Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-12-2016, 02:39   #1
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
[18+ Wampir] Moje własne dziecko [Adam]

Moje własne

dziecko



...

Gary, Indiana
Styczeń
Każdy mijający rok udowadniał, że może być jeszcze gorzej. Jednak miasta umierały powoli, powoli nawet dla nieumarłych jak Adam.
Kiedy w 1992 roku Estraicher zamykał się w swoim bunkrze, Gary już stało na krawędzi upadku, władza Modiusa była czysto nominalna i miasto wypadało mu z rąk, toteż wychodząc z bunkra, Adam nie spodziewał się zastać ani Torreadorskiego Księcia, ani jego umierającej dziury dookoła. Jednak po osiemnastu latach, Gary wciąż było w koło budynku starej biblioteki, pod którym Estraicher wymościł swoje leże. Miasto wciąż tam było, tylko jeszcze brzydsze. Modius też tam był jak i większość jego poddanych, niemal dwie dekady knucia, narzekania, podszeptów ale żadnej, żadnej akcji. Cóż… jaki Książe, tacy i konspiratorzy.
Gary było tak upadłe, że miejscowi kainici, nawet zbytnio nie przejęli się powrotem Adama. Za to z pobliskiego Chicago, przyszła jasna wiadomość od Księcia Lodina, że w mieście nie ma miejsca dla następnego Torreadroskiego dziwaka. Estraicher pozostał więc w Gary, w swojej niepotrzebnej nikomu bibliotece. Adam wciąż rzadko ruszał się z samego budynku, lub wręcz znajdującego się pod nim bunkra. Współczesność wydawała się tak… dziwna, nieprzystępna. Ludzie, nawet młodzi kainici (których w Gary bywało sporo) połowę życia spędzali wpatrzeni w wyświetlacze telefonów. Tyle dobrego, że Lodin pozwalał mieszkańcom Gary odwiedzać jego Chicago, Estraicher mógł zahaczać o teatry i muzea w wielkim mieście.
W erze internetu i ebooków, Adam musiał się przebranżowić.
W bibliotece powstał klub dla hipsterów, całkiem niezły, przynajmniej jak na Gary. Wszystko miało być tylko “na chwilę” Estraicher planował ogarnąć się, ugadać sprawy z Lodinem i opuścić tonący statek Gary, Chicago było przecież pełne Torreadorów. Tak minęło kolejne sześć lat.
Ventruski Książe nie tylko nie zmienił zdania co do osoby Adama oraz jego “menażerii” to jeszcze nie godził się na żadne spokrewnienia nowych neonatów, wymawiając się przepełnieniem Chicago. Cóż, to nie była nowość - już w latach dziewiędziesiątych jeździło się spokrewniać do… Gary. Dzisiaj w dalszym ciągu miejscowy Książe Modius, nie piętrzył probemów.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
Stary 28-12-2016, 22:16   #2
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację


Adam rozpoczął swój wczesno nocny rytuał prasówki nad filiżanką gorącej świeżo zaparzonej herbaty earl gray z odpowiednio odmierzoną proporcją świeżo pobranej krwi od mieszkańców schronu. Pani Maria i jej nabyte przez lata praktyki umiejętności czyniły ją wartą całego tego zamieszania, jakie musiał przechodzić żeby dostarczyć starszej guholicy jej codzienną dawkę Vitae zaraz po przebudzeniu.
W zamian za to miał nieocenioną służącą, która dbała o wszystkie jego przyziemne potrzeby poczynając od napitków poprzez cerowanie i czyszczenie ubrań. Siorbiąc gorzki napój, aby dłużej delektować się jego wybitnym smakiem przeglądał pierwsze strony prasy codziennej zaczynał od tej poważnej i biznesowej kończył zaś na kolorowych czasopismach plotkarskich a wszystko to, aby lepiej zrozumieć współczesnych po osiemnastoletnim wygnaniu ze świata, na które dobrowolnie się zdecydował.


Nie szło mu zbyt dobrze doszedł jedynie do wniosku, że im więcej się zmienia tym bardziej, wszystko pozostaje takie samo. Prasa niespecjalistyczna nadal cierpiała nadmiar tej samej taniej przyciągającej uwagę sensacji, którą pamiętał ze swoich czasów młodości w latach dwudziestych dwudziestego wieku.
Oczywiście prasa wymierała a jej miejsce zajmował Internet, który irytował go jak każdego starego człowieka... Nie to zbytnie uogólnienie. Wynalazek wojska był oczywiście wspaniałym niepotrzebnie demonizowanym narzędziem wykorzystanym przez większość przygłupiej ludzkiej masy do idiotycznych celów. Był jednak naukowcem i jako samozwańczy kronikarz dziejów rasy ludzkiej, który jako nieśmiertelna istota, która niegdyś była częścią społeczeństwa, lecz oderwała się od niego na własne życzenie nie mógł zaprzepaścić tak istotnego źródła informacji! W końcu któż jak nie on miał odpowiednie kwalifikacje?! Ludzie żyli za krótko, aby zyskać prawdziwą perspektywę a większość, Kanitów była zbyt głupia lub zanadto zaaferowana swoimi durnymi wojenkami o władzę i wpływy jak jakieś zwierzęta!

Adam doszedł do wniosku, że czas zakończyć medytacje dopił ostatnie krople przekąski i wstał wychodząc ze swojego małego boksu dla VIPów oddał naczynia młodej dziewczynie - Jak się miewasz Elizabeth gotowa na weekendowy ruch? - Uśmiechnął się do młodej kelnerki, która odpowiedziała potakująco.
Był z niej naprawdę dumny mimo młodego wieku i lekkiej bladości, której nie udało się uniknąć mimo naświetlań promieniami UV była okazem zdrowia, pracowitości oraz intelektu prawdziwym klejnotem oraz uosobieniem dawnej etyki jakże odmiennym od jej zblazowanych rówieśników, którzy nie mieli szczęścia urodzić się w jego podziemnym raju!
Musiał jednak niechętnie przyznać, że nauka i sztuka rozwinęły się w niektórych gałęziach już widział niesamowity potencjał ulepszeń, jakie wprowadzi w schronie. Pomyśleć tylko, że z początku chciał wynieść się do Chicago gdzie musiałby użerać się z tymi durnymi politykierami! Gery miało wszystko, czego potrzebował: dobre uniwersytety, na których można uzupełnić braki w wiedzy a muza i wszelkie inne atrakcje wielkiego miasta były o przysłowiowy rzut beretem.

Oczywiście wszystko począwszy od załatwienia fałszywych papierów dla jego sobowtóra i reszty poddanych poprzez pełnopłatną naukę na uczelniach wyższych, aby nie zwracać zbytniej uwagi. Okazało się, że jego anachronistyczne podejście do rzeczywistości weszło w pewien rezonans z nowo powstałą subkulturę hipsterów ostatnie oszczędności pozostałe mu z czasów, gdy był wpływowy zainwestował w wykup pięknego budynku zamkniętej biblioteki publicznej oraz uzyskanie odpowiednich uprawnień tak powstała klubokawiarnia Retro Reflections.

Większość rzeczy, których potrzebował na uruchomienie działalności już zgromadził w przepastnych podziemiach schronu pod budynkiem płyty ze starymi hitami, klasyczne filmy wyświetlane na doskonale zachowanych rzutnikach z lat sześćdziesiątych, przepastna prywatna wypożyczalnia książek i czasopism cały czas powiększana o nowe pozycje, ręcznie szyte garnitury oraz suknie balowe do wypożyczania a także na sprzedaż, domowe posiłki z naturalnych składników to wszystko przyciągało klientów.

Torreador musiał jednak przyznać ze smutkiem, że coraz więcej chętnych przyciągały nie wydarzenia kulturalne, w które wkładał tyle serca czy spokojna atmosfera, której jemu samemu tak brakowało, lecz dancingowa część jego lokalu. Starał się zrozumieć współczesne zespoły kilka wzorujących się na rytmach z poprzedniej dekady przypadło mu do gustu, lecz musiał przyznać sam przed sobą, że zupełnie nie rozumie uroków muzyki elektronicznej ani elektro swingu, którą kochali jego klienci oraz klientki dla niego był to po prostu nieznośny hałas.

Jeżeli zamierzał wprowadzić usprawnienia do bunkra musiał mieć większe zyski może trzeba znaleźć kogoś, kto będzie tym wszystkim zarządzał lepiej od niego? Nikt z jego obecnych poddanych nie miał odpowiednich kwalifikacji tylko gdzie taką osobę znaleźć? Czy naprawdę stać go na utrzymanie kolejnego guhola? Nie sądził, aby było to dobre rozwiązanie…

Adam poczuł jak panika zaczyna powoli ściskać go w swe niewidzialne kleszcze szybko odłożył stos gazet na ich miejsce otarł z czoła kilka kropel potu następnie upewniwszy się, że wszystko w jego zacnej klubokawiarni jest tak jak być powinno wybrał się na nocną przechadzkę.

W głębi duszy miał wielką ochotę rzucić to wszystko i znów zaszyć się w bezpiecznych podziemnych czeluściach beztlenowego pomieszczenia bibliotecznego najdoskonalszego z wykonanych przez niego schronów… Problem jednak w tym, że schron nie był idealny! Dobrze wiedział, że pierwszy lepszy wilkołak bądź inne paskudztwo skaczące przez wymiary może zrujnować jego długoletnie starania niszcząc dekady poświęcenia i pracy.

Najlepszym lekarstwem na podobne ataki paniki było chwycenie laski, założenie fraku, kapelusza i ruszenie na miasto , aby ocenić rzeczywistość okiem wprawnego obserwatora.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 31-12-2016 o 03:05.
Brilchan jest offline  
Stary 18-01-2017, 13:56   #3
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
Kiedy Adam wychodził na ulicę, Elizabeth nieśmiałe pomachała mu na pożegnanie. W odróżnieniu od wampira, który spędził całe dekady życia na powierzchni, młoda kobieta była całkowicie zagubiona. Przerażała ją otwarta przestrzeń, to samo zresztą tyczyło się wszystkich mieszkańców schronu. Nawet dla Pani Marii, wyjście na drugą stronę ulicy po mleko do herbaty było wyzwaniem. Tak, jego świta, zachowywała się co najmniej dziwnie “dziwaki” “świry” brakowało tylko by bladych ludzi ktoś w końcu nazwał “wampirami”... Adam nie mógł nie zauważać, że ludzie którzy istnieli dla jego komfortu, byli też w dużej mierze odpowiedzialni za dyskomfort.
Downtown nie będzie jeszcze jakieś przesadnie niebezpieczne przez następną godzinę albo dwie, Adam idąc chodnikiem mijał sporo ludzi, wracających z pracy, w drodze na zakupy w markecie czy do kafejki. Może niektórzy nawet wybierali się do jego klubu.
Wielu z nich miało prawe ręce przyklejone do ucha, co świadczyło o prowadzeniu bzdurnych przeważnie rozmów przez telefon komórkowy.
- ...Zajebiście...
- ...A zamówiłeś na jutro?...
- Policja! poproszę z policją!
- ...Skarbie, nie mam czasu teraz rozmawiać...


Adam szedł pośród śmiertelnych prostą sztuczką ogrzewając skórę nadając jej pozory życia. Rozmyślał nad konsekwencjami swojego postępowania. Z jednej strony zabezpieczył tym ludziom byt w końcu stali się częścią jego wielkiej arki przyszłości! Trudno jednak nie zauważyć, że zrobił z nich społecznych inwalidów wyprowadził ich wszystkich niczym biblijny Mojżesz tyle, że zamiast niewoli odebrał im mały bezpieczny świat, który sam im wszystkim stworzył. Czemu to zrobił? Sam nie był pewien chyba widok pierwszego pokolenia wychowanego w podziemiu napełnił go smutkiem oraz melancholią… W życiu śmiertelnym nie miał dzieci, ale widok tych małych istot rosnących pod jego troskliwym okiem przebudził w nim instynkt ojcowski, o który sam siebie nie podejrzewał. Przypomniał sobie ile zła wyrządził niewinnym, aby lepiej poznać ludzką psychikę, co pozwoliło mu na udoskonalenie planu stworzenia stabilnego świata, gdy przypominał sobie ile czasu musiał potem poświęcić, aby odzyskać utracone człowieczeństwo przeszywał go zimny dreszcz…

To właśnie ta miłość do potomków jego kochanych poddanych pomogła mu wydobyć się z marazmu po upadku projektu Greek Island powrócił w nim dawny idealizm przez krótką chwilę sądził, że pokaże im piękno świata gdyż sam zdążył zapomnieć o jego brzydocie. Smutną prawdą było, że musiał wmusić im ten “dar” nawet do wykonywania najprostszych czynności potrzebował pomagać im za pomocą swych wampirzych mocy. Najtrudniej było przekonać architekta i elektryka, aby odnowili swoje kwalifikacje na Ivy Tech jednak czuł, że przekształcenie odpadów biodegradowalnych w kolejne źródło energii może okazać się niesamowitym postępem, w jakości życia mieszkańców jego domeny gdyż silniki diesla oraz napędzane wysiłkiem fizycznym dynamo nie spełniały do końca jego wygórowanych wymagań.
Nawet sobowtór miał problem z tym, aby pomóc mu skończyć kurs Library and Information Science! Te wszystkie problemy sprawiły, że na razie odłożył w czasie pomysł przekonania dość upartej lekarki, aby zapoznała się z nowinkami w medycynie, choć przydałoby się nieco więcej poddanych z profesjonalną wiedzą medyczną pielęgniarki, może nawet jakiś kurs dentystyczny?

To jednak wymagało czasu, pieniędzy oraz bardzo męczącego procesu przekonywania jego kochanych poddanych a i tak nie wiadomo czy podołają całemu stresowi, aby zdobyć konieczne umiejętności w takich chwilach zastanawiał się czy nie warto spróbować powiększyć swej świty o odpowiednio wykształcone jednostki obawiał się jednak zachwiania delikatnej wypracowanej przez lata równowagi sam też nie był pewien na ile martwiło go przywiązanie członków społeczności do jego osoby czyż nie na to właśnie pracował? Smuciło go nieco, że wycieczki do muzeów czy opery w Chicago nie wzbudziły w nich entuzjazmu, którego się spodziewał, ale sam nie był do końca pewien jakby zareagował gdyby ktoś z jego wielkiej podziemnej rodziny poprosił o możliwość odejścia w końcu wszyscy byli dla niego tak cenni.

Spojrzał się przelotnie na te żałosne istoty przyklejone do tych mini komputerów nazwanych z przyzwyczajenia telefonami lub co miało być chyba jakąś ironią smart fonami! Adam szczerze wątpił w inteligencje samych maszyn i ich posiadaczy sam unikał jak ognia tego dziwnego ustrojstwa obawiając się szpiegowania ze strony wrogów. Cała ta moda zdawała mu się podstępem tych dziwacznych magów z technokracji czasami zastanawiał się czy pomoc Buffetowi w stworzeniu Monsanto…

Z zamyślenia wyrwał go fragment zasłyszanej rozmowy “policja? Warto się zainteresować może będę w stanie pomóc” - Pomyślał przystając, aby zlokalizować dzwoniącą osobę - Przepraszam czy mogę w czymś pomóc? Co się dzieję ? - Jeżeli zostanie niekulturalnie spławiony, na co był przygotowany w barbarzyńskiej współczesności użyje odrobinę prezencji.

W bocznej ulicy Adamowi okazała się następująca scena:
Kobieta po trzydziestce, miała rozbity nos i wyświechtaną bluzkę. W koło niej stało kilku gapiów. Kobieta stała koło mężczyzny którego telefonu najwyraźniej używała. Z miejsca właśnie odjeżdżał ambulans.
- Nap… - zaczął właściciel telefonu lecz kobieta tylko machnęła mu dłonią by nic nie mówił.
- Tak, zostałam napadnięta, miałam… atak epilepsji, uczynni ludzie wezwali karetkę w czasie gdy jakiś pajac zabrał mi torebkę.- tłumaczyła kobieta.
- To okropne w którą stronę pobiegł ten niegodziwiec ? - Spytał chorej nienawidził gdy krzywdzono słabszych! Może złodziej pobiegł w głąb bocznej uliczki? Wtedy Adam mógłby korzystać z wampirzych mocy zrobi dobry uczynek i zapoluje na łotra! “Cóż, za interesujący rozwój wypadków czuję się jak sam Spade albo Marlow” - Pomyślał ucieszony tą odskocznią od zmartwień życia codziennego.
Kobieta spojrzała dość zaskoczona na Adama, najwyraźniej nie spodziewała się, że kogoś autentycznie może obchodzić.
- Tam… - powiedział jeden z gapiów, mężczyzna koło pięćdziesiątki.
Adam ruszył we wskazanym kierunku. Uliczka biegła prosto po czym zakręcała w kształcie litery L. Faktycznie, na jej końcu, wampir widział młodego blokersa, występującego właśnie zawartość damskiej torebki na chodnik.
Bibliotekarz uśmiechnął się pod nosem wpierw skorzystał z wampirzego wzroku aby upewnić się że w pobliżu nie ma żadnych obserwatorów przez których mogło by dojść do złamania Maskarady przy okazji sprawdzając czy łobuz nie jest przypadkiem młodym wilkołakiem który mógłby go niemiło zaskoczyć.
W okolicy nie było jednak nikogo. Sam młodzik był zaś zeżarty przez własny stres.
Po zbadaniu terenu Adam planował zaskoczyć młodzieńca dopadając do niego korzystając z wampirzej szybkości zdzielić go w głowę posrebrzaną głową laseczki i pożywić się na dzieciaku aby na wszelki wypadek zatrzeć jego wspomnienia całego zajścia oraz uzupełnić spaloną krew.
I tak właśnie zrobił. Atak wampira był zbyt szybki, by nastolatek mógł cokolwiek z tego zrozumieć. Trwało to w zasadzie jedynie trzydzieści siedem sekund kiedy to osłabiony utratą krwi chłopak osunął się na krawężnik.
Adam był dość rozbawiony przez chwilę nawet zastanawiał się czy nie rozebrać dzieciaka i nie wrzucić jego ciuchów do śmieci ale doszedł do wniosku że nie wolno mu być aż tak małostkowym w końcu był dżentelmenem pozbierał więc zawartość torebki zaciekawiony jednak osobą poszkodowanej wybrał jakieś osobisty drobiazg aby odczytać jego aurę wydawało mu się że że powie mu to więcej niż bezosobowe dokumenty. Kiedy Adam chwycił iphona kobiety i skupił uwagę na tym tak kochanym przez współczesnych przedmiocie, zrozumiał iż kilkanaście, może kilkadziesiąt minut temu, kobieta odbyła dość emocjonalną rozmowę z mężczyzną, zerwali przez telefon… Po tym niewielkim ustępstwie na rzecz ciekawości ruszy z powrotem do biedaczki - Proszę o to pani własność szubrawca niestety uciekł ale dostał porządnego kuksańca. - Powiedział z uśmiechem oddając torebkę nie chciał żeby smark wytoczył mu sprawę o napaść czy coś podobnie trywialnego
Kobieta stała wciąż w tym samym miejscu, grupka gapiów już ją opuściła.
- Dziękuję - powiedziała siląc się na uśmiech.
- Czy potrzebuję Pani pomocy z czymś jeszcze ? Mogę Panią odprowadzić niewiele wiem o epilepsji ale nie chciałbym żeby miała Pani kolejny atak pod wpływem emocji. Nie chcę się narzucać - widać było że jest zmartwiony - Ojciec zawsze powtarzał że należy traktować kobiety z szacunkiem - Dodał co było prawdą w przypadku obu ojców śmiertelnego i Stwórcy
Przez twarz kobiety zdążyły przejść kolejno wdzięczność, irytacja i rezygnacja by w końcu wrócić do dezorientacji.
- Jest Pan bardzo miły i… chyba nie tutejszy - uśmiechnęła się. - dziekuję, na prawdę, może pozwoli się pan zaprosić na kawę? - w międzyczasie kobieta przejrzała oddaną torebkę sprawdzając czy ma tam portfel i pieniądze.
Musiał przyznać że dziewczyna mu zaimponowała mimo stresującej sytuacji i karygodnego zachowania ex chłopaka zachowuje się kulturalnie a jednocześnie ma na tyle zdrowego rozsądku żeby sprawdzić czy niczego nie brakuję. Choroba i emocjonalna reakcja raczej eliminowała ją z kręgu potencjalnych łowców Torreador postanowił więc skorzystać z okazji aby wprowadzić w swoje życie nieco socjalizacji która ułatwi mu zachowanie człowieczeństwa.

- Rzeczywiście niektórzy mogliby uznać że wartości które staram się stosować są nieco staroświeckie jednak mi wydaje się że warto przynosić pozytywne aspekty przeszłości we współczesność. Kawa ? Z chęcią znasz jakieś miejsce w okolicy? - dziewczyna nie miała pomysłu na konkretną lokalizację Estreicher podpowiedzieć więc swój własny lokal zrobił to aby mieć możliwość zamówienia specjalną mieszanki dzięki czemu nie musiałby męczyć się ze zwracaniem płynów które nie są krwią. Może nawet zyska stałą klientkę ?
Gdy weszli do środka wampir zaproponował młodej damie pomoc przy zdjęciu okrycia wierzchniego po czym, ściągnął własne westchnął pod nosem słysząc jedną z tych denerwujących piosenek elektro swing “Cóż klient nasz Pan” - Pomyślał kierując się do stolika gdzie ponownie spróbował zachować się jak na kulturalnego młodzieńca przystało odsuwając towarzyszce krzesło. Kobieta skłoniła głowę i pozwoliła mężczyźnie zajmować się nią w jego stylu. Patrzyła na niego uważnie ale jeśli jego zachowanie ją zaskakiwało to raczej pozytywnie.
- Gdzie moje maniery z tego wszystkiego zapomniałem się przedstawić Adam Estreicher.
Kobieta podała wampirowi dłoń.
- Eve, miło mi.
Czy mogę spytać się co porabiasz gdy nie zachowujesz zimnej krwi podczas napaści na ulicy ?
- Spytał mężczyzna.
Kobieta uśmiechnęła się ciepło.
- Pracuję on-line, jestem blogerką.
Kiedy podeszła do nich Elżbieta, Estreicher przywitał ją grzecznie tak jakby wcześniej go tu nie było. Pracownicy kawiarni doskonale wiedzieli jak zadbać o jego potrzeby żywieniowe.
- Dużą czarną bez cukru. - powiedziała Eve składając zamówienie.
- Blogerka to fascynujące i da się z tego wyżyć ? Nie zrozum mnie źle, to jest praca blogi wydają mi się po prostu nową formą dziennikarstwa. O czym piszesz ? Moda ? Recenzje ? Kultura ? - Zapytał autentycznie zaintrygowany - Dla mnie mieszanka - Zamówił wiedząc że specjalnie na takie okazje schowali w lodówce nieco zwierzęcej krwi kawa powinna zamaskować zapach a jeżeli trafi się ktoś z wyczulonym powonieniem zawsze można tłumaczyć że to zalecenia wschodnioeuropejskiej medycyny.
- Nie narzekam. - uśmiechnęła się Eve. - Piszę o różnych rzeczach ale tak, głównie o kulturze. - rozejrzała się - Ale tutaj jeszcze nie byłam, w sumie rzadko bywam w Gary.

Kiedy Elżbieta przyniosła filiżanki, Eve wyciągnęła z torebki trzy różne paski z tabletkami i łyknęła po jednej z każdej, popijając je kawą.
- A ty?
- Po skończeniu Library and Information Science na IU Northwest nie mogłem się pogodzić z upadkiem systemu bibliotecznego więc włożyłem swoje oszczędności żeby stworzyć ten uroczy zakątek który oprócz pysznej kawy i przyjemnej atmosfery oferuję wypożyczanie książek oraz miejsce do potańczenia oraz wiele innych atrakcji - Odpowiedział z uśmiechem - Mam nadzieję że się na mnie nie gniewasz że cię tu przyprowadziłem ? Po prostu wiem że mamy najlepszą kawę w okolicy niestety ludzie są bardziej zainteresowani rozrywką niż spokojną lekturą będę musiał zmienić focus jeżeli chce się utrzymać na powierzchni - Dodał, w głosie słychać było żal.
- Mi osobiście miejsce się podoba, jest oldchoolowe, ale rozumiem o co ci chodzi. Biblioteki to są dla dzieci, połączone z placem zabaw, żeby rodzice mogli zabrać tam dzieci i po udawać, że te się czegoś uczą. - zauważyła i upiła kawy. - faktycznie, kawa świetna - pochwaliła i zerknęła na kelnerkę, w milczeniu przyglądała się bladej kobiecie.

Wampir skinął głową dziękując za komplement i sam zasłonił się podanym kubkiem kawy aby ukryć westchnienie nad kompletnym upadkiem kultury pociągnął długi łyk zastanawiając się jak ubrać myśli w słowa. Zauważył spojrzenie dziewczyny i zanotował w pamięci że musi jakoś rozwiązać problem z karnacją swojej rodziny może samoopalacz albo jakieś kosmetyki maskujące ? Trzeba będzie się tym szybko zająć bo inaczej książe oskarży go o zagrażanie maskaradzie.

- To jest właśnie problem z naszym pokoleniem Evo osiągnęliśmy wysoki poziom edukacji jako społeczeństwo, przynajmniej w krajach rozwiniętych. Niestety książki kojarzą się nam z dzieciństwem, więc trzeba się przeciwko nim zbuntować wymagają zbyt wielkiego skupienia w dzisiejszym pędzącym świecie redundancji i przeładowania informacyjnego ludzie nie mają już siły przerobowej aby myśleć. Biblioteka również nie powinna być kojarzona tylko z książkami, współczesna biblioteka to centrum multimedialno - informacyjne pomyślane jako ośrodek kultury lokalnej. Staram się spełniać te założenia poprzez organizowanie wydarzeń kulturalnych: Seanse starych filmów, organizowanie koncertów na żywo, spotkań autorskich z pisarzami, wieczorów poetyckich ale to wszystko za mało! Muszę rozwinąć część klubową ale zupełnie się na tym nie znam - Przyznał niechętnie.
Eve oparła łokieć o blat i podłożyła sobie dłoń pod brodę.
- Znam sporo ludzi - uśmiechnęła się. - jeśli chcesz mogłabym cię skontaktować z miejscowymi didżejami, a nóż coś z tego wyjdzie? - zakończyła retorycznie unosząc brew.
- Wiesz, ja też już dawno nie czytałam książki na papierze, całą biblioteczkę mam w ebookach.
- Z chęcią dam ci moje dane kontaktowe -
Odpowiedział z uśmiechem na propozycje - Co do ebooków,audiobooków i innych nowoczesnych rozwiązań cyfrowych to uważam je za przydatne narzędzia ale nie potrafię do końca zaufać jako alternatywie. Wystarczy jeden błysk EMP i wszystko idzie do śmieci! Zresztą nie trzeba nic tak drastycznego bo wysoko rozwinięty kapitalizm powoduje że większość rzeczy jest zbudowana tak żeby wytrzymać góra pięć lat i nie opłacało się ich reperować w latach sześćdziesiątych lodówki może nie były ekologiczne ale jedna działała dwadzieścia lat z hakiem co na pewno było oszczędnością zasobów- Zaczął tłumaczyć pasją.- Zresztą wszystko zmierza do tego żeby dana firma miała prawo wyłączać ci zdalnie już zakupione książki cyfrowe stąd wolę jednak wersję analogową którą można wydrukować na papierze ekologicznym.
Eve uśmiechnęła się i kiwnęła głową.
Adam podał jej swój e-mail biznesowy podziękował za miłą rozmowę pomógł włożyć płaszcz i zaprowadził do taksówki.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.

Ostatnio edytowane przez Amon : 18-01-2017 o 13:59.
Amon jest offline  
Stary 22-01-2017, 12:30   #4
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Adam był bardzo zadowolony z dzisiejszego wieczoru wypełnionego przygodą oraz miłą konwersacją. Nie pamiętał nawet, kiedy ostatni raz polował, aby pożywić się z kogoś, kto nie jest jednym z jego poddanych natleniona młoda krew łobuza krążyła w jego martwym ciele dodając mu energii.

Poprosił Elżbietę żeby w wolnej chwili przyniosła mu laptopa czekając na dostarczenie maszyny zaczął wspominać obietnice złożoną ojcu tej miłej dziewczyny.

Jej ojciec był weteranem drugiej wojny światowej, który został łowcą i ruszył do Omaha, aby odzyskać starszą córkę Margaret tajemnicza wróżka wyjawiła starszemu żołnierzowi, że jego latorośl zakochała się w Antonim Marchinga niezwykłym krwiopijcy należącym do starego odgałęzienia rodu Lasombra, który zdecydował się opowiedzieć po stronie Camarilii.

Robert był już zaawansowany wiekiem sześćdziesięciolatek z chorobą serca ponownie ruszył do boju rozpalony furią nie mógł się pogodzić, że jego ukochana córka nie pojawiła się nawet na pogrzebie zmarłej matki a gdy dowiedział się o istnieniu wampirzych mocy je właśnie obwinił o zmianę zachowania Margarity. Niestety staruszka czekała przykra niespodzianka młoda kobieta nie była pod wpływem dyscyplin ani Vitae wiecznie młody bogaty mężczyzna uwiódł ją obietnicą nieśmiertelności podczas spotkania, które udało się Adamowi zorganizować powiedziała ojcu w mało wyszukanych słowach, że nie chcę go znać wkrótce potem przeszła Przemianę porzucając ostatecznie śmiertelny żywot.

Estreicher przekonał starszego Pana, że może mu pomóc zbudować nowe życie w walce z Sabatem potrzeba było doświadczonych wojowników uczynił, więc z emerytowanego żołnierza wiernego guhola w zamian za obietnice możliwości założenia nowej rodziny chronionej przed wpływem obcych.

Torreador spełnił swoją obietnice Robert znalazł partnerkę, która powiła mu córkę i ku wielkiemu zaskoczeniu wampira wierny sługa, który zdążył z upływem lat stać się przyjacielem poprosił o zwolnienie ze służby chciał znów powrócić do bycia zwykłym śmiertelnikiem zestarzeć się i umrzeć w spokoju. Adam sam pamiętał jeszcze jak wielkie jest pragnienie, które odczuwa guhol jednak ku jego wielkiemu zdumieniu tytanicznym wysiłkiem woli ex łowca dopiął swego na łożu śmierci prosząc suwerena o ochronę młodszej córki.

Honorowy bibliotekarz przypomniał sobie o tej obietnicy złożonej wiernemu słudze, gdy zamawiał samoopalacz z dostawą do klubu, jeżeli ta metoda maskowania bladości nie poskutkuje wypróbują kremy maskujące, choć i te mogą się nie sprawdzić biorąc pod uwagę wysokie temperatury i pocenie podczas pracy...

Aby oderwać myśli od przyszłych problemów wyszukał bloga Evy zajrzał jej do dowodu osobistego (w końcu trzeba było się upewnić, że wciąż znajduje się w portfelu!) Więc nie powinno być problemu ze znalezieniem odpowiedniej strony od razu też ustawi śledzenie nowych wpisów.
 
Brilchan jest offline  
Stary 31-01-2017, 12:03   #5
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
Eve Ayin, bo tak brzmiało pełne imię kobiety, posiadała konta na większości portali społecznościowych, jej kanał subskrybowało ćwierć miliona ludzi. Eve pisała o wielu rzeczach, komentowała wydarzenia polityczne i społeczne, była felietonistką, cynikiem i nihilistą. “trudno dziwić się, że nie wyglądamy za dobrze jeśli jemy to co jemy. Trudno dziwić się, że mamy takich polityków, skoro to my ich wybieramy” - tego typu sformułowania często występowały w jej tekstach.
Ostatni jej wpis był dwie noce temu i dotyczył wandalizmu krypt na chicagowskim cmentarzu.


Przed końcem nocy przybył ghul Modiusa, informując o spotkaniu, jakie Książę Gary organizuje jutrzejszego wieczora.
Adam znał już miejscową koterię na tyle, by wiedzieć iż nic nie wypłynie z narady. A na pewno już nic pozytywnego. Wciąż, Estraicherowi nie wypadało tak po prostu nie przyjść.
Adam westchnął nie cierpiał tego typu spędów najchętniej trzymałby się jak najdalej od polityki i zajął się swoimi sprawami jednak nie wypadało okazywać władcy otwartego lekceważenia przekazał więc ghulowi że na pewno przybędzie Pani Marii kazał wyprasować na jutro jego najlepszy frak założy również kapelusz i drogi zegarek który dostał od Marchinga podczas walk z Sabatem żeby odróżnić go od zmieniających kształt diabłów była to jedyna w swoim rodzaju pamiątka… Wampir pogrążył się w rozmyślaniach czy warto zamówić taksówkę ? Będzie to marnotrawstwo pieniędzy których wciąż ma za mało do tego nie ufał samochodom zbyt łatwo ulegały wypadkom i były praktycznie bombą na kółkach z taką ilością paliwa jaką trzeba było wlewać w baki tych wygłodniałych mechanicznych bestii!
Tak! Pójdzie piechotą jeżeli trafi na jakieś złodziej po prostu wystraszy ich Prezencją wyruszy odpowiednio wcześniej aby uniknąć spóźnienia wynikłego z możliwych przeszkód jakie może napotkać po drodze weźmie ze sobą jakąś książkę żeby osłodzić sobie oczekiwanie a do tego zrobi dobre wrażenie. Mimo tych postanowień wciąż był lekko poddenerwowany postanowił więc zapaść w dzienny sen w swojej ukochanej bibliotece.

Zszedł do bunkra i przebrał się w plastikowe odkażone ubrania aby ograniczyć ilość bakterii z którymi stykają się jego cudowne woluminy z pomieszczenia gdzie trzymał te które uważał za najcenniejsze utrzymywano atmosferę beztlenową dla lepszego zachowania papieru tym samym celom podporządkowano temperaturę i światło.

Torreador z rozkoszą usiadł w wygodnym fotelu aby ponownie przeczytać nowe wydanie Mistrza i Małgorzaty uzupełnione o fragmenty wycięte przez cenzorów istnienie tego wspaniałego dzieła było jedną z niewielu drobnostek która sprawiała że cieszył się z powrotu na powierzchnię zasnął nad książką.

Gary nie było tak rozległe jak Chicago, ale poruszanie się piechotą zajmowało czas. Adam nie szukał zaczepki, toteż na takowe nie odpowiadał, jednak pora robiła się coraz późniejsza a nie coraz wcześniejsza, może powinien jednak w drodze powrotnej skorzystać z taksówki?

Posiadłość Modiusa
Adama przywitała Allicia, córka Księcia. Czarnowłosa Róża uśmiechnęła się do Estraichera i gestem zaprosiła do salonu. Czułe zmysły Torreadora wyczuły w pobliżu vitae. Faktycznie, na stoliku spoczywała kryształowa karafka z rubinowym płynem. Obok, na sofie siedziała Evelyn Stephens. Gangrelka trzymała leniwie w dłoni wypełnioną krwią szklankę do whisky. O ile para Torreadorów była ubrana dość staromodnie i gustownie, Evelyn miała na sobie czarne obcisłe jeansy i wysokie świecące szpilki, ramiona okrywała fioletowa bluzka, która “okrywała” nieskrępowane bielizną piersi kobiety jedynie nominalnie.
- Cze Adam - Stephens machnęła wolną dłonią na powitanie. - Sie ubrałeś, Jaśnie Pan się ucieszy - zauważyła. Wampirzyca była uprzejma, na swój “współczesny” sposób.

Adam skłonił się dwornie przed córką księcia miał ochotę ucałować ją w dłoń lecz przypomniał sobie że w obecnych czasach jest to passe z powodu zarazków - Dobry wieczór, Jaśnie panienko cieszę się że zostałem zaproszony już idę tylko powieszę cylinder - Nakrycie głowy wylądowało na wieszaku a Torreador podążył za czarnowłosą pomyślał nawet że może to wyjście skoro miał okazję pobyć w towarzystwie kulturalnych Kanitów ? Niestety te pozytywne myśli szybko stały się nieaktualne gdy zobaczył Evelyne ubraną jak nie przymierzając ladacznica pozwolił aby nie smak zagościł na chwile na jego obliczu żeby sprawić przyjemność buntowniczce po chwili przyjął neutralny wyraz twarzy i skłonił lekko głowę w geście powitania - Witaj Evelyne każdy z nas ubiera się w to w czym, czuję się najswobodniej - Powiedział nieznacznie się przy tym uśmiechając.

Nie skorzystał z poczęstunku gdyż najadł się przed wyjściem wolał unikać niesprawdzonej krwi choć liczył się z tym że będzie musiał “umoczyć dzioba” aby nie urazić Księcia nie podejrzewał wprawdzie że Modiusa posunie się do zatruwania lub dodawania własnej vitea ale widział już w swoim życiu i nieżyciu starszych którzy robili większe głupoty więc jeśli nie wyczuje od władcy niechęci wobec niepijących nie będzie się zmuszać był niepocieszony że drogę powrotną niestety będzie trzeba odbyć w taksówce żałował że u szczytu swojej potęgi gdy jeszcze go było na to stać nie sprawił sobie odpornej na eksplozje limuzyny z kulodpornymi szybami “trzeba będzie naprawić ten błąd jeżeli jeszcze kiedyś będę przy pieniądzach”- Postanowił rozglądając się za kimś wartym konwersacji może Alex opuścił swoją kryjówkę ? Bibliotekarz zawsze cenił sobie starszego Nosfertatu.
Aleksander pojawił się kilka minut później, podobnie jak Adam uprzejmie odmówił napitku. Nosferat przysiadł na sofie po przeciwnej od Evelyne stronie.
- Dobry wieczór Panie Danov czytałem wczoraj informacje o zniszczeniu nagrobków na cmentarzu. Czyżby to był powód wezwania nas tutaj ? Z biednym Michelem wszystko w porządku ? - Adam co prawda nie poszukiwały Glacondy ale widział w Aleksandrze brata naukowca. Po raz pierwszy natrafił na jego badania gdy po opuszczeniu Omaha i porzuceniu książęcego stanowiska potrzebował wyciszyć Bestie. Miał więc niejaki dług wdzięczności wobec świętoszkowatego trupa doceniał wartości jakie ten wprowadza do społeczności krwiopijców i traktował go z szacunkiem ale nie planował podążać ścieżką którą wskazują stare podania gdyż próby bycia bardziej ludzkim od ludzi wydawały mu się po prostu niepraktyczne. Gdyby zdecydował się poszukiwać oświecenia musiałby zrezygnować z przyjemnego polowania jakie uskutecznił zeszłej nocy zamiast tego grzecznie poprosić łobuza o zmiane swego postępowania! Dążenie do doskonałości wiązałoby się również z porzuceniem jego kochanych poddanych i wielkiego projektu który był zdecydowanie ważniejszy niż jakieś parabuddyjskie rojenia.

Żałował że nie ma tu nikogo kto mógłby mieć jakieś pojęcie o ochronie przed atakami z Umbry ale skoro już tu trafił i będzie musiał się wykosztować na taksówkę może warto skorzystać z okazji i powiedzieć głośno o tej obawie ? Może ktoś coś słyszał albo wie do kogo się zwrócić ?

Nosferatu zwykle są najlepiej poinformowani a okazanie współczucia innemu wampirowi może okazać się drogą do serca tego miłego brzydala. Zresztą, naprawdę żałował Michela szaleństwo w jego przypadku było naprawdę ciężkie.
Nosferat słuchał spokojnie a gdy Estraicher zakończył, stary wampir zawiesił w powietrzu palec.
- Bardzo dobre pytanie, Panie Adamie - brzydal przeniósł wymownie wzrok na Allicję. - Moja droga, czy to jest powód dla którego twój Ojciec nas wezwał?
- Zaprosił -
uściśliła znudzonym głosem Evelyne.
Allicja wykonała subtelny gest który można było poczytać za potwierdzenie.
- A czy z poczciwym Michael w zdrowiu? - dopytał spokojnie Nosferat. Znów, Allicja przytaknęła.
- Chyba mnie psychicznym… - powiedziała Gangrelka przewracając oczami.

Bibliotekarz westchnął z ulgą co było zaskakująco ludzkim gestem
- Jak to dobrze że nic mu nie jest. Nie radziłbym lekceważyć klanu szaleńców młoda damo przekonałem się na własnej skórze że wiele prawdy jest w starych podaniach według których za cenę zniszczenia umysłu osiągają większe zrozumienie praw wszechświata nie radziłbym ich lekceważyć lub okazywać im brak szacunku czy zrozumienia. To przydatni sojusznicy i przerażający wrogowie - Doradził młodej wampirzycy głównie po to żeby zająć się czymś do przybycia księcia. Czy mieli tu do czynienia ze zwykłym wandalizmem ? A może chodziło o działalność łowców lub sabatu ? Toreador zaczął zastanawiać się czy Modius zna odpowiedzi na te pytania czy też wezwał ich aby zająć się sprawą ?
Wyraz twarzy Evelyne nie zdradzał cienia zainteresowania, jednak nie zdradzał też braku szacunku dla pozostałych. Gangrelka może była i była młoda i niemądra, ale nie głupia.

Kainitom nie kazano już długo czekać, po chwili ghul księcia zaprosił wszystkich do właściwej sali narad, jak nazywał ją sam Modius. Oczywiście od dawna nie odbywały się tam prawdziwe narady, to wszystko była tylko jedna mała loża szyderców przechodząca momentami w kółko wzajemnej adoracji. Pytanie tylko czym będzie dzisiejszej nocy.

Modius sam pojawił się w pomieszczeniu parę minut po tym gdy wszyscy zajęli już miejsca, a za nim wszedł ghul z butelką czerwonego napoju. Czułe zmysły Estraicher rozpoznały iż nie jest to to samo vitae jakim podejmowała czekających Allicia.
- Przyjaciele. - zaczął uprzejmie i obłudnie Książe. - Nasze poczciwa społeczność zawsze ceniła sobie poszanowanie prawa oraz wynikające z niego swobody. Jednak są przecież też pewne obowiązki. Jestem tolerancyjny i przymykam oczy na wiele wybryków młodzieży, które w Chicago zapewne skończyłyby się Łowami… - mówienie o siąsiednim mieście niebezpiecznie ocierało się o temat jego Księcia, nemezis Modiusa - jednak ostatnie wybryki tych… tej hołoty przebrały miarkę. Jakiś spokrewniony napada na ludzi na ulicach, zapewne bezklanowiec albo prowokator… tak, nie możemy wykluczyć prowokacji ze strony Chicago. Dlatego nie chcę formalnie rozpoczynać łowów, chcę abyście zajęli się tą sprawą i pamiętajcie, nie chcemy “pomocy” Ludina… kiedy Ventrue postawią tu swoją stopę już się ich nie pozbędziemy.
- Oczywiście mój Książe, czy mógłbym prosić o szczegóły ostatniej napaści ? Czy wolisz aby lekkomyślną istotę która nie zaciera swych śladów zachować przy nieżyciu czy z twoich rozkazów ma zostać zabita ? -
Spytał Adam tonem pełnym powagi i szacunku. - Sądzę że warto podejść do tego problemu w sposób naukowy. Logika pomaga rozwiązywać wiele trudnych sytuacji warto więc odpowiedzieć sobie na kilka podstawowych pytań: Ile ataków tego typu miało miejsce ? Czy doszło do złamania Maskarady ? Czy ofiara coś pamięta i potrafi zidentyfikować sprawcę ? Czy osoby trzecie były świadkiem żywienia? Czy utratę przytomności da się wyjaśnić czymś innym niż utratą krwi na przykład walką lub pijaństwem ?

Dopiero gdy zadał te wszystkie pytania uświadomił sobie że źródłem problemu może być jego wczorajsza eskapada nie zamierzał się do tego przyznawać jeżeli nie zostanie do tego zmuszony za pomocą wampirzych dyscyplin.

Modius machnął dłonią.
- Kierujcie się zdrowym rozsądkiem, jeśli to jakieś szczeniaki po prostu ich sprzątnijcie. Jeśli to ktoś silniejszy, groźniejszy, albo podżegacz Ludina… chcę o tym wiedzieć. - wyjaśnił Książę po czym rozsiadł się wygodniej.
- Jakieś cwaniaczki podszywają się pod taksówkarzy i porywają ludzi, znajduje się potem ich ciała osuszone z krwi, zawieszone na hakach głową w dół w jakiś squatach albo na cmentarzu, normalnie koszmar.

Estreicher uspokoił się nieco słysząc że to nie jego polowanie jest źródłem problemu
- Zrozumiano mój Książę, brzmi to jak prowokacja Sabatników, ale równie prawdopodobne jest to że Ludina maskuje w ten sposób swój atak - Powiedział, choć w głębi ducha nie wierzył aby książę Chicago marnował swój czas na Modiusa który od lat nie jest już zagrożeniem - Czy zniszczenie nagrobków na cmentarzu również jest powiązane z porzucaniem ciał ? Może najpierw próbują zaatakować Malkavian oraz Nosferatu aby pozbawić nas siatki informacyjnej i możliwości wczesnego ostrzegania ?
- Albo sami są Maklavianami lub Nosferatu… -
wtrąciła się Evelyne natychmiast unosząc przepraszająco dłonie - bez urazy, ale taki opis jakoś pasuje do tych klanów...
- Czy ktoś już zbadał korporacje taksówkarskie w mieście ? Jeżeli nie z chęcią się tego podejmę -
Zaoferował Adam czując nagle niepokój o Eve czy wsadzając ją do taksówki nie posłał jej na śmierć ? Musiał jakoś sprawdzić czy dotarła bezpiecznie do domu.
- Takie “taksówki” raczej nie należą do żadnej korporacji - zauważył spokojnie Alex, całkowicie ignorując zaczepki Gangrelki - oszuści starają się złapać ludzi wyciągających rękę albo już czekających przy postoju, klubach, restauracjach.
- Rzeczywiście istnieje taka możliwość wszystkie wampiry z Sabatu są spaczone spotkałem kiedyś sabacką Róże która uwielbiała korzystać z akceleracji aby sprawniej zabijać i uważała morderstwo za coś niesamowicie pięknego na szczęście spotkała ją ostateczna śmierć dziesięciolecia temu
- Odpowiedział poważnie na słowa gangrelki żeby mogła poczuć się poważana w dyskusji po czym, odpowiedział Aleksandrowi - Tak, ma Pan słuszność… Wydaje mi się że najlepszym rozwiązaniem byłoby zastawienie pułapki na tych morderców problem w tym że brakuje mi pieniędzy na rozbijanie się taksówkami a nasi przeciwnicy mogą dysponować umiejętnością czytania aury oraz zmiany twarzy jeżeli należą do odpowiednich klanów bądź nauczyli się ich od innego członka sfory wtedy będą nas unikać … - Rozmyślał na głos.
- Jestem pewien, że potraficie znaleźć jednego czy kilku punków na własnym podwórku. - Prychnął. - Panie Danov - Książę zwrócił się do Nosferata - proszę się rozejrzeć po opuszczonych magazynach i innych podejrzanych miejscach, o których Nosferatu przeważnie mają dobre pojęcie. Panno Stephens, Panie Estraicher, miejcie oko na lokale rozrywkowe i ulice, Adamie sam jesteś właścicielem klubu, może warto by zerknąć przez ramię konkurencji? - zachęcał Książe.
- Oczywiście, mości Książę wyśmienicie się składa bo i tak zamierzałem tak uczynić gdyż planuje rozbudowę mojego lokalu - Odpowiedział pochylając głowę w geście poddaństwa postanowił urządzić sobie kolejny spacer tym razem w poszukiwaniu zagrożenia. Po zakończeniu narady rzeczywiście skorzysta z taksówki ale postara się znaleźć taką która najbardziej pasowałaby do opisanych przez Donavana okoliczności.
Dalsza część rozmowy niewiele więcej już wniosła, Modis rozwodził się tylko nad tym, że ostatecznie i tak wszystkiemu winne jest Chicago.
Adam pożegnał się ze wszystkimi nie miał cierpliwości do upartych obsesji księcia który nie rozumiał że jest już cieniem dawnego siebie i w Chicago stanowi co najwyżej temat do żartów “Czy ze mną nie jest podobnie ? Czyż wszyscy nie patrzymy jedynie na czubek własnych nosów z wrażeniem że jesteśmy bohaterami opowieści a reszta to statyści ? Starsi cierpią na to schorzenie mocniej i częściej niż inni. Może ja też niepotrzebnie fiksuje się na teorii o Sabacie ? Podobnie jak książę uparł się w kwestii prowokacji ?” - Te ponure rozmyślania towarzyszyły mu gdy zgodnie z wcześniejszym postanowieniem ruszył w noc pełną zagrożeń.

Zamierzał poszukać postoju taksówkowego zgodnego z kryteriami zasugerowanymi przez Nosferatu . Spróbuje znaleźć podejrzanie wyglądającą taksówkę obada podajrzanych kierowców za pomocą wampirzego wzroku szukając podejrzanych śladów w aurze u kierowcy lub pojazdu jeżeli nic takiego nie znajdzie wsiądzie do pierwszej lepszej nie zarejstrowanej taksówki i poprosi o przejazd na cmentarz zamierzał zbadać zbezczeszczone nagrobki i porozmawiać z Michaelem.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
Stary 11-02-2017, 09:50   #6
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Adam nie był detektywem, jednak zdyscyplinowany umysł bibliotekarza i mola książkowego sprawdzał się przy każdym wyszukiwaniu informacji. Taksówki na postojach posiadały numery i loga swoich korporacji. Wiele z tych sunących po szosach miało zaś oznaczenie “pre booking only”, co oznaczało, że jedyny sposób by taką zamówić, to wcześniej zadzwonić i kierowca nigdy nie zatrzyma się na machnięcie ręką. W sumie, jakby się nad tym zastanowić, największym wrogiem fałszywych taksówek są sami taksówkarze, przecież to oni są ograbiani z klientów, ich pieniędzy oraz reputacji! Może korzystnym byłoby któregoś wypytać?

Adam wybrał wreszcie taksówkę, której kierowca wyglądał najbardziej sympatycznie.

Cóż, był to jedyny obecny tu kierowca płci pięknej. Sam samochód jak to publiczny środek transportu, czułe zmysły wampira zwęszyły alkohol, inne środki odurzające, perfumy, pot, wymiociny, mocz, inne jeszcze ludzkie wydzieliny, oraz choinkę zapachową o smaku kokosowym.
- Dobry wieczór, gdzie jedziemy? - Zapytała uprzejmie kierowca.

Adam naprawdę cieszył się, że wraz z rzuceniem pęt śmiertelnego ciała pozbył się konieczności wszelkiego rodzaju śmierdzących wydzielin trudno mu, więc było wytrzymać ten bród i smród. W radiu akurat Tom, Waits jeden z niewielu wartych uwagi nowożytnych artystów. https://www.youtube.com/watch?v=EtLVXBqfqBY

Wampir uśmiechnął się szeroko i nagle obleśna śmierdząca taksówka stała się idealną oprawą organoleptyczną dla muzyki

- Dobry wieczór, proszę Pani na cmentarz poproszę, wie Pani ostatnio słyszałem, że niezarejestrowane taksówki stały się prawdziwą plagą w mieście czy to prawda? Tak jak byście mieli mało problemów z tym idiotycznym Uberem, co nie? - Torreador sądził, że przyjacielskie ucho i współczujące słowo zupełnie wystarczą żeby zachęcić kobietę do mówienia bez potrzeby marnowania cennej krwi, jeżeli jednak nie da się wciągnąć w rozmowę zawsze można skorzystać z odrobiny Prezencji.
Kobieta nie skomentowała nawet tego, że wampir poprosił o kurs na cmentarz.
- Och to normalnie załamka - zaczęła kierowca - Wie pan, człowiek pracuje na życie, ale i na reputację, a tu takie mątwy kradną ci jedno i drugie. Jak boga kocham, jak bym takiego cwaniaczka dostała, policja nie byłaby potrzebna… - kobieta poklepała schowek przy siedzeniu pasażera?
- Słusznie Pani postępuje a czy podpowie mi Pani, w jakich okolicach te złodziejskie dziady najczęściej szukają ofiar?
- Wtedy będę wiedział gdzie się nie ruszać bez zabezpieczenia sobie uczciwego transportu - Spytał, choć nie bardzo miał pomysł, o co zapytać taksówkarki na razie szukał tylko miejsca zaczepienia. Zapłaci kobiecie i doda niewielki napiwek pięciu dolarów.
- Widzi Pan, powiem Panu jak człowiek: w dzisiejszych czasach to najlepiej na taksówkę dzwonić. A jak już łapać, to tylko taką z logiem korporacji. - Poleciła
Bibliotekarz ledwo powstrzymał westchnienie nie był dobry w przesłuchaniach jednak nie zamierzał wyjść stąd z pustymi rękami i durnymi radami!
- Jestem dziennikarzem czy słyszała Pani coś ostatnio o porwaniach lub zaginięciach ludzi w nielegalnych taksówkach? Może pani znajomi z tego waszego taksówkarskiego SB radia o czymś podobnym opowiadali? Wydaje mi się, że to jakaś miejska legenda, ale wolę spytać się u źródła - Zirytowany tym, że zakłócono mu spokojny wieczór i zmuszono do prowadzenia śledztwa zastosował na krnąbrnej kobiecie wyższą formę prezentacji wprowadzającą w trans teraz powinna pragnąć wprost obsesyjnie żeby zadowolić jego ciekawość odpowiadając na pytania. Może i ludzie, Modiusa od ukrywania informacji będą niezadowoleni, że rozsiewa plotki, ale zabezpieczył się mówiąc, że jest to miejska legenda a nie miał już cierpliwości na więcej delikatności.
Kobietę najpierw wgniotło w oparcie, potem odwróciła głowę do wampira.
- Tak, dwanaście osób tylko w tym tygodniu, podobno parę godzin temu zniknęła następna kobieta, sama, sama boję się jeździć, trzęsie mną za każdym razem, kiedy młody mężczyzna, jakiś punk albo blokers, nie daj boże czarny wchodzi do mojego auta, ale mam kredyt i pożyczkę studencką do spłacenia… - dziewczyna okazała się bardziej gadatliwa niż wcześniej się wydawało.
“No! Wreszcie do czegoś dochodzimy. Może warto zrobić z niej kolejnego sługę? Przydałby mi się dobry kierowca i pomógłbym jej spłacić studencki kredyt… Pomysł do rozważenia później i tak mam za dużo sług i ich problemów...” - Estreicher miał jedną bardzo poważną wadę zbyt łatwo popadał w zadumę i melancholie a teraz przyszedł czas na działanie
- W którym miejscu zaginęła ta kobieta? Jedziemy tam nie musisz się niczego bać, bo ja cię obronię - rozkazał głosem nieznoszącym sprzeciwu - Co studiujesz? - Zapytał po chwili.
- Ponoć ostatnio pisała z sms do współlokatorki z tego hipsterskiego klubu, że jedzie do domu, no i nigdy nie dojechała, boże, mam nadzieję, że nie znajdą jej jutro w rzece albo coś - kobieta teraz już nie kryła swoich emocji, było widać, że jest strzępkiem nerwów.
- Studiowałam historię, mama mówiła, że to strata pieniędzy, oczywiście miała rację… - dokończyła z żalem.
- Eva tylko nie to… Posłuchaj mnie teraz uważnie pojedziesz w to miejsce ja odnajdę ślady pomożesz mi odnaleźć moją przyjaciółkę a ja wynagrodzę cię tak sowicie, że dokończysz swoje studia i nigdy więcej nie będziesz się musiała nikogo obawiać - Powiedział ze zdecydowaniem przywołując całe doświadczenie i zdolności przywódcze, które wypracował sobie podczas lat władania, jako książę Ohma oraz przywódca Podziemnej Kolonii.
-, Ale… Ale gdzie? Przecież ja nie wiem gdzie oni mogli kogoś zabrać! Jakbym wiedziała to zadzwoniłabym na policję, ciała znaleziono w magazynach w dokach, ale takich miejsc jest pełno - panikowała taksówkarka.
- Musimy zachować spokój jesteś w dobrych rękach nie mogę pozwolić żeby kolejna osoba cierpiała z mojego powodu… Jedź tam skąd ją zabrano? Czy wiesz gdzie to jest? Przeszedłem szkolenie detektywistyczne umiem znaleźć trop -Skłamał gładko w nadziei, że uda mu się złapać ślad aury wrogiego pojazdu.

Gdy usłyszał, że zaginioną zabrano z pod Retro Reflections potwierdziły się jego najgorsze obawy, gdy tylko dojechali wysiadł przed wejście i zaczął badać chodnik w poszukiwaniu śladów aury Evy i kierunku, w którym zabrał ją samochód.

- Szybko potrzebuje czegoś do picia zawołajcie mi tu Tomasza i Mirosława - Zawołał do odźwiernego, który pilnował wejścia do klubu. Tomasz był budowlańcem z wykształcenia, dublował za silnorękiego na jego dworze, Mirek zajmował się jego świniami był masarzem oraz weterynarzem w razie, czego będzie potrafił opatrzyć rany obaj służyli mu jeszcze zanim został księciem i pomagali w walce przeciwko Sabatowi. Będą wiedzieć, że na takie wezwanie oprócz zapasu zwierzęcej krwi z za barku trzeba będzie dobrać kogoś na przekąskę w ten sposób zapełni się cała taksówka.

Służący wiele lat ghule, byli ekscentryczni na swój własny, oryginalny sposób. Tomasz całkiem nieźle jeszcze wtapiał się w otoczenie.

Mirosław był zawsze dość nieśmiały, a lata odosobnienia bynajmniej nie wpłynęły na to korzystnie.

Mężczyźni pojawili się bardzo szybko prowadząc ze sobą jedno z młodszych dzieci.

Dziewczyna panicznie bała się światła, ale przecież była teraz noc.

-Nie masz nikogo starszego pod ręką? Dzieci powinny spać o tej godzinie - Powiedział z naciskiem mała była dobra do pobrań krwi, ale w trasie zemdlałaby od jednego pożywienia i byłaby tylko przeszkodą Elżbiety też nie może wziąć, jeżeli nie będzie nikogo dorosłego będzie musiał zadowolić się mało pożywną zwierzęcą krwią z barku oraz tym, co uda się pochwycić na wrogu - Nie mamy za dużo czasu sprawa jest delikatna - Dodał.
-, Ale Proszę Pana - zaczął się usprawiedliwiać Mirosław - Ona tylko tak wygląda, ma już okres, dojrzała jest. - Zapewniał.
- Mirek do cholery jasnej przecież ona jest taka niewielka że zemdleje a jak ma okres to tym gorzej, bo zemdleje jeszcze pewniej! Pakuj się do tej cholernej taksówki jest mokra robota od księcia na zaraz - Przeklął po polsku modląc się w duchu do siły wyższej żeby w pobliżu nie przechodził żaden polonus ani poliglota.

Torreador nie mógł uwierzyć, że ten dureń wyprowadził mu małoletnią, która może służyć do rozpłodu a do tego akurat miesiączkuje! Czy on do cholery nie słyszał, że dzieci to nasza przyszłość?! Zaczynał powoli żałować, że nie skorzystał z poczęstunku u władcy.
Ghul pokiwał pospiesznie głową i już nie dyskutował, Adam zobaczył kątem oka kpiący uśmiech, jakim swojego towarzysza obdarzył Tomasz. Głód wampirzej krwi, izolacja i czas, sprawiły, że ludzie stawali się czymś mniej niż byli wcześniej, Adam mógł wybierać by tego nie zauważać, ale to jeszcze nie oznaczało, że to się nie dzieje.
W takich momentach Adam zastanawiał się czy nie powinien pozbyć się Mirka, którego umiejętności nie były aż tak niezbędne do przetrwania kolonii izolacja niezbyt dobrze wpłynęła na jego umysł… To był jednak problem na inną noc teraz zastanawiał się czy nie będzie trzeba pożywić się na taksówkarce, co on w ogóle zrobi z jej obecnością? Za dużo problemów jak na jedną noc a czas nieubłaganie uciekał. Postanowił zająć się nimi po kolej logiczniej myślący Tomek podał mu niewielki termos świńskiej posoki wampir pociągnął solidny łyk i skupił się na szukaniu śladów aury Evy czas najwyższy wsiąść do samochodu i ruszyć w pościg.

Według statystyk, w Stanach, co dwie minuty gdzieś był popełniany gwałt, morderstwo, co pięć. Miejsca takie jak Gary nie zaniżały tych statystyk… Do zmysłów Adama docierały setki bodźców, jednak nawet matuzalemowi zajęłoby wieki, powiązać je w jakąś spójną, przyczynowo skutkową całość, jeśli oczywiście takowa w ogóle istniała. To był po prostu brutalny świat wypełniony milionami ludzi. Czas zaś płynął.

Były książę Omaha warknął z wściekłości nie dość, że zmarnował Vitae to nie osiągnął oczekiwanych efektów miał dosyć śmiertelnych i tego cholernego świata powierzchni z jego masą bodźców i mieszających się aur! Czasami żałował, że tak go obchodziła ta w sumie obca dziewczyna, ale wiedział, że gdyby zostawił ją teraz jej własnemu losowi straciłby cząstkę człowieczeństwa, o którą tak mocno przecież walczył - Tomek sprowadź mi to tą współlokatorkę zaginionej... Albo nie! Nie mam chęci ani czasu się z nią użerać spytaj się czy pamięta tablice rejestracyjne tej taksówki, co ją zabrała poszukamy ich przez SB radio.
Tomasz otworzył szeroko usta.
-, Ale.., Ale… Proszę Pana, ale skąd, ale jak? - Plątał się mężczyzna, głęboko poruszony tym, ze nie potrafi zadowolić dominatora, teraz to Mirosław uśmiechał się złośliwie.
- Pierdolić to wszystko jest bez sensu! W książkach wszystko jest dużo prostsze - Warknął po polsku - Wsiadać do samochodu już natychmiast - Rozkazał swoim ludziom - Następnie przeszedł już na język Szekspira - Jedziemy do doków - Nakazał taksówkarce dając jej część zapłaty za do tej pory wykonane kursy.
Kobieta powiedziała coś, brzmiało jak modlitwa, chyba po hebrajsku i ruszyła we wskazanym kierunku.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 05-03-2017 o 18:06.
Brilchan jest offline  
Stary 26-02-2017, 00:33   #7
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
Doki
“Doki” były szumną nazwą, dla miejsca, gdzie nie było już niemal żadnego biznesu, i większość magazynów popadła w ruinę, będąc co najwyżej schronieniem dla bezdomnych i szczurów. W Dokach niemal wszystko mogło być możliwe i niemal wszystko mogło ujść płazem. Adam słyszał kiedyś od Evelyn, że nawet kainici wracali stąd czasem z podziurawionym od noża brzuchem. Inni nawet wcale nie wracali, zostawali “do rana”. Trudno było powiedzieć, na ile poważnie można było traktować historię młodej wampirzycy, jednak Gangrelka na pewno miała lepsze rozeznanie w miejscowym “elemencie”, niż Adam.
Taksówkarka jechała dość szybko, jakby bała się, że ktoś zatrzyma auto. Kilka razy słychać było huki, wyobraźnia podpowiadała, że to strzały. Koło jednego z magazynów, czułe zmysły Adama rozpoznały stłumiony płacz.
Wampir nieco niepokoił się że wkracza na terytorium Lucjana starożytnym lepiej się nie narażać jednak teraz miał na głowie większe problemy - Dziewczyno wyciągnij proszę ten pistolet przydałaby się twoja pomoc coś jest nie tak z tamtym magazynem - Wskazał ten z którego dochodził płacz nie był pewien czy jego wpływ na taksówkarkę jest na tyle duży aby dała się przekonać jeżeli nie będzie trzeba poradzić sobie bez niej
Kobieta posłusznie wyciągnęła pistolet, spojrzała na wampira wielkimi oczami.
- Tak bardzo się boję, czy nie możemy tutaj zostać? Wezwijmy policję. - mówiła trzęsącym się głosem.
- Nie absolutnie żadnego wzywania policji może być już za późno kiedy przyjadą ty tu zostajesz z pistoletem w pogotowiu my ruszamy sprawdzić trop. Proszę zaczekaj na nas możliwe że będziemy potrzebować transportu do szpitala - Wiedział że był naiwny ale nie miał serca zmuszać tej biednej żydóweczki żeby oglądała okropności jakie mogą czekać na nich w magazynie. Skinął na swoich guholi i ruszył w kierunku magazynu zamierzał spróbować wkraść się tam po cichu. Jeżeli to jakieś ciemne sprawki rzymianina Adam będzie wnerwiony

Magazynu ani nikt nie pilnował, ani nikt nie zamierzał bronić przed intruzami. Wampir i jego towarzysze bez problemu dostali się do środka.
Tam ukazała im się następująca scena.
Czarnoskóra kobieta, prawdopodobnie bezdomna
Kopała małego chłopca

Torredor poczuł jak zagotowała się w nim krew a jego wewnętrzna bestia zawyła ze wściekłości korzystając z akceleracji rzucił się na kobietę aby jak najszybciej odciągnąć ją od dziecka przyszpilił ją do ściany i zdzielił parokrotnie po twarzy głownią laski
- Ty pierdolona suko! Dziecko katujesz?! Może spróbujesz kogoś kto się może bronić niewyżyty pasożycie społeczny? - gotował się z wściekłości ale udało mu się ograniczyć głos do szeptu miał wielką ochotę po prostu zabić tą wyrodną kurwę tu i teraz! Korciło go żeby ją zaatakować i wyssać z ciepłego truchła wyrodnego matki całą krew nie zrobił tego z trzech powodów: Po pierwszę łamał by zasadę polowania w domenie innego wampira, Lucjan był tradycjonalistą i starym wampirem któremu nie opłacało się narażać, po drugie kobieta była zapewne ćpunką być może chorą no i po trzecie nie chciał żeby dziecko patrzyło na kolejne okropności.

Właśnie chłopiec! Adam powrócił do zdrowych zmysłów i zaczął wydawać swoim ludziom polecenia po polsku
- Mirek choć tu pomożesz mi przytrzymać tą kurwę Tomek sprawdź co z dzieckiem czy ma jakieś trwałe uszkodzenia ? Zabieramy go do bunkra będzie nowym członkiem naszej społeczności chcę wiedzieć czy dasz radę go poskładać czy też trzeba nakarmić go odrobiną vitea? Ta kurwa będzie posiłkiem dla mnie i dla świń ale nie tutaj i nie teraz możliwe że będę musiał pożywić się z któregoś z was bo muszę skorzystać jeszcze z kilku mocy wszystko wam wynagrodzę - Przestrzegł swe sługi następnie zabrał się za przesłuchiwanie kobiety przytrzymwanej przez Wintera dla lepszego efektu zastosował odrobinę Prezencji:
- Co wiesz na temat porwań przez nieoznakowane taksówki?
- Ja nic nie… znaczy, tu w okolicy kilka razy słyszałam jak podjeżdżał samochód, i słychać było wrzaski panienek aaaalbo śmiech, albo oba i wchodzili do budynków, tego tu też, na górze, ale ja problemów nie potrzebuje, nie paczałam.
- Czy widziałaś jakąś podejrzaną działalność ?
- No, hehe -
uśmiechnęła się durnie.
Czy ktoś zaciągał ludzi do magazynów żeby ich zamordować ?
- Ej no, nie wiem czy zamordować, ale ktoś tam czasem zaciąga.
- Jeżeli tak to gdzie ? -
kobieta gestem głowy wskazała wymownie sufit. Wampir znów zarzucał kobietę gradem pytań po chwili dodał
- Jak ci na imię ?
- Beth
-Czy jesteś narkomanką ?
- No, hehe -
znów ten durny śmiech.
- Czy jesteś na coś chora ? - I tak będzie trzeba przebadać jej krew zanim cokolwiek z nią zrobią ale skoro już ją pyta to można dodać do listy.
- Chyba nie, tylko ta głowa ciągle boli.
Gdy już skończył z kobietą, Adam rozkazał Mirkowi zdzielić ją przez łeb. Kobieta straciła przytomność, wampir ukląkł przy chłopaku.
- Witaj nazywam się Adam a tobie jak na imię ? Dziecko miało pewne opory ale urokowi wampira nie dało się odmówić.
- Liroy, proszę pana.
- Wzywałeś pomoc więc przybyłem teraz już będziesz bezpieczny zaopiekuję się tobą, wszystko jest w porządku Matka cię nie skrzywdzi nie musisz się też bać nie jestem żadnym pedofilem nie wytnę ci też organów -
Powiedział z przyjaznym uśmiechem.
- Ta szmata to nie jest moja prawdziwa mama - poskarżył się światu - dobrzę, proszę pana.
- Dobrze, Liroyu teraz wszystko zmieni się na lepsze poczekaj tu chwilę muszę załatwić coś na górze. Mirek ściągaj jej bluzkę rozerwij na pół a potem zwiąż ręce i nogi żeby nam nie uciekła.

Mirek posłusznie darł szmaty z kobiety obnażając ją tym samym.
Gdy już upewnił się że Beth nie będzie sprawiać kłopotu zamierzał ruszyć ze swoimi guholami na piętro tym razem wyciągnie ostrze z drewnianej osłony którą da Winterowi żeby użył jej jako pałki.
Tak przygotowani mężczyźni ruszyli ku górze. Już na półpiętrze, wampir posłyszał rozpaczliwe kobiece wrzaski, nieludzkie wręcz. Toteż, wchodząc na piętro, Adam spodziewał się najgorszych możliwych scenariuszy.
Jednak nic, nie mogło go przygotować na to co zobaczył.
Naga kobieta, wisiała na kilkunastu łańcuchach nad blaszanym koksownikiem, dosłownie centymetry od języków płomienia. Po bokach stały dwie inne kobiety i przyglądały jej się leniwie.

A naprawdę ciekawie, zaczynało się robić, gdy mężczyzna przyjrzał się aurom kobiet. Dwie pancurki były ghulicami, natomiast ta przerażona, wyła nieludzko po części z tej prostej przyczyny że nie była śmiertelnikiem lecz wampirem.

“Dość tego cackania się nie ma co się przejmować Rzymianinem ” - Pomyślał widząc koszmarną sytuację - To guholice spróbuj ją wziąć żywcem, ale jak się nie da to trudno nie może zbiec. - Wyszeptał do ucha Mirkowi wskazując cel. Sam wampir wybrał sobie za cel kobietę stojącą bliżej wyjścia z pomieszczenia wykorzystał akceleracje aby rzucić się na nią i wgryźć się w szyje pankówy. Przywołał też moc Prezencji skupiając ją na oczarowaniu jej koleżanki
Liczył że dzięki zaskoczeniu da radę spić jedną do nieprzytomności a drugą zajmą się jego ludzie korzystając z przewag jakie im zapewni.

Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem nakaże chłopakom przestawić kokosownik i ściągnąć wampirzyce.
Adam kupił swoim ludziom rundę zaskoczenia i dziewczyna z dredem została powalona przez Mirka. Wierzgała się jednak i ghul musiał ją porządnie przekopać by w końcu zaległa nieprzytomna, sam jednak okupił to krwawymi ranami po ugryzieniach i siniakami, silny przecież mężczyzna sapał ciężko.
Sam Adam też nie miał lekko, gdyż dziewczyna którą sam dopadł, postanowiła bronić się nożem i zdążyła nawet rozpruć ostrzem brzuch kainity, zanim jego kły nie spenetrował jej własnego ciała. Dziewczyna wydawała się w pełni świadoma właściwości pocałunku i do pewnego stopnia starała się nawet walczyć z rozkoszą, jaką zadawał jej Adam, ostatecznie jednak zwiędła w szponach drapierzcy, jak każda inna ofiara.

Nawet po odsunięciu koksownika, spętana kainitka pozostawała ogarnięta szałem, jej oczy zostały wydłubane. Adam mógł dokładnie przyjrzeć się teraz jej aurze. Był tam amok, strach, ból, ale i bardziej mroczne widmo wijących się wstęg czerni…

- A to kurwy! Nie dość że torturowali tą biedaczke to jeszcze zniszczyła mi najlepszą bluzkę a przez to że tą tutaj oślepili nie mogę jej nawet uspokoić moją mocą! - Z wściekłości kopnął guholkę z której się pożywił. Wpierw skierował vitea na zaleczenie własnej rany brzucha gdy już to zrobił wziął głęboki oddech - Dobra, robota chłopcy Mirek choć tu zasłużyłeś na nagrodę Szymon jeżeli chcesz możesz zlizać moją krew z ostrza tej dziwki potem masz je obie przeszukać - Rozkazał jednocześnie podchodząc do Wintera rozorał własny nadgarstek i nakarmił rannego w walce wojownika aby odzyskał siły będzie mu jeszcze dzisiaj potrzebny.

- Simon jak już skończysz z tymi kurwami przytargaj z dołu Beth. Upewnij się że Liroy zostanie tam na dole jeszcze chwilę chcę spróbować nakarmić tą tutaj biedaczkę krwią ćpunki w nadziej że to uspokoi Bestie i pozwoli przesłuchać wampirzyce żeby ustalić co się tutaj stało, trzeba uważać żeby nie wyssała ćpunki do sucha. Jeżeli nie dojdzie do siebie trzeba będzie wsadzić jej nóż w serce i odstawić do Księcia.
Beth była wciąż nieprzytomna i to raczej dobrze bo kobieta mogła by zwyczajnie umrzeć ze strachu gdyby wiedziała czy widziała co chciano z nią zrobić. Szalejąca wampirzyca była nie tylko oślepiona, Adam zauważył że z jej uszu wystaje stopiony plastik czy guma, je którą najwyraźniej zalano.
Jednak kainitka nie miała problemów z wywęszeniem śmiertelniczki pełnej krwi i łakomie wyciągała twarz z obnażonymi kłami w jej kierunku.
Faktycznie, trzeba było ją odciągać od murzynki ale też trudno się było dziwić, obrażenia wampirzycy były dość rozległe a próby porozumienia się spełzły na niczym gdyż kobiecie brakowało też języka. Swoją drogą, Adam musiał przyznać, że z punktu widzenia śmiertelnika, były to metody diablo skuteczne.
Kobieta dalej się szarpała, ale w jej aurze Adam nie dostrzegał już szału, jedynie strach, złość, nienawiść.

Mirek którego krew dominatora napełniła szczęściem i entuzjazmem, ochoczo zabrał się do zadania jakie postawił przed nim Adam.
Szymon, który wylizał już nóż do sucha przeszukał dziewczyny. Butelki pobrudzone wampirzą krwią, noże, brzytwy, toporki, łańcuchy, łatwopalne substancje, kwas. Co ciekawe, żadnej broni palnej.
Mężczyźni przytrzymali kobietę a Mirek wepchnął jej dłoń w koksownik. Nie trzeba było czekać długo na wrzask.
- Pierdol się pijawojebie! - wierzgała się zielonowłosa. Ale zimno stali na jej szyi szybko ostudziło jej zapał.

Adam miał swoje podejrzenia co do całej sytuacji tej sytuacji. Prawdopodobnie ma do czynienia ze zbuntowanymi guholicami które porwały wampiry oraz ludzi których traktowały jak bydło dla dzieci nocy z których się pożywiały. Estreicher zagroził przesłuchiwanej, że wytnie jej oczy tu i teraz bez znieczulenia i przeszczepi je oślepionej wampirzycy jeżeli nie usłyszy prawdomównych odpowiedzi na swoje pytania. Użyje Prezencji aby wzbudzić w przesłuchiwanej panikę pamiętając o tym, że ludzie torturowani i przerażeni potrafią potwierdzić każdą głupotę aby ocalić własną skórę skorzysta z wyższych dyscyplin czytania aury aby wyczuć wszelkie kłamstwo w słowach kobiety.
Ghulica wykrzywiła usta.
- Uważacie, że silni mają prawo pożywiać się na słabych? - powiedziała z wyrzutem dziewczyna - No to właśnie to robimy, nie wszyscy ludzie chcą być bezmózgimi niewolnikami jak tych dwóch obciągaczy - ruchem oczu dziewczyna dała do zrozumienia że ma na myśli Mirka i Szymona - dlaczego mam się upokarzać przed jakąś pokraką i lizać jej dupę, albo jej dawać za krew, jeśli jestem wystarczająco silna by sama ją sobie wziąć! - dziewczyna była sfrustrowana i zła (oczywiście też przerażona)
Słysząc to dictum Torreador skrzywił się jakby wdepnął w odchody
- Cóż, za prostacka wizja świata! Dziewczyno takie myślenie szybko doprowadza na skraj szaleństwa i utratę człowieczeństwa! Zupełnie nie rozumiesz prawidłowej relacji pomiędzy sługą a dominatorem. Ja ich bronię daje im strawę, dach nad głową, siłę oraz bezpieczeństwo a oni pomagają mi bronić mojej własności. Kiedyś gdy miałem więcej cierpliwości potrafiłem łamać i robić przydatne sługi z lepszych łowców niż ty ale teraz nie mam już ani ochoty ani cierpliwości męczyć się z takimi pyskatymi niekulturalnymi osobami. Jeżeli masz choć dziesiątą część tego sprytu który próbujesz tu pokazać to zrozumiesz że w tej chwili jesteś słabsza a jedyną twoją szansą na przeżycie jest znalezienie łaskawego Pana. Tylko durny wampir z niską samooceną lub cierpiący na paranoje zmienia cenne sługi w strzępy ludzi! Ja nie upokarzam moich poddanych są dla mnie przyjaciółmi i rodziną! - Adam nie mógł się powstrzymać od udzielenia Pankówie lekcji manier choć wiedział że rzuca perły przed wieprzę.
Dziewczyna pozostawała skrajnie nieufna i podejrzliwa, ale wszelkie kąśliwe komentarze, które zapewne wciąż cisnęły jej się na usta, zachowała dla siebie, być może na te kilka chwil życia, jakie mogła mieć jeszcze przed sobą.

W kwestii porwań, ghulica miała jednak coś do powiedzenia:
- Masz tu swoją podrywaczkę pijawkę - wskazała ruchem głowy głuchoniemą wampirzycę - oczywiście jest ich więcej, wy polujecie na nas ale my na was też.
- No, wreszcie powiedziałaś coś ciekawego! Po co wy jej zapchałście te uszy?! Czy ty wiesz jak teraz trudno będzie ją przesłuchać ?! Mam nadzieje że przed okaleczeniem coś z niej wyciągnęliście ? Powiedz mi wszystko co wiesz o porwaniach i ich kryjówkach -
Nakazał guholicy polecenie ponownie wzmacniając prezencją. Nie zamierzał oszczędzać krwi bo tą dziewczynę też będzie musiał spić do nieprzytomności żeby nie sprawiała problemów przy transporcie.
- Wiesz… nie zamierzałyśmy z nią rozmawiać, jeśli wiesz co mam na myśli… - zaczęła dziewczyna i choć bardzo się starała, dla Adama było jasne, że śmiertelniczka czerpie z faktu iż złapały spokrewnioną dumę. - wiemy jacy jesteście szybcy i… wasze czary, musiałyśmy się zabezpieczyć. - w pewnym momencie coś chyba doszło do ghulicy - nie wiesz o nich? Nie jesteś stąd? Znaczy… wampirem stąd? - przekrzywiła głowę by spojrzeć na Adama na ile pozwalało jej ostrze na szyi - polowała “na taryfę” tak jak inni, Meggy udawała głupią idiotkę, tak udało nam się na nią trafić, nie za pierwszym razem co prawda, najpierw trzeba było rozprawić się z kilkoma frajerami którzy po prostu chcieli złapać jakąś panienkę żeby ją sobie wyruchać.
- Jaka ty jesteś niewychowana, wampiry różnią się między sobą tak samo jak ludzie nie wszyscy traktują śmiertelnych jak bydło. Co rozumiesz przez “tutejszych” ? To jakaś zorganizowana grupa ? Sfora Sabatu ?

Dziewczyna popatrzyła z zaciekawieniem na wampira.
- No… zawsze jest was kilkoro, kiedy jesteście razem to nie ma z wami żadnych szans, jeden jest szefem, jest jeszcze taki doradca, reszta się słucha, no i w zasadzie robicie co chcecie - kobieta mówiła powoli cały czas obserwując ekspresję Adama, jakby starając się sprawdzić czy dobrze odpowiada na egzaminie - tych dwóch pierwszych nigdy nie ruszamy bo są za silni, ale jak są jacyś nowi, przeważnie nie są wiele sprawniejsi od ludzi, nie znają tych waszych czarów bajerów.
Mina wampira z klanu Róży wskazywała na znudzenie i zniecierpliwienie
- Opisz jak wyglądają. Widzisz ci łowiący na taksówki szkodzą wszystkim porwali niedawno osobę która jest dla mnie ważna więc jeżeli masz jakiś pomysł gdzie mogli ją zawieźć a informacja której mi udzielisz pomoże mi ich znaleźć zanim wydrenażują ją do czysta to twoja szansa przeżycia naszej rozmowy wzrośnie dramatycznie
Dziewczyna przełknęła ślinę, która coraz zbierała jej się w gardle.
- świeżaki to różnie, ale kilku bym rozpoznała, wyglądają jak trupy, nie mrugają nie oddychają, tych dwóch starszych to… nie wiem czy to ci coś mówi potworze, ale na początku myślałyśmy że jest ich więcej, dopiero później doszłyśmy do wniosku, że jest tylko dwóch, po prostu… - dziewczyna szukała słowa - zmieniają się. Młodzi zabierają ludzi do ich wspólnej meliny, miejsce gdzie spędzają dzień, krążą po całym Gary, choć raczej unikają doków, dziwne, ale chyba się czegoś tutaj boją. Zazwyczaj przesiadują w klubach, albo mieszkaniach swoich ofiar. Chyba
- Szymonie wsadź ten nóż w serce wampirzycy odstawimy ją do Księcia zapewne ktoś w mieście potrafi czytać w myślach - Rozkazał Adam po polsku. Ghul nawet nie mrugnął powieką i ruszył wykonać polecenie.
- Czy macie jakieś samochód ? - Spytał jeszcze nie bardzo wiedząc jakim cudem przetransportuje tyle istot skoro ma do dyspozycji jedną taksówkę? I jak to niby wyjaśni tej taksówkarce ? “Trzeba będzie zrobić z niej kolejną służącą” - Postanowił niechętnie
Gdy już wyciągnie z krewkiego dziewczęcia wszystkie informacje upuści z niej nieco złej juchy żeby się przespała nakarmi też Szymona a nawet da nieco krwi murzynce aby rozpocząć jej przemianę w użytecznego członka społeczności.
- Nie… ale ona ma. - dziewczyna ruchem oczu wskazała na kainitkę. - zaparkowałyśmy auto w śmieciach na tyłach budynku.
Adam pokiwał głową nie na taką odpowiedź liczył ale nie mógł się spodziewać niczego lepszego
- Dobrze dziewczyno, jestem zadowolony nie zabije cię ani nie zrobię ci większej krzywdy ale nie ufam ci za grosz więc teraz upije z ciebie nieco krwi żebyś zemdlała i nie sprawiała mi kłopotów bo mam za dużo do zrobienia. - Oznajmił po czym, spełnił swoją groźbę, dziewczyna zapiszczała z przerażenia gdy wampir przybliżył się do niej, jednak rozkosz szybko ją rozbroiła i pozwoliła swobodnie oddać się odrętwieniu. Wnet ghulica zapadła w sen.
- Dobra chłopcy, z tego co powiedziała ta pankówa wynika że prawdopodbnie ukryli się w domu Evy. Tą trójkę przydałoby się dostarczyć do posiadłości Księcia ale trzeba jeszcze odstawić dziecko i ćpunkę do klubu… - Estreicher zastanowił się jak ma to wszystko rozegrać - Szymonie pamiętasz jak się jeszcze prowadzi prawda? Wampirzyce zapakujesz do bagażnika trójkę śpiących spitych kobiet posadzimy na tylnym siedzeniu. Weźmiesz też chłopca odstaw go do klubu pod opiekę Pani Marii a Beth w bunkrze na razie trzeba jej trochę odosobnienia zanim zacznę pracować nad jej rehabilitacją. Potem jedz do posiadłości Księcia oddaj mu te dwie guholice i ich ofiarę pod opiekę oraz zdaj relacje z tego co się stało. Podamy ci przez SB radio adres mieszkania Evy poproś Księcia o przysłanie tam jakiegoś wsparcia ja i Mirek pojedziemy przodem- Wyjaśnił plan po czym, zakasał rękawy i wziął się do roboty nakarmił własną Vitea Simona oraz Beth następnie wraz ze swoimi guholami przeniósł nieprzytomne do taksówki wampirzycy i posłał swego sługę z zadaniem uzbroił siebie i swych chłopaków bronią łowczyń większość śmiercionośnej broni zachował dla siebie i Mirka Smithy dostał nóż. Adam nie ufał swoim ludziom z wampirzą krwią którą też zachował dla siebie.

***

Postanowił też że uczyni z Taksówkarz kolejnego ze swoich sług każę jej zamknąć oczy i nakarmi ją odrobiną swej vitea zwykle zanim dołączy kogoś do swej świty upewniał się że dana osoba to desperat której nic w życiu nie czeka narkomani, bezrobotni, osoby w depresji, ludzie którzy nie posiadali rodziny bądź stracili z nią kontakt to wszystko byli idealni kandydaci na jego sługi. Tworzenie guhola jest strasznym czynem zabierasz osobie większość tego co stanowi o jej pięknie wyjątkowości wszystkie cele i marzenia zastępujesz sobą a raczej pragnieniem krwi wiedział o tym z autopsji.
Żałował że musi zrobić dziewczynie tak wielką krzywdę lecz w tym przypadku potrzeby większości. Potrzebował jej jako źródła informacji dziś widziała za dużo nie można było ryzykować że zagrozi Maskaradzie obiecywał sobie że nie zwiąże jej ze sobą zbyt silnie ale połączenie krwi i mocy powinno starczyć żeby dochowała mu wierności na czas śledztwa potem zapłaci jej wystarczająco dużo żeby dokończyła studia i każę jej o sobie zapomnieć przy okazji sprawi że poczuje się bezpiecznie. Powtarzał sobie że wszyscy skorzystają na tym układzie choć wiedział że sam siebie okłamuje…

Jak wampir postanowił tak też uczynił, kilkanaście minut później, kolejna śmiertelniczka stała się ofiarą zachcianek woli nieumarłego.

Tym razem postanowił zastosować coś subtelniejszego niż siłowe lub podstępne podawanie swojej krwi skoro planował w przyszłości odesłać dziewczynę ze swej służby musiał jej sprzedać jakąś opowieść dzięki której zaakceptuje dziwne wydarzenia wokół niej wiedział z doświadczenia że ludzki umysł skłoniony do współpracy wampirzymi mocami oraz vitea jest wstanie przyjąć niedorzeczne historie. Kiedyś miał możliwość nauczenia się mocy dominacji choć była to kusząca możliwość przerażała go bezpośrednia ingerencja w czyjeś myśli doszedł do wniosku że jest to zbyt bezpośredni narzędzie. Prezencja działała dużo bardziej subtelnie nakłaniając ludzi aby czynili coś za sugestią zamiast czynić z nich bezwolne marionetki.

- Posłuchaj mnie córko Jahwe nie chciałem cię w to wciągać ale wolą najwyższego musisz mi pomóc w walce z mordercami którzy są tak naprawdę czcicielami Asmodeusza. Jam jest sługa Alfy i Omegi członkiem sekretnego stowarzyszenia Kabalistów wywodzących się ze starożytnego Rzymu a teraz zamknij oczy abyś mogła lepiej służyć woli naszego władcy dam ci z jego woli nieco siły i odwagi zamknij oczy i otwórz usta - Rozkazał po czym, dał jej pojedynczą kroplę krwi mamrocząc przy tym łacińskie sentencje o sile oraz odwadzę darowanej z niebios. Teraz jeżeli wydarzą się jakiś dziwne sytuacje na przykład obecność czarnej narkomanki i bezdomnego dziecka będzie mógł je wytłumaczyć misją od Boga
Moc wampira wpływała na emocje dziewczyny, która z przymkniętymi oczami kupowała wszystko co kainita jej sprzedawał.
- Dobrze otwórz oczy, dałem ci nieco boskiego blasku teraz powinnaś być nieco zdrowsza i silniejsza. Teraz potrzebuję żebyś ustaliła skąd wyruszyła ta uprowadzona dziewczyna, dowiedziałem się że porywacze ukrywają się w domach swych ofiar więc będzie trzeba tam pojechać.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
Stary 05-03-2017, 14:17   #8
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Jadąc taksówką na spotkanie kolejnego niebezpieczeństwa Adam zaczął zastanawiać się nad swoim życiem. Nie pozwalał myśleć sobie o przegranej jednak zabezpieczył się na taką ewentualność wysyłając Tomasza zwanego Szymonem z prezentami i informacjami do Księcia Modiusa. Nieraz już był w podobnych sytuacja podczas wojny zawsze wtedy nachodziły go melancholijne wspomnienia tym razem powrócił myślami do swojej podróży z gościnnych wybrzeży Wielkiej Brytanii do Ameryki.

***
Od jakiegoś czasu zainteresowania Marco zaczęły się rozchodzić z pasjami sługi. Podczas gdy Adam rozwijał się korzystając z możliwości, jakie dawały Brytyjskie uniwersytety Włoski Torreador skupiał się na swojej obsesji zniszczenia radzieckich służb specjalnych, aby pomścić swą nieśmiertelną ukochaną Demorkę.

Jak każdy posłuszny guhol bibliotekarz robił wszystko, co mógł, aby pomóc swemu Panu utrzymywał kontakty w środowiskach polonijnych i pomógł zbudować całkiem sprawną siatkę szpiegów oraz podwójnych agentów. Z czasem, okazało się jednak, że żaden z nich nie ma serca do podejścia typu płaszcza i szpady. Adam był naukowcem, którego zafascynowała idę stworzenia idealnego schronu, który ocali ludzkość a jego Dominator zatęsknił za ogniem pola walki oraz osobistym wywieraniem zemsty na tych, którzy w jego oczach na to zasłużyli.

Londyńska Camarlila z radością przyjęła w swoje szeregi nowego członka o tak przydatnych i potrzebnych w tamtych czasach uzdolnieniach. Estreicher od dawna zajmował się dla swojego Pana wszelkimi sprawami towarzyskimi, dał się również poznać, jako zdolny pasjonat z chęcią pomagający Starszyźnie zrozumieć współczesność, jeżeli tylko sobie tego życzyli.

Pamiętał, gdy został wezwany, do spotkania dwóch z nich w elitarnym, zamkniętym klubie. Obaj byli siwymi, szczupłymi, dystyngowanymi dżentelmenami, obaj noszą trzyczęściowe garnitury i cylindry. Mówił głównie Lord Adam Ferro, (w jakim sensie i czego jest lordem - tego nie wiadomo do dziś). Zaczął od opisania pokrótce stosunki panujące w Ameryce i na świecie:
- Ameryka wśród śmiertelnych uzurpuje sobie tytuł 'ojczyzny wolności', co jest oczywiście czczą przechwałką, jednak wśród nas to kraj tetryków. Ale spójrz na resztę Europy. Dwie wojny światowe kładły nasz rodzaj jak zboże. I komuniści i faszyści mieli bardzo skuteczne wydziały 'okultystyczne' tajnych służb i sięgnęli dalej niż śmiertelne armie. Europa będzie całkowicie wolna nie dalej niż za dwie dekady. W Ameryce jest inaczej. Stara gwardia, którą miłościwie nam panujący raczyli wykopać z Wyspy w XVII Wieku trzyma się tam do dziś i trzyma wszystko w garści. Amerykę wampirów i śmiertelnych dzieli przepaść, to dwa zupełnie różne kraje, porażający kontrast. To oczywiście szok dla młodych w tamtym kraju. Tutaj, jako śmiertelnicy żyjemy przyzwyczajeni do Królowej i Szlachty, tam - młody wampir jest rzucany prosto do lodowatej wody. Wielu to boli, Oczywiście nasi przyjaciele stamtąd są raczej naiwnymi idealistami bez doświadczenia, którym przydałoby się przewodnictwo. Po prawdzie, ich system edukacji jest koszmarny. Wielu to wtórni analfabeci.
- Raczysz przesadzać, Panie Ferro.

- Ależ zapewniam tak właśnie jest, Henry. I tu właśnie widzimy miejsce dla Pana, Panie Estaicher. Może pan ich nieco oświecić. Wyedukować. Podsunąć odpowiednie lektury. Porozmawiać o filozofii państwa. Poprowadzić zagubionych. Pokazać, że rewolucja to coś więcej niż Rock and Roll... Przecież ten barbarzyński Książę Władimir każę się nazwać Carem! Toż to bezsprzeczne łamanie tradycji Camarilii.
- Rock, Panie Ferro. Zapewniam cię, że Tradycja naszej zacnej organizacji jest tam przestrzegana nasz Drogi przyjaciel Charles of Hanover Książę sąsiedniego Lincoln w stanie Nebraska zapewnia, że tak jest. Nie kłamałby przecież, bo jak na prawdziwego Venture przystało ma w sobie szlachecką krew i to nie byle, jaką bo samej Królowej Victorii
- Mówiąc "Więcej niż Rock and Roll" mówię "więcej niż Rock", jak również "więcej niż Roll", ba - więcej niż obie te rzeczy na raz. Elementarna logika, Henry… Brakuję mi czasów kultury Wiktoriańskiej, ale jak nam udowadnia młody Pan Estraicher dzisiaj również da się wychować młodzieńca kochającego wiedzę i hołdującego starym wartościom.
- Skoro Pan tak mówi, Panie Ferro.
- Tak... Panie Estaicher, proszę się niczego nie obawiać. Edukacja analfabetów to nie będzie nic trudnego. Liczymy, że wszystko zajdzie samo przez się, że kontakt z kimś o Pańskim formacie intelektualnym, kimś z takimi referencjami jak pan - dobrze im zrobi. Prosimy tylko by zadbał pan żeby mieli dostęp do odpowiednich lektur.
- I koniecznie guwernantki, Panie Estaicher, to analfabeci!

- Henry!
- Przepraszam, Panie Ferro.

- Guwernantki... Tylko, jeśli naprawdę będą tego potrzebować. Na budowę biblioteki jesteśmy w stanie wyłożyć w tej chwili milion sześćset tysięcy funtów. Sumę tę będziemy wypłacać w transzach po dwieście tysięcy, co miesiąc, jeśli tylko nasi przyjaciele w Omaha będą zadowoleni z dostępu do książek. Może Pan nam przy okazji meldować, co też czytają i jak kształtuje się ich świadomość polityczna. Na poziomie filozoficznym oczywiście, nie praktycznym.
- Nie chcemy robić z Pana szpiega, Panie Estaicher. Nawet nie możemy zrobić z Pana szpiega, bo oni niczego Panu nie zdradzą.
- Henry mówi prawdę, chodzi o edukację i formację światopoglądu. A w jakim konkretnie kierunku - tego się Pan będzie dowiadywał na bieżąco, będziemy wysyłać listę zalecanych lektur. Odpowiednio nakierowani, nasi przyjaciele powinni sobie szybko uświadomić sobie potrzebę dofinansowania pańskiej inwestycji również z ich budżetu. Poprosiliśmy ich też, żeby przedstawili Pana, jako jednego z nas zresztą jedzie Pan tam także w celach naukowych, aby w praktyce testować ten Pański projekt schronów przeciwatomowych dla Kainitów, Starszyzna Rady jest bardzo zainteresowana Pańskimi badaniami. Nawet taki niewykształcony barbarzyńca jak „Car” Władimir i jego dwór powinien dostrzec powagę oraz potrzebę tych badań, z których sam również skorzysta.
-, Aby reprezentował Pan kulturę Imperialną na odpowiednio wysokim poziomie musi Pan odpowiednio się prezentować, dlatego przekazuję pod pańską opiekę jedną z moich Guholic. Jest doskonałą gosposią do tego szydełkuję i szyje piękne garnitury. Po za tym, jest waszą krajanką z Polski, więc nie będziecie się czuć samotni- Dodał Henry.

Trudno było wtedy powiedzieć, jakie są prawdziwe intencje tych typków, bo oficjalna historia się nie klei. Jednak suma 1.6 Miliona funtów to spory kołek na zawieszenie niewiary. Zdążył już się wtedy nauczyć, że bezczelne wciskanie oczywistego kitu prosto w oczy jest w Londynie salonowym standardem - nikt Ci nie powie "to tajne" albo "nie ufamy ci na tyle żeby o tym rozmawiać" - wszyscy udają szczerość, czasem w ostentacyjnie sztuczny sposób. Tamtejsze wampiry zachowują pozory uprzejmości aż do ostatniej chwili przed oderwaniem ci głowy i rozwleczeniem wnętrzności.

W tamtej chwili wydawało się, że niczego lepszego nie mógł sobie wymarzyć Omaha była jego zdaniem w idealnym położeniu, wystarczająco oddalona od centralnych skupisk ludzkich żeby uniknąć bezpośredniego uderzenia pocisku nuklearnego a jednocześnie wystarczająco blisko nich żeby w przyszłości po kataklizmie je repopulować w imię ludzkości. Nie mógł Wedy wiedzieć, że Książę Omaha był paranoicznym pół kretynem, który już dawno porzucił ścieżkę człowieczeństwa a przedstawiciel klanu Róży w tym mieście to tak naprawdę potężny Tazmisce, który od lat się, aby w dogodnym momencie przeprowadzić atak i przejąć miasto dla Sabatu.

Do Ameryki przybył, jako John Rimm, a raczej jego zwłoki. Czterdziestoletni
Amerykanin, który 15 lat temu przyleciał do Londynu, jako turysta,
poznał miłość swojego życia i został. Według dokumentacji, dzięki której przewieziono trumnę Umarł przedwcześnie na zawał z
powodu nigdy niezdiagnozowanej niewydolności serca. Z rodziną ze
Stanów nie utrzymywałeś kontaktu jednak została ona zmuszona do
sprowadzenia twojego ciała z powodu ostatniej woli, jaką wyraził
jeszcze w Stanach, jako 20-latek przy okazji zapisywania się, jako dawca
organów. Jeśli rodzina nie spełni tych, zachcianek, połowa
ich domu zostanie przejęta przez reprezentujących trupa prawników i
zlicytowana na cele dobroczynne.

Prawdziwy John Rimm w istocie przybył, jako turysta do Londynu 15 lat
temu. Pierwszego dnia został nieumyślnie zabity przez jednego z
Kanitów podczas polowania. Jego poszatkowane zwłoki dawno spłynęły
Tamizą do oceanu a jego prawo jazdy zabrano i był w międzyczasie
kilkakrotnie użyty do małych przekrętów - więc nawet pojawia się
gdzieniegdzie w papierach, co potwierdza, że żył. "Miłość jego życia"
pamiętająca 15 wspólnych lat została "spreparowana" z użyciem
dominacji. Amerykańska rodzina jest prawdziwa, ostatnia wola została
sfałszowana a firmę prawniczą prowadzi ghoul Księcia Lincoln.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 05-03-2017 o 14:38.
Brilchan jest offline  
Stary 02-04-2017, 19:27   #9
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację

Posiadłość Modiusa

Książę nie spodziewał się chyba gości a Alicia wyglądała na mocno zdegustowaną i zaniepokojoną, widokiem okaleczonej kainitki. Modius skontaktował się z Evelyn i polecił jej dołączyć do Adama w obławie na dom Eve, gdzie jak domniemywał ten ostatni, mogli znajdować się Sabatnicy.
- Gangrelka zabierze ze sobą gang tych… motocyklistów. - Wytłumaczył Książę.

Tomasz Smithy zwany również Szymonem bał się przemówić do Księcia, ale MUSIAŁ wypełnić wolę swego władcy, lecz bał się narazić Księciu miasta pamiętał z czasów Omaha, że tak nazwa się rządzącego kanite. Bał się, że Modius zabije go żeby zrobić na złość Panu Adamowi padł, więc na kolana i trzęsąc się ze strachu wlepił wzrok w podłogę
- Jaśniepanie racz wybaczyć, że taka nieważna istota odzywa się do ciebie, ale jestem zobowiązany przekazać ci resztę wiadomości od mojego Seniora - Estreicher zdawał się nie lubić określenia Dominator wolał traktować relacje wampira z guholem, jako średniowieczny układ honorowy. - Pan Adam miał nadzieję, że znasz Jaśniepanie kogoś, kto czyta w myślach żeby przesłuchać. Okaleczona jest członkinią grupy, która polowała i zabijała ludzi korzystających z taksówek, jest ona również diabolistką. Została doprowadzona przed wasze oblicze Jaśniepanie gdyż mój Senior uznał, że może być cennym źródłem informacji, jeżeli dacie radę dotrzeć do jej uwięzionego w okaleczonym ciele umysłu stąd podleczył jej rany i kazał mi przywieźć ją tutaj zamiast litościwe dobić. Nakazał mi również przekazać ci Jaśniepanie dwie łowczynie guholice, które złapały i okaleczyły tą kanitkę obie kobiety są krnąbrne, odporne i potrafią całkiem dobrze walczyć. Posiadają informacje na temat grupy porywaczy potrafią też rozpoznać jej przywódców dwóch Starych. Obie są dumne z tego, co zrobiły tej kobiecie, torturowały ją i czerpały dumę ze schwytania kanitki. Mój Senior powiedziałby, że mimo zagrożenia, jakie stwarzają są cennymi zasobami ludzkimi kiedyś udało mu się przemienić groźnego łowce w wiernego członka swojej świty, lecz los tych dwóch jest oczywiście w twoich rękach Jaśniepanie - Zakończył wypowiedz i jeszcze bardziej wcisnął twarz w podłogę obawiając się złości Modiusa.

Modius nie należał do jakiś specjalnych, kainickich purytanów, jeśli chodzi o kontakty ze śmiertelnymi sługami innych wampirów. Był jednak Księciem (choćby Gary na ile to coś znaczyło) i Torreadorem.
- Przekaż, więc Adamowi, iż wszystko jest w dobrych rękach - odparł jedynie Modius.
Guhol wstał z kolan cały czas pochylając głowę w ukłonie
- Oczywiście Jaśniepanie przekaże mojemu Seniorowi wasze słowa. Nie będę Jaśniepanu już przeszkadzać pomogę wyładować te kobiety a potem wrócę do swoich obowiązków -

Zaczął wycofywać się tyłem, bo Adam powiedział mu kiedyś, że do osób szlachetnej krwi nie wolno odwracać się tyłem. Przekaże nieprzytomne guholice ludziom księcia a potem odwiezie dzieciaka i czarną ćpunkę do klubu. Jak już ich wyładuje na tyłach klubu upewniając się, że nikt tego nie widział będzie mógł pojechać pomóc swojemu Mistrzowi? Pewnie ominie go całą akcja, ale to mu nie przeszkadzało nie lubił walczyć, ale po walce na pewno będzie trzeba kogoś pozszywać a i dodatkowy transport z miejsca akcji pewnie się przyda.


***

Adam ze złością odkrył, że taksówkarka nie miała zielonego pojęcia skąd wyruszyła Eva, właściwie to Torreador musiał przyznać, że ma nierealnie wysokie oczekiwania wobec rzeczywistości, lecz przez ostatnie lata za mocno przyzwyczaił się do własnego małego świata gdzie wszystko funkcjonowało na skinienie ręki. Nie mógł być nawet do końca pewien czy porwaną rzeczywiście jest Eve Ayan! Nie miał jednak innych tropów z pewnością nie zdąży przeszukać wszystkich mieszkań w mieście przed nastaniem poranka pożyczył, więc od taksówkarki to przeklęte płaskie urządzenie zwane dla zmyłki telefonem i z wielkim trudem przesuwając palcami po ekranie, co było tyleż niehigieniczne, co niewygodne ustalił adres domowy potencjalnej ofiary.

Na szczęście, gdy już uporał się z przeszkodami wynikającymi z nieznajomości interfejsu bez problemu odnalazł potrzebne informacje współczesne bibliotekarstwo nie ograniczało się, bowiem jedynie do książek, jest to o wiele bardziej interdyscyplinarny kierunek niż wielu sądzi! Nauczono go zarządzania meta informacją, czyli informacją o informacji w czasach natłoku danych trzeba, bowiem wiedzieć jak korzystać ze źródeł digitalnych i analogowych.

Oczywiście byłoby łatwiej gdyby po prostu ustalił adres zamieszkania na podstawie adresu IP łącza, ale jego zdolności komputerowe nie były na tyle zaawansowane, więc zamiast tego skupił się na badaniu komentarzy na blogu, postów na facebooku, aby dzięki analizie kontekstualnej pewnych szczegółów ustalić adres swojej znajomej.

Teraz wystarczyło sprawdzić numer mieszkania na skrzynce pocztowej a potem poszukać aury nieumarłych przeciwników za drzwiami.

W istocie, Adam mógłby z powodzeniem uzyskać niechlubny tytuł super stalkera! Doprawdy aż dziw brał, ile prywatnych informacji ludzie zamieszczali w sieci z własnej, nieprzymuszonej woli. KGB i CIA poświęcały lata i fortuny na skrawek tej wiedzy, aż do pojawienia się portali społecznościowych. Wampir zachodził w głowę jak bardzo muszą cieszyć się w tych czasach Nosferatu. Może było by szybciej po prostu zadzwonić do jednego z nich?...

Może rzeczywiście byłoby szybciej zadzwonić do Pana Donova albo któregoś z jego podwładnych, lecz Adam był zbyt dumny ze swoich zdobytych wielkim wysiłkiem kompetencji cyfrowych po za tym, nie chciał być winny Nosferatom żadnych przysług. Bibliotekarz zaczął się zastanawiać czy te wszystkie media społecznościowe nie są po prostu kolejnym genialnym pomysłem Technokracji? Czy ludzkość zawsze była taka głupia a on po prostu nie miał wystarczającego dystansu ani doświadczenia żeby to zauważyć? Wszystko wskazywało na to, że Huxley miał rację jego “Nowy Wspaniały Świat” rzeczywiście był bardziej prawdopodobny od mrocznych wizji Orwella.

Adam odnalazł mieszkanie Eve, w pobliżu jednak, nie wyczuł żadnego spokrewnionego, czy też ghula. Aczkolwiek, już z klatki schodowej, widać było, iż drzwi do apartamentu kobiety noszą ślady łomu…
Torreador poczuł przerażenie! Czyżby jego duma sprawiła, że przybył za późno? Z aury wynikało, iż ktoś bardzo niedawno uszkodził te drzwi. Obecnie były przymknięte, ale można by je swobodnie otworzyć. Może to ten chłopak, z którym niedawno zerwała skorzystał z okazji żeby się zemścić? Istniała też szansa, że w środku czaił się jakieś nadnaturalny przeciwnik, który umie skryć swą aurę przed prawdziwym widzeniem.

Przodem szedł Mirosław z nożem w ręku za nim wkroczył Adam trzymając swą szpadą w pogotowiu. Zmysłami wyostrzonymi dzięki wampirzym mocom. Taksówkarka została na dole w swoim pojeździe Estreicher obiecał sobie, że zapyta dziewczynę o imię, gdy tylko zakończą tą sprawę, bo głupio myśleć o biedaczce jedynie przez pryzmat jej zawodu.

Zaraz za drzwiami wejściowymi, Adam zobaczył na podłodze ciało.
Eve leżała w kałuży wymiocin i krwi, choć tej ostatniej nie było jakoś specjalnie dużo. Kobieta miała rozbite usta i złamany nos, oraz nienaturalnie powykręcane kończyny. Blogerka miała na sobie ten sam strój, w jakim wampir widział ją po raz ostatni, obok jej dłoni leżała też torebka. Sam apartament jednak był zdemolowany, stojak na telewizor i komputer pusty.
Adam podbiegł do kobiety i zaczął badać stan jej zdrowia. Oczywistym było, że została ponownie napadnięta oraz miała poważny atak, ale kim byli napastnicy? Zwykli ludzie czy wampiry? Nie znał się na medycynie, ale miał nadzieje, że wyostrzone zmysły oraz aura pechowej kobiety podpowiedzą mu jak poważny jest jej stan: Czy wystarczy zawieźć ją do szpitala? Może należałoby ją wspomóc Vitea? W ostateczności byłby gotów dokonać na niej przemiany! Nie tak sobie wyobrażał stworzenie Potomkini zawsze uważał, że jeżeli kiedykolwiek podejmie taką decyzje przemieni wieloletniego guhola lub guholice za pełną zgodą i świadomością tej osoby. Jednak to była sytuacja szczególna czuł się odpowiedzialny za tą kobietę! Nie chciał żeby jej piękny umysł zgasł bezpowrotnie!

Aura powiedziała Torreadorowi to, czego oczy i umysł w pierwszym momencie nie spostrzegły: Wyglądało na to, że Eve zastała swoje mieszkanie w takim stanie, w jakim było obecnie, to musiało spowodować u niej atak, w czasie, którego nabawiła się obrażeń głowy. Kobieta miała, co prawda słaby puls, zapewne bardzo trudny do wyczucia podczas egzaminacji jednak nie dla zmysłów wampira. Adam widział jednak teraz, strużkę krwi, wyciekającą z ucha kobiety. Prawdopodobnie Eve właśnie umierała, nawet, jeśli dojechałby do szpitala, mogłaby skończyć, jako warzywo. Adam nie mógł oczywiście wiedzieć tego na pewno, z drugiej strony nie mógł nawet wiedzieć, czy podczas ataku i upadku na podłogę, kobiet nie skręciła sobie karku.
~Nie ma doświadczenia w używaniu, Vitae więc jej organizm najprawdopodobniej nie wyleczyłby ran, jeżeli nie będzie zainteresowana życiem kanitki zawsze mogę zaoferować jej bezbolesną śmierć ~- Pomyślał i powziął postanowienie - Dobrze, że nie jestem w żadnym innym mieście, bo miałbym kłopoty, wybacz mi moja droga spróbuję dać ci Mroczny Dar - Uklęknął nad biedaczką i zaczął wysysać krew z jej umierającego ciała, gdy skończył ten etap rozgryzł własny nadgarstek, aby nakarmić ją własną Vitae - Wróć do mnie Evo masz zbyt dużo do zaoferowania światu, aby odchodzić w tak smutnych okolicznościach - Szepnął do dzielnej kobiety.

 
Brilchan jest offline  
Stary 01-06-2017, 20:54   #10
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
Pierwszy krzyk Eve wprawił szyby jej apartamentu jak i serca adamowego ghula w drżenie. To nie było spokojne spokrewnienie, Mirek niemal przypłacił je życiem. Adamowi udało się okiełznać, żer swojej córki dosłownie w ostatnim momencie. Gdy kobieta odzyskała poczytalność jej piękna twarz wyrażała zakłopotanie i ból. Wylewała rozrzutnie powiekami vitae, które przed chwilą tak łapczywie wysysała z człowieka.
Adamowi w końcu udało się wyprowadzić córkę z budynku i wsadzić do taksówki.
Kiedy Rachel, jego nowa ghulica zawiozła ich do klubu, już niemal świtało. Eve szybko robiła się senna, niemal zasnęła ojcu na rękach.
-Spokojnie, wszystko będzie dobrze, jesteś już bezpieczna- Szeptał uspokajająco do nowo stworzonej córki. Choć nadchodził świt i sam czuł zmęczenie Adam czuł się w obowiązku wydać swoim podwładnym polecenia: Rachel miała zostawić swój numer telefonu i podrzucić do klubu rachunki za kredyt studencki. Oczywiście Estreicher nie mógł obiecać że wszystko od ręki spłaci ale z pewnością będzie stopniowo pomagać. Mirosław miał przeprosić dziewczynę którą wystraszył wyciąganiem na siłę ze schronu, miał jej obiecać że nigdy więcej nie będzie stosować wobec niej przemocy oraz przekazać że Adam odwiedzi ją następnej nocy. Beth ma zostać przebadana na choroby krwi, materiał do badań pobierać za pomocą strzykawki jednorazowej podać jej też nieco mojej vitea którą trzymamy w razie wypadków medycznych.

Pani Maria miała zająć się małym Liroyem ocenić czy biedak odebrał jakąkolwiek edukację. Po za tym jak tylko Tomasz wróci ma oprawić jednego ze świniaków krew ma zostać przelana do bańki na mleko i pozostawione razem z chochlą żeby jego córka miała co zjeść rano a mięso posłuży do zrobienia uroczystej kolacji podczas której powitamy nowych członków naszej podziemnej rodziny.

Gdy skończył wydawać polecenia pozwolił sobie na sen w odosobnionym pomieszczeniu Eva została ułożona na pryczy pod przeciwległą ścianą.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172