|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
03-09-2019, 22:08 | #1561 |
Reputacja: 1 | Lothar jeszcze niedawno próbował skłonić strażników do tego samego, co Bernhardt, ale pamiętał jak się to skończyło. Axel rozkazał strzelać. Strażnicy także mieli kusze, więc zaraz miało się tu rozpętać piekło, na które Lothar nie był przygotowany. Lewakiem strzały się nie odbije. Postarał się zejść z linii strzału i zarąbać ostatniego strażnika, który jeszcze nie zdążył dołączyć do formacji. A potem niech się dzieje wola bogów, po salwie strażników zaatakuje, o ile nadal będzie wśród żywych. |
04-09-2019, 11:45 | #1562 |
Reputacja: 1 | Leonard odnalazł się szybko w chaosie panującym w zatłoczonym pomieszczeniu. Czekał na swoją okazję i znalazł ją. Dopadł jednego ze strażników i szybkimi ruchami wraził kilkukrotnie sztylet w jedną ze szpar między blachami jego pancerza. Długie, wąskie ostrze za każdym razem poszerzało ranę, aż wreszcie ofiara padła martwa na ziemię. W tym czasie obrońcy zamku zorganizowali już linię obronną, a Geldmann nie miał zamiaru atakować ich frontalnie. Zgarnął błyskawicznie jedną z kusz odrzuconych przez strażników, a zabitego przez siebie żołdaka ogołocił z bełtów. Przydepnął strzemiono kuszy, naciągnął cięciwę i załadował broń. Miał nadzieję, że przeciwnicy rozumieją, w jakiej są sytuacji i poddadzą się, ale był gotowy nacisnąć na spust w każdej chwili. Nawet gdyby tamci odrzucili broń.
__________________ Bajarz - Warhammerophil. |
06-09-2019, 08:26 | #1563 |
Reputacja: 1 | To co powiedział Berni stało w jawnej sprzeczności z poczynaniami Axela i Leonarda. Banici stali przez chwilę skonfundowani. Axel pierwszy nacisnął lewar kuszy… Odległość była minimalna. Strażnicy nie mieli szans. Rozległy się krzyki ranionych, kiedy pociski przebijały się przez stalowe zbroje. Wbrew obawom Lothara przeciwnicy nie oddali ani jednego strzału. Brama została zdobyta. Pozostali przy życiu banici wiwatowali. - To dopiero druga linia obrony – ostudziła zapał Sigrid. Krwawiła z rozciętego ramienia. Niemal wszyscy z towarzyszących jej ludzi byli ranni. Teraz, kiedy adrenalina nieco opadła zajęli się opatrywaniem. Nie zapomnieli też o moknącym na zewnątrz Wolfgangu. Stróżówka zamieniła się w tymczasowy lazaret. – Żeby dostać się dalej musimy zdobyć jeszcze środkową wieżę i kolejną bramę… - na chwilę umilkła rwąc zębami kawałek materiału. Mocnym węzłem zatrzymywała krwawienie z uda jednego z banitów. Rozglądnęła się. – Kto zdolny do dalszej walki? – w górę powędrowało kilka rąk. - Magnus, Leonard, Wurt, Mała Kass, Jovitha i Hanke – wymieniła imiona szóstki podwładnych. – Do tego Was trzech, bo czcigodny magister nie da rady. I jeszcze ja. To razem dziesięć osób. Trzeba coś wymyślić… Weszli na piętro, skąd przez okienka umieszczone w pomieszczeniu z mechanizmem bramnym widać było środkową wieżę. Stała na osobnej skale, posępna i mokra od deszczu, połączona z oboma częściami zamku dwoma drewnianymi mostami, mającymi około dziesięciu metrów długości. Zardzewiałe i obrosłe porostami, jednak wyglądające solidnie łańcuchy łączyły mosty z wnętrzem drugiej kondygnacji. Kratownica w łukowato sklepionym przejściu była opuszczona. Jeśli byli tam jacyś strażnicy, to nie dawali o sobie znać. Do momentu, w którym łańcuchy mostu zaczęły drgać, a od strony wieży rozległ się przeraźliwy, przeciągły zgrzyt. |
06-09-2019, 10:32 | #1564 |
Administrator Reputacja: 1 | Zwycięstwo... ale na razie tylko w potyczce, a nie w całej bitwie. - Na demony! - zaklął Axel, gdy do jego uszu dobiegł dźwięk sugerujący, że ktoś usiłuje podnieść zwodzony most. - Musimy się pospieszyć, zanim nas odetną... Ruszył biegiem w dół schodów. - Weźcie tarcze! - dodał, już będąc w ruchu. Miał nadzieję, że zdąży dobiec do mostu, nim strażnicy zdołają go podnieść. W końcu wybili tyle tych zmutowanych puszek, że powinno ich zostać niewielu... I powinni mieć problemy z podniesieniem od dawna nieużywanego mostu. |
06-09-2019, 13:08 | #1565 |
Reputacja: 1 | Zbyt szybko tracili siły, ocenił Leonard. Przed nimi jeszcze wieża pomiędzy dwoma częściami zamku, a za nią kolejna brama. Kto wie ilu ludzi obsadziło te dwa punkty. Geldmann chciał przebrać się za strażników, ale gdy tylko zaczął rozpinać paski zbroi jednego z nich w nozdrza uderzył go paskudny smród zgnilizny. Niemalże odskoczył od trupa. - Daleko sięga zepsucie Wittgensteinów – mruknął, stając obok Sigrid i obserwując most łączący dwa budynki. – Dziesięć metrów. Mają kusze, strzelą tylko raz. No chyba, że załadowali już więcej, niż jedną. Kilka okien na każdym piętrze, będzie jatka. Trzeba nam jakiś podstęp... Rozmyślania przerwał mu zgrzyt łańcuchów, najwyraźniej nieużywanych od długiego czasu. Zwodzony most? Leonard przeklął paskudnie w myślach, siebie i swoich informatorów. Nie było czasu do obmyślania sposobu na bezpieczne przedostanie się przez pierwszy most, szczególnie, że jeden z mężczyzn już ruszył z frontalnym natarciem. Uniósł kuszę, wodząc końcówką bełtu od jednego okna wieży do drugiego. Nawet gdyby nikogo nie trafił, miał szansę powstrzymać tamtych od wychylania się i ostrzału. - Ładujcie kolejne kusze! – krzyknął do banitów.
__________________ Bajarz - Warhammerophil. |
06-09-2019, 19:58 | #1566 |
Reputacja: 1 |
|
11-09-2019, 13:13 | #1567 |
Reputacja: 1 | Decyzja była natychmiastowa. Część banitów pozostała w budynku bramy, ustawiając się przy otworach strzelniczych i czekając na ruch wroga. Druga część, dowodzona przez Lothara, popędziła za znajdującym się kilka kroków z przodu Axelem, który już wpadał na drgający most. Łańcuchy szarpały i chybotały się. Ze starego mostu odpadały kawałki darni, spróchniałe drzazgi i resztki ptasich gniazd. Mayer był w połowie i czuł, że biegnie po pochylni. Zaraz za nim znajdował się Zingger, który aby przejść na most musiał zrobić większy krok. Lothar i banici musieli skakać. Dźwigany przez nich stół był tylko przeszkodą. Nim przestrzeń między bramą a wieżą stała się zbyt duża do pokonania, na moście znalazło się dwóch banitów. Teraz wszyscy, w miarę jak most wędrował w górę, zsuwali się ku ciemnemu, łukowato sklepionemu przejściu w wieży. Pierwszy, przy opuszczonej, pordzewiałej kracie znalazł się Axel. W krótkim tunelu, którego zakończenie stanowił, tym razem uniesiony portcullis i opuszczony most wiodący do kolejnej bramy, Axel dostrzegł dwoje pancernych drzwi, w prawo i w lewo. Musiały prowadzić na górę, tam gdzie znajdował się mechanizm i strażnicy. Most zatrzymał się, uniesiony pod sporym kątem. Awanturnicy i banici znaleźli się tuż przed kratą. Powyżej nich znajdowały się wąskie otwory strzelnicze. Leonard, który pozostał w bramie, uniósł kuszę. W jednym z okienek mignęła mu jakaś postać. Strzelił. Bełt odgryzł kawałek ceglanego muru, tuż obok parapetu. Postać zniknęła. |
13-09-2019, 14:48 | #1568 |
Administrator Reputacja: 1 | No i znaleźli się w potrzasku, nie mogąc ani iść do przodu, ani się cofnąć. Tu most, tam krata... Jednym słowem Kłopoty. Przez duże "K". Axel jakoś nie wyobrażał sobie, by można było ze strażnikami rozpocząć jakieś negocjacje - tamci byli ślepo posuszni swojej pani. A to znaczyło, że muszą sobie poradzić z kratą. Przeciśnięcie się między prętami zdało się Axelowi niewykonalne, trzeba więc było zastosować inną metodę. - Lotharze, może twój miecz poradzi sobie z tą kratą? Pancerze ciął jak stare szmaty... A jeśli się nie uda... Możemy spróbować podnieść kratę. W końcu jest nas tu paru. |
13-09-2019, 15:54 | #1569 |
Reputacja: 1 | - Warto spróbować - odpowiedział Lothar i zamierzył się do ciosu. Sam by na to nie wpadł, pomysł by zwykłym mieczem przecinać kraty był absurdalny. Ale, jak w przebłysku geniuszu zauważył Axel, miecz Lothara zwykły nie był. Szlachcic uderzył więc w kratę, czekając jednak podświadomie na zderzenie i ból ramion. |
16-09-2019, 09:22 | #1570 |
Reputacja: 1 | Banici szykowali się do ostrzału z okien bramy, gdy Leonard przewiesił kuszę przez plecy i zaczął ściągać zwój liny przewieszony przez ramię Wurta. - Strzelajcie w okna, jak coś się tam ruszy. Tylko nie w naszych! Wybiegł potem z budynku trzymając zwój w jednej ręce, a rozwiniętą końcówkę z przyczepionym hakiem w drugiej. Krawędź mostu nie była aż tak daleko, dno przepaści wręcz przeciwnie. Kręcił liną koła, po czym wypuścił ją, licząc na to, że hak zaczepi się mocno. Na szczęście po tej stronie Leonard miał do czego przyczepić drugi koniec liny. To powinno trochę pomóc w przejściu na drugą stronę, przynajmniej miał taką nadzieję.
__________________ Bajarz - Warhammerophil. |