|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
07-05-2020, 15:46 | #1791 |
Administrator Reputacja: 1 | Zamek runął. Było to widowiskowe, z pewnością sprawiedliwe (biorąc pod uwagę całokształt działań Wittgensteinów), ale pod względem zysków całkowicie nieopłacalne, bowiem satysfakcja moralna napełnić żołądków nie mogła, a z zamku Axelowi nie udało się wynieść nawet marnej łyżeczki. Ktoś by powiedział, że najważniejsze było ocalenie życia i, w zasadzie, można było się zgodzić, ale trochę było żal skarbów, które utonęły w rzece. - My odpływamy - odpowiedział na pytanie Jonasa - a wy powinniście zabrać stąd wszystko, co ma jakąś wartość. To da wam podstawy na rozpoczęcie nowego życia, możliwego teraz, gdy klątwa Wittgensteinów przestała istnieć. |
08-05-2020, 12:55 | #1792 |
Reputacja: 1 | - Jak to co teraz? Bogowie nie wezwali cię do siebie, Jonasie, będziesz więc żyć dalej, i to tak, żeby ofiara tych, którzy tu zginęli, nie poszła na marne. Poraniony, zakrwawiony i wyczerpany Geldmann padł na kolana gdzieś u podnóża skał, na których stał do niedawna zamek Wittgensteinów. Spod skórzanej kurty wyciągnął zawieszony na łańcuszku srebrny młot i ucałował go. - Żegnaj bracie... – szepnął. – Niech cię Sigmar i Morr dopuszczą przed swoje oblicze. Stanął potem nad brzegiem Reiku, patrząc na północ. Gdzieś tam, daleko, stało Middenheim. Leonard nigdy tam nie był, ale wiedział, że tam wiedzie go teraz los. W mieście tym miał przebywać Gotthard, ostatni członek przeklętego rodu. Dopóki żył, zemsta Geldmanna nie będzie kompletna. - Idę po ciebie, Wittgenstein.
__________________ Bajarz - Warhammerophil. |
08-05-2020, 14:08 | #1793 |
Reputacja: 1 |
|
08-05-2020, 19:50 | #1794 |
Reputacja: 1 | Berni poraniony, choć szczęśliwy z lubością patrzył na pandemonium, które doprowadziło do zniszczenia kasztelu Witgensteinów. - Przygoda, każde chwili szkoda - zanucił cichutko. - Coś się kończy, coś sie zaczyna - odparł lekko zdezorientowanemu Jonasowi. - Z chęcią powędruję na północ Wolfgangu. Tutejszy klimat wyraźnie nam nie służy. Zajrzałbym jednak wcześniej do Mistrza Grossa w Delberz w pierwszej kolejności. Choćby na parę dni. Ale wcześniej medyk, alkowa i hoża dziewoja. Taka, rzekłbym, strategia, he, he. |
08-05-2020, 22:32 | #1795 |
Reputacja: 1 |
|
12-05-2020, 23:11 | #1796 |
Reputacja: 1 | Jonas wysłuchał tego co awanturnicy mu odpowiedzieli, po czym skłonił się nisko i odszedł z pozostałymi. Opuścili pozostałości zamku i zeszli w kierunku wsi. W Wittgendorfie niewiele się zmieniło. Zapijaczeni wieśniacy w większości niepomni wydarzeń jakie miały miejsce na zamku pochrapywała w swoich zarobaczonych barłogach. Tych kilku, którzy widzieli zagładę domu Wittgensteinów z ekscytacją omawiało wydarzenie w gospodzie przy rozwodnionym piwie. Ktoś z bełkotem przetaczał się zabłoconą ulicą. Pies o długich, sterczących w górę niebieskich uszach ujadał na kropkowanego kota, siedzącego na daszku jakiejś rudery. Ot, zwyczajne życie w Wittgendorfie… Następnego dnia, w towarzystwie banitów udali się po Dumną Syrenkę, pozostawioną w cichej zatoczce. Na szczęście fala jaka powstała po runięciu części zamku do wód Reiku nie porwała barki. Jedna lina cumownicza była zerwana, a na pokładzie zalegało sporo cuchnącego mułu. Spłynęli do wsi, gdzie chyba po raz ostatni przed opuszczeniem baronii przycumowali przy rozlatującym się molo. - Bo wiecie… Gdyby tak… - zagaili rozmowę Jonas i Hilda, dziewczyna z którą Lothar zawędrował do banitów. – Macie łódź, prawda? Może byście tych co chcą stąd odejść zabrali ze sobą? Chociażby do Grissenwaldu? Albo gdzieś dalej? Niemal nikt nie chce tu zostawać… |
13-05-2020, 23:50 | #1797 |
Reputacja: 1 | - Pomóżcie uprzątnąć Syrenkę, to pogadamy o tym na spokojnie, przy winie. Ilu w ogóle jest Was chętnych na podróż? - spytał Jonasa i przy pomocy ochotników wyniósł i otworzył jedną z beczułek wina. By spłukać walkę z gardła. - Ty Leonard też z nami, nie? - sprawdził. - Nie widzę problemu z ich prośbą, a Wy? - zapytał Berniego, Axela i Wolfganga i sprawdził ładownię. Na wypadek gdyby tam był problem. Lothar potem był zajęty zrzucaniem wierzchniej odzieży, myciem się w rzece i narzekaniem na zimną wodę. Po przebraniu się w czyste rzeczy i pozbyciu się starych był gotów na konkretną rozmowę. I otworzenie kolejnej beczułki. |
14-05-2020, 14:03 | #1798 |
Administrator Reputacja: 1 | "Syrenka" przewozem pasażerów zwykle się nie zajmowała, ale wyrządzenie komuś przysługi nie mogło nikomu zaszkodzić. A jeśli zapłatą za przewóz miałaby być pomoc przy sprzątaniu barki, to Axel nie miał nic przeciwko temu, by zabrać na pokład kilka dodatkowych osób. - Ja też nie widzę problemu - odpowiedział na pytanie Lothara - jeśli tylko doprowadzimy do porządku siebie i Syrenkę. Im szybciej to zrobimy, tym szybciej się stąd wyniesiemy. |
14-05-2020, 14:27 | #1799 |
Reputacja: 1 | - Jeśli mogę, panie Essing, chętnie, tu już moje zadanie wykonane. Nie ukrywam, że mam zamiar udać się do Middenheim, skoro tam jest ostatni z Wittgensteinów. Będzie dobrze odbyć część albo całość tej drogi razem. Nie wiem kim jesteście i jakie cele wam przyświecają, ale skoro walczycie z siłami zła, możemy się traktować jak sprzymierzeńcy.
__________________ Bajarz - Warhammerophil. |
14-05-2020, 19:12 | #1800 |
Reputacja: 1 | Berni był ostatnim, który miałby się kłócić o dodatkowe towarzystwo na łajbie. Protekcjonalnie machnął ręką. - Ze mną jak z dzieckiem. Im więcej tym lepiej... do gry w karty i gorzałki. - mrugnął do Lothara. |