Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-09-2012, 21:30   #1
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
[WFRP 2ed.] W ramionach papy Nurgla



Ścieżka Czempiona – W ramionach papy Nurgla


Rozdział I: Wspaniała wolność





Leidendorf, wiosna roku 2520

Światło zachodzącego słońca odbijało się od pancerza strażnika, który jak wielu innych spacerował po szczycie muru, który otaczał Leidendorf. Zbrojni nie byli ciężko opancerzeni, tylko nieliczni wyżej postawieni mieli na sobie srebrzyste napierśniki, kupione za pieniądze z żołdu, bądź podarowane przez kochającego ojczulka. Większość z tych skurczybyków, trafiała na "przeklęty mur" jak sami o tym mówili, za karę. Niesubordynacja, dziwki, konszachty z przemytnikami. Ci najbardziej głupi woleli ryzykować zdrowiem i życiem byle tylko nie stracić dobrej posady jaką była służba. Taki strażnik spędzał na murze rok, czy dwa i wracał do regularnej służby w armii lokalnego hrabiego. Większość z nich uzbrojona była w kuszy, niektórzy łuki. Mało który miał przy sobie broń do walki wręcz. Nie była potrzebna. Gdy któryś z chorych, postradał zmysły i podchodził za blisko jedynej bramy zwyczajnie go zestrzeliwali z muru. Nikt nie cackał się z grabieniem zwłok. Do pozostałych mieszkańców Leidendorfu należał obowiązek palenia zwłok, o ile nie chcieli przekraczać trupów leżących na środku uliczek między drewnianymi chatami.

Drzwi do domostwa Henkego zatrząsły się energicznie, gdy ktoś od ulicy zapukał trzy razy. Znał doskonale ten znak. Śmierć jednego z mieszkańców mieściny. Uważany za duchowego przywódcę Henke zawsze był informowany, gdy któryś z jego znajomych w końcu umierał na męczącą go chorobę.
-Panie Henke, otwórz.- usłyszał głos młodego Bernarda. Chłopak miał ledwie czternaście wiosen. Trafił do Leidendorfu wraz z chorymi rodzicami, gdy miał ledwie cztery lata. Był słabowity i cherlawy, lecz żadna z chorób jeszcze go nie zabiła, czego nie można było powiedzieć o jego rodzicach, którzy zmarli jakiś czas temu na zieloną ospę.
-To Kacper panie Henke. Kacper zmarł.- rzekł gdy Henke otwarł mu drzwi do domu. Młodzieniec wszedł jak do siebie. Wszak był częścią społeczności, którą Henke się opiekował na swój specyficzny sposób. Kacper wymiotywał żółcią od wielu dni. Pokarmu nie przyjmował od tygodnia. W południe zaś odszedł w objęcia Nurgle'a, gdyż podobnie jak wielu innych mieszkańców mieściny nie wierzył w dobrodziejstwo Morra.

Henke założył płaszcz, gdyż wiatr choć wiosenny przynosił jeszcze sporo chłodu z północy. Razem z dzieciakiem udali się do domu Kacpra. Bernard już dawno uodpornił się na widok ciał i efektów wielu chorób. Nawet nie zakrył twarzy, gdy wraz z Henkem weszli do wielkiej izby, gdzie w swym łóżku leżał trup. Powykręcany z bólu niemiłosiernie. Najwyraźniej niezwykle cierpiał przed zgonem. Twarz jego, jak i reszta ciała były blade jak piekarz zaraz po pracy. Kacper wyszedł. Zawsze to robił, nim Henke pobłogosławił ciało zmarłego w imię Pana Much. Smród w izbie był okropny, lecz nie dla przeciętnego mieszkańca Leidendorfu.
Geschwur podszedł do zasłoniętego poszarzałą od lat zasłonką okna i wyjrzał przez nie. Często spoglądał na strażników. Chciał wiedzieć o nich jak najwięcej. Każda informacja, która pomogłaby mu się wydostać z tego przeklętego więzienia była na wagę złota.
-Mmmmm...- Henke zdębiał na sekundę, gdy usłyszał cichy pomruk za plecami. Gdy się odwrócił nie dostrzegł nic, co mogłoby taki dźwięk wydawać.

Kacper jak leżał bez tchu od samego początku, tak nie zmieniło się nic do tej chwili.
-Mmmm...- Geschwur znów usłyszał cichy pomruk i ze zdziwieniem podszedł do trupa. Pulsu nie sposób było wyczuć ni to na karku, ni na nadgarstku. Trup jak się patrzy.
-Czasu niewiele zostało...- sługa Nurgle'a zmarszczył czoło słysząc wyraźne słowa wydobywające się z ust nieboszczyka. Co dziwniejsze, te usta nawet nie drgnęły, zupełnie jakby głos płynął prosto z piersi Kacpra.
-Wiedzą... Wiedzą o naszej społeczności... Będą tu niebawem... Będą by spalić Leidendorf raz na zawszę...- Henke ze zdziwieniem słuchał słów, które wydobywały sie z piersi trupa. Chciał coś powiedzieć, lecz nim się na to zdobył znów usłyszał głos.
-Nic nie mów, słuchaj...- syknął nieboszczyk -Trzech inkwizytorów... Już są w drodze... Bądź gotów...- kontynuował cicho -Czas prób i wyżeczeń... Przed zachodem... Swój wskazujący palec... Wystaw przed drzwi chaty... Nie lękaj się... A niebawem zobaczysz, czym jest wolność...-

Henke wysłuchał słów płynących z truposza. Po raz kolejny chciał coś powiedzieć, miał wiele pytań i wątpliwości, jednak nim zebrał się w sobie z ust nieboszczyka wypełzła cała garść wijących się, żółtych jak febra glist, spuchniętych tak jakby od dawna zżerały ciało nieszczęśnika od środka. Robale rozlazły się po twarzy swego nosiciela. Sługa Nurgle'a miał w głowie ogromną pustkę. Nie wiedział, czy głos który słyszał był omamem, czy to jaka choroba w końcu nie odciska na nim swego piętna, a może po prostu był to znak. Znak od samego Nurgle'a? Lecz z drugiej strony, dlaczego miałby nim być? Przecież był zwykłym wyznawcą, jakich wielu...

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 03-09-2012, 09:45   #2
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Henke stał bez ruchu wpatrując się w glisty opuszczające twarz Kacpra. Nie to go jednak w tym momencie przerażało. Nie to… Czy to co słyszał przed chwilą to kolejny oman? Wizja chorego umysłu, jakich doświadczył już w swym życiu ogrom, czy to w trakcie chorowania na Plagę Szaleństwa, czy w trakcie cyklicznych gorączek. Jednak teraz było inaczej, czuł że było inaczej. Ale może jednak nie… może to rzeczywiście postępujące szaleństwo? A jeśli to wymodlony znak? A jeśli to Ten dzień?

Wyszedł z izby.
- Zbierz ludzi - zwrócił się do Bernarda zamyślonym głosem. - Zbierz ich prędko – powtórzył zdecydowanie.

***

- Zbliża się ten dzień moje dzieci! – zaczął przemawiać w największym domu w wiosce. Tym, w którym zwykle odbywały się takie spotkania. - Dzień w którym nasze modły zostały wysłuchane! – kontynuował Henke. Choć młody, bardzo młody, bo jedynie osiemnastoletni, to był w wiosce jednym z najdłużej przebywających. Jednym z tych chorych, którzy byli tu praktycznie od początku. Jednym z nielicznych, którego ciało choć trawione licznymi chorobami, nie umierał. Nie umierał a wręcz wprost przeciwnie, rósł w siłę. Głosy… sny… znaki… choć w większości wyimaginowane przez chorą wyobraźnie, stanowiły dla niego element wiary. Wiary, że został obdarowany, wiary że jest dzieckiem Nurgla, chronionym przez swego ojczulka. Obdarzonym opieką, prezentami, darami.

-… Jak wam obiecywałem, jak obiecywał wam wasz Ojciec, nadchodzi ten dzień! Dzień w którym opuścimy to miejsce! Dzień w którym ku chwale tego, który się wami zaopiekował, rozniesiecie jego dary. Dzień w którym odzyskamy swobodę! My! Porzuceni! My! Wytykani My! Wyśmiewani! My! Wybrani!!! – przemawiał ekspresywnie. Choć wcześniej nie był pewien, tego co stało się w izbie Kacpra, to w tym momencie już w to wierzył. Wierzył, jak w każde kazanie, które prawił. Jak w każdy chory znak, który wcześniej zdawało mu się dostać.

- Przekażcie nieobecnym. Przekażcie wszystkim! Że, macie być gotowi, gotowi by stanąć przed swymi domami. By w ręku mieć broń. Kamień! Złamane krzesło! Nóż! Patelnię! Cokolwiek! Bo zbliża się wasza walka o Wolność! Zbliża się bój dla Ojca! Dla Ojca, który obdarował ich wcześniej łaską!!! - Po wypowiedzeniu ostatnich słów, zainkantował zaklęcie, podniósł ręce w górę, a z jego usta opuściła chmara zielononiebieskich much.

***

Geschwur tuż przed zachodem też był przygotowany. W zmutowanej ręce mocno dzierżył topór. Jedną z nielicznych prawdziwych broni w wiosce. Trzymał go i czekał. Nie zastanawiał się czy ma rację… czekał! Nie obawiał się… czekał!! A gdy nadeszła pora podniósł dłoń, by w kierunku z którego zaszło słońce, wyprostować palec.
~ZA WOLNOŚĆ. OJCZE WSPOMÓŻ~pomyślał, na moment zamykając oczy. Lecz nie lękał się, tylko modlił. Następnie przyłożył tak dłoń do ściany, by móc zaraz wykonać toporem cięcie. By palec wylądował przed drzwiami chaty. By spełniła się kolejna wola Papy. Wola Ojca, któremu był posłuszny, jak przystało na dobre dziecię.
 

Ostatnio edytowane przez AJT : 03-09-2012 o 17:27.
AJT jest offline  
Stary 03-09-2012, 22:00   #3
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Na bogów! Błagam! Pomocy!- krzyknął starszy człek pochylając się nad martwym dzieckiem. Nikt nie zwracał uwagi na jego tragedię i cierpienie. Chorzy i martwi ścielili ulice miasteczka niczym deszczowy strumienie w rynsztoku. Kapłani Morra nie mogli znaleźć dla siebie chwili spokoju. Kolejne truchła ustawiane tuż za murem miasta, składały się w makabryczny widok. Gryzący w nos dym unosił się wysoko w niebiosa jakby niosąc przesłanie wszystkim w okolicy, co niebawem ich spotka. Nikt nie wiedział, skąd zgnilizna Nurgla wzięła się w środku ludzkiego miasta. Nikt nie widział chorego, żaden z nowoprzybyłych nie miał nawet najmniejszych objawów. Chorzy padali jak muchy. Całemu zajściu z dala przyglądała się grupka pogarbionych, nędznie odzianych osób o nieznanej nikomu tożsamości. Słychać było wstrętny, wredny śmiech pełen satysfakcji...

~***~

Henke przeżył w swoim życiu masę bólu, ale nigdy jeszcze nikt go nie okaleczył. Tym bardziej sam nie musiał tego robić. Kiedy jednym zamachem topora, pozbawił się wskazującego palca na chwilę stracił kontakt z rzeczywistością. Najpierw pociemniało mu w oczach a następnie doznał pięknej w jego mniemaniu wizji. Pragnął by się spełniła.
Miał przed oczami niewielką mgłę. Dopiero teraz spostrzegł czarnego kruka stojącego przed drzwiami do jego chaty. Ptaszysko bystrym wzrokiem przyglądało się Geschwurowi kręcąc lekko łbem. Henke zdziwił się widząc kruka. Ptaki, nawet te padlinożerne dawno przestały pojawiać się nad osadą. Liczne choroby, które zabijały mieszkańców działały również i na zwierzęta. Kruk rozejrzał się po okolicy po czym wziął w dziub odcięty palec Geschwura i pofrunął na mur, w kierunku jedynej wieżyczki, która była częścią muru.

To właśnie wewnątrz tej wieżyczki strażnicy przeklętej osady wchodzili na mur z niewielkiego obozu u podnóża osady, po drugiej stronie muru. Kruk wzbił się w powietrze i wylądował po chwili na obrzeżu wielkiego kotła, który strażnicy wtargali na wierch muru, by móc gotować potrawy dla służbistów będących na zmianie pilnowania. Kruk wejrzał raz jeszcze mądrze na obserwującego całe zajście Henkego, po czym upuścił trzymany w dziobie palec wprost do kotła. Sekundę później ptaszysko wzbiło się w powietrze i znikło z oczu Henkego i całej przeklętej społeczności, która na rozkaz Geschwura wyszła z domów.
-Hahahaha...- zarechotał któryś z zarażonych widząc jak kruk skazuje strażników na śmierć. Henke słyszał ten sam śmiech w swej krótkiej wizji. Na jego twarzy również wykwitł uśmiech satysfakcji...
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 04-09-2012, 09:27   #4
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Ci co widzieli całe zajście zrozumieli słowa Geschwura. Zrozumieli, że zbliża się dzień, w którym poniosą oni wolę ojca. Że zobaczą jeszcze świat poza granicami ich osady. Że odpłacą temu światu to na co sam ich skazał. Rozniosą to, czym zostali obdarowani, obdarzając tymi darami i innych. Zrozumieli, że to jeszcze nie dzisiaj… jeszcze nie jutro… może nie pojutrze. Ale ten dzień nadejdzie! Za niedługo nadejdzie. Oni to wiedzieli, przeciwnicy zupełnie nie. Niczego się nie spodziewając zasiądą dziś do swych kolacji. Z uśmiechem na twarzy, sprośnymi kawałami, drwinami w stronę mieszkańców, rozpoczną swój koniec, a zarazem początek czegoś innego. Osadnicy byli świadom, że może i nie wszyscy opuszczą żywi osadę, pewnie będzie to dane niewielu, a byli też świadom, że najprawdopodobniej nawet nikt. Ale ich cząstka już ją opuszcza. Cząstka Henke Geschwura…

Pan Zarazy nie działał raptownie. Nurgle działał cierpliwie, cierpliwie, aczkolwiek skutecznie. Młodzieniec był bliski, by zadziałać dziś raptownie. By skazać swój lud na niechybną śmierć. By zaprzepaścić plany Ojca. Całe szczęście ostatecznie wycofał się z nakazu do ataku, całe szczęście jego ludzie też zrozumieli, że mają być gotowi, ale dopiero wkrótce, jeszcze nie dziś. Byli gotowi… Gotowy był i Henke. Utrata palca będzie pamiątką i nauczką. Nauczką, by działać z rozwagą i cierpliwością. Pamiątką, miał nadzieję, wielkiego sukcesu.

Osłabiony Henke wrócił do swej izby. Chwycił jakąś brudną szmatę, którą spróbował zatamować krwawienie. Chwilę później do jego drzwi zapukał Bernard. Zaproszony do środka, pomógł Geschwurowi wygodnie się ułożyć, przygotował okłady, oraz poprawił nieudolnie wykonany bandaż.
- Opuścimy to miejsce? - zapytał nieśmiało, a w jego oczach spostrzec się dało ogrom nadziei.
- Tak, nasze miejsce jest inne, jak i rola pisana jest inna. Obiecuje – odpowiedział młodszemu o jedynie cztery lata chłopaczkowi. - Obiecuję… - podkreślił jeszcze raz po czym odpłynął w krainę snu.

Sen nie był spokojny, dodatkowo Geschwura trawiła spora gorączka. Z pewnością nie będzie to też sen krótki, pełen koszmarów… może wizji… może lęków. A kolejnego dnia wstanie i znów chwilę się będzie zastanawiał, by odróżnić jedne od innych.

Teraz pozostawało jedynie czekać… Być w gotowości i czekać… Odliczanie się zaczęło…
 
AJT jest offline  
Stary 05-09-2012, 18:35   #5
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Trzy dni później

-Dwóch!- tuż po wschodzie słońca Henkego zbudziło pukanie do drzwi i radosny krzyk młodego Bernarda. Chłopak otworzył sobie drzwi i wszedł do środka jak do siebie, jak miał to w zwyczaju -Dwóch mniej na murze panie Henke! To działa! To działa!- cieszył się i usmiechał podskakujac radośnie. Każdy z mieszkańców przeklętej osady siedział jak na szpilkach, kiedy zaraza wśród żołnierzy i strażników zacznie działać. Ten dzień właśnie nadszedł. Młody chłopak, który był na usługi Henkego od wczesnego ranka wypatrywał ilu strażników pojawi się na murze, po nocnej zmianie. Dwóch mniej to dobry wynik, choć w obozie pod murami osady przebywała znaczne większa ilość ludzi. Szczęściem chorych mieszkańców osady zaraza musiała rozprzestrzeniać się błyskawicznie. Henke z modlitwą na ustach zacierał ręce...

Cztery dni później

-To ten dzień... To dzisiaj...- Henke powtarzał pod nosem, skupiony na modlitwie. Z każdym dniem były one bardziej gorliwe, odprawiane z większą pasją i nadzieją. Geschwur wiedział, że na murach jest już tylko kilku zbrojnych, na ciele których pojawiły się pierwsze oznaki licznych chorób. Kocioł, od którego wszystko się zaczęło od dawna nie był w użytku. Zbrojni stracili apetyt jakieś dwa dni temu.
-Inkwizytorzy! Inkwizytorzy! Jesteśmy uratowani!- krzyknął ktoś zza muru. Mieszkańcy przeklętej osady byli już gotowi od wczesnego świtu. Henke wyjrzał przez zabrudzone okno i dostrzegł znak. Młody strażnik, który jako jeden z nielicznych uzbrojony był nie tylko w kuszę, ale i topór zachwiał się i spadł obok jednej z chat.


Chorzy od razu wybiegli z chat. W ruch poszły noże, nogi ze stołów, deski, z ponabijanymi gwoździami. Tak na prawdę młodzik i tak wyzionąłby ducha lada moment, jak nie od stłuczeń po upadku, to pewnie przez chorobę, która go tak osłabiła. Ciało momentalnie przeniesiono do domu Henkego. Geschwur dostał topór strażnika, kuszę, oraz garść bełtów, które miał przy sobie.
-Chłopy! Zamieszanie tam jakie!- krzyknął ktoś z zewnątrz. Słudzy Nurgla wybiegli z chaty. Z zewnątrz dało się usłyszeć krzyki, oraz szczęk stali. Nikt już nie wyrażał swej radości z przybycia inkwizytorów. Po chwili na murze pojawił się inkwizytor. Człek był to dojrzały wiekowo. Ciężko opancerzony. Płytowa zbroja zdobiona była wygrawerowanymi symbolami Sigmara.

Łysy mąż dzierżył bojowy młot, dwuręczny. Osobnik rozejrzał się uważnie po osadzie, jednak prędko się odwrócił w drugą stronę, jakby bardziej interesowała go sytuacja po drugiej stronie muru. Na jego twarzy malowało się niemałe przerażenie. Mieszkańcy osady tylko czekali na odpowiedni moment. Wszystkiemu przyglądał się czarny kruk, siedzący na szczycie obserwacyjnej wieży. Po której wchodziło się na mur od zewnątrz.

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 06-09-2012, 08:32   #6
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Henke zabrał kuszę, Kacprowi polecił by ubrał skórznię po martwym strażniku.
Chłopy! Zamieszanie tam jakie!- usłyszał po czym wybiegł na zewnątrz. Zrozumiał co właśnie się dzieje, chaos! Inkwizytorzy, którzy mieli przybyć, prawdopodobnie wycinają się z własnym wojskiem, strażnikami osady. Henke uśmiechnął się szyderczo, widząc przerażenie Inkwizytora, który pojawił się na murze.

- Teraz!!! - krzyknął Henke. - Na mury! – dodał po czym na moment schylił się na ziemię chwytając garść odchodów.

Ludzie Henkego w tym momencie wiedzieli już co czynić. Kilka dni przygotowań sprawiło, że byli gotowi. Ci młodsi, bardziej sprawni, dla których wspinaczka po murze miała stanowić najmniejszy problem. Szybko założyli na siebie liny właściwe, czy te prowizorycznie wykonane z ubrań. Za pasem mieli przedmioty mogące służyć jako broń, lecz nie to się teraz liczyło. Ruszyli w kierunku miejsc, którymi strażnicy wchodzili na mur. Ruszyli też w inne, rozpierzchli się. Mieli się dostać na szczyt, przywiązać linii i starać się utrzymać pozycje. Za nimi mieli wejść kolejni.

Ci co zostali na dole mieli osłaniać, młodych chłopaków. Ciskać wszystkim, czym tyko mogli, co mogło dolecieć na mury. I zdekoncentrować tych, którzy mogli się tam nagle pokazać.

Próba uwolnienia się ruszyła na całego. Wiedzieli, że to ich pierwsza, ale także jedyna próba. Przyświecał im jeden cel. Walka ku chwale Ojca. Nawet jak nie przeżyją, to postarają się rozprzestrzenić zarazę wśród walczących.

Henke, który wciąż dzierżył w ręku garść ludzkich odchodów, zakończył właśnie splatanie wiatrów magii. Po momencie, po odpowiednim uformowaniu zaklęcia, pojawiła się przed nim chmara zielononiebieskich much. Henke chciał, by uformowała ona coś na kształt żabiej głowy. Miał zamiar przekazać rojowi wiadomość, by ta następnie dotarła do Inkwizytora. A gdy tylko go oblecą przekażą, głosem przypominającym wymiociny wiadomość.
- Człowieku, pewnie wiesz, już też jesteś zarażony. Ojciec otoczy cię opieką. Rzuć się z murów, lub walcz w imię Papy, w imię Nurgla!- po czym wszelkimi otworami w ciele Inkwizytora zaczną do niego wchodzić.

Po wszystkim Henke chwyci kuszę, znajdzie miejsce, z którego będzie osłaniał wspinających się chłopaków.
 
AJT jest offline  
Stary 07-09-2012, 17:32   #7
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Sigmaryta panicznie pomachał rękami, jednak przyzwanych robali nie dało się odegnać. Te zgodnie z rozkazem Henkego przekazały wiadomość duchownemu i poczęły włazić do jego uszu, nosa i ust. Mężczyzna jeszcze długą chwilę się szamotał, jednak robactwo w końcu znikło a on ponownie rozejrzał się po polu bitwy, za murem.
Mieszkańcy przeklętej osady w tym czasie już działali. Plan znał każdy niemal na pamięć. Zbite z desek drabiny prędko zostały wyniesione z ukrycia. Udało im się pozbijać po kryjomu aż trzy i to zdawało się wystarczyć. Mieszkańcy mieściny wartko wspięli się na mur dopadając Sigmarytę. Ten bronił się krótką chwilę. Solidnym zamachem młota roztrzaskał głowę pierwszego w kolejności zarażonego. Z drugim już nie było tak łatwo. Osobnik wskoczył inkwizytorowi na plecy i zaczął dusić go rozpaczliwie i gryźć.

Kapłan zrzucił go z niemałym trudem przez ramię, lecz po chwili dwójka innych dopadła do niego i zaczęła energicznie dźgać go pordzewiałymi nożami. Minęła chwila, nim inkwizytor zachwiał się na nogach i padł na kolanach.
-Chwała Panu rozkładu! Chwała władcy much!- krzyknął Bernard, gdy pokonany kleryk padł twarzą na kamienne podłoże, na szczycie muru.
-Wolni! Jesteśmy wolni! Prawie wszyscy nie żyją!- krzyczał jeden z zarażonych na murze. Henke i reszta, która została między chatami wdrapali się na mur po prowizorycznych drabinach. Ci, którzy już tam byli wdarli się do wieży i prędko zbiegli w dół, stawiając pierwsze kroki na wolnej ziemi.

Oczom Henkego ukazało się spore pobojowisko po środku niewielkiego obozu strażników. Spory namiot, pod którym spali był przewrócony i zniszczony. Wokół niego krążyło multum much, których przyciągał smród trupów gnijących w środku. Ostatni, pozostali przy życiu strażnicy polegli w walce z dwójką inkwizytorów. Jeden z odciętą głową leżał bezwładnie na ziemi pod niewielkim drzewem, trzeci zaś był ostatnim przy życiu mężem. Dyszał ciężka, z złamanym drzewcem włóczni wystającym z pod jednej z płyt jego pancerza. Z przerażeniem w oczach spoglądał jak spora grupa zarażonych ludzi wybiega ze strażniczej wieży radując się z odzyskanej wolności.
-Gińcie, przepadnijcie! Żałosne ścierwa! Pozdychacie, zanim przejdziecie milę! Sigmar was pokarze! Sigmar wyśle was...- płomienną przemowę przerwał mu atak bólu.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 09-09-2012, 09:53   #8
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
… do Nunstadt drogi mężu, do Nunstadt. – uśmiechnął się dopowiadając słowa inkwizytora. Następnie już głośniej zwrócił się do tłumu.

- Jak było wam obiecane znaleźliście się ponownie po tej stronie muru! Dla Ojca nie ma niemożliwych rzeczy, on osiąga swój cel zawsze i on go będzie osiągał. Dzieci me! Dzieci jego! To dopiero początek. To wstęp do tego, by wolę Ojca nieść! By liczba wyznawców jego rosłą! By liczba podobnym nam rosła. Przejdźcie teraz po pobojowisku, weźcie co wam potrzebne, weźcie sobie co wam się przyda. Jak ktoś będzie przy krańcu życie, to pamiętajcie, by… nie zabijać! Niech powiększy szeregi dziatw ojczulka!

Następnie zwrócił się do Bernarda.
- Mówiłem Bernardzie, mówiłem i obiecywałem. To wola boga, to wola ojca. On nigdy o Tobie nie zapomni. To, że byliśmy zamknięciu to był jego plan, jego wola, jego łaska. To, że teraz możemy nieść jego sławę też. Ta zbroja - wskazał na inkwizytora. - To twoja nagroda materialna. Powinna pasować na Ciebie. Udźwigniesz? – uśmiechnął się spoglądając na młodziaka.

- Co teraz panie? - Spojrzał na górę, potem po okolicy szukając pomocnego mu kruka.
- Idziemy w stronę Nunstadt. – zawyrokował Henke. - Rozbierzcie ciała strażników. Tych najbardziej chorych. Pociągniemy ich pod miasto. Dagmar, Yanick, Harold, jesteście najszybsi, pójdziecie przodem na zwiad. W razie niebezpieczeństwa od razu wracacie. Reszta, w parach, weźcie po jednym ciele i ruszcie za mną. Dojdziemy jak najbliżej Nunstadt się da, jak najdłużej by nie zostać niezauważonym, tam porzucimy gdzieś w lesie ciała. Niech rosną…

Gdy pozostali się przygotowywali, Henke ruszył w stronę namiotu przy którym kotłowała się chmara much. Stanął tam, wzniósł ręce ku górze. Pozwalał by go obleciały, pozwalał, by go obsiadły.
- Dziękuje panie za wolność! Ja Henke, dziecię twe posłuszne, czekam na twe słowa. Cóż dla Ciebie uczynić? – rzekł szeptem.
 
AJT jest offline  
Stary 09-09-2012, 13:27   #9
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Panie Henke! Panie Henke!- krzyknął Bernard wybiegając z pod zawalonego namiotu, gdzie leżała największa liczba martwych strażników. Geschwur spojrzał w niebiosa. Ojczulek chyba wysłuchał modlitwy Henkego.
-Ten tutaj woła naszego przywódcę.- Bernard wskazał sinego człeka, którego twarz była wysuszona i szczupła od olbrzymiej gorączki.
-Kim... Kim jesteś?...- syknął człek pocąc się obficie. Jego usta były suche i spękane a oczy mocno przekrwione.
-To pan Henke. Nasz przywódca.- odpowiedział chłopak.
-Ja... Widziałem go... Widziałem Nurgla... Mówił do mnie. Mówił, że mam szansę na nowe życie... Pragnął mnie przyjąć w swoje szeregi... Zgodziłem się... Zgodziłem się a on kazał mi przekazać Ci jego słowa.-

Bernard spojrzał na niewiele starszego Geschwura.
-Co to za wizja? Mówże.- ponaglał go młodszy nurglita.
-Pan much... Kazał mi przekazać wieść, by przywódca wybranych udał się na pielgrzymkę pod grób Samaela...- strażnik wejrzał na Henkego. Geschwur dobrze znał historię Samaela. Był to sługa Nurgla, wierny i oddany. Lata temu zginął w walce lordem Talabelclandu, kiedy próbował zatruć wodę w studni zamku władcy landu. Zwłoki Samaela miały zostać spalone w Altdorfie ku przestrodze wszelkiej maści ukrytych, konspirujących kultystów. Na szczęście słudzy Władcy much rozgromili transportowane zwłoki Samaela i pochowali je gdzieś na południe od miasta Fichetal.
Wejście do grobu miało znajdować się nieopodal rozwidlenia dwóch dopływów Rzeki Stir.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 10-09-2012, 11:14   #10
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
- Jak Ojciec obiecał nowe życie Cię czeka. Wstań więc - zwrócił się do posłańca.
- Bernardzie zbierz tu wszystkich - zwrócił się do młodego.

***

Gdy uwolnieni stanęli pod namiotem Henke zwrócił się do nich.
- Ojciec ma już dla was nowe zadanie. Nową wolę do spełnienia. Ty… ty… ty… - Geschwur wskazał dwunastu wyglądających najlepiej. [/i]- podążycie ze mną. - Pozostali, w tym i Ty nasze nowe dziecie - spojrzał na posłańca [/i]. Rozejdziecie się w cztery strony świata. Dojdziecie, gdzie tylko pozwolą wam siły. Do miasta, wsi, osady, gdziekolwiek. I tam się skryjcie, znajdźcie choćby miejsce w dzielnicy biedoty. Tam pozwólcie Waszym chorobom rosnąć, rozwijać się, dawać wolność innym. Idźcie teraz. Ruszcie już.[/i]

Następnie zwrócił się do dwunastu najsilniejszych. Pięciu wyglądało na takich, którzy mogliby sprawnie walczyć. Kacper, Holger i Willi. Pójdzie do martwych inkwizytorów. Ich zbroja jest teraz wasza, ubierzcie ją i od teraz inkwizytorami jesteście - zaśmiał się. - A, odetnijcie każdemu dłoń i przynieście mi.
- Ale na co Panie? - zdziwił się Kacper.
- Przyda się jeszcze, oj przyda. - odpowiedział tajemniczo.

***

- Ostało nas trzynastu. Zgodnie z wolą Papy wyruszmy pod Fichetal, a dokładniej w miejsce gdzie rozwidlenie ma Stir. Po drodzę podejdziemy pod Nunstadt, zostawimy im przesyłkę. Ostawimy w pobliżu miasta ciała zarażonych, by nikt nie widział, ale by mogła też w przy dobrych wiatrach zaraza się roznieść. Pięciu, sześciu zawleczemy. Teraz z nimi trzech inkwizytorów pójdzie, nie powinien nikt przeszkodzić. Później ruszymy rzeką, aż do celu. W drogę zatem moje dzieci. Ku chwale ojca!
 
AJT jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:28.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172