Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-06-2018, 18:23   #191
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Franz podszedł nieco bliżej i zamachnął się na Śniętego. Pierwszy sierpowy poszedł w czerep, drugi w brzuch. Nasyciwszy swoją żądzę krwi, najemnik rzekł:

- Jeden był za Ragnara, a drugi za narysowanie wyjątkowo szpetnej podobizny mego oblicza. Piękniejszy wszakże jestem.

Po czym kontynuował:

- Jeśli zaczniesz wrzeszczeć, wbiję ci to pod żebro – Franz zaprezentował sztylet wyciągnięty zza pasa. - Jak spróbujesz uciekać, podobnież.

- Przedstawiłbym się – Franz skłonił się – ale przecież mnie znasz. Tedy nadstawiłbym uszu, jakbym był tobą, bo to, co powiesz za chwilę zadecyduje, czy wyjdziesz stąd żywy, czy zamienisz się w trupa w rynsztoku, he.

- Rzecz pierwsza primo: kto rysuje te bohomazy i gdzie ten szacowny jegomość się znajduje? - Franz dał znak najemnemu zbirowi, żeby odkneblował Śniętego.

- Nie ma co bić, nie ma co bić. Ani mordować - jęczał Śnięty, chociaż wyglądał na w miarę spokojnego, jak na sytuację, w której się znalazł. Widać nie był to pierwszy raz. - Ja tylko mam za zadanie dostarczać wasze gęby i mówić o nagrodzie. Mam za to parę groszy. Niejaki Czopek mieszka w… - parsknął i skrzywił się z bólu - w Stulejkowej Jamie. To na zachód od Dunkelpfad, a raczej jego ruin. U podnóża gór. Proponuję mnie nie zabijać. Jak zginę, Czopek się dowie, że coś jest na rzeczy. A jak zostawisz przy życiu, to masz moje słowo, że się nie dowie.

Zgadzało się to z wiedzą Franza, więc najwyraźniej zdobyte przez niego wcześniej informacje były prawdziwe, a Śnięty nie kłamał.

- Potrzebuję dokładniejszych informacji - Franz prychnął. - Podnóże gór, wystaw se, to całkiem spory połać ziemi. Skąd ja niby mam wiedzieć, gdzie dokładnie jest ta jego nora?

Po chwili zastanowienia, dodał także:

- Ach, i wreszcie: może mi rzekniesz, czemu zawdzięczam zaszczyt rozsyłania za mną listów gończych? Ten smród ciągnie się już przez jakiś czas. O co w tym wszystkim chodzi, gadał ci ten twój pan?

- Jak masz mapę, to ci zaznaczę. I nie wiem czemu ktoś chce twojej głowy… i tych innych, ale sto za łeb to cena całkiem przyjemna. Samego zainteresowanego widziałem tylko raz, jakiś taki podejrzany typ. Cuchnął strasznie, dlatego kontaktuje się ze mną posłańcem. Też typ podejrzany, chłopak czy dziewczyna, nie wiem, jakieś takie to obojnakie. Się Jane nazywa. Plotek o tym, za co chcą waszych głów jest wiele. Że coś ukradliście. Że kogoś zabiliście. Że donieśliście na kogoś ważnego. Chuj tam wie. Ta Stulejkowa Jama ma jakichś… tuzin mieszkańców, tak sądzę. Ale spotkałem tylko Czopka, tego Jane i jakiegoś owłosionego brudasa, który się przede mną od razu schował. Portrety przynosi mi ta Jane. Czy ten.

Franz chodził tam i z powrotem, przez cały czas wypowiedzi Śniętego.

- Jane – Franz przystanął, zainteresowany. - Zechciej no opisać mi nieco dokładniej tego Jane. Tego wzrostu, no? - Franz nakreślił sztyletem linię nad podłogą. - Włosy blond, czy może rude, a? Gdzie on ci te wieści dostarcza i kiedy miało być następne spotkanie?

- Oprócz krasnoluda i mnie, na kogo jeszcze rozsyłałeś listy gończe?

- Taki niewysoki, może tak ci do ramienia będzie sięgać. Może nawet nie. Włosy brudne, może blond, cholera wie. Wpada tu na chwilę, daje mi pieniądze i tubę z kartami i zwiewa. Jakoś raz na dwa tygodnie się pojawia, ostatnio tydzień temu był. A na plakatach był jeszcze elf, już nie ma. I niejaki Ulli, o niesamowicie pompatycznej mordzie.*

- Zaznaczysz mi to twoje miejsce na mapie - rzekł Franz. - Jak kłamiesz, to wrócę i… Ha, może powiem, że nie opłaci ci się kłamstwo, Śnięty. Rozumiesz?

- Rzecz następna - ciągnął Franz - Spalisz te gówniane listy gończe i rozpuścisz plotki, że zaszła pomyłka. Że nikt nie zapłaci złamanego szeląga za zarżnięcie tych typów na kartach, rozumiesz? Znajdziesz ludzi, którym dałeś te papiery i powiesz, żeby sobie odpuścili. Ta fala zabójców ma się skończyć. Jeśli w przeciągu tygodnia zobaczę w mieście pergamin z moją podobizną, z twojej czaszki se zrobię kufel.

- Jasne, że zaznaczę. A co do twojej drugiej… prośby, to… Cóż. Jeżeli rozpuszczę te plotki, to zabiją mnie ludzie Czopka. Mogę to zrobić, ale musiałbyś… Nie, że musiałbyś, oczywiście, ale mógłbyś pomyśleć nad ofiarowaniem mi złotej monety, żebym po rozpuszczeniu tych pogłosek i zebraniu i zniszczeniu tych plakatów, mógł wsadzić swoje rude dupsko na statek i spierdolić na zachód, do Nordlandu.

Franz wyjął z sakwy jedną złotą monetę, uważnie obserwując ruchy oprycha, który trzymał Śniętego. I pokazał ją blisko Śniętemu.

- Dostaniesz złoto, jak potrzebujesz - rzekł Franz. - Ale po robocie. Poślę za tobą ludzi, będą cię pilnować. Bo na co mi twoje obietnice, skoro pieniądze zagarniesz i załadujesz się na statek i uciekniesz? Nie… Najpierw musisz odkręcić to, co masz.

- Moje słowo znaczy wiele w moim fachu. Inaczej bym nie żył, ha! Ale oczywiście możesz mi zapłacić po robocie. Teraz poproś Kruczka, żeby mnie puścił, lubię faceta, to się tym zajmę od razu. Urazy nie trzymam, praca jak praca. Co nie, Kruczek?

Osiłek od karczmarza milczał, ale lekko skinął głową. Jednak chwytu nie poluźnił.

Franz dał znak ręką osiłkowi, sam niespokojnie macając w okolicach przypiętego przy pasie topora.

- Zatem ustalone.
 
Santorine jest teraz online  
Stary 16-06-2018, 21:48   #192
 
Nortrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Nortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputację

- Widzisz jakoś ostatnio cały czas w biegu. Ojciec powtarzał, że bycie rycerzem to szansa. Jedna, jedyna dla mnie w życiu. Gdy spytałem na co. Rzekł, że na wszystko. Na zostanie bohaterem, złoto i miłość. Nawet na uznanie, status i spokojną starość. Tak więc kuje to żelazo póki gorące. Złoto zdobywam inwestuje i walczę o przyszłość. - odpowiedział Brenton.

- W sumie to cieszą mnie ludzie tacy jak ty, Brentonie. Dzięki nim mam zawsze pełną salę. Może nie ostatnio. - Gerda skrzywiła się. - Przez widmo wojny, której pewnie i tak nie będzie, ludzie swoje oszczędności przeznaczają na tanią żywność i transport. Czasem na nocleg. Mało kto chce popijać piwo tak, jak wy.

- Sprawa wojny powinna się szybko rozstrzygnąć. Interes wróci na właściwą drogę. - powiedział Brenton pociągając łyk piwa.

- I głupio robią, że nie chcą. Skoro mogą umrzeć w każdej chwili to powinni pozwolić sobie na takie drobne przyjemności. - drugi z mężczyzn dorzucił swoje do rozmowy. - Tak poza tym, jestem Gared. I chętnie wynajmę ten pokój.

- Gerda - przedstawiła się kobieta. - W takim razie poproszę, żeby go dla ciebie przygotowała jedna z dziewczyn. WIecie może nieco więcej o tym ataku, co to niby nadchodzi? Wydajecie się siedzieć w takim interesie.

- Pewne jest to, że nie idzie na nas, więc to zmartwienie tych, co będą walczyć. Sądząc po śladach, będą tam mutanty i zwierzoludzie. - Gared streścił najważniejsze informacje, nie ujawniając szczegółów. Kto wie, kto i gdzie może go słuchać. - Nie musisz sobie tym zaprzątać swojej ślicznej główki. Wojsko już wie większość tego co musi, reszty pewnie niedługo się dowie.

- Gerdo Ragnar co prawda nie żyje. Jednak docenialiśmy i doceniamy twoją gościnę. Jeśli w mieście zrobi się gorąco znajdź mnie. Jeśli będę poza zasięgiem znajdź Amelyn. Pomożemy Ci na ile sytuacja pozwoli. Co do tego co będzie.... Tego nikt nie wie do końca. Myślę jednak, że wojsko sobie poradzi.

- Dziękuję za troskę, ale pewnie swojej karczmy nie opuszczę. Za bardzo ją cenię, może nawet bardziej niż życie. No i jestem przekonana, że mnie tutaj obronicie, panowie. - Karczmarka zaśmiała się. - Mutanty i zwierzoludzie… Brzmi okropnie! Chociaż ci dotknięci przez Chaos są raczej biedni i smutni, niż straszni. Wyobraźcie sobie, żeście obudzili się nagle i… i odkrywacie, że wasze życie straciło sens, bo dotknął was Chaos. W głowie to samo, w sercu to samo. Ale wszyscy was nagle nienawidzą i chcą zabić. Nie życzę tego losu nikomu.

- Ja też nie. - Brenton wyraźnie posmutniał. Ostatnio takich powiesił. Niewinni do końca nie byli Fubrin zaraził się od nich czymś co niósł śmierć. Przynajmniej tak to wyglądało. - Słyszałem kiedyś, że są kapłani co leczyć to potrafią. Gdybym taką spotkał osobiście bym się zaangażował w pomoc mutantom. Bez tego te zmiany najpierw dotykają ciało. Potem człowiek wariuje. Chyba lepiej zginąć niż stać się bestią. - młody rycerz miał mieszane uczucia.

Tyczasem do karczmy wszedł Franz, wyglądający na potężnie zmęczonego.

- Piwa karczmarko - rzekł Franz, dosiadając się do stołu. - Och, kurwa, alem się dzisiaj nachodził. Zara mi nogi z dupy odpadną. Popatrz, kurwa, już jedna się chwieje, wypada, o!

Franz machnął prawą nogą w locie, która oczywiście nie odpadła. Dosiadł się do towarzyszy, a złapawszy za kufel wypełniony pienistym napojem, pociągnął ogromny łyk.

- Dobre to, kurwa! - pokiwał głową z uznaniem. - Jeszcze ino mi brakuje jakiej jędrnej dupki, to by wypoczywać można.

- Znajdziesz i takie w swoim czasie. Jak poszło? - zapytał Brenton.

- W miarę - rzekł Franz poważniej. - Ataki w mieście i obok niego raczej się nie powtórzą. Ale to nie koniec.

Rozłożył przed sobą mapę, gdzie była narysowana lokacja Jamy.

- Człek, którego trzymałem na ostrzu sztyletu rzekł mi, że to tutaj znajduje się zabójca Ragnara. On i ze dwunastu jego najmusów. Musimy zatem działać szybko. Zanim wyprawimy się na podgórze, musimy znaleźć ze trzech, czterech chłopa więcej, nie licząc Chwata i Margot. Spodziewam się, że kimkolwiek będzie ten cały Czopek, to pewnie urządził się on w tej swojej kryjówce. Zanim tam dojdziemy, będziemy musieli go podejść.

- Tak sobie pomyślałem, że skoro mutant miał kartkę, na której było napisane, że mają się zgłosić po nagrodę do tego całego Czopka to on pewnie też jest mutantem. Może jakaś organizacja odstąpi nam kogoś do pomocy. Wiecie, skurwiel pomaga przy tym całym ataku, więc może być kimś ważnym. Może jacyś rycerze, strażnicy lub żołnierze będą chętni na wyprawę. Wiecie, dla pieniędzy, sławy, zemsty, czy chociażby dla zasady, bo nienawidzą mutantów. Zapytać nie zaszkodzi. Dobry rycerz, co to dla zasady będzie bił się z mutantami zawsze będzie skuteczniejszy, niż najemnik-amator, co to pieniądze weźmie, a jak się gorąco zrobi to ucieknie. - zaproponował Gared. - A my będziemy mieć mniejsze wydatki.

- Można zapytać w Stowarzyszeniu. Może znajdę też kapitana któremu poprzednio wydałem giganta do uśmiercenia. Uwierzy mi na słowo.

- Giganta? - zwiadowca obrzucił go podejrzliwym spojrzeniem. - Słyszałem, że jakaś sławna grupa go ubiła, ale z opisu ni chuja nie pasujecie. - zauważył, przypominając sobie plotki.

- Gigant, olbrzym jeden czort. Plotek o tym to ja słyszałem że trzy różne wersje. Prawda jest taka, że natknąłem się na niego z Ragnarem moim przyjacielem. Rozniósł wioskę w pył. Sprowadziliśmy wojsko i maga. Wiadomo sami byśmy nie dali rady. Pomogliśmy im przy walce. W sumie to egzekucji bo spał jak go opadliśmy. - Brenton wzruszył ramionami.

Franz machnął ręką.

- W tych czasach znajdzie się zawsze ktoś, kto umie robić mieczem dla dobra sprawy - rzekł. - Mamy już dwóch zwiadowców, to wystarczy. Reszta to niech będą woje. Zajedziemy do podgórza, znajdziemy kryjówkę i uderzymy na nią. Na poszukiwania nowych najemników poświęcimy jutro, wyprawimy się pojutrze. Jestem pewien, że skoro wszyscy myślą o ataku na Salkalten, to łatwo znajdziemy coś sensownego.

Franz pokiwał głową w zamyśleniu.

- Łup warty zapewne paręset koron, o ile nie więcej, bo przecież tyle dawali za głowy. Ale będziemy musieli trochę czasu spędzić na oglądnięciu okolicy, musimy być ostrożni.

- No to mamy już plan. Teraz proponuję się napić za zdrowie naszej gospodyni. - zaproponował Gared, unosząc kufel z piwem.

 
__________________
"Alea iacta est." ~ Juliusz Cezar
Nortrom jest offline  
Stary 22-06-2018, 17:55   #193
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Trójka mężczyzn siedziała, popijając piwo jak za starych, dobrych czasów. Może i kilkoro towarzyszy ubyło, ale pojawili się nowi. Gerda była jak zawsze zadowolona, promieniała, odbierając od nich kolejne monety. W głowach robiło się przyjemnie lekko. W międzyczasie pojawiła się Amalyn, która usiadła blisko Brentona i podjadała mu z talerza. Atmosfera była przyjemna, zupełnie odmienna od tej na ulicy. Wtedy to do sali wpadł jakiś bachor, który podbiegł do Franza.

Mam wieści z Verborgenbucht, to o które żeś pytał. Gruba kobieta i ten śmierdzący Kislevczyk mają się dobrze. Ale na drogach niebezpieczno. I niemiło.

Pryszczaty chłopak wyciągnął brudną dłoń po pieniążek. Gdy odebrał zapłatę czy też napiwek, umknął z pomieszczenia. Wieczór dalej trwał i trwał, aż w końcu mężczyźni udali się do swoich pokojów, by przespać kolejną noc.



27 Sigmarzeit 2523, Konistag
Salkalten

Mężczyzn obudził raban na ulicach miasta. Prędko zebrali się i zbiegli do wspólnej sali, gdzie uwijały się dwie posługaczki, a przy drzwiach trwał ten sam wykidajło, co poprzedniego wieczora. Gerdy nie było nigdzie widać, prawdopodobnie spała.

Jedna z dziewczyn zapytana, skąd cały ten hałas, odpowiedziała, że cała chmara żołnierzy wyruszyła na wschód, a cała reszta zwinęła się z obozu wojskowego i obstawiła mury miasta. Miasto jest zamknięte od zewnątrz – nikt nie wzbrania wyjścia przez bramy, ale do środka wpuszczani będą tylko żołnierze i ewentualnie kupcy z zaopatrzeniem.
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline  
Stary 23-06-2018, 19:38   #194
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Franz odetchnął. Znaczy się, Atanaj i jego grubawa oblubienica żyli. Dlaczego Ungoł postanowił odłączyć się od grupy? Franz nie miał czasu, aby dociekać, mieli swoje własne sprawy, w które Atanaj nie chciał się mieszać. Pozostało tylko dokończenie sprawy tej całej Jamy. Kiedyś być może Franz złoży wizytę Atanajowi, jeśli tylko jego gruba dama na to pozwoli.

- W całym mieście nie znalazłem najmusów - rzekł Franz do swoich towarzyszy. - Wszystko poszło na wojowanie przeciwko tej bandzie. Nie znajdziemy pewno żadnego draba aż do czasu, kiedy się to wszystko skończy. Może poza murami miasta, ale tutaj za cholerę.

Schierke rozłożył dłonie.

- Jak dla mnie, sprawa jest prosta. Bierzemy Margot, Chwata, wpadamy do środka i kończymy cały ten bajzel. Jeśli uda mi się znaleźć kogoś do tego czasu, tym lepiej. Ale wątpię.

Franz przystanął. Przez pewien czas zastanawiał się, czy nie byłoby lepiej, gdyby drużyna nie dołączyła do kampanii, która zasadzała się przy Verborgenbucht i która miała obronić miasta. Po pewnym czasie, dał sobie spokój. Zabójcy, którzy ścigali jego samego byli ważniejsi. Tedy trzeba było się przysposobić do Rajdu na Czopkową Jamę.

Utwierdziwszy się w swoim przekonaniu, postanowił odwiedzić znajomy kantorek La Prete, aby spieniężyć uniesione z pobojowiska precjoza, a potem naprawić uszkodzoną włócznię i hełm. A potem? A potem, oczywiście, finalny rajd na Czopokową Jamę.

Franz wyobrażał sobie to na różne sposoby. Czopek miał być przygrubawym karłem, któremu Franz poderżnie gardło w momencie, kiedy ten zostanie przyłapany w swoim prywatnym bordelu, dupcząc swoje opłacone oblubienice. Nierzadko, w wyobraźni Franza, dupczone kurwy przyjmowały twarz Janine lub też szczurzaste twarze, albo też nalane twarze krasnoludek. Kto to mógł być, imaginował Franz? Kto zwie się Czopkiem i kto urządził sobie kryjówkę, którą nazwał Stulejkową Jamą?

Wkrótce mieli się przekonać.
 
Santorine jest teraz online  
Stary 30-06-2018, 20:15   #195
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Gared i Franz na chwilę wyskoczyli do miasta, by zakupić potrzebne im przedmioty – niedługo potem zwiadowca wrócił z dodatkowymi strzałami, natomiast kowal wyklepał nieco puklerz najemnika i zamontował nowe stylisko włóczni. Nie trwało to specjalnie długo, jednak po drodze słyszeli plotki, jakoby Verborgenbucht zostało zaatakowane. Albo zniszczone. Albo nawet, że całe Verborgen zostało przemienione w mutanty. Ktoś wspomniał o skavenach, jednak jego teoria zginęła w wybuchach śmiechów. Coś jednak wisiało w powietrzu.

W Rudej Owcy też wrzało, jednak w sposób zupełnie niesatysfakcjonujący karczmarki. Obecni nie kupowali zbyt wiele, tylko najtańsze piwo i głównie gawędzili podenerwowanym tonem. Nagle pod oknem przebiegł jakiś mężczyzna krzycząc: „Straceni! Jesteśmy straceni!” i zniknął za rogiem kolejnego budynku. Po chwili pojawił się oddział wojska, zmierzający ku bramom. Dało się słyszeć: „Niepokojące raporty”, „ledwie dojechał” i „jesteśmy tam potrzebni!”. Wyglądało na to, że coś faktycznie się tam działo. A co bardziej niepokojące, nie było Margot. O tej porze powinna już być w mieście. A może utknęła pod bramą i nie została wpuszczona?

Szybki wypad pod bramy rozwiązał tę wątpliwość – Margot z pewnością pod bramą południową ani wschodnią się nie pojawiła.
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline  
Stary 01-07-2018, 08:53   #196
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
- Pewnie nie żyje – rzekł Franz, słysząc o wieściach Margot. - Tak samo jak Atanaj i ta jego Ada. Napadli na Verbogen i roznieśli to wszystko w pył, a ich samych pewnie rozbebeszyli i, kurwa, zjedli, bo oni z takich, co nie lubią, żeby cokolwiek się zmarnowało. Albo skórę zdarli i przerobili na proporzec. Sigmar raczy tylko wiedzieć, czego się dopuszczają te bestie. Ten cały rajd na Czopkową Jamę będzie musiał poczekać do czasu, kiedy to się wyjaśni.

Franz nie zamierzał tracić czasu – uruchomienie jego kontaktów było tylko chwilą, a on i reszta członków drużyny (czy też raczej jej pozostałości) musieli się dowiedzieć, o co chodzi. Zapewne wkrótce miało się okazać, że Salkalten będzie zaatakowane. W takim wypadku trzeba było je obronić.
 
Santorine jest teraz online  
Stary 02-07-2018, 21:57   #197
 
Nortrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Nortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputację

Po usłyszeniu najnowszych wieści na twarzy Gareda pojawił się krzywy, cyniczny uśmiech. Zwrócił się z nim do towarzyszy.

- Miasteczko zaatakowane przez olbrzymi oddział, bez szans na przetrwanie. To teraz, kurwa, wiecie czemu zażądałem więcej za bycie idiotą, który tam pojedzie z wieściami. No, ale życie ważniejsze od pieniędzy, niech się martwi ten co pojechał.

- Z wypadem na tego całego Czopka trzeba poczekać, bo ja teraz widzę tylko dwie opcje: spierdalać albo zostać tu i się bronić. Pierwsza opcja brzmi rozsądniej, ale jak na ironię jest niebezpieczniejsza to też proponuję: zgłosić się do tych co organizują obronę, żeby gdzieś nas przydzielili, później się napić. Jak ktoś woli, możemy się napić też przed.


Gared po raz kolejny przeklął w duchu, że przyszło mu żyć w tak parszywych czasach. Zostać w mieście: niebezpiecznie, nie zostać: jeszcze gorzej, a o pracy w zawodzie to już zapomnij, bo samobójstwo. Żeby chociaż rodzinę miał normalną...

 
__________________
"Alea iacta est." ~ Juliusz Cezar
Nortrom jest offline  
Stary 03-07-2018, 02:15   #198
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Brenton gdy zaczął słuchać plotek nie by zdziwiony. Ludzie zawsze wyolbrzymiali, przekręcali fakty i dośpiewywali swoje. Nie inaczej było teraz. Udał się osobiście pod bramę i porozmawiał chwilę z oficerem. Docenił też jego służbę wręczając mu złotą koronę. W zamian za obecne informacje. W końcu on prawie rycerz chciałby podjąć decyzję co dalej.

Uzyskał proste żołnierskie informacje. Verborgen zostało najechane o świcie przez olbrzymi oddział. Podejrzewano zwierzoludzi, walki jeszcze trwały, gdy wyruszali stamtąd gońcy, czyli jakieś 3-4 godziny wcześniej. Według gońców miasteczko nie miało szansy się utrzymać.

Wysłuchał słów Franza i wysłuchał Gareda.
- Margot może dychać, atak to atak. Nigdy nie wiadomo kto przeżyje a kto zginie. Dobra czyli Czopka odkładamy do póki sytuacja się nie wyjaśni. Znam tego kapitana od Olbrzyma. Mogę zapytać czy by nam nie znalazł przydziału do obrony miasta. Dowolni oficerowie też nas pewnie pokierują odpowiednio. Możemy zgłosić się do Stowarzyszenia i zapytać czy oni nie mają jakiś wejść lub bronić portu z nimi. Gdyby zrobiło się beznadziejnie będzie jak nawiać. Powiedzcie co wam bardziej pasuje? Musimy się trzymać razem. Nie chciałbym też zostawić na lodzie Gerdy i jej karczmy. Była dla nas gościnna. Co myślicie? - wiedział, że musi również nadać wiadomość do Amelyn. Miała łeb na karku musi jedynie wiedzieć co się dzieje. O ile ktoś ze stowarzyszenia już jej nie poinformował.
 
Icarius jest offline  
Stary 06-07-2018, 12:02   #199
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Mężczyźni udali się do kapitana straży, tego samego, który wraz z Ragnarem i Brentonem utłukli olbrzyma. Przyjął ich od razu, oferując przyjemny żołd w wysokości trzech szylingów dziennie. Było to więcej niż dostawali przeciętni najemnicy. Ich zadanie nie było specjalnie trudne – mieli przez dwie godziny wartować na wschodnich murach, a przez resztę doby być po prostu dyspozycyjni.

Wartę odsłużyli bez większych trudności, spekulując ze strażnikami na temat walki w Verborgenbucht, jednak było to jedynie czcze gadanie, nikt przecież nie wiedział co dokładnie się tam dzieje. Wiadomo było za to, że w tamtą stronę wyruszył spory kontyngent lekkiej jazdy, jeszcze większy oddział kuszników i ciężka piechota wspierana muszkieterami. Wieczorem okazało się, że niepotrzebnie.

Gdy słońce zaszło, do Salkalten przybyło kilkoro posłańców i nawet jakiś podchmielony i zakrwawiony bard, którzy dokładnie opisali co się tam stało (minstrel nieco ubarwił opowieść, ale znać było, że widział walkę na własne oczy). Duża armia zwierzoludzi, wspieranych przez grupę mutantów i podłych ludzi zaatakowała Verborgenbucht przed świtem. Po pierwszym zaskoczeniu ludność zdołała utworzyć linię obrony gdzieś w połowie miasta, jednak wszystko wskazywało na to, że zostaną wymordowani. Do tego wszystkiego nagle pojawiła się czerwona mgła, zza której zaczęły wybiegać demony – okrutne istoty składające się z samych ostrych krawędzi, zabijające co się dało, śmiejąc się potępieńczo. Wtedy wszyscy stracili wolę walki i rzucili się do ucieczki.

Wtedy w niebiosa uniosła się anielska kobieta, musiała być to sama Rhya (albo Shallya, albo żona Sigmara, albo… – było wiele wersji co do jej tożsamości), natomiast bard upierał się, że była do tego wszystkiego zaskakująco tłusta. Nikt mu oczywiście nie wierzył. Nagle na niebie zebrały się burzowe chmury i pioruny zaczęły bić w zwierzoludzi, zostawiając po sobie śmierdzące palonym futrem krwawe zwłoki. Podobno jakiś dziki człowiek (podejrzewany jest o bycie Taalem) przemykał pomiędzy nieprzyjaciółmi, z niebywałą zręcznością dźgał włócznią wokół, a mylił wrogów swym piżmowym smrodem i rozbrzmiewającymi wokół niego dzikimi okrzykami zwierząt.

Ten akt odwagi wzniecił nieco ognia w mieszkańcach i strażnikach, którzy z powrotem uformowali szyk i ruszyli do walki. Wspierani boskimi sprzymierzeńcami, pomimo olbrzymich strat, odparli atak, a rozbita armia najeźdźców rozpierzchła się na wschód i południe. Podobno olbrzymi mężczyzna w ciemnej zbroi, dosiadający tak samo wielkiego ogiera, cisnął toporem w niebiosa, który strącił z nich anielicę. A potem przeklinając ziemię, odjechał. Miejsce, w którym stał, sczerniało, a cała roślinność w promieniu dwudziestu metrów zaczęła ronić krwawe łzy, wyrosły na niej ostre, paskudne kolce i zaczęła kiwać się, nawet w bezwietrzną pogodę.

O przygotowanie ataku podejrzewana była zielarka, niejaka Ada i jej zdradziecki kislevskki kochanek, których znaleziono potem na polu bitwy. Gruba wiedźma, jak zdążono już ją oskarżyć pośmiertnie, musiała zostać przypadkowo zabita toporem jakiegoś zwierzoczłeka, natomiast niezidentyfikowany Kislevczyk (chodziły słuchy, że zamordował podstępnie córkę szlachcica Dignama), został z pewnością zabity przez praworządnego mieszkańca Verborgen.

Franz, Brenton i Gared po usłyszeniu tych wieści odebrali żołd od kapitana i udali się do karczmy, żeby przemyśleć wydarzenia tego dnia…



(prawie) Koniec

 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline  
Stary 08-07-2018, 10:15   #200
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
- Zatem Verborgen niby przetrwało za sprawką zielarki i Atanaja, których niby przypadkiem zaszlachtowali na samym końcu bitwy. Dobra ta historia, panie, ha!

Franz dolał sobie piwa z antałka do swojego ulubionego kufla z reliefem jakiejś wyjątkowo piersiastej panny. Postawił sobie za punkt honoru nawalić się przed rajdem do Jamy za wszystkie czasy, bo i też czasy były wyjątkowo niebezpieczne, szczególnie zaś śliską sprawą było organizowanie rajdu do groty, w której byli ludzie polujący na jego facjatę i którzy zabili Ragnara. A także i którzy według wszelkiego prawdopodobieństwa mogli usiec Nathaniela i Ulliego. Jeśli, oczywiście, jeszcze żyli. Decyzje życiowe Franz tych jegomościów uważał za nadzwyczaj nudne: Ulli, życie pełne wydumanego honoru, Nathaniel, spędzić resztę życia jako żeglarz.

- Po prawdzie jednak rzecz stałaby się prędzej czy później. Zabobonna gawiedź, żądna uciechy, prędzej czy później ułożyłaby stos. Niepomna na to, kto komu zawsze dzieci akuszerował… Tudzież kto wywary ważył. Szkoda tej Ady będzie, mądra baba była. I pulchna, wystawcie sobie. Tyle ciała na zmarnowanie! Larwy się ucieszą, he! Ja też bym się cieszył, jakbym miał się wgryzać w taki kawał dupki!

W pijackim zapale, Franz zdobył się jednak na trzeźwiejszą myśl: jeśli kislevczyk i jego gruba dama rzeczywiście nie żyją, jak mówiły wieści, to oznaczało to całkiem dobre wieści dla samego najemnika. Pogoń z dworku von Dignam straciła jedyne źródło informacji, do którego miała dogodny przystęp. Franz nie wątpił, że stary graf, pchnięty do ostateczności, łamałby biednego Atanaja na kole, aż dopóki ten nie wyśpiewałby całej prawdy o tym, jak to tam też było owej pamiętnej nocy na dworze, która wszakże nie była tak dawno temu. Co do ostatniego wspólnika zaś, wątpliwe było, żeby sławny pan Wędeczka kiedykolwiek miał wyjść z podziemia. On sam, jako imperialny, przypominał ze stu innych wykidajłów, którzy tułali się po Ostlandzie, żeby graf mógł umieć sensownie go ścigać. Tak sobie przemyśliwał to Franz, który postanowił zabrać rzecz z dworem do grobu, oby jak najpóźniejszego i oby poprzedzonego jak najbardziej hulaszczym życiem. Franz zastanawiał się, czy koniec Atanaja był zupełnie taki sam, jak jego rozstanie z Franzem podczas ucieczki? Czy Ungoł dostał toporem po karku, krzycząc gusła, które sprawiły, że sfajdał się w spodnie albo zaczął gadać rzycią? Świat zapewne nie dowie się nigdy i tym gorzej dla świata.

Pozostała tylko kwestia rajdu, co najemnik zamierzał rozwiązać jak najszybciej. Znali miejsce, więc wpadną do środka i wyrżną wszystko, co się rusza, szybko, łatwo i sprawnie, a łupy spieniężą i znowuż pójdzie się do bordelu za pieniądze splamione krwią. Ot, zwyczajny bieg życia w tych stronach. Ale ten Czopek karku dać będzie musiał, Franz wszakże nigdy nie widział brzydszej podobizny siebie. Jak mu się odetnie palec albo dwa, to nauczy się rysować.
 
Santorine jest teraz online  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:44.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172