Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-08-2017, 16:45   #91
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Schierke podjechał nieco bliżej i rzekł ostrożnie:

- Ty pewnie jesteś Matołow - rzekł ostrożnie, wyczekując reakcji strażnika. - Przychodzę tutaj w sprawie Ady, zielarki ze wsi… W sprawie hemoroidów - dokończył, czując się głupio.

Zatem skok na posiadłość zaczynał się hemoroidami.

- Matołow skończył zmianę niedawno. Teraz śpi. Hemoroidy? Ha! Będzie ubaw! Tyle siedzenia na dupie, to jasne, że się narobił bólu dupy. Będzie ubaw! - zanosił się śmiechem strażnik. Po chwili jednak przybrał poważniejszy wyraz twarzy. - Dwóch uzbrojonych mężczyzn i dość niepokojącego wyglądu krasnolud, nie wyglądają mi na chłopców na posyłki od zielarki. Kim jesteście?

Schierke zaklął w duchu. Możliwe, że zielarka miała stare informacje. Albo on zbyt wcześnie zdradził się ze swoim zamiarem odwiedzenia strażnika. Pewnie i to, i to.

- Jesteśmy podróżnikami - odparł, co w sumie nie było tak dalekie od prawdy. - Podróżowaliśmy na wschód, do Birkeweise, aby zarobić nieco grosza. Postanowiliśmy zatrzymać się opodal i usłyszeliśmy, że graf szuka rodowej zguby. Być może grafowi przydałaby się dodatkowa para rąk do pracy… Lub miecz. Zahaczyliśmy o wioskę parę stai stąd. Zielarka rzekła, że mam dostarczyć parę rzeczy Matołowowi do rąk własnych, medykamenta jakieś. I informacje, jak korzystać. Nie śmiejcie się, panie, choroba każdego dopaść może. Chciałbym wejść i doręczyć.

Po czym sięgnął do torby i wyciągnął pakunek z tytoniem do palenia i zakupionym w Verborgen węgielkiem, a potem pomachał nimi przez chwilę przed strażnicą.

- Rodowej zguby? Ha! Coż to za bzdury? A Matołowa wam mogę zawołać, tylko mi potem od razu zawracajcie i wracajcie do Birkeweise, bo to południową drogą od tej ruiny między Salkalten i Verborgen się jedzie. Ech, panowie! Już wołam Matołowa.

Schierke rzucił wymowne spojrzenia w stronę Atanaja i Jana, czekając, aż strażnik wyjdzie. Starając się nie wypaść ze swojej roli, czekał na rozwój wydarzeń.
 
Santorine jest offline  
Stary 30-08-2017, 15:37   #92
 
Goel's Avatar
 
Reputacja: 1 Goel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputację
"Brak" Matołowa i nierozpoznanie hasła przez strażnika przy bramie było zaskoczeniem również dla Atanaja. Po prawdzie, liczył na spotkanie twarzą w twarz z Matołowem i dogadanie się (imię wszak wskazywało na kislevskie korzenie). Niedoinformowanie strażników o poszukiwaniach grafa można było jeszcze złożyć na karb potrzeby znalezienia lepszych najemnych niźli miejscowi, ale już wezwanie do zawracania spod bram brzmiało co najmniej dziwnie. O co tu chodziło? Czy Matołow rzeczywiście będzie skory pomóc w nie do końca cnych planach Franza? Wychwyciwszy spojrzenie Franza, Atanaj wzruszył ramionami robiąc przy tym zakłopotaną minę.

- Chuolera wie, co tu siem wyprawia, gieroj ... Jak to muoj, z Kjesleva malczik, to i szansa jest siem ugadać. Adoczka by mnie nie wystawiła przeca ... znaczi nas, nu! Obaczym co ten ljebiega powie.


Czekał wraz z Franzem na powrót pierwszego strażnika bądź Matołowa. Tym czasem przyglądał się dworkowi i ogrodzeniu, baczący aby jakiejś dziury bądź osłabienia w "palisadzie" nie przegapić. A gdyby pytali, ot na pole spogląda, bo z koniarzy jego ród wywodzi się i byle ścierwa jego zacny rumak żreć nie będzie!
 
Goel jest offline  
Stary 03-09-2017, 18:41   #93
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Atanaj wypatrywał z daleka dziur w ogrodzeniu, jednak nic mu się w oczy nie rzuciło. Z frontu na pewno wszystko było sprawdzane, może od tylca coś się znajdzie? Pewnie też nie, skoro tyle straży Dignam zatrudniał. W międzyczasie Franz czekał na Matołowa. W końcu ze stróżówki wyszedł zaspany mężczyzna z odciśniętym szwem poduszki na twarzy. Zbliżył się do trójki konnych, ziewając szeroko, ukazując całkiem czyste zęby.

- Słyszałem, że chcieliście czegoś od mojej niezbyt skromnej osoby. - Spiorunował grupkę wzrokiem, co wyglądało nieco zabawnie, patrząc na to, że jego głowa znajdowała się na wysokości ich kolan. - Co to za pomysł z żylakami dupska? Ha?!

Oddalił się powolnym krokiem nieco od budynku i przybrał wyzywającą pozę.

- Może zejdziecie z tych pieprzonych koni i powiecie, o co wam, do cholery, chodzi?

Schierke zeskoczył ze swojego starego konia, po czym rzekł do strażnika, odpowiednio zniżając głos, żeby nie słyszeli ich tamci ze strażnicy.

- Twoi koledzy, zdaje się, przesłyszeli się. Wiem od Ady, zielarki, o hemoroidach. Nie twoich - zaczął najemnik, recytując z pamięci frazę, którą wcześniej przekazała mu zielarka. Całe to powtarzanie gadki o żylakach sprawiało, że czuł się jak idiota.

Atanaj poszedł za przykładem Franza i również zsiadł z konia. Podprowadził konia za uzdę idąc ku Matołowowi. Gdy Shierke skończył mówić:
- Tu szto ty, gaspadin Matałow? Szto my nje duraki, by hjemoroid tjebja naznaczit!
Ungoł był ciekawy, czy strażnik z Kisleva miał jedynie nazwisko, czy może korzenie (choć gospodarskie, tfu!) miał zapuszczone w dawnym królestwie Ungołów.

- Ungoł... - warknął pod nosem strażnik, przyglądając się Atanajowi. - Ze swojej jurty wylazłeś, ungołski psie?! Przynajmniej się pod nogami prawych Gospodarów nie plączesz, tfa!

Franz dostrzegł kątem oka, że Wędeczka zeskakuje z konia, a jego dłoń sięga w niepojętą i niezgłębioną toń płaszcza, gdzie trzyma kuszę pistoletową. Nic jeszcze jednak nie zrobił.

- Na bok to, na bok. Ada… Też kurwa! Miała nikomu nie mówić, cholera. Sucz pieprzona! Ile wiecie? Ile?! - ryknął i zamilknął od razu, gdy ze stróżówki dobiegło: “Wszystko dobrze?!”. - Tak, kurwa, dobrze! - odkrzyknął Matołow i zwrócił się już normalnie do Franza: - Czego chcecie?

Mężczyzna był nieco zaczerwieniony na twarzy, widocznie skonfundowany i wściekły.

Atanaj przez kilka lat był w niewoli - umiał więc uśmiechać się nawet, gdy pluto mu w twarz. Co prawda, nie podobało mu się gdy kobiety, które odwiedzał, obrażano - ale też nie miał pewności, czy i Adda z Matołowem nie spółkuje co jakiś czas. Wiedział jednak, że nie Matołow z plucie na Ungołów zapłaci - może i głową? Czas pokaże. Póki co jednak westchnął teatralnie i rozłożył ręce w geście zakłopotania i przeprosin.

O co tak naprawdę z hemoroidami chodziło i dlaczego mężczyzna tak zareagował, Franz mógł się tylko domyślać. Nie zamierzał jednak wnikać w sprawę, skoro rzecz zdawała się przysparzać człowiekowi tyle problemów. Póki co, szło jak po grudzie - jakieś persony skojarzyły Matołowowa z hemoroidami, więc był wściekły, o cokolwiek mu chodziło. Zdawało się, że ich szanse na bezbolesne dostanie się topniały w zastraszającym tempie.

- Potrzebuję wejść na dwór i dostałem informację, że możesz znać drogę - rzekł Schierke powoli, wyczekując reakcji strażnika. - Czy jesteś tym, którego szukam?

- Pierdolę… Wiedziałem, że należy pocierpieć. Kurwa! Czego chcesz z dworu?

- Paru rzeczy - Schierke starał się, żeby nie okazać po sobie rozluźnienia, które pewnie było zbyt wczesne. - Po pierwsze, potrzebowałbym wiedzieć, jak dwór wygląda od środka. Mapa byłaby najlepsza, ale wątpię, żeby był czas nakreślić jakiś precyzyjny plan na pergaminie. Po drugie, informacje o paru rzeczach dotyczących dworu. Czasów wart, ilu ludzi na nich jest, kiedy się zmieniają. I więcej, znacznie więcej.

Schierke zrobił pauzę, pozwalając, żeby to wszystko wsiąkło w strażnika.

- To sporo jest, więc tu mi tego nie powiesz. Spotkajmy się gdzieś opodal, dajmy na to, w lesie obok starego wraku. Pogadamy. Dogadamy się. No, co rzekniesz?

- Po co ci te informacje? Zabijać chcesz? Kraść?

- Nie - pokręcił głową najemnik, pamiętając o słowie danym Adzie. - W dworze jest coś, co jest moje, a graf mi tego nie odda. Wejdziemy sobie po cichu, uniesiemy, nikt się nie zorientuje. Bez bólu du…, ekhm, bez problemów.

- Pewnie jest tak twoje, jak mój chuj. Dopóki nikogo nie będziecie mordować, to niechaj będzie. I omijajcie kuchnię! Spotkamy się wieczorem przy tym twoim statku. Słyszałem jeno, że nawiedzony… A, gówno! Wieczorem!

Matołow obrócił się i ruszył do strażnicy, przybierając uśmiech na twarz.

Schierke skinął głową.

- Zahaczymy się opodal - rzekł do Atanaja i Jana, odwracając się.

Franz ponownie wskoczył na konia.

- Będziemy się musieli przygotować - rzekł. - Zanim spotkamy go przy wraku, będziemy przepatrywać, czy przypadkiem nie zabierze ze sobą paru innych. Kto wie, może być i tak, że wieczorem spotkamy zbrojnych i będziemy musieli uciekać.

Plan wydawał się rozwijać we właściwym sobie tempie, jednak ostrożności nie brakowało nigdy. Kto mógł zaręczyć, że przekupnemu strażnikowi nie strzeli do głowy chęć pojmania ich dla nagrody grafa lub ot tak, ku zabawce? Od czasu, kiedy rzeczy potoczyły się nieco innym torem, jaki wytyczyła im Ada, najemnik wolał się mieć na baczności.

Zorganizowanie szybkiego obozu niedaleko dworu było następnym krokiem ich uroczej wycieczki. W miarę czasu, zwiedziłoby się okolicę, żeby ją poznać i pooglądać sobie dworek grafa jeszcze parę razy, z bezpiecznej odległości. Poobserwować ścieżki, które prowadzą do dworu. Schierke nie zamierzał palić ogniska, ani oporządzać się zanadto - im mniej śladów zostawią, tym lepiej.
 
Santorine jest offline  
Stary 11-09-2017, 21:36   #94
 
Nortrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Nortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputację

Krasnolud zdołał tylko przekląć w duchu swoją głupotę. Teraz mieli DUŻY problem, który chował się w wodzie. Stąd podjął szybką, ale rozsądną decyzję, jaką była szybka ucieczka.

- Horst, ruszaj kurwa dupę! - rzucił do stającego jak kołek człowieka, biegnąc w jego stronę. Jeśli ten się nie ruszy to weźmie go za rękę i pociągnie za sobą.

Horst po krzyku krasnoluda opanował się nieco, jednak nie zdążył uciec przed atakiem hydry. Dwie głowy spróbowały go capnąć, jednak przed jedną się uchylił, druga jednak rozharatała mu policzek. Ragnar złapał biedaka pod pachy i odciągnął nieco od stwora. Hydra zaczęła się wynurzać i wychodzić na brzeg, ukazując swój prawdziwy wzrost - dwóch rosłych mężów, stojących sobie na ramionach.


Brenton dopadł swojego wierzchowca i odwrócił się, żeby zorientować się w sytuacji. Furbin, stojący obok, wyjął zza pasa dwa toporki do rzucania i przygotował się do ataku.

- Między drzewa ludziska! Tam będzie mu trudniej! - wrzasnął weteran, ciągle ciągnąc Horsta z dala od wody.

Krasnolud szarpał myśliwym, który jęczał, ale starał się pomagać. Jakimś cudem udało im się ruszyć szybciej niż hydrze i zaczęli biec w stronę kępy drzew. Potwór jednak nie był wiele wolniejszy i znajdował się tuż za nimi, rozpędzając powoli do przerażającego, chybotliwego galopu. W tym czasie Brenton dosiadł konia i mógł zdecydować, co z tą sytuacją zrobić. Furbin przymierzył i rzucił toporem. Ten z hukiem uderzył w łapę bestii, jednak cios nawet jej nie rozproszył - była w pełni skoncentrowana na dorwaniu krwawiącego Horsta.

- Skręcamy! - rzucił do Horsta, skręcając trochę w stronę przeciwną, niż znajdowała się reszta drużyny. Rozpędzający się stwór powinien mieć problem ze skręceniem po rozpędzeniu się.

Ragnar wraz z Horstem odbili w bok, lecz nie dowiedzieli się, czy potwór mógłby skręcić równie skutecznie jak oni. Dwie głowy obróciły się w stronę galopującego w ich stronę Brentona. Bestia wyhamowała i przygotowała się do odparcia szarży, uczącego się rycerza (czy może po takim wyczynie już rycerza?).

Koń Brentona nie był zbyt chętny do spotkania z pięciogłową istotą, która była odeń znacznie większa. Początkowo ruszył w kierunku hydry, jednak pomimo wysiłków Brentona zboczył z kolizyjnego kierunku i minął bestię o jakieś cztery metry. Chwilę potem Brentonowi udało się opanować wierzchowca, zatrzymać go w miejscu i zawrócić. Hydra rozpędzała się, biegnąc w chybotliwym galopie w stronę rycerza. W tym samym momencie Ragnar i ranny myśliwy dotarli do granicy młodnika.

- Młody da radę uciec. Nie ma co głupio z tym walczyć. Wycofajmy się kawałek i zdecydujemy, czy i jak z tym walczyć. - zaproponował Ragnar.

 
__________________
"Alea iacta est." ~ Juliusz Cezar
Nortrom jest offline  
Stary 13-09-2017, 14:03   #95
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Brenton i Ragnar

Mam dosyć uciekania! – warknął Furbin, bolejąc nad stratą jednego z toporków. – Na brodę Grimnira! Za niedługo będę musiał zgolić włosy i farbować ich pozostałości!

Ja natomiast – wtrącił się Horst – stąd spierdalam. Olbrzymy, hydry – potarł przyłożył kawał szmaty do krwawiącej twarzy – i chuj wie co jeszcze! Powodzenia! – zakrzyknął jeszcze i ruszył drogą na północ.

Grupka stała przy drodze, z której najpierw zboczyli, żeby „wypocząć” przy jeziorku. Teraz zziajany nieco Ragnar przyglądał się Furbinowi, który to znów patrzył ze zrozumieniem na plecy Horsta. Brenton trzymał blisko siebie konia, który wciąż był jeszcze roztrzęsiony po spotkaniu hydry. Ich wyprawa na orków faktycznie nie była zbyt owocna. Minęło już sporo czasu, nie dostali się zbyt daleko i stracili już dwójkę towarzyszy. Myśliwy się zwolnił, bogowie tylko wiedzieli co działo się z Kiszą.

Na dodatek od zachodu nadciągały ciemne chmury.



Atanaj i Franz

Kiedy trójka konnych kierowała się na wschód, w stronę pamiętnego wraku, usłyszeli niedaleko jeszcze dworu tętent kopyt po twardej, ubitej ściółce. Wędeczka od razu sięgnął po swoją nieodzowną pistoletową kuszę. Do odgłosów galopujących koni, dołączył częstszy, nieco inny dźwięk. Wtem spomiędzy drzew wyprysnął przerażony dzik, gnając prosto na Wędeczkę. Był jakieś trzydzieści, może czterdzieści metrów od niego.

 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline  
Stary 14-09-2017, 21:05   #96
 
Nortrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Nortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputację

Brenton spojrzał na Fubrina i plecy Horsta.
- Horst przeszliśmy kawał drogi razem. Uratowałem ci dupę przed hydrą. Nie zostawiaj nas teraz. Sam wrócisz? Póki jesteśmy w grupie to żyjemy. Samotnie...możesz nie dojść do miasta. Zdecydujmy wspólnie co dalej. - i tu spojrzał na Fubrina. - Patrzeć musisz na dwa sposoby na sprawę. Co prawda orków nie znaleźliśmy. Jednak za naszą sprawą gigant zabity został. Swój wkład w to mamy. Hydrę też się przetrąci w swoim czasie. Można by dół wykopać, pale zaostrzone szykować. Zamaskować z pomocą Horsta i zwabić bydlę.

Horst nawet się nie odwrócił, jedynie odpowiedział:
- Przeszliśmy, a jakże. A raczej przeuciekaliśmy. Droga bezpieczna, bezpieczniejsza niż wasze towarzystwo!

- Ja to bym siekierką przyciął drzewa, wyciągnął hydrę z wody i obalił na nią. Może być duża, ale być przygniecionym przez kilka drzew to nie w kij dmuchał! Jakby jakoś przeżyła to można zawsze ręcznie dobić, bo i tak się nie ruszy! - zaproponował Ragnar, chcąc zabić gadzinę jak najszybciej, zupełnie przy tym olewając odejście Horsta. - Co myślicie?

- Orkowie - przypomniał poirytowany Furbin.

- Oh, racja! - przypomniał sobie drugi krasnolud. - Hydra nie zając, nie ucieknie. Możemy ją zabić w drodze powrotnej, a orkowie, kurwa ich mać, już mogą. Nie ma to jak spranie zielonego po mordzie przed posiłkiem, takim z zimnym piwem… - rozmarzył się Ragnar, gładząc brodę. - Dobra, najpierw obowiązki! Chcecie iść już, czy jednak odpoczywamy? Mnie tam bez różnicy, ale Młody słabo widzi w nocy, a koń może być już zmęczony. - zauważył.

- Ruszajmy mamy jeszcze parę godzin. - odpowiedział Brenton.

- No to idziemy. Jak szczęście dopisze to jakiś samotny się napatoczy i będzie można go zabić przed snem! - uśmiechnął się weteran.

 
__________________
"Alea iacta est." ~ Juliusz Cezar
Nortrom jest offline  
Stary 19-09-2017, 21:08   #97
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Brenton i Ragnar

Nie minęła godzina od wymarszu, gdy niebo pociemniało, zasnute grubym dywanem chmur. Chwilę później zaczęło padać, a potem z nieba zaczęły spadać niewielkie kawałki lodu. Krajobraz, kiedy jeszcze było go widać, wypłaszczył się i grupa zostawiła za sobą wzgórza i lasy. Zaczęły dominować rozległe polany, jednak oczu nie mogli nacieszyć zbyt długo, bo po głowach zaczął ich bić grad. Dzień okazywał się być najwspanialszym dniem, od czasu ich porwania przez bandę zwierzoludzi. Olbrzym, hydra, grad. Pewnie po kolacji mogła czekać ich sraczka. Jednak myśli o kolacji szybko umknęły – grad z nieprzyjemnego zaczął robić się niebezpieczny.



Atanaj i Franz

Wszystko wydarzyło się bardzo, bardzo szybko. Po pierwsze Atanaj spróbował zmusić konia do zjechania na bok, co złożyło się z rozpaczliwym zeskokiem Wędeczki w dokładnie tę samą stronę. Szczęśliwie Ungołowi udało się opanować swoje zwierzę na tyle, że krasnolud nie został zmiażdżony pod jego kopytami.

W tym samym momencie Franz zeskoczył całkiem zgrabnie ze swojego wierzchowca, nadstawiając włócznię. Gdyby Atanaj i Jan nie byli tak zajęci, z pewnością mogliby potem pochwalić Franza za wyczyn godny akrobatów, ale niestety… Czyn ten zapamięta jedynie sam najemnik oraz uciekający przed czymś dzik.

Włócznię, niczym rasowy pikinier, wbił w ziemię i przygotował do przyjęcia ciężaru dzika. Celował w podgardle, bo na dzikowych czachach połamał się już nie jeden topór. I! Udało się. Włócznia zamieniła się w stertę drzazg, jednak spłoszony, przerażony konik Wędeczki przetrwał i nic mu się nie stało. A i chłopcy chyba upolowali swoją kolację. Tylko czy na pewno?

Tętent kopyt nie ucichł, tylko nasilił się i spomiędzy drzew wyjechało trzech jeźdźców, roześmianych, z których dwójka trzymała kusze, jedna natomiast krótki muszkiet. Postać uzbrojona w broń palną, okazała się być uroczą młodą damą, która opuściła broń, gdy dostrzegła całą scenę. I ryknęła ochrypniętym głosem:

Jebani kłusownicy! Zwierzynę moją kłusują!

Nie wykonała jednak żadnego agresywnego ruchu, natomiast jej towarzysze, zaczęli objeżdżać grupkę z dwóch stron, trzymając kusze w pogotowiu. Na zachodzie zagrzmiało.
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline  
Stary 20-09-2017, 19:27   #98
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację

Franz zeskoczył z konia, mimo wszystko decydując się jednak na włócznię, którą miał przy sobie. Skąd szarżujący dzik wziął się zaraz pod warownią grafa, tego tylko mógł domniemywać. To, co było teraz najważniejsze, to bezpieczeństwo członków ich wesołej drużyny. Potrzebował zarówno Atanaja, jak i nikczemnego wzrostu (a zapewne i nikczemnego w ogóle) pana Wędeczkę, żeby włamać się do dworu i unieść stamtąd obraz (i wszystko inne, co się mogło przykleić do łapy). Los zdawał się jednak rzucać mu pod nogi kłody - raz w postaci odejścia zwiadowcy, dwa, cała scena pod bramą dworu. A teraz dzik.

Zwierzę było chyba zbyt przestraszone, żeby móc zareagować na zeskakującego z konia najemnika i zebrać się na jakikolwiek unik. Schierke, spodziewając się najgorszego, nadstawił włócznię. A potem tylko usłyszał miękki dźwięk drzewca wchodzącego w krtań zwierzęcia, gulgot i trzask łamanego drewna. Sam Schierke przestąpił parę kroków do tyłu za impetem wieprza. Mimowolnie zaklął, kiedy włócznia trzasnęła.

Minęło parę chwil, kiedy dzik przestał wierzgać, Franz podszedł bliżej i wyjął złamaną połowę z grotem. W Salkalten zmieni się drzewiec i znowu będzie się wiercić dziury w brzuchach jak dawniej. Ale jakoś Salkalten wydawało się cholernie odległe. Szczególnie, kiedy usłyszał kawałek o jebanych kłusownikach.

O tym, że kusza była okrutną bronią, Franza nie było przekonywać. Toteż powstrzymał się z natychmiastową retortą, postanowiwszy uprzednio przyjrzeć się jeźdźcom. Dama na koniu trzymała muszkiet tak, jakby potrafiła się nim obchodzić, choć był pewien, że straciłaby sporo animuszu, gdyby tylko wytoczyć bebechy z jej towarzyszy, a ją samą rozdziać i odpowiednio wydupczyć. Piszczałabyś pewnie jak młódka, co jeszcze nie widziała szesnastej wiosny, pomyślał z zajadłością Franz. Nie zamierzał jednak zapominać, kto trzyma muszkiet. Wnioskując ze sposobu wypowiadania się i tego, że powiedziała, że zwierzyna była jej, ona i jej konfratrzy byli zapewne łowczymi na dworze von Dignam. A może i nawet była to sama Rosalin. Schierke nie widział jej wcześniej, więc mógł się zaledwie domyślać. Wyobrażał ją sobie bardziej jako zepsutą przez pieniądze ojczulka damę, nie chłopczycę na koniu.

- Bestia zaatakowała mnie i moich towarzyszy - odrzekł spokojnie, pokazując złamany drzewiec. - Jesteśmy jeno podróżnikami, o pani. Dajcie nam przejść, podróżowaliśmy opodal. Dzik należy do was.

Był gotowy sprzedać jej tę samą historyjkę, którą poczęstował straż, jednak jeśli rzeczywiście była to córka von Dignam, to mogła się nie okazać tak naiwna, jak byle ciecie ze stróżówki. Schierke wolał dmuchać na zimne - część planu z przekabaceniem strażnika powiodła się, nie potrzebowali już niczego innego ponad tyle, by po prostu wejść na dwór i zrobić robotę. Nadchodząca burza i, Ranald da, deszczowe dni miały zatrzeć ślady trzech wagabundów. Nie potrzebowali dodatkowych kłopotów.
 
Santorine jest offline  
Stary 25-09-2017, 18:31   #99
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Brenton i Ragnar

Trójka mężczyzn spojrzała na siebie i wymieniwszy tylko kilka słów zabrała się do pracy. Poszukiwania materiałów długo nie trwały, dwójka krasnoludów szybko nazbierała naręcze potrzebnych gałęzi. Niestety okazało się, że nikt nie posiada żadnych sznurków czy liny, którą dałoby się to wszystko powiązać. Jednak Brenton wyciągnął z dna sakw stare, zniszczone ubranie, które nadało się do tego celu, a wszyscy dołożyli do konstrukcji swoje koce, które także potrafiły całkiem dobrze powstrzymać tłukące po głowach kawałki lodu. Wkrótce posiniaczeni lekko, jednak bez poważnych obrażeń, stłoczyli się pod prowizoryczną tarczą, chroniącą przed ciosami bogów, przytulając się do konia, którego także objęli swoją ochroną.

Grad tłukł przez długi, długi czas, jednak przy całkowicie zasnutym przez chmury niebie, ciężko określić ile dokładnie czasu stracili. Do tego pogoda nadal była mocno nieprzyjazna – lało jak z cebra i dodatkowo przeradzało się to wszystko w wielką burzę. Wiatr wzmógł się, błyskawice przeskakiwały między chmurami i uderzały w ziemię.

Wtedy to, kiedy humory wszystkich zaczynały przypominać niebo ponad ich głowami, pojawił się płomyk nadziei. Od północy zbliżało się jakieś światełko, które po chwili zamieniło się w trzy powozy, wyglądające na kupieckie.

A wy co tak tu mokniecie?! – zakrzyknął z kozła okutany w skórzany płaszcz woźnica z wielkim kapeluszem na głowie. – Na południe jedziecie? Jak żeście nie bandyci, a po niskości dwóch z was wnioskuję, że raczej nie, to możecie się z nami zabrać, przynajmniej pod wozem was przenocuję. Chętniście?!



Atanaj i Franz

Atanaj uspokajał jeszcze konia, Wędeczka zbierał się na nogi, gdy urocza młoda dama, o niezbyt uroczym głosie i manierach spojrzała prosto w oczy Franza. Ten poczuł się nieco zawstydzony i onieśmielony. Niecodzienne uczucia jak na niego.

Po co mi to truchło?! Bierzcie je, dziś będziecie żyli! Tomas, Varl – jedziemy!

I myśliwi pojechali w stronę, z której nadjechali uprzednio Franz, Atanaj i Jan. Nieco ogłupiali, szczególnie zapatrzony w łono damulki Ungoł, zostali niemi w lesie z martwym dzikiem. Z zachodu nadciągała jakaś upiorna burza, powoli zrywał się wiatr.
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline  
Stary 25-09-2017, 20:14   #100
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Schierke poczekał parę chwil, wciąż nieco zdumiony dzikiem, kobietą z niezłymi… No, tymi. Oczami. Zadał sobie także trud by zapamiętać imiona dwóch łowczych - z czasem mogły się przydać, kiedy przyjdzie do wypytywania przekupnego strażnika. Truchło dzika szkoda było zostawić na zmarnotrawienie, więc ułożył go na konia.

- Znajcie pańską łaskę, chłopcy, żyjemy - sarknął, wsiadając. - Jeśli nie mylę się, ta szalona suka, którą właśnie widzieliśmy, to nie kto inny jak Rosalin, córeczka pana tego dworu. Przyznam, wyobrażałem sobie ją nieco inaczej, ale życie prawi niespodzianki. Zupełnie jak wtedy, kiedy mnie rozprawiczyła ciotka, co zawitała do naszej wsi. Tereny wokół należą do grafa. Wnioskuję zatem, że skoro gadała, że zwierzyna jest jej, mogła to być właśnie ona.

Co prawda w pierwszym odruchu chciał pociągnąć dalej do szałasów i przygotować tam obozowisko, jednak zbliżająca się burza kazała mu się zastanowić dwa razy. Rozklekotane szałasy obok nawiedzonego okrętu nie stanowiły żadnego okrycia dla nich, a co dopiero dla koni. Sam nie miał pojęcia o skleceniu czegokolwiek mocniejszego niż czegoś, co mogłaby porwać wichura. Verborgen natomiast było o rzut kamieniem, na koniach przyjadą natychmiast. Miejscowy karczmarz zapewne ucieszyłby się z dziczyzny.

- Zawróćmy do Verborgen -
rzekł Schierke. - Musimy przeczekać burzę. Jeśli będzie trwać aż do umówionego czasu, strażnik byłby głupcem, gdyby wyszedł nam na spotkanie. Wrócimy, kiedy minie.

Poczekał jeszcze chwilę, by wysłuchać swoich kompanów. Później będzie dość czasu, by podjechać ponownie pod dworek i rozbić obóz przy wraku.
 
Santorine jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:00.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172