Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-06-2017, 02:55   #11
 
Alien_XIII's Avatar
 
Reputacja: 1 Alien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie coś
-Nie odmówię takiego zaproszenia.
Pani przodem
- Rzekł widząc otwieraną bramę i powoli kroczył za Elaine.
Rozglądał się i był czujny. Znów bardziej jak zwierzę, niż człowiek. Zerkał na każdy cień i uważał na każdy krok.
Gdy znaleźli się na górze nie zastanawiał się czy to towarzysząca mu czarodziejka rzuciła zaklęcie czy nie. Ważne było, że zbliżali się do celu.

Szpitalny pokój.
Nawet tak ustrojony i udający miejsce pełne nadziei wciąż przywoływał nieprzyjemne wspomnienie sprzed wielu lat.
Z czasów, których nie chciał pamiętać.
Kiedy to złapano go i odesłano na terapię anty narkotykową tuż po płukaniu żołądka.
Powinien być wdzięczny, bo od tamtego czasu uczył się ile należy dawkować, co można łączyć, a czego nie. Każdy źle odmierzony miligram, który później dostawał się do jego ciała przypominał o tamtym wydarzeniu.
Jego wtedy nikt nie odwiedził. Nikt nie przyniósł prezentu. Chyba, że prezentem nazwiemy nowe określenia...
Skup się! Żadna aura nie może mącić ci w głowie...

Złapał za kartę pacjenta i zaczął czytać na głos brzmiąc jak profesjonalny doktor.
"Julia Bradley.... więc to ty jesteś Julia.
Trzydzieści dwa lata....
Podano witaminy, odżywki oraz środek zwiększający przewodzenie przez błonę komórkową w komórkach mózgowych...rozsądnie.
Stwierdzono udar mózgu..."
- Po czym przyklęknął przy niej.
-Czy na pewno? - jego wielka ręka spoczęła na jej czole, gdy drugą zrobił łyk z piersiówki.
Wszechświat utracił wszystkie gwiazdy i planety, a zastąpiły je żyły, tętnice i nerwy.
Sonda kosmiczna leciała przez gwiazdozbiory organów z prędkością światła. Jej celem była samotna planeta w oddali.
Wokół mózgu orbitowało tysiące maleńkich statków. Każde z nich chciało się przebić przez atmosferę, lecz coś je blokowało.
Nienaturalne pole siłowe - zabzyczała sonda.
Zwykle to atmosfera blokuje lądowanie, lecz to było coś innego.
Nagle jeden ze stateczków eksplodował na tysiące kolorów, a po nim kolejny i kolejny.

Ash wstał i pokręcił głową.
-Mam pewien pomysł jak ją obudzić - oznajmił i ruszył ku wyjściu z pokoju -to zajmie tylko chwilę-

Gdy powrócił towarzyszył mu jeden z małych spiritów zataczający kółka po wstędze uszu dookoła niego.
-Ten mały paskuda ma w sobie bombę z przeciwzaklęciem. Bardzo lubi mieszać ludziom w głowach, więc nie będzie miał problemu z dostaniem się tam - szepnął do Elaine uśmiechając się jak małe dziecko, które pierwszy raz odpala petardę.
 
__________________
Great men are forged in fire
it is the privilege of lesser men to light the flame

Ostatnio edytowane przez Alien_XIII : 27-06-2017 o 02:58.
Alien_XIII jest offline  
Stary 27-06-2017, 02:59   #12
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację

Młoda, ledwie trzydziestoletnia - trzydziestodwuletnia brytyjka Julia Bradley, przynajmniej według karty - kobieta spokojnie leżała na szpitalnym łóżku. Nie zareagowała na wasze wejście - nie drgnęła ani nie wydała żadnego dźwięku. Oddychała. I zupełnie nic ponadto.
Pokój był pełen drobiazgów porozstawianych po każdej płaskiej powierzchni - jakby dziesiątki ludzi zostawiło jej prezenty na moment kiedy się obudzi. Szwajcarskie czekoladki przewinięte białą wstążką, miniaturowe białe dziobaki origami, świeże, pachnące gałązki kwitnącej wiśni, dwie kilkucentymetrowe figurki baletnic odlane z brązu które wyglądały jakby miały zaraz zacząć się ruszać. Ale nikogo nie było w środku. Tylko wy i obiecana wam w wizji Julia.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline  
Stary 27-06-2017, 21:08   #13
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Elaine przysiadła na krzesełku obok łóżka i wydobyła z torby szkicownik. Z zaciekawieniem przysłuchiwała się temu co mówi Ash.

- Julia to ładne imię. - Wtrąciła i wyrwała kartkę, na której narysowała szpital. Słuchając maga zaczęła ją składać. Nim Ash wyszedł ułożyła przy niej małą łódkę. Była w większości biała, jak większość jej prezentów. Może Julia lubiła kolor biały, w sumie był kolorem niewinności, więc rzeczywiście dosyć przyjemnym.


- Ok! - Pomachała mu i przyjrzała się na spokojnie dziewczynie. Wyczuwała to drżenie magii wokół kobiety. Ten niesamowity moment gdy cały świat chce się nagiąć do arkadii, przybliżyć, choćby stykając tym jednym punktem.

Ponownie zdjęła z szyi monetę. Nie chciała nią rzucać nad łóżkiem chorej, więc pomalutku zaczęła przekładać ją między palcami. Jej rytm zgrał się z tempem znajdującego się w pomieszczeniu zegara. Elaine widziała jak świat się wyostrza, jak wszystkie krawędzie stają się wyraźniejsze, kolory nabierają arkadyjskiej soczystości. Wszystkie detale stały się tak oczywiste, wyraźne i nagle moneta zawisła nad jej dłonią, a zegar w pokoju stanął.

Leżąca przed nią postać zniknęła. Pozostał tylko supeł, związanych z nią nici przeznaczenia.


Widziała setki jeśli nie tysiące nici łączących ją z ludźmi. Większość była normalnych, dosyć luźnych, jednak część była mocno napięta. Jednak najbardziej zaniepokoiło ją to co zobaczyła wchodząc głębiej. Bo zobaczyła siebie, złączoną z nią i swą piątką towarzyszy nićmi napiętymi niczym struny. Pozwoliła monecie opaść. Czas wrócił do normy.


Gdy Ash wszedł do pokoju zdało mu się, że wchodzi do jakiegoś obrazu. Odnosił wrażenie jakby malarz podsuwał mu pod oczy wszystkie najmniejsze szczegóły, nie dając czasu na zapoznanie się z nimi. Kolory były niesamowicie czyste, do tego w powietrzu unosił się przyjemny zapach chłodnej wody. Elaine nadal siedziała przy łóżku, obok którego wisiał stojący zegar.

- Już wróciłeś. - Zagadnęła uśmiechając się do niego. - Chyba mamy malutki problem. Nasza śpiąca królewna złamała magiczna przysięgę, o ile była jej świadoma. - Powiedziała to spokojnym, raczej radosnym tonem, wpatrując się w czarnoskórego maga.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 27-06-2017 o 22:07.
Aiko jest offline  
Stary 04-07-2017, 11:51   #14
 
Alien_XIII's Avatar
 
Reputacja: 1 Alien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie cośAlien_XIII ma w sobie coś
-Magiczna przysięga mówisz…
Czyli wygląda na to, że oberwała paskudnym Hexem za to. Z tego co wiem to siła Hexów jest zależna od siły zaklęcia przysięgi. Jesteś w stanie dokładniej ją zbadać?
-
Mówił tonem nauczyciela kręcąc się po pokoju i drapiąc po brodzie.
- Zależy od tego co cię interesuje -
Elaine obserwowała krążącego maga.
- Interesuje mnie wszystko dotyczące tej przysięgi. Kto ją rzucił, na jakich warunkach, dlaczego ją złamała i czy możemy teraz coś z tym zrobić. Przeznaczenie nie jest moją mocną stroną. Rzekłbym nawet, że bardzo słabą.
- Mogę te rzeczy sprawdzić, ale możliwe, że łatwiej będzie ją spytać, skoro już wpadłeś na pomysł jak ją wybudzić.
-
Elaine ponownie zaczęła kręcić monetą między palcami, w skupieniu wpatrywała w wyostrzone krawędzie pieniążka. - Musiałabym sięgnąć głęboko.
-Wydaje mi się, że jej śpiączka to efekt Hexu właśnie -
spojrzał na kręcącego się wokół jego przedramienia spirita - Ale co mi szkodzi spróbować
Elaine odsunęła się odrobinę od łóżka.
- To do boju. - Uśmiechnęła się do maga.
 
__________________
Great men are forged in fire
it is the privilege of lesser men to light the flame
Alien_XIII jest offline  
Stary 05-07-2017, 13:15   #15
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Jak zwykle, zdążyłem akurat na najciekawszą część.

Styl gościa w dredach był inny, surowszy, pozbawiony finezji którą widziałem wcześniej u dziewczyny. Surowe Imago, bez głębszego zastanowienia co i jak - ale jednak była to skuteczna, pełna kreacja bez zewnętrznej inspiracji.
Cholera, też taki byłem.

Dopiero po chwili - w tych ułamkach sekund pomiędzy końcem zaklęcia a pojawieniem się efektu - załapałem gdzie był ten błysk, to co przyciągnęło moją uwagę. Od zawsze zaklęcia latały po konturach czasu i przestrzeni. To była wiedza powszechna, każdy mag znał kogoś kto to potrafił. Ale pierwszy raz widziałem żeby rzucić zaklęcie za pośrednictwem Znaczenia prosto w Oneiros.

Błyskotliwy pomysł, marne wykonanie, za to konsekwencje niczym anfa przetaczająca się przez klify.




Myśli nieuchronnie przekazywane pacjentom przez lekarzy nie potrafiły przepchnąć się przez grubą Rękawicę na terenie szpitala. Ba, każda poważniejsza próba skończyłaby się pożarciem przez większą Ideę gdyby nie ochrona Asha. Szaman z bezpiecznej odległości - zza Rękawicy - mógł obserwować co się stanie, zadowolony że zabezpieczył się przed własnoręcznym zdetonowaniem sobie pułapki w twarz. Idea zaczęła manifestować - widział jak Esencja którą ją obdarzył uaktywnia się - ciągnąc za sobą nić dzięki której szaman mógł rozpleść zaklęcie ...ale nie przez rękawicę. Gdzie indziej.

Para uszu zamanifestowała się w samiuteńkim środku kataklizmu. Zanim pierwsze robaki zdążyły narzygać sobie brunatnego śluzu i wypełznąć z kanalików, istota została stratowana. Mściwa szarańcza umysłowych bakterii przetoczyła się przez to miejsce - gdziekolwiek znajdowały się te tysiące zniszczonych komórek, książek, listów - kilkakrotnie. Choroba była jak armia rosyjska w odwrocie - wypalała do cna to czego nie potrafiła ze sobą zabrać. Mag musiałby stoczyć tutaj równie ciężką batalię. Ale Idee nie podlegały chorobom.

W tym wyniszczonym umyśle nie było miejsca dla zbyt wielu myśli. Ale nie chodziło przecież o ilość, tyko o posianie tej jednej właściwej myśli we właściwym momencie...



Próba rozproszenia zaklęcia. Now's the fucking time.

Julia, Vivanna, Vivian, Alicja - już nie ważne kim była.
- Ostatni raz, przyjaciele - pomyślała do ocalałego tuzina. Z kilkuset odbić osób z całego jej życia, przyjaciół, kochanek i towarzyszy broni po tym tygodniowym boju została dwunastka. Dwanaście wspomnień, bynajmniej nie najlepszych - ale najtwardszych, dwanaście skał na których oparła całe swoje życie. Tylko tyle ocalało z jej pamięci. Tylko tyle dzieliło ją od utratą samej siebie.
I, jeżeli nie popełniła największego błędu w swoim życiu, pardon, całym istnieniu - najlepszą opcją było zostawić to wszystko i zagrać va banque.

Próba rozproszenia zaklęcia na ślepo przyniosło mizerny efekt. Znacznie, znacznie gorszy niż spodziewała się po najwybitniejszych magach wszechrzeczy. Próba rozproszenia szalejącej choroby wymagała podparcia jej fundamentem Many - i złocista nić sprezentowanego zaklęcia rozświetliła mi wnętrze umysłu. Ostatnia chwila wahania - co jeżeli to dla nas zbyt wielki ciężar? - i rzuciłam to wszystko w diabły. Koniec bronienia się. Koniec bunkrowania się we własnym umyśle.

Zrobię tu taką psychomachię że Pakt nie będzie miał czym wytropić tego grymuaru.



Rudobrody mężczyzna w pachnącym książkami płaszczu zwyczajnie skinął wam łysiejącą głową kiedy wszedł do sali. Wyjrzał na korytarz i zatrzasnął za sobą drzwi. Oparty o ścianę, bez słowa obserwował wszystko z szeroko otwartymi oczami, zapewne pomagając sobie Sztuką. Dante także był członkiem waszej bardzo luźnej Rady. Bardziej skłonnym do integracji niż Ash, ale i w przeciwieństwie do Elaine nie zdecydował się na wzięcie podopiecznych. Dopiero od niedawna było wiadomo dlaczego.
Miał już podopiecznych. Bliźniaki. Dwójkę własnych dzieci, pełnych energii dwunastolatków będącym postrachem każdego członka Misterium który liczył na spokój w czytelni.

Z jakiegoś powodu nieuchwytny bard nie był dziś gadatliwy. Raczej zmęczony. To on rzucił drugie zaklęcie - te które wyczuliście dopiero chwilę temu. Zresztą jego nieodłączny czarny flet wciąż wystawał mu z kieszeni.

Morgany - ostatniej nieobecnej z waszego kręgu, oczywiście, nie było. Z zasady nie pozwalała żeby cokolwiek decydowało gdzie się uda. Ale gdzie zaginął Seign?

- Miałem was znaleźć już wczoraj... - Dante urwał, widząc nagły ruch chorej. I nie dokończył.



Siły witalne gwałtownie wyciekały z Julii. Powiązania, te setki nici zaczęły się zrywać jak pajęczyna na huraganie. W krótkim rozbłysku, spięciu mięśni w ostatnim, agonalnym rzucie wszystkie te percepcji nałożyły się w jedno westchnienie ulgi.

W złożonych na piersiach dłoniach kobiety leżała nieduża, niebieska książeczka.

 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!

Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 05-07-2017 o 14:33.
TomBurgle jest offline  
Stary 06-07-2017, 12:22   #16
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Elaine sięgnęła do książeczki, jednak zatrzymała dłoń tuż, przed jej dotknięciem. Czerodziejka przesunęła powoli palcami po okładce czując jak jej skóra przyjemnie drży od magii. Wzięła głębszy wdech niemal zaciągając się tą aurą i zobaczyła je. Czerwone naciągnięte nitki, prowadzące do niej i jej towarzyszy. Chwyciła książkę i dopiero zerknęła na Dantego.
- Na wszystko musi przyjść czas, czyż nie? - Odpowiedziała, uśmiechając się do maga. Przeniosła wzrok na książeczkę i powoli ją otworzyła.

Na pierwszy rzut oka był to dziennik. Obite krawędzie i równe, kobiece pismo na przybrudzonych zielonym tuszem kartkach. Od razu stabilny format - bez eksperymentów czy nagłówek ma być tu czy tam. Delikatnie pachniał - ale był to bardzo dziwny aromat. Zwykle nie jest się w stanie powiedzieć że to zapach samotnego drzewa nad jeziorem. Tutaj tak.

24 października 2015

Mój drogi Pamiętniczku!
Chciałabym…


Zielone litery, jakby wyczuły wzrok Elaine, zaplątały się i zupełnie zmieniły znaczenie. I język. Prosty angielski imigrantki zastąpiła Wysoka Mowa, prawdziwy język zaginionej Atlantydy - i to nie w szczątkowej, współczesnej formie ale w poetyckim dystychu. Kilkadziesiąt rozrzuconych na długości trzech mileniów rymowanych przypowieści o arcymagach próbujących naprawiać świat i potykających się o własne ograniczenia. I jednocześnie - nie osobno, ale jednocześnie - zbiór Rot które po sobie zostawili.
 
Aiko jest offline  
Stary 16-07-2017, 12:00   #17
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Elaine zerknęła na Dantego, przez chwilę uważnie czytając zapiski.
- Zerknąłbyś na to? - Uniosła dzienniczek, jednak nie poruszyła się z miejsca.
- Z miłą chęcią - odepchnął się od futryny i sięgnął po książeczkę z swoim wypraktykowanym ukłonem - Pani pozwoli? - pół zażartował, pół zapytał, odbierając przedmiot. Analiza zaczęła się bez specjalnych fajerwerków - poobracał książeczkę w dłoniach, zajrzał w grzbiet, uśmiechnął się do czegoś na wewnętrznej stronie okładki.
- Współczesny, szyty notes w twardej oprawie. Papier także współczesny. A przecież nie pisze się już piórami... Prawda? - spojrzał w oczy Elaine, jakby pytanie miało drugie dno.- Grymuar w posiadaniu czarodziejki która pojawia się znikąd na naszej wyspie i prawie umiera. Wstęp godny taniej fantastyki.
- To więcej niż tylko Grymuar; ma w sobie te same składniki co zaklęcie które nas tu sprowadziło - dodał po kilku chwilach skupienia na zaklęciach
- Jest z nami związany losem. - Elaine uśmiechnęła się. - Choć powinnam chyba rzec “przeznaczeniem”. Nie lubię osób, które wiedzą o mnie zbyt dużo, ani rzeczy. Czy mamy jeszcze jakieś plany związane z tym miejscem? - zerknęła na czarnoskórego maga.
- I nie pasuje do tego czasu, chociaż z wierzchu jest współczesny - Dante także dorzucił cegiełkę - A tutaj? Zabrać ją w bezpieczne miejsce kiedy Ash skończy. I oszczędzić sobie nieprzyjemności tłumaczenia personelowi co tu robimy
- Tak.... omówmy to lepiej w innym miejscu. - Elaine podniosła się z krzesełka i przeciągnęła. Przeszła się po pokoju przyglądając się prezentom. Wybrała jedną z baletnic i podniosła.


- Poradzę sobie tutaj - świadomość Asha wypłynęła na powierzchnię na tyle żeby moc się komunikować - Idźcie.
Elaine zobaczyła resztki rozsypujących się więzów. Wraz z Julią umarły jej więzy. Poczuła dziwną pustkę, nie lubiła obserwować takich momentów. Odstawiła figurkę i podeszła do Dantego. Skoro mag miał się zająć Julią, ona mogła zająć się książeczką. Przejęła Grymuar i podeszła do drzwi.
- Wobec tego widzimy się niebawem. - Uśmiechnęła się do magów i opuściła pokój.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 01-08-2017 o 11:29.
Aiko jest offline  
Stary 27-07-2017, 09:03   #18
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Dublin nigdy nie słynął z rzek, ale jak każde większe miasto miał jedną czy dwie. Wszystkie zlewały się Liffey, wpadającą do Zatoki Dublińskiej. Jedną z takich rzeczek było Dodder, odległe o ledwie kwadrans spaceru od szpitala gdzie Elaine zostawiła znajomych magów.

Kamienista plaża przy parku była całkiem urokliwym i spokojnym miejscem. Co zostało docenione co najmniej przez dwójkę nastolatków która została zmuszona do nagłego czmychnięcia głębiej w krzaki kiedy Elaine zachrzęściła butami po kamieniach.

Miejsce było ciche i spokojne - pod wszystkimi względami. Żadnych zaklęć, zaburzeń czasu, innych nadnaturalnych istot - tylko szum wody i ćwierkanie ptaków. W sam raz żeby dojść do ładu z tym co się właśnie wydarzyło.
Elaine przysiadła na jednym z większych kamieni. Dłuższą chwilę wpatrywała się w płynącą leniwie rzeczkę. Lubiła wodę. Płynęła niczym czas. Jak każdego człowieka i jej los był nieuchronny. Ach, no i była siłą… potężną siłą. Pozostało pytanie czemu to konkretne miejsce czemu ta rzeczka.

Zdjęła z szyi zegarek i odpięła od niego monetę. Chwilę wpatrywała się w oba przedmioty. Minął kwadrans…
To był dom. Zawsze. Tydzień temu - choć Elaine nawet nie wiedziała o jego istnieniu - miesiąc temu, rok, dekadę, wiek, milenium temu. Nie miał konkretnego kształtu ani pozycji - te zmieniały się w czasie - stałe było tylko atrium odlane z zastygłej lawy z białym pulpitem na środku. Dom wam przeznaczony, dom chroniący przed upływem czasu. Stały punkt w czasie, olbrzymia zmarszczka na powierzchni czasu, widoczna tylko dla was. Elaine kusiło by sięgnąć głębiej, spróbować zrozumieć istotę i przeszłość tego domu, ale wiedziała że nie powinna popychać tego na siłę. Założyła wisiorek, odpinając do niego monetę i wydobyła szkicownik. Powoli zaczęła rysować w nim wciąż świeżą wizję. Była ciekawa czemu przyszłość tak bardzo domaga się teraz od niej uwagi jednak musiała się zająć najpierw czymś innym. Płótna!

Wstała z kamienia, chowając szkicownik i ruszyła w kierunku swojego ulubionego sklepu. Po drodze planowała zajrzeć do Blaithin.


Nie było jej w jej studio nad najstarszym dublińskim zegarmistrzem - ale jeden telefon i zjawiła się w mgnieniu oka. No, bardziej w ciągu kilku minut.
Mieszkanie było dokładnie takie jak ona - eleganckie, dostojne...bliskie. W ciepłej czernii, w harmonijnych wzorach, z zapachem burzy zwiastującej coś nowego i tykaniem zegarów odliczających sekundy do tej chwili. Blaithin nie była potężnym - ani nawet doświadczonym magiem. Po prostu była we właściwym miejscu i czasie kiedy Elaine stawiałą pierwsze kroki. Miała za to inne zalety.


- Już myślałam że zapomniałaś adres
Elaine chwilę delektowała się atmosferą miejsca nim odpowiedziała.
- Prędzej zapomnę gdzie sama mieszkam. - Uśmiechnęła się zaciągając się zapachem deszczu. - Mogę ci zająć chwilkę?
- Myślę, że da się coś zorganizować. Coś się dzieje, czy…? - zrobiła króciutką pauzę z delikatnym uśmiechem, jakby czekała na obwieszczenie że świat się wali i pali.

Elaine machnęła ręką i rozsiadła się na jednym z foteli. Tykanie zegarów uspokajało ją, sprawiało że czas jakby wracał do swojego rytmu.
- Wiesz jak jest. Świat się nigdy nie wali czasem tylko nadchodzi nieuknikniony koniec jakiegoś etapu. - Wydobyła z torby szkicownik z rysunkiem altany i niebieski dziennik. - A dziś moje przeznaczenie po prostu dziwnie starało się o uwagę i muszę uspokoić myśli. - Położyła rzeczy na stoliku przed sobą i skupiła na nich wzrok.
- Mam coś w sam raz na to - od niechcenia odsunęła dłonią kosmyk włosów z twarzy niewiele młodszej koleżanki...i poszła do kuchni. Chwilę później wróciła z dwiema filiżankami pachnącej cytrusami zielonej herbaty. Podała jej beżowy kubek i usiadła naprzeciwko bez słowa.

Elaine przyjęła naczynie i chwilę piła herbatę wsłuchując się w tykanie zegarów. Chciała się na chwilę oderwać. Oczyścić głowę, nim zacznie analizować to wszystko.
- A co tam u ciebie? - Podniosła wzrok na Blaithin.
- Próbuję uratować tramwaje w centrum - zaśmiała się - Te cuda techniki które nie powinny być w stanie ruszyć od dekady, a ciągle jeżdżą. Ktoś postępowy w ratuszu uznał że wszystkie opóźnienia w mieście to ich wina i ruszył na krucjatę. I wyszło że po części miał rację. - z torebki wyciągnęła kilka zdjęć, spojrzała na nie jeszcze raz i podała Elaine .


- I jak planujesz je uratować. - Elaine sięgnęła po zdjęcia i zaczęła je przeglądać z uśmiechem. To było takie zwyczajne, bez magii, grimuarów.
- Mogłabym je skorygować zaklęciem na czas decyzji, w końcu to tylko cztery egzemplarze. Ale wolałabym coś trwalszego, coś co będzie się samo utrzymywać

I to tyle jeśli chodzi o brak magii.
- W sumie można by zrobić tak by sprzyjały temu kto je prowadzi. - Elaine pogładziła tramwaj na zdjęciu. - Omijałby korki, unikały wypadków… może po prostu prowadziłoby się je wygodniej niż pozostałe pojazdy i z czasem nawet kierowcy nie chcieliby się ich pozbyć.
- Tylko to są zaklęcia których nie jestem w stanie wiecznie podtrzymywać. A z czasem się wykrzywiają i będzie jeszcze gorzej
- Najprościej by było gdyby ktoś je po prostu spowalniał i dało się przełamać to zaklęcie. - Elaine oddała fotografię.
- Czasami nie wszystko jest tak magiczne jak byśmy chciały.
- Dzisiaj byłam w bardzo magicznym miejscu. - Sięgnęła po herbatę i ją dopiła. - Była tam całkiem silna czarodziejka.
- Mhm? - mruknęła z zaciekawieniem, pijąc herbatę.
- Kojarzysz Central Mental Hospital? Była tam dziewczyna Julia. Leżała w śpiączce, a mimo to była powiązana magią z wieloma ludźmi. - Elaine sięgnęła po grimuar i zaczęła go kartkować, pobieżnie przeglądając spisane w nim Roty. - Ba! Rzucała zaklęcia.
- Kojarzę - zastanowiła się chwilę - Jakie zaklęcia? - zapytała
- Gdy się pojawiliśmy w szpitalu rozpętało się małe szaleństwo… wiem, że to dom wariatów, ale według mnie ewidentnie było spowodowane magią. - Elaine przyglądała się krojom pisma, patrząc czy niektóre wydają się jej jakby starsze, pisane piórem, a inne nowsze. - Miała bardzo przyjemną aurę, dającą zrozumienie drugiej istoty.
- Arkanum Umysłu? Szaleństwo na jak dużą skalę? Improwizacja, rota? Co z paradoksem?- najwyraźniej miała jakiś pomysł.
- Na pewno ruszyło cały szpital, nie sprawdzałam czy poszło po wszystkich powiązaniach. A Julia była związana z wieloma osobami. - Elaine zamyśliła się. - W sumie na nas nie zadziałało, a z nami też była związana.

Przekartkowała grimuar szukając czegoś, co choćby odrobinę przypominałoby jej to, co zaobserwowała w szpitalu. Z tego co znalazła przynajmniej 2 roty - pasowały jak ulał.
- Czyli nie była to świeżo Przebudzona, tylko ktoś doświadczony - odstawiła filiżankę na stolik i podeszła do swojej biblioteczki.
- Podejrzewam, że ta śpiączka mogła być skutkiem tego, że złamała przysięgę. - Elaine przyglądała się swojej mentorce.
- Czyli wiemy nieco więcej - wybrała jakąś książkę z regału, ale odłożyła ją na ziemię koło swojego fotela - Co jeszcze? - kobieta była podekscytowana, ale całkiem zgrabnie panowała nad swoim nawykiem głaskania przedmiotów.

Elaine pomachała trzymaną książeczką.
- To grimuar, który miała przy sobie. Wydaje mi się, że z dwie ze spisanych tu Rot, mogą być tymi, których użyła. - Uśmiechnęła się. - No powiedz, co tam masz ciekawego.
- Kodeks Astralny. O celowym rozdzielaniu świadomości i ciała. W którymś momencie Strażnicy Zasłony zaczęli publikować takie książeczki żeby zaciemnić obraz, ale ta wydaje się być jedną która przemknęła przez ich sito - nieco wstydliwie podała Elaine książkę. Co było do niej bardzo, bardzo niepodobne.

Elaine skinęła z wdzięcznością i chwyciła kodeks.
- Skąd ty bierzesz takie skarby? - Spytała, nawet nie oczekując odpowiedzi. Otworzyła księgę i powoli zaczęła przeglądać ją, bawiąc się drugą dłonią wiszącym na szyi zegarkiem.

Książka z wierzchu była typową brednią pełną new-ageowego slangu, tanich obrazków raniących poczucie estetyki i wrzut jak to tylko wtajemniczeni mogą to poczuć. Albo jesteś wtajemniczony albo nie. Ale hierarchia światów astralnych - płycizny snów, głębiny duszy, wspólna świadomość ludzkości i makrokosmos - zgadzała się z tym co Elaine słyszała od magów. I, co gorsze dla zachowania tajemnicy, książka podawała zwykle pomijany warunek udanej podróży astralnej - należało się znaleźć w miejscu z osłabioną Zasłoną.

Elaine cmoknęła i podniosła wzrok na Blaithin. Zamknęła księgę i oddała ją swojej mentorce.
- Myślisz, że Julia mogła próbować się przenieść?
- Mogła nie być w śpiączce.
- Tylko działała z innego planu? - Elaine wyraźnie spodobał się ten pomysł. - W sumie poczułam związek z pewnym miejscem, ale będę chciała je sprawdzić bardziej. - Podała Blaithin kartkę, na której naszkicowała altanę. - Widziałam ją na końcu ścieżki.
- Wygląda dość swojsko. Jesteś w stanie określić gdzie to?
- Musiałabym pogrzebać głębiej, a nie chciałam tego robić na Wybrzeżu. - Elaine przyglądała się swojej mentorce. - Wiem tylko, że istnieje jakby poza czasem. Ale jestem w stanie sobie wyobrazić siedzącą w tej altanie Julię.
- Poza czasem... - Blaithin na chwilę stwardniała - To byłoby groźne miejsce
- A czy jest jakieś niegroźne miejsce? Jedno z nas oszaleje i całe to miasto może się stać bardzo groźne. - Elaine oparła się wygodnie w fotelu i chwilę wsłuchiwała się w dźwięk zegarów. - Namówię cię na jeszcze jedną herbatę?
- Groźne gdyby wpadło w ręce kogoś niepowołanego - wstała i oparła ręce na biodrach - Herbatę? Tak
- A co mam szansę namówić cię na coś więcej? - Elaine podniosła się z fotela, zgarniając swoją filiżankę. - Pomogę ci.
- A ja tobie, jeżeli dasz się namówić - lekko rozbawiona wstawiła wodę na palnik - Ciągle jestem w stanie.
- Namawiaj. - Elaine przygotowała herbatę i oparła się o szafkę kuchenną obserwując Blaithin.
- Widzisz… - powolnym, zmysłowym krokiem cofała się z kuchni z powrotem w stronę stolika. I wyciągnęła coś z tylnej kieszeni - Myślę, że masz w tej sprawie jeszcze co najmniej jeden ślad, kochana.
Elaine oderwała się od blatu i ruszyła za swoją mentorką.
- Chcesz mi zdradzić jaki to ślad, piękna?
- Nie - zamknęła oczy, dotknęła grymuaru i zaczęła pewnym głosem zaczęła inkantację w Wysokiej Mowie. Mówiła o przyczynach i skutkach, o przeszłości i o osi czasu, o spojrzeniu w tył i drogach które zeszły się tutaj. Jej własny zegarek - stary, zdezelowany mechanizm który działał tylko dzięki jej trosce - zaczął rozkręcać się w jej dłoni do nienaturalnych prędkości.
To ją zaskoczyło. Nie zastanawiając się skróciła dystans. Jedną dłonią sięgnęła do wiszącego na szyi zegarka, a drugą do ramienia Blaithin.

Imago zaklęcia tworzonego w umyśle Elaine niespodziewanie stanęło na tle Rzeki Czasu Arkadii - wiecznie płynącej i wiecznie zmiennej. Świat - syk palnika, szum samochodów zza okna, ruch cień chmur - zwolnił na żądanie. Czarodziejka chwyciła grimuar i wyjęła go z dłoni Blaithin. Kobieta drgnęła i jak na zwolnionym filmie zaczęła osuwać się na podłogę.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 01-08-2017 o 11:29.
Aiko jest offline  
Stary 31-07-2017, 08:47   #19
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Sięganie w czasie Elaine zawsze przypominało pływanie. Gdy wyciągała dłoń wydawało się jej, że natrafia na przyjemny, chłodny opór wody, a fale które w ten sposób wywołują uderzają z większę lub mniejszą siłą we wszystko co ją otacza. Czasami, gdy wykonywała gwałtowny ruch w czasie wydawało jej się, że fala rozbija się o wszystko wokół.


Teraz zrobiła to samo. Sięgnęła w przeszłość i przyciągnęła ją do siebie, czując jak czas stawia opór. Zegarek na jej szyi krążył jak szalony. Woda poddała się i Elaine ponownie znalazła się w kuchni.


- Widzisz… - powolnym, zmysłowym krokiem cofała się z kuchni z powrotem w stronę stolika. I wyciągnęła coś z tylnej kieszeni
Elaine doskoczyła do niej i chwyciła jej rękę, wyciągnęła ją pewnym ruchem przed siebie.
- Oho! - rzuciła żartobliwym tonem kiedy Elaine ruszyła. Nawet zdążyła ruszyć jej na przeciw. Jednak kiedy najstarsza Wolnej Rady ujawniła jej podstęp, przez twarz przemknęło oburzenie. Które bardzo szybko ustąpiło miejsca zrozumieniu.
- Nie rób rzeczy, których będziesz żałować, dobrze? - Objęła Blaithin wolną dłonią, ściskając jej nadgarstek, tak by puściła to co miała w ręce.
- Widzę zaburzenie czasu...a ty nie potrafiłaś czytać myślach. Więc? - wracała już do siebie, ale bynajmniej nie miała zamiaru puścić zegarka który trzymała. Łudząco podobnego do tego który kiedyś zerwała jej z szyi.
- Dobrze, że użyłaś czasu przeszłego. - Elaine uśmiechnęła się. Jej dłoń, objęła dłoń Blaithin, trzymającą zegarek. - Nie lubię jak wykorzystuje się moją własność bez z mojej zgody. Co kombinujesz, kochana?
- Znalazłaś miejsce które jest poza czasem. Ale ta księga także. I chciałam ci powiedzieć gdzie się spotykają.
- Chcę na razie sama go przebadać, dobrze? - Z ust Elaine nie znikał uśmiech, choć czuła lekką złość. - Czarodziejka, która go miała jest martwa. Przynajmniej fizycznie. Nie chce by ciebie spotkało to samo.
- Dziękuję - z lekkim wyrzutem spojrzała na ściskany nadgarstek - Wydawało mi się że przyszłaś po pomoc.

Elaine poluzowała chwyt.
- Nic nie pomaga mi bardziej niż rozmowa z tobą. Zawsze bardzo otwiera mi oczy.
- Woda już jest - odsunęła się nieco i obróciła, żeby nie było widać twarzy

Elaine puściła ją.
- Nie wygląda na to byś chciała pić ze mną jeszcze jedną herbatę. - Podeszła do stołu by zgarnąć swoje rzeczy.
- To nie tak. Ale daj mi chwilę - zalała dzbanek i dłuższą chwilę stała w miejscu - Nie jest dać się przerosnąć - wróciła do stolika, już jakby spokojniejsza
- Kto tu kogo przerósł? - Elaine wrzuciła rzeczy do torby i zerknęła na Blaithin. - Wiesz, że nadal uważam cię za moja mentorkę.
- Ty. Większość magów na wyspie - dopiero po chwili zdecydowała się założyć nogę na nogę tak jak lubiła - Byłam ostatnio w Konsylium. Pamiętasz tego małego rudzielca którego przygarnęłaś na tydzień?
- Coś się z nim stało? - Elaine nie była pewna czy przerosła kogokolwiek. Nigdy nie interesowała ją siła jako taka, chodzi tylko o to by być bliżej Arkadii.
- Szukał cię. Radcy Wolnej Rady, Wielkiej Mistrzyni - ktoś uczynny go dobrze poinformował. - Jak dobrze zrozumiałam, po prostu chciał podziękować
- Hm… będę musiała go złapać. Przejęłaś się tymi tytułami?
- Przejęłam się tym że przespałam moment kiedy koleżanki po fachu zaczęły mieć dzieci
- Nie mam dzieci. - Elaine upiła odrobinę herbaty.
- Tylko wychowanków. Czyjeś dzieciaki biegały po Konsylium - dodała, patrząc w kubek
- Sama też jestem wychowanką. - Elaine uśmiechnęła się. Zastanawiała się, czy ją też martwiłyby takie rzeczy.
- Każde dziecko ma rodzica - podniosła wzrok - Mnie to ruszyło. Ile można spędzić nad mechanizmami?
- To prawda… - Elaine nie myślała jeszcze o dziecku, nie byłaby pewna czy kiedykolwiek zdecyduje się na ten krok. Ona sama mogłaby ze swymi obrazami spędzić całe życie. - Myślisz o zmianie?

- Na razie chyba zrobię sobie wakacje na parę dni. Gdzieś między pasjonatów, gdzieś gdzie nie oczekują za dużo. Jak tylko skończę z tramwajami.
- Jakiś wyjazd, czy raczej tu na miejscu. - Elaine cieszyła się ze zmiany tematu.
- Japonia, jak wymyślę jak obejść barierę językową

Elaine gwizdnęła, nawet zmartwiła się trochę.
- Daleko… - Zerknęła w stronę odłożonego kodeksu. Trochę bardziej mimo woli niż celowo. - Wybacz, po prostu lubię cię mieć blisko.
- O to w tym chodzi żeby było daleko - uśmiechnęła się w końcu - Może mnie nawet odwiedzisz?
- Hm… może by mi się przydało wyrwać. - Elaine odwzajemniła uśmiech.
- Umówmy się: ja skończę swoją sprawę, ty swoje i spotykamy się na końcu świata.
- Brzmi jak plan… - Powiedziała cicho Elaine gotowa stawić opór nadchodzącemu zaklęciu.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 01-08-2017 o 11:30.
Aiko jest offline  
Stary 11-08-2017, 11:35   #20
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Zaraz za pierwszym zaklęciem aktywowały się kolejne; o ile przyczyna wciąż była tajemnicą, to środki ochronne sanctum tworzyły razem i były doskonale znane Elaine. Z głuchym pluskiem czas w środku zwolnił, kupując im kilka sekund na reakcję.Napastnicy - kimkolwiek byli - dali się sprowadzić na manowce ścieżkom przeznaczenia i zaatakowali sąsiednie mieszkanie. Rozciągnięty w czasie wrzask przerażonej kobiety urwał się razem z wszystkimi innymi dźwiękami z tamtej strony.
- Zabierajmy się stąd. - Elaine wyciągnęła dłoń w stronę Bláithin
- To mój dom - mocno uścisnęła rękę Elaine i zanurkowała pod biurko sięgając głęboko pod blat. Z jakiegoś powodu - zagrożenia czy wcześniejszej kłótni Elaine nie udało się skoncentrować i stworzyć spójnego Imago zaklęcia. Spojrzała co też robi jej mentorka, cały czas zerkając na drzwi wejściowe.
- Pewnie pobiegną za nami…

Nagły, krótki błysk światła. Rękaw kobiety stłumił go do akceptowalnego do oczu poziomu i pod białym materiałem w końcu było widać kształt: długie, wąskie ostrze.
- Możesz też wyjść balkonem
- Yhym… - Elaine machnęła dłonią, zmuszając powietrze by naparło na drzwi wejściowe, utrudniając ich wyważenie. - Zbierajmy się… i weźmy kodeks.

Znów nie udało się uzyskać efektu; jak na złość chwilę później rozległo się pierwsze, głuche uderzenie. A chwilę później - mimo spowolnienia czasu - drugie, mocniejsze. Zwyczajne drzwi raczej nie wytrzymują takich uderzeń.
Druga z kobiet także skupiła się nad spleceniem zaklęcia. Elaine przeklęła cicho i podeszła do balkonu, otworzyła drzwi sprawdzając czy dadzą radę się tędy wydostać.


- Blaithin, mogłybyśmy się ruszać? - Elaine zerknęła na swoją mentorkę, jednocześnie rozglądając się w mieszkaniu za czymś, czym mogłaby jej pomóc zejść.
- No idź już - mruknęła. Ale w żaden sposób nie przejawiała chęci ucieczki. Raczej wolę walki, z sztyletem w rękawie i zaburzeniem temporalnym za tarczę. Przy kolejnym uderzeniu drzwi wygięły się o parę centymetrów i coś zaczęło zassać powietrze z ogromną siłą. Spowolnienie świata pozwoliło obejrzeć ten niezwykły spektakl: w miarę rozchodzenia się fali podciśnienia, kolejne i kolejne przedmioty podskakiwały.
- Nigdzie bez ciebie nie idę. - Elaine prawie prychnęła.
- Więc czas na lekcję tego co robi się kiedy ktoś nachodzi cię w domu - Elaine nigdy nie widziała żeby kobieta rzucała tyle zaklęć naraz. Ale tak jak sama mówiła: Elaine dawno ją wyprzedziła..Bláithin z trudem używała dwóch Yantr.
Całe pomieszczenie było jak przed burzą. Spiętrzony strumień gotowy do spuszczenia na tego kto przekroczy próg.
Elaine wysunęła zegarek na dłoni, skupiając się na drzwiach. Czas jakby na chwilę zwolnił zgrywając się w dziwny sposób z oddechami obu kobiet, poczuła jak zaklęcie wywołuje falę, która kończy się uderzając w płaszczyznę ościeżnicy. Przez chwilę widziała jak powietrze na niej faluje zupełnie jakby upadła na nie kropla.

Kolejna fala podciśnienia i drzwi pękły w pół, znikając w olbrzymiej, pełnej brudnych kłów paszczy.
Istota która przekroczyła próg była jedną z gorszych rzeczy które Elaine widziała w życiu - a już na pewno najgorszą, jeżeli brać pod uwagę tylko wygląd. Tak naprawdę będąca jedną wielką paszczą, pełną wielkich, zakrwawionych zębów doprawioną haczykowatymi kolcami i niewielkimi kończynami. Była większa od kobiet. Nie można było oczekiwać że jest mniej niż zaprawiona w walce. Jej przeciągły skowyt zupełnie nie wyglądał jakby przybyła tu żeby dołączyć do herbatki. I z całą pewnością nie była zachwycona tym co się stało kiedy przekroczyła próg. Jej ekstatyczne ruchy zwolniły jakby wrzucono ją w głęboką smołę.


Elaine pstryknęła monetą, która na chwilę zawirowała w powietrzu. Na chwilę obraz rozmył się i zmatowiał lecz po sekundzie pojawiły się znane jej czerwone linie. Spodziewała się że potwora wysłano by zniszczył ją lub jej mentorkę, jednak linie uparcie cięły zawartość jej torby i była pewna, że nie chodzi o szkicownik.

Bláithin podeszła do sprawy bardziej bezpośrednio. Sztylet, kiedy opuszczał jej rękę, nie był już tylko bronią. Niezwykłość samego ostrza, skradzionego z Królestwa Ołowiu była, po raz pierwszy, najmniej ważna. Kilkusetgramowy obiekt miał już pęd małego samochodu i podążał najbardziej szkodliwą nogawką możliwości. Wbił się w samą górę otwartej paszczy, tam gdzie normalna istota miałaby głowę i po chwili, w kinowym spowolnieniu wyszedł drugą stroną w fontannie wyrwanych wnętrzności.

Elaine chwyciła opadającą monetę i sięgnęła drugą ręką do torby, w której miała grimuar i szkicownik. Chwyciła obie oprawy. Przed jej oczami nadal majaczyły czerwone nici powiązań. Poczuła jak pod jej palcami powstają różowawe nitki, delikatnie przesuwając się między palcami. Nici delikatnie oplotły dwie książeczki, tworząc między nimi pozorne podobieństwo, po czym gdy Elaine zaczęła wyciągać szkicownik, jedna z tych nici popłynęła w stronę potwora. Do nici doplatały się inne, sprawiając że nabierała koloru. Zbierała szanse, szanse na to, że potwór się pomyli. Przypadkowo upadające cienie, właściwie ułożoną dłoń Elaine, chwilowe zamglenie wzroku bestii przez atak, który zafundowała mu Blaithin. Powoli wysunęła szkicownik i pomachała nim przed oczami bestii.
- Chcesz tego bydlaku?

Stwór zamarł, rozpłaszczony na futrynie. Zsunął się po niej, wciąż wściekle próbując zrzucić z siebie spowalniający czas. Obrócił się przodem do trzymanego przez Elaine szkicownika i powoli - inaczej niż przedtem - ruszył w stronę kobiet
- Niestety będziesz musiał go złapać. - Elaine wyrzuciła szkicownik przez otwarty balkon, starając się zejść potworowi z drogi. Moneta w jej dłoni zaczęłaprzesuwać się między palcami.

Krótki strumień czasu zadrgał od Bláithin do stwora. Kobieta kocim krokiem ruszyła w bok pokoju, zachodząc istotę od prawej strony. Ale wstrzymała się z dalszym działaniem, najwyraźniej wierząc w sztuczkę Elaine.
I to chyba słusznie. Stwór rzucił się w stronę balkonu, dematerializując się w locie. Niestety, jego rozchlapane wnętrzności zniknąć nie miały zamiaru.
- Wysłałaś go odpowiednio daleko?

Elaine słyszała słowa Blaithin jakby przez wodę. Czerwone nici losu znów wyostrzyły się w powietrzu. Widziała plączącą się na ulicy siatkę powiązań i majaczącego potwora. Podrzuciła monetę i zobaczyła jak na chwilę linie prostują się by powrócić w odrobinę zmienionym układzie. Schwytała monetę i spojrzała na Blaithin.
- Nie opanowałam jeszcze teleportacji. - Elaine zerknęła do torby upewniając się że grimuar tam jest. - Ale będzie lepiej jak stąd zniknę z grimuarem.
- Uprzątnę … - urwała w pół kroku na balkon i nagle rzuciła się w bok. Dopiero wtedy z dołu rozległ się potężny, nienaturalny dźwięk ciężarówki uderzającej w wynurzającego się zza Zasłony stwora. To nie było zwykłe zderzenie; to było coś pomiędzy tym przykrym chrzęstem który wydają zgniatane robaki a bulgotem zapadającego się w błoto pojazdu. Krwawe, przemieszane odpryski samochodu i doleciały aż na balkon.
- ...uprzątniemy z Morganą i jej Strażnikami ten bałagan. Leć - dokończyła, wychodząc zza kotary.
- Uważaj na siebie dobrze? - Spytała podchodząc do drzwi.
- Na tyle na ile się da przy takich nowościach.

Elaine skłoniła się swojej mentorce i opuściła jej apartament. Swoje kroki skierowała od razu w stronę konsylium. Zakup płócien… i szkicownika, będzie musiał trochę poczekać.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 11-08-2017 o 12:08.
Aiko jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172