Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-02-2012, 18:07   #351
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Mierzwa chodził jakby mu ktoś zadał lubczyku. I to mocnego. Będąc przestrzeżonym w porę przez Klarę kozak starał się unikać kontaktu, nawet wzrokowego, z płcią przeciwną. Na nic to się zdało. Raz po raz odczuwał miłe sztywnienie organizmu. Niestety sztywnienie to objawiało się w czasie zgoła nie przewidzianych i zdawało się występować poza jakąkolwiek kontrolą ze strony Dmucha.

- Psi los, kurewsko psi los - mamrotał kozak pod nosem, ubezpieczając z daleka tyły kolumny, raz po raz targając się za kucyk. Na głowie.

Gdy dotarli do opuszczonej chaty, po wymianie uprzejmości i wieści z towarzyszami, pokręcił się chwilę w miejscu. A następnie mrucząc coś o warcie wylazł na świeże powietrze by ochłonąć od towarzystwa Gretchen.

- Baby, baby, muszę przestać o nich myśleć. Do diaska. Weź się w garść stary niedźwiedziu - pomstował na ród żeński Mierzwa.


*


Następnego ranka, w trochę lepszej kondycji odparł Gottriemu:

- Co chcesz osiągnąć krasnoludzie wracając do Ostermak? Wrócić po trzech kamratów, żeby wzmocnić nasze siły? Ja powiem inaczej: furda. Idźmy po głowę Kapelusznika. Do zamku von Knypków. Jeńcy sami trafią do Ostermak - tu kozak bezwiednie oblizał się spoglądając na krągłości blond Gretchen.

- Skończmy z Bestią raz na zawsze. Nic nam po Ostermak, jeśli nadal będzie grasować do woli. Tylko zakopmy gdzieś pakunek

- Tedy proponuję głosowanie. Uczciwie. Jeden człowiek, jeden głos. Znaczy elf i krasnolud rzecz jasna, też - zreflektował się kozak poniewczasie.

- Ja jestem za zamkiem. Dokończmy dzieło i wracajmy w chwale albo nie wracajmy kurwa w ogóle. Na kudły Ursuna!
 
kymil jest offline  
Stary 07-02-2012, 19:06   #352
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
- Ocipiałeś Lars!? - Krasnolud nie przebierał w słowach - Odjebało ci jak, burmistrzowi!? Narażam siebie dla waszych nędznych żywotów, a wy mi tak kurwa odpłacacie!?

Gromy biły z oczu Gislana i widać było, że waha się czy nie zaatakować. Chłopcy z kuszami w rękach niepewnie spoglądali na siebie, a ręce im drżały.

- Dobra! - powiedział w końcu brodacz, a następnie począł powoli wyciągać broń i rzucać ją na ziemię - I radzę ci Lars szybko wyjaśnić sprawę, bo tamci za bramą nie będą czekać!
 
Komtur jest offline  
Stary 08-02-2012, 21:30   #353
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Został obudzony i po kilku długich minutach był znowu gotowy do działania. Udał się na wartę. Okrył się kocem usiadł pod ścianą i patrzył w las, od czasu do czasu robiąc obchód.
-Najgorsza jest nuda.- Wyszeptał.
I doczekał do rana końca warty.

Rano o dziwo był w miarę wypoczęty i gotowy do drogi. Powstało pytanie gdzie.
-Z tego co wiemy dziś rano grupa około trzydziestu mutantów przekroczyła rzekę i prawdopodobnie ruszyła do siedziby naszego wroga. Nie wiem czy jesteśmy wstanie podołać takiej sile i bestii na raz. Cholera wie czy jeżeli oni dotrą na zamek to czy będziemy wstanie się tam dostać niezauważeni noc czy nie noc. Wczorajszy wieczór udowodnił jak wyczulone mają zmysły dzięki mutacjom. Jeżeli wrócimy do miasta to wróg zdaje się sposobić do szturmu na nie. Nie wiem jakie mają środki by tego dokonać, bo sama bestia nie jest w stanie, ale za murami i tak będzie nam grozić niebezpieczeństwo. Jeżeli tam się udamy to oni nas z pewnością zaatakują. Chcą skrzynkę ponad wszystko. Kapelusznik obiecał im uzdrowienie z mutacji za pomocą tej skrzynki. Jak przypuszczam tylko dlatego dla niego walczą.
-Tak czy tak nie jest dobrze. Wysłano nas by zabić stwora i może kilku mutantów oraz znaleźć winnego. Okazuje się, że mamy stwora czarnoksiężnika i oddział zmutowanych weteranów burzy chaosu. Brak nam siły ludzkiej, nawet gdybyśmy wyciągnęli z miasta milicje i tak zbraknie nam sił do ataku. Siegfriedzie, ty jesteś miejscowy, czy jest w okoli ktoś kto może zebrać ludzi nam do pomocy? Przecież Antara nie spodziewał się chyba, że zdobędziemy broniony zamek? Powiedział nam, że winnego trzeba osądzić i jeżeli burmistrz nie będzie miał sił by to zrobić to on to zrobi. Poślijmy po pomoc. Bestia nie ucieknie. Skrzynka jest zbyt cenna. Niech pies trąca naszą zapłatę, jeżeli to nie my ubijemy bestie a kto inny. Księga czarnoksiężnika i skrzynka jest rzem warta więcej niż całe to miasto.
-Mój głos jest za powrotem, i proszeniem kogo się da o wsparcie. Tylko najpierw powinniśmy schować skrzynkę, zakopać to dobry pomysł, powinniśmy też zakopać ciało Linusa.
 
Matyjasz jest offline  
Stary 09-02-2012, 20:27   #354
 
Makotto's Avatar
 
Reputacja: 1 Makotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znany
-Ja mogę iść po pomoc. Nie wiem czy pośród was jest ktoś, kto poradzi sobie w kilkudniowej drodze poprzez dzicz.

Leo nie spał za dużo tej nocy. To wszystko nie podobało mu się, nawet bardzo. Był myśliwym, a tutaj potrzebna byłaby grupa żołnierzy, sędziów, czarodziejów, katów no i może jeszcze Żelazny Oddział, osławiona kolumna artyleryjska z Altdorfu.
 
__________________
Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die...
Makotto jest offline  
Stary 09-02-2012, 20:39   #355
 
Luffy's Avatar
 
Reputacja: 1 Luffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skał
A jednak wracają. Może to nie był taki zły pomysł, dopiero na wzmiankę o powrocie i i spoczynku Felix poczuł całe zmęczenie jakie mu ciążyło. Wlókł się więc za towarzyszami po tunelach, później przez jezioro i las.

Nieoczekiwane spotkanie przy chacie ożywiło łowce, dużo przyjemniej jest przebywać w licznej grupie zabijaków niż z milczącym magiem i kłócącymi się bez przerwy elfem i krasnoludem. Gdy ktoś jednak wspomniał o warcie, Felix zdążył powiedzieć że nie ma mowy aby był pierwszy i zasnął prawie od razu.

Gdy się zbudził trwało najwyraźniej wśród jego towarzyszy głosowanie. Szybko rozbudził się oraz odświeżył i zaczął przysłuchiwać się argumentom Flicka. Postanowił przemówić
Ja sądzę że powinniśmy się udać już do tuneli. I to właśnie dlatego, jak zauważyłeś Albercie, że w otwartej walce z nimi nie mamy szans. Jak znam wieśniaków to przestraszą się i będą nie do opanowania, milicja w Ostermark to banda emerytów a wątpię, żebyśmy mieli czas jeździć po wasalach von Antary błagając o pomoc w walce z nimi. Idźmy na zamek i starajmy się rozwiązać to po cichu, sami wybierzmy pole bitwy.
 
Luffy jest offline  
Stary 09-02-2012, 23:58   #356
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
-Nas czas nie goni, czarnoksiężnika tak. Jego ludzi trzyma wiara w niego, wiara, która będzie z każdym dniem słabsza. My możemy sobie pozwolić na oczekiwanie Oni nie. Jak widziałem miasto to jest nie do zdobycia przy szturmie. To już my sami obronilibyśmy mury przed siła jakiej spodziewamy się od wroga! Co dopiero przy wsparciu jak to mówiłeś emerytów. Starzec czy nie tak długo jak jest w stanie naciągnąć łuk lub kuszę tak długo jest groźny. Nie mamy sił do ataku, by się bronić i poczekać aż dostaniemy wsparcie tak. Wykrwawić wroga w szalonym ataku też mamy siłę. Jedynym co nam grozi za murem jest bestia ale ona grozi nam tak samo tam jak i w zamku Kytkego.
 
Matyjasz jest offline  
Stary 10-02-2012, 03:50   #357
 
dambibi's Avatar
 
Reputacja: 1 dambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znany
Dirk idąc leśnymi ostępami był tak śpiący , że gdy dotarł do chaty prawie od razu się położył. Zdążył przywitać się ze swoimi starymi-nowymi kompanami , wybrał dogodne miejsce i po chwili objął go błogi stan snu.

O poranku spożył pożywne śniadanie , po czym drużyna zaczęła dyskusje na temat następnego celu , czy lepiej udać się do miasta , czy jakiegoś tunelu , o którym opowiedzieli.

-Wiemy o sporej grupie mutantów grasującej w okolicy miasta , nawet jeśli mamy tam wracać , musimy iść poza szlakiem. Może warto by ukryć naszych nowych przyjaciół gdzieś indziej , w kocu zgraja kapelusznika już tu była...
 
dambibi jest offline  
Stary 10-02-2012, 19:11   #358
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
- Nie, nie będę stał na żadnej warcie, chyba oszaleliście! Oka nie zmrużyłem od dwóch dni! - Obruszył się Siegfried, gdy ktoś wspomniał o staniu na warcie. Rzec można, iż odezwała się w nim jego szlachecka krew... Ale z drugiej strony, rzeczywiście odkąd przybył do Ostermak prawie w ogóle nie spał. Najpierw atak zabójcy, potem łażenie po tunelach... Nie było kiedy spać. Czarodziej zamierzał to nadrobić. - Ten kundel sobie sam poradzi - rzucił jeszcze, po czym podłożył sobie pod głowę swoją torbę i przymknął powieki. Sen! Nareszcie!

- Idziemy do miasta i nie ma innej opcji! - Zadecydował młody von Antara. Od jakiejś chwili przysłuchiwał się dyskusji towarzyszy. Naprawdę trza było być szalonym by chcieć wracać do tych cholernych tuneli. - Alfredzie, może i stąd pochodzę, ale niemal całe życie spędziłem w Altdorfie. Jedyną osobą która przychodzi mi do głowy jest mój wuj. A gdyby sądził, że sobie nie poradzimy to wysłał by z nami zbrojnych, prawda? - Ze smutkiem odpowiedział Flickowi. Znikąd ratunku... Najwyżej poradzą sobie sami. Oni by sobie mieli nie poradzić? Co to jest? Trzydziestu mutantów przeciwko murom Ostermak i jej dzielnym obrońcom? Po zastanowieniu to jednak nie wyglądało zbyt dobrze. Ale i tak mieli większe szanse niż siedząc w tunelach.
- Jeśli nie przekonuje was nasz autorytet jako imperialnych magów to zwróćcie uwagę na to, że jestem bratankiem von Antary i chyba najlepiej wiem co zrobić. - Pierwszy raz podczas wyprawy postanowił wykorzystać imię swojego wuja. Sądził, że taka argumentacja powinna na nich podziałać. Pewnie później będzie tego żałował...
 
Wnerwik jest offline  
Stary 10-02-2012, 20:56   #359
 
Luffy's Avatar
 
Reputacja: 1 Luffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skał
Dalej nie rozumiem jak zamierzacie się bronić na niekompletnych murach miejskich!- Choć Felixa coraz bardziej nudziła dyskusja zaczął się niepokoić. Ich sytuacja rysowała się gorzej niż o niej myślał zasypiając
Dalej twierdzę, że nie damy rady się bronić w Ostermark. Ale cóż, głosujmy! Pójdę za większością, samemu nie ma sensu iść gdziekolwiek
 
Luffy jest offline  
Stary 12-02-2012, 17:47   #360
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Ostermak. Zgliszcza obozu uchodźców

Bruno ruszył do ataku, gnany wściekłymi okrzykami ścigającego go tłumu. Wiedział, że jeśli zatrzyma się choćby na chwilę, to rozwścieczona śmiercią Iskaroty tłuszcza rozszarpie go na strzępy. Pędził więc jak oszalały w samobójczej szarży.
Pomocnik Iskarioty początkowo zdawał się go nie zauważać, ale po chwili zorientował się w niebezpieczeństwie, bo zatrzymał się, puszczając przodem swoich ochroniarzy. Czterech rosłych typów było zdecydowanych bronić swego wodza, ale podobnie jak tym w namiocie, brakowało im umiejętności i doświadczenia. Ruszyli na Bruna bez ładu i składu, w efekcie czego stracili swój podstawy atut i łowca nagród miał chwile aby rozprawić się z każdym po kolei. Tylko chwilę.

Pierwszego po prostu ominął, zręcznie unikać jego nieporadnego wypadu. Drugiego zdzielił przez łeb styliskiem korbacza, trzeci dostał sztylet w oko, jeszcze zanim się zbliżył. Czwarty widząc, porażkę swoich towarzysz zawahał się na moment i to kosztowało go potężne uderzenie stalowa kulą w sam środek piersi. Dryblas zwalił się jak długi. Droga do Czarnego stała przed Brunem otworem.

Tamten już na niego czekał. W dłoniach miał krótką włócznię o długim wąskim ostrzu. Adrenalina buzowała w żyłach Bruna, kiedy szykował się do ostatecznej rozprawy z ostatnim z Czarnych Proroków. Stalował kula wirował na łańcuchu wokół jego głowy. Czarny był jednak dużo groźniejszym przeciwnikiem. Od razu było widać, że on ma i przeszkolenie i doświadczenie w walce. Zręcznie unikał śmiercionośnej ale powolnej broni łowcy nagród a drzewce w jego dłoniach uderzało z zatrważającą prędkością. Zabarwione na czarno długie wąskie ostrze, raz po raz uderzało wokoło awanturnika. Po początkowej przewadze, Bruno musiał szybko przejść do obrony, do której ciężki korbacz nadał się średnio.

Tłum, który został nieco z tylu podczas szalonej szarży łowcy, teraz zbliżał się nieubłaganie i Bruno wiedział, że jeśli chce zakończyć te walkę zwycięsko, to musi to zrobić zaraz. Czarny też zdawał sobie z tego sprawę, bo zaprzestał szalonych ataków. Teraz trzymał tylko awanturnika na dystans, czekając na nadciągający tłum.

- Mówiłem ci, że będziesz wisiał przybłędo. Nie zabijemy cię. Będziesz patrzył jak ta nora płonie, razem ze szczurami, które w niej mieszkają. Przybije cię do pala i postawie go na samym środku placu, abyś mógł wszystko dokładnie obejrzeć. -

Czarny kipiał z nienawiści. Bruno kręcił potężnego młyńca nad głową i czekał. Kula wirowała z zawrotną prędkością, jej obraz zlewał się w jedną smugę w powietrzu. Jeden cios. Tyle mu zostało. Jedno uderzenie, które rozstrzygnie wszystko. ~ Sigmarze, miej mnie w swej opiece... ~

- AAAAA!!!! -

Najeżona stalowymi kolcami kula zawyła w powietrzu i obrzydliwym mlaśnięciem wbiła się w głowę ostatniego z Czarnych Proroków. Czaszka eksplodowała mieszaniną mózgu, krwi i zmiażdżonych kości na wszystkie strony. W jednej chwili Czarny stał i wygłaszał swoje tyrady w drugiej zamiast głowy miał krwawy ochłap. W jednej chwili Bruno miał przed sobą nienawistce oczy a drugiej na ich miejscu był stalowy jeż, ociekający juchą. Bezgłowy korpus zrobił jeszcze kilka chwiejnych kroków w stronę swoich nadciągający zwolenników i runął na ziemie.

- Stało się... -

Bruno spojrzał na nadciągających, żądnych krwi ludzi i upadł na kolana. Z jego trzewi wystawało drzewce włóczni Czarnego. Łowca popatrzył na nie jakby ze zdziwieniem. Krew powoli spływała po drewnie i skapywała na ziemie, mieszając się z krwią jego martwego wroga. ~ Ziemia przyjmie wszystko... ~

Po chwili zniknął otoczony przez może brudnych ciał. Nie czuł spadających razów. Był już gdzieś daleko...

Proszę Nefariusa o niepostowanie.

Ostermak. Okolice bramy.

Lars tylko skinął głową, po słowach Gislana, za to „chłopcy” za jego plecami wyraźnie odetchnęli z ulgą. Broń brodacza została szybko pozbierana i w raz z nim samym, odstawiona do budynku siedziby straży. Eskortujący go strażnicy zostawili ją na parterze, jego samego sprowadzając do piwnic, gdzie mieścił się areszt. Cele był cztery i prowadził do nich długi korytarz. Umieszczono go w jeden z nich. Wyraźnie niezadowolony ze swej roli strażnik, zapytał jeszcze czy czegoś mu potrzeba i odszedł. Gislan był jedyny „gościem” tego przybytku.

Czas mijał powoli, krasnolud denerwował się coraz bardziej. Zbrzydło mu już patrzenie na ściany swojej celi i widoczną zza krat resztę aresztu.
- Zasrane małpoludy, nawet lochu porządnie nie umieją zrobić. -
Faktycznie, budynek musiał mieć kiedyś inne przeznaczenie. Dopiero potem dostosowano go do potrzeb lokalnego wymiaru sprawiedliwości.
Po jakieś godzinie, a przynajmniej tak się Gislnowi zdawało, przyszedł strażnik. Przyniósł mu jedzenie i ku jego zdziwieniu garniec piwa. Nie było tego wiele, ale z drugiej strony jak na głodujące miasto, to wyżywienie więźniów było na wysokim poziomie. Wkrótce wyjaśniło się dlaczego.

- Zebraliśmy, co jeszcze mieliśmy z naszych zasobów. Tyle możemy zrobić. Twojemu przyjacielowi się udało! - Powiedział strażnik podając mu talerz przez kraty. - Widziałem to z murów. Uśmiercił tego skurwysyna Iskariote a potem zabił jego przydupasa. Dawno nie widziałem, aby ludzie w mieście się tak cieszyli. -
- A co myślałeś, że to tak sama dupa z uszami jak wy! Rozumiem, że teraz skończy się ta farsa. Lepiej żeby mnie tu nie było, jak Bruno się pojawi... Gdzie on jest? -
Stary, mocno już siwiejący strażnik zasępił się wyraźnie.
- Niestety, po tym jak położył trupem Czarnego, reszta tej bandy go dopadła. Przykro mi... -

Strażnik odszedł, zostawiając Gislan samego z kolacja i świadomością śmierci kolejnego towarzyszy wyprawy...

*****

Noc minęła spokojnie, jeśli można to tak nazwać w tych okolicznościach. Lars się nie pojawił, nikt inny również a piwa nie było dosyć aby się upić. Zresztą było podłe, bo ludzkie. Obudził się rano. Nie widział słońca, ale musiało być już późno. Trudny ostatnich dni dały mu się we znaki i organizm potrzebował odpoczynku. Obudziły go jakieś głosy, dochodzące zza rogu korytarza. Instynkt podpowiedział mu, aby się nie odzywać. Podkradł się cicho do drzwi swojej celi i wytężył słuch, nasłuchując przyciszonej rozmowy.

-... nie tak miało być. Nie na to się umawiałem. -
- Co się stało Adolf? Jak dostawałeś co innego, to było dobrze, a teraz coś ci się nie podoba? -
- To co innego. Kim są co ludzie. Czego oni chcą? -
- Ehhh, zadajesz za dużo pytań przyjacielu. -
- Co? Co ty, egghhh... -

Gislan najpierw usłyszał charakterystyczny dźwięk mordowanego człowieka a za chwile stwierdził że w stronę jego celi ktoś się wlecze. Brodacz schował się przy ścianie a przy drzwiach upadło ciało.

- I z głowy. Dobra teraz... -

Głos z którym wcześniej rozmawiał pechowiec, który teraz leżał pod drzwiami oddalił się w głąb korytarza. Gislan spojrzał na ciało, przed swoją celą. Strażnik, leżał twarzą ku ziemi, w rozszerzającej się kałuży krwi. Miał go na wyciągnięcie ręki. Podobnie jak pęk kluczy przypiętych do jego pasa...

mapka
 
malahaj jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172