|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
17-02-2017, 23:16 | #141 |
Reputacja: 1 |
|
18-02-2017, 08:28 | #142 |
Reputacja: 1 | Szkiełko podbiegł do ściany budynku, z którego dachu dobiegł okrzyk, po czym zachowując czujność i ciszę sprawdził miejsce, w które prawdopodobnie upadł trafiony. W razie sposobności miał zamiar gruchnąć go w łeb, żeby zamroczyć, ewentualnie przeciąć ścięgno, po czym odskoczyć. Otwarta walka była skutkiem braku dobrego planu na rozwiązanie problemu, a grupie były przydatne informacje o najemcy Zielonego Płaszcza, a nie jego głowa. |
19-02-2017, 17:54 | #143 |
Reputacja: 1 | Zingger zakrzyknął z tryumfem, gdy włócznia przebiła jednego z hultai. Adrenalina buzowała w żyłach niczym płynny ogień. Morderstwo to niebezpieczny narkotyk - przemknęło Bernowi przez głowę. - Ha! Poczujcie mój gniew! A to jeszcze nie koniec. Dlatego lepiej spierdalajcie! - polecił głosem nie znającym przymusu. - Albo dalej będziemy tańcować - groźnie potrząsnął orężem, który jeszcze ociekał krwią ich kamrata. Ostatnio edytowane przez kymil : 19-02-2017 o 18:40. |
20-02-2017, 05:52 | #144 |
Reputacja: 1 |
__________________ Nowa sesja dark sci-fi w planach zapraszam do sondy |
20-02-2017, 20:49 | #145 |
Reputacja: 1 | Dwóch opryszków nie wytrzymało. Nie dość, że ich kompan leżał martwy z głową niemal oderwaną od tułowia, to w ich kierunku zbliżało się kilku uzbrojonych przeciwników. Nie tak im to wszystko łowca opisywał. Willie i jego kompan odskoczyli od otaczających ich awanturników, podali tyły i gdy znaleźli się kilka kroków od nich, dopiero jeden z nich zdecydował się odpowiedzieć na zawołanie szlachcica. - To ten łowca co do wsi ostatnio przybył - wyjąkał, uciekając. Osada obudzona krzykami i strzałami ożyła. W kilku domach zapaliły się światła. Ktoś krzyczał, że późna pora i co to za hałasy. Ktoś inny darł się na całe gardło "Mordercy!". Inni chcieli wiedzieć co się dzieje. Między domami zamajaczyły sylwetki ludzi. Słychać było tupot stóp. Szkiełko, Axel i Wolfgang ruszyli by pojmać rannego łowcę, sprawcę całego zamieszania. Kierowani przez ponownie uzbrojonego strażnika, bezbłędnie trafili pod dom, na dachu którego chwilę wcześniej czaił się strzelec. Jego kusza, połamana po upadku z wysokości, leżała na bruku. Obiegli dom od razu dostrzegając plamę krwi na ulicy. Krwawe ślady ciągnęły się między stojące z tyłu budynki. Łatwo było nimi podążać. Leopold poczuł dreszcz. Instynktownie się uchylił, dopadając do ściany. Nie zdążył poinformować towarzyszy, że coś jest nie tak. Nóż ze świstem wyleciał z ciemnej bramy kilkanaście kroków dalej, przeleciał obok Szkiełka i trafił Axela prosto w głowę, powalając go na ziemię. Garłacz upadł obok strażnika, na szczęście nie eksplodując. Wolfgang zadziałał natychmiast - jego podkręcony magiczną mocą wzrok przeniknął ciemności bramy i młody mag zobaczył kryjącego się tam człowieka. Wymówił formułę i posłał w mrok magiczne żądło. Pocisk energii bucząc i świszcząc pokonał w mgnieniu oka dzielący go od celu dystans i eksplodował, rozjaśniając białym światłem wnętrze bramy. Ukryty tam mężczyzna wrzasnął i dał się słyszeć łoskot uderzającego o ścianę ciała. Potem zapadła ciemność i cisza. W stronę barki biegło trzech nie do końca odzianych i uzbrojonych strażników miejskich. Widząc tworzące się wokół leżących zwłok zbiegowisko, szybciutko doprowadzili się do porządku i przepchali na sam brzeg kanału, pomagając sobie pałkami. - Rozejść się. Nie ma tu nic ciekawego - warknął rotmistrz, poprawiając ryngraf.- A wy gagatki macie chyba problem. No szybciutko, ustawić mi się tu w szeregu, bez broni z łapkami tak, żebym je widział. Heini, przygotuj no powrozy. Będziemy pętać tych rzeźników - wymownie spojrzał na okrwawionego, zaszlachtowanego bandziora. |
21-02-2017, 00:01 | #146 |
Reputacja: 1 | Lothar von Essing nie łamał danego słowa. Zostawił zbójów ich losowi i podbiegł do rannego Maximiliana, dając znać na barkę, że przydałaby się tu pomoc i by zrzucili mu jego strój. Podejrzewał, że medyk czy cyrulik wyrwany po nocy będzie bardziej skłonny do wstania na polecenie osoby szlachetnie urodzonej niż byle przybłędy. Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 21-02-2017 o 00:16. |
21-02-2017, 00:12 | #147 |
Reputacja: 1 | Szkiełko nie mógł uwierzyć w to, co robi. On, specjalista od ucieczek, szarżował na ogłuszonego magią wroga. Cokolwiek nie zrobił czarodziej, miał nadzieję, że da mu czas, by wypaść na łowcę, ogłuszyć go i związać. Istniało wiele trików, o których mówiły złodziejskie opowieści, by udać ogłuszonego czy schować broń i z zaskoczenia chlasnąć nią oponenta. Jeżeli Zielony Płaszcz czaił się z jakąś sztuczką, Leopold miał większą szansę ją zauważyć, niż uczony, który poświęcił życie pętaniu Wiatrów Magii a nie sekretom brudnych zaułków i niegodziwych umysłów. |
21-02-2017, 12:24 | #148 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Hakon : 21-02-2017 o 12:31. |
21-02-2017, 21:51 | #149 | |
Reputacja: 1 | Rotmistrz stał z rozdziawioną gębą, słuchając słów szlachcica. Najwyraźniej nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. W miarę jak Essing mówił, wyraz twarzy dowódcy łagodniał, aż w końcu stał się on podobny do pootulnej owieczki wiedzionej do masarni. - Jaśnie pan hrabia wybaczy - zgiął się w pokłonie, ściągając krzywo założony hełm i zamiatając nim w okolicach kolan. - Mnie nie wiedzieć było, z kim mam do czynienia. Jam prosty człowiek, to com widział, to oceniłem i takie kroki podjęłem. Ale jaśnie pan hrabia z pewnością widział lepiej. I wdzięcznymi jesteśmy, żeście panie tak swoimi ludźmi pokierowali, że do pożaru nie doszło, a bandyta parszywy we własnej jusze leży. Wszelkich starań dołożymy, żeby i dwóch pozostałych dorwać! Ale i Wasz, jaśnie hrabio człowiek ranny? To migiem chłopaka po cyrulika poślę! - No Vratislav, pędem po Herr Koelke pędź! - ryknął na podwładnego w jednym bucie. Gdy ten się obracał, dostał solidnego kopa w zadek, tak że drugiego buta zgubił i pobiegł boso. - A ty Barnaba, co się chichrasz, jakby ci rozum szczury wyżarły? Powagi trochę, chłopcze. Uprzątnąć tego tu zbrodzienia trzeba. Migiem! Wydawszy rozkazy, rotmistrz wydał się ukontentowany i spojrzał na Lothara, jakby oczekując pochwały za swoje działania. Podrapał się po brodzie i po cichu zaklął. Minę znów miał nietęgą. - No ale problem taki, jaśnie panie hrabio mamy, że za tego trupa, winnego czy nie winnego... A jakże winnego! No to trzeba główszczyznę zapłacić, bo przecie teraz ów podatku do skrzyni miejskiej nie odprowadzi, a i jego z pewnością ukochana połowica łzami zalana i dziatków z tuzin, nieboraczków, za coś żyć muszą. No i ten, tego... To, jak dla jaśnie pana hrabiego, to ten... Pięć złotych koron będzie! Szkiełko ostrożnie zbliżył się do bramy. Wnętrze pogrążone w mroku skrywało leżące pod ścianą ciało. Leopold czujny jak nigdy dotąd, podszedł do łowcy, gotów do uniku. Mężczyzna jednak się nie poruszył. Złodziej sprawdził czy tamten żyje i w momencie, w którym palcami dotykał jego szyi poczuł delikatne wyładowanie elektryczne przeskakujące z ciała na jego place, któremu towarzyszyła nikła iskierka. Ostatnie wyładowania magii, która doprowadziła do śmierci łowcy właśnie opuściły jego ciało. Przed Szkiełkiem leżał trup - poraniony siekańcami z garłacza i osmalony od wyładowań Eteru. Szkiełko znalazł przy trupie osmalony list, solidny cylindryczny kołczan zawierający szesnaście bełtów do kuszy, srebrny wisior i sakiewkę z dwunastoma koronami. Chwilę potem Wolfgang, któremu Szkiełko dał znalezioną wiadomość, czytał:
Do listu przypięta była druga, mniejsza kartka, której namalowano dosyć adekwatną podobiznę Berna Zinggera. | |
22-02-2017, 08:54 | #150 |
Administrator Reputacja: 1 | Axel odetchnął z ulgą. W sumie okazało się, że jednak miał szczęście. I to po dwakroć. Oprych w zielonym, co się łowcą głów mianował, nie wysłał go do Ogrodów Morra, zaś dowódca strażników nie zaciągnął ich wszystkich do lochu. A wszak i to się zdarzyć mogło, bo niektórzy z miejskich strażników ślepi byli na oczywiste oczywistości, a im mniej władzy mieli, tym więcej usiłowali pokazać, co to oni nie mogą. No a po trzecie Axela stać było nawet na opłacenie medyka, dzięki czemu nie musiał sam sobie łba opatrywać. Wystarczyło poczekać na przybycie przywołanego przez dowódcę straży człeka, który zapewne był medykiem, dać się opatrzyć, zanieść na barkę, a potem leżeć brzuchem do góry i kurować, podczas podróży do Bogenhafen. Skinął na Leopolda i przywołał go, gdy strażnicy zajęci byli czymś innym. - Kuszę tego oprycha znaleźliście? - spytał. A potem już tylko odpoczywał. |