|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
24-04-2017, 22:31 | #262 |
Reputacja: 1 |
|
25-04-2017, 07:06 | #263 |
Administrator Reputacja: 1 | - Też się z wami przespaceruję - powiedział Axel. - Im więcej będzie świadków, tym dokładniejszą zdany relację. Chociaż, prawdę mówiąc, nie potrafię sobie wyobrazić, jak nasz szanowany zleceniodawca zareaguje na wieść o galaretowarym potworze, który pływa w podmiejskich kanałach. |
29-04-2017, 01:04 | #264 |
Reputacja: 1 | Do wnętrza budynku można było wejść bez żadnego problemu. Petenci, gońcy i urzędnicy Steinhagera robili to bez przerwy, więc Wolfgang po prostu wmieszał się w ten tłumek i spokojnie wkroczył za bramę. Znalazł się na dziedzińcu, na którego środku zamontowano zmyślną fontannę z wodą wytryskującą z wyrzeźbionych z białego kamienia rybek. Wkoło dziedzińca znajdowało się wiele drzwi, mniej lub bardziej uczęszczanych. Te najbliżej bramy należały do stróżówki, w której drzemał odźwierny. Dalej były dwie poczekalnie, każda z osobnym wejściem i biura. Czarodziej przeszedł się po budynku, zauważając zbytek i bogactwo, ale nigdzie nie dostrzegł żadnej podobizny na ścianie. Informacje odnośnie wyglądu Steinhagera trzeba było zdobyć gdzie indziej. Przeprawa przez rzekę, promem kosztowała Bernhardta siedem pensów. Podróż na drugi brzeg spędził w towarzystwie raczej niezbyt pachnącym i pozbawionym dobrych manier. Od razu widać było czemu Jama zawdzięcza swoją nazwę. Tylko front rzeki wyglądał w miarę dobrze - znajdował się tu rząd magazynów. Za nimi stało mrowie rozpadających się ruder, połamanych płotów, zarośniętych podwórek i zagnojonych ulic. Ludzie tu mieszkający należeli do najpodlejszego gatunku, dlatego Bern nie wahał się wydać pieniędzy, aby szybko uzyskać informacje o miejscu pobytu szaleńca i jeszcze szybciej wrócić na brzeg, z którego przybył. Gdy stanął przed jakimś rozlatującym się barakiem, którego odnalezienie kosztowało go całą złotą koronę, nie mógł uwierzyć, że ktoś może w nim mieszkać. W ruinie panowała cisza, przerywana tylko donośnym miauczeniem jakiegoś kocura. Zingger odsłonił z obrzydzeniem zasłaniającą wejście, oblepioną brudem kotarę i rozejrzał się po wnętrzu. Mimo półmroku od razu dostrzegł leżącego trupa mężczyzny w potarganych, zniszczonych szatach i z długimi włosami unurzanymi w kałuży krwi z rozciętego gardła. W tym samym czasie pozostali zmierzali do namiotów zajmowanych przez Sąd Festiwalowy. Niestety radny Richter był zajęty. Siedząca w antyszambrze głównego namiotu asystentka sędziego, bez względu na pilność sprawy oznajmiła, że Richter dostępny będzie za co najmniej kwadrans. Ze środka dobiegały wykrzykiwania dwóch mężczyzn, którzy nawzajem oskarżali się o wywołanie bójki. Lothar chwilę wolnego czasu wykorzystał dowiadując się o świątynie Vereny. Wedle uzyskanych informacji znajdowała się ona między ratuszem a Świątynią Sigmara. Posiadała bogatą bibliotekę, w której przechowywano między innymi kroniki miejskie. Przełożoną świątyni była niejaka Gretta Harbockel, która mogła poszczycić się niemal taką samą wiedzą, jak powierzone jej pieczy annały. Po wyznaczonym czasie bohaterowie znów udali się do namiotów Sądu. Sprawa bójki się zakończyła i radny Richter, jak poinformowała asystentka oczekiwał awanturników. - Tak mi przykro, że zmarnowaliście swój czas - oznajmił w momencie, w którym weszli do namiotu. Brzmiało to bardzo autentycznie i szczerze. - Nasza zielona zguba szybko się odnalazła. Niestety martwa. Niedługo po tym jak sami udaliście się na poszukiwania, goblina zmiażdżyła skrzynia w magazynie na Ostendamm... Ostatnio edytowane przez xeper : 03-05-2017 o 13:15. |
03-05-2017, 17:13 | #265 |
Reputacja: 1 |
|
04-05-2017, 12:23 | #266 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 04-05-2017 o 12:31. |
04-05-2017, 14:14 | #267 |
Administrator Reputacja: 1 | Goblin tu, goblin tam... Jakoś dziwnie dużo zrobiło się goblinów w małym miasteczku. I nie da się ukryć, że Axel miał pewne wątpliwości co do informacji, które dostał sędzia. Dopóki jednak Lothar nie otrzymał odpowiedzi na swe pytania, Axel nie chciał wspominać o galaretowatym potworze, dla którego kanały pod miastem stały się miejscem zamieszkania. |
05-05-2017, 16:28 | #268 |
Reputacja: 1 | Bernhardt przełknął ślinę, gdy zobaczył szczątki szaleńca. - No tośmy się dowiedzieli, że mieliśmy rację. Jesteśmy na tropie, Szkiełko. Czegoś ważnego. Ktoś odciął luźny koniec, kapujesz? - wskazał na ciało nieszczęśnika. Ignorując smród podszedł bliżej i począł badać truposza. Nie wiedzieć czemu wyjął nóż i przyłożył do gardła trupa. - Rana od noża. Majcher był ostry, bo cięcie tylko jedno. Ktoś zadał sobie trudu, żeby zarżnąć wariata w jego norze. Ciekawe po co? i Dlaczego teraz? Przecie ludzi mówili w Bogenhafen, że od lat szalone rzeczy wykrzykiwał... - Rozejrzyj się po swojemu. Niczego tu nie brakuje? Gdzie żebracy chowają fanty? - rozejrzał się szukając jakiejś skrytki biedaka. |
06-05-2017, 15:59 | #269 |
Reputacja: 1 | - Po rogach. Fanty zakopuje się po rogach chaty. - odpowiedział Szkiełko, z ponurą miną szukając jakichkolwiek śladów lub znaków. - Zbierajmy się stąd lepiej. Nie ma co przyciągać uwagi. |
07-05-2017, 18:20 | #270 |
Reputacja: 1 | Bern wziął się za oglądanie trupa zamordowanego szaleńca, a w tym czasie Szkiełko grzebał po kątach rudery. Działania tego drugiego nie dały jakichkolwiek rezultatów - w norze, którą zamieszkiwał Ulthar nie było nic, nawet zapasowego kompletu bielizny. Nieszczęśnik był w posiadaniu tylko tego, co nosił na grzbiecie w momencie śmierci. Bern grzebiąc w fałdach szaty zamordowanego mężczyzny walczył z obrzydzeniem. Na jego ręce wskakiwały pchły, których wielkością był zaskoczony. W posklejanych brudem włosach zobaczył pełzające robaki i gnidy. Już miał porzucić ohydne zajęcie, gdy jego uwagę przykuł wisiorek zawieszony na szyi, tuż pod linią cięcia. Złapał za zakrwawiony rzemyk i mocno pociągnął, urywając medalion. Wisior był wykonany ze srebra, a przedstawiał stylizowany krzyż lub kwiat. Na skrzyżowaniu ramion, w centrum medalionu błyszczał niewielki rubin. Siedząc w podcieniach pobliskiej gospody wciąż obserwował ruch mający miejsce wokół budynku. Popijając piwo i zagryzając preclem od niechcenia prowadził też konwersacje z miejscowymi. Odpowiednio kierując pogaduszkami wyrobił sobie mniej więcej portret kupca. Był siwowłosym, korpulentnym mężczyzną wyglądającym na czterdzieści kilka lat. Nosił się bogato, zawsze w berecie i w butach z mosiężnymi klamrami. |