|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
30-01-2019, 16:41 | #1331 |
Reputacja: 1 |
|
31-01-2019, 11:58 | #1332 |
Reputacja: 1 | - Jesteśmy ludźmi, którzy nie godzą się na okrutne rządy Wittgensteinów i na to, co zrobili z tą ziemią – odparła dziewczyna. – Jesteśmy mieszkańcami Wittgendorfu, skrzywdzonymi przez wypaczone elity! Poniewierani i wyzyskiwani przez tych, którzy mieli szczęście urodzić się na zamku a nie w błocie i brudzie! Walczymy z nimi, ale nie mając poparcia całego społeczeństwa skazani jesteśmy na porażkę… - Hilda, uspokój się – towarzyszący mutantce mężczyzna złapał ją za ramię i lekko potrząsnął. Podziałało. Dziewczyna straciła zapał. – Pójdziemy do naszego obozu. Jaśnie Pan Lothar – tytuł wymówiła z przekąsem - już tam jest, wraz z naszą przywódczynią omawia bardzo ważne sprawy. Tak te było i gdy nieco wstrząśnięci przerażającą aurą lasu awanturnicy dotarli do obozowiska banitów, Lothar omawiał szczegóły napaści na zamek Wittgenstein. Sigrid domagała się zwiadu. Uważała, że nie może posłać swoich ludzi w ciemno. Jednak służyła pomocą, bo wiedziała o istnieniu sekretnego wejścia do zamku. - Niedaleko brzegu Reiku, w zboczu wzgórza na którym stoi zamczysko jest jaskinia. To droga ewakuacyjna na wypadek napaści. Pewnie już dawno zapomniana. Z góry do jaskiń wiodą wysokie schody – wyjaśniała. – Tamtędy można dostać się do zamku zupełnie niepostrzeżenie. Nie wiem gdzie się wychodzi. A poza tym… - zawiesiła głos, który nieco stracił swojej pewności. – W tej jaskini… Ona jest nawiedzona. Coś jej pilnuje. Nie wiem co. Raz tam byłam, bo chciałam wejść do zamku. Coś ukrywa się w tunelach i krąży po nich, szukając ofiar. Nie ośmieliłam się… |
31-01-2019, 13:33 | #1333 |
Administrator Reputacja: 1 | Zdaniem Axela obóz banitów był znacznie przyjemniejszym miejscem, niż otaczający Wittgendorf las, w niczym nie przypominający normalnych lasów. Z togo jednak, co słyszał wynikało, że powierzchnia tego azylu zmniejsza się każdego dnia. I rzeczą jasną było, iż dalsze siedzenie na tyłkach nie doprowadzi do niczego dobrego. - Sekretne wejście do zamku - powiedział - to coś, co by nam się przydało. Gdyby udało się nim przejść, to wszyscy mogliby niepostrzeżenie dostać się do zamku. Ktoś by nas tam musiał zaprowadzić. - Spojrzał na Sigrid. - Wtedy byśmy się też przekonali, na ile to coś, co się wałęsa po jaskiniach, jest szkodliwe dla zdrowia. I czy da się to coś przepłoszyć lub pokonać. |
31-01-2019, 13:41 | #1334 |
Reputacja: 1 | Lothar ucieszył się, gdy Sigrid zaczęła domagać się zwiadu. Raz, ponieważ było to mądre posunięcie, dwa, ponieważ wcześniej sam sugerował, że bez zwiadu nie ruszy. Nie zamierzał zgłaszać drużyny na ochotnika bez konsultacji z nimi, ale skoro Axel sam to zaproponował... - raz już po tunelach chodziliśmy. Wątpię by tu spotkało nas coś gorszego niż tam znaleźliśmy. |
31-01-2019, 20:07 | #1335 |
Reputacja: 1 | Bernhardt z uwagą przysłuchiwał się manifestowi dziewczyny wychwytując w jej głosie charakterystyczne nutki dla buntu plebsu. Jako że lubił ludzi niezależnych, charakternych i nietuzinkowych uśmiechnął się z sympatią do Hildy i odrzekł. - Masz rację, kobieto. Możni uciskają słabych i maluczkich. Tak było i obawiam się, że będzie, jeśli ktoś tego nie zmieni. Świat potrzebuje bohaterów. Ludzi dobrej woli. Niech Pan Szczęścia Ci sprzyja - uczynił znak Ranalda nad jej głową. - Mój Pan jest przykładem jak jeden człowiek może przechytrzyć boginię. Dlaczegóż Ty nie miałabyś zmienić życia na lepsze w tej baronii? *** W leśnym obozie Zingger przywitał się z Sigrid i zebranymi uciekinierami z Wittgendorfu i okolic. Poklepał po plecach Lothara i dopilnował, aby zwrócono mu pierścień. - Kopę lat, paniczu - skwitował ze śmiechem. - A myślałem, że za męską potrzebą w krzaczory poszedłeś - dodał szeptem, by Hilda nie słyszała. - A Ty tu taką insurekcję organizujesz. Po rozmowie z Sigrid uznał, że starsza kobieta wiedziała co robi i mówi, co dobrze wróżyło na przyszłość. - Jeśli uważasz, że tajemnym przejściem można dostać się do zamku to trzeba spróbować. Lepsze to niż pukanie do głównej bramy. Ktoś chętny z nami na wycieczkę? - powiódł wzrokiem po zebranych. - Nikt nie chce podziękować Wittgensteinom pięknym za nadobne? Nie może być. A Ty Hilda? Będziesz czekać aż chaos pożre te piękne lasy? |
31-01-2019, 23:37 | #1336 |
Reputacja: 1 |
|
01-02-2019, 09:11 | #1337 |
Reputacja: 1 | - Hildy nie narażę na wędrowanie po lesie. Zaprowadzi Was Magnus. Zna las i wie, gdzie jest wejście oraz pułapki, jakie pozastawialiśmy na zamkowych – powiedziała przywódczyni banitów. – Nikt więcej nie pójdzie. To zwiad. Im mniej ludzi, tym lepiej. Ja w ogóle nie mam pewności, czy ta jaskinia ma połączenie z zamkiem. To co mówię o drodze ewakuacyjnej, to zasłyszane plotki. Musicie to sprawdzić. A jeśli nie ma, to jest jeszcze jedno wejście. Pod zamkiem znajduje się kawerna, w której niegdyś była prywatna przystań Wittgensteinów. Można do niej wpłynąć z Reiku, ale jest pilnowana i przegrodzona kratą. Magnus okazał się być jednym z tych dwóch, którzy towarzyszyli już drużynie w drodze z łodzi do obozowiska. Był synem jednego z bogatszych kmieci w Wittgendorfie, ale po katastrofie pozostał z niczym. Matka zmarła, podobnie jak dwoje rodzeństwa, a ojciec zamienił się w miauczącego potwora. Magnus przystał do buntowników, nie mogąc patrzeć na to, co działo się z jego skażoną Chaosem ojcowizną. Teraz prowadził kompanię przez las, nakazując ciszę i patrzenie pod nogi. Wiedział, gdzie pozakładane są wnyki, wykopane doły i naciągnięte wyrzutnie włóczni. Omijał je szerokim łukiem, zupełnie ignorując okropieństwa lasu. Był do nich przyzwyczajony. Nagle w niepokojące odgłosy dobiegające spomiędzy drzew, wdarł się głośny krzyk, rżenie konia, jakieś zamieszanie. Magnus natychmiast się zatrzymał, rozglądając naokoło i nasłuchując. W końcu wskazał kierunek. Przeszli kilkadziesiąt kroków i między obrosłymi porostami pniami zobaczyli co było przyczyną hałasu. Wokół drzewa zgromadziło się kilku zbrojnych. Jeden z nich, w czarnej płycie spoglądał w dół z wysokości wierzchowca, na przyszpilonego do pnia strażnika. Z jego przeszytej na wylot nogi wystawało drzewce włóczni. Inny zbrojny trzymał na łańcuchu małego, kwiczącego zwierzoczłeka o głowie świni, z ciągle poruszającym się na wszystkie strony ryjem. - Zamkowi – syknął Magnus szykując łuk. – Uruchomili jedną z pułapek… |
01-02-2019, 21:07 | #1338 |
Reputacja: 1 |
|
01-02-2019, 22:25 | #1339 |
Administrator Reputacja: 1 | Najwyraźniej skalne jaskinie owiane były bardzo złą sławą, bowiem jakoś nikt się nie palił, by towarzyszyć śmiałkom w ich penetrowaniu. Całe szczęście, że dostali chociaż przewodnika. Nie da się ukryć, że tylko dzięki niemu mogli bezpiecznie wędrować przez najeżony pułapkami las. Przynajmniej do pewnego momentu, bo okazało się, że zamkowi podjęli pewne kroki, skierowane przeciwko banitom. A że mieli pewne przydatne narzędzie, to należało ich powstrzymać. - Najpierw dowódca - powiedział Axel, unosząc garłacz i celując. - Jak zginie, to pozbędziemy się węszyciela. A potem strzelił. |
02-02-2019, 00:26 | #1340 |
Reputacja: 1 |
|