Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-05-2018, 00:29   #141
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
- A apropo łoża… może się tam przeniesiemy? Miałam kogoś związać. - Agnese uśmiechnęła się odrobinę diabelsko.
- Zawsze uważałam, że ma pani genialne pomysły - stwierdziła Gilla odrywajac się od wampirzycy oraz wyskakując z wody. Zaczęła się wycierać. Zaś markiz wcale nie wyszedł sam. Wziął na ręce ukochaną i razem z nią wydostał się z basenu. Dopiero wtedy usadowił ją na ławie, podał ręcznik. Właściwie sam miał ochotę powycierać kobietę, jednak miał też ochotę na szybkie łóżko. Obydwa cele wykluczały się, więc wybrał ten ważniejszy. Chwile później wszyscy ruszyli do pokoju omijając służbę, która uprzątnęła już większość zniszczeń, poza zabrudzonymi ścianami, które można było tylko pomalować.

Elegancka komnata pięknej wampirzycy była zamknięta na klucz oraz non stop pilnowana, także podczas ataku. Dlatego pozostała nietknięta, podobnie jak inne okoliczne. Były tutaj wspaniałe meble, stoliki, szezlong, potworna masa bogactwa oraz szerokie łoże.
- Skarbie, w garderobie, po prawej stronie powinna być skrzynia z takimi jedwabnymi linami. Przyniósłbyś je? - Agnese uśmiechnęła się. Wspomniany przez nią przedmiot był raczej elementem dekoracyjnym, do podwiązywania zasłon i tkanin, ale teraz mógł nadać się idealnie. - A panią zapraszam na łoże. - Mrugnęła do Gilli.
Markiz natychmiast poszedł po liny przynosząc zaraz cały pęk. Chyba faktycznie był zainteresowany, co ona wymyśli. Ghulica zaś udawała skruszoną dziewoję.
- Czy mam się wcześniej rozebrać? - spytała przestraszona niby Gilla. - Ach, boje się, co mi zrobicie okrutni pogromcy?
- Kto tu jest pogromcą
? - Agnese udała zaskoczenie. - To zależy jak bardzo jesteś przywiązana do tych ubrań, moja droga. - Uśmiechnęła się niewinnie.
Przyjęła podane liny od markiza i uśmiechnęła się do niego ciepło.
- Ale ty skarbie musisz się rozebrać.
Gilla przewróciła oczami, jakby mówiąc: Wiedziałam! Zaczęła teatralnie zdejmować strój dochodząc wreszcie do sytuacji, jak ją mamusia porodziła. Zaś markiz zdziwiony spojrzał na Agnese, ale uśmiechnął się.
- Tylko ja? - spytał wesoło zdejmując strój.
- Co mam teraz uczynić? - spytała Gilla ściskając nóżki oraz kryjąc klasycznym kobiecym gestem piersi i swoje łono przed natarczywym spojrzeniem. - Proszę, nie bądźcie zbyt surowi, jestem niewiniątkiem prawdziwym.
- Hm… chyba zacznę od knebla
. - Zażartowała Agnese.
Gdy Gilla przysiadła na łożu, wampirzyca delikatnie wzięła je dłonie i zaczęła je z sobą wiązać z pomocą liny. Ostrożnie by za bardzo nie ucisnąć.
- Nie powinnam się rozbierać, bo znów będziecie zajmować się mną. - Delikatnie gładziła dłonie ghulicy, ciesząc się dotykiem jej skóry. - Położysz się?
- Skoro każesz tak. Obawiam się ciebie, muszę wykonać każdy twój rozkaz
- przyznała ghulica układając się na plecach. Agnese poczuła, jak drży oraz jak jej ciało leciutko napręża się. Niewątpliwie, Gilla była podniecona.
Wampirzyca mimo wcześniejszych ostrzeżeń rozebrała się szybko i kładąc się na Gilli sięgnęła ponad jej głową i zaczęła wiązać drugi koniec liny łączącej dłonie ghulicy do wezgłowia łóżka. Znów robiła to niespiesznie, uważając na dłonie kobiety,
- Ach skarbie… Na skrzyni obok lustra powinien być mój szal. - Uśmiechnęła się do markiza. - Wybacz, że cię tak ganiam.
- Oczywiście, szal
- markiz skoczył szybko. Agnese coś kombinowała, ale co? Zaś Gilli chyba się to podobało. Alessandro znał ją już na tyle, żeby wiedzieć, iż odczuwa przyjemność.
- Uch, co właściwie powinniśmy uczynić, wielka królowo? - spytał wesoło Colonna.
- Możesz wziąć kolejną linę i delikatnie wiązać ją wokół nogi Gilli.
Markiza zajął się szybko wiązanie. Owinął linkę wokoło kostki ghulicy, zaś inną wokoło drugiej. Tymczasem Agnese usiadła okrakiem na ghulicy, tak, że miała jej piersi tuż przed swoim łonem i delikatnie ułożyła złożony kilkukrotnie szal na oczach Gilli.
- Uniesiesz lekko głowę? - Powiedziała ciepło, pochylając się nad nią.
- Ach signora - wyszeptała ghulica wykonując polecenie. - Kocham cię.
Natomiast markiz spytał.
- Linki przywiązać do boków łóżka? - gdyby tak zrobił ghulica byłaby rozciągnięta, z rozłożonymi nogami niczym na rysunku da Vinciego.
- Doskonały pomysł, kochanie. - Agnese zawiązała szal, za głową Gilli, tak by supeł za bardzo się nie wpijał i położyła się na niej. - Zostawię cię na chwilkę samą, dobrze kochana? - Wampirzyca przesunęła delikatnie palcem po wargach kobiety.
- Tak pani, muszę być ci posłuszna - wyszeptała próbując się ruszyć, ale linki trzymały mocno.
- Ha, mam ją już - uśmiechnął sie markiz, ale zarazem zdziwiony był słowami Agnese. Jego spojrzenie pytało, dokąd idziesz, prosiło, nie odchodź. Agnese podeszła po cichu do skrzyni stojącej w sypialni, dając znak markizowi by też się odsunął. Wampirzyca przyglądała się z zachwytem ich wspólnemu dziełu, jednocześnie wyjmując z leżącego na wierzchu woreczka kulki i olejek. Chciała dać Gilli czas by oswoiła się z sytuacją. Choć to nie całkiem była trafiona koncepcja. Ghulica bowiem niewątpliwie myślała sobie: co będzie, co moja pani wymyśliła? Czekała podniecona oraz niepewna. Oczywiście tym bardziej, że markiz także odstąpił od niej zgodnie z poleceniem narzeczonej. Skinął ze zrozumieniem. Kojarzył kuleczki. Tyłeczek Gilli będzie mocno wypełniony. Agnese wzięła olejek i zaczęła je dokładnie naoliwiać bawiąc się nimi w dłoniach. Ucałowała bezgłośnie markiza i podała mu kuleczki by kontynuował, a sama przyklęknęła przed nim i zaczęła całować jego męskość, uważnie obserwując kątem oka swoją służkę.

Gilla nie ruszała się, czasem tylko nerwowe drgania, jakby rozglądając się. Oczywiście mając zakryte oczy nie mogła widzieć niczego wokoło. Była mocno rozciągnięta, ale względnie wygodnie. Można sobie było wyobrazić jej myśli, przesiąkniete pytaniem: co wymyślą? Jednak markiz … kiedy podała mu kulki, zaczął je oliwić oraz przyglądać się im. Dla niego były one związane nieodwołalnie z intymnością kobiecą, zaś to będzie chyba zawsze zagadką dla mężczyzn oraz czymś co pociąga wyobraźnię.
- … - prawie wyrwało mu się, kiedy ujęła jego męskość oraz pocałowała ją. Spojrzał na nią w dół oddychając ciężko, bowiem nagle zrobiło mu się gorąco. Jego malutki penisek powolutku powiększał się. Jeszcze zwisając bezładnie, jeszcze leżąc niczym sflaczały bukłak, jednak Agnese wiedziała, iż może być dużo większy oraz naprawdę bardzo twardy, chociaż jednocześnie delikatny. Wampirzyca podniosła się i przejęła od niego zabawkę. Należało wrócić do opuszczonej Gilli. Jednak zamiast usiąść na łóżku, wypięła się tak by markiz miał do niej dostęp. Chwyciła kulki w jedną dłoń, a drugą bez słowa wsunęła pod Gillę, szukając jej tylnego otworka. Ostrożnie rozdzieliła pośladki i delikatnie wsunęła do środka naoliwiony palec. Zaczęła wsuwać go i wysuwać po kawałeczku, przygotowywując swoją kochankę. Ona przygotowywała Gillę, zaś markiz dobrał się do niej. Jego męskość była zdecydowanie jeszcze niegotowa, ale usta przywarły do szpareczki ukochanej, zaś dłonie oparły się na jej biodrach. Wampirzyca poczuła ten namiętny dotyk. Jednak oprócz markiza, także ghulica niemal poderwała się zaskoczona. Tylko sznureczki przytrzymały ją na łożu. Wampirzyca czuła jak mięśnie jej tylnego otworka pracują. Jak zaciskają się, ażeby ponownie się rozluźnić. Jakby chciała się oddać i jakby jednak żywiła trochę lęku nie widząc nic oraz musząc się poddać niewiadomemu działaniu.
- Ach proszę … - jęknęła czując palec wampirzycy wewnątrz swojej pupy. Jednak nie powiedziała, czy prosi, ażeby go wyjąć, czy aby włożyć głębiej. Agnese wysuwała palec i wsuwała coraz wolniej, coraz częściej zostawiając go na chwilę poza ghulicą, aż przy którymś ruchu wsunęła dwa paluszki i powoli niespiesznie kontynuowała cały proces. Poruszała przy tym powoli biodrami, by zachęcić markiza do igraszek.
- Aaa … - Gilli wyrwało się, kiedy poczuła dwa palce w swoim tylnym otworku. Agnese czuła, jak te mięśnie pulsowały coraz szybciej wokoło jej paluszków. Ale nagle sama poczuła palce markiza, nie w tyłeczku, ale w samej słodkiej cipce. Usta pieściły ją, później jednak zastąpiły je paluszki przesuwając się po karbkach wewnątrz pochwy. Najpierw wolniutko, później szybciej.
- Kocham cię - wyszeptał.
- Jestem najszczęśliwszą wampirzycą na świecie. - Odezwała się w końcu, znów wyjmując palce z Gilli. Teraz jednak zamiast wrócić nimi powolutku wsunęła pierwszą kulkę.
- Jestem najszczęśliwszym narzeczonym wampirzycy na świecie - odpowiedział markiz, zaś Gilla nic nie powiedziała, tylko jęknęła, bowiem zamiast palca poczuła kulkę. Znała jej już, były kiedyś w jej pupie i podniecały ją, aczkolwiek wkładanie tych największych było mało przyjemne. Za to później sprawiały, że podniecenie gwałtownie narastało. Agnese zostawiła kulkę, trzymając pozostałe w dłoni i zaczęła całować ciało swojej Gilli. Pieściła ustami jej skórę, na udach, brzuchu, nawet nie zbliżając się do jej intymnego kwiatu.
Tymczasem do paluszka markiza w jej szparce dołączył drugi. Wśliznął się do pupy i Alessandro zaczął nimi poruszać tak, że niemal stykały się ze sobą przez cienką powierzchnię ciała. Czynił to specjalnie, nie szybko, ale mocno oraz zdecydowanie. Agnese przygryzła wargę, nie chcąc wydać z siebie jęknięcia. Chciała jak najmniej zdradzać Gilli co się dzieje wokół, by jej głowa pracowała i tworzyła własne obrazy. Dłuższą chwilę całowała ją i poruszała swoimi własnymi pośladkami, napierając na palce Alessandra, w końcu jednak sprawnym ruchem wsunęła kolejną kulkę.
- Ach! - głośno jęknęła Gilla. Ta kulka była już większa. Wprawdzie wampirzyca zrobiła to szybciutko, ale jednak na momencik mocno rozciągnął się tylny otworek ghulicy. Chwilę później jednak znowu na jej obliczu była jedynie błogość oraz pragnienie. Bardzo chciała kontynuacji nawet nie wiedząc, jaka będzie. Zaś Alessandro nie zmieniał tego, co robił. Bawił się nią, jej intymnościami, pieścił mocno oraz tak, iż wampirzyca czuła coraz większe podniecenie. Ciężko pieścić kogoś będą samemu pijanym rozkoszą. Wprawdzie opanowywała się jeszcze, lecz kto wie, jeśli markiz będzie kontynuował. Agnese nie była też pewna czy chce się opanowywać. Jej palce pieściły tylny otworek ghulicy, zahaczają o cienką linkę, która z niego wystawała. W końcu nie wytrzymała i zaczęła się bawić kulkami wyciągając je i wpychając, ale tak by nie wysunęły się ze środka. Po niezbyt długiej chwili takiej zabawy, wepchnęła trzecią. Przez momencik mięśnie Gilli stawiły jakby opór, mimo, że starała się je rozluźnić. Ale to tylko moment, sprawny ruch wampirzycy i trzecia kuleczka znalazła się w ciele ghulicy, która mocno odetchnęła.
- Pani … - jęknęła chyba bardziej z przyjemności, niż czegokolwiek innego, nawet jeśli przez chwilę poczuła dyskomfort. Natomiast wampirzyca poczuła, jak nagle paluszki markiza wyszły z niej, za to pomiędzy płateczki wdarł się gwałtownie pełny, wyprostowany już męski kogut nabijając ją mocnym ruchem. Markiz też bawiąc się jej cudami chyba tylko czekał, aż wreszcie mu stanie, by móc wykorzystać ową męską pałkę.
Agnese uśmiechnęła się. No to należało przyspieszyć. Pochyliła się, tak że jej nos zanurzył się między płatkami Gilli i już bez skrępowania, pomagając sobie ustami wpychała kolejne kulki, po każdej mocno liżąc i całując nabrzmiały otworek. Największe kulki już Gillę bolały. Widać było grymas, ale nie chciała, by przerwać. Wiedziała, że czasem rozkosz łączy się z bólem właśnie. Jęczała jedynie po każdym mocnym ruchu wampirzycy wypychającym kuleczkę, potem zaś ciężko oddychała poddając się jej pieszczotom. Jednak sama także była brana i wiedziała, że podniecenie działa na nią identycznie, podobnie na markiza, który poruszał się w niej coraz szybciej.
Gdy ostatnia kulka znalazła się w środku. Agnese zaskoczyła markiza po prostu mu uciekając. Otworzył, aż usta ze zdziwienia i nieprzyjemnego zaskoczenia. Był rozpalony i pragnął jej. Agnese usiadła na brzuchu Gilli patrząc na niego z uśmiechem i wskazała bez słowa, rozpaloną szparkę ghulicy. Zaskoczony mężczyzna spoglądał na nią chwilkę, ale uśmiechnął się do swojej ukochanej układając wargi w bezgłośne słowa: Potem chcę ciebie i chcę to zrobić w tobie! Nie odzywał się, ale jego słowa aż krzyczały głośno. Gilla leżała rozciągnięta. Biodra miała nieco uniesione, gdyż pod ich górę Agnese podłożyła poduszeczkę tak, zeby swobodnie wkładać kulki. Jednak jeszcze łatwiej było dzięki temu markizowi. Najpierw sięgnął jednak ustami do swojej ukochanej, do jej słodkich warg, zaś potem nagłym ruchem wszedł w Gillę. Ghulica była mokra, podniecona szalenie. Tylko dlatego mogła przyjąć w sobie ten nagły szturm czerwonego, nadętego koguta, który miał ochotę podziobać jej kobiecą intymność.
- Aaa … - krzyknęła wręcz, zaś sznury ponownie napięły się. Zaskoczona ghulica jakby chciała coś zrobić, ale nie mogła. Musiała czuć i męskość i wszystkie kulki, które potężnie zwiększały odczucie ciasności oraz mocno wpływały na podniecenie. Markiz nie mówił nic, brał Gillę raz za razem wpatrując się w Agnese. Podpierał się jedną dłonią, zaś drugą przyciągnął ją do swoich ust. Wampirzyca obróciła się, tak, że jej kwiat znalazł się tuż przy ustach Gilli, tak by ta mogła sięgnąć językiem jeśli będzie chciała. Sama nachyliła się opierajac się po bokach kobiety, tak by móc swobodnie całować sie z biorącym ghulicę markizem.

Wszystko trwało. Markiz kochał się już tyle razy dzisiaj, że kolejny wytrysk nie nadchodził szybko, za to Gilla gwałtownie dochodziła. Agnese nagle poczuła jej wargi na swoich intymnych wargach, jej język w swojej szpareczce, jej namiętny dotych tam gdzie była najwrażliwsza. Zaś jej usta opanował markiz. Całował namiętnie, niczym niespełniony kochanek, niczym ktoś, kto oszalał z szalonej miłości. Chciał ją, całował ją, zaś jego poruszajace się biodra przygważdżały ghulicę, która pieściła Agnese. Ale czasem przerywała nie mogąc opanować jęku. Wreszcie nagle głośno krzyknęła coś, czego nie dałoby się wyrazić żadną literą żadnego alfabetu i zaczęła drżeć. Dobierała się ciągle do kwiatu Agnese, ale już nie mogła tak się skupić. Orgazm targał nią, targał jej nogami, rękami, całym ciałem. Jęczała, krzyczała, zaś intymność Agnese doskonale czuła owe podmuchy wydobywającego się głosu. Tym bardziej, że ciągle była brana, że kuleczki w jej tyłku gwałtownie wszystko wzmagały tworząc jakiś cudowny wir, którego nie potrafiła ogarnąć natomiast musiała mu się całkowicie poddać. Markiz zresztą także dochodził. Agnese doskonale znała to spięcie ciała, ten gwałtowny ruch nie chcącego ją wypuścić pocałunku oraz wiedziała, co właśnie dzieje się w łonie cudownej Gilli. Agnese chciała by oboje odreagowali. By dali z siebie wszystko, więc grzecznie czekała, aż się uspokoją. Dobiero. Potem rozwiązała wszystkie pęta całując nadgarstki i kostki Gilli. Czuła, że sama jest nakręcona tą zabawą, ale nie poganiała nikogo.

Ghulicę zresztą ciężko było poganiać. Leżała niczym kłoda pogrążona wewnątrz swojej własnej krainy przyjemności. Miała przymknięte powieki, rozmarzony wyraz twarzy oraz uśmiech. Była rozwiązana. Jednakże leżała dalej. Oraz chyba, naprawdę!, usnęła. Była naprawde ładna, nie tak piękna, jak Agnese, ale naprawdę ładna, zgrabna oraz w tej pozycji bardzo kobieca. Miała ładne piersi, bardzo mocno zaznaczone, duże sutki, wąską talię oraz ładne biodra, może nie bardzo kobiece, ale ładnie komponujące się z kobiecym kwiatem. Odrastające włoski rzeczywiście wyglądały jakoś naturalniej, podkreślając jakby to, co się kryje wewnątrz tego ciemnego meszku. Wpatrywała się w nią, rzeczywiście miała ładną oraz dzielną ghulicę. Oraz świetnego narzeczonego, który siedział obok wpatrując się w nią, co więcej wpatrywał się z uśmiechem oraz pragnieniem. Rzecz jasna, nie mógł jeszcze się zająć swoją ukochaną, chociaż bardzo chciał. Lecz chciał bardzo.
- Hm - powiedział do Agnese - zostawmy łóżeczko Gilli. Wolałabyś biurko, a może fotel - spytał. - Bowiem tak bardzo cię kocham oraz tam mocno pragnę - wyszeptał namiętnie podchodząc do niej. Męskość markiza była malutka, pokryta soczkami ghulicy, ale to nie miało znaczenia. Całować, pieścić, mógł także teraz.
- Chętnie dosiądę cię na fotelu. - Wampirzyca mrugnęła do niego i podniosła się z łóżka. - Chyba, że chcesz się mną zaopiekować? Może szezlong?
 
Kelly jest offline  
Stary 12-05-2018, 21:14   #142
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Nie czekając na odpowiedź Alessandra, Agnese pociągnęła go w stronę szezlongu. Tuż przy meblu zaczęła go całować, zachęcając by usiadł.

Nagle w drzwi do komnaty rozległo się pukanie.
- Signora – usłyszeli głos Borso, lekko zmęczony, ale pewny – przybył signor Leoncio z listem od księżnej pani. Nie nalegał na osobiste spotkanie, ale na wszelki wypadek czeka, gdyby życzyła sobie pani z nim jeszcze spotkać. Jeśli nie, to list chce pani przeczytać natychmiast, czy w dogodnej dla siebie chwili? - rzekł oględnie ghul.
Agnese westchnęła opierając się o markiza. Powinna się na coś przydać tej nocy.
- Za chwilę przyjdę, podaj mu coś dobrego. - Odparła po chwili.
Spojrzała na Alessandro.
- Wrócimy do tego za chwilę, dobrze? - Szepnęła i pocałowała mężczyznę.
- Oczywiście, będę czekał - markiz nawet był zadowolony. Oczywiście nie dlatego, ze ktoś im przerwał, ale że chwila da na regenerację jego potencji. Dzięki temu mógł lepiej przyczynić się do przyjemności swojej ukochanej. Oczywiście kolejnym elementem była jego męska duma. Skoro Florentynka tak pochwaliła jego rozmiar, cieszył się, kiedy mógł objawić go odpowiednio dużego, właśnie do tego potrzebna była owa chwila.
Agnese przytuliła się jeszcze mocno i pocałowała go namiętnie.
- Zaraz wracam.
Agnese przeszla do garderoby. Narzuciła na siebie jedynie lekką, domową suknię, która nie wymagała zbyt wiele wiązania i wygodne trzewiki. W takim stroju udała się na spotkanie z wysłannikiem księżnej.

Leoncio czekał w bibliotece. Przez czas ich miłości korytarze zostały ponownie jeszcze lepiej oczyszczone. Widać było, iż słudzy markiza nie próżnowali. Wysłannik księżnej siedział przeglądając jakąś książkę wydrukowaną przy pomocy wynalazku Gutenberga. Kiedy contarini weszła, oczywiście wstał, ukłonił się, podchodząc do ucałowania dłoni.
- Pani, jest mi miło widzieć ciebie. Przynoszę pozdrowienie od mojej pani oraz list - trzymał w dłoni kopertę.
Agnese podała mu dłoń i uśmiechnęła się.
- Dziękuję. Wybierałam się dziś nawet do księżnej, ale mieliśmy tu małe… “zamieszanie”. - Przejęła kopertę i usiadła za biurkiem. - Usiądź proszę.
Dopiero gdy Leoncio zajął miejsce utworzyła list.
- Tak, spłyszałem - przyznał - kiedy przybyłem do pałacy kilkanaście wozów wywoziła zawartość. Powiedziano mi, że to podczas ataku jakiejś bandy na pałac. Oczywiście to nie moja sprawa, ale trochę mi ciężko uwierzyć, żeby ten atak został wykonany bez pomocy co najmniej grupy maruderów. Oczywiście, mamy tutaj ostatnio ciągle napady na sklepy oraz domy, jednak większe siedziby … dlaczego ktoś miałby próbować atakować broniony szlachecki pałac, jesli łatwiej będzie mu splądrować równie bogaty dom kupiecki? Ale przepraszam za dygresję - Leoncio stał tak, że nie mógłby odczytać owego listu, zaś Agnese czytała.

Cytat:
Droga signora Contarini

Pozdrawiam serdecznie Ciebie oraz Twoich bliskich na czele z tym miłym narzeczonym. Jeśli mogłabym cię prosić o przybycie jutro wczesną nocą. Pewna znana Ci osoba odwiedziła mnie i ma propozycje leżące w Twoim kręgu zainteresowań. Oprócz tego także ja będę miała coś dla Ciebie

niechaj Księżyc czuwa nad Tobą oraz wszystkimi, których darzysz przyjaźnią
Matalesta.
- Niestety mam podejrzenie, że zaatakował mnie dosyć zamożny człowiek, z którym toczę pewien spór, wykorzystując przy tym różne bandy.
Agnese odłożyła list i uśmiechnęła się do Leoncio.
- Przekaż proszę księżnej, że z przyjemnością się jutro u niej pojawię.
- Pani
- Leoncio skłonił się ponownie. - Księżna nie chciała tego pisać wprost w liście, ale prosiła, żebym jeszcze uzupełnił przekaz. Otóż wspomniana osoba, która ją odwiedziła prosiła, żeby wraz z panią przybył pani narzeczony. Nie wiem dlaczego. Księżna także nie wie, jednakże może zagwarantować oczywiście absolutne bezpieczeństwo na terenie swojej siedziby. Wspomniała także, bym pani przekazał, iż owym gościem jest Oko, podobno zna pani tą właśnie osobę - skłonił się ponownie.
- Tak… miałam okazję ją poznać. Niepokoi mnie, że chce spotkać się także z Alessandro. - Agnese zamyśliła się. - Oczywiście spytam swego narzeczonego, nie wiem czy miał jakieś plany na następną noc, ale o ile nie będzie to z niczym konkurować, na pewno pojawimy się razem.
- Rozumiem signora, oczywiście przekaże pani
- odparł Leoncio. Etykietalnie powiedział do widzenia, ucałował dłoń oraz opuścił pałac rozpływając się w ciemnościach nocy. Agnese została sama wraz ze swoimi myślami.
Wampirzyca wrzuciła list do szuflady i spokojnym krokiem ruszyła w stronę sypialni. Uważnie przyglądała się pałacowym korytarzom, ale w jej głowie kłębiły się setki pytań. Czego chce od niej oko? Dlaczego ma z nią być Alessandro? Czy to ma coś wspólnego z jej obietnicą? Przygryzła wargę. Zatrzymała się przed drzwiami swojej własnej sypialni, nadal nie będąc pewną, jak bardzo chce mieszać Alessandro w wampirzy świat. Po czasie, który był odpowiednikiem kilku głębszych oddechów, weszła do środka.
 
Aiko jest offline  
Stary 14-05-2018, 11:24   #143
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Właściwie jednak wiedziała, że Alessandro już był zamieszany, po prostu dlatego, że był przy niej. Jedyne co mogła zrobić, to starać się go maksymalnie chronić. Narzeczony jej siedział wygodnie na fotelu czekając na nią. Zerwał się, kiedy weszła podbiegają do swojej ukochanej.
- Wszystko dobrze, jak poszło? - widać niepokoił się, czy list księżnej nie przyniósł jakichś niemiłych wiadomości.
Agnese objęła go.
- Mamy zaproszenie na jutro. Podobno Oko chce się z nami zobaczyć. Nie będzie to konkurować z jakimś twoimi planami?
- Zasadniczo będzie
- przyznał - planowałem się kochać z tobą całą noc, ale skoro księżna … właściwie otrzymałaś list od niej, czy od Oka? - zdziwił się, bowiem zaproszenie od Oka jakoś mu nie grała z informacją Borso, że przyszedł list od księżnej.
- Od księżnej. Ale wspomina w nim o spotkaniu u niej z jeszcze jednym wampirem. - Agnese ucałowała go. - A co do kochania się całą noc… możemy zawsze zrobić to w karocy jadąc w obie strony. Co ty na to?
- Byłaby to najlepiej wykorzystana podróż karocą, jaką mogę sobie tylko wyobrazić
- przyznał. - Cóż, ale niepokoi mnie trochę kwestia Oka. Owa pani nie sprawiła na mnie dobrego wrażenia.
- Na mnie też nie… na szczęście księżna gwarantuje nam bezpieczeństwo w swoim domu
. - Agnese oparła się o niego. Sama bardzo się niepokoiła.
- Rozumiem, że jeśli księżna gwarantuje, to gwarantuje? - spytał, bowiem wśród ludzi takie gwarancje bywały niekiedy złudne.
- Tak… jeśli to nie byłoby pewne, to już nie wiem co na tym świecie jest. - Agnese uśmiechnęła się słabo.
- Wobec tego macie znacznie bardziej uczciwy świat, niżeli ten stworzony przez człowieka - uznał. - Teraz zaś kochanie, wolisz na szezlongu być na dole, czy na górze? - spytał mocno ją obejmując. Widać było, iż naprawdę odzyskał wigor. - Chyba, że masz jakieś inne pomysły na dobry początek? - spytał Agnese, bowiem mistress od pomysłów, czyli Gilla, ciągle spała niczym malutkie dziecko.
- Oddaje się w twoje ręce kochany. Na co tylko masz ochotę. - Agnese uśmiechnęła się, teraz już ciepło i znacznie radośniej. Jej ciało otarło się lubieżnie o ciało markiza.
- Czy, mam prośbę, znaczy - markiz był trochę czerwony na twarzy, zachowywał się, jakby nie wiedział, co powiedzieć, albo wiedział, ale trochę się wstydził. - Czy mogłabyś najpierw zatańczyć dla mnie, rozbierając się jednocześnie? - spytał wreszcie. Wszak Agnese lekko się przyodziała na spotkanie ze wspaniałym Leoncio - A może to za duża prośba? - zastrzegł się od razu opuszczając spojrzenie. - Jeśli … jeśli nie chcesz, to wiesz …
- Jeśli coś zanucisz
. - Agnese mrugnęła do niego. - Usiądź na szezlongu co byś miał dobry widok. - Wampirzyca ewidentnie nie była zrażona pomysłem. Już nie mogła się doczekać co Alessandro zaproponuje jej za kilka miesięcy.
-Nie potrafię zanucić, ale mogę zagwizdać, jeśli chcesz. Uczyłem się trochę gwizdać, jako dziecko. Kiedy nie miałem co robić próbowałem naśladować muzykę. Nie powiem, że potrafię dobrze, ale zawsze coś - chwilę potem z jego ust rozległo się coś przypominającego mniej więcej popularną melodię ludową południa Włoch.

Wampirzyca zaczekała aż markiz usiądzie, a gdy to zrobił i z jego ust popłynęła przyjemna melodia, Agnese zaczęła powoli poruszać się w jej rytm, przypominając sobie czy jakoś do niej tańczono. Ale ogólnie było to tylko kiwanie się, albo skłony, ponadto wirowanie. Owe melodie ludowe wyróżniały się tym, że tańczono je bez konkretnego układu. Miały bawić, były dosyć skoczne oraz lekko chaotyczne. Jednak często miały ładną linię melodyczną. Kompozytorzy dworskich tańców często wykorzystywali ludowe motywy na nich budując wspaniałe układy oraz nadając muzyce odpowiednio pożądany ład.

Agnese ruszyła powolnym, tanecznym krokiem w stronę markiza. Jej dłonie zaczęły wędrować po jej własnym w ciele, bezwstydnie zahaczając o wszystkie krągłości. Suknia przesuwała się i unosiła lekko eksponując jej kobiece kształty. W pierwszych krokach pozostawiła na podłodze trzewiki i powoli na palcach szła dalej w stronę mężczyzny. Jej wzrok był skupiony na Alessandro jakby w tym momencie nie istniało nic poza nim.

Obróciła się, tak by mężczyzna mógł zauważyć, że pod suknią nie ma bielizny. Rękawy luźno związanej sukni, zsunęły się odsłaniając ramiona wampirzycy, która nieoczekiwanie szybko znalazła się o krok od markiza. Dosłownie na wyciągnięcie ręki. Zaś markiz wpatrywał się w nią spojrzeniem, jakby chciał ją dosłownie zjeść.

Uśmiechnęła się szerzej i nie przerywając delikatnego ruchu biodrami, zabrała się za wiązanie na piersi. Jej dłonie powolutku rozplątywały sznureczek, podczas gdy nogi i biodra kontynuowały taniec, raz po raz zahaczając o nogi Alessandra.

Gdy suknia opadła swobodnie, zbliżyła się jeszcze bardziej, przyklękując między nogami mężczyzny na jedno kolano. Wijąc się, powoli unosiła spódnicę jedną ręką ku górze, odsłaniając coraz więcej swoich nóg. Druga jej dłoń przesuwała się po jej piersiach, napinając na nich materiał i sprawiając, że jej sutki uniosły się, wyraźnie odznaczając się pod cienką tkaniną. Gdy Alessandro już niemal dostrzegał jej kobiecy kwiat, gdy zdawało mu się, że przy kolejnych ruchach widzi te cudowne kobiece włoski, skropione wilgocią, Agnese sprawnie zadarła suknię, zdejmując ją z siebie jednym ruchem.

Nagle przed markizem znalazła się jego narzeczona w pełnej okazałości. lekko zarumieniona, bardzo mokra. Przyklęknęła na szezlongu drugim kolanem i dalej kontynuowała swój taniec. Jedna jej dłoń bawiła się jej własnymi piersiami, a druga sięgnęła do markiza, opierając się o jego ramię. Już sam widok poruszającej się niby driada Agnese wystarczył, żeby go mocno podniecić. Wampirzyca widziała, jak szybko unosił się jego kogut oraz jak pęczniał, jak czerwieniała jego szeroka końcówka, zaś na czubie ukazało się kilka półprzezroczystych kropelek. Zaś potem jeszcze dotknęła go … Siedział na jedwabistym szezlongu, patrzył na nią i już nie mógł wytrzymać.
- Agnese - wypsnęło mu się gwałtownie - usiądź na nim. Chcę, chcę cię poczuć.
Wampirzyca przytaknęła i jakby nie przerywając tańca, przemieściła najpierw jedną nogę, ocierając się nią o męskość markiza, potem zrobiła tak z drugą, klękając nad nim okrakiem. Powoli wijącym się ruchem zaczęła na niego opadać, przytrzymując jego pal wolną ręką. Nie przyspieszała, dopóty, dopóki w jej wnętrzu nie znalazła się całość. Dopiero wtedy pozwoliła sobie na głośne jęknięcie. Markiz zaś otworzył usta na moment, zaś jego spojrzenie wyrażało niesamowitą przyjemność. Dłonie oparły się na jej ramionach zaś biodra odruchowo zadrżały na miękkiej podstawie. Agnese mogła się poczuć jak na lekko galopującym koniu poruszając się oraz podskakując na ukochanym mężczyźnie. Wpatrywał się w nią moment wręcz delektując się widokiem jej twarzy, szyi, podskakujących lekko piersi, ale potem przyciągnął do pocałunku chcą, by wargi połączyły się.
Wampirzyca zwolniła. Całowała się z Alessandro, pomalutku się na nim unosząc i opadając. Z każdym kolejnym ruchem zagłębiała go w sobie coraz mniej. Przerwała pocałunek, zamierając z zanurzonym w swym wnętrzu jedynie czubkiem męskości markiza. Cała drżała, będąc na granicy spełnienia.
- Kocham cię Alessandro.
- Kocham cię Agnese
- powtórzył namiętnym głosem, nieopanowanym niczym przelatująca przez niebo chmura. Kobieta czuła, jak chce się w nią wbić głęboko, jak jej zabawa na samym czubeczku doprowadza go do gorączki. Agnese natomiast powróciła do swego tańca. Wijąc się na nim, a wraz z nią tańczyła męskość markiza, ocierając się o jej nabrzmiałe ścianki. Próbował nacisnąć mocniej ramiona, lecz siłą człowiecza nie dorównuje wampirzej, A Agnese wyraźnie nie planowała mu na to jeszcze pozwolić, przedłużając swoja i jego rozkosz. Dlatego markiz przez jakiś czas całował jedynie mocno, obejmował czule i nagle, po prostu wystrzelił. Zadrżał i wystrzelił prosto w jej głębię. Nawet mając męskość nie całkiem wprowadzoną, ale jednak trochę. Wampirzyca doskonale odczuła owo miłosne uderzenie, zaś markiz na moment cały zdrętwiał w jej objęciach, tylko biodra usiłowały się poruszyć wyrzucając kolejną porcję. Widać taniec oraz cała zabawa doprowadziła go do większej gorączki, niżeli myślała. Choć kto wie? Seksowna Agnese była bardzo zmysłową kobietą oraz zdawała sobie z tego doskonale sprawę, jak wspaniale działa na swego ukochanego. Wampirzyca gdy tylko poczuła kolejne wyrzuty, nabiła się na niego mocno, doprowadzając tym samym siebie samą. Z jej ust wyrwał się pomruk, który powoli przerodził się w okrzyk rozkoszy. Jej biodra nie przerywały tańca, aż z markiza nie wypłynęła ostatnia kropelka. Dopiero wtedy zatrzymała się i spojrzała na swego narzeczonego z uśmiechem.
- Hm… wiesz co teraz będę myślała za każdym razem gdy zagwiżdżesz? - Uśmiechnęła się, a w jej oczach pojawił się błysk. Nachyliła się, pozwalając by jej piersi spotkały się z rozgrzanym ciałem mężczyzny. - I wiesz co zrobię zaraz potem? - Szepnęła do jego ucha, muskając je swymi wargami.
- No nie wiem, ale może mi powiesz - przekomarzał się markiz tonem,który wskazywał, że on pewnie będzie myślał to samo. Tak bardzo się cieszył z jej obecności. - Jesteś najcudowniejsza i dajesz mi coś więcej, niż samą przyjemność. Czuje, że jesteś moim dopełnieniem, albo może ja twoim. Jakbyśmy byli dla siebie jednością, stworzoną - widać było, iż Alessandro patrzy po prostu na nią przez miłosne szkła. Nie ma co mówić, trafiła na idealnego partnera.
 
Kelly jest offline  
Stary 15-05-2018, 22:42   #144
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Piękna wampirzyca czuła, iż jego męskość już się z niej wyślizgnęła. Obecnie opadała znacznie wcześniej po spełnieniu, niżeli wieczorem.
- Hm, spytał, przed rankiem miałbym jeszcze - zawahał się - jeszcze raz … mogłabyś go postawić … ustami? - spytał roziskrzonym spojrzeniem.
- Jak już powiedziałam… na co tylko masz ochotę, kochanie. - Agnese pocałowała go w usta i powoli zaczęła się zsuwać, całując go coraz niżej. Jej język krążył po męskim ciele, aż jej kolana stanęły na ziemi, między nogami mężczyzny. Chwytając na razie delikatnie w dłonie jego jajeczka, wzięła do ust jego zwiotczałą męskość. Zaczęła powolutku zlizywać, wszystko co pozostało po ich zabawie, każdą najmniejszą kropelkę wilgoci. A było tego całkiem sporo. Ich wspólne soczki, znaczna część nasienia, którą przed chwilą wystrzelił, która zaś spłynęła z jej głębiny prosto na jego kogucika. Bowiem w obecnym stanie stanowczo nie przypominał dumnego ptaka. Pomimo, iż na razie nie odzyskiwał jeszcze formy, piękna Florentynka widziała, jaką wielką radość sprawia swojemu narzeczonemu. Jaką wielką przyjemność! Mruczał niczym kociak, który właśnie siedział przed miseczką mleczka oraz delektował się nią. Agnese gdy już wszystko zostało wymyte, zabrała się za dokładne wycałowanie, części która sprawiła jej tyle przyjemności. Jej usta zaczęły tuż u podstawy i zdawały się nie pomijać nawet najmniejszego fragmentu. Raz na jakiś czas przyssała się lekko, zostawiając na nim malinki. Biodra wampirzycy poruszały się, bo jej udach spływały soki, znacząc śnieżnobiałe uda ścieżkami nasienia. Markiz bez trudu rozpoznał, że Agnese porusza się w rytm melodii, którą niedawno nucił. Tak samo, jak to, że w ten właśnie takt, jej paluszki, zaczynają masować jego klejnoty.
- Ach - westchnął poddany jej działaniom. Agnese doskonale czuła, gdzie był bardziej wrażliwy, gdzie nieco mniej, jaki ruch powodował gwałtowny wdech powietrza wskazujący na niesamowicie odczuwane wrażenie. Potrafiła się do niego dostosować oraz grała na jego instrumencie, jak doświadczony muzyk na swoim flecie. Odczuła także, iż jej muzyczka powoli znowu zaczęła go pobudzać. Jego męskość powolutku ponownie zaczęła się wypełniać, zaś masowany woreczek zaczynał się leciutko marszczyć i też nieco unosić podciągany przez powstający oręż. Markiz głęboko westchnął, któryś z jej ruchów musiał go szczególnie cudownie dotknąć przyjemnością.
- Czy … czy chcesz, żebym ciebie też tak … szkoda, że nie ma możliwości, byśmy się wspólnie, no tak wiesz, zajmowali sobą - westchnął.
Agnese podparła jego powolutku twardniejącą męskość swoim noskiem i spojrzała na Alessandro z zaciekawieniem.
- Jest taka możliwość, jeśli położysz się na szezlongu, najlepiej tak by twoje nogi stały na ziemi, a głowa leżała płasko. Tylko czy masz ochotę? - Uśmiechnęła się składając na jego męskości delikatny pocałunek. - Bo wiesz… teraz spełniam tylko twoje zachcianki. - Jej język przesunął się po mieczu markiza od samej podstawy, aż po sam czubek gdzie zatrzymał się zatykając dziureczkę na jego końcu. Agnese przypatrywała mu się roziskrzonym wzrokiem.
- Ach to ja spróbuję - jęknął właściwie bardziej, niż powiedział markiz, bowiem dotknięcie końcówki języczka jego żołędzi wywołało gwałtowna reakcję. Męskość mocno drgnęła, , przez ciało przeszedł dreszcz, zaś usta no właśnie próbowały odpowiedzieć normalnym tonem, co kompletnie im się nie udało.

Szezlong po jednej stronie miał podpórkę, po drugiej był płaski. Był też odpowiednio szeroki, szerszy od tego, który już wcześniej został połamany podczas igraszek. Markiz przesunął się tak, że jego ciało leżało po prostu wzdłuż leżanki. Jego pośladki były podparte na skraju od strony, gdzie nie było podpórki, zaś górna część kierowała się ku stronie z podpórką. Głowa leżała na płaskim tak mniej więcej w połowie siedziska. Widać było, jak wspaniale unosi się jego masz, choć faktycznie, był jeszcze nieco rozchwiany, niczym żagiel na południowym wietrze.
- Co teraz? - zapytał z lekkim drżeniem.
Agnese dopiero teraz wstała z klęczek. Chwilę przyglądała się swemu narzeczonemu, nachylając się nad nim i sunąc po jego ciele dłonią.
- Jesteś wspaniały. - Niespiesznie zajęła pozycję na 69, przyklękając po bokach markiza i wypinając się w stronę jego twarzy. Nie czekając na jego reakcję, powróciła do przerwanego zajęcia, biorąc go niemal w całości do ust. Markiz tymczasem uważał, że ona jest wspaniała. Pod każdym względem: ciałem, umysłem, uczuciem … Klęczała nad nim, pieściła jego …
- Ach … - jęknął, kiedy wzięła go w swoje usta, ale on też chciał ją, pragnął, tym bardziej że miał tuż nad sobą najcudowniejszy oraz najintymniejszy widok świata. Dostrzegał każdy jej włosek, każdą różowiutką fałdkę, każdą kropeleczkę, każdy delikatny płatek, wszystko i zachłannie wpił się w to cudo ustami całując, pieszcząc, zasysając, starając się wręcz wszystko zrobić dla jej wspaniałej rozkoszy. Gdyby nie męskość, która wypełniała jej usta Agnese krzyknęłaby gdy w końcu jej rozpalona, napięta kobiecość doznała odrobiny ulgi. Zamiast tego zaczęła intensywniej pieścić swego narzeczonego, delikatnie bawiąc się jego woreczkiem i ssąc go coraz mocniej, poruszając głową w górę i w dół. Męskie biodra dostosowały się do rytmu, zaś język odnalazł jej clitoride koncentrując się właśnie na nim. Chętnie próbowałby jeszcze czegoś, właściwie wszystkiego. Prawą dłonią sięgnął do piersi kobiety, zaś lewą przytrzymywał jej biodra. Pieścił oraz spijał to, co wypływało z jej kobiecej krynicy. Czuł jak Agnese zaczyna napierać na niego biodrami. Jak jej rozpalone ciało pragnie jego dotyku, szukając jego dłoni, napierając na nie. Jej usta mimo to nieustannie pracowały nad jego męskością, a Alessandro czuł, że są przy tym coraz brutalniejsze. Gdy wypuszczała go na chwilę ust i lizała, czuł, na swej delikatnej skórze jej kły. Jej usta raz po raz przysysały się by pozostawić kolejną malinkę, to na męskości, to na jego delikatnym woreczku, udach podbrzuszu by po chwili powrócić do tego ruchu góra dół, w którym jego członek zanurzał się już do gardła Agnese.

Był głęboko wewnątrz jej ust, tak bardzo mocno, ale sam też był coraz mocniejszy, coraz silniej pieścił, nakłuwał końcówką języczka jej najwrażliwsze miejsce. skupiał się na nim oraz okolicach. Przesuwał na chwilkę języczek wzdłuż różowej szczelinki od samej góry, właściwie do samej głębi, gdzie usiłował się troszkę wcisnąć, by chwile później powrócić do najbardziej wypieszczonego teraz miejsca. Jednocześnie jego biodra poruszały się same, jakby chciały wejść jeszcze głębiej, kiedy już sięgał do jej gardła. Drżał, zaś wampirzyca doskonale wyczuwała. Wyczuwała jak zaczyna powoli mocniej pęcznieć, w jej ustach i gardle.
- Agnee … dochodzę … - jęknął koncentrując się ostatkiem sił na niej i jej kwiecie.

Wampirzyca wypuściła go z ust wpatrując się w jego drżącą męskość. Widziała, że wystarczy najmniejszy ruchy by wybuchł.
- Ah… chcę go mieć w sobie. - Wyszeptała nie odrywając wzroku od napiętego członka. Chyba Colonna także tego pragnął. Właściwie trudno powiedzieć, jak to się stało. Wysunął się spod niej. Przez chwilę widziała, jak kiwa się jego twardy, wysunięty pal, kiedy ułożył Agnese na szezlongu wzdłuż miejsca na słodkie leżakowanie. Sam klęknął lewą nogą, zaś prawą ułożył na podłodze. Uniósł mocno jej nóżki odsłaniając nabrzmiały, oczekujący zapylenia kwiat. Wszedł w niego nie czekając. Gwałtownie, mocno, nie mogą już dłużej czekać. Była taka obłędnie piękna, że po prostu czuł się, niczym mityczny pasterz, którego nimfa zaszczyciła swoją wspaniałą obecnością. Wbił się, potem wycofując oraz powtarzając szybki, rozrywający ruch, niczym młot wchodzący do wewnątrz jej ciała. Agnese doszła gdy tylko wbił się w nią po raz pierwszy. Markiz zobaczył jak jej ciało zaczyna wić się pod nim, Jak z każdym kolejnym uderzeniem jej krzyk staje się coraz głośniejszy. Wampirzyca chwyciła się mocno boków szezlongu, wbijając w nie swoje paznokcie, ale jej biodra tańczyły pod nim pragnąc więcej. Więcej więc dostawała. On jeszcze nie doszedł, jednak zbliżał się. Jednak powoli widać było, że dochodził. Coraz gwałtowniejsze ruchy jego ciała wbijały w nią jego męski oręż. Czuła, jak rozpiera się w jej wnętrzu, jak puchnie, jak rośnie, jak gwałtownie sztywnieje, jak zbiera się coś u jego podstawy, ale jeszcze nie wybucha. Czuła, jak jej ciało oczekuje, aż wreszcie uderzy w jej kobiecości ów grad małych kropelek, ale nie wiedzieć czemu, jeszcze się to nie działo. Jeszcze kilka ruchów, jeszcze kilka jęknięć. Widział, że jego partnerka zaczyna odpływać z rozkoszy, Agnese przymknęła oczy, a jej krzyk przerodził się w pomruk, przerywany jęknięciami. Alessandro nagiął ją nieco mocniej, tak że wypięła się bardziej jeszcze …
- Ach … - jęknął, wraz z tym jęknięciem wreszcie uderzył w nią gejzer maleńkich cząsteczek jego nasienia. Agnese otworzyła nagle oczy, w których pojawiło sie zaskoczenie. Wampirzyca krzyknęła dochodząc po raz kolejny. Lekko zszokowana tym co się dzieje, chwyciła przytrzymujące jej nogi ręce markiza, trochę nieświadomie wbijając w nie paznokcie. Alessandro widział jak jej ciało, które już prawie się uspokajało, ponownie drży, a na skroń wampirzycy wystąpił krwawy pot. Normalnie pewnie poczułby paznokcie odbierając boleśnie, ale teraz tylko jeszcze bardziej go podnieciło. Kolejny ruch był biodrami jeszcze mocniejszy, wręcz uderzający jej tylną ściankę bardzo podniecająco oraz mocno. Wraz z nim kolejny wystrzał, potem jeszcze jeden. Chyba po prostu nieświadomy był. Nie sterował własnym ciałem, zaś jego spojrzenie było zamglone. Wchodził głęboko w nią, wychodził, żeby się wbić, aż wreszcie pod dłuższym czasie jego ruchy zaczęły zwalniać, zaś Alessandro ciężko oddychając odzyskiwał nad nimi kontrolę. Chyba poddał się temu szaleństwu tak bardzo, że totalnie odleciał wraz ze swoim kochaniem. Agnese chwyciła jego ręce, odrywając je delikatnie od swoich nóg, pozwalając by mężczyzna opadł na nią. Objęła go mocno, zaciskając mięśnie i przytrzymując w sobie jego malejącą męskość.
- Masz jeszcze na coś ochotę mój drogi? - Wyszeptała, wprost do jego ucha.
Przez chwilę Alessandro nie mógł się odezwać. Uśmiechał się tylko słodko. Chwilę później jednak ciężko dysząc, łapiąc dech odpowiedział.
- Na wszystko. Jesteś moją czarodziejką - wpatrywał się w nią zachwycony. - Muszę chwilę odpocząć, ale mamy jeszcze czas, może miałabyś ochotę od tyłu? - spytał, chociaż końcówke bardzo cicho. Oczywiście był śmielszy niżeli wcześniej, jednak dalej jeszcze miał opory co do rozmawiania o seksie. - Jednakże wcześniej … chciałabyś i może powiedzieć i pokazać, pieszczotę w których miejscach najbardziej lubisz? - spytał ciągle uśmiechnięty.
Agnese ucałowała go lekko.
- Musisz coś poćwiczyć mój drogi. - Wyszeptała lekko rozbawionym głosem. - Teraz spełniam twoje zachcianki, więc… powinieneś to powiedzieć tak. Agnese chcę cię wziąć od tyłu i Agnese chcę poznać twoje słabe miejsca. - Wampirzyca wyszczerzyła się.
- Mam to … naprawdę mam to tak powiedzieć? - spytał trochę zaróżowiony, bowiem wampirzycy udało się go lekko zawstydzić.
- A ja nie mówię ci wprost jeśli mam na coś ochotę? - oczy Agnese lśniły z radości. - Tak jak przed chwilą powiedziałam, że chcę go mieć w sobie.
- Jaaa … powiedziałaś, prawda
- przyznał nabierając powietrza. - Kochana moja - zdobył się na odwagę. - Chciałbym, znaczy chcę, żebyś mi pokazała swoje słabe miejsca, gdzie lubisz być najbardziej pieszczona oraz pragnę cię wziąć od tyłu - dodał, chociaż jego głos dziwacznie wibrował. Widać było, iż mówiąc to musi się przełamywać. Wampirzyca dostała do wychowania seksualnego prawiczka, więc nic dziwnego, że pomimo sporej zmiany nie wszystko jeszcze przychodziło mu bardzo lekko.
- Jesteś wspaniałym uczniem, skarbie. - Powiedziała Agness, a w jej głosie pojawiła się duma. Lekko wypuściła jego męskość, rozluźniając mięśnie, ale pochwyciła ją gdy jego główka była tuż przy wejściu, tuż przy tej cudownej tareczce, markiz poczuł nawet jak jego partnerka zadrżała lekko. - Zacznijmy od tego, że lubię jak drażnisz to miejsce, swoim języczkiem, palcami, penisem. - Uśmiechnęła się szeroko.
- Jest, jest bardzo wrażliwe? - spytał. - Mógłbym dotknąć palcem, przypatrzeć się mu? - podczas igraszek raczej wszystko wyglądało gwałtownie, intensywnie, bez takiego szczegółowego sprawdzania. Choć coś takiego, wnikliwe badanie, w sumie także miało swój urok. Spojrzał na nią pytająco.
Agnese pokręciła głową.
- Pamiętasz? Powinno być tak “Agnese chcę cię tam dotknąć palcem, przypatrzeć się. - Wampirzyca nie wypuszczała go jeszcze ze swoich objęć.
- Praawdaaa … - złapał się znowu, że raczej westchnął niżeli powiedział. Szaleńczo było mu przyjemnie. - Agnese, chciałbym, znaczy chcę - poprawił się - dotknąć to miejsce oraz popatrzeć na nie z bliska … takiego bliska. Naprawdę chcę bardzo.
Wampirzyca wypuściła go rozchylając jednocześnie szeroko nogi. Kobieta rozciągnęła się mocno na szezlongu prezentując przed narzeczonym swoje ciało.
- Baw się dobrze. - Mrugnęła do niego.
 
Aiko jest offline  
Stary 18-05-2018, 13:53   #145
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Była piękna. Także to wyjątkowe miejsce było piękne. Szczególnie dla markiza. Ustawił się więc odpowiednio z twarzą niemal przy jej szparce. Właściwie do tej pory delektował się tym wspaniałym widokiem, łącznie z pieszczotami. Dotykiem, zapachem, smakiem. Pieścił ją, zaś teraz jakby badał, oglądał, podziwiał. Przeważnie był zbyt podniecony. Oczywiście widział szczegóły, ale umykały mu chwilkę później. Teraz zaś delektował się tym miejscem.
- Jesteś tutaj bardzo różowiutka, wiesz? - spytał nagle tak jakoś. Bowiem rzeczywiście, wampirzyca była. Jej szpareczka pięknie wyglądała właśnie na różowo, pokryta kropelkami jego nasienia, które wypływało z niej właśnie licznymi kropelkami.
Wampirzyca drżała pod jego dotykiem. Czując jak Alessandro dotyka jednego z jej najwrażliwszych miejsc.
- Przyznaję, że ciężko mi się tam zobaczyć. - Zażartowała, a markiz usłyszał jak jej głos lekko łamie się od pieszczot. - Ale możemy wykonać tu pokój z lustrami, w którym będziemy wszystko dobrze widzieć. - Wampirzyca rozmarzyła się poddając się jego pieszczotom. - Pokój z wielkim łożem na środku i całą podłogą wyłożoną poduchami i kocami. Co o tym sądzisz?
- Nigdy, nigdy nie wpadłem na to, ale skoro tak mówisz to straszliwie genialny pomysł
- ucieszył się. - A czy chciałabyś się tam widzieć, kiedy się kochamy? - wyszeptał nie przerywając analizy. Leciutko dotykał tej tareczki. - Zbadajmy też inne miejsca w okolicy, dobrze. Mów mi, gdzie jest najprzyjemniej - przesunął palcem w inne miejsce, poszukując wzdłuż całej szpareczki najwrażliwszych punkcików.
Wampirzyca cała dygotała pod jego dotykiem. Jej ciało było bardzo rozpalone i wrażliwie. Alessandro zauważył, że bardzo stara się nie wiercić gdy jego palec powędrował w głąb.
- Chciałabym nas tam widzieć. Móc zobaczyć twoje pośladki gdy napinają się podczas gdy we mnie wch… ach…- wampirzyca niemal krzyknęła gdy markiz trafił na pewien “guziczek” w jej wnętrzu. Alessandro poczuł jak jego dłoń okraszona została sokami Agnese. - Tam jest ah… bardzo przyjemnie.
- Tam, jak bardzo przyjemne
? - powtórzył dotykając ponownie kilka razy oraz przesuwając po tym miejscu oraz dookoła niego.
Widział jak jego kochankę, przy każdym dotyku przeszywa mocny dreszcz. Jak chwyta się kurczowo szezlongu.
- Yhym… - wymruczała tylko. - bardz… - niemal krzyknęła gdy markiz ucisnął ją tam mocniej.
- Skoro tak pozwól, że zbadam to miejsce dokładniej - uśmiechnął się zadowolony. Jeśli jego ukochana wampirzyca uwielbiała być tam dotykana, to teraz stanowczo nie miała powodu narzekać. Spotkała ją tam nie tylko pojedyncza seria, tylko wręcz burza pieszczotliwego dotyku na sto różnych sposobów w tym właśnie miejscu. Dokładnie tam oraz tuż obok. - Chcę, żebyś mówiła mi, czy to ci się podoba za każdym razem - wyszeptał do swojej ukochanej dziewczyny.
Agnese była bardzo grzeczną wampirzycą i przez kilka pierwszych pieszczot, nawet udało jej się wydusić z siebie coś na kształt.
- Tak, mi się podoba. Tak też. - Jej głos drżał i łamał się przy tym, a z czasem jedyne co mogła powiedzieć to. - Tak… tak… - Coraz głośniej to wykrzykując i napierając biodrami na palce Alessandra.
- Chyba nie jestem przekonany. Muszę cię poddać dłuższemu sprawdzaniu, bo bardzo bym chciał, żeby ci było jak najprzyjemniej - za każdym słowem, dosłownie każdym słowem kryło się jednocześnie kilka jego dotyków, pieszczot … Szalenie się cieszył czując, jak bardzo jej to sprawia radość, nawet bardziej, niż gdyby sam odbierał owe pieszczoty. - A czy lubisz tak? - kontynuował dotykanie wnętrza pochwy, jednocześnie zaś języczkiem zajmując się zewnętrzną stroną. - Albo tak? - tym razem wziął w usta węzełek, gdzie spajały się jej płateczki, zassal go mocno. - Albo jeszcze inaczej? - zaczął podszczypywać ustami jej delikatne płatki.
Jedno było pewne, że Agnese nie odpowie. Ostatnie “tak” przerodziło się w jęk, który narastał z każdą chwilą. Markiz czuł jak jego partnerka napiera na niego, jak kręci się na szezlongu z rozkoszy, aż w końcu poczuł jak jej mięśnie zacisnęły się na jego palcach, a ze szparki wypłynęła spora ilość soczków. Agnese krzyknęła jeszcze i opadła na szezlong.
- Tak też jest cudownie. - Wyszeptała, ciesząc się, że nie musi oddychać. Colonna zaś położył się obok mocno przytulając. Była jedyna i wyjątkowa, kochana i wspaniała, zaś przy tym wszystkim wampirza natura stawała się drobnostką, ot lekką przypadłością, której nie było sensu wspominać. Leżał przytulając ją mocno.
- Wiesz, spełniałaś wszystkie moje pragnienia, ale może ja mógłbym spełnić jakieś twoje? - spytał patrząc na nią pełen uczucia.
Agnese przytuliła się do niego.
- A jest coś czego mi jeszcze nie dałeś?
- Dałem ci siebie, ale mi chodzi nie o mnie, bo tutaj masz wszystko, tylko o coś, czego może pragnęłabyś, tak jak ja przed chwilką
- spytał, choć może sobie z niego żartowała. Jednak jeśli nawet tak, to co. Była super wspaniała oraz chciał naprawdę ofiarować jej co mógł najlepsze.
- Jestem najbardziej rozpieszczoną wampirzycą na świecie. - Zamyśliła się i po chwili spojrzała na markiza lekko niepewnym wzrokiem. - Chciałabym spać w twojej sypialni.
- Eee, wiesz, możesz poprosić o coś innego, bo to to ja właśnie chciałem ci zaproponować, tylko mnie wyprzedziłaś
- rzeczywiście naprawdę myślał o tym przed chwilą, no, ale chciał powiedzieć to nieco później, zaś teraz skupić się na innych przyjemnostkach. - Więc jeśli ty chciałabyś, ja chciałbym, to przyjmijmy że to nasze wspólne pragnienie, które szalenie mnie cieszy, no ale może masz coś, no wiesz, może lubisz żeby cię całować na przykład w pięty, albo pieścić wokoło pępka.
- Chcę udać się do twojej sypialni nago
. - Agnese uśmiechnęła się szeroko.
- Wobec tego chodźmy czym prędzej. Nie zgorszymy służby, bo teraz już śpią, albo dokańczają sprzątanie przy bramie. Tylko strażnicy przed drzwiami, ale to twoi ludzie … Agnese, jeśli ty idziesz, to ja też - podniósł dumnie głowę podejmując męską decyzję. Trochę się obawiał strażników oraz ewentualnie zabłąkanej służby, jednak założył, że jakoś Agnese o tym pomyślała już.
A wampirzyca po prostu była rozpalona i miała ochotę się schłodzić. Powoli podniosła się na szezlongu.
- Ach i chce się kochać na tym fotelu, na którym lubisz czytać. - Agnese wpatrywała się w markiza roziskrzonym wzrokiem.
- Dobrze, ale skoro mój ulubiony fotel, to ja określę pozycję. Może być? - podskoczył do góry, zaś wampirzyca zauważyła, że powoli odzyskuje wigor. Widać nauka anatomii jej pochwy przyniosła doskonałe rezultaty.
Wampirzyca wstała.
- Daj mi sekundkę. - Powolnym krokiem podeszła do łóżka, lekko kołysząc biodrami. Na jej udach i pośladkach widać było liczne znaki po tym co robiła przez sporą część nocy. Z resztą, na jej bladej skórze wokół piersi też były ślady… na szyi po pocałunkach, wszędzie. Markiz mógł być pewien, że jak ktoś zobaczy wampirzyce nie będzie miał żadnych wątpliwości co robiła. W tym czasie Agnese nachyliła się nad łóżkiem i ucałowała śpiącą Gillę.
- Będę u Alessandra. - Wyszeptała jej wprost do ucha.
- Tak signora - odmruczała ghulica przez sen, która również przeżywała swoje chwile namiętności, ale efektem tego, jak dostrzegła już Agnese, był sen, czasem krótszy, czasem dłuższy, jak teraz. Zresztą pewnie obecnie dołożyły się do tego kwestie wyczerpania walką. Markiz tymczasem chwycił ręcznik szybko się wycierając. Wstydził się, czuł się dziwnie, ale jeśli Agnese coś robiła, chciał być wspólnie przy niej, nawet jeśli to kłóciło się ze starymi, nabytymi wcześniej naukami etyki oraz ludzką obyczajowością. Wampirzyca jeszcze raz ucałowała ghulicę i podeszła do swego narzeczonego. Na jej twarzy był promienny uśmiech, a w oczach kręciły się ogniki. Chwyciła go pewnie za dłoń i pewnym krokiem ruszyła w stronę… drzwi do garderoby. Pokoje Agnese znajdowały się w amfiladzie i przechodząc przez kolejne pomieszczenia mogli przejść sporą część tej strony pałacu. Gdy już musieli wyjść na korytarz Agnese wyjrzała niczym mały szpieg. Przypominała teraz dobrze bawiące się dziecko, które właśnie robi coś czego zabraniają rodzice.
Pociągnęła markiza i poprowadziła go korytarzem. gdy stąpali boso po kamiennych płytach, prawie nie dało się ich usłyszeć, natomiast gdy tylko wyczulony słuch Agnese wyłapał, że ktoś się zbliża wpychała swego narzeczonego do najbliższego pomieszczenia. Tak jednakże przydarzyło się jedynie raz. Dwie służące szły wymęczone opowiadając o dzisiejszym napadzie. Wampirzyca mocno przywarła do Alessandra przysłuchując się im.
- Mówiem wam kumo, jak huknęłam tamtego ćmoka doniczka, to aże mu się zakręciło, tom natychmiast przyłożyła drugi raz, ale wtedy pojawił się drugi, którego mój mąż zaciachał nożykiem do łobierania brukwi.
- Toście mieli, jam siedziała pod ławą. Wałek miałam. Jak podszedł taki jeden tom mu tak przyłożyła po girze, że aż tańcować zaczął. wtedy pojawił się drugi, ale dobrze ze nie trafiłam, bo tez próbowałam.
- Niby czego dobrze?
- Bo to był signor Kowalski

Głosy przechodzących kobiet gdzieś zaniknęły w korytarzu i po chwili przestały być słyszalne. Komnaty także były ciche, poza jedną, którą tylko słuch wampirzy mógł zlokalizować oraz rozpoznać wewnątrz niej głos Alessio oraz jakiegoś dziewczęcia. Colonna niewątpliwie nie usłyszał tego, ewentualnie jedynie jakieś nieokreślone szmery. Faerie bowiem zachowywał się, jak na niego, całkiem dyskretnie. Przytulona do markiza stała czując, jak mocno bije mu serce. Pewnie czuł się dziwnie, jakby coś broił, jednocześnie zaś bardzo chciał.
- Droga czysta. - Szepnęła, składając mu pocałunek na ustach i pociągnęła go dalej w stronę jego pokoi. Agnese wyraźnie nie była skrępowana. Szła pewnym krokiem oświetlona jedynie światłem księżyca wpadającym przez okna. Regularnie wyglądała przez nie spoglądając na dziedzińcu pałacu. Widać było, że chce coś powiedzieć, ale najwyraźniej nie chciała kusić losu.
- Eee, co masz na myśli? - szturchnął ją Colonna, który niewątpliwie już poznał ją pod tym względem. Wampirzyca była szalona wedle tej dobrej części tego słowa.
- Pamiętasz ten murek, na którym całowaliśmy się po raz pierwszy? - Spojrzała na niego z uśmiechem. - Chciałabym zrobić tam coś więcej.
- Całować się dwa razy dłużej
? - wręcz otworzył usta na taki zuchwały pomysł. - Agnese, bardzo chcesz? - spytał po chwili poważnie. - Bo jeśli tak, zaraz cię wezmę na ręce i tam zaniosę - powiedział dobitnie. - I kij wszelkie konsekwencje - chyba zaraziła go szaleństwem.
Agnese zatrzymała się i spojrzała na markiza. Była zaskoczona, bardzo. Zbliżyła się, obejmując go na środku korytarza.
- Chcę, ale to tylko jedna z tysięcy rzeczy, które chcę z tobą zrobić i wierzę, że na to też będzie okazja. - Mrugnęła do niego. - Teraz chcę byś mnie wziął na tamtym fotelu i brał tak długo, aż usnę w twym łożu. Jak będziesz chciał mogę ci opowiedzieć o wszystkich moich “zachciankach” związanych z tym pałacem… zaniesiesz mnie do sypialni?

Wszystkie kobiety są córami Wenus, najpiękniejszymi na świecie w oczach zakochanych mężczyzn. Jeśli zaś jednak są też piękne w rzeczywistości, jak Agnese, to już kompletny odlot. Mężczyzna czuje się niczym szalony szczęściarz, dokładnie tak, jak czuł się teraz markiz. Zrobiłby dla niej wszystko! Stał przecież teraz nagi na korytarzu, gdyby zaś ktoś powiedział mu przed jej przyjazdem, że tak się będzie zachowywał, poradziłby mu okłady zimne na oszalałą głowę. Tymczasem jednak robił to. Chwycił narzeczoną na ręce i pobiegł czując, że już jej sama bliskość zaczyna przywracać sprawność. Trochę przeszkadzało mu to przy bieganiu, ale nie zwracał na to uwagi. Pragnął ją posiąść na tym fotelu, potem na łóżku, potem zaś jeszcze ile tylko starczy siły oraz nocy.

Biegł nie zważając na nic, nagle … gwałtownie drzwi się otworzyły.
- Łoooo je … - wychodziła z nich kobieta, starsza służąca, która omdlała na widok roztaczający się przed jej oczyma. Jakieś następne głosy męski i dziecięce odezwały się wewnątrz, więc miał się kto nią zająć. Dlatego Colonna ruszył do swojej komnaty, czy raczej zespołu komnat, ponieważ oprócz sypialni miał tam jeszcze niewielki gabinet, prywatną jadalnię oraz pokój tajemnic, do którego nigdy nie wchodził. Obecnie zresztą nie czuł takiej potrzeby, chociaż niekiedy ciekawość go zżerała. Zawsze jednak jakoś tak wypadało, iż po prostu nigdy tam nie był. Wampirzyca była bardzo rozbawiona reakcją służącej. Markiz czuł na swojej piersi jak przez sekundę zaśmiała się cicho.

Podbiegli pod drzwi do apartamentu markiza.
- Otworzysz kochanie? - wystarczyła nacisnąć na klamkę, ale póki co on miał zajęte ręce.
Agnese nacisnęła klamkę i ponownie wtuliła się w mężczyznę by ułatwić mu wejście do pokoju. Chwilkę potem zamknęli już drzwi i markiz niósł ją w kierunku fotela. Miękkiego, acz bez przesady oraz całkiem ładnej wielkości.
- Moja piękna - delikatnie ułożył ją na nim tak, że mogła usiąść, ale zaraz ujął tak ustawiając, żeby klęknęła pochylając się. Akurat fotel był ustawiony tak, że po lewej stronie znajdowało się łóżko, od tyłu drzwi wejściowe od przodu drzwi do tajemniczej komnaty, zaś od prawej potężny dzban ze świeżymi kwiatami, które wydzielały miły zapach przenikający przestrzeń.
 
Kelly jest offline  
Stary 22-05-2018, 12:34   #146
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Umawiali się wszakże pozycję wybiera on, a on chciał ponownie od tyłu. Tak, żeby była w przyklęku na fotelu, on zaś stojąc na podłodze.
- Jakże cię kocham - jeszcze pochylił się całując namiętnie usta.
Agnese dała się grzecznie ustawić, opierając wygodnie dłonie na oparciu fotela. gdy markiz nachylił się zakręciła pupą, ocierając się przy tym o jego nabrzmiałą męskość.
- Też cię kocham. - Wyszeptała uśmiechając się szeroko.
Normalnie najpierw dobrałby się do niej ustami, by zwilżyć jej kwiat, ale biorąc pod uwagę tą noc, był chyba dostatecznie zwilżony, mokry oraz spragniony. Jakże pięknie wyglądała z tyłu. Smukła talia cudownie kontrastowała z krągłymi biodrami oraz wypiętą pupcią. Pośladki, pośrodku zaś nich linia, która prowadziła najpierw do tylnego otworka, za którym tuż-tuż zaczynał się jej kwiat. Był wyraźnie zaznaczony oraz lekko rozchylony w gąszczu pokręconych włosków. Wziął swą męskość w dłoń celując w odpowiedni fragment. Jednak najpierw przesuwał główką wzdłuż szparki, delikatnie pieszcząc, odgarniając jej płateczki na boki. Agnese zadrżała wyraźnie spragniona jego dotyku. Mruczała przy każdym jego ruchu w dół w górę. Dochodząc do głębi jamki, jakby leciutko wkładał, po czym ponownie przesuwał, aż wreszcie nagłym ruchem wszedł w pełni mocno. Agnese jęknęła cicho i sama także naparła na niego.
- Ach … - to miejsce było stworzone na jego miecz. Westchnął kochająco dobijając najgłebiej jak mógł oraz przez chwilę dając się nacieszyć obojgu wspólnym zespoleniem.
Wampirzyca zamruczała z rozkoszy i zakręciła biodrami, czując jak męskość Alessandra ociera się o jej wnętrze.
- Jesteś najwspanialszy.
- Tylko przy tobie oraz dla ciebie kochana moja …

Sięgał głęboko wewnątrz niej swoją męskością. To było cudowne! Chwilkę później wycofał się niemal tak, że widać było czerwony czub wychodzący spomiędzy jej napęczniałych warg. Jednak nie wyszedł całkiem. Raczej chciał, by otrzymała przyjemność z ruchu i dotyku całej powierzchni penisa. Bowiem ponownie szybko włożył, ale już nie zostając. Znowu wyjął prawie-prawie oraz ponownie pchnął. Sapał przy tym cicho, ale czuć było, jak jego podniecenie rośnie. Jego dłonie spoczywające na biodrach kochanki zaciskały się mocniej, zaś ruchy zaczynały coraz bardziej przyspieszać.
- Kocham cię - wyrwało mu się podczas jakiegoś szczególnie mocnego uderzenia. - Jak to dobrze, że jesteś …
Agnese na początku była lekko zszokowana tym jak wrażliwe jest jej ciało. Za każdym razem gdy markiz zamierał tuż przy wejściu do jej szparki, czuła jakby w każdej sekundzie mogła dojść. Jej ciało mocno drżało, a wampirzyca musiała mocno zaciskać dłonie na oparciu by nie pospieszać całej zabawy. Powoli docierało do niej która to jej zabawa tej nocy i jak bardzo rozpalona jest. W końcu, przy którymś ruchu poddała się.
- Błagam, weź mnie mocno. - Niemal wyjęczała w oparcie fotela. Czuła doskonale, że jej kochanek jest także podniecony do granic i powoli dochodzi. Dotarło do niego niewątpliwie, bowiem poczuła, jak uderza jeszcze mocniej, zaś jego dłonie na jej biodrach wręcz naciągają ją na niego. Poczuła dotknięcie tylnej ścianki, raz drugi, kolejny. On docierał już nawet tam delikatnie, ale mocno trafiając w to wrażliwe miejsce. Nawet już nie był ruch, tylko taki deszcz uderzeń. Jej płatki notowały raz za razem dotknięcia uniesionego woreczka, zaś cipka była wręcz rozpalona. Czuł jak Agnese wije się pod nim dochodząc, słyszał jak z jej ust wydobywa się już cichy jęk, kobiety spełnionej. Jej biodra pracowały razem z nim, a ze szparki przy każdym ruchu wylewały się soczki wampirzycy.
- Dochodzę … - jeszcze jęknął kompletnie nie panując nad uderzeniami swoich bioder. Agnese czuła, nawet nie myśląc, znajome usztywnienie, pęcznienie członka pędzącego przez jej intymność. Aż wreszcie wytrysk prosto wewnątrz jej ciała. Kropelki wyskoczyły pędem z otworku na jego żołędzi uderzajac w nią. - Ach - kolejne uderzenia nie ustawały wraz z kolejnymi wystrzałami, póki wreszcie nie oprzytomniał kompletnie nie wiedząc, jak długo to trwało. Czyż zresztą miało to jakieś, jakiekolwiek znaczenie?
Agnese także poruszała się, ale ten ruch był już dużo mniej chaotyczny, powolny, jakby teraz chciała już tylko wypić z niego wszystko. Czuł jak jej mięśnie zaciskając się na nim.
- Alessandro… - Wyszeptała po dłuższej chwili. - Mogłabym to z tobą robić bez przerwy.
- Ja też …
- przyznał z głębokim westchnięciem ciężkim, łapiącym dech pod superprzyjemnym wysiłku. - Ja chciałem cię spytać … znaczy mocno mnie trzymasz - przyznał nie mając ochoty z niej wychodzić. Gdyby nie uścisk mięśni, jego męskość już wypadłaby z niej. - Nie myślałem, że kobiety mają tam no wiesz, że mogą panować nad tymi mięśniami - powiedział i chyba nagle się zaczerwienił, iż spytał o rzecz zbyt intymną.
- Kwestia ćwiczeń. - Agnese demonstracyjnie poluzowała uścisk by po chwili zacisnąć się ponownie. - Ale jest prościej gdy jestem tam napięta. A jeszcze prościej gdy mam coś na czym mogę ćwiczyć.
- Myślę, że twoje ćwiczenia dają cudowny efekt
- przyznał. - Warto mieć taką ćwiczącą ukochaną oraz warto pomagać jej podczas ćwiczeń.
 
Aiko jest offline  
Stary 22-05-2018, 19:55   #147
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Jego mały penisek zaczął się wyślizgiwać z niej, bo był już naprawdę malutki oraz mięciutki.
- Przeniesiemy się na łóżko? - spytał. - A może chwilkę chcesz porobić coś innego?
- Łóżko brzmi dobrze
. - Agnese czuła, że powoli zaczyna docierać do niej zmęczenie. Gdy markiz “wypadł”z niej, wampirzyca jęknęła. Z jej wnętrza popłynęła nowa strużka pozostawiając kolejny ślad, na zgrabnych, lekko rozstawionych nogach. Kilka kropel kapnęło no fotel markiza. - Hm… chyba troszkę nabrudziliśmy. - W głosie Agnese pojawiło się rozbawienie i… satysfakcja?
- Było warto - przyznał - bardzo warto i mam ochotę z tobą brudzić jak najczęściej - ponownie wziął ją na ręce i zaniósł do swojego łóżka. Fotel mogła odfajkować na swojej prywatnej liście.
Gdy tylko jej ciało dotknęło materaca, wampirzyca zagarnęła całą pościel przytulając się do niej zaczęła się kręcić po całym łóżku.
- Uwielbiam twój zapach, a tutaj wszystko jest nim przesiąknięte. - Wymruczała wtulając nos w jedną z poduch.
- Mnie także możesz powąchać - stwierdził wesoło. - Hm, wiesz, ciekawe, kiedy wrócimy jutro od księżnej. Tamten pokój - wskazał drzwi - nigdy w nim nie byłem. Kiedy tak jestesmy tutaj razem … obawiałem się zawsze tam wejść. Jakoś właściwie bez sensownego powodu. Pomyślałem sobie, że może on czekał, żebyśmy weszli razem? Wcześniej to były apartamenty mojego ojca, zaś po powrocie z klasztoru tego po prostu nie zrobiłem - wyjaśnił.
- Z wielką przyjemnością. Ale wiesz, że to będzie kolejne pomieszczenie, które będę musiała jakoś wykorzystać. - Agnese wyciągnęła dłoń w jego kierunku. - Chodź tutaj, chcę ciebie powąchać.

Przysunął się. Trochę dziwiąc się, choć rozmawiali już chwilę wcześniej, podejmując temat zapachowy. Wampirzyca posiadała niewątpliwie doskonałe wyczucie węchu.
- Oczywiście kochanie. Chcesz powąchać jakieś szczególne miejsce, czy tak ogólnie? - on sam nie miał dobrego węchu zbytnio, choć specyficznie kobiecy, podniecający aromat jej pochwy wyczuwał oraz uwielbiał. Także perfumy, lub mocniejsze zapachy kwiatowe. Jednak miewał problemy wyczuwając słabsze zapachy.

Piękna Agnese pociągnęła go tak, że upadł na łóżko, zapadając się w porozrzucanych przez wampirzycę poduchach i kolejnych warstwach pościeli. Jego twarz przykryła chyba kołdra. Nim jeszcze zdążył się oswoić z sytuacją, poczuł na sobie ciekawski nosek Agnese sunący po jego ciele. Jej usta raz po raz muskały jego ciało, zlizując kropelki potu. Gdy była tak blisko, rozpalona po tylu stosunkach, nawet jego słaby węch wyłapywał, że ma na sobie jakieś perfumy. Nie kwiatowe, coś cięższego. Agnese uszczypnęła go ząbkami w skórę na brzuchu i ruszyła dalej. Jej nos zanurzył się w ścieżce z włosków łączącej pępek z jego męskością. Uśmiechnął się, troszeczkę go łaskotało, ale jeszcze bardziej podniecało. Taki dotyk ustami. Szczególnie w takim miejscu. Jego maleństwo drgnęło rosnąc troszkę i unosząc się leciutko, zaś mięśnie krocza odruchowo się napięły.
- Mrr - wymruczał - nie wiem, czy mnie wąchasz, ale podniecasz bardzo - przyznał zadowolony oraz rozłożony na kołdrze jedwabistej. Widać było, iż całkowicie poddaje się jej działaniom.
- Tutaj pachniesz najintensywniej. - Wampirzyca skubnęła ustami wnętrze jego uda. - Tylko… teraz pachnie tutaj też mną.
- Och wybacz, ale ja nie narzekam
- uśmiechnął się od ucha do ucha - że nasz zapach jest tam połączony.
- A ja narzekam
. - Agnese udała marudny ton. - Chcę czuć tylko ciebie.
Markiz poczuł jak po jego podbrzuszu przesuwa się język wampirzycy i zaczyna wszystko dokładnie zlizywać.
- Och, jeśli chcesz uzyskać ten efekt dzięki takim zabiegom, bardzo proszę - leżał spokojniutko, aczkolwiek unosząca się coraz bardziej męskość dawała znać, że jest mocno pobudzony pieszczotami. - Cudownie, że się kochamy, że jesteśmy kobietą i mężczyzną oraz ze jesteś taka wspaniała - wymruczał zadowolony.
Agnese nie odpowiedziała, nie chcąc przerywać swego zadania. Dokładnie lizała każdy fragment, wysysając ewentualne soczki z jego włosków. Wyraźnie omijała jego sztywniejącą męskość, czasem tylko zahaczając ją noskiem lub policzkiem. doskonale jednak za każdym owym muśnięciem czuła, jak bardzo mocno reaguje jego członek, całkiem już solidny, duży drążek tuż obok jej nosa, ciągle zresztą podnoszący się jeszcze oraz drżący po każdym zahaczeniu. Widać było, iż teraz nie tak łatwo mu się poddać. Jego biodra wykonywały niekiedy drące, lekkie ruchy, jak podczas uprawiania seksu. Domagały się czegoś powoli większego.
Agnese skończyła z najbliższą okolicą krocza mężczyzny i zanurzyła nosek w miejsce gdzie jego penis łączył się z woreczkiem
- Hm… jeszcze tutaj. - Wzięła jedno z jego jajeczek do ust i zaczęła je ssać, przesuwając po nim swoim języczkiem.
- Ach … - wciągnął gwałtownie powietrze spinając mięśnie krocza. Czuła, jak niesamowite było to, co zrobiła, jak podnieciło go obłęęęęędnie. - Jesteś niesamowitaaaa, kochana moja, cudowna.

Ponownie poruszył biodrami, czuła jak w jej ustach jądro kochanka drży wraz z całym woreczkiem. Agnese skończyła z jednym jajeczkiem i skrupulatnie zabrała się za drugie. jej nosek regularnie przesuwał się przy tym po męskości markiza, a dłonie delikatnie masowały wewnętrzną stronę jego ud. Ciężki dech kochanka wskazywał, jak bardzo się podnieca, jak mocno wpływa na niego ten cudownie perwersyjny sposób okazywania uczuć. chociaż właściwie, jakaż perwersja, jeśli obydwu stronom wydaje się to wspaniałe? Poruszał się ciągle, zaś jego wyprostowana męskość kiwała się leciutko na boki. Pojawiły się na jej czubku przezroczyste kropelki soczku.
- Agnese … - jęknął, powalony przyjemnością. Zaciskał dłonie na kołdrze, było mu obłędnie przyjemnie.
Wampirzyca skończyła swoją pracę i zaczęła dokładnie noskiem sprawdzać czy już ją satysfakcjonuje. Po chwili uśmiechnęła się.
- Tu już jest dobrze, został główny brudas. - Przesunęła noskiem po męskości markiza, która aż podskoczyła. - Yhym… tu się napracuję.
- Ach … tak, popracuj tam mocno, kochana moja
- uśmiechnął się zadowolony.

Wspaniała wampirzyca zaczęła dokładnie wylizywać jego męskość. Czasem ją lekko ssąc.
- Jak mogłeś się tak ubrudzić? - Wyszeptała muskając ustami delikatną skórę. Lizała dokładnie nie pozostawiając nawet brudnego skrawka. Do tego stopnia, że jej języczek wsunął się pod odsłoniętą skórkę.
- Ktoś mi pomóóó … pomógł - odpowiedział jęcząc oraz przerywając, kiedy przejechała języczkiem. - Ktoś mi bardzo pomógł. Sam nie dałbym rady ...
Niesamowite jak bardzo ja pokochał oraz jak bardzo pragnął.
Wampirzyca gdy skończyła z trzonem zabrała się za jego czubek, dokładnie i powoli sunąć języczkiem tuż pod żołędzią.
- Nie zwalaj na innych, brudasku. - Szepnęła zahaczając ustami o jego otworek. - Jesteś brudny w każdej szczelince.
Zabrała się za dokładne wylizywanie jego końcówki, używając w tym celu tylko czubka języka. Miejsce to jest najważniejsze na męskim ciele, szczególnie od dołu, dotykanie go zaś tak podniecające …
- Tak, przepraszam - odszepnął - dlatego właśnie musisz mnie umyć.
Jednakże jak tu myć, skoro jej ruchy powodowały, iż z otworka wydobywało się coraz więcej śluzowatego soczku. Agnese sięgnęła tam paluszkiem i zatkała go lekko.
- Bądź grzeczny, jeszcze nie skończyłam. - Markiz poczuł jak wraca do przerwanej pracy, nadal niespiesznie i bardzo dokładnie wszystko zlizując.
- Jestem grzeczny, pse pani. Mam nadzieję, że mnie pani nie ukaże - zażartował, ale to nie był taki normalny, wesoły żart, tylko słowa poprzedzielane westchnieniami, jękami, które miały być wesołe, zaś pokazały przede wszystkim, jak bardzo jest podniecony. Właściwie Agnese także zaczęła dostrzegać, że jeszcze trochę a markiz tryśnie. Poruszał się coraz mocniej. chociaż jeszcze nie wyczuła owego znajomego skurczu, powiększenia penisa przy samym trzonie, jednak niewątpliwie niewiele brakowało.

Atrakcyjna Agnese skończyła swoją pracę i ułożyła się wygodnie na udzie markiza i podziwiając jego sterczący pal, z którego wypływały białe kropelki. Zaciągnęła się, może trochę zbyt teatralnie.
- Tak.. teraz to twój zapach. - Patrzyła od dołu, jak drży, czuła pod sobą jak jego biodra pracują i miała wrażenie, że mogłaby na to patrzeć codziennie. - Może każę cię takiego namalować?
- Mogę być pomalowany czekoladą, jeśli ją zliżesz
- odszepnął. - Agnese, pogalopuj na nim, proszę - wyszeptał, ale był to szept pełen napięcia. Nagłe zaprzestanie pieszczenia wręcz sprawiło mu niemal ból, który musiał być jakoś rozładowany.
- Dopiero go wymyłam i chce się nim nacieszyć. - Zanurzyła paluszki w intymnych włoskach markiza, nie zbliżając się nawet do jego męskości. - Powinnam mieć taki obraz, bym mogła go zabierać z sobą w podróż. - Kontynuowała swój wcześniejszy wywód.
- Proszę, naciesz się, ale jeszcze chwila i on się sam zabrudzi. Twoje cuda są po prostu niesamowite - ona też wyczuwała owe drgania bardzo mocno. Alessandro stanowczo nie przesadzał, jak bardzo jest podniecony, tak niemalże tuż-tuż przed wystrzałem
Wampirzyca podniosła się i stanęła nad nim okrakiem, tak że jego męskość czubkiem tkwiła już w jej wejściu. Nie nabiła się jednak.
- Jesteś bardzo niecierpliwy, mój drogi.
- Niecierpliwy
? - prawie jęknął. - Agnese, ja szaleję - wydyszał. Usiłował unieść biodra tak, żeby jego męskość sięgnęła jej szparki. Wpatrywał się w nią tak intensywnie …
- Lubię doprowadzać cię do szaleństwa. - Agnese poczuła jak jego czubek zagłębia się w niej, ale nie opadła. Z jej ust wyrwał się cichy jęk. Markiz czuł, że czekało na niego gorące miejsce wypełnione wilgocią. Miał niemal wrażenie, że gdy tylko się lekko zagłębił wręcz oblały go soki jego narzeczonej. Agnese grała, ale sama bardzo go pragnęła. Teraz widział jak drży, jak jej oczy błyszczą. Zamarli, on z uniesionymi biodrami, ledwo się w niej zanurzający i ona… uśmiechała się patrząc na niego z zachwytem.
- Agnese - ułożył swe dłonie na jej barkach próbując wcisnąć ją na siebie. Czuł, że jeśli tego nie zrobi, oszaleje. Doprowadziła go do faktycznego skraju. Wampirzyca słyszała wręcz, jaki jest napalony, jak reaguje i jak wariuje nie mogąc jej dostać w pełni. Wampirzyca poddała mu się, dając się nasunąć, na jego pal. Jej ciało przyjęło go bez większego oporu, po prostu pochłaniając. Wampirzyca cała drżała, ale nadal nie wykonywała, żadnych ruchów. Widział, że i ona jest blisko, czuł jak wszystko w niej pulsuje, jak woła o niego.

Markiz stał się prawdziwie szalonym ogierem. Takim co podskakuje, wierzga, tańczy oraz galopuje jak wariat biorąc od czasu do czasu przeszkody. Ona zaś na nim tańczyła niczym baletnica.
- Agnese … - wyjęczał bowiem to co mu dawała, nie mogła się równać z żadną ziemską rozkoszą.
Wampirzyca przekręciła ich, tak, że mężczyzna znalazł się na górze, a ona niemal skryła się między poduchami.
- Tak Alessandro? - Wyszeptała drżącym głosem.
- Tak Agnese - nagle przyszło mu na myśl, że mają imiona zaczynające się na tą sama literę, zaś po ślubie już właściwie wszystkie inicjały będą identyczne. Dziwne, co człowiekowi czasem przychodzi na myśl. Teraz był na górze, ona zaś pod nim, mająca rozłożone nóżki, oddająca się. Podniósł jej kostki mocniej wyginając oraz wystawiając kobiecy cud na mocniejsze, głębsze ataki. Bynajmniej nie dlatego, iż tak myślał. Po prostu jakoś samo się … Mężczyzna ruszył znowu w tan. Szybki ton narzuciły coraz mocniej poruszające się biodra, które były coraz żwawsze, coraz mocniej usiłujące wcisnąć jego miecz w jej pochwę jak najgłębiej. Czuła, że gdyby był nawet większy i silniejszy niżeli teraz i tak próbowałby dotrzeć do jej najgłębszych pokładów przebijając je. Właściwie nie wiadomo ile upłynęło chwil, ale wszystkie były przeładowane rozkoszą oraz momentem, do którego obydwoje się zbliżają.
- Aaa! - krzyknął wbijając się w nią wraz z strzałem nasiennego, kleistego pocisku.

Wspaniała wampirzyca zamruczała z rozkoszy i chwilę później, przy kolejnym ruchu, kolejnym wystrzale, dołączyła swój okrzyk do jego. Spleceni wspólnie tworzyli jedność. Chwilę tulili się, ciesząc się sobą. Alessandro naciągnął na nich kołdrę, nie wychodząc z wampirzycy. Agnese czuła jak powoli ogarnia ją zmęczenie, więc kurczowo trzymała Alessandro nogami przy sobie. Otaczał ją zapach mężczyzny, wypełniał ją, całkowicie przesłaniając jej świat. Wtuliła się w niego, czując jak przysypia.
- Proszę… - ziewnęła - ...obudź mnie jutro. - Wyszeptała wprost w rozgrzane męskie ciało. - Chcę czuć ciebie, mieć ciebie w środku… - jej głos pomalutku cichł. -.. chcę byś był, by była Gilla.
- Tak będzie, kocham ciebie i ją trochę też, bo ty ją kochasz. Będę przy tobie blisko
- słyszała jeszcze jego szept usypiając

Wieczór 10 września 1503


Budziła się powoli, bardzo powoli, czując jakby dziwnie. Ale to “dziwnie” oznaczało w tym przypadku bardzo kobieco i przyjemnie. Było jej ciepło, to przede wszystkim, miło oraz ciepło. Jakże zresztą mogłoby nie być, skoro leżała na prawym boku otoczona dwoma nagimi ciałami szczelnie ją opatulającymi. Łóżko markiza, ten charakterystyczny zapach, ponadto Gilla, tak jak pragnęła. Czuła jak ghulica jest przed nią. Ich piersi dotykały się, sutki przytulały, zaś ręka ghulicy obejmowała ją. Czuła na ustach jej pocałunek pełen namiętności. Takie dobrywieczorowe powitanie. Ale jeszcze mocniej czuła Alessandro. Był za nią. Też ją obejmował. Leżał przytulony całując jej włosy, zaś jego dłoń była na wysokości jej talii, robią pieszczotliwe kółeczka na jej brzuszku. Oraz wypełniał ją, czuła go wewnątrz siebie. Był twardy, wyprostowany, duży oraz był wewnątrz jej ciała. Markiz leciutko poruszał biodrami, przesuwał go. Musiał w nią wejść, kiedy jeszcze leżała nieprzytomna, bezładna. Wziął ją wtedy, kiedy nic nie czuła, albo może czuła, tylko teraz nie pamięta, bowiem jej cipka była mokra, musiała więc wcześniej zareagować, zaś ona czuła się taka rozpalona.
- Witaj kochanie.
- Witaj signora
- dołączył do markiza głos Gilli. - Przyszedł list od księżnej. Przesuwa spotkanie na jutro. Coś sią podobno tam stało. Bardzo przeprasza, ale będzie szczęśliwa mogąc cię, pani, gościć kolejnej nocy - wyjaśniła ghulica.
- Jakoś postaram się wytrzymać. - Wampirzyca objęła ghulicę mocno dociskając ją do siebie, jednocześnie naparła pośladkami na markiza. - Ach, gdyby tak mogło być codziennie… - odchyliła do tyłu głowę, opierając ją na swoim narzeczonym.
- Od nas tylko zależy, czy będzie - usłyszała głos markiza, zaś Gilla nic nie mówiła, bowiem całowała non stop jej usta. Dotyk Gilli i markiza działał cuda. Czuła się tak miło podniecona. Pieszczona jednocześnie przez kobietę oraz brana przez mężczyznę czuła się cudownie. Było jej naprawdę mokro oraz tak słodko. Colonna poruszał się w niej powoli, ale jednak coraz szybciej, zaś języczek ghulicy chciał dobrać się do wnętrza jej ust. Agnese rozchyliła wargi, wpuszczając do siebie Gillę i z przyjemnością powitała ją tam swoim języczkiem. Czuła jak jej jeszcze nie do końca wybudzony umysł, błyskawicznie poddaje się pieszczotom, jak odkłada myślenie na bok skupiając się na tym dotyku, na gorącu w jej szparce. Zsunęła dłoń z pleców Gilli i wsunęła paluszki, między jej jędrne pośladki, bez trudu odnajdując tylny otworek. Delikatnie zaczęła go masować.
- To miłe, signora - uśmiechnęła się Gilla, która najpierw spięła mięśnie pośladków, jednak chwilkę później rozluźniła je, zaś markiz nagle jeszcze mocniej przyśpieszył uderzając jej tyłeczek coraz silniej.
- Kocham cię.
- Kocham cię.
- Ach
… - Wampirzyca czuła się wspaniale. - Wymasujesz moje piersi Gillo? Ah.. Alessandro mocniej… - Agnese przymknęła oczy, poddając się swoim kochankom.
- Bardzo chętnie, signora
– uśmiechnęła się ghulica przerywając całowanie. - Najpierw dłońmi, potem ustami – zabrała się za biust Agnese, niezwykle kształtny. Odsuwając się nieco, po prostu ujęła najpierw jedną pierś wampirzycy obydwiema dłońmi i zaczęła ją uciskać. Obejmowała cała, przesuwała dłonie na końcówkę po to, żeby palcem obwieść sutek, wreszcie mocno, choć nie boleśnie pociągając go. Wampirzyca była ułożona na boku, najpierw więc jej wyżej położona aktualnie pierś była przedmiotem zabiegów. Jednak po niej przyszła również druga. Później Gilla zanurkowała pod dolny cycuszek, zabawiając się ustami jego sutkiem. Pociągała go wargami, zasysała, leciutko nawet przygryzała, zaś druga dłoń ujmowała masując drugie piękne wzgórze. To było naprawdę miłe oraz podniecające, aczkolwiek jeszcze bardziej podniecały ją pchnięcia Alessandro. Kochanek już sam znajdował się u kresu wytrzymałości. Jego biodra i jej pupa zderzały się coraz mocniej oraz szybciej. Wreszcie wybuchnął w niej białym kleikiem, który wystrzelił obijając się o jej delikatne wnętrze.
Agnese jęknęła z rozkoszy czując jak jej wnętrze znów wypełniane jest nasieniem Alessandra. To i igraszki Gilli sprawiły, że i ją przeszył ten cudowny impuls rozkoszy, wyrywając z jej ust okrzyk. Wampirzyca pochwyciła głowę ghulicy w ekstazie i docisnęła ją do swojej piersi.
- Ach… cudowne… jesteście tacy cudowni… - Pojękiwała czując jak jej własne ciało napiera na wypełniającą ją męskość. Wszystko zaś zagrało idealnie z przodu i z tyłu powodując, że było to chyba najwspanialsze przebudzenie z dotychczasowych. Czuła się tak dobrze przy obydwojgu ludziach, których kochała. Gilla pieściła jej pierś dociskana, ale już nie tak mocno, zaś marki trzymał się jeszcze, lecz jego męskość powolutku malała w niej. Przytulony do kochanki przetrawił swoją ekstazę.
 
Kelly jest offline  
Stary 25-05-2018, 10:34   #148
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Minęło kilka chwil, zanim wszyscy doszli odpowiednio do siebie uśmiechając się i obejmując.
- Czyli nie ma teraz odwiedzin jej książęcej mości? Może to dobrze - zastanawiał się markiz. - Hm, jestesmy gotowi na przygodę oraz sprawdzenie tajemniczej komnaty? Wprawdzie przypuszczam, że mój ojciec trzymał tam pewnie jakieś wino oraz ubrania, ale póki co, zawsze dobrze jest sobie wyobrazić, że będzie tam prawdziwy pałac - zaproponował wesoło.
- Jesteśmy, jesteśmy…
- Agnese zakręciła lekko biodrami i pociągnęła nosem, starając się wyczuć, czy może Gilla przygotowała jej kielich z krwią. - Dobrze mi gdy tak leżymy. - Wymruczała. Nos podpowiedział jej, że tak, wszak ghulica była niemal idealną sługą. Stanowczo nie zapominała, jakie potrzeby ma jej pani, zaś markiz spoglądał nic nie rozumiejąc, czy Agnese chce wejść do tej komnaty, czy też nie chce.

Chwilkę potem piękny puchar wypełniony po brzegi krwią na złotej tacy został podany ślicznej florenckiej signorze Contarini. Agnese ujęła go w obie dłonie i upiła łyk, jakby to było słodkie grzane wino.
- Z jednej strony jestem bardzo ciekawa tego pokoju, a z drugiej najchętniej nie wypuszczałabym was z tego łoża. - Zerknęła na markiza dalej sącząc swój podwieczorek. Krew była jak zwykle świeżutka, dopiero co upuszczona. Oblizała się ze smakiem. - Myślisz, że będą tam tylko wino lub ubrania?
- Nie mam pojęcia. Kiedy bylismy dzieciakami z Sophią oczywiście pytaliśmy o ten pokój, ale ojciec zabronił nam oglądać pod groźbą surowych kar. Kiedyś próbowałem, jednak strasznie dostałem pasem. Kiedy już mogłem to zrobić, jakoś nie ciągnęło mnie, aż do teraz. Dlatego kompletnie nie wiem, co tam jest.
-Tajna zbrojownia, albo skarbiec
- domyślała się Gilla, która chyba się zaciekawiła. Właściwie drzwi były kilka metrów od łóżka.
Agnese dopiła wino i odstawiła kielich na stolik obok łoża, wypinając przy tej okazji, swoją zgrabną pupę w stronę markiza, który przełknął ślinę. Pomiędzy pośladkami dziewczyny były dwa piękne otworki, które wprost uwielbiał penetrować
- Chodźmy sprawdzić. - Zeszła z łoża i rozejrzała się po pomieszczeniu. - Skarbie, gdzie masz swój szlafrok?
- Prosze, jest tutaj
- podał jej swój jasny, mający wyhaftowane herby Colonnów, czyli antyczną kolumnę na czerwonym tle. - Gillo, ty także? - spytał zakładając kolejny.
Ghulica skinęła, podał więc jej trzeci i tak wyposażeni podeszli do tajemniczych drzwi.
- Zaraz, mam klucz w biurku - ruszył markiz po chwili niosąc długi oraz naprawde skomplikowany klucz mający bardzo wiele nacięć. Wampirzyca przesunęła dłonią po drzwiach.
- Nigdy cię nie kusiło? - Zerknęła na swego narzeczonego. Jedynie narzuciła szlafrok na ramiona, przez co jej biust nadal pozostawał odsłonięty.
- Wiele razy, jednak kiedy mnie kusiło, zawsze było coś innego do roboty, kiedy zaś miałem czas, przestawało mnie to interesować. Wiecie, nie przepadam za swoim ojcem, więc jego stare stroje niespecjalnie mnie interesują.
- Nie znałam twojego ojca, ale wydaje mi się, że raczej nie fatygował by się tak by ukryć swoje stroje.
- Skrzyżowała ręce na piersi, unosząc przy tym swoje cycuszki.
- Czyli faktycznie broń, lub złoto. Mógł chować przed innymi jakieś zasoby, choć chyba wszystkie przefiutał oraz zastaniemy puste półki - Agnese dostrzegła, iż mówiąc to wpatrywał się niczym urzeczony w jej słodkie skarby, choć udawał, że nie. - Kochanie, otworzysz? - podał klucz wampirzycy.
Agnese wyciągnęła dłoń jednak zatrzymała ją w drodze.
- Jesteś pewien? To jednak pokój twojego ojca.
- Zdecydowanie pewien. Pokój mojego ojca, ale od naszego ślubu to wszystko będzie nasze
- uśmiechnął się do niej.
Wampirzyca przejęła klucz.
- Skoro tego sobie życzysz. - Wsunęła klucz w zamek już odruchowo wyostrzając zmysły. Przekręciła go nasłuchując uważnie, po czym pewnym ruchem pchnęła, dawno nie używane wrota. Zaś za nimi rozpostarł się widok, który wcale nie przypominał skarbca, czy zbrojowni.

[MEDIA]https://romance4thebeach.files.wordpress.com/2015/05/red-room2.jpg[/MEDIA]

Markiz przyglądał się kompletnie zdumiony.
- Właściwie cóż takiego jest … wiecie ten pokój?
Agnese weszła pewnym krokiem do środka. Pomieszczenie nie miało okien. Wampirzyca przesunęła dłonią po dziwnie wyglądającym meblu, odrobinę przypominającym klęcznik i podeszła do ściany, która nawet odrobinę mogła przypominać “zbrojownię”. Bez trudu rozpoznała w bacikach, czym, czym jakiś czas temu potraktowała ją Gilla. Zerknęła za siebie na markiza i ruszyła w stronę łóżka, zsuwając ze swych ramion szlafrok. Jednym pewnym krokiem weszła na łóżko i przytuliła się do jednej z kolumn, tak że, ta rozdzieliła jej piersi.
- Ja mam wrażenie, że to pokój do zabawy.
- Do zabawy, dla dzieci?
- nie załapał markiz. - Tutaj są jakieś baty, kajdany, ale jakieś dziwaczne. Jeszcze te kółka, po co komu przy łóżku kółka. Albo zwisające z sufitu, moznaby na nim powiesić jakiż żyrandol ze świecami …
- Nigdy nie widziałam takiego pokoju
- uznała Gilla. - Markiz poprzedni był niezły wesołek.
- Znaczy bawił się tutaj?
- Alessandro wyglądał totalnie zdezorientowany.
- Skarbie… według mnie jest tylko jeden typ zabawy wiążący się z łóżkiem. - Agnese uśmiechnęła się zawadiacko. Przeniosła wzrok na Gillę i przygryzła wargę. Tak.. miała ochotę skorzystać z tego pokoju i była ciekawa czy ghulica myśli o tym samym.
- Chyba możnaby … - uznała Gilla. - Sporo tutaj interesujących rzeczy. Naprawdę twój ojciec, szlachetny panie - zwróciła się do markiza - zgromadził całkiem niezły zbiór.
- No nawet … ale jeśli już to chyba tylko on wiedział, jak to wykorzystać, jakieś kółka, czy baciki … faktycznie musiał być okrutnikiem, kiedy bił podczas uprawiania miłości, eee, bez sensu, wtedy miałby większy bat, tymczasem te tutaj … popatrzcie na kajdany. Niektóre zaś linki wygladają, jakby były plecione tak, żeby kogoś obwiązać oraz powiesić na którymś z haków. Ale po co?
- Alessandro rozglądał się po pokoju, nawet jeśli rozumiał, że jego ojciec używał je przy erotycznych zabawach, nie domyslał się, po co.
- Gillo… - Wampirzyca wpatrywała się w ghulicę, czując że już same wyobrażenia o tym co ta mogłaby jej zrobić, sprawiają że robi się mokra. - Czy chciałabyś zrobić memu narzeczonemu prezentację?
- Oczywiście signora
– Gilli chyba się to spodobało. Wyjaśniała profesorskim tonem zerkając na Agnese, chociaż czasem także na mężczyznę. - Panie markizie, podeszła najpierw do łóżka. - Proszę zobaczyć, że jest ono całkiem solidnie zrobione oraz elegancko.
- No tak, rzeczywiście ładne, wygodne, szerokie, ale ta reszta?
- Niektórzy podczas uprawiania miłości lubią drobne odstępstwa od normy, które przerywają nudę przeciętności.
- Mi się nie nudzi
– przerwał jej markiz.
- Och nie wątpię, jednak te drobiazgi pozwalają urozmaicić łóżkowe zabawy. Chociażby obręcze ułatwiają przywiązywanie do łoża w różnych pozycjach. Wczoraj signora przywiązała mnie i było to bardzo ekscytujące. Tutaj, dzięki dużej ilości obręczy, można nadać związanej osobie odpowiedni kształt. Można ją unieść, sprawić by wypięła swoje krągłości. Wszystko zależy od fantazji.
- No dobrze, ale ta pod sufitem?
- wskazał na obręcz na górze.
- Cóż, dzięki odpowiedniej uprzęży lub wiązaniu można podwiesić ukochanego pod sufitem na linie oraz w takiej pozycji się nim zajmować. Można także przymocować linkę, która sprawi, że osoba stojąca będzie miała wyciągnięte dłonie i zmuszona do stania prosto. To ograniczenie, do którego dodaje się pieszczenie lub uprawianie miłości wręcz wymusza poddanie się miłosnemu działaniu. To bardzo podniecające, przynajmniej dla mnie.
- Naprawdę?
- Oczywiście, wszak inaczej signora by mnie wczoraj nie związała, mi się także zdarzyło przecież związać ją. Lubimy to, właściwie przy pomocy tego wszystkiego mogłybyśmy być nawet związane obydwie jednocześnie – zastanowiła się chwilkę. Podobną rolę pełnią te wszystkie dodatkowe drobiazgi: liny, kajdany, łańcuchy. Proszę zobaczyć, iż są otoczone skórą w miejscach, gdzie mogłyby przylegać do ciała. Nie powodują więc bezpośrednich ran. Także są rzeczy do zakrywania oczu, kulki wkładane w usta na łańcuszkach do uniemożliwienia krzyku
– Gilla profesjonalnie tłumaczyła oraz pokazywała na sobie, gdzie w jakie miejsce należy przyłożyć daną rzecz.
- Ten zielony stołek? Przypomina konia – markiz miał mocno wybałuszone oczy na to wszystko. Kompletnie nie przypuszczał, iż jego ojciec może wyczyniać takie rzeczy podczas erotycznych igraszek. Chociaż szczerze mówiąc, niektóre rzeczy korciły go, żeby spróbować.
- Bowiem to jest taki koń. Proszę sobie wyobrazić leżącą na nim signorę. Na brzuchu. Końcówka wyższego poziomu automatycznie unosi nieco jej tylną część tak, że klęcząc na tym niższym miałby pan niezwykle proste dojście. Partnerkę można także tutaj odpowiednio przywiązać unieruchamiając ją oraz zdając całkowicie na ruchy kochanka. Wtedy kobieta jest jak niewolnica, która bierze wszystko, czym ją mężczyzna obdarza. Niektóre panie to bardzo odnieca odgrywanie takiej roli – Agnese zauważyła, że markiz jakoś udając, ze nic się nie dzieje, spojrzał na nią oraz oczy mu błysnęły. Cóż, wiedziała, że jej kochanek lubił dominować, choć jednocześnie czasami to ona decydowała, właściwie nawet często. - Wreszcie – kontynuowała Gilla – obok wiszą rozmaite baciki oraz sznury. Do wykorzystania przy wiązaniu, zaś baciki, cóż, do okazywania swojej dominacji. Wielu panów i pań lubi ten dodatkowy bodziec podczas seksu. Bardzo ich to podnieca, jeśli podczas łóżkowych zabaw dodatkowo dostają klapsy, odczuwalne, ale nie przekraczające jakiejś granicy, dla każdego innej. Przy okazji większość trzonków tych bacików może pełnić rolę fallusa, wkładanego od przodu lub od tyłu, zależnie od wielkości – kończyła Gilla. - Nie wątpię, że szafki kryją kolejne drobiazgi, afrodyzjaki, olejki. We wszystkim ważne jest jednak to, żeby samemu spróbować oraz sprawdzić, co się lubi.
 
Aiko jest offline  
Stary 27-05-2018, 19:51   #149
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Agnese zeszła z łoża i ułożyła się na “koniu”.
- Chcemy coś przetestować kochani? - Uśmiechnęła się do nich, rozchylając nogi, między którymi już widać było kropelki rosy zdobiące intymne włoski.
- Aaale co? - markiz był wstrząśnięty ilością rozmaitych przyrządów do powiększania przyjemności. - Kto ma jakiś pomysł?
- Och ja na przykład chciałabym spróbować wszystko po kolei
- uznała Gilla, ale oczywiście wpatrywała się w Agnese. - Signora, ty zdecyduj.
- To siedzisko jest całkiem wygodne, więc chętnie z niego skorzystam
. - Agnese ułożyła się wygodnie. - Macie ochotę mnie związać?
- Pewnie
- zawołała ochoczo ghulica. - Panie markizie, pan mi pomoże.
Markiz Alessandro podszedł do niej niepewnie. Wampirzyca leżała swobodnie na plecach. Bardzo swobodnie układając główkę na końcówce, zaś nóżki opuszczając dookoła. Jej pupa była na końcówce przy klęczniku.
- Jak my to zrobimy - zastanawiała się Gilla. - Zacznijmy od tego.
Przy końcówce, gdzie była głowa Agnese znajdował się pasek. Specjalnie umieszczony oraz przygotowany do tego, by otoczyć nim szyję oraz odpowiednio przytwierdzić leżącą kobietę do tego czegoś. Gilla nie zaciskała mocno paska, ale na tyle, żeby naprawdę złapać swoją panią.
- Markizie, zajmij się rękami signory - poprosiła ghulica.
- Jak rękami?
- Weź linki oraz przytwierdź je do dołu, tak, żeby były naciągnięte po każdej stronie. Są tam odpowiednie paski, żeby chwycić kogoś za nadgarstki.
- Agnese, naprawdę mam cię tak wiązać
? - spytał.
- Nie lubisz kiedy jestem wobec ciebie uległa? - Spytała swego narzeczonego. - Nie martw się to nie są stalowe kajdany, w razie czego po prostu je rozerwę.
- Noooo lubięęę
- przyznał - ale czy no wiesz, dobra, już wiążę dalej -
chwilę później Agnese miała przywiązaną szyję, zaś ręce opuszczone na bok oraz naciągnięte.
-Hm, góra załatwiona, teraz piękne nóżki signory.Hm, na bok nie ma sensu. To lepiej na łóżku, wiem. Markizie proszę stanąć po przeciwnej stronie. Podniesiemy nóżki signory tak, żeby sięgnęły niemal głowy. Tam przywiążemy najpierw do siebie, na odległość gdzieś łokcia, potem zaś w dół do boków. Signora będzie pięknie prezentowała swoje wdzięki - ucieszyła się.
- Czy mam się zacząć obawiać, słysząc w twym głosie tyle radości? - Głos Agnese był lekko drżący, a zarówno Gilla jak i Alessandro widzieli, że wampirzyca jest coraz bardziej podniecona.
- Może dlatego, że właśnie dalej się panią zajmę, proszę chwilę poczekać.
Chwilkę później zawiązała jej oczy skórzaną przepaską. Świat skryła ciemność. Agnese przymknęła oczy, wsłuchując się w głos Gilli.
- Ponadto jeszcze ten drobiazg


Włożyła jej kulkę w usta oraz zacisnęła. Agnese mogła mówić, ale dosyć niewyraźnie. Wypróbowała to wydając z siebie coś co bardziej przypominało bulgot. No to teraz nawet nie mogła protestować, uśmiechnęła się do swoich myśli i wyostrzyła zmysły. Nagle zaatakował ją zapach podniecenia jej kochanków, cichutkie szmery ich kroków i ruchów.
- Teraz zaś signora …
- Gillo, jesteś pewna?
- Tak markizie, dla niej to będzie przyjemność
.
Wampirzyca nagle poczuła na swoich uda lekkie uderzenie bacika. Niebolesne, jednakże podrażniające skórę. Potem kolejne. Czuła jak jej ciało rozgrzewa się, jak staje się wrażliwsze na każdy kolejny dotyk. Kiedy spodziewała się następnego uderzenia, zamiast niego bacik przesuwał się po prostu po jej skórze, po nóżkach, brzuszku aż do następnego uderzenia.
- Panie markizie, proszę drugi, spróbuje pan.
- Ale ją może boleć

Wampirzyca nie za bardzo mogła go teraz przekonywać, wszystko zostało w rękach Gilli, a ona zamierzała się tylko cieszyć tymi cudownymi uczuciami.
- Hm, markizie, jeśli pan tego nie zrobi, będę musiała uderzać ją za nas dwoje - wyjaśniła słodko. - Proszę pamiętać, nie może być silno, jednak także nie za słabo. Ona ma poczuć!
Wampirzyca usłyszała, jak markiz bierze od Gilli bacik, potem zaś poczuła, jak we dwoje uderzali ją, markiz leciuteńko, Gilla mocniej.
- Proszę kontynuować markizie, a ja się zajmę ogonkiem.
- Ogonkiem?
- Tak
- Agnese nie słyszała przez chwilę nic.
- Teraz końcówka jest już wystarczająco mokra, wyjaśniła ghulica, akurat na jej pupę.
Agnese uczuła, jak jakaś kulka nagle dotknęła jej tylnego otworka. Była tam mocno wypięta, że ghulica sięgała tam bez problemu. Wampirzyca drgnęła od tego dotyku, wyczulone zmysły zaatakowały jej głowę ze zdwojoną siłą. Czuła jak z jej szparki wypływa kilka kropel soczków.
- Miłe? - uśmiechała się. - To metalowa kulka na trzonku bacika. On zaś będzie twoim ogonkiem.
Ghulica przez chwilkę wierciła tam lekko. Wciskała, to cofała, wywołując tym u wampirzycy silne drżenie. Później jednak wcisnęła mocno, co zaowocowało głośnym jękiem który przedarł się nawet przez knebel. Spora kulka wdarła się w ciało Agnese, potem zaś cała rączka aż do niemal samego bacika. Spod knebla dochodził do ich cichy pomruk. Wampirzyca wiła się, kręcąc pupą, bo tylko na tyle pozwalały jej wiązania. Czuła jak końcówka bacika ociera się o jej pupę, jak jego kulka drażni jej wnętrze doprowadzając ją do szaleństwa. Z jej szparki niemal płynęło. Soczki spływały na bacik. Wampirzyca czuła, że zaraz dojdzie. Potem zaś kilka razy trzonek przesunął się w niej. Ogólnie było to lżejsze niżeli to, co czynił markiz wciskając jej w pupę swoją męskość, jako że rączka była mniejsza. Aczkolwiek oczywiście nie była częścią ukochanego mężczyzny.
- I co, podoba się pani? - usłyszała głos ghulicy. - Piękna cipka, pięknie wypięta, zaś ten ogonek z kolorowych piór. Ma pan otwartą drogę, markizie. Proszę tutaj uklęknąć - poczuła, jak leciutko drży cały przyrząd, na którym leżała. - Doskonale, teraz tylko pchnąć, a ja się zajmę czymś równie ciekawym.
- To znaczy?
- Zobaczy pan, a signora poczuje. Znalazłam wśród tych drobiazgów coś zaiste bardzo ciekawego.
- Kocham cię
- usłyszała jego głos i jej mokrą szparkę wypełnił zdecydowanym ruchem markiz. Przy czym w tylnym otworku miała ciągle rączkę bacika. Niewątpliwie właśnie do tego przystosowaną. Wampirzyca krzyknęła, dochodząc. Jej głos stłumił knebel, jednak markiz poczuł jak jej mięśnie zaciskają się na nim w znajomy sposób.
- Proszę się tam zatrzymać, markizie - poprosiła Gilla, co akurat zgrało się z cudownym ruchem mięśni narzeczonej. - Zaraz będzie pan mógł swobodnie kontynuować.
Agnese uczuła, jak Gilla obmacuje jej sutek i nagle poczuła, jak na nim zaciska się klips. Nie bardzo mocno, ale solidnie, i był czymś obciążony trochę. Podobnie zaraz ghulica zabawiła się z jej drugim sutkiem. Wampirzyca zadrżała mocniej czując jak jej ciało, któremu nawet nie dano odpocząć po ostatnim szczytowaniu, ponownie się rozpala.
- Signora, to piękny przykład słodkiej zabawy. Każdy klips posiada linkę z leciutkim ciężarkiem. Kiedy markiz będzie cię kochał, wasz ruch sprawi, iż obciążniki się będą ruszać pociągając twoje sutki. A ja będę całować cię, pani.
- Panie Alessandro, do boju
- zaś sama ghulica stanęła za głową Agnese i faktycznie całowała ją, nogi, włosy, rozciągnięte ramiona. Zaś wewnątrz jej jamki poruszył się kogut markiza, przesuwając najpierw powoli, zaś potem coraz mocniej. Jego dłonie opierały się na jej udach. Trzymały ją, zaś biodra uderzały. Męskość była w niej, mocno wypełniając, co tylko było jeszcze wzmagane przez kij włożony w jej pupę. Agnese czułą jak jej sutki i co za tym piersi, naciągane są przez ciężarki. Jej wnętrze nadal było napięte po orgaźmie i teraz każdy najmniejszy ruch Alessandra, wywoływał w niej oszałamiające fale rozkoszy. Słyszała swoje własne jęki, stłumione przez knebel. Aż wreszcie ostateczny ruch markiza wrzucił w nią tysiąc kropelek. Krzyknęła ponownie z rozkoszy, czując jak jej ciało napina się od tej zalewającej je fali. Słyszała jego jęk, czuła jego napięcie, ale nie mogła nic zrobić. Przyrząd był solidny, musiałaby użyć więc swoich mocy, wtedy na pewno dałaby radę, ale jako kobieta po prostu poddawała się woli swego narzeczonego oraz ghulicy, którzy wprawiali jej ciało w ciągle nowe pokłady szaleństwa. Przy kolejnych ruchach markiza poczuła jak dochodzi ponownie. jej zmysły były tak cudownie wyostrzone, niemal całkowicie skupione na dotyku kochanków… Drżała z rozkoszy przeżywając własne spełnienie aż wreszcie wszystko się zatrzymało. Działania markiza, który wyjął swojego penisa z niej. Faktycznie, musiał mieć świetny widok oraz doskonałe ułożenie ciała kochanki.
 
Kelly jest offline  
Stary 28-05-2018, 19:28   #150
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Powoli zaczęli ją rozwiązywać. Wampirzyca ograniczyła swoje zmysły wiedząc, ze prędzej czy później zdejmą jej opaskę. Gilla odpięła klipsy zaciskające sutki, zaś markiz zdjął knebel przywierając gwałtownie do jej ust gwałtownym pocałunkiem, zaś jego dłoń zrzuciła przepaskę na oczy. Agnese uśmiechnęła się do niego słodko.
- Cześć kochanie. Jak ci się podobało? - Powiedziała cicho, wciąż jeszcze lekko drżącym głosem.
- Kocham cię i nigdy nie widziałem cię w takiej pozycji … - zarumienił się.

Ghulica zaś później zabrała się za uwalnianie reszty jej ciała poczynając od nóg. Agnese poddawała się tym zabiegom. To było dziwne nagle odzyskać władzę nad swoim ciałem, zupełnie jakby nie do końca należało do niej.
- Liczę na to, milady, iz uznasz, że ten zielony mebel to całkiem użyteczne urządzenie - uśmiechnęła się wesoło ghulica trzymając w dłoni bacik przed chwilką wyjęty z jej pupy. - Pozostałe drobiazgi także się wydają przyjemne.
- Było cudownie…
- Agnese uśmiechnęła się. - … choć mogłoby być ciekawie gdybyście zatkali mi uszy, ale pozwolili trochę pokrzyczeć. - Mrugnęła do Gilli, siadając na “koniu”. Jej pupa nadal była bardzo wrażliwa po uderzeniach, więc zadrżała lekko.
- Ale żesz ojciec miał coś takiego - markiz wręcz rozłożył ręce. - Gilla mówiła, że to wielki zbiór. Ale jeśli było cudownie, to bardzo, bardzo się cieszę. Nawet się nie spodziewałem, że za cokolwiek będę mu kiedyś wdzięczny.
- Hm, teraz ja chcę spróbować
- uznała Gilla. - Signora, proszę teraz wymyślić coś dla mnie - poprosiła ją. Niekoniecznie na tym zielonym koniku, ale mamy całe pomieszczenie.
- Nie obawiasz się troszeczkę, wiedziałaś do czego doprowadziłam nie mając tych wszystkich akcesoriów. - Agnese zeskoczyła z siedziska i zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu.
- Ależ bardzo się obawiam, tyle że absolutnie mnie to nie powstrzyma - roześmiała się wesoło Gilla. Jako jedyna ghulica miała na sobie szlafrok, ponieważ pozostała dwójka siłą rzeczy była nagusieńka. Agnese podeszła do niej i rozwiązała jej szlafrok. Gdy materiał opadł luźno wzdłuż kobiety, sięgnęła do jej piersi i zaczęła je pieścić.
- Mam potworną ochotę się nad tobą poznęcać kochana. - Dłonie Agnese opuściły piersi kobiety i zsunęły się niżej, wędrując do tyłu. Oparła je na jej pośladkach i docisnęła jej biodra do swoich. - Co ty na to?
- Ależ … byle nie zbyt okropnie, signora - niezbyt przekonywająco Gilla udała wystraszoną panieneczkę. - Niektóre z tych rzeczy wydają się budzić moje głębokie obawy.
- Które?
- Agnese wyszczerzyła się.
- Och, szczególnie takie, które mogą wejść tam, gdzie jest bardzo miękko oraz wilgotno - wyjaśniła niby krygując się - albo które by mnie związały. Wiesz signora, delikatna dziewczyna musi uważać na takie rzeczy - parsknęła nie mogąc wytrzymać.
- Ale właściwie to jaki jest plan? - odezwał się markiz.
- Spytaj swojej narzeczonej oraz lepiej uważaj, szanowny markizie, bowiem później może przyjść pora na ciebie - Alessandro się przymknął nagle pobladły po słowach rozbawionej Gilli. Chłopak naprawdę był niekiedy jeszcze bardzo młody i łatwy czasami do zrobienia w wielkiego konia.
Agnese puściła Gillę i sięgnęła po odłożone liny.
- No to moja droga…. Stań tuż przy krawędzi łóżka, przodem do niego i proszę rozsuń nogi w lekkim rozkroku. - Wampirzyca podeszła do markiza i podała mu jedną z linek składając na jego ustach delikatny pocałunek. - Pobawisz się ze mną?
- Chętnie, ale ty najdroższa dyrygujesz. Nie mam takiej wyobraźni, a to już przekracza chyba to, czego mógłbym się nauczyć
- mówił wesoło, uśmiechając się, więc pewnie trochę żartował z tą wyobraźnią. Oczywiście Gilla natomiast posłuchała swojej signory stając, jak jej właśnie przykazała.
Agnese podeszła z linką i zaczęła ją wiązać nogi Gilli.
- Zawiąż proszę Gilli po lince na nadgarstkach. - Zwróciła się do markiza i kontynuowała swoją zabawę. Oczywiście narzeczony posłuchał jej biorąc się za supełki. Dosyć zgrabnie nawet mu wyszło wiązanie. Po chwili nogi ghulicy zostały umocowane do łóżka tak, że kolejne supełki na pierwszej nodze łóżka, lewej i prawej kostce Gilli i drugiej nodze mebla, uniemożliwiały jej jakikolwiek ruch. Ghulica pozostawała w rozkroku nie mogę zrobić kroku ani w przód ani w tył i nie mogąc złączyć nóg.

Widząc, że markiz skończył swoją pracę wzięła od niego jedną z linek i przeciągnęła ją przez wyższe kółko.
- Kochanie zrób tak samo i powolutku naciągaj. - Zwróciła się do markiza. - A ty Gillo pochylaj się pomalutku, tak długo jak możesz.
- Ach signora, to bardzo … zaskakujące. Cóż ty chcesz mi zrobić
- ghulica była bardzo giętka i bez problemu potrafiła się mocno wygiąć. Markiz zaś przypatrywał się jej ruchom i naśladował je.
 
Aiko jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172