|
|
- Ernst, doskonale wiesz, że nie mówią prawdy – znów odezwała się Etelka, tym razem do swojego kompana. – Nic nam nie zrobią. Nie wiem po co tutaj są, ale z pewnością to nie łowcy nagród. Bo niby za co mieliby nas ścigać? Czy ktokolwiek wystawiał na nas listy gończe, albo czy nadepnęliśmy komuś na odcisk? – czarownica ściszyła głos i dalej mówiła coś do towarzysza. On odpowiadał jej również szeptem, tak że poniżej nie było nic słychać. – Wynajęły Was te brodate ochlaptusy z Czarnych Szczytów, tak? – zapytała w końcu Etelka. Wolfgang obserwował wieżę. Przez chwilę w wąskim oknie widział twarz bladą kobiety okoloną burzą jasnych, słomianych włosów. Czarownica rozglądnęła się i nim magus zdołał coś zrobić, wycofała się do wnętrza. |
Widząc, że sytuacja jest patowa a sforsowanie klapy w krótkim czasie graniczy z cudem, Bernhardt szepnął do kompanów. - Idę do Wolfganga. Musimy się dostać na górę z zewnątrz i wtedy zaatakujemy. Mag użyje swych mocy, tym razem skuteczniej i poleci na górę. Rzuci nam z wieży linę, po której się wespniemy. To lepsze niż wyczekiwanie jak głupi. Kto zostaje tutaj, a kto szykuje się do desantu? Wystarczy tylko jeden nie uważacie? |
Raczej nie wyglądało na to, że robią jakiekolwiek postępy. Wprost przeciwnie. Plan Barnhardta brzmiał, zdaniem Axela, rozpaczliwie, ale, przynajmniej chwilowo, Axel nie potrafił wymyślić niczego innego. - Trzeba by spróbować w miejscu, gdzie ta nadbudówka nie ma okienek - powiedział cicho. - A gdy ktoś wyjdzie w nieodpowiednim momencie na galeryjkę, to się go z dołu ustrzeli. - Te, młody!? - zawołał. - Ernst ci? Dwieście sztuk złota piechotą nie chodzi. Ona zapłaci ci więcej? Ona jest już goła i bosa. Nawet konia właśnie straciła. A wystarczy chwila i staniesz się bogaty. |
|
Przed wcieleniem swego planu w życie, Zingger postanowił poczekać na rezultat gadki-szmatki kompanów. |
|
- Doskonale wiem kim jest Etelka – odkrzyknął Ernst. Jego głos dobiegał teraz z innego miejsca – mężczyzna nie dociskał już klapy swoim ciężarem. – Wiemy też o Teugenie i tym co zdarzyło się w Bogenhafen. A ja jestem w to wszystko wmieszany tak samo jak oni. Nie przekupicie mnie swoimi obietnicami! - To się chyba nam już wyjaśniło – zgryźliwie dodała Etelka. – Wracamy do punktu wyjścia. Skoro i tak nie planujecie nas stąd wypuścić, to chociaż zdradźcie mi miano tego waszego tajemniczego zleceniodawcy, co? Techler długo stał bez ruchu wpatrując się w niebo. Starał się zjednoczyć swój umysł z znajdującymi się nad nim konstelacjami, wtopić się w kosmiczny rytm. Gdy był gotów zaczerpnął Wiatrów i uformował proroctwo. Nie minęła długa chwila i znów zaczął splatać Eter, formując go w na wpół realne skrzydła. Wyobrażał sobie siebie jak leci w górę, wolno i majestatycznie poruszając skrzydłami. I na tym się skończyło. Nie pomogło szczęście, na nic było wspomaganie się Amulem. Ten czar był po prostu na obecną chwilę dla Wolfganga zbyt trudny. Może warto by było spróbować dostać się na górę w bardziej konwencjonalny sposób… |
Ernst wybrał opcję trwania przy swej wspólniczce, co Axela niezbyt zdziwiło. Był pewien, że nawet gdyby tamten chciał zmienić strony, to prędzej u stóp semafora znalazłaby się głowa Ernsta, niż głowa Estelki. - Może skombinujemy jakąś linę i kotwiczkę - powiedział cicho. - Raczej nie znajdziemy takiej wysokiej drabiny... A jeśli to się nie uda, to może spróbuję podpalić górę semafora. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:24. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0