|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
18-01-2018, 22:31 | #751 |
Reputacja: 1 |
|
19-01-2018, 16:14 | #752 |
Reputacja: 1 |
|
20-01-2018, 20:12 | #753 |
Reputacja: 1 | Bernhardt nie zwykł ganiać ciemną nocą po deszczu w samych gaciach. No, chyba że był pijany. To co innego. Wszak młokosem będąc nie takie krotochwile były jego udziałem. Jednakże tej nocy Mości Zingger był trzeźwy jak pies. I wściekły jak byk. - Ty skurwielu ponury! Złamasie niewydarzony! Mnie będziesz wytykał?! - zawrzasnął gdy obwieś minął go, obcesowo przy tym traktując rodowy oręż herbu Zingger. - Złapię i obwieszę na słupie ogłoszeniowym! Tymi rękami! Zebrał się w sobie. Są rzeczy, których łatwo się nie wybacza. Zacisnął zatem zęby i pobiegł w ślady Mayera. "Na niego zawsze można liczyć. Solidny chłop. Do bitki i do wypitki" - uznał Zingger. Na dworze zgodnie z przewidywaniami szalała ulewa i biły błyskawice. - Raz kozie na wozie, jak mawiał święty Ancymon, zatem graj muzyko - zacytował "Księgę hultajów" akolita Ranalda i pobiegł za tajemniczym nieznajomym. |
21-01-2018, 20:50 | #754 |
Reputacja: 1 | - Nie fiem kto to był... Jak go słapiecie, to siem dofiemy - odpowiedział Kugelschreiber i czym prędzej wycofał się do swojego gabinetu. Wolfgang i Lothar wybiegli na zewnątrz. Przez moment nic nie widzieli, oślepieni błyskawicami, a strugi deszczu zalewały im twarze [na Wolfgangu nie robiło to żadnego wrażenia i pozostawał całkiem suchy]. Odbiegli kawałek od domu, niemal pod samo ogrodzenie skąd można było obserwować, co dzieje się na dachu. Axel i Bernhardt natomiast skierowali się dokładnie tam, gdzie przed chwilą uciekł mężczyzna. Ku drabinie wiodącej na dach. Klapa pozostała otwarta i do wnętrza wlewały się przez nią strugi deszczu. Niesiony urażonym honorem rodzinnym Zingger pierwszy wspiął się po mokrych, śliskich szczeblach na górę. Gdy wychylił głowę, właśnie błysnęło po raz kolejny. Zobaczył intruza jak biegnie po śliskich deskach platformy, tuż obok masztu. Axel również wszedł na platformę i obaj z Bernhardtem ruszyli w pościg. Stojący na dole Lothar i magister Techler doskonale widzieli co dzieje się na dachu. Po niebie przetoczył się grzmot i niemal w tej samej chwili błysnęło. Huk był ogłuszający - piorun uderzył dokładnie w drut znajdujący się na szczycie masztu i w kaskadzie iskier spłynął po poskręcanych przewodach w dół. Uciekający miał nie lada pecha, bo w chwili uderzenia znajdował się dokładnie pod masztem. Wyładowanie przepłynęło przez niego i powędrowało dalej po instalacji, znikając w domu. Dwaj awanturnicy ścigający mężczyznę, w chwili uderzenia błyskawicy poczuli mrowienie w stopach, a wokół ich butów wesoło zatańczyły iskierki. Następujący potem grzmot nieco ich ogłuszył... Natomiast trafiony błyskawicą człowiek pięknym, równym łukiem przeleciał z dachu w dół, lądując parę kroków od muru. Był nieco zwęglony, a wszędzie po jego dymiącym ciele i ubraniu wędrowały niewielkie błękitne wyładowania. |
21-01-2018, 22:43 | #755 |
Administrator Reputacja: 1 | Axel przez moment wpatrywał się w maszt, potrząsając głową, by pozbyć się szumu w uszach. Po chwili potrzebnej na dojście do siebie obrócił się na pięcie i ruszył z powrotem na dół. Pioruny widywał, nie raz i nie dwa, ale nigdy nie był tak blisko uderzającej błyskawicy i zdecydowanie nie było to przyjemne odczucie. Co prawda piorun załatwił sprawę i wyeliminował intruza, ale Axel nie zamierzał ryzykować. A nuż kolejny piorun nie trafi w drut, a troszkę obok? Pozostawała jeszcze jedna kwestia... Axel by się założył, że piorun powędrował dalej w dół, do środka domu. Normalni ludzie bali sie piorunów, a wyglądało na to, że Kugelschreiber nie... - Piorun go trafił i poleciał na dół - oznajmił, gdy znalazł się ponownie pod dachem. |
22-01-2018, 14:20 | #756 |
Reputacja: 1 | Bernhardt w milczeniu wpatrywał się w zwęglone zwłoki obwiesia. Deszcz dopełnił dzieła dosłownie wypłukując resztki hultaja. - No i pierdut - skwitował wreszcie Zingger. - Masz nauczkę. Chociaż ta nauka poszła w las, czy jakoś tak. Wracajmy zatem do Mistrza Kugelshreibera. Ale zerknąłbym później na fanty tego szubrawcy, zanim żebracy rozkradną to i owo. Czym prędzej pospieszył za Axelem do suchego domu. Będąc przemoczony do suchej nitki przed ponownym wyjściem na ulewę postanowił się całkowicie ubrać. |
22-01-2018, 14:53 | #757 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Hakon : 23-01-2018 o 07:46. |
22-01-2018, 20:05 | #758 |
Reputacja: 1 |
|
22-01-2018, 23:13 | #759 |
Reputacja: 1 | 21 Sigmarzeit 2513 Wolfgang podszedł do ciała i wziął się za jego obszukiwanie. Nie uwzględnił przy tym faktu, że w ciele porażonego nieszczęśnika wciąż znajdują się statyczne ładunki. Gdy dotknął włamywacza, iskra przeskoczyła po ręce i dotkliwie poraziła maga. Tak, że aż włosy na głowie stanęły mu dęba. I gdy trup był już zupełnie rozładowany, Magister przepatrzył jego kieszenie. Poza sztyletem nic nie znalazł. Nieboszczyk najwidoczniej nie wziął na akcję nic, co pozwoliłoby go zidentyfikować. - Zajtra oddamene go strażnikom - oświadczył niziołek chwilę potem, gdy trup znalazł się wewnątrz domu, ułożony na kawałku płachty, tak żeby nie pobrudzić dywanu i parkietu. Kugelschreiber był nieco zniecierpliwiony i niezadowolony z faktu, że przerwano mu eksperyment. Oczywiście nie wiedział kim był intruz. Z jego niespójnej relacji wynikało, że włamywacz dosłownie wpadł na Kugelschreibera podczas jego nocnych badań nad elektrycznością. Najwidoczniej intruz nie spodziewał się, że w czasie burzy i podczas tak późnej pory ktoś będzie czuwał. A resztę bohaterowie znali. - Fracam do pracy... - zakończył „geniusz“, który aż podskoczył, gdy kolejna błyskawica rozdarła nieboskłon. Awanturnicy obudzili się, gdy do ich nozdrzy dotarł zapach smażonego bekonu i jajek. To niziołek przygotowywał śniadanie, które chwilę potem zjedli w jadalni na parterze. Trup nadal leżał na kocyku w przedpokoju, a Kugelschreiber bełkotał o wielce znaczących wynikach nocnych doświadczeń. Oczywiście Pepik, kręcący się wokół stołu co jakiś czas popukiwał się w czoło lub wywracał oczami. - Teras chyba czas, szebyście sopaczyli czym siem sajmuje - po śniadaniu gospodarz zaprosił awanturników na pokaz swoich wynalazków. Rozpoczęli wędrówkę po spaczonym świecie wyobraźni Kugelschreibera. - Oto Kugelmatycny Skubac Kurcont - wynalazca zaprezentował ramę, na której zamontowany był skórzany pas transmisyjny, poruszany za pomocą pedałów. Równocześnie z pasem poruszał się skomplikowany układ trybów i przekładni, do którego zamontowane były dwa ramiona, zakończone szczypcami. Na żądanie Kugelschreibera Pepik przyniósł kurczaka, którego wynalazca położył na taśmie. Zaczął kręcić pedałami i maszyna ze zgrzytem zaczęła się poruszać. Kurczak jechał po taśmie, a szczypce wyrywały z niego pióra, które latały wszędzie dookoła. Gdy kura spadła z pasa, była oskubana zaledwie w połowie. Kugelschreiber kichnął i starł z twarzy puch. - Wymaga dopracofania... - A to jest Kugelmatycny Skubac Indykuf - maszyna była niemal identyczna, ale o połowę większa. Pepik nie przyniósł indyka, bo akurat nie miał na stanie. Kugelschreiber mruknął coś o cholernym drobiu. - Przejćmy dalej... - To musicie sopaczyć - w kącie stała beczka na kółkach, do której zamocowane były tłoki i węże. - Kugelmatycna Ruchoma Gaśnica. Pompuje siem tutaj... - wskazał na dźwignię, którą musiały obsługiwać dwie osoby i na Lothara oraz Axela. - Wonsz ceba skierofać na ogień, ale nie ma ognia... Pepik mosze zapalisz ogień... Nie? Trudno... - Bernhardt skierował wąż na ścianę, a Lothar i Axel pompowali. Po chwili pompa zabulgotała i z końcówki węża poleciał strumień cuchnącego płynu, który rozlał się tłustą plamą na ścianie, przy okazji ochlapując wszystkich uczestników pokazu. - To siem spiesze... - Wymyśliłem to niedafno. Kugelmatycna Pochfa Szypkiego Wyciongnięcia - wynalazca podniósł ze stołu pochwę od miecza, z wyraźnym zgrubieniem na dole. Wykombinował skądś pasujący do niej miecz i wcisnął go do wnętrza. Coś kliknęło, a po chwili, gdy Kugelschreiber nacisnął znajdujący się na górnym obwodzie pochwy przycisk, miecz wyleciał wypchnięty sprężyną, wynalazca nie zdążył go chwycić i oręż walnął w ścianę, odłupując kawałek tynku. - Sprenszyna troche za mocna... - Ten wynalasek pszyszedł mi do głofy podczas kompieli - Kugelschreiber prezentował szeroki skórzany pasek, z wszytym okrągłym, szklanym okienkiem i dołączoną półmetrową rurką, która sterczała w górę. Założył to na twarz tak, że widział przez szybkę, a usta i nos miał zasłonięte skórzanym materiałem. Oddychanie umożliwiała rurka. Wsadził głowę do wiadra z wodą. - Kugelmatycny Aparatus do Ottychania pot Fodą. Ciała całkiem nieśle... - Te cudofne maszyny to Kugelmatycne Stucne Skrzydła - mimo deszczu i wiatru byli na dachu, gdzie Kugelschreiber prezentował swój kolejny wynalazek. Płachty skóry rozpięte na szerokich stelażach, do których przytwierdzone były też pełniące funkcję uprzęży, pasy. - Tym moszna latać... Zbliżał się wieczór. Na podziwianiu wynalazków awanturnicy spędzili cały dzień. Kugelschreiber zachęcał ich do skorzystania ze swoich urządzeń i wypróbowania ich w terenie. - Dopsze by było, gdybyście pszeprofadzili próby terenofe. Ufagi co do działania moich wynalaskuf barco mile fidziane... Ostatnio edytowane przez xeper : 22-01-2018 o 23:20. |
23-01-2018, 09:11 | #760 |
Reputacja: 1 |
|