|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
05-09-2016, 10:29 | #21 |
Reputacja: 1 | Wasyl nie wiedział co ma powiedzieć. Ten człowiek zachowywał się jakby go znał i uznał, że już dawno dołączyli do polowanie na zbójów. - No na cmentarzu jesteśmy. Kto miał przedstawić? Zmarli?- Zdziwił się Drozdow. - No ale niech będzie.- Zrezygnował w końcu Wasyl. - Wątpię by w karczmie urzędowali. Tam zawsze może być wsypa. Prędzej mają zaprzyjaźnioną wioskę.- Podsumował. - Ładując się do karczmy jesteśmy na widelcu dla nich jak się okaże, że mają układ z właścicielem.- Dodał patrząc na kapłana. - Ale puki co to nie widzę innego wyjścia. Można się rozpytać- Zakończył czekając co kapłan i strażnik mają do powiedzenia. |
05-09-2016, 11:53 | #22 |
Reputacja: 1 | Adelmus pokazał tylko głową na słowa strażnika, zmarły to zmarły nie należy on już do świata śmiertelnych przez to nie im jego uczynki oceniać. Zresztą nie podobało się Adelmusowi zachowanie pucołowatego strażnika, ale wstrzymał swój język i nic nie mówił. Na jego słowa odpowiedział spokojnie, lecz z wyczuwalną naganą w głosie. - Nie nam już jego czynny oceniać, to już należy do Morra. Zresztą nawet największy zbrodniarz na pochówek zasługuje, dusze zmarłych nie do nas śmiertelnych należą lecz do Pana Krukow. A jeśli kto by ciało zmarłego sprofanował ten przeklęty w oczach bogów i ludzi zostaje. Widząc Wasyla Morryta skinął tylko głową na znak przywitanie i pogrążył się w modlitwie. Młody kapłan oczywiście przysłuchiwał się rozmowie obydwóch wojaków, ale nie zamierzał się wtrącać - nie znał się na wojennym rzemiośle. Widząc pytając spojrzenie Wasyla, przerywając modlitwę odpowiedział mu. -Macie większe doświadczeni w wojennych sprawach, wy decydujące Panowie. Ja mieczem nigdy nie robiłem, w klasztorze innych rzeczy nas uczyli. Ostatnio edytowane przez Orthan : 20-11-2016 o 11:53. |
05-09-2016, 16:34 | #23 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Martwe Wzgórze, 3.09.2512 roku Pogrzeb łysej mendy. Nie padło wiele słów to i wspominać nie będzie co. Był orszak (Frederick), był grabarz (Frederick), był kapłan (Adelmus), był obcy obserwujący z oddali (Wasyl). Były nawet surmy (kędzierzawy wierzchowiec wypuścił siarkowodór do atmosfery). Podręcznikowo. Bohaterom oddającym się coraz żwawszej dyskusji ukazał się jeździec - na końskim grzbiecie siedział jakiś karakan. Gdy się zbliżył sytuacja wykrzywiła się w grymasie zaskoczenia. - Fred. Kapłanie - Asyłbiek zeskoczył płynnie z siodła i pochylił czoło - Przewielebny mówił, że Cię tu znajdę. Jesteś potrzebny, mamy kilkoro zmarłych. W nocy wymordowano mieszkańców farmy Kulawego Zenka. Spalono spichrz. Żem prosto z drogi, a ich trza pogrzebać. Zmienię konia, łyknę coś i możemy tam ruszać. Zbierzcie się, będę z naszymi końmi w zajeździe młyńskim. Ten też - wkazał na Wasyla skinieniem głowy - z nami? Coś Ty za jeden? - zapytał wysoko zadzierając głowę. Gdy usłyszał odpowiedź wsiadł na karego wierzchowca. Odjeżdżając rzucił jeszcze kilka słów. - Tam, na farmie, nikt nie przeżył. Chyba, że uszedł w las. Wokół same bagna, ale jakby trafił na drwali nad Barwią, byłaby nadzieja. Na północnym podgrodziu kręciły się tłumy. Tragarze, handlarze, przekupnie. Przed zajazdem spotkali pędzącego na grodzisko Jorgowa. Wóz, na którym Frederick widział go o poranku zamienił na młodego rumaka, z którym aktualnie szarpał się na zatłoczonej uliczce. Na wieść o morderstwie zakręcił wąsem. - Ty, Colonski, masz swoje. Wyjasnić jakim cudem drwale są ciągle bez narzędzi. Twierdzą, że ktoś im je kradnie raz po raz. Od trzech godzin byli w drodze. Ostatecznie każdy poradził sobie z osiodłaniem wierzchowca i wgramoleniem się na jego grzbiet. Frederick jechał spokojnie, po tym jak przy wsiadaniu zaliczył bolesne spotkanie z ziemią. Jego lewe ucho było czerwone i bolesne, ale tylko gdy je dotknąć. Asyłbiek Kuczma, drugi mundurowy w grupie, był ewidentnie rozbawiony sposobem w jaki pozostała trójka radziła sobie w siodle. Lub raczej jak sobie nie radziła. Podróż trwała godzinami, ponieważ gdy tylko zwierzęta przyspieszały jeźdźcy zaczynali się chwiać i kolebać. Wyjechali z miasta północną bramą, przejechali przez most na Barwi, minęli z prawej strony palisady Mnioku. Na skrzyżowaniu dróg dało się odczuć, że krajobraz się zmienił. Na północ stąd rozciągały się mokradła, przez które biegła grobla prowadząca do Iska. Grupa skręciła gwałtownie w lewo, zostawiła za sobą chlewiki Starego Uzdana, a za kolejnym mostem droga prowadziła na zachód, ciągle pod górę. Asyłbiek naciskał, by jechać prosto na farmę, by jeszcze dziś zakopać zmarłych. Miał swoje argumenty, najczęściej powoływał się jednak na wrażliwe powonienie koni, które mogą oponować przy transportowaniu zepsutego mięsa. Przed mostem była ostatnia szansa by skręcić w kierunku trzebieży. Niewiele czasu zostało do południa. |
09-09-2016, 19:02 | #24 |
Reputacja: 1 | Adelmus pokiwał tylko głową na słowa kozaka, im szybciej ciała spoczną w ziemi tym szybciej trafią do krainy Morra. Morryta popatrzyła tylko w kierunku towarzyszy i powiedział namyślając się. -Ruszałbym jak najszybciej na farmę, im szybciej pochowam zmarłych tym lepiej. Choć po nocy się tułać to niebezpiecznie, nie wiem. Karczma wydaję się dobrym rozwiązaniem - niech zmarli poczekają z rana ruszymy na farmę. Zresztą ciepła straw i piwo to jest coś czemu nie odmówię, zresztą przyda się trochę rozgrzać kości. Ostatnio edytowane przez Orthan : 20-11-2016 o 11:53. |
09-09-2016, 23:09 | #25 |
Reputacja: 1 |
|
10-09-2016, 00:02 | #26 |
Reputacja: 1 | - Trzeba jechać najpierw do drwali to może jeszcze złapiemy zabójców - toż to nasz obowiązek wobec zmarłych, żeby ich pomścić! Ich ciałami zajmiemy się niedługo, a może któryś z drwali będzie chciał do nas dołączyć. Czuję również, że zabójca tamtych to ta sama osoba, która podkrada narzędzia. Tu kroi się coś większego. - po tych słowach ruszy do drwali, a jakby ktoś oponował to wystarczyłoby, żeby jeden z nim ruszył, a pozostali poszliby na pewną śmierć do zwłok: tam z pewnością czekała ich pułapka, ale na razie Frederick nie chciał tego mówić na głos co by nie straszyć gawiedzi! |
13-09-2016, 23:59 | #27 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Farma Kulawego Zenka, 3.09.2512 roku Jeźdźcy stanęli przy wiklinowym płocie nieopodal bramy. Znajdowali się na spłaszczonym wzgórzu, z którego rozciągał się zachęcający widok na okolicę. Jesień ewidentnie nadchodziła, mgły po pogodnym dniu zwiastowały ochłodzenie. Ungoł śmiało wjechał za bramę w prawo i uwiązał konia do słupka przy wiacie służącej za wozownię. - Nie przepatrywałem tu jakoś specjalnie, rankiem było tu... Dziwnie. Cicho, ale żadnej pewności, czy się mordercy jeszcze nie kręcili po obejściu. Teraz widać więcej, o, patrzcie - otwartą dłonią wskazywał na zwłoki mężczyzny leżące po lewo od bramy, tuż przy schodkach do domu gospodarzy. Podbrzusze trupa zostało zmienione w krwawą miazgę, rozbryzg znaczył klepisko. Kilka metrów dalej, na płocie wisiało ciało kobiety pozbawione prawej ręki. Frederick dostrzegł brakującą kończynę jakieś 20 kroków przed sobą leżącą w błocie zagrody świń. Gospodarstwo wygląda na splądrowane, wskazuje na to choćby całkowity brak żywego inwentaża w obejściu. Rabusie pozostawili jednak wóz - lichą dwukółkę, akuratną do transportu zmarłych na cmentarz. Na szczycie dachu siedział duży kruk, trzymajacy w dziobie fragment kiszki. |
14-09-2016, 09:03 | #28 |
Reputacja: 1 | Wasyl zlazł niezgrabnie z konia. Kiedy poczuł, że już trzyma równowagę wyprostował się i prawicą zaczął masować sobie zadek. |
14-09-2016, 10:28 | #29 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Kolejny z jeźdźców zstąpił z grzbietu wierchowca. Twarz mężczyzny zastygła w wyrazie zaskoczenia. Choć może ten wytrzeszcz to z bólu? Dziura w jego brzuchu na pewno nie powstała z powodu ciosu standardową bronią - wyglądała raczej na wyrwę po użyciu ciosła. Po zbliżeniu się do zwłok kobiety Wasyl zauważył krwawy trop prowadzący wzdłuż lewej ściany domu w kierunku chlewika. Jucha pochodziła z oderwanego ramienia i stworzyła na glinie przy płocie małą kałużę. Część płynu wsiąkła już w grunt. Ciała zdążyły zacząć śmierdzieć. Po zmobilizowaniu kołówki wojownik udał się do wnętrza domu. W wiatrołapie leżały spokojnie dzieci o przerażonych buziach. Dwóch chłopców, w wieku około sześciu lat, opartych na ścianie za drzwiami znaczyły rany szyi. Obaj zginęli w podobny sposób, a uderzenia nie były na tyle mocne, by dosięgnąć kręgosłupów. W głębi domu Wasyl odnalazł także ciało dziewczynki przybite widłami do posłania. Miała szeroko otwarte oczy. We wnętrzu ślady demolki nie były znaczne, jednak łatwo było spostrzec brak żywności i ubiorów. Opuszczając budynek mężczyzna znalazł zmięty kawałek papieru, widocznie opluty jakiś czas temu. Zielona wydzielina zdążyła zastygnąć. |
14-09-2016, 14:21 | #30 |
Reputacja: 1 | Rana mężczyzny wskazywała na powiązanie z kradzieżami u drwali. Kto używa ciosła? Tylko ludzie zajmujący się pracą w drewnie. |