|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
15-04-2021, 10:53 | #2001 |
Reputacja: 1 | Moneta wsunięta w dłoń odźwiernego nie zagrzała tam miejsca. Służący Magistra Praw nawet na nią nie spojrzał. Po prostu zwrócił ją szlachcicowi. - Nie jestem upoważniony do udzielania jakichkolwiek szczegółowych informacji – wyjaśnił, siląc się na uśmiech. – Pan Ehrlich jest po prostu niedysponowany. To wszystko. Polecam drogę listowną. I tyle. Najwyraźniej służący był dobrze opłacany, a może po prostu lojalny. Von Essing jak niepyszny oddalił się od rezydencji Magistra Praw. Dorożkarz pytany o Signore Pavarottiego uśmiechnął się szeroko. Najwidoczniej Tileańczyk był dobrze znany w mieście. Jak się okazało, łatwiej było wskazać miejsca, w których hulaka nie bywa. Do takich należały najgorsze dzielnice miasta i zlokalizowane tam mordownie. Poza tym Luigi Pavarotti miał zwyczaj pojawiać się wszędzie. Chlubił się swoją pozycją na dworze, która jeszcze bardziej umocniła się po tym, jak stan młodego Todbringera poprawił się po jego kuracji. Nie dość, że stosował podejrzane specyfiki, dorożkarz zasugerował nawet, że są to narkotyki, to posuwał się nawet do hipnozy. Ale dla Grafa liczyły się efekty, a nie droga jaka do nich prowadziła i stąd Dottore miał mnóstwo pieniędzy do trwonienia na dziwki, alkohol, jedzenie i wszystko, co tylko przyszło mu do głowy. * Niestety Wolfgang zawiódł się srodze. Miasto czekało na kolejny dzień. Zgodnie z tradycją, ostatnia noc przed Karnawałem była cicha i spokojna, pozbawiona atrakcji. To znaczy takich oficjalnych, bo parokrotnie przemierzając w większości spokojne, śpiące ulice trafił na grupki podpitych, bawiących się ludzi, głównie zamiejscowych, mających za nic lokalny obyczaj. Zamtuzy też były czynne, a chętne panie czekały w świetle czerwonego, przyćmionego światła oświetlających je latarń. Ktoś w nocy zaczepiał przechodniów, proponując elfie włosy, haszysz, gwiezdny proszek i inne, wymyślne specyfiki. Dla chcącego nic trudnego. Wolfgang, gdyby chciał mógł skorzystać z dowolnej rozrywki podczas swojego spaceru po nocnym mieście. * Dieter miał pewne pojęcie o polityce, więc wdał się w rozmowę z Leonardem na temat ustanawiania prawa w mieście. Najważniejszy był oczywiście Graf, to on ostatecznie decydował i podpisywał edykty. Ale wokół niego działało wiele różnych struktur, z Magistrami Praw na czele. To przez to ciało ustawodawcze przechodziło niemal wszystko, co trafiało do grafa. Trzej prawnicy – Ehrlich, Hofflich i Wasmeier; Kanclerz Sparsam; byli tej trzej Middenmarszałkowie, gildie z Prawniczą, Kupiecką i Magów. Pomniejsze gildie, stowarzyszenia i komisje. A do tego osoby będące blisko grafa – jego pierworodny, nieślubny syn Henrich, nieślubna córka „Księżniczka” Katarina, Ar-Ulric, a ostatnio Luigi Pavarotti, nadworny medyk i opiekun szalonego następcy tronu, Stefana. Równie zawile prezentowała się sytuacja na dworze, o którą wypytywał Berni lekko już wstawioną narzeczoną Dietera. Panna Jung była jedną z kilku dwórek, które pozostały na dworze po śmierci drugiej żony Grafa, Aniki-Elisy Nikse, córki Barona Nordlandu. Jedna z nich, Emmanuelle Schlagen była wyjątkowo blisko związana z Grafem. - Ups… Hi hi hi… Chyba za dużo powiedziałam… Cicho sza… - zaśmiała się Kirsten i teatralnie zamknęła gestem buzię na kłódkę. Oczywiście tylko w tym temacie, bo opowiedziała jeszcze o „Księżniczce” Katrinie Todbringer, ulubienicy tatusia – która była śliczna, głupiutka i miała ponoć wielki wpływ na ojca. Potwierdziły się słowa Schmiedenhammera, o plątaninie, niemal pajęczynie wpływowych osób wokół Grafa. Wśród nich wymieniała dodatkowo Wiecznego Rycerza, Siegfrieda Prunkvolla i Najwyższego Maga Albrechta Helsehera. |
16-04-2021, 06:24 | #2002 |
Reputacja: 1 |
|
18-04-2021, 17:54 | #2003 |
Reputacja: 1 | Leonard nie był pewny po co wypytuje i zapamiętuje te wszystkie informacje o systemie prawny Middenheim i zależnościach wokół grafa. Owszem, dobrze było to wiedzieć, choćby i informacja o kochance władcy mogła przynieść spory zysk, gdyby znaleźć chętnego kupca. Prawda jednak była taka, że chciał czymś zaprzątnąć swój umysł, zawiedziony brakiem sukcesów w poszukiwaniach Wittgensteina. Kto wie, może nowe podatki nie były niczym zaskakującym ani dziwnym. Może jednak komuś rzeczywiście zależało na czymś więcej. Geldmann przekazał pozostałym nazwiska ludzi, którzy mogą mieć związek z tą sprawą i poprosił Wolfganga o próbę kontaktu z Najwyższym Magiem. - Ten Helseher jest podobno blisko grafa, a nie jest raczej zadowolony z daniny nałożonej na czarodziei. Może czegoś się dowiesz. Sam przygotował się do spotkania z Dieterem i jego znajomymi elfami.
__________________ Bajarz - Warhammerophil. |
23-04-2021, 21:11 | #2004 |
Reputacja: 1 |
|
24-04-2021, 11:51 | #2005 |
Administrator Reputacja: 1 | Axel siedział w karczmie i cierpliwie czekał na powrót towarzyszy. Jak się okazało, przyniesione przez nich informacje warte były nie wiele więcej niż to, czego dowiedział się Axel. - Powiadają - powiedział Axel - że ranek jest mądrzejszy od wieczora. - Mam wrażenie, że trzeba będzie się dobrze wyspać, a od rana, z nowymi siłami, ruszymy w miasto szukać informacji. - Chociaż - dodał, sięgając po kubek z winem - nie bardzo wiem, kogo zacząć wypytywać o interesujące nas sprawy. Chyba powinienem się zaciągnąć do straży miejskiej - powiedział, nie do końca serio. - Jak nikt z was nic nie wymyśli, to poszukam jakiegoś zajęcia... w jakimś ciekawym miejscu. Parę nazwisk w końcu padło... |
29-04-2021, 13:21 | #2006 |
Reputacja: 1 | Późny wieczór ostatniego dnia przed Karnawałem okazał się porą nad wyraz spokojną. Miasto ucichło, uspokoiło się w oczekiwaniu na szalony tydzień, który miał rozpocząć się już rano. Ludzie wcześniej niż zwykle opuszczali lokale, straganiarze i przekupki wcześniej niż zwykle zwijali swoje stoiska. Ulice pustoszały w szybkim tempie i już wkrótce, jedynymi dźwiękami jakie niosły się między budynkami miasta były nawoływania strażników, stukot kopyt dorożkarskich koni na bruku i domowe, stłumione przez mury odgłosy awantur i miłości. * Lotharowi nie udało się spotkać tego wieczoru z Pavarottim. Podróżując po mieście wraz z opłaconym dorożkarzem trafił na trop Tileańczyka i niemal go dogonił. Okazało się, że prawie minęli się w drzwiach jakiegoś drugorzędnego burdelu, z którego Signore Dottore wrócił na swoje lokum w pałacu. * Rankiem miasto odmieniło swoje oblicze. Czuć było radość i chęć zabawy. Już od brzasku ludzie szykowali się do korowodów, tańców i swawoli. Uliczne kuchnie wydawały darmową owsiankę, piekarze sprzedawali bułki z nocnego wypieku za pół ceny, a przy obwoźnych szynkach, zwanych „browarowozami” można było bez obawy przed strażą miejską napić się piwa z lokalnych i położonych w pobliżu miasta browarów. Idąc coraz bardziej zatłoczonymi ulicami co rusz można się było natknąć na objazdowy teatrzyk, prezentujący sztukę niezbyt wysokich lotów, trupę akrobatów, stirgańska wróżbitkę, osiłka wyzywającego do pojedynków na rękę, połykaczy ognia, żonglerów i klaunów. Muzykanci przygrywali na gęślach, skrzypkach, fletach i basetlach. Ludzie tańczyli i bawili się, zapominając na chwilę o trapiących ich zgryzotach. * Wolfgang, w poczekalni budynku Gildii Magów i Alchemików odczekał tyle ile odczekać należało. Potem spotkał się z magistrem Helmundem Abtem, który był starszym sekretarzem w pionie administracyjnym, odpowiedzialnym za stan kadrowy w trzecim wydziale. - Toż to szok, drogi panie – mówił, kiedy Techler skończył się przedstawiać i wyłuszczył swoją sprawę. – Szok prawdziwy. Przecież my wszyscy tutaj jesteśmy odpowiedzialni za obronę miasta. W chwili potrzeby jak jeden mąż stajemy na murach, ramię w ramię z wojskiem. Niejeden traktat napisano na temat obronności miasta i w każdym z nich i u Mannigolda, u Frebsta i u Kollnera podkreśla się rolę magów. Schobbelt posuwa się nawet do stwierdzenia, że bez nas nie byłoby obrony. Powstałaby luka, której nie sposób wypełnić. A tu taki cios. To się w głowie nie mieści, drogi panie… - Sporo naszych członków wyjechało, wyrażając swój sprzeciw przeciw podatkowi. Sam Helseher, Najwyższy Mag głowę w tej sprawie Grafowi suszy, ale jak widać bez rezultatów. Źle się dzieje, bo stary Boris już mądrych rad nie słucha, a decyzja o podatku błędem była. Na trzech Magistrów Praw, dwóch musiało być za tym, żeby je wprowadzić, a Wassmaier, w końcu uczony czarodziej i członek Gildii przecież nie głosował na tak. Jakie wnioski? Ano właśnie, to Hofflich i Ehrlich przegłosowali tą decyzję. Ale dzięki temu, że decyzja zapadła... – Abt podrapał się w łysy czubek głowy, grzebiąc w papierach i końcu wyciągając jeden z pokaźnej sterty. Poprawił okulary w grubej oprawie i pokiwał głową. – ...możemy zaoferować Panu pracę. - Młodszy referent w trzecim wydziale, w pionie rozwoju i badań, na miejsce Timmona Sargla, który zrezygnował w zeszłym tygodniu. Wynagrodzenie standardowe 4 złote korony w tygodniu, plus to co spływa z grantów. Godziny pracy standardowe, to znaczy minimum trzydzieści godzin w tygodniu, jak je sobie Pan rozplanuje, to Pana sprawa. Podlegać Pan będzie Młodszemu Mistrzowi Hansowi Kluepke. Szczegóły o tutaj proszę, w załączniku numer pięć. * Z Dieterem Leonard i Berni umówili się po południu. W okolicach południa czempion brał udział w walkach, które jak co roku miały wyłonić jego następcę. Przez ostatnie cztery lata Dieter był jednak niepokonany. Codziennie planowane były dwie walki na punkty pomiędzy obecnym Czempionem a pretendentem. W sytuacji, gdyby, w co większość bukmacherów i widzów wątpiła, Dieter przegrał danego dnia, kolejnego dnia do walk stawał ten, który go pokonał. Ostatecznie Czempionem zostawał zwycięzca z ostatniego dnia turnieju. Do czasu spotkania z Dieterem obaj panowie musieli zapewnić sobie inne rozrywki. A tych było co niemiara. Z głównych, ogłaszanych na plakatach można było wymienić Festiwal Piwa odbywający się w Wielkim Parku. Ulice tętniły życiem, można się było bawić. |
01-05-2021, 13:51 | #2007 |
Administrator Reputacja: 1 | Zdaniem Axela dni karnawału były po to, by korzystać z rozrywek, a nie zajmować się poważnymi sprawami. A rozrywek było dużo i była szansa, a przynajmniej cień owej szansy, że również poszukiwany przez nich przedstawiciel rodu Wittgensteinów pojawi się na którejś z imprez. To z kolei znaczyło, że należało (czynnie lub biernie) wziąć udział w większości (lub nawet wszystkich) z nich, nawet gdyby miały to być imprezy nad wyraz nudne... Walczyć o tytuł Czempiona Axel nie zamierzał, ale miał zamiar dowiedzieć się, na jakich warunkach można wziąć udział w turnieju łuczniczym. W innych imprezach, prócz festiwalu piwa, chciał być tylko biernym obserwatorem. |
06-05-2021, 13:02 | #2008 |
Reputacja: 1 | Do umówionej godziny spotkania z ciągle urzędującym czempionem pozostało trochę czasu. Leonard ciekaw był, czy Dieter pokona wszystkich pretendentów. Zwycięstwo lub porażka mogły znacznie wpłynąć na możliwość rozmowy ze Schmiedenhammerem. Był też ciekaw, co elfy, same oskarżane przez krasnoludy o wprowadzenie podatków, mają do powiedzenia w tym temacie. Czy w ogóle wyrażą zainteresowanie? Wolfgang przyniósł ciekawe informacje z Gildii Magów. Czarodzieje byli istotną częścią sił obronnych miasta. Nakładanie na nich podatków mogło być zatem przyczynkiem ku osłabieniu Middenheim. Komu mogło na tym zależeć? Pytania mnożyły się, a odpowiedzi brakowało. Geldmann postanowił zatem dowiedzieć się, co o daninach i obronie miasta myślą krasnoludowie. A gdzie byłoby teraz łatwiej znaleźć przedstawiciela tej rasy, jeśli nie przy kuflu piwa na terenie festiwalu? Udał się tam, pilnując swojej chudej sakiewki, a na miejscu rozejrzał się po stanowiskach browarników, wypatrując w kolejkach grupki krasnoludów. Gdy już taką upatrzył, rozwiązał sznury koszuli odsłaniając znak Sigmara. - Witajcie! Skoro tu stoicie, a nie gdzie indziej, powinienem chyba stanąć i ja, jeśli chcę się napić czegoś lepszego, niż rozwodnione siki. W moich stronach mówią, że trzeba szukać krasnoludów, jeśli chce się dostać dobre piwo albo obronić mury miasta.
__________________ Bajarz - Warhammerophil. |
06-05-2021, 17:55 | #2009 |
Reputacja: 1 |
|
10-05-2021, 13:09 | #2010 |
Reputacja: 1 |
|