Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-10-2017, 21:10   #101
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Jan, Fleur i nocne spacery

Jan przypasał tasak, zarzucił na plecy łuk a głowę zakrył kapturem. Ruszył w miasto trzymając się cieni i unikając większych grup przechodniów. Nasłuchiwał, by nie dać się zaskoczyć nikomu wychodzącemu zza rogu i przyglądał się majaczącym w oddali duszom, wypatrując barw agresji lub halo istot nadprzyrodzonych.

Dość niepokojący był fakt, że grupki rozjuszonych mężczyzn wciąż krążyły po uliczkach miasta. Jan słyszał odgłosy bijatyk, czy raczej “linczów” kilkukrotnie.

U Oleny nikt nie odpowiadał i dłuższe kręcenie się w okolicy wzbudziłoby jedynie ciekawość sąsiadów. Dom Rigo również stał pusty. Jan czuł w powietrzu mocną woń krwi, zupełnie jakby izba służyła za rzeźnię.
Na starym cmentarzu przy Bartłomieju, Cigogne zwykł rezydować, lecz przynajmniej teraz go tam nie było. Zresztą, przecież żadne z dzieci Kaina nie miało powodu by spędzać całą noc w swoim dziennym leżu, Janowi pozostawało jeszcze tylko jedno miejsce, gdzie mógł liczyć na zastanie znajomej spokrewnionej - dom kata.

W burdelu na Żydowskiej, Jan dowiedział się, że wampirzyca znalazła sobie “opiekuna” w osobie mistrza Macieja. Dziewczyny przestrzegały kainitę, by zaniechał zainteresowania Fleur i lepiej został z nimi bo to… “na zdrowie lepiej mu wyjdzie”.

Dochodzące z katowni przeraźliwe wrzaski wymownie świadczyły o tym iż właściciel jest u siebie i prawdopodobnie “pracuje po nocy”.
Tylko czy Fleur też tam była?
Jan wzdrygnął się słysząc krzyki. Tortury były barbarzyństwem, jakże pasującym do tej dzikiej krainy. Mimo to musiał odnaleźć chociaż jednego członka Rodziny. Poczekał chwilę na przerwę we wrzaskach i zapukał mocno do drzwi.
- Czego tam? - odezwał się męski głos.
- Szukam Fleur - rzekł Kainita. - Twojej nowej dziewczyny. Mam dla niej wieści.


Dom kata.


Fleur zaczekała, aż Maciej otworzy drzwi. Czuła dziwne narastające napięcie. Mimo, że w drzwiach stała znajoma postać, ulga nie nadeszła. Nie wiedziała czy członkowie rady nie mordują się sami. Podeszła do Macieja i pogładziła go po ramieniu.
- Zajmę się tym.

Zaczekała aż kat odejdzie i dopiero spojrzała na swego gościa, który zdjął kaptur i skinął głową na powitanie.
- Zapraszam w skromne progi. - Poprowadziła wampira do znajdującej się na piętrze izby. Dopiero wtedy odezwała się ponownie. - Coś się stało?
Jan usiadł na zydlu. Był uzbrojony - przy pasie tasak, na plecach krótki łuk.
- Ciągle coś się dzieje - powiedział. - Nie kłopotalibyśmy cię byle czym, widzę że urządziłaś sobie przytulne gniazdko - uśmiechnął się ledwo zauważalnie - ale dowiedzieliśmy się z Gabrielem czegoś co uznaliśmy, że powinnaś wiedzieć. Przejdę od razu do rzeczy. Płock jest pułapką na wampiry. Książę Bolesław to potężny Lupin, który upodobał sobie polowanie na nas. Ma jednak wrogów. Jedną z nich jest Spokrewniona, która jest jego więźniem i która przysłała do nas swojego ghula. Wyczuła w naszym przybyciu do miasta szansę na własne uwolnienie. Innymi wrogami księcia jest frakcja lupinów, na czele z wojewodą. Ci chcą powrotu do dziczy i w zamian za pomoc w zabiciu Bolesława skłonni są oddać nam Płock. Książę jutrzejszej nocy będzie wracał do miasta z niewielką świtą, wtedy, go dopadniemy a przynajmniej taki mają plan. Nie pytaj mnie czy można im ufać, bo nie wiem. Spróbujemy to sprawdzić nim zaryzykujemy wyjście za mury. Przydałaby nam się pomoc całej Rodziny. Pani ghula, który nas odwiedził rzekła jego ustami, że w nowym Płocku będzie miejsce tylko dla tych, którzy wezmą udział w pozbyciu się księcia. Tylko cytuję. Wiem, że to dużo informacji na raz…

Fleur zajęła miejsce na jednym z krzeseł i z uwagą przysłuchiwała się Janowi.
- Czy ghul zdradził może imię swej Pani?
Jan pokręcił głową.
- Nie, ale zostawił nam drogę kontaktu. Przedmiot, który mamy wrzucić w ogień jeśli zechcemy się spotkać.
- Rozumiem, że nie za bardzo mam wybór, albo pomogę albo mnie dopadną. Wiemy może ile jest lupinów wojewody? Mamy szanse gdyby rzucili się na nas?
- Jeśli to pułapka. to pewnie zginiemy, ale nie sądzę. Jeśli Bolesław zechce nas zniszczyć to to zrobi. Książę stanowi prawo i ma na zawołanie setki zbrojnych. Kat cię nie ochroni. Nawet nasz szpital i protekcja kościoła nie daje gwarancji bezpieczeństwa. Gabriela już oskarżono o morderstwo, czary i Bóg wie co jeszcze a szpital napadł podburzony motłoch. Jutro książę ma podróżować tylko z czterema przybocznymi i to nasza jedyna szansa. Im więcej nas będzie tym większa. Ale nie zastałem w schronieniach Oleny, Rigo ani Cigogne…

Wampirzyca nie była już w stanie powstrzymać ciężkiego westchnienia. To wszystko było grą na którą co najmniej nie miała ochoty.
- Prawdopodobnie kat ma teraz na warsztacie służącą Rigo. - Powiedziała spokojnie. - Jest podejrzana o zabicie swej Pani. Na początku nocy dotarły do mnie plotki o tym, że ją zabito… rozsmarowano po ścianach.

Medyka zmroziło.
- Rozsmarowano... ? Śmiertelna tego nie zrobiła - stwierdził oczywistość. - Widziała coś?
- Niestety ma tak okaleczoną twarz, że nie za bardzo mówi. Kat chce ją doprowadzić do jakiegoś stanu używalności. - Fleur zamyśliła się po czym spojrzała na Jana. - Dotarły do mnie też plotki, że Gabriel zabił Olene.

Na twarzy Jana odmalowało się zdumienie.
- To niedorzeczne. Gabriel był ze mną cały czas, odkąd ostatnio widzieliśmy Olenę, czyli od zeszłej nocy - powiedział. - Kto rozpuszcza takie plotki?
- Nie wiem. Do dziewczyn dociera wszystko. Przychodzą chłopi i kłapią jęzorem. - Te wieści stanowczo popsuły wampirzycy nastrój, który wypracowała całkiem przyjemnym początkiem nocy. - Chłopi mówią też, że Rigo przyzwała diabła i to on się na niej zemścił. Nie wierzę plotkom, wiem tylko że gdzieś zawsze jest jakieś ziarno prawdy. Rigo i Olena prawdopodobnie nie żyją, a ktoś chce by winą obarczono siły nieczyste, którymi my możemy się stać. - Uśmiechnęła się do Jana. - Lepiej jeśli już nie będziesz pojawiał się w okolicy ich schronień.

Te wieści wyraźnie przygnębiły Jana. Westchnął, mierząc wzrokiem podłogę izby.
- Chciałbym sprawdzić ich domostwa, ale pewnie masz rację… Ktoś nas zabija, jedno po drugim, i jesteśmy bezsilni jak dzieci we mgle. Widzę tylko dwa wyjścia. Opuścić Płock na zawsze jeszcze tej nocy albo zaufać Lupinom. W tym drugim przypadku musimy działać szybko i trzymać się razem, znaleźć Cigogne, bo może tylko on jeszcze żyw w grodzie pozostał.
- Jakiś pomysł gdzie go szukać? Czy chcesz biegać wśród zdenerwowanego motłochu, ryzykując swoim życiem? Byłam dziś w burdelu i widziałam co dzieje się na ulicy, nie ruszono mnie tylko dlatego, że szłam z katem. - Fleur zaczynała myśleć, że każde z nich powinno w miarę możliwości zadbać przede wszystkim o własny tyłek.
- Na cmentarzu go nie było, może poluje. Obszedłem właśnie pół miasta i na ulicach jest już spokojniej, po północy motłoch się rozejdzie. Pójdziesz wtedy ze mną? Nie będę ukrywał, że jeśli nie przyłączysz się do nas i nie znajdziemy Cigogne to jutro już mnie w Płocku nie będzie. Tylko trzymając się razem mamy szanse tu przetrwać. Inaczej wybiją nas pojedynczo w naszych schronieniach.
- Pomóc jutro, pomogę na pewno, choć to dla mnie bardzo ryzykowne gdy uważa mnie się za własność kata. Po prostu obawiam się biegania w tym czasie i szukania osoby, która także może być martwa.
- Kat nie jest twoim ghulem? - zapytał medyk. - Przydałby się nam.
- Do czego? Ataku na księcia?
- Dziś, do poszukiwań. Motłoch się go boi.
- Chciałabym by skupił się na wydobyciu informacji z naszej ślicznotki. - Fleur spojrzała na Jana niepewnie. Nie wiedziała ile motłochu musiałoby ją zaatakować by dać jej radę, jednak… już wiedziała, że mają tu do czynienia z lupinami, Bóg jeden wie z czym jeszcze. - Jest jeszcze słabym ghulem… a i ja nie chcę palić za sobą wszystkich mostów.
- Jak uważasz - westchnął Jan. - Ale sądzę, że będziemy bezpieczniejsi razem, choćby na ulicy. Drzwi domu kata ani on sam nie powstrzymają tego co na nas poluje.
- Nie oczekuję od kata, że powstrzyma cokolwiek, tak jak nie oczekiwałam tego po drzwiach piwnicy, w której sypiałam. Potrzebuję by zapewnił mi posiłek i ciemne leże, to wszystko. - Fleur podniosła się. Będzie musiała poprosić Macieja o jakiś płaszcz i broń, wolałaby nie walczyć gołymi rękami. - Musisz mi też wybaczyć, ale po radzie wszyscy nagle znikliście, a chwilę potem otrzymałam wiele plotek które wskazywałyby na to, że mordujecie się tam na zewnątrz. Bo czemu miałyby to robić lupiny lub ktokolwiek inny? Przychodzisz tutaj i mówisz mi o jakiejś wampirzycy, o jakimś starciu i oczekujesz że rzucę wszystko co jakoś udało mi się zdobyć by za tym podążyć. Pomogę ci dzisiaj i pomogę jutro, ale moje ghule to moja sprawa.
- W porządku - skinął głową. - Już wiem skąd plotka o Gabrielu i Olenie. Wczoraj po walce z Erebem, Gabriel zakołkował ją gdy chciała zdiabolizować Erebosa. Ereb był Baalitą, jego krew skaziłaby jej młodą duszę. Odkołkowaliśmy ją oczywiście, gdy już ochłonęła z szału i rozstaliśmy się w przyjaźni, ale ktoś musiał widzieć sam moment. Gabriel postąpił nieostrożnie, nie zasłaniając twarzy. Im mniej nas widzą tym lepiej.

Fleur przyglądała się uważnie wampirowi. Uznała, że już nie będzie podkreślać, że to też nie musi być prawdą. Pokręciła tylko głową. Obiecała członkom rady, że jeśli nie będa wchodzili na jej domenę, ona im pomoże i to zamierzała uczynić.
- Poproszę kata o jakiś płaszcz i broń i możemy ruszać, dobrze?
- Zaczekam - nałożył na głowę kaptur.
- Zejdź na dół i tak będziemy musieli tamtędy wyjść. - Fleur ruszyła przodem i dopiero na dole przeszła do pomieszczeń katowni, zostawiając Jana czekającego w sieni.

Fleur zastała Macieja w jednej dłoni trzymającego obcęgi, w drugiej dolną szczękę wierzgającej się we wszystkie strony brzyduli. Mężczyzna właśnie przybliżał narzędzie do twarzy nieszczęśniczki gdy spostrzegł wampirzycę.
- Przepraszam, że ci przerywam, ale… - Wampirzyca musiała przyznać że była bardzo ciekawa co też jej ghul planował zrobić. Uznała jednak że lepiej jak nie będzie tego oglądać. - Czy mógłbyś mi użyczyć jakiegoś płaszcza i broni. Muszę wyjść i poszukać jednej osoby.
Maciej puścił swoją ofiarę, pozostawiając ją dygoczącą i pochlipującą. Mężczyzna wytarł dłonie w szmatę i ruszył w stronę jednego z kufrów.
- Wiesz jak tego używać prawda? - syptał podając wampirzycy sztylet oraz ciemny płaszcz.

Fleur zapięła płaszcz, po czym chwyciła w dłoń sztylet. Zważyła go w ręku, starając sobie przypomnieć jak to jest mieć broń w ręku.
- Postaram się nie skaleczyć. - Uśmiechnęła się do Macieja i po chwili namysłu stanęła na palcach i pocałowała go w usta. - Uważaj na siebie, dobrze?

Mężczyzna zaśmiał się.
- Też postaram się nie skaleczyć…
Wampirzyca odsunęła się i przyjrzała mu się uważnie.
- Ten kto poluje na nas, może chcieć zapolować na ciebie. Nie podchodź do drzwi bez broni, dobrze? - Czuła że się martwi. Lubiła tego nieokrzesanego ghula.

Maciej tylko westchnął.
- Ja nie miewam gości, jeśli to nie ty, po co w ogóle miałbym komukolwiek otwierać?
Fleur roześmiała się.
- Bo na przykład będzie to część tego krążącego po ulicy motłochu, która będzie chciała zapolować na jakąś czarownicę. Nie wiem. - Chwilę przyglądała mu się i po namyśle pocałowała go jeszcze raz. - Dobra, nie przeszkadzam ci i idę poszukać naszej zguby.


Wampirza para ruszyła w miasto. Mieszkańców było już bardzo mało i poza pijaczkami czy bezdomnymi żywej duszy nie spotkali. Co bardziej istotne, nie napatoczyła im się też żadna dusza nieżywa. Jan nie wychwycił również śladu istot magicznych, jak wilkołaki. Nagle Płock wydawał się znów tak spokojny. Zupełnie tak samo gdy każdy z wampirów tu pierwszy raz zawitał.
- Cisza przed burzą. - Fleur westchnęła ciężko. Kaptur zakrywał jej niemal całą twarz.
- Tu nieprzerwanie trwa burza, tylko czasem cichnie - rzekł Jan. - Zajdźmy jeszcze raz na cmentarz, może tam wrócił. A jeśli nie, to wracam do szpitala. Będziemy kontaktować się z naszą tajemniczą sojuszniczką. Chcesz nam towarzyszyć czy wolisz zdać się na nasze pośrednictwo?
- Skoro już kat wypuścił mnie, to chętnie posłucham co tam Pani płocka ma do powiedzenia. - Fleur podążała za wampirem.

Przy cmentarzu, którego lokatorem miał ostatnimi czasy być Cigogne, kręciło się kilku ludzi. Zwykłych, zaniepokojonych ludzi jak zauważył Jan. Z odległości trudno było dostrzec, ale przynajmniej jeden wydawał się być duchownym.

Wampirzyca momentalnie się zatrzymała.
- Czy mi się wydaje, czy szukają naszego towarzysza? - Zerknęła na Jana niepewnie.
- Możliwe - odszepnął. - Podejdę i podsłucham.

Jan ruszył zgarbiony, sunąc między zatopionymi wśród drzew nagrobkami. Nie podchodził zbyt blisko, zamiast tego wyostrzył słuch, by słyszeć śmiertelnych z bezpiecznej odległości, obserwując ich zza porośniętego bluszczem grobowca.

Mężczyźni szeptali coś, jednak w niemczyźnie, której Jan nie znał. Stali zaś naprzeciw otwartych drzwi, prowadzących do małego mauzoleum.
Cholerne szwargotanie. Kainita obserwował cierpliwie dalej, próbując wyłowić jakieś znajome słowa. Niestety znał mowę Germanów w stopniu bardzo podstawowym.

Z tej też przyczyny nic mu nie wpadało w ucho, poza “memento mori” z łaciny. Czwórka mężczyzn miała za paskiem drewniane pałki, ale wielu rozsądnych ludzi nosiło takie dla ochrony nocną porą.
Cóż, postanowił zaczekać aż coś zrobią lub sobie pójdą, żeby następnie sprawdzić grobowiec.

Mężczyźni kręcili się przy mauzoleum jeszcze przez dobre pół godziny po czym ostatecznie oddalili się ku pobliskiej świątyni. Na grobowcu została założona świeża kłódka.

Nieśmiertelni byli cierpliwi. Nie przeszkadzał im chłód nocy, ani niewygoda. Dopiero gdy mężczyźni się oddalili Jan wstał, pomachał do Fleur, która czaiła się gdzieś z tyłu, po czym zbliżył się do grobowca.
Wampirzyca upewniając się, że mężczyźni odeszli, powoli ruszyła za towarzyszem. Czuła jak jej mięśnie spinają się z nerwów, nie mogąc się pozbyć wrażenia, że ładują się w kłopoty.
- Zagubione dusze, dużo ich tutaj - odezwał się Jan, gdy dołączyła do niego. - Dodajmy sobie sił Vitae i spróbujmy rozerwać tą kłódkę - zaproponował.

Fleur przyjrzała się drzwiom.
- Chyba we dwójkę nie damy rady chwycić kłódki. Pan przodem. - Uśmiechnęła się, a jej głos nabrał ciepłego zabarwienia.

Żeliwna kłódka tylko zgrzytnęła ustępując pod nieludzką siłą nieumarłych. Drzwi uchyliły się skrzypiąc niemiłosiernie ukazując schody ku dołowi. Para wampirów nie była w stanie dostrzec w mroku ich kresu, jednak nozdrza nieumarłych podrażniała silna woń…
czosnku.

Jan prychnął.
- Przynajmniej wiemy, że to nie prawdziwi łowcy, jeno prostaczkowie wierzący w przesądy - szepnął i wytężając wzrok zszedł pierwszy wolno w dół schodów.
- Znałam kogoś z rodziny, kto obawiał się takich rzeczy. - Fleur zerknęła na drzwi. Po czym rozejrzała się szukając jakiejś pochodni, w ścianie znajdowało się kilka wnęk a w nich miejsca na świece, które dosłownie przed chwilą zostały zdmuchnięte przez mężczyzn. - Zamykamy za sobą?
- Wątpię by tu wrócili, ale lepiej tak.


Grób był stary, wszystkie znajdujące się tu ciała, a było ich kilkanaście. musiały należeć do przedstawicieli jakiegoś możnego rodu. Nieboszczykom ktoś powbijał gwoździe w czaszki i kołki w piersi. Dodatkowo wszędzie walały się porozrzucane ząbki czosnku. Fleur przeszła się wzdłuż wypełnionych ciałami nisz, szukając czegoś co wskazywałoby do jakiego rody należeli nieboszczycy. Zapewne znajdzie informacje na zewnątrz, ale skoro już kręcili się po grobowcu.
- Jak myślisz, czym sobie zasłużyli? - Wampirzyca przyjrzała się jednemu z kołków. - Wygląda jakby się co nieco orientowali.

Wampirzycy wydawało się, że już gdzieś widziała podobną symbolikę. Może na ubraniu Ziemowita?
- Może to schronienie Cigogne, ale nie widzę go tu. - odparł Jan. - Same stare trupy. Niestety nie zrozumiałem co mówili śmiertelni, nie znam tego ich germańskiego szwargotania. Daj mi proszę minutę ciszy, muszę się na czymś skupić.

Kainita stanął w jednej wnęk twarzą do ściany, opierając czoło i dłonie na zimnych kamieniach.

Poczuł wtedy, że są one wilgotne, tak jakby ktoś dosłownie przed chwilą oblał je wodą.

Stał nieruchomo przez dłuższą chwilę, a potem nagle oderwał się od ściany, jak od czegoś co parzy.
- Tyle cierpienia - jęknął. - Tak wiele… nie wiem tylko, czy ci co tu leżą go doświadczyli czy przyczynili się do niego. Ale to bez znaczenia. Nie ujrzałem niczego co pomogłoby nam odnaleźć kogoś z naszych. Opuśćmy to miejsce jak najszybciej.
- Dobrze. - Fleur jeszcze raz obejrzała kryptę. - Ale na górze lepiej upewnijmy się, czy nikt na nas nie czatuje.

Jan skinął jej głową a potem ruszył pierwszy do wyjścia, z dobytym tasakiem w dłoni. U szczytu schodów zatrzymał się, nasłuchując przez drzwi, a jeśli nic nie usłyszał ostrożnie je uchylił i wyjrzał na zewnątrz.
Nie było tam już ani śladu po mężczyznach. Wyglądało na to, że Jan i Fleur są na cmentarzu sami.

Medyk schował tasak do pochwy i z wyraźną ulgą zamknął drzwi grobowca.
- Strata czasu - westchnął. - Zostawiłbym wiadomość dla Cigogne, ale tamci mogliby przeczytać. Zresztą jak zobaczy te wszystkie kołki to sam się zorientuje, że lepiej zmienić schronienie. Jeśli jeszcze nie zmienił i jest cały. Lepiej chodźmy już do szpitala.


Późny był już czas, zwiedzanie zimnych krypt nie wydłużało nocy, wręcz przeciwnie. Jedyną pociechą były całkowicie już puste ulice. Choć z drugiej strony, jeśli wierzyć słowom niesionym przez imć Krewczeskiego, gród pełen wilków nigdy spokojnym być nie może.

Jan poprowadził Fleur do szpitala, ominęli jednak główne wejście. Weszli na teren furtą od ogrodu, gdzie Jan otworzył kluczem małe drzwiczki. Znaleźli się w pomieszczeniu gospodarczym, z którego przejście prowadziło dalej w głąb klasztoru.

- Poszukam Gabriela a ty zaczekaj tu proszę - szepnął do kobiety - lepiej by zakonnice cię nie widziały. Ja wprawdzie ślubów czystości nie składałem, ale jestem tu gościem i wypada mi przestrzegać zasad.

Fleur posłała Janowi całusa w powietrzu gdy usłyszała, o jego braku ślubów.
- Zaczekam, tylko nie ociągaj się za bardzo. Chciałabym jeszcze zdążyć przed świtem do siebie.

Gdy odszedł na poszukiwanie innego wampira, rozejrzała się po pomieszczeniu, w którym ją pozostawiono. Nie mogła sobie przypomnieć kiedy była ostatnio w jakimś klasztorze. Istniała szansa, że jako dzieciak skorzystała z zasobów spożywczych jednego z takich przybytków.
 
Aiko jest offline  
Stary 02-10-2017, 18:51   #102
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Jan zastał Gabriela pełniącego wraz z jedną z sióstr nocny dyżur przy chorych. Reszta zakonnic spała, do jutrzni zostało jeszcze sporo czasu.
- Odnalazłem tylko Fleur - szepnął do starca. - Rigo nie żyje, po Olenie i Cigogne ani śladu. Musimy skontaktować się z panią Krewczeskiego. Przyprowadziłem Fleur, jest skłonna nam pomóc i czeka w składziku od ogrodu. Przyprowadzę ją, tylko wskaż mi gdzie. Zdaje się, że potrzebujemy kominka.
Gabriel przywołał siostrę zakonną by wprowadziła Fleur niezauważoną. Sam zaprosił Jana do głównego gabinetu przełożonej sióstr. Był tam również kominek. Gdy wszyscy przybyli do pomieszczenia przywitał się z Fleur i zapytał.
- Zaczynamy? - a po otrzymaniu potwierdzenia wrzucił łapkę w ogień.

Ogień zasyczał i zgasł natychmiast, zupełnie jakby jedna z sióstr gwaltownie zalała kominek wiadrem pełnym wody. Nagła ciemność pochłonęła pomieszczenie i wszystkich w nim się znajdujących. Ci którzy. potrafili, wciąż jednak wyraźnie widzieli aury pozostałych, zaś pozbawieni takich zdolności kainici, mogli skupić się na zapachach i odgłosach by zrozumieć, że wciąż znajdują się w tym samym miejscu. Odnosiło się wrażenie, że coś śliskiego przesuwa sie po podłodze, jednak cokolwiek to mogło być, nie próbowało nawet dotykać wampirów.
Przynajmniej na razie.
~ Ten kontakt nie może trwać długo, jestem pod ciągłą obserwacją. - wyjaśnił kobiecy głos docierający bardziej z samych umysłów, niż przestrzeni między nieumarłymi.
- Jesteśmy gotowi pani pomóc zgodnie z życzeniem. Jednak nie ma wśród nas typowych wojowników - zaznaczył Gabriel.
Gabriel miał wrażenie jakoby coś wokół niego wirowało, niczym jesienny podmuch liści.
~ Tędy grać będziemy kartami które leżą w naszych rękach, nie kartami, które w nich nie są. - odpowiedziała niewidoczna. ~ gotujcie się więc, mój sługa skontaktuje się z wami jutrzejszego wieczora.
- Niechaj tak będzie - w ciemności rozległ się głos Jana. - Przekaż jeno lupinom, że będą musieli nas wspomóc w walce. Niechaj nie myślą, że posłużą się nami a sami nie ubrudzą pazurów. Niech wiąże nas wspólna tajemnica o tym co się wydarzy, to nasza gwarancja że dotrzymają umowy.

Fleur przysłuchiwała się rozmowie. Zastanawiała się czy nie rozpoznaje kobiecego głosu. Nie chciała się wypowiadać bo i nie wiedziała po co.

~ Tak też się stanie. - zapewnił głos. ~ Mój sługa spotka was na tyłach kościoła świętego Bartłomieja jutro skoro zmierzch.

- Będziemy tam - zgodził się Jan.

Fleur nie odezwała się. Przytaknęła jedynie ruchem głowy, tak by obecne w pomieszczeniu wampiry mogły to widzieć. Czas było wrócić do Macieja i zobaczyć czy udało mu się czegoś dowiedzieć.

Gdy wrażenie obcej obecności zniknęło tak nagle jak się pojawiło, Grek wykrzesał na powrót ogień w kominku.
- Wciąż nie mam pewności czy to dobry pomysł - powiedział. - Ale jedyną alternatywą jest ucieczka z miasta a ja zbyt długo już uciekałem. Odprowadzić cię do domu kata? - zapytał Fleur. - Czy wolisz spędzić dzień w mojej celi? Tutaj jest bezpiecznie, przynajmniej na razie.
- Ja uważam, że to zły pomysł ale także nie widzę alternatywy. - Fleur uśmiechnęła się do wampira. - Wrócę do domu kata. Może dowiedział się czegoś ciekawego.
- Do jutra zatem - rzekł Jan, po czym odprowadził ją do wyjścia. - I uważaj na siebie.

Fleur bywała nieco beztroska, choć powaga sytuacji w jakiej się znaleźli chyba wybiła już jej tą beztroskę z głowy. Jan naprawdę miał nadzieję, że wampirzyca nie zostanie kolejną ofiarą... no właśnie, kogo? Wilkołaczego księcia nie było przecież w mieście a po śmierci Erebosa nie powinno być nikogo kto by w takim stopniu im zagrażał. Może Rigo rzeczywiście padła ofiarą własnych diabelskich praktyk a Olena i Cigogne żyli, jeno gdzieś ich zawieruszyło? Może wszyscy tylko popadali w paranoję?

Jan poczekał aż Fleur zniknie za rogiem i wrócił do Gabriela.
- Musimy przed świtem upuścić krwi paru pacjentom - powiedział. - Nie widzę innego wyjścia, krew będzie nam jutro bardzo potrzebna.
 
Bounty jest offline  
Stary 14-10-2017, 03:43   #103
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

Noc czwarta

[MEDIA]http://media.giphy.com/media/hhvBsfNu3hGfe/giphy.gif[/MEDIA]

Znów szalała burza. Tym jednak razem, gromy dudniły tak głośno i złowrogo, iż nawet umarli poderwali się na nogi…
Z uwagi na pogodę, trudno było wampirom stwierdzić dokładnie jaka naprawdę jest pora, żaden z nich jednak nie obudził się w normalny sposób. To instynkt wymusił otworzenie oczu, gdy do uszu dochodził huk, skrzypienie, a ziemia drżała.

Gabriel czuł w kościach, że coś jest na rzeczy, kiedy wraz z Janem i Fleur, opatulony ciasno płaszczem przemierzał opustoszały Płock. Nikt, nic co żywe nie ważyło się wyjść na ulice gdy nieboskłon przesłaniała srebrzysta pajęczyna błyskawic. Jan mijając budynki, słyszał łacińskie pacierze przerażonych mieszkańców. Fleur co raz zasłaniała wzrok przed rozbłyskami światła, które zdawały jej się promieniami zabójczego słońca.
Zanim kainici pokonali połowę drogi, we wzgórze zamkowe uderzyły trzy pioruny, krusząc jedną z wież stojącego tam zamku.

Nieumarli dotarli na umówione miejsce, na ich ciałach nie było już najmniejszego skrawka suchego materiału i choć lodowata woda nie mogła zrobić im krzywdy, to miała przecież swój ciężar, a chlupanie w butach było zwyczajnie nieprzyjemne.

Na tyłach Św Bartłomieja, przy bocznych drzwiczkach do świątyni, kuliła się samotna postać. Mimo iż twarz skrywała pod szerokim, ciasno naciągniętym kapturem, Gabriel i Jan natychmiast rozpoznali aurę ghula, który odwiedził ich wcześniej. Mężczyzna był zdenerwowany, wystraszony i dygotał niemiłosiernie.



 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.

Ostatnio edytowane przez Amon : 14-10-2017 o 04:03.
Amon jest offline  
Stary 16-10-2017, 14:50   #104
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
- To Zygmunt Krewczeski, szlachcic na usługach naszej tajemniczej sojuszniczki! - wyjaśnił Jan Fleur, przekrzykując grzmoty.

Grek miał przy sobie zarówno tasak, jak i łuk oraz kuszę. Miał nadzieję, że chronione impregnowanymi pokrowcami cięciwy całkiem nie przemokły. Pod płaszcz założył skórzaną zbroję, jaka została po zmarłym w szpitalu strażniku grodowym - jednej z ofiar Ereba. Czuł się w miarę pewnie, może dzięki krwi, której głód po raz pierwszy od dawna całkiem zaspokoił.
Jeszcze przed świtem Jan i Gabriel upuścili krwi kilku pacjentom, rzecz jasna tym, którym nie mogło to zaszkodzić. Po przebudzeniu powtórzyli zabieg na dwóch nowych chorych przyjętych do szpitala za dnia.

Kainici zbliżyli się do Krewczeskiego, podążając wzdłuż ściany kościoła, gdzie przed deszczem osłaniały ich trochę dach i gargulce. Pojawili się więc nagle tuż przed nim, z Janem na czele, oświetleni blaskiem blyskawic. Mężczyzna drgnął, zapewne bliski apopleksji.
- Spokojnie, to tylko burza, nie gniew boży! - uspokoił go Jan. - Choć pewnie wygląda podobnie.
 
Bounty jest offline  
Stary 16-10-2017, 21:01   #105
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

Krewczeski odwrócił gwałtownie głowę w kierunku kainitów, którzy jak grom z jasnego nieba, w świetle błyskawic objawili się przed nim. Mimo iż przypuszczać można było, iż ghul właśnie tejże grupy po nocy na deszczu wyczekiwał, nie przeszkadzało to najwyraźniej śmiertelnikowi pozostawać śmiertelnie wystraszonym.
- Racja racja - mężczyzna pokiwał pochylając się w powitalnym geście - nie boska to sprawka. - szybko szarpnął za klamkę bocznych drzwiczek przy których stał, uchylając je przed trójcą dzieci nocy.

 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
Stary 18-10-2017, 00:21   #106
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Fleur rozejrzała się jeszcze po ulicy. Miała przy sobie tylko ostrze, które poprzedniej nocy pożyczyła od Macieja. Słaba broń do walki z czymś innym niż śmiertelnik. Miała więc poważną nadzieję, że nie będą sami.

Jako pierwsza przekroczyła próg.
 
Aiko jest offline  
Stary 18-10-2017, 06:11   #107
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

Gabriel postąpił zaraz za nieumarłą kobietą, a kiedy Jan przeszedł przez próg, Krewczeski zamknął za nimi drzwi (samemu wcześniej przez nie przechodząc).
[MEDIA]http://i.pinimg.com/736x/a5/42/25/a5422573f52e0279ff95ee1e8d58a2bb--toulouse-france-oui-oui.jpg[/MEDIA]
Znajdowali się w zakrystii, wyraźnie słychać było modlitwy dochodzące z nawy głównej świątyni. W pomieszczeniu, prócz nowoprzybyłej trójki i Krewczeskiego były jeszcze cztery zakapturzone postacie.
[MEDIA]http://www.thenewsminute.com/sites/default/files/ghost.jpg[/MEDIA]
Jan widział wyraźnie, że jedna z nich należy do rodziny, oraz para się okultyzmem, jest spokojna choć pełna obaw. Pozostali byli zaś lupinami. Bardzo nerwowymi i agresywnymi lupinami...
- Idzie się zrzygać! - powiedział jeden z nich na "powitanie".
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
Stary 20-10-2017, 15:48   #108
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
- Powstrzymaj się jednak z łaski swojej - rzekł Jan. - To w końcu dom boży.

Zaraz jednak zastanowił się czy ten apel ma sens: wszak niemal wszyscy lupini, zwłaszcza w tych stronach, to pewnie poganie. Wierzyli w te swoje gusła: Gaję i Żmija i diabeł wie co jeszcze. Tym bardziej zastanawiało miejsce spotkania. Kainita rozmyślał w tej chwili również nad tym jak bardzo szalone były ostatnie trzy noce, że doprowadziły go w to miejsce i w tym towarzystwie.

- Odłóżmy dziś na bok uprzedzenia - zaproponował. - Tak, na co dzień nie jesteśmy dla was niczym więcej chodzącymi trupami, a wy dla nas zwierzętami, ale jedni i drudzy istniejemy i będziemy istnieć. Im dalej od siebie tym lepiej a granicą naszych ziem powinien być mur miejski, w tym się zgadzamy prawda? Przypominam, że to wy wyszliście z inicjatywą tego spotkania.
 
Bounty jest offline  
Stary 24-10-2017, 12:44   #109
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
Najwyższa z zakapturzonych postaci (i jak auwazył Jan, najbardziej gniewna) wydała z siebie pomruk i rzekła:
- Wyszczekany jak cały ten plugawy pomiot.
- Ale ma dobry argument - odezwał się męski głos nieznajomego wampira. Wysoki lupin, oraz jego towarzysz, który wcześniej chciał rzygać, gwałtownie odwrócili swoje głowy w jego stronę i wymownie warknęli.
- Wystarczy - wtrącił się trzeci. ostatni zmiennokształtny. Tym razem kobieta. Mężczyźni niechętnie, jednak odstąpili od wampira, nieznajoma zaś kontynuowała:
- To prawda i wiedz, że gdy zdrajca zginie, odwrócimy wzrok od tego miejsca, tak długo, jak wasz pomiot będzie trzymał się blisko kamiennych ścian. Jeśli nie macie zbędnych pytań, wiedźmi trupojad - lupinka machnęła dłonią w stronę kulącego się ze strachu przy drzwiach Krewczeskiego - wywiezie was za mury.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
Stary 25-10-2017, 20:08   #110
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Wampirzyca czuła się źle w tym miejscu. Głównie z uwagi na towarzystwo, które niezbyt jej odpowiadało. Ta zwierzęca agresja była gorsza niż jej napady szału. Cały ten pomysł był idiotyczny ale zaczynała mieć brzydkie podejrzenia czym mogłaby zaowocować odmowa. A ona chętnie napiłabym się dzisiaj w spokoju, jakiejś rozpalonej krwi.

- Jak nam pomożecie? - Fleur przyjrzała się zebranym, starając się ich zapamiętać. Zaczynała mieć spore wątpliwości czy przetrwają tę noc. - Bo chyba nie liczycie na to, że zajmiemy się wszystkim sami?
 
Aiko jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172