|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
29-01-2017, 21:48 | #101 |
Reputacja: 1 |
|
30-01-2017, 23:06 | #102 |
Reputacja: 1 |
__________________ Nowa sesja dark sci-fi w planach zapraszam do sondy |
01-02-2017, 00:55 | #103 |
Reputacja: 1 | - Ostrzec tylko chcę waszmościów, że okolica ostatnio niebezpieczna - odkrzyknął oficer. - Bandyci pod wodzą od dawna nam znanego Gerhardta Stutzera zwanego Bródką wciąż podróżnych nękają. Miejcie się na baczności. My do stanicy wodnej na Ósmej Mili pędzimy, bo tamtejszy dziesiętnik jakieś wieści o rozbójnikach ma. A słyszeliście o tych morderstwach w stolicy? Dwóch rzemieślników martwych znaleźli i jednego szlachcica, młodego panka. Już miasto od plotek huczy, że to kolejny Krwawy Thomas albo jakaś inna ludzka kreatura. No, nam już czas! Niech Was Dziadek Reik prowadzi! Podróż na pokładzie Berbeli do Weissbrucku zajęła niemal trzy dni. W tym czasie nie wydarzyło się nic ciekawego, poza tym, że Maximilian wypatrzył olbrzymią rybę, a Lothar nieomal się utopił podczas sikania za burtę. Śmiechu było co nie miara! Sam Weissbruck był należącą do kupieckiej rodziny Gruberów, rozwijającą się wsią liczącą nieomal trzystu mieszkańców. Wraz z budową i uruchomieniem kanału osada zyskała na znaczeniu i obecnie była ważnym punktem na trasie do Bogenhafen. Barka wpływając w obręb osady mijała stojące na brzegach składy węgla, drewna i rudy oraz magazyny wypełnione towarami z Bogenhafen i Altdorfu. Po przepłynięciu przez kończącą Kanał Weissbrucki śluzę, Josef skierował statek ku nabrzeżu, między zacumowane tam inne barki i łodzie. Wzdłuż kanału znajdowało się wiele magazynów i tawern, tętniących teraz życiem - zbliżał się wieczór. Podczas czynności związanych z zacumowaniem barki na nocny postój, zarówno Bernhardt, jak i Leopold zauważyli wysoką, dobrze zbudowaną postać odzianą w zieloną opończę. Był to ten sam mężczyzna, którego widzieli na Konigplatz. Przez plecy przewieszoną miał kuszę, a przy pasie miecz. Stał pod dachem budynku, w którym mieściła się jakaś tawerna i przyglądał się uważnie barce i jej pasażerom. W chwili, w której zorientował się, że został zauważony, odwrócił się i zniknął we wnętrzu lokalu. |
01-02-2017, 10:30 | #104 |
Administrator Reputacja: 1 | Zawsze przyjemną rzeczą było zatrzymać się w gospodzie, gdzie nie trzeba było pichcić własnoręcznie jedzenia, gdzie deszcz nie padał na głowę i nie było obawy, że w środku nocy przylezie wataha wilków lub paru oprychów żądających życia lub złota. Tym razem jednak Axel ze średnim entuzjazmem przyjął pomysł zatrzymania się na noc w Weissbrucku. - Nie sądzę, by to był nasz przyjaciel czy obrońca - powiedział, gdy ujrzał widzianego wcześniej mężczyzny w zielonej opończy. - Może tak skrócimy pobyt do minimum i spróbujemy spotkać tego jegomościa w jakimś mniej ludnym miejscu? Może wtedy się dowiemy, dlaczego tak nas polubił, że idzie za nami? |
01-02-2017, 11:23 | #105 |
Reputacja: 1 |
|
01-02-2017, 15:44 | #106 |
Reputacja: 1 |
__________________ Nowa sesja dark sci-fi w planach zapraszam do sondy |
01-02-2017, 21:34 | #107 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 01-02-2017 o 21:37. |
02-02-2017, 18:55 | #108 |
Reputacja: 1 | Zingger dostrzegłszy znajomego typa w zielonej opończy zaklął szpetnie. - A ten tu czego łypie, skurczybyk? - splunął ostentacyjnie do Reiku. - Obwieś węszy za nami od stolicy. Nie podoba mi się to. Nigdzie się z barki nie ruszam. Zostanę tutaj i zabarykaduje się na noc z załogą w jednej kajucie. Jak byście gagatka spotkali, to zaproście go do mnie, że niby Lieberung prosi na komnaty. Ja w międzyczasie wyczyszczę swoje ubranie, broń oporządzę. Może ryb do zmierzchu połapię na rosówki. Takie tam krotochwile. A Wy kamraci... uważajcie na siebie - to mówiąc uścisnął każdemu prawicę na pożegnanie. |
03-02-2017, 00:16 | #109 |
Reputacja: 1 | Leopold po poinformowaniu kamratów o swoich obserwacjach przygotował się do zejścia na ląd - to znaczy, poza paroma szylingami pieniądz schował na barce w swoich rzeczach. Miał nadzieję, że szczęście się do niego uśmiechnie i wyłapie jakąś okazję... |
03-02-2017, 01:17 | #110 |
Reputacja: 1 | Zadymione wnętrze tawerny wyglądało jak tysiące innych. Ludzie siedzieli przy stołach, popijając z glinianych kufli, kłócąc się, snując opowieści lub grając w kości. Za kontuarem, oparty na łokciu drzemał znudzony karczmarz. Dziewki służebne w spódnicach i ciasnych gorsetach unoszących i wypychających do przodu piersi uwijały się między klientami. Ale tajemniczego osobnika nie było między nimi widać. Od razu w oczy rzucały się schody wiodące na górne piętro, gdzie mieściły się izby sypialne i drugie drzwi po przeciwległej stronie pomieszczenia wiodące na podwórze. W końcu urodzenie, maniery i pozycja społeczna Lothara z Essing okazały się niezastąpione. Ospały karczmarz natychmiast się ożywił, gdy szlachcic podszedł do lady i zaczął wypytywać o nieznajomego. Nie trzeba było nawet sięgać do sakiewki, aby wspomóc żądanie pomocy jakimś srebrzystym argumentem. Okazało się, że człowiek, który ich śledził nie zatrzymał się w tym lokalu. Przed chwilą wszedł, przeszedł przez salę i zniknął na podwórzu, przez które można było wydostać się na biegnącą za oberżą ulicę. Co więcej, karczmarz był doskonale poinformowany i podzielił się swoją wiedzą na temat osobnika. Powiedział, że ten przybył do Weissbrucku wczoraj, późną nocą i że podobno jest łowcą nagród na tropie swojej ofiary. Co więcej, zatrzymał się w zajeździe "Pod Szczęśliwym Mężczyzną" i tam, jaśnie szanowny pan może go pewnie spotkać, jeśli chce z nim pomówić. Szybko wyszli na podwórze, zagracone i brudne. Przeszli przez nie do tylnej furtki, która nie była zamknięta i wyszli na niemal pustą ulicę, biegnącą między budynkami. Jedynymi osobami na ulicy byli nieco pijani marynarze, którzy zataczając się i wzajemnie podtrzymując, toczyli się pewnie do kolejnej gospody lub burdelu. Łowcy nagród nie było nigdzie widać. Znalezienie zajazdu "Pod Szczęśliwym Człowiekiem" było rzeczą łatwą, gdyż w tak małej miejscowości wszędzie było blisko. Zajazd mieścił się w części osady najbardziej odległej od portu, przy jednej z dróg wylotowych z Weissbrucku. Nie było tu tak tłoczno jak w poprzedniej oberży. Zatrzymywali się tu tylko pasażerowie dyliżansów. W chwili obecnej w powozowni stał jeden wehikuł i dwa konie, a w sennym wnętrzu nad stygnącymi posiłkami siedziało czworo podróżnych i dwóch woźniców. Poza nimi było tu jeszcze dwóch miejscowych, zajętych rozmową w kącie. Okazało się, że mężczyzna w zielonej pelerynie wcale się w "Szczęśliwym Człowieku" nie zatrzymał. Najwidoczniej karczmarz ze Złota miał jakieś fałszywe informacje, albo po prostu był w stosunku do szlachcica nadgorliwy. Pozostawał jeszcze jeden zajazd do sprawdzenia - "Pod Trąbką". Ten zajazd zlokalizowany był nieopodal "Szczęśliwego Człowieka", pod samą palisadą otaczającą osadę. Sam też otoczony był niewysokim parkanem. Obok budynku mieszczącego zajazd, stała stajnia i jakieś inne niewielkie zabudowania gospodarcze. Z okien sączył się miły blask, a wkoło rozlegał się tłumiony przez ściany szum głosów, przetykany dźwiękami flażoletu. Wnętrze było pełne. Zrobiła się już późna godzina i towarzystwo było rozochocone, nikt nie zwrócił uwagi na wchodzącą kompanię pod przewodnictwem szlachcica. Czujne oczy Leopolda, rozbiegane na wszystkie strony w poszukiwaniu jakiejś łatwej do zdobycia sakiewki czy chociażby monety, która zapodziała się pod stołem, od razu wypatrzyły łowcę nagród. Siedział przy stole w głębi sali w towarzystwie trzech markotnych, ponurych mężczyzn. Coś im tłumaczył ściszonym głosem, gestykulując przy tym rękami. |