Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-11-2017, 21:57   #601
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
16 Pflugzeit 2513, popołudnie

Operowanie łodzią na rzece okazało się łatwiejsze niż można się było spodziewać, albo Bernhardt i jego kompani mieli do tego zajęcia smykałkę. Pomykali w górę Delb niewiele odstając od płynącej zaledwie milę przed nimi Szkarady Zachariasza. Z niziołkiem spotkali się pod wieczór w gospodzie w Eldagsen i tam przy grzanym winie, kupiec nadal wyłuszczał im teoretyczne podstawy żeglowania oraz mechanizmy rządzące handlem rzecznym, posiłkując się przy tym palcem, którym wodził w rozlanym na blacie winie i pestkami dyni, które od czasu do czasu podjadał.

Wyruszyli rankiem i wieczorem, bez przeszkód dotarli do kolejnego przystanku na trasie do Delberz, którym było Guthugel. I znów powtórzyła się sytuacja z poprzedniego wieczora. Poszli spać mądrzejsi o kolejną porcję rzecznej wiedzy.

A trzeciego dnia po południu zawitali do rodzinnego miasta Wolfganga, Delberz. Po załatwieniu formalności w porcie, z którego doskonale było widać piękny, niedawno odnowiony most po którym wiodła droga Middenheim-Altdorf, Wolfgang natychmiast udał się do rodziny, swoje towarzystwo lokując w jednym z lepszych zajazdów w mieście, „Pod Dębową Beczką“. Nazwa była ze wszech miar adekwatna, gdyż miasto słynęło z winnic, winiarni i piwnic winnych, a dobre jakościowo wina z regionu można było nabyć za niewielkie pieniądze. Oczywiście nie jest tu mowa o słynnym Volmerisse Oberwein, którego jedna butelka z rocznika 2503 osiągała cenę niemal osiemdziesięciu złotych koron.

W każdym bądź razie Wolfgang sobie poszedł, obiecując wrócić, gdy pozałatwia co trzeba i spróbuje znaleźć jakieś tańsze lokum do mieszkania. Zobowiązał się też popytać kogo trzeba w kwestii wyszkolenia swoich kompanów w nowych umiejętnościach.
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 28-12-2017 o 09:02.
xeper jest offline  
Stary 18-11-2017, 16:17   #602
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zdecydowanie lepiej się żeglowało, gdy się było tylko pasażerem.
Żeglowanie zdecydowanie traciło na atrakcyjności, gdy człowiek miał na głowie bezpieczeństwo łodzi. Dobre chociaż było to, że nie można było zabłądzić...

Cowieczorne spotkania z Zachariaszem zwiększyły nieco wiedzę Axela związaną z żeglugą, natomiast jeśli chodziło o handel... Tym strażnik dróg nie był zbytnio zainteresowany i sprawę tego, co i gdzie warto kupić lub sprzedać, pozostawił innym. Niektóre rzeczy warto było pozostawić tym, co mieli więcej talentu...

* * *

Szczęście sprzyjało im na tyle długo, że cało i zdrowo dotarli do Delberz.
Gdy Wolfgang opuścił łódź (i kompanów), Axel spojrzał na pozostałych.
- Chyba spędzę noc na Syrence - powiedział. - Wszędzie zdarzają się ludzie, co wprost palą się do opuszczenia miasta na pokładzie cudzej łodzi, na dodatek bez wiedzy jej właściciela.
 
Kerm jest offline  
Stary 19-11-2017, 15:08   #603
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Po dobiciu do portu Delberz Zingger z nieudawaną ulgą zszedł z "Dumnej Syrenki". Miasto kupieckie tętniło życiem i przedsiębiorczością. W powietrzu oprócz smrodu niemytych ciał, czuć było interes do zbicia. To dobrze rokowało na przyszłość kompanii.

***

Bernhardt miał jednak własne plany na spędzenie czasu wolnego. Chciał odszukać kleryka, wyznawcę Ranalda. Ojczym gderał mu zawsze, że w większym mieście kogoś takiego zawsze można znaleźć. Trudniej zaś zgubić z oczu jak się długów u skurczysyna narobi.

Nie mając głowy do rzeczy przyziemnych z wdzięcznością tedy Zingger przyjął zakwaterowanie "Pod Dębową Beczką". Potrzebował kąpieli, odpoczynku i hożej dziewoi pod pierzyną.

***

Po sutym posiłku w zajeździe rozpuścił wici okraszone złotą koroną czy w okolicy nie znajdzie się znany świcibaka, hochsztapler czy inny wagabunda, którego los się nie ima. Jednym słowem mniej bądź bardziej zakamuflowany kapłan Pana Losu.

Ostatnimi czasy dojrzał do decyzji o kapłaństwie. Wszak nie wiązała się z celibatem, wiernością czy skromnością. Czy nawet z umiarkowaniem w jedzeniu i piciu. Te cechy Berniemu obce nadal były, jeśli nie wstrętne. Poczuł jednak, że Ranald czuwa nad jego bezpieczeństwem. Pan Szczęścia daje znaki, że powinien się rozwinąć i oddać pod jego dalszą opiekę.

Wieczorem karczmarz podsunął Zinggerowi kufel pienistego trunku pod nos i powiedział, że ktoś przez niego poszukiwany mieszka pod wskazanym adresem i prowadzi prosperujący lombard. Ba, zaprasza nawet w odwiedziny, co zdziwiło Berniego. Nazywać się miał ów człowiek Yann Gross.

- Gross, powiadacie karczmarzu. Grubo to brzmi, he, he - zakpił Berni.

- Grubo, oj, grubo, ale to człowiek nietuzinkowy. Szuler, krupier i paser. Słowem porządny człowiek. Trochę dziwkarz. Obaczycie zresztą sami.


Następnego dnia Zingger udał się pod wskazany adres. Uknuł sobie historyjkę, że rzekomo pilnie potrzebuje gotówki i chce zastawić klejnocik rodowy. Jak mu się nie spodoba, to da nogi za pas. I tyle go zobaczy.

Ale przechera Gross z miejsca huknął na akolitę, zanim ten zaczął rozwijać gadkę szmatkę.

- A Ty tu młodzieńcze czego szukasz? - wyglądał na człowieka, który z niejednego pieca chleb jadł i niejedno widział. Żylasty, sękaty wręcz postawny mężczyzna. Ubrany w czerń. Wilczy trochę z twarzy, z kpiącym uśmiechem, z fajką w ustach.







- No, ja żem chciał.... - plątał się w zeznaniach Zingger.

- Chcieć to sobie możesz. Widzę, żeś nie klient. Doniesiono mi, że taki młokos jak ty, szuka kogoś takiego jak ja.

- Zagadkami mówicie, Panie Gross.

- Ranald krętymi drogami sługi swe prowadzi, gnojku, przyzwyczaisz się.

- Potrzebuję nauki, kogoś kto mną pokieruje i tajniki prawdy pokaże.

- Widzę z gadki, żeś po pierwszych naukach. Gorzałkę masz?

- Mam
- usłużnie podsunął butelkę młody adept.

- A kości do gry?

- A juści.

- Tedy zaczynajmy. Chodźmy do mnie do piwniczki. Tam się trochę pomodlimy, popijemy, pogramy. A ja Ci trochę poopowiadam. Trochę to nam może zająć.

- Czas mam. I niczego bardziej nie pragnę niż modlitwy
- skromnie spuścił oczy Zingger.

- Ho, ho! Widzę, że daleko zajdziesz, młodzieńcze - roześmiał się Yann. - Mówi mi Mistrzu Gross...
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 19-11-2017 o 15:12.
kymil jest offline  
Stary 20-11-2017, 23:27   #604
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Szlachcic. To brzmi dumnie. Kanciarz jakby nieco mniej, ale przynajmniej nie przypominało to pracy. "Kupcowanie" niby też nie, ale Lothar von Essing, przedstawiciel szlachetnego, choć nieco zbiedniałego rodu, czuł się dziwnie w swojej nowej roli. Był jednak najbardziej wygadany z całej drużyny - może poza akolitą Ranalda, ale ten zapewne w kontaktach z kupcami czułby się jeszcze dziwniej musząc się z nimi układać, a nie okradać. I raczej nie dobyłby zaufania tak łatwo jak szlachcic, co to wiadomo, że nie oszuka, a pewnie i na handlu niezbyt się zna... Nie mówiąc już o tym, że Bernhardt miał swoje zajęcia - niemal od razu wsiąkł gdzieś w mieście, pewnie zaszył się w jakiejś melinie.

Tak czy inaczej, Lothar dzielił swój czas między ćwiczenia targowania się (posprzedawał niepotrzebną broń i zbroje oraz kupił sobie skórznię - za dużo ran odnosił ostatnio, by nie pomyśleć o choć podstawowej ochronie), kręcenie się wśród kupców i znajomych Wolfganga, gry hazardowe (uczciwymi kośćmi, chciał się zaprzyjaźniać a nie dostać sztyletem pod żebra, pamiętał, że mają tu siedzieć kilka tygodni i nie ma jak zniknąć szybko), siedzenie na barce by i Axel mógł połazić po mieście, zbieranie i rozpuszczanie plotek (o owczej zarazie, dziesiątkującej stada na wschodzie Imperium), zajrzał nawet do (nie)sławnego imć Grossa, ale ten go spławił.
Pod koniec pobytu w Delberz zaczynał łapać o co w tym wszystkim chodzi. Negocjowanie cen, popuszczanie w jednym by złapać w drugim, wiedza co kupować w wielkich miastach, a co w małych wioseczkach... Nigdy by nie pomyślał, że to może być takie skomplikowane. Przynajmniej z jego statusu szlachcica wniknęło coś dobrego - część przewożonych przez niego towarów mogła być potraktowana jako rzeczy na użytek własny, a te były zwolnione z podatku, jeśli było się szlachcicem. Przydałoby się jednak sprzedać wełnę i znaleźć coś co produkują na miejscu - podobno im dalej od źródła, tym drożej można towar sprzedać.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 21-11-2017, 00:21   #605
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Przypłynęli wreszcie do rodzinnego miasta Wolfganga. Delberz.
Piękne jak dla ucznia czarodzieja miasto. Znał je dobrze i czół się w nim bezpiecznie.

Zeszli na brzeg i Techler pożegnał się na jakiś czas z kompanami. Chciał jak najszybciej załatwić kilka spraw dla nich i siebie.
- Panie Lothar. Proponuję byście udali się wraz z resztą "Pod Dębową Beczkę".- Mag wskazał palcem kierunek wgłąb zabudowań a sam ruszył by spotkać się z rodziną.


Krążąc uliczkami Wolfgang dotarł do celu. Dom w którym mieszkała jego rodzina. Niestety nikogo nie zastał i tylko palnął się w głowę przypominając sobie, że przecież oni muszą teraz załatwiać interesy a nie w domu siedzieć.
Techler postanowił udać się do swojego mistrza, którego miał zamiar zastał w jego domu.
Po drodze zaszedł w kilka miejsc rozpytując o rodzinę i kilku znajomych. Wszyscy byli mile zaskoczeni pojawieniem się Wolfganga w znowu w Delberz.
Pytania zalewały za każdym razem Techlera.
Gdzie bywał. Co robił i tym podobne. W końcu dowiedział się, że rodzice wyjechali na kilka dni po dostawę do pobliskiej wsi mag udał się do domu swojego mistrza.

***

Wszedł na podwórzec gdzie zastał krzątającego się z miotłą swojego rywala w terminie Ernesta. Ten zapracowany nawet nie zauważył wejścia obcego na teren.
- Uważaj! Bo cię ukradną.- Chciał wystraszyć chłopaka ale roześmiał się i przywitał.
- Witaj Erni. Widzę, że Magnus ciągle gania ciebie do sprzątania podwórka.- Rozejrzał się wokoło stwierdzając, że jak zawsze Ernest zadbał o porządek na terenie.
- Mistrz jest w domu?- Zapytał nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź.- No czejść Wolfi. Tak Pan jest u siebie. Wróciłeś?- Zapytał młody i widać było, że niezbyt był zadowolony z powrotu Wolfganga.
- Tak. Wróciłem, ale mam nadzieję, że nie zabawię zbyt długo.- Techler jakoś nie miał ochoty rozmawiać ze swoim dawnym rywalem i ruszył do domu.

Wolfgang wiedział gdzie jest gabinet maga. W końcu spędził lata na naukach i robieniu za służącego. Na szczęście Mistrz Magnus więcej miał zaufania do Wolfganga niż do Ernesta i to Techler zajmował się porządkami w gabinecie i co ważniejszych miejscach w domu. Dzięki temu mógł szkolić się po godzinach i w trakcie sprzątania.
Wolfgang zapukał i otworzył drzwi do gabinetu. Mistrz Magnus w swoim ulubionym ubraniu na wzór bogatego kupca z wieloma elementami złotymi i niebieskimi siedział za biurkiem.
- Witam Mistrzu.- Odezwał się grzecznie i skłonił. Mistrz dopiero wtedy zauważył pojawienie się swojego ucznia.
 
Hakon jest offline  
Stary 22-11-2017, 20:34   #606
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
8 Sigmarzeit 2513, przedpołudnie

Czas spędzony w Delberz szybko mijał. Każdy miał jakieś swoje zajęcia, które pochłaniały go niemal bez reszty. No, może z wyjątkiem Axela, który byczył się na łodzi, pilnując jej, a gdy tego nie robił, to czas spędzał w knajpach, bądź towarzyszył Lotharowi jako jego eskorta. Bernhardt całe dnie i noce przesiadywał u Mistrza Grossa, przyswajając sobie prawidła posługi kapłańskiej. Wolfgang nie pojawił się w rodzinnym domu przez kilka dni, niemal nie wychodząc z biblioteki, mieszczącej się na piętrze domu Magistra Magnusa, gdzie wertował księgi zadane mu przez mistrza lub słuchał pilnie jego wykładów. Von Essing natomiast, korzystając z pomocy Herr Schtonneckerta, przyjaciela rodziny Techler, przyswajał sobie wiedzę z zakresu rachunkowości, prawidła handlu, rozliczne kruczki prawne i reguły różnych gildii oraz szkolił się w trudnej sztuce wychodzenia na swoje.


Minął miesiąc, podczas którego zasoby finansowe, tuż po przybyciu do miasta podbudowane sprzedażą zdobycznego ekwipunku, uszczupliły się nieco. Wełny jak na razie nie udało się sprzedać, ale Lothar wiedział już, że Altdorf będzie właściwym miejscem, aby ów towar zamienić na brzęczącą monetę, którą z kolei będzie można zainwestować w kolejne dobra.

Szkolenie, jakiemu poddawani byli Bernhardt przez Grossa i Wolfgang przez Magistra Magnusa dobiegało końca i można było już myśleć o wyruszeniu w dalszą drogę. Stary Magnus, wprowadzony w sprawę Teugena i Spisku w Bogenhafen doradzał Wolfgangowi, aby ten udał się na poszukiwania Etelki Herzen, kobiety od której Johannes Teugen otrzymał zwój z rytuałem. A to wiązało się z wyruszeniem do Grissenwaldu, w pobliżu którego znajdowały się Czarne Szczyty. Droga tam wiodła przez Altdorf.

Na koniec, nim Wolfgang opuścił rodzinne miasto, wylewnie żegnając się z rodziną, Magnus wezwał go do siebie i wręczył mu pismo, w którym, nad urzędową pieczęcią Kolegium widniał zapis stwierdzający, że Magister Wolfgang Techler jest pełnoprawnym czarodziejem, korzystającym z przywilejów tego stanu oraz nadający mu określone obowiązki.

- A to niewielki prezent ode mnie - powiedział na koniec, wręczając Wolfgangowi złoty pierścień z trójkątnym, zielonym kamieniem. - Ów pierścień został wykuty przez Baldrima Vardimmsonna podczas Zielonych Wojen. W owym czasie, sprzymierzone z goblinami demony tworzyły rzesze nieumarłych i krasnoludzcy thanowie często posiłkowali się pierścieniami, które zapewniały pewną ochronę przeciw nieumarłym. Niech służy Ci dobrze, tak jak i mi służył podczas mych młodzieńczych wypraw.

Bernhardt wyczerpany nocną eskapadą, którą zlecił mu Gross, w końcu pojawił się u niego w kantorku. Był zadowolony, w przewieszonej przez ramię sakwie spoczywały dwa płótna wycięte z ram. Zingger odwiedził nocą dom najbogatszego człowieka w Delberz, kupca winnego Albrechta Norringera i z sypialni, w której chrapał kupiec wraz ze swą pokaźnych gabarytów małżonką, wyniósł dwa obrazy namalowane przez tileańskich mistrzów Gianluccę Boungionro i jego ucznia Paolo Santosubito.

- A niech mnie - parsknął Yann, gdy zobaczył jak Bern wykłada na stół płótna i je rozprostowuje. - Jednak jesteś wybrańcem Ranalda! Odpocznij chwilę i dołącz do mnie w kapliczce. Czas na ostatnie ryty.


Przedpołudniem byli gotowi do drogi. Łódź była wyczyszczona i zaopatrzona w niezbędny sprzęt, przydatny na rzece. Awanturnicy również gotowi do odpłynięcia, czekali na nabrzeżu na Wolfganga, który żegnał się z rodziną. I gdy łzawe momenty przeszły do historii, wszyscy czterej weszli na pokład Dumnej Syrenki i odpłynęli w dół Delb, ku Altdorfowi...
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 28-12-2017 o 09:02.
xeper jest offline  
Stary 25-11-2017, 01:56   #607
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Wolfgang pierwszego dnia zjawił się w umówionym miejscu z kompanami. Wyjaśnił im, że musi zniknąć na jakiś czas bo nauka i dziedzinach magii potrzebuje skupienia i czasu.
Oczywiście powiedział gdzie mogą go znaleźć i jak dotrzeć do domu Mistrza. Także zapoznał przez ten dzień w ważniejszymi i mogącymi coś dać ludźmi z jego znajomych.

***


Nauka u Mistrza Magnusa schodziła szybko. Już nie musiał jak dawniej zajmować się sprzątaniem a Mistrz bardzo dużo poświęcał uwagi swojemu uczniowi.
Widać było jak Ernest był bardzo niezadowolony, że jego kolega mimo,
że później przyszedł na termin staje się pełnoprawnym, wartościowym magistrem.

***

Po tygodniu Mistrz dał czas dla siebie Techlerowi, który mógł wykorzystać czas jak chciał.
Oczywiście w pierwszej kolejności odwiedził rodzinę, która zdążyła niedawno wrócić z wyprawy.
Matka i siostra ucieszyły się nie ukrywając wzruszenia. Myślały, że gdzieś zginął na wyprawie z możnym na którego usługach zapowiadał Wolfgang, że będzie. Ojcu wieści, że w nauce idzie mu dobrze niezbyt był zadowolony.
Wolałby by Wolfgang zajął się interesem rodzinnym. W końcu miał tylko jednego syna. No ale koniec końców pogratulował zakończenia pewnego etapu w Techlerowej drodze do zostania magiem.
To dawało też wiele rodzinie. Ojciec miał syna, który był magiem. Teraz konkurencja musiała się bardziej zastanowić czy wchodzić w za tarczki z Techlerami wiedząc że mają w szeregach maga.

***

Gdy Mistrz Magnus wręczył dokument potwierdzający jego awans w hierarchii magów Imperium i ofiarowując mu pierścień, Wolfgang był w siódmym niebie. Od dawna starał się o to by docenił go Mistrz.

Po kilku rozmowach już o przyziemnych rzeczach Mistrz Magnus polecił podążać śladami Etelki Herzen do Grissenwaldu. Trzeba sprawdzić i ewentualnie powstrzymać następne kroki sług chaosu. Jeśli była w posiadaniu takich rzeczy, które Teugen miał i zamierzał wprowadzić w życie ich obowiązkiem, czyli Magistrów było zapobiec temu.
- To jeden z obowiązków, który mamy względem Cesarza, Imperium i jego ludu.-

***

Ruszając na spotkanie z kompanami, by wyruszyć w dalszą drogę w poszukiwaniu przygód na targu zakupił tubę na zwoje i kilka składników do czarów, które miał poznawać i szkolić podczas wędrówki.

Kompanów znalazł przy barce. Właśnie kończyli załadunek potrzebnych rzeczy jak żywność czy pomoce żeglarskie.
- Witam przyjaciele.- Zwrócił się do kompanów.
- Widzę, że już wszyscy jesteśmy gotowi do drogi.- Uśmiechnął się klepiąc się po torbie w której miał dwie nowe księgi. Jedną magiczną ze spisanymi czarami niebios a drugą o astronomii.
- Rozważaliście moją propozycję wyprawy do Grissenwaldu by sprawdzić tą Etelke Herzen?
 
Hakon jest offline  
Stary 25-11-2017, 10:54   #608
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Pobyt w Delberz Axel mógł określić dwoma słowami - słodkie lenistwo.
Oczywiście nie do końca była to prawda. Miał na głowie barkę, której nie tylko trzeba było pilnować, ale i o nią zadbać. Nie do wiary, ile pracy trzeba było włożyć w to, by łódź nie zarosła brudem, chociaż Syrenka nic nie robiła, tylko stała w porcie. No ale dzięki temu Axel poznał barkę od stóp do głów, czyli od zęzy po top masztu.
Wałęsając się po nabrzeżu i odwiedzając sąsiadów rozwinął swe 'żeglarskie' słownictwo (i odróżniać bakburtę od sterburty), tudzież podniósł teoretyczną wiedzę na temat żeglugi śródlądowej, ze szczególnym uwzględnieniem miejsc, gdzie dają dobre piwo i panienki dobrze dają.
Przepędził paru włóczęgów, co zamierzali skorzystać z darmowego noclegu, odrzucił parę ofert sprzedania (od ręki, bez formalności) Syrenki wraz z ładunkiem.

Gdy kompani pojawili się na pokładzie barki, mógł śmiało zacytować słowa znanej marynarskiej śpiewki:
"Gotowe łodzie i wszystko jest klar..."

- Najpierw sprzedajmy ładunek, a potem możemy płynąć, gdzie zachcesz - odparł na pytanie Wolfganga.
 
Kerm jest offline  
Stary 25-11-2017, 11:25   #609
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację

- Wełnę to najlepiej w Altdorfie sprzedać teraz. Przynajmniej tak słyszałem. Mam nadzieję, że to po drodze do tej całej Etelki - Lothar dzięki pomocy Wolfganga zdołał wkręcić się w środowisko kupieckie i coś niecoś już wiedział. Nie miał też problemu z pomocą magowi - w końcu wypadało się zrewanżować.
- Może już o nas zapomnieli - dodał ciszej, gdy przypomniał sobie, czemu opuścili Altdorf w takim pośpiechu.

Tak czy inaczej, cieszył się że opuszczają już to senne miasteczko. Co prawda wiele się dowiedział i w ogóle, ale nie dało się ukryć, że na dłuższą metę siedzenie w jednym miejscu może się człowiekowi znudzić. Przynajmniej jemu się znudziło, dlatego z ulgą wchodził na pokład barki. A gdy zabudowania Delberz powoli przesuwały się w tył, stanął na dziobie, patrząc w przyszłość, dosłownie i w przenośni. A poza tym uznał, że jako że na żeglowaniu się nie zna za bardzo nadal, to przynajmniej stanie "na oku" i będzie pilnował, by w nic nie uderzyli, bo byłoby głupio rozbić się na podwodnym głazie godzinę drogi od Delberz.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 25-11-2017, 14:31   #610
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Ostatniego okresu czasu spędzonego na naukach u Mistrza Grossa z Delberz Bernhardt Zingger nie nazwałby wakacjami. Nie dosypiał, nie dojadał, tylko słuchał, notował, modlił się, pytał i czytał. A później Mistrz Yann kazał mu zrobić tamto czy siamto "na mieście", z czego nie wszystko okazywało się legalne.

- Nieważne - powtarzał sobie Berni. - Ważne, że przyswajam tyle wiedzy, co przez cały rok w Talabheim mi się nie udało. Sukces jest miarą ilości powtórzeń...

Młody kleryk uczył się podstaw wiary z perspektywy kogoś kto wie czemu mają służyć. Czuł, że rodzi się w nim ukryta moc, której do tej pory nie znał. Powoli rozeznawał się w niuansach tajemnego kręgu Ranalda. Poznawał jego inne, głębsze oblicze. Człowieka, który oszukał boginię i sam został bóstwem. Wszystko to fascynowało młodego człowieka i sprawiało, że chciał więcej.

Dlatego gdy okres terminu się skończył nie krył swego rozczarowania, które Yann Gross natychmiast wychwycił.

- Głowa do góry, Panie Zingger. Nauka bez praktyki istnieć nie może. Tyle co wiesz, trzeba wypróbować, wyważyć, poznać, najlepiej na szlaku. Dlatego potraktuj nasze spotkanie jako jedną z pierwszych lekcji wiary na krętej drodze życia. Na pamiątkę zaś dam Ci ten ciekawy...eee... można rzec modlitewnik - to mówiąc wręczył młodemu szachrajowi książkę zapisaną starannym maczkiem.

- "Żywoty Przeświętych Hultajów?"
- odcyfrował z zaskoczeniem Bern.

- A juści. Taki mały przewodnik, tudzież leskykon po postaciach znanych, może lekko niesławnych kapłanów naszego kultu. Ludzi nietuzinkowych. Wielkich jednym słowem. Zapamiętaj, że nie musisz uczyć się tylko od ludzi żyjących. Twoimi nauczycielami mogą być wielcy z lat dawnych, którzy mądrość swą przelali do ksiąg. Dlatego "Żywoty..." polecam Ci ku pilnej lekturze. Nie zniszcz księgi, jak przeczytasz i zrozumiesz, oddaj komuś godnemu albo jak wrócisz do Delberz to zwróć. A teraz pozwól niechże Cię uściskam. Aha i jeszcze jeden prezencik. Komplet kości. Ma wartość sentymentalną. Są koszerne, uczciwe, ale to symbol, że trzeba chwytać chwile. Jak mawiał mój mentor: "Łap chwile za jajca, inaczej frajdy nie będzie" czy jakoś tak.



***

Po powrocie na "Syrenkę" Zingger uściskał kompanów jak dawno nie widzianych braci. Zamustrował się pod pokładem.

Przyznał rację Wolfgangowi co do podróży do Grissenwaldu.

- Trzeba sprawdzić ten trop. Diabelskie nasienie nie ginie zbyt łatwo. Tym bardziej kobieta. A przy okazji rzecznej podróży możemy trochę pohandlować.


Stanął ze sterami i poddawał się ostrzeżeniom Lothara, który puszył się na dziobie i wypatrywał wodnych niebezpieczeństw.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 25-11-2017 o 14:37.
kymil jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172