|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
06-09-2017, 12:53 | #421 |
Reputacja: 1 |
|
06-09-2017, 16:10 | #422 |
Administrator Reputacja: 1 | Bez wątpienia mieli teraz nieco czasu na podjęcie decyzji - i na ucieczkę. W normalnych warunkach Axel uciekłby na dach, ale w tym przypadku z dachu nie było dokąd uciec - najwyżej można było stawiać opór napastnikom, chcącym iść w ślady uciekinierów. Byłaby to mniej więcej ta sama sytuacja, co ze zorganizowaniem obrony na piętrze, koło schodów. - Zjedźmy na dół - zaproponował. - Albo weźmiemy Teugena na zakładnika, a wtedy jego zbiry nic nam nie zrobią, albo ukradniemy jeden z powozów i uciekniemy. Skoro woźniców nie ma, to nie powinno być to aż takie trudne. |
06-09-2017, 16:20 | #423 |
Reputacja: 1 |
|
07-09-2017, 10:11 | #424 |
Reputacja: 1 | Wolfgang znów próbował magii na demonie. Tym razem posłał w niego skoncentrowany podmuch wiatru, który bez problemów przewróciłby zwykłego człowieka, a nawet byłby w stanie powstrzymać konia. Siła słupa powietrza pchniętego w demona, nie spełniła jednak swojego zadania. Powietrze z ogłuszającym hukiem omiotło demoniczną postać, która tylko przywarła do dachu, a jej skrzydła łopotały szaleńczo. Demon odzyskał równowagę i błyskawicznie odwrócił się, wypatrując atakującego go maga. Załopotał skrzydłami, a macki wystające z jego otworu gębowego kilkukrotnie zwinęły się i rozprostowały. Wydał długi syk, który w uszach Wolfganga zabrzmiał mniej więcej jak - SSSSSKNIIINESSSSZ. A potem demon oderwał się od dachu i skoczył w dół. Niebezpieczeństwo czyhające na znajdujących się w magazynie awanturników zostało zażegnane, ale teraz to Techler znalazł się w nie lada opałach! Bernhardt widząc nadciągającą straż, zawahał się. Nie za bardzo wiedział, jakie są zamiary stróżów prawa, ale wiedząc, że on i jego kompania są poszukiwani w mieście za morderstwo Magiriusa i podpalenie domu, postanowił nie ryzykować. Zresztą miejsce, w którym się teraz znajdował, ze względu na rozszerzające się płomienie, nie nadawało się na dalszą kryjówkę. Usłyszał huk z miejsca, w które poszedł Wolfgang i zaniepokojony podbiegł sprawdzić co się tam dzieje. Gdy wybiegł zza rogu, już przygotowany do strzału, aby wspomóc czarującego kompana, nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Stanął jak wryty, z przerażeniem wpatrując się w skaczącą z dachu demoniczną postać. Kusza wypadła na ziemie z roztrzęsionych dłoni, a w nogawce poczuł wilgoć. Lothar szybko ustawił kolejną beczkę na szczycie schodów na wypadek, gdyby napastnicy podjęli znów próbę dostania się na górę. Z dołu słyszał ich wściekłe głosy i to jak naradzają się co zrobić. Na szczęście na razie nie mieli żadnego dobrego pomysłu, co zapewniało chwilę spokoju. Szkiełko ostrożnie podniósł skobel ryglujący wrota i uchylił je. Tuż obok niego czekał Axel, który gdy tylko szpara zrobiła się wystarczająco duża, wypchnął poziomą belkę na zewnątrz. Już wcześniej przywiązali linę od wielokrążka do krokwi, tak żeby móc w miarę bezpiecznie zjechać na dół. Teraz dostrzegli woźniców ukrytych za powozami. Teugen nadal rozmawiał z kimś w drugim powozie. Gdzieś z tyłu magazynu rozległ się huk i dach budynku zatrząsł się niebezpiecznie. Pierwszy linę złapał Axel i błyskawicznie, ignorując linę palącą mu palce zjechał w dół, niezgrabnie lądując na ziemi. Poczuł ból w kolanie i odturlał się na bok, robiąc miejsce już zsuwającemu się Leopoldowi. Następny w kolejności był szlachcic, który gdy wychylił się na zewnątrz zobaczył coś niepokojącego. Sąsiedni magazyn spowijały kłęby dymu, a do magazynu nr 13 zbliżała się grupa czterech uzbrojonych robotników. Nie było czasu na zastanawianie się. Chwycił linę i opuścił się na dół. - Gore! Gore! - krzyczał ktoś nieopodal. Na kozioł pojazdu, na drzwiach którego wymalowano znak psiej głowy, wskoczył woźnica, do tej pory ukrywający się za pojazdem i zamachnął się batem, z zamiarem rozjechania znajdujących się bezpośrednio przed powozem Szkiełka i Lothara. Demon był blisko, a nawet bardzo blisko. Wolfgang miał nadzieję, że tym razem podmuch skierowany prosto w demona powstrzyma go na chwilę. Zaryzykował, już szykując się na walkę wręcz i osłanianie sparaliżowanego ze strachu Zinggera. Znów powietrze szaleńczo zahuczało i uderzyło w potwora. Skaczący z dachu demon został uderzony i odepchnięty siłą wiatru, wykonując w powietrzu fikołka i beczkę. Uderzył o bok magazynu nr 14 i zsunął się po ścianie. |
07-09-2017, 11:01 | #425 |
Reputacja: 1 |
|
07-09-2017, 16:03 | #426 |
Administrator Reputacja: 1 | Noga trochę bolała, ale to nie znaczyło, że Axel miał zamiar usiąść na ziemi i zacząć się użalać nad swoim losem. Wprost przeciwnie - miał zamiar działać i to jak najszybciej. A jeśli już usiąść, to na koźle jednego z pojazdów. W powożeniu co prawda mistrzem nie był, ale w końcu złapać za lejce i strzelić z bata każdy potrafił. Nie mówiąc już o tym, że nie miał zamiaru zbyt daleko jechać - tyle tylko, by zniknąć z oczu ewentualnego pościgu. A był pewien, że (chcąc nie chcąc) pociągnie za sobą dość liczną grupę osób, tym samym odciągając je od kompanów. Ruszył w stronę najbliższego powozu. Plan był prosty - zwalić z nóg każdego, kto stanie mu na drodze, zająć miejsce na koźle i ruszyć w drogę, tracąc tylko tyle czasu, ile Lotarowi i Leopoldowi zajmie wpakowanie się do powozu. |
08-09-2017, 18:39 | #427 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 08-09-2017 o 18:42. |
10-09-2017, 19:23 | #428 |
Reputacja: 1 | Zingger usłyszał głos Wolfganga jak przez watę. Widział przed sobą Istotę z innego świata. Coś, co nie miało prawa, chodzić po cesarskim mieście, oddychać tym sam powietrzem. A jednak istniało? - Ccco to jjest? - wyjąkał jeszcze w szoku. Wtem myśli wróciły na swoje miejsce a akolita przypomniał co wywołało ten stan szoku. - O, kurwa - ręce same poszukały porzuconej kuszy. - Bluźniercza bestia! Toż to trzeba odesłać, zabić, pokonać. Jak powiadał Ranald trzeba wiać, ale pierwej zajebiemy gadzinę, Wolfgangu. Przełknął głośno ślinę, załadował kuszę i wycelował. Mrużąc oko, zdążył jeszcze szepnąć. - Sam skiniesz, diabelskie nasienie. |
10-09-2017, 20:17 | #429 |
Reputacja: 1 | Żelazna strzałka w ręku Wolfganga rozpaliła się do czerwoności przewodząc i skupiając magiczną energię. Potem rozbłysła i znikła, a eteryczny pocisk pomknął ku demonowi, uderzając go w klatkę piersiową. Skóra natychmiast pociemniała w miejscu trafienia, a ciało rozerwało się tworząc niewielki, pulsujący wielobarwną aurą krater. Demon zaskrzeczał, i już miał skakać w kierunku maga, gdy znów uderzył o ścianę. Z lewego ramienia wystawał mu bełt wystrzelony przez Zinggera. Kolejna rana ostudziła nieco jego zamiary, ale tylko na tyle, że nie zdecydował się na atak wręcz. Wysyczał jakieś tajemne słowa i wprost z jego głowy w kierunku Techlera popłynął strumień demonicznego błękitno-pomarańczowego ognia. Płomień objął młodego maga, jednak nic na nim się nie zapaliło. A mimo to Wolfgang odczuł potworny ból, tak silny, że przez chwilę nie był w stanie normalnie funkcjonować. Woźnica powozu już ruszył. Szkiełko odskoczył na bok, a Axel zdołał odkuśtykać. Kątem oka dostrzegł wracających z magazynu oprychów, którzy już zorientowali się, że na górze nikogo nie ma, nie licząc nieprzytomnego Steinhagera. Konie już szły naprzód, a Leopold skoczył na kozioł, uniemożliwiając woźnicy uderzenie batem Axela. Ten z kolei złapał się kozła i podciągnął na tyle, że drugą wolną ręką, zdołał chwycić woźnicę. Mocne szarpnięcie wystarczyło, aby tamten znalazł się na ziemi. Szkiełko wciągnął Axela na górę, a ten złapał lejce. Powóz zdołał już odjechać sprzed magazynu numer trzynaście. - Zatrzymajcie się! Co to ma znaczyć? STOP! - krzyczał ktoś znajdujący się wewnątrz. Tymczasem Lothar odbiegł w kierunku zbliżających się mężczyzn. Ci, widząc nieznajomą osobę przed magazynem numer trzynaście i walkę woźnicy powozu z dwoma innymi nieznajomymi w tle, nie za bardzo słuchali tego co woła Lothar. A jako, że byli uzbrojeni, to zwolnili i rozproszyli się, chcąc zajść pojedynczego przeciwnika z boków. Nim jednak dopadli do szlachcica, ten zobaczył trzech strażników miejskich, którzy szybko podążali śladami grupki czterech robotników. Gdy zobaczyli sytuację, w jakiej znalazł się Lothar, przyspieszyli. - Łapać ich! Straż! To oni! Podpalacze! Heretycy! - Von Essing usłyszał za plecami głos Teugena. |
10-09-2017, 22:01 | #430 |
Administrator Reputacja: 1 | Axel złapał lejce i strzelił z bata. - Wioooo!!! - zawołał, a idące do tej pory stępa konie ruszyły kłusem. Na razie tyle starczyło, by uciec przed pieszym pościgiem. Galop uliczkami miasta Axel postanowił pozostawić na czarną godzinę. - Co z Lotharem - zwrócił się do Leopolda, ignorując dochodzące z wnętrza powozu okrzyki. Obrócił się, lecz niewiele dostrzegł, a zbyt długo nie zamierzał wpatrywać się w kierunku magazynu o pechowym numerze. Konie należały do dość mądrych zwierząt, ale to woźnica powinien decydować, dokąd biegną. Wieści, jakie przekazał Szkiełko, nie były zbyt wesołe. Gdyby Lothar nie pobiegł w nieodpowiednią stronę, można by zwolnić i na niego poczekać, a tak... Jedyne co można było zrobić, to uciekać, a potem zatrzymać się w jakimś zaułku, wydostać ze środka pasażera, a potem się zastanowić, czy poderżnąć mu gardło, czy też spróbować przehandlować go za tych, co wpadną w łapska strażników. |