Domino otarł z czoła krwawy pot, po czym chwycił za zeszyt i zapisał cały sen. Przewertował potem kajet przypominając sobie poprzednie widziadła i porównał daty. Wampir nie wierzył w przypadki, wierzył w czary, sekretne moce i kłębowiska sekretów tonące w morzu tajemnic, zlewającym się do oceanu szaleństwa. Definitywnie ktoś lub nawet coś, chciało się z nim porozumieć. Domino zbiegł do piwnicy gdzie pod koniec wczorajszej nocy rozłożył kilkanaście łapek na szczury. W sześciu znajdowały się martwe gryzonie, w pozostałych nie było ani szczurów, ani sera. “sprytne okurwieńce” - pomyślał wampir krzywiąc usta w czasie wysysania martwej, mysiej juchy. Smakowała jak pomyje i służyła mu za pewne tak dobrze jak benzyna silnikowi diesla, no ale cóż - “kawalerska dieta”. Kątem oka Domino zobaczył jak jeden ze szczurów przemyka w cieniu ściany.
- Chyba wolicie to, niż żebym kupił kota, nie? - Domino wzruszył ramionami, po czym wrzucił wyssane gryzonie do przyniesionego ze sobą woreczka na śmieci. - tylko cztery z sześciu, w piwnicy nie mogło być za czysto, nie było ny wtedy przecież szczurów…
Po pierwszym śniadaniu, Domino usiadł przed laptopem Kvetoslava i zalogował się do policyjnej bazy danych loginem Popka. Szukał swoich ubeków, odsiadujących wyroki gangsterów (Domino chciał dużo broni) których mógłby wspaniałomyślnie uwolnić, oraz zwykłych rzezimieszków zamieszkujących jego dzielnicę - Popek popkiem ale i diabłu należał się ogarek.
Robiąc to wszystko, Domino znów zamyślił się nad swoimi snami. Potrzebował mistyka, który pomógłby mu rozwiązać zagadkę wizji. W mieście byli oczywiście Tremere, ale pomny listu Thomasa, Domino nie zamierzał od razu do nich lecieć. Zamiast tego, chwycił za komórkę i po chwili namysłu napisał w esemesie do Helgi co mu się śniło i że nie jest to pierwszy sen. Wtedy zerknął na wideofon który był tam cały czas jeszcze za czasów Kvetoslava i nic nie wskazywało na to, by przestał działać właśnie teraz.
Pod drzwiami dworku stał nie kto inny jak Jakub Duszewski - do niedawna oddany ghul Thomasa. W dłoni trzymał jakąś kopertę. Czyżby zebrało mu się na wspominki?
Tymczasem przyszła odpowiedź Helgi:
Cytat:
A o mnie nie śniłeś? Smuteczek (((((((
Wpadnę niedługo, lepiej zmień gacie.
PS. Albo wcale nie zakładaj.
Domino uśmiechnął się do telefonu, dokładnie takiej odpowiedzi się spodziewał.
Cytat:
Kiedy o tobie myślę, gacie zwyczajnie się nie mieszczą.
- odpisał, po czym ruszył otworzyć drzwi.

- Oh Panie Jakubie - wampir rzucił się ghulowi na szyję - jak się Pan teraz miewa?
Mężczyzna wydawał się bardzo zdziwiony tą wylewnością, toteż zwyczajnie zamarł - nie chcąc ani obrazić wampira, ani się spoufalać natto.
- Dziękuję, jakoś sobie radzę, Choć to bardzo trudny czas... pani... em, przepraszam, pan chyba rozumie.
- Oczywiście Jakubie oczywiście… -
przyznał wampir kładąc rękę na sercu - a co tam u ciebie? Oczywiście nie żebyś miał jakiś wybór prawda? Dobrze cię przynajmniej karmią? - zapytał z życzliwością Domino. - proszę wejdź, co tam w progu będziemy rozmawiać.
- Właściwie to nie mam czasu, proszę wybaczyć. -
powiedział ghul, choć w jego głosie nie było wielkiego żalu - Przybyłem tylko dostarczyć panu zaproszenie na... stypę. - powiedział z ociąganiem, podając Nosferatu zalakowaną pieczęcią kopertą. Domino od razu rozpoznał pieczątkę. To był w końcu herb jego rodu - herb Ducheskich.
- Oczywiście… - Domino pokiwał głową. - Dziękuję Jakubie.
Ghul skłonił się, po czym wycofał, życząc przyjemnej nocy. Gdy wampir otworzył zaproszenie na eleganckim papierze, tłoczone złotymi literami zostało naniesione jego nowe nazwisko oraz informacje odnośnie “przyjęcia pożegnalnego Thomasa Rickarda Stone’a”. Stypa miała odbyć się w prywatnej posiadłości w dzielnicy ambasadorskiej Pragi o godzinie 24.00. Wymagany był “właściwy” strój, którego Domino z wiadomych względów nie posiadał - chyba że zamierzał pojawić się w mundurze SS-mana. Uznał jednak, że zwykły garnitur wizytowy powinien starczyć. Miał więc raptem 3 i pół godziny nim impreza się zacznie.
Domino zaczął ogarniać sytuację, najpierw upewnił się, czy na imprezę można iść z osobą towarzyszącą - na zaproszeniu jednak widniało tylko jego nazwisko. Widać żałownicy zbyt towarzyscy nie byli. Później rozejrzał się za opcjami garderoby jakie były w zasięgu jego możliwości w przeciągu trzech godzin. Cóż, miał kilka garniturów, były jeszcze rzeczy ojca i część mogło pasować. Jeśli rodzinka chciałaby zobaczyć przyjezdnego w pełnej krasie, mogliby z łaski swojej dać mu więcej czasu, siedział bowiem w Pradze od jakiegoś czasu a ostatnie trzy noce spędził pod tym samym adresem. Domino przekalkulował wszysto i stwierdził, że jakiekolwiek pretensje organizatorzy mogą mieć tylko do siebie.
Akurat kończył ogarniać bajzel, którego narobił w trakcie przymiarek, gdy usłyszał w drzwiach wejściowych chrobot klucza. Po chwili drzwi otworzyły się, lecz tylko na tyle, na ile pozwalał solidny łańcuch, który Domino zam założył przedwczoraj.
- Eeeeeej! - usłyszał pretensjonalny głos Malkavianki - Co to za chujstwo? Otwieraj!
Domino miał na sobie jedynie koszulę i marynarkę, zbiegł po schodach na gołych zgrabnych nogach dyndając na strony przyrodzeniem.
- No cześć! - powiedział otwierając drzwi.
- Och... czeeeeść. - odparła wampirzyca, opierając się zmysłowo o framugę i przeciągając kocio. Dziś oczywiście miała nowy kostium. Tym razem padło na Catwoman.
- Miaaau. - powiedziała, lustrując Domino wzrokiem, po czym dodała nieco sfoszona - No wiesz... mogłabyś pokazać, że się cieszysz na mój widok! A ty jeszcze łańcuch zakładasz...
- Nie lubisz łańcuchów, hmm… -
Domino również zlustrował swojego gościa wzrokiem. - dobrze że chociaż z bata lubi szanowna pani strzelać. Czy to na mnie? czy byłem niegrzeczny proszę pani? - przygryzł wargę kłami.
Helga spojrzała nań z uśmiechem i odruchowo pogładziła pejcz o grubej, twardej rękojeści. To na niej zresztą skupiła się teraz dłoń Malkavianki, pocierając paluszkami w górę i w dół, w górę... i w dół.
- Tak się bawiliście w zakonie? - zapytała, wsuwając się do środka i bezczelnie przechodząc tak, by otrzeć się o Domino opiętymi lateksem pośladkami.
Domino z zadowoleniem obserwował jak za czarodziejskim dotknięciem lateksu, również i jego własna różdżka staje się opięta skórą znacznie ciaśniej.
- Kto się bawił to się bawił… - Domino uśmiechnął się do własnych myśli - ja tak… inni, cóż może brali udział ale niekoniecznie kojarzyli to z radością.
- Mmm podoba mi się ta wizja. -
przyznała Malkavianka, ściągając finezyjne google. Następnie usiadła okrakiem na kancie zabytkowej komody Kvetoslava. W dłoń ujęła rękojeść broni i uniosła do twarzy, ocierając się o nią policzkiem.
- To po co mnie wzywałaś, brzydulko? - zapytała, smagając języczkiem skórzane obicie.
- Z samotności? - uniósł brew Domino - pomyślałem też, że możesz mieć jakiś pomysł co do przyczyny tych wizji jakich doznaje od jakiegoś czasu, szalone pomysły to jest właśnie coś czego potrzebuję. Szczególnie, że muszę zahaczyć dzisiaj na stypę Thomasa… - Domino chwycił w zęby koniec pejcza i pozwolił złożonemu w pół zaproszeniu zsunąć się po broni na dłoń wampirzycy.
Nawet nie zerknęła, jakby świadoma tego, co znajdzie wewnątrz.
- To impreza Tremerów. - odpowiedziała bez uśmiechu - Sprowadzili kogoś ze swojego rodu, kogoś znacznego. Będą pewnie chcieli wykazać nieudolność księżnej i nawiązać kontakty. Toteż Marcelina pewnie uzna każdego, kto tam pójdzie jako potencjalnego wroga. Jeśli chcesz mieć spokój... - pociągnęła za bat, by Domino znalazł się zaraz naprzeciwko jej twarzy - Nie idź…
Domino rozluźnił ciało tak by wykorzystać szarpnięcie do powalenia się na Maklaviankę.
- Spokój księżnej nie gwarantuje jak widać dużych szans przeżycia w Pradze, jak dla mnie, może być spokojna gdzie indziej. Muszę dowiedzieć się co oni tam kombinują i wiedzą a to najlepsza okazja. Jak dobra jesteś w znikaniu?... - powiedział sunąc nosem po policzku wampirzycy. Ona zaś przymknęła oczy i odchyliła nieco szyję, która prezentowała się nadzwyczaj apetycznie. Dłoń Malkavianki dotknęła nagiego biodra Domino w tak sugestywny sposób, że poczuł jak dreszcz przechodzi jego lędźwia.
- Zapomniałeś o podpunkcie, w którym tłumaczysz mi dlaczego miałabym ci pomóc... - wymruczała.
Domino kąsnął płytko szyję wampirzycy, delektując się jej smakiem niczym winem na spodzie korka.
- Mówiłaś, że lubisz jak “coś się dzieje” to czy w czymś komuś pomożesz zależy oczywiście tylko od ciebie.
Helga jęknęła cichutko, choć Nosferatu miał wrażenie, że więcej w tym aktorstwa niż faktycznych emocji.
- Hmmmm, w porządku. Zagrajmy o to. Pomogę ci, jeśli w ciągu godziny odkryjesz trzy moje słabości... tudzież źródła podniety. - uśmiechnęła się bezczelnie Helga.
Domino podrapała się po brodzie.
- Hmmm… tak jak powiedziałaś - zgodził się rozpinając powoli koszulę. Wampir podejrzewał, że Helga lubi patrzeć, nie był tylko pewien czy woli jak ktoś się ubiera czy rozbiera.
Malkavianka zaś przysiadła na parapecie i jak przystało na prawdziwego kota, przyglądała się Domino, przekrzywiając lekko łepek, z wyrazem ironicznego zainteresowania na pyszczku.
Kiedy wampir wreszcie się rozebrał, ukląkł i zaczął na czworakach skradać się do siedzącej na parapecie kocicy. Kiedy jego głowa znalazła się koło jej obcasów, Domino otarł się włosami o lateksową nogawkę Helgi.
Wychyliła się do przodu, by na niego spojrzeć.
- Jesteś pewna, że to moje fantazje? - najwyraźniej lubiła być irytująca.
Miński wykorzystał moment by wyciągnąć kajdanki zza paska wampirzycy i zapiąć je na jej ręce.
- nie, ale zaraz się okaże.
- Oho, robi się ciekawie. - skomentowała, nie zmieniając jednak swojej pozycji. Wydawała się tak samo rozluźniona - W ogóle jak ci się to podoba? - ruchem głowy wskazała sterczącą dumę Domino - Bolało, gdy ci to robili?
Domino aż się wzdrygnął na wspomnienie swojego “przepoczwarzenia”, szybko potarł dumę by zapomnieć o cierpieniu. Jednak nagle przyszło mu coś do głowy.
- Mógłbym ci pokazać… wiesz, w głowie i sama osądzisz. To może być ciekawe doświadczenie - zachęcał.
- Chcę - wyznała ochoczo Malkavianka, zeskakując z parapetu - i tym samym zaliczę ci punkcik. Chodźmy do sypialni. Rozbierzesz się całkiem i położysz na łóżku. Tam to zrobimy - dyrygowała, idąc w kierunku pokoju Domino i nawet nie pytając o zgodę. Ciężko jednak było odmówić tym apetycznym pośladkom, podkreślonym lateksowym połyskiem. Gdy się tak kolebały w rytm kroków wampirzycy, Nosferatu przypomniał sobie widok grubego, owłosionego typa, który przykleił się do niej, swoją brzydotą jeszcze bardziej podkreślając idealne kształty malkaviańskiej dupeczki. A gdy potem wszedł w nią…
Domino realizował się gdy miał nad kimś kontrolę. Dlatego łączenie przyjemnego z pożytecznym przy jedzeniu z kontrolą się wiązało. Seks był świetnym sposobem na zdominowanie innej osoby i to napędzało najbardziej nieumarłe ciało Mińskiego. Na balu, wampir mógł po prostu się z kogoś napić, tak samo mogła uczynić to Helga, jednak miast tego, wampirzyca dała się wydupczyć jedzeniu. Domino nie miał w sobie umiejętności Vetrue czy Toreadora, ale nawet on widział obojetność Maklavianki w czasie tego aktu. Czyli z jednej strony seks był Heldze obojętny, z drugiej, właśnie seksem chciała to rozegrać.
Ciekawe.

Sypialnia dla gości, w której dane kiedyś było spać Dominice była nienaruszona. Miński od swojego powrotu już z niej nie korzystał. Łóżko było pojedyncze, tak jak wszystkie w mieszkaniu Kvetoslava.

Po przekroczeniu progu przez Helgę, Domino przezornie zamknął drzwi na klucz drżącą z podniecenia dlonią. Diabeł zadał mu traumatyczny ból i wizja, że teraz podzieli się nią z umysłem kobiety sprawiała, iż był bliski szczytowania.
Kiedy wplątał się już z całej bawełny, spojrzał Maklaviance głęboko w oczy.
- To co? Gotowa?
Helga rozejrzała się niespiesznie, jakby była tu pierwszy raz. Powoli, nawet nie patrząc, co robi rozsunęła głębiej zamek kostiumu aż do pępka. Nie zdjęła stroju jednak. Znów drażniła zmysły towarzysza nawet nie korzystając z nadnaturalnych sztuczek.

Wreszcie spojrzała na Domino i uśmiechając się diabelsko, kucnęła. Na czworakach podeszła do jego stóp, po czym oparła podbródek o kolano.
- Daj mi to... - wymruczała zmysłowo.
Domino zebrał krew której potrzebował by odwołać się do swojej magii. Helga doskonale wiedziała co wampir zamierza i godziła się na to, co sprawiało, że Miński nawet nie próbował oszukać jej woli, po prostu namaluje nowe wspomnienia pod jej seksowną czuprynką. Niedawna zakonnica wziął twarz wampirzycy w dłonie i przesunął nieco, by jego sterczący zaganiacz jej nie zasłaniał, choć Domino musiał przyznać, przynajmniej sam przed sobą, że ta część jego ciała, wyglądała wspaniale z twarzą kainitki w tle.
- Najpierw ogromny Diabeł chwycił cię za ręce i kazał im się złamać, widziałaś jak wystające kości dosłownie wypełzają z twoich łokci - Miński może trochę przesadzał, ale zapamiętał to traumatycznie więc chciał, by tak też czuła to Helga. - To nie jest tak, że obdzierano cię żywcem ze skóry, bo Diabeł kazał jej samemu się zdzierać i szarpać, co wcale nie było mniej bolesne.
Domino opowiadał, a Helga coraz częściej przygryzała i oblizywała usta. W końcu zaczęła pojękiwać cichutko, klęcząc przed wampirem i ocierając się zmysłowo swoim ciałem o jego nogi.
- Bolaaało? - zapytała z nadzieją w głosie, jakby to co dostała, to było wciąż mało.
- Strasznie, nie słyszałaś dźwięku rwanej skóry, skręcających się stawów i łamanych kości tylko dlatego, że za głośno krzyczałaś. Krzyczałaś w mękach tak głośno, że wibracje sprawiły iż wypłynęły ci oczy. Prosiłaś własną bestię by zabrała twoją świadomość, ale diabeł poił cię krwią, nie pozwalając twojej świadomości zostać zagłuszonej szałem.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
Stary 27-06-2017, 14:05   #33
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Czy Helgę podniecało współodczuwanie wspomnienia bólu, jakiego doświadczyła Dominika nim stała się panem Mińskim o twarzy Leonarda di Caprio? Wszystko na to wskazywało. Słuchając uważnie i pojękując przy tym śłodziachnie, jak małolata w trakcie pierwszej oralnej pieszczoty, Malkavianka niespiesznie zrzucała z siebie lateksowe wdzianko.

- Mów dalej... - prosiła, drapiąc pazurkami uda, siedzącego na łóżku Nosferatu. Była teraz ubrana tylko w google, czapkę z uszkami i... cóż, ciężko to nazwać ubraniem, okazało się jednak, że jej koci ogonek nie był integralną częścią kostiumu, lecz całkiem zmyślną zabawką.

[MEDIA]http://i.ebayimg.com/00/s/MTIwMFgxNjAw/z/QBAAAOSwT~9WkvGL/$_1.JPG[/MEDIA]

Domino cały czas zachowywał hipnotyczny kontakt wzrokowy ale prawą ręką zaczął już pocierać swoją sterczącą pałę.

- Twoje połamane, okaleczone ciało było nagie i bezbronne. Wtedy ramiona diabła zamieniły się w dwie ogromne, podobne czarnym kutasom drągi. Ten potwór okładał cię nimi. Okładał po plecach, po brzuchu, po twarzy, a każdemu uderzeniu towarzyszyło pęknięcie kości. Diabeł walił cię tak mocno, że jego własne członki zaczęły ociekać krwią. Czułaś na swojej zbrukanej skórze kropelki vitae diabła, jednak byłaś za słaba by móc jej skosztować. To było nie do zniesienia, zaczęłaś skomleć, błagać by pozwolił ci skosztować choć trochę, być choć na moment mogła poczuć go w sobie, błagałaś go o tą krew.

Na te słowa Malkavianka przysiadła na swojej apetycznej pupie i spojrzała na Domino, przekrzywiając łepek.
- Dobra, znudziło mi się. Zostały ci jeszcze dwa fetysze. - powiedziała chłodno, jakby to nie ona była przed chwilą trzęsącą się z pożądania galaretką.
- Hmm… zamyślił się wampir. Helga ewidentnie miała coś z tym przebieraniem się, Odkąd Domino ją znał, a znał ją jeszcze zanim został mężczyzną, czy nawet wampirem, kobieta nigdy nie była dwa razy ubrana w tą samą kreację. W ten sam kostium w zasadzie, bo Malkavianka nie ubierała się w normalne stroje, to zawsze była gra, udawanie kogoś, poza. Domino postanowił spróbować.
- Słuuchaj… jak porządkowałem przedwczoraj piwnicę, znalazłem pudło a w nim strój Seethy z Das indische Grabmal podpisany przez samą Debrę Paget.
- Kłamczuszek.
- Malkaviaka uniosła dłoń do ust i polizała ją powoli, po czym czynność powtórzyła, jakby była kociakiem, który czekając na spodeczek mleka, postanowił wyczyścić futerko.
- Skąd takie przypuszczenie? nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek kłamał, czy kłamała, nawet teraz. - skłamał Domino przyglądając się wampirzycy i starając się rozgryźć jej zachowania, zagłębić się w tym szaleństwie.
- Zapomniałaś, że widzę twoją aurę? - odparła Malkavianka, po czym wstała i przeciągnęła się - Tak mnie nie przekonasz, by z tobą tam poszła.

Domino westchnął, nie można było ciągle wygrywać, czy może, ciągle unikać całkowitej klęski cały czas, nawet jeśli wampir robił to całe życie, to przecież z pewną częstotliwością to wybuchało w twarz.
Jednak życie i nieżycie miały tą wspólną cechę, że czasem po prostu ssały.
- Wybacz, ale wciąż jesteś dla mnie przeważnie tajemnicą. Ale to oczywiście jest tylko powód żeby spotykać się częściej.

Malkavianka spojrzała na Domino z namysłem, po czym nasunęła gogle na oczy i naga - nie licząc kocich uszu, rękawiczek i... em, ogonka, ruszyła w stronę drzwi.

Domino odprowadził ją wzrokiem co, musiał przyznać sprawiało przynajmniej możliwość przyklejenia do twarzy Dicaprio uśmiechu, nawet jeśli był to uśmiech porażki. Następnie wampir rozejrzał się za swoją własną garderobą, a i u niego ogon zaczynał już wisieć.

Co było zastanawiające, kostium Helgi został pod jego nogami. Czyżby zamierzała tak wracać do domu? Póki co jednak słyszał jak wampirzyca schodzi na parter.

Domino przyglądał się kostiumowi. Chciałby się móc w taki wcisnąć jakby był kobietą. Pozostawiając lateks na piętrze ciekawie skierował się w stronę schodów.

Helga kucała w salonie, grzebiąc pod dywanem. Tam była skrytka! Ile jeszcze tajemnic Kvetoslava znała ta Malkavianka? Zawartość była jednak nieco rozczarowująca - ot turystyczna lodóweczka. Dopiero gdy Helga uchyliła jej wieko, oczom Kainitów ukazało się 8 butelek wina - tego, które wampiry piły najchętniej, krwistego!

[MEDIA]https://eupominki.eu/51547-home/lodowka-do-wina-duras-na-8-butelek.jpg[/MEDIA]

- To bardzo proste - odezwała się Malkavianka, przeglądając napisy na butelkach - Krew. Krew jest kolejnym fetyszem. Krew jest fetyszem każdego wampira.
- No wiesz co?
- Domino wziął się pod boki jak na kobietę przystało. - Szkoda że nie wspomniałaś o paznokciach… - podszedł bliżej zerkając z ożywieniem na butelki. - i skąd wiedziałaś o tym składziku?
- Czasem przychodziłam wypłakać się Kvetoslavowi, gdy jakiś facet źle mnie potraktował
- odparła takim tonem, że ciężko było osądzić czy mówi prawdę, czy ściemnia.

Wreszcie zdecydowała się na jedną butelkę.
- Połóż się na stole. - poleciła Domino, uśmiechając się milutko, co było najlepszym świadectwem na to, że coś knuła.

Zaciekawiony Domino zrobił jak poprosiła Helga. Wampir ostrożnie położył się na blacie, nie ważył dużo, ale stół nie wyglądał jakoś super solidnie i wolał uważać.

- I jak płakałaś… to co się robiło z łzami? - zapytał.
- Zauważyłaś, że Kvetoslav miał bardzo długi i... zwinny języczek? - zachichotała Helga, po czym również wskoczyła na stół i usiadła okrakiem na Nosferatu - Żartuję. Nigdy nie robiłam tego z twoim starym.

Odkorkowała butelkę i powolutku rozlała nieco gęstej, lecz wciąż czerwonej posoki na pierś Domino.
- Tylko nie wierzgaj. Ta krew ma domieszkę vitae wróżek. Jest naprawdę przepyszna. - To rzekłszy poczęła rozsmarowywać czerwoną ambrozję po ciele wampira, pieszcząc go długimi, szczupłymi palcami.

Domino czuł jak wszystkie te maleńkie włoski, jakie zrobił mu na ciele diabeł, stanęły dęba z podniecenia. Kiedy zimna vitae rozlewała się po ciele wampira ten aż wzdychał a jego kły wyszły na zewnątrz. Momentalnie też mu stanął.

- Łatwo ci powiedzieć, “nie wierzgaj się”, ciekawe co ty byś zrobiła jakbyś miała coś takiego… - pożalił się trochę na pokaz na swoją płeć po czym jęknął z rozkoszy - o Maryjo ale fajnie!

Naprawdę fajnie zaczęło jednak być, gdy Helga zaczęła niespiesznie zlizywać krew z ciała Domino. Nie spieszyła się przy tym, wyraźnie delektując każdą drobinką cennego napoju, którą udało jej się zebrać języczkiem. A ten... wciskał się w najgłębsze otwory i szczeliny ciała Nosferatu. Wreszcie, gdy po prawie godzinie takiej leniwej uczty, Malkavianka zlizała niemal całą vitaę, jej resztki zgarnęła swoim kocim ogonem, by następnie wsunąć go do ust Domino, patrząc jednocześnie z uwagą na jego twarz i łowiąc każdą emocję.
Wampir miał maślane oczy, odczuwał jakby od godziny uprawiał seks z językiem Maklavianki. Kiedy te wielkie kocie ślepia się w niego wpatrywały, usta Domino bezwiednie wysunęły się w stronę warg Helgi, gdzie jego zmysły wciąż wyczuwały vitae. Wampirzyca jednak nie całowała go bezpośrednio. Owszem, jej język kilka razy zahaczył o jego usta, ale nigdy go nie całowała. Czyżby jakaś zasada? A może trafił na ślad kolejnego fetyszu? W końcu został mu jeszcze jeden do odkrycia, jeśli Helga miała mu towarzyszyć na stypie.

Domino poszedł za tym tropem, zamiast próbować całować malkaviankę, ocierał się delikatnie policzkiem o policzek oraz nosem o nos. Cały czas też zanurzał się w tych wielkich oczach.

Jej wargi przysunęły się do jego ucha i skubnęły je zmysłowo. Usta rozchyliły się, a Domino usłyszał słodki szept wampirzycy:

- Nudzę się…
- Ej, ja też tak chcę!
- zaprotestował rozochocony Domino. - Kiedy ostatni raz ktoś wylizał cię z krwi, tylko nie mów że wczoraj, bo zamknę się w sobie.

Na to Malkavianka uśmiechnęła się w taki sposób, że gdyby powiedziała “dziś” to by jej uwierzył. Ona jednak nie odpowiedziała na to pytanie, za to wstała i nago podeszła do zabytkowego sekretarzyka, by ująć jedną z haftowanych bogato serwetek i wytrzeć nią kąciki ust.

- To nie jest mój fetysz. Dlaczego więc miałabym ci na to pozwolić? - Helga spojrzała na zegar - Zostało ci 7 minut na odkrycie ostatniego fetyszu, kochana.
Domino westchnął.
- Cóż, wspomniałaś o języczku Kvetoslava więc liczyłem, że jest coś na rzeczy - wyznał.
- Bliżej byłaś już na naszej wycieczce w zamku Caroline. - odparła Malkavianka, siadając na stole obok Nosferatu - To zresztą tylko jeden z moich fetyszy. O drugi też się otarłaś, skarbie, u Vladka, choć to chyba wymagałoby więcej przenikliwości... No, więc... zostało 6 minut.
Wampir przygryzł nerwowo wargę.
- Cholera, Helga, ty masz więcej fetyszy niż włosów na głowie, nie zapominaj, że ja też przez większość życia byłem kobietą to nie podejrzewaj mnie o błyskotliwość, nie wiem, seks?

Malkavianka wpatrywała się we wskazówki zegara i nawet się nie poruszyła. Widać wszystkie koła ratunkowe zostały zużyte.

Domino świetnie zaadoptował już szczurzą naturę Nosferatu i o ile nie natchnęła go kreatywna, genialna idea, siedział cicho.
Tak jak przez kolejne, ostatnie już pięć minut.

Gdy czas minął Malkavianka wyszła z pomieszczenia. Ubrała się w swój kostium i wyszła z posiadłości, zostawiając Domino samego.

No tak, smak porażki był gorzki tak samo za życia jak i po śmierci. Nie tracąc więcej czasu Domino ogarnął się i ruszył na stypę.
 
Mira jest offline  
Stary 23-07-2017, 13:58   #34
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

No i stało się. Był sam. Zupełnie sam.
Wysiadlszy z taksówki Domino ruszył wąską uliczką dzielnicy ambasadorskiej, gdzie dozwolony był ruch samochodowy tylko dla pojazdów uprzywilejowanych. Ponad dachami zabytkowych kamienic widowiskowo górowała praska katedra.Piękna i przytłaczająca zarazem. Jak całe to miasto.
[MEDIA]https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/9/9c/Saint_Vitus_Cathedral%2CPrague%2Cnight.jpg[/MEDIA]
Po kilku minutach samotnego spaceru, niczym bohater Procesu, wampir dotarł pod wskazany adres. Wszystkie okna dwupoziomowej kamienicy były zasłonięte antywłamaniowymi roletami. Jednak wyczulone ucho Kainity od razu wyłowiło szmery rozmów i innych dźwięków towarzyszących dystyngowanemu przyjęciu. Nie było tylko muzyki. Ale czy można się temu dziwić? W końcu to miała być stypa.
Domino jak na szczura przystało, wypatrywał dróg potencjalnej ucieczki. Rolety roletami, ale przecież mogły być jakieś zsypy, kanały i inne miejsca desperacji. Niby nie miał powodów się czegokolwiek obawiać ale… czy brak powodu nie jest przecież najlepszym, najwłaściwszym, najbardziej zasadnym powodem do obawiania się właśnie?
No pewnie, że tak!
Niestety, z zewnątrz ciężko było to ocenić. Budynek na pewno posiadał piwnicę, jednakże wysokie na dwa i pół metra ogrodzenie wokół garażu i ogródka skutecznie utrudniało obserwację. Jedno, co Domino jeszcze zauważył to dwa balkony na piętrze kamienicy i szeroki taras wychodzący z poddasza. Zawsze to coś…
Jak mówiono za sowietów: gdy na kiblu, kartka na papier w dłoni, więcej warta niż ów papier wciąż w magazynie… - z tą myślą, Domino podreptał ku wejściu z zaproszeniem w dłoni.
Już sam wzrok, jakim obdarzył go służący, który otworzył Kainicie drzwi starczył, by ten pożałował, że jednak nie postarał się bardziej o towarzystwo Malkavianki. Wewnętrzny szczur aż zapiszczał ze zgrozy pod oceniającym strój, a potem karcącym spojrzeniem.
Mimo to Domino został wpuszczony do środka. Poprowadzono go przez elegancki, urządzony w starym stylu angielskim hol do... wielkiej sali, jeszcze bardziej eleganckiej, i jeszcze bardziej snobistycznej. Towarzystwo tutaj cechowała zresztą podobna stylistyka. Tremerskie eleganciki albo przechadzały się i kontemplowały zapewne warte majątek obrazy, albo prowadziły szeptem konspiracyjne rozmowy.
[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/e0/fa/e4/e0fae4899e97fa20161e2c04aa5b422a--english-gentleman-modern-gentleman.jpg[/MEDIA]
Oczywiście, wejście Domino spowodowało, że większość oczu zwróciła się w jego stronę. Na chwilę szepty umilkły całkiem, by po chwili szum rozmów wzmógł się. Nosferatu kilka razy wyłowił imię swoje i Thomasa z tych szeptów, jednak większość słów tonęła w rzewnej grze skrzypiec, dochodzącej z sąsiedniego pomieszczenia.
Domino, obserwował magicznie całe to zbiorowisko okultystów i aspirantów, starając się określić primo: ilu spokrewnionych czarodziei znajduje się w okolicy, secundo: jakie są nastroje gawiedzi. Ktokolwiek go tu zaprosił miał ku temu cel. Zgładzić taką myszkę jak on, można było łatwiej i taniej, bez potrzeby zużywania tych pięknych dywanów.
Nastroje panowały dziwne, aury zgromadzonych falowały, świadcząc o mieszaninie uczuć w nich samych - ambicja, kłamstwo, strach, podekscytowanie pojawiały się chyba najczęściej. W okolicy Domino znalazł tylko dwóch Tremerów - jednego z nich już znał, był nim Otokar. Drugi, zważywszy na orientalne rysy twarzy mógł być Khalidem - również mieszkającym w Pradze czarodziejem.
Stary Tremere skinął Domino głową, lecz nie podszedł do niego, toteż większość głów się odwróciła, uznając, że przybyły nie jest nikim ważnym.
“Chwała bogu i partii” - pomyślał Miński, zadowolony z takiego obrotu spraw. Im mniej trupów i ich przydupasów, interesowało się jego osobą, tym bardziej udana ta wizyta będzie. Domino cichaczem przemierzał wnętrza wszystko bacznie notując w pamięci. Zerkał też ciągle za potencjalnymi drogami ucieczki, wszak ostrożności nigdy za wiele.

 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
Stary 20-08-2017, 21:00   #35
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
I gdy tak może nie tyle poczuł się bezpiecznie, co jednak stabilnie, usłyszał kroki... nic to dziwnego, wszak wiele osób tu chodziło, jednak coś w tym krokach wydawało się znajome. Ostrzeżenie przedarło się z podświadomości wampira do jego świadomości właściwej. Nosferatu rozejrzał się, zastanawiając, skąd pochodzą... i do kogo należą. I wtedy to się stało. Gdy zrozumiał, do kogo należało owe ciche, miarowe tuptanie, było już za późno. W przejściu prowadzącym do sali, gdzie grała skrzypaczka stanęła ona - kobieta w srebrnej sukni, wyróżniającej się pomiędzy strojami żałobników. Zresztą jej kobiety się po prostu nie dało przeoczyć...

Honorata nic się nie zmieniła.
Bo i dlaczego miałaby się zmieniać? Stara wiedźma była nieumarłą na długo przed tym gdy śmiertelny ojciec Dominiki, z czyjegoś tam rodzinnego polecenia, pierwszy raz położył się na jej matce. Domino ogarnęło znajome uczucie paniki - w pewnym sensie, był to stan, w którym powinien czuć się jak ryba w wodzie, tudzież szczur w kanale…

Wampir uciekł spojrzeniem w bliżej nieokreśloną dal, by nie zwracać na siebie uwagi - o ile było to w ogóle możliwe.
Jednak bycie obcą w środowisku Tremerów, w dodatku przystojną twarzą nie pomagało. Zimne oczy Honoraty odnalazły Domino.

Po chwili wampirzyca podeszła do niego i bez wstępów zapytała:
- Kim jesteś?
- Miński
- Domino skłonił głowę gwałtownie dziękując w duchu, że nie trafił czołem na nos Honoraty - Potomek Kvetoslava… zmarłego niedawno też, już… - wampir poprawił kołnierzyk - … i miałem przyjemność znać Thomasa co tłumaczy moją tu obecność. Proszę Pani. - dopłynął.
Kobieta zmrużyła oczy i wciągnęła policzki, przez co jej twarz wydawała się jeszcze bardziej anorektyczna.
- Nie pytasz kim jestem. Znasz mnie panie Miński?
“Kurwa! kurwa! kurwa! kurwaaa!”
- krzyczał w myślach Domino. Wampirzyca pewnie prześwietlała go teraz magią więc nawet nie mógł kłamać.
- No tak, oczywiście, tak… z reakcji na Pani wejście, widzę, że jest Pani kimś “poważnym” - Domino bezpiecznie odniósł się do faktu iż przejechał magią po wszystkich aurach w pomieszczeniu, co przecież było prawdą. - No i… chciałem spytać właściwie kim, ale tak jakoś… mnie Pani zaskoczyła. - co też było przecież prawdą.
- I tylko tyle o mnie wiesz? - na ascetycznej twarzy pojawiło się coś na kształt uśmiechu, choć ciężko zgadnąć czy powodem tego gestu mimicznego było rozbawienie czy sarkazm.

To był ten moment, kiedy trzeba było puścić krew w obieg po nieumarłym mózgu.
- Proszę Pani… czy to jest formalne przesłuchanie? czy uprzejma rozmowa dwóch atrakcyjnych istot? bo jeśli to drugie, to… bardzo mi przyjemnie.
Kobieta przekrzywiła lekko głowę, po czym znów na jej twarzy pojawił się ni to grymas, ni uśmiech.
- Może być ci jeszcze przyjemniej, jeśli... - Honorata podała mu niewielką wizytówkę bez żadnego napisu - trafisz do mojego apartamentu.

Mrugnęła doń okiem, po czym dumnym krokiem odeszła, a wokół zleciało się od razu kilku Tremerów niczym sępy. Widać, że Honorata miała powodzenie w swoim klanie.

Wampir uniósł brew i skłonił głowę chowając karteczkę do kieszeni.
Obserwował z oddali jak czarodzieje lgną do wiedźmy jak psie jęzory do rujnej pizdy. Domino nie dziwiło by to wcale, gdyby nie fakt, że adoratorzy byli martwi. Czyżby Honorata zwyczajnie używała na nich magii? Miński zastanawiał się.

“Chyba jednak nie” - pomyślał, gdyż robiąc rachunek sumienia wampir zdał sobie sprawę iż sam chętnie wszedłby w dupę Honoracie.
Dosłownie.

Faceci, nawet martwi, byli zwyczajnie tą gorszą płcią. Czyżby Diabeł nie tylko zmienił fizyczny wygląd Dominiki ale i obłożył ją jakąś klątwą?
Miński odepchnął od siebie te myśli i wykorzystał zainteresowanie jakie wzbudziła wampirzyca, by samemu usunąć się w cień. Ciekawe co jeszcze przyniesie ta “impreza”.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 07-09-2017, 14:04   #36
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
O dziwo jednak, nie zdarzyły się żadne rewolucje. Nikt nie chciał rozmawiać z Domino, Domino nie chciał rozmawiać z nikim. Samo przyjęcie zaś było nudne do szpiku kości. Gdyby nie krew podawana w butelkach oprócz wina, można by to uznać za typową ludzką stypę. Nawet Honorata gdzieś zniknęła w towarzystwie starszego Tremera. Po dwóch godzinach goście powoli zaczynali się rozchodzić, choć skrzypaczka w pomieszczeniu obok wciąż rzępoliła na swym instrumencie.

Domino nie zamierzał się zbytnio narażać, skoro dane mu będzie opuścić to miejsce, zrobi to. Jego nieżycie było za krótkie by zakończyć się w najbliższym czasie a Nosferatu ze zmartwieniem i obawą dostrzegał iż była i był na krawędzi zagłady już stanowczo za dużo razy, w ostatnim miesiącu…
Skrzypaczka jednak przykuła jego uwagę. Skierował się do pomieszczenia, gdzie urządzała swój koncert. Sama sala była specyficzna, miała wszak kształt półokręgu, a urządzona była w stylu sakralnym.

[MEDIA]http://bywajtu.pl/media/dynamic/pictures/dZdiiOHOqguQ.2000x2000.jpg[/MEDIA]

Czyżby Tremerzy byli wierzący? Wydawało się to absurdalne.

O ile w tej dziwnej kaplicy nie został już nikt ze słuchaczy, o tyle skrzypaczce to najwyraźniej nie przeszkadzało. Stała na środku sali z zamkniętymi oczami, wygrywając dalej swoje smętne melodie.

[MEDIA]https://www.weselezklasa.pl/images/gallery/144/9692_2_main.jpg[/MEDIA]

- Prepáčte… - zaczął - czy nie widziałem pani ostatnio na balu u Księżnej? - zagadał Domino.
Dziewczyna jednak nie zareagowała, grając dalej i nie zaszczycając Nosferatu nawet jednym spojrzeniem.
Domino znał siebie na tyle by wiedzieć, że kiedy otwiera usta i mówi do jedynej osoby w pomieszczeniu, to ta osoba go słyszy. Jeśli ta tutaj nie odpowiada to zwyczajnie po temu, że nie ma na to ochoty.
Cóż… wampir postanowił poczekać na koniec “koncertu” przyglądając się aurze skrzypaczki. A ta była typowo “artystyczna” - przesycona depresją, smutkiem i... narastającą irytacją. Skrzypaczka, która również była spokrewniona, odwróciła się ostentacyjnie plecami do wampira, nie przestając grać.

Domino przewrócił do siebie oczami i cichutko przysiadł w rogu pomieszczenia na jednym z zabytkowych krzeseł. Wampirzyca zaś grała... grała... i grała... lecz w końcu nie zdzierżyła.

Nagle przerwała melodię w połowie ostrym dźwiękiem smyczka.
- Czego chcesz? - warknęła, nie patrząc na Nosferatu.
- Mi też miło poznać… - westchnął Domino. - zachodziłem właśnie w głowę, co to za osoba jest cichym obserwatorem wszystkich spotkań w mieście. Chyba musisz naprawdę dobrze grać, bo z uwagi na urok osobisty raczej cię nie zapraszają… ojej… czy to właśnie powiedział Nosferatu? - wampir uniósł brew.

Kobieta spojrzała na niego, unosząc brew na moment, jednak nic nie powiedziała. Najwyraźniej nie uznała wypowiedzi Domino za pytanie. Czekała.
Domino poprawił kołnierzyk.
- No tak, rozumiem, sztuka uderzyła do głowy, już moment, tylko sobie słomę dopcham. - wampir ostentacyjnie pokręcił butem - o czym to ja, a właśnie: Kim pani jest? Widzę panią już na drugim przyjęciu, nikt nigdy o pani nie mówi ani pani nie przedstawia?

Wampirzyca w dalszym ciągu mu się przyglądała bez śladu zainteresowania. Tak, jak patrzy się na samochody, stojąc na przejściu dla pieszych - wiadomo, że tam są i trzeba je uwzględnić, ale mało kto myśli nad ich markami, pasażerami czy kolorami karoserii.
- A jakie są pańskie kompetencje, by pytać? - odpowiedziała lakonicznie pytaniem na pytanie.
- Nie wiedziałem, że muszę takowe posiadać. Oczywiście jeśli w taki sposób akcentujesz swoją wartość, że wymagasz specjalnego pokwitowania zezwalającego na choćby odezwanie się do siebie, zrozumiem. Myślałem jednak iż dane nam będzie po prostu zamienić te przysłowiowe “dwa słowa” zwyczajnie zaintrygowała mnie twoja osoba.
Skrzypaczka uśmiechnęła się półgębkiem. Wzięła swój instrument i podeszła do leżącego pod witrażem etui.
- Jestem Jaroslava, Slava dla znajomych. - powiedziała w końcu, po czym dodała - Nie pasujesz tutaj.
- Może. Za to jestem jedynym, który wysłuchał cię do końca, teraz jedynym słuchaczem w ogóle. Może oboje tu nie pasujemy.
- Domino uśmiechnął się.
- Impreza się skończyła, jeśli nie zauważyłeś. - prychnęła w odpowiedzi, zakładając futerał na ramię - Czego chcesz, zaprosić mnie na drinka?
Wampir westchnął.
- No tak, taki to ma życie, po knajpach grywa za piwko i chleb, tudzież krew. - Domino uśmiechnął się, licząc, że wampirzyca zaczai jego żart. Ona jednak stała niewzruszona. Młody kainita miał marne zdolności międzyludzkie a “międzyrodzinne” jeszcze gorsze i już nie raz otarł się o ostateczną śmierć przez brak poczucia humoru rozmówcy. - Nie no, aż tak zdesperowany to nie jestem. Ale mogę dać ci mój numer. A tak w ogóle to Miśki jestem, nietutejszy.

Wampirzyca spojrzała na niego wzrokiem pod tytułem “naprawdę?!” po czym bez słowa wyminęła Kainitę i skierowała się do wyjścia z pomieszczenia.
Tak też i postąpił Domino. Tremerzy zaprosili go chuj wie na chuj i szczerze powiedziawszy mimo całej swojej wścibskości, niewiedza mogłaby wampirowi zwyczajnie wyjść na lepsze. Ruszając w stronę wyjścia Nosferatu rozważał swoją sytuację: był sam, otoczony wrogami, wariatami, dewiantami lub po prostu złamasami, może lepiej to wszystko rzucić w czorty i wrócić pod Jelenią Górę?

Wyszedł z budynku, jak zwykle użalając się nad sobą, gdy coś przykuło jego uwagę. Po drugiej stronie ulicy, w kawiarni, gdzie... nie było nikogo poza jedną klientką (nawet obsługi). Ta właśnie klientka wydała się Domino w jakiś sposób znajoma, jednak z tej odległości, w świetle lamp nie był w stanie dokładnie przyjrzeć się jej twarzy.

Nawet piekielne czary Diabła nie były w stanie całkowicie odmienić kobiecej natury Domino: umiejętności wciskania nosa w nieswoje sprawy. Tym sposobem wampir zawędrował do kawiarni.

Nie domyślał się nawet, że otwarcie półprzezroczystych drzwi z grafiką, przedstawiającą jakieś bohomazy i dwa ziarenka kawy, na których zawieszony był dzwoneczek, który teraz wydał z siebie wysoki dźwięk, będzie dla niego portalem do całkiem nowej opowieści.

Siedząca na wysokim stołku barowym kobieta uśmiechnęła się, odsłaniając wampirze kły.



KONIEC?
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172