Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-09-2017, 17:08   #91
 
Ismerus's Avatar
 
Reputacja: 1 Ismerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputację
-Dobrze, dobrze pomyślimy nad waszym hydrargyrum i w razie czego zawołamy. Na razie możesz iść.- powiedział szlachcic do wezwanego medyka. Cena zabiegu, jaką podał lekarz, była dla Oskara zbyt wygórowana. Trzynaście złotych koron? Zdzierstwo! W Averlandzie wszyscy wiedzieli gdzie ich miejsce i nie mieli czelności tak oszukiwać szlachty.

Zgodnie z danym słowem, musieli zabrać krasnoluda do lecznicy. Powoli nieśli go w tamtym kierunku, ale zobowiązując go przenieść, nie uwzględnili jednego. Był on bardzo ciężki. W duchu Oskar przeklinał swój los i wyzywał jego przodków do dziesiątego pokolenia wstecz. Droga stawała się coraz cięższa- tłum w okół świątyni gęstniał. Teraz musieli się wręcz przepychać. Nagle ludzie zaczęli niespokojnie, gwałtownie się ruszać. Po chwili część osób zaczęła uciekać z placu. Jakiś mieszczanin w panice potrącił Oskara.
-A żebyś sparszywiał chamie, ty i twoja bękarcia rodzina!- krzyknął za nim, ale ten go chyba nie słyszał. Był już za daleko.

Nie wiadomo co by się z nimi stało, może zostaliby stratowani, gdyby nie Otto, który ich wypatrzył w tłumie. Z trudem przebili się do niego, gdzie naradzili się co czynić.
-Na początek zanieśmy go gdzieś, bo słowo daję, że zaraz go na jakimś poboczu tutaj zostawię. Następnie rozpytajmy się, może tych co krzyczą te herezje. Musimy mieć jakiś ogląd sytuacji.
 
Ismerus jest offline  
Stary 20-09-2017, 19:53   #92
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Zanim opuścił teren gospody zaszedł do stajni zobaczyć, co z wierzchowcem się dzieje. Głaszcząc szyję rumaka zastanawiał się, czy zwierzęta chorują tak, jak tutejsi ludzie. Na razie nic na to nie wskazywało.

Erich krążył wśród straganów i zaglądał do małych sklepików z żywnością. Przyglądał się temu, co oferowano na sprzedaż i dumał, czy to właśnie żywność jest źródłem niecodziennych dolegliwości, jakie zdawały się trapić tę osadę. Wreszcie trafił na większy skład z towarem wszelkiego rodzaju, gdzie miał szansę znaleźć to, czego szukał.

"U Theobalda. Asortyment na dobre i złe czasy" - głosił szyld. Rycerz prychnął rozbawiony dostrzegając związek z ostatnimi wydarzeniami, po czym wszedł do środka schylając się w niskim wejściu.

- Racje podróżne na cztery... sześć... nie... na osiem tygodni. Wybierzcie te solidnie zapakowane. - Polecił sprzedawcy, który pojawił się z błyskiem w oku wietrząc dobry interes. - Piwa jasnego ze dwadzieścia kwart, drugie tyle ciemnego. Tylko dajcie takie, które gęby nie wykrzywia z łaski swojej. I wszystko w antałkach, nie odszpuntowanych. I trzy gąsiorki wina. Dajcie takie, które w tych gąsiorach do was przywieziono - nie chcę nic zlewanego z beczki. - Zastrzegł.

- Dodatkowo korzec obroku i ćwiertnia marchwi. I polećcie zanieść to wszystko do Gospody Przy Bramie. Rzeknijcie, że to dla von Kursta. - Zakończył kładąc przed sprzedawcą pięć złotych krążków. Niezbyt równych, jak to miały w zwyczaju, ale na wszystkich wyraźnie widać było facjatę Karla Franza.

Po wyjściu zauważył zakapturzonego osobnika podążającego w stronę głównego placu w centrum osady razem z tłumem ludzi. Po chwili zrównał się z nim i pochylając zajrzał pod kaptur mężczyzny. Krosty pokrywające jego twarz i mało zdrowa skóra zaskoczyły Ericha, aż zwolnił kroku i poprzestał na śledzeniu tamtego wzrokiem. Czy wszyscy pielgrzymi mieli takie znamiona? Czy wśród nich znajdowała się Greta?

Zdecydował się znaleźć miejsce, gdzie obozowali, najprawdopodobniej gdzieś poza murami osady, jednak nim zdołał opuścić plac domagający się cudownego leku lub boskiej interwencji tłum zaczął szemrać i przepychać się. Krzyki straży i nieszczęśników, którym przytrafiło się przewrócić wśród tej ciżby potęgowały chaos.

Von Kurst zdawał sobie sprawę, że wystarczy pretekst, żeby doszło do wybuchu tłumionego gniewu i zwykłego ludzkiego strachu. Nie czekając dłużej ruszył do najbliższej uliczki odchodzącej z placu, nie szczędząc przy tym kuksańców i łokci. Jego pochmurne oblicze i dłoń spoczywająca na mieczu uciszały wszelkie protesty pokrzywdzonych jego przemarszem.

Miał zamiar znaleźć jakąś drabinę lub stertę skrzynek, wejść wyżej i z wysokości obserwować wydarzenia na placu. Oraz zakapturzonych pielgrzymów, jeśli uda się ich wypatrzeć.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 20-09-2017, 23:19   #93
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Frietz gdy tylko dojrzał towarzyszy przedzierających się przez tłum ruszył w ich kierunku. Nim jednak znalazł się w połowie drogi tłuszcza stała się niespokojna uniemożliwiając dalszy marsz i choć Roel mógłby utorować sobie drogę siłą nie miał takiego zamiaru. Pokornie przyjmował szturchnięcia i deptanie po palcach, lecz kiedy ktoś padł u jego stóp pod naporem szarpiących się wieśniaków nie wytrzymał. Chwycił łysego brodacza i szczerbatego rudzielca za ramiona i rozepchnął na boki.
- Uspokójcie się! - Krzyknął donośnie i pochylił się by podnieść niemal stratowanego staruszka.
- Kto wam powiedział, że to zaraza?! Brak umiaru w jedzeniu i picu to nie klątwa! Uspokójcie się i wróćcie do domów! Dajcie odpocząć swoim brzuchom i dajcie kapłanom pracować w spokoju! Bogowie o was pamiętają! Wszyscy bogowie - Roel wymownie wbił swoje czarne ślepia w łysego awanturnika i ścisnął go boleśnie za ramię odsuwając ze swojej drogi.

- Dokąd go zabieracie? Co tu się dzieje, co za zaraza? - dopytywał zbliżających się towarzyszy rozkładając bezradnie ręce.
 
Morel jest offline  
Stary 21-09-2017, 22:14   #94
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Zirytowany obecnością tłuszczy na uliczkach Fortenhaf Svein drapał się po łydkach. Denerwowały go zgromadzenia i napięcia społeczne podkreślające niezwykłość tego zwykłego dnia. Pochowany dopiero co czarodziej nieznacznie ale jednak pogarszał sytuację. Na dodatek nowy w okolicy kapłan Roel wdał się w dyskusję z lokalnym awanturnikiem Ralfem. Ralf miał zdanie na każdy temat, a każde z nich radykalne i ani trochę nie przemawiające do Sveina. Świerzbiło go, by zasadzić kopa przemądrzałemu podżegaczowi, lecz ten stał zbyt daleko. Szczurołap stanął więc za plecami wielu ludzi i cisnął weń kamieniem z bruku. Natychmiast po tym postara się zniknąć w miejskiej przestrzeni lub tłumie.
 
Avitto jest offline  
Stary 23-09-2017, 20:54   #95
 
Ismerus's Avatar
 
Reputacja: 1 Ismerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputację
-Gdzie go zabieramy? A choćby do przytułku kapłanek Shallyi. - odpowiedział Roelowi z lekkim zirytowaniem.
-To idziemy cholera czy nie?- spytał po chwili, przerywając rozmowy swoich towarzyszy.
 
Ismerus jest offline  
Stary 23-09-2017, 21:00   #96
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Fortenhaf – dzień drugi, popołudnie, wszyscy


Erich von Kurst miał rację co do wybuchu zamieszek, wystarczył drobny incydent. W momencie gdy wspiął się na dach miejscowej piekarni mógł już obserwować ich pierwsze objawy. Z początku wydaje się, że strażnicy zapanują nad rozsierdzonym tłumem, szczególnie, że mieli wsparcie w postaci kapłana Morra, który rozdzielał awanturujących się ludzi. Ledwie kilka osób skończyło z poważniejszymi i drobniejszymi ranami. Ponadto Herbert Dröge (kapłan Ulryka) wyszedł do ludzi gotów udzielić im potępienia oraz srogo ukarać prowokatorów. Nim jednak przemówił, w tłumie ponownie się zakotłowało. Ktoś rzucił kamieniem, ten trafił Ralfa prosto w głowę, aż krew zalała mu oczy. Zamroczony mężczyzna zatoczył się, dobył kastetu i rzucił na strażnika będąc pewnym, że to on go zdzielił pałką. Nikt już nie słuchał przemówień ani tłumaczeń. Strach i złość wzięła górę nad osobami zebranymi na placu. Szturchnięty barkiem Oskar nagle zakasłał i odpluł krew, poczuł że chwieją mi się zęby. Erich dostrzegł również jak pielgrzymi wycofali się z placu, każdy szedł oddzielnie, kierując się do innych bocznych uliczek. Zaledwie chwilę później na placu doszło ponownie do walk. Tym razem strażnicy nie kontrolowali tłumu w najmniejszym stopniu. Spanikowani użyli siły, polała się krew, na bruk padli pierwsi zabici. Fortenhafczycy w panice rzucili się do ucieczki, garstka kupców i gości, którzy jeszcze nie wyjechali z osady udała się wprost w kierunku bramy. Plac powoli pustoszeje, został na nim tuzin strażników i grupka towarzyszy Ericha osłaniających nieprzytomnego krasnoluda. Na placu leży też kilkanaście ciał, niektórzy ludzie cicho postękują, inni leżą już tylko w kałużach krwi.


Otto próbował użyć mocy eteru, czary wymagają jednak skupienia i ostrożności. Rzucanie zaklęć to sztuka niewyobrażalnie skomplikowana, a magister był raz po raz szturchany. W efekcie wielu potrąceń nie zdołał zebrać wystarczającej mocy. Wiedźmy wzrok działa natomiast zawsze czasem ukazuje rzeczy ukryte, zsyła wizję lub doprowadza do obłędu i szaleństwa. Dlatego osoby obdarzone tą zdolnością nie opowiadają zwykłym ludziom co widzą, z pewnością skończyli by oskarżeni o konszachty z demonami…

Svein wycofał się z placu zawczasu, w wąskiej uliczce jego pies zawarczał, a tłusty szczur rzucił się do ucieczki. Obok szczurołapa przechodził pielgrzym. Ubrany był cały w czarne szaty które całkowicie zakrywało ciało i twarz.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 24-09-2017, 23:04   #97
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Roel starał się, jak mógł by nie dopuścić do eskalacji agresji, ale celny rzut kamieniem, który rozbił głowę głównego prowodyra zaprzepaściły wszystkie jego starania. W jednej chwili, jakby prysł cały jego autorytet i szacunek dla kapłańskich szat. Ludzie zaczęli się przepychać nie zwracając uwagi na to czy nie przetrącą sługi Morra, a co dopiero innych słabszych czy mniejszych od siebie.

Akolita starał załagodzić konflikty w zasięgu ramion i głosu do momentu, kiedy przez przekleństwa i wyzwiska przebił się przeraźliwy pisk. Roel skierował wzrok w kierunku, z którego dochodził krzyk. Kiedy ujrzał młodego mężczyznę, z którego trzewi wysunął się pokryty czerwienią kawał żelaza znieruchomiał na moment obserwując jak oczy młodego człowieka mętnieją a jego bezwładne ciało osuwa się na splamiony jego krwią bruk.
Twarz Frietza zamarła beznamiętnie. Puścił szarpiącego się chłystka, który nie spodziewając się nagłego oswobodzenia z uścisku runął na ziemię przy okazji rozbijając boleśnie kolano.

Sługa Morra przedzierał się przez rozsierdzony tłum bezceremonialnie odpychając na boki tak samo jurnych awanturników i przypadkowe wieśniaczki, które stanęły mu na drodze, by pochylić się nad konającym mężczyzną. Widząc jak gaśnie w nim ostatnia iskra życia rozpoczął cichą modlitwę trwając przy zmarłym niczym posąg. Po chwili podniósł jego ciało z szacunkiem i złożył je w pobliżu kapliczki. Nim wstał od zmarłego wiedział już, że tego dnia jego posługa nie skończy się prędko, gdyż jak nikt potrafił usłyszeć w odgłosach walki krzyki ostatniego tchnienia, a słyszał ich wiele.

Zamieszki trwały kilkaset uderzeń serca a dalszego rozlewu krwi nie udało się uniknąć. Gdy ludzie pochowali się w domach i zakamarkach miasteczka na placu zostało kilkanaście leżących ciał. Niektóre jeszcze się poruszały.
- O ja jebię - skwitował wszystko Svein, wychodząc z niewielkiego zaułka prosto na skrzyżowanie dwóch ulic, na których rozegrała się rezanina. Zobaczywszy uwijającego się Roela podszedł doń.
- Pomogę ci. Znajdę ten wózek co wczoraj.
- Zrób tak proszę, będę ci wdzięczny - Roel wbił lekko zdziwione, lecz nadal kamienne i pozbawione wyraźnych emocji spojrzenie w szczurołapa. Podziękował jedynie skinieniem głowy i nadal kontynuował smętny marsz w kierunku kolejnego konającego mężczyzny. Gdy jakiś czas później ranni zostali umieszczeni w przytułku Shallyi a martwi złożeni na wozie ciągniętym na cmentarne wzgórze za Roelem i Sveinem podążył niemały tłumek żałobników. Większość z nich śmierdziała kałem i rzygowinami, niektórzy nie podołali drodze na miejsce pochówku i rodzina odprowadzała ich do domów. Osłabieni drążącą ich chorobą wyglądali jak uchodźcy. Roel widząc opadających z sił żałobników zatrzymywał pochód by podnieść ich zarówno fizycznie, jak i pocieszyć słowem na tyle na ile potrafił. Przede wszystkim zapewniał, że ich bliscy są teraz pod opieką jego i jego patrona. Kiedy uszczuplony pochód żałobny dotarł na miejsce pochówku Roel raz jeszcze zwrócił się do zgromadzonych.
- Przysięgam Wam, że zrobię co w mojej mocy by z pomocą opiekuna zmarłych, łaskawego Morra, odprawić dusze waszych bliskich do jego ogrodów, gdzie już nigdy nie stanie im się krzywda. Będę czuwać nad ich ciałami, by nie zostały zbezczeszczone. Możecie w spokoju udać się na odpoczynek, lecz nie zapominajcie o modlitwie tej nocy - mówił spokojnym donośnym głosem podchodząc do żałobników by dodać im otuchy.
- Jestem ci niewypowiedzianie wdzięczny. - zwrócił się w końcu do Sveina, którego niemal ignorował do tej pory. - Bardzo rzadko zdarza się, że ktoś oferuje mi pomoc w niesieniu posługi. Prawdę mówiąc czasem mnie samemu przychodzi ona z trudem - kiedy kończył zdanie jego kamienne oblicze zdawał się przełamać subtelny uśmiech.
- To nie myśl tyle - odpowiedział Svein nie uśmiechając się. Czoło miał spocone po wykopaniu kilku mogił. Szczurołap cieszył się, że w zamieszkach nie zginęła żadna, w jego mniemaniu, ważna osoba.
- Po festynie jestem spłukany i każda darowana strawa mi się przyda.

Frietz odchrząknął napotykając poważne spojrzenie Sveina. Zmarszczył czoło i spojrzał podejrzliwie na szczurołapa przestając kopać.
- Jakoś, przepraszam, ale nie chce mi się wierzyć, że robisz to dla miski gulaszu - Zakłopotał się jednak zaraz, jakby nie chciał urazić kogoś, kto niemal bezinteresownie ofiarował pomoc. Dało się bez trudu zauważyć, że gdy został sam ze Sveinem na cmentarzu cały jego profesjonalizm i majestat kapłana, który starał się stworzyć zniknął i zastąpiła go nieudolna poczciwość.
- Naprawdę dziękuję ci za pomoc i jeśli nie chcesz to nie musisz mówić dlaczego robisz - dodał odwracając wzrok i wracając do automatycznego wbijania szpadla w wilgotną ziemię.
- To nie tak - skrzywił się Svein patrząc, jak Roel kopał ostatni grób. Praca w tym towarzystwie była przyjemna i dotąd upływała w milczeniu.
- Po prostu się wkurwiłem, no bo jak to tak, ludziska dookoła chore, rzygają, plują, awanturują. Jużem myślał, żem sam chory, bo widziałem w trakcie jatki jak pielgrzym rozmawiał ze szczurem. Nosz już procę w dłoni miałem, ale zwiał skubaniec. Jeden i drugi też.
Wraz z wbiciem ostatniego planowanego sztycha Roel znieruchomiał.
- Jak to pielgrzym rozmawiał ze szczurem? - Akolita był pewien, że słuch płata mu figle mimo, że na cmentarzu panowała grobowa cisza.
- No i właśnie, może ja też już... - Powiedział cicho Svein, ale nie dokończył, bo ugryzł się w język.
- Znaczy, też, bo mała Elana - dokończył, spoglądając niepewnie to na Roela, to na dziecięcą mogiłę, której każdego dnia poświęcał choć chwilę swojego czasu.
- Powiedz mi kim jest dla ciebie Erna? - Roel zapytał wprost zmieniając temat - Chwyć go za nogi, tylko ostrożnie - dodał zanim doczekał się odpowiedzi pochylając się nad młodzikiem, którego trzewia zostały przeszyte na placu.
- No co ty, jak ty, służy swej bogini. Jest dobra. Wielu zmarłych w życiu widziała i dzięki temu wielu żyjących potrafi uleczyć. - Szczurołap powtórzył zasłyszany wcześniej argument.
- Coś się z nią stało?
- Nic, bogowie, jakiś ty czepialski! Czymś ci podpadła? To cnotliwa kobietka.
- Dobra, dobra - na twarzy Roela znów zagościł delikatny uśmiech - Z pewnością to cnotliwa kobieta. A powiesz mi komu służy chociaż?
Umieściwszy młodzika w dole Svein stanął wyprostowany w wilgotnej glinie. Na jego twarzy zagościły kłębiące się myśli powodujące napięcie mięśni.
- No, Shallyi. Tu w mieście nikt nie ma nad nią władzy, choć jebnięty Herbert bardzo by chciał mieć dostęp do jej lecznicy.

Szczurołap opuścił wykop i uśmiechnął się złośliwie. Ewidentnie nie lubił trzęsącego całą okolicą sługi Ulryka. Chwycił szpadel w obie dłonie i spięty stał dwa kroki przed morrytą.
- Zrozumże, no. W Middenheim nikt nie rozumiał. Wieszali i palili ludzi. Medycy uciekali przed zakonnikami. Tutaj Erna pomaga ludziom, ratuje każdego i jest dobra dla każdego. Jak trzeba pomaga lub uciera nosa. Jej nie może zabraknąć.
- Zatem naprawdę jest zacną kobietą. - Roel zamyślił się i spoważniał. - Każdy zasługuje na pomoc. Musi być też mądrą kobietą. - dodał i również wyskoczył z dołu.
- Ale teraz powiedz mi raz jeszcze. Widziałeś, jak człowiek rozmawiał ze zwierzęciem, ze szczurem? Czy to ja źle usłyszałem?
 

Ostatnio edytowane przez Morel : 28-09-2017 o 07:55.
Morel jest offline  
Stary 24-09-2017, 23:27   #98
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Svein rozejrzał się dokładnie po okolicy, sprawdzając, czy są sami. Dopiero po upewnieniu się, że nie są podsłuchiwani odezwał się.
- Bez jaj. Pielgrzym, cały w tych brunatnych szmatach, twarz zakryta. Szczur zwiewał z ulicy do nory, ale ten go zawołał. Znaczy zapiszczał chyba, głośno było. Myszor zatrzymał się… Spojrzał… A potem zmienił kierunek i pobiegł między domy - tłumaczył Svein z pauzami, żywo gestykulując.
Roel natomiast stał jak otępiały robiąc coraz większe oczy. Miał nadzieję, że rzeczywiście się przesłyszał lub Svein gadał od rzeczy ale jego opowieść była zbyt szczegółowa by być wydumaną na prędce straszną historyjką. I niby po co miałby ją zmyślać. Im bardziej to sobie uświadamiał tym większą odczuwał konsternację.
- Mówiłeś o tym komuś?
- Niby kiedy? Minąłem tego kiepa w alejce a potem Ciebie zobaczyłem i poszedłem po wózek.
- Racja, i może to dobrze. - Morryta zagłębił się w myślach - Komuś jednak trzeba będzie powiedzieć. Cholera wie co za plugawce pełzają po tej ziemi. - W tym momencie akolita jakby doznał olśnienia.
- Otto, znasz go - zwrócił się do szczurołapa podchodząc do niego bardzo blisko. - On będzie wiedział, co zrobić.
- Dobrze nam tu poszło - rzucił Svein biorąc się za zasypywanie dołów. - Ci tutaj to nikt ważny, ale choruje wielu. Erna może pomóc, ale… - Szczurołap spojrzał na kapłana poważnie. Nie chciał naruszyć delikatnej i świeżo zawiązanej między nimi nici porozumienia zbyt gwałtownym słowem.
- Kurwa, jednego trzeba w nocy zawieźć do lecznicy. Josef też nie zginął tak se o. Był zdrów nawet, gdy gorączka morzyła na śmierć wszystkie dzieciaki w okolicy - szeptał cicho robiąc krok w tył.
- Wiem, że nie zginął tak se. Nie jestem tak mądry jak Erna albo Otto ale nawet ja potrafiłem to stwierdzić. - Morryta mówił coraz twardszym tonem - To, że nie potrafiłem wyjaśnić powody jego odejścia w objęcia Morra wkurza mnie najbardziej - Roel spuścił z tonu nie chcąc by Svein poczuł się zaatakowany. To na siebie Frietz był zły.
- Ja sam nie dam jednak rady wyjaśnić tego, co tu się dzieje, a jestem niemal pewien, że plotki o naruszonych grobach są w jakiś sposób powiązane z tą całą zarazą i tym, co … - akolita wstrzymał wypowiedź nie mogąc znaleźć słów - z tym, co widziałeś. Erna niestety chyba mi nie ufa, nie mówiąc już o Ottcie, a jeśli ktoś ma coś wiedzieć o nadprzyrodzonych istotach to niestety właśnie on.
- Srety nie niestety - wyrzucił z siebie Svein, a zaraz po tym uderzył się w twarz przypomniawszy sobie do kogo się zwraca. - Przepraszam. Bardzo. Zaraza?
Mężczyzna zaprzestał pracy i podszedł pogłaskać psa. Poczęstował go także resztkami z porannego posiłku schowanymi na czarną godzinę. Uspokoił się po chwili.
- Znam dobrze kapłankę. Nie rób tylko afery, zabiorę jedno z ciał do niej pod osłoną nocy. Jak bogini da dowiemy się, co trawi ludzi. Powiedz Ottowi, żeby też przyszedł, ale żeby nikt go nie widział, nocą do kaplicy. Jeśli tych dwoje zawiedzie to nie wrócę już w miejskie mury.
Roel Frietz pokazał wydatne białe siekacze widząc zakłopotanego Sveina. Podszedł do niego i zdzielił go przez ramię.
- Spokojnie, nie jestem nikim przed którym powinieneś się korzyć, albo powstrzymywać język. - Przykucnął przy psie z zamiarem pogłaskania, ale cofnął rękę i wstał - Wiesz, jednak, że zabieranie zwłok z miejsca pochówku jest czymś, na co nie mogę pozwolić. Ty wiozący przez miasto zmarłego również mógłbyś zostać zatrzymany i miałbyś problemy z wyjaśnieniem powodu takiej przejażdżki. Ja obiecałem czuwać nad tymi duszami i muszę tu zostać. - Sługa Morra odwrócił się i opuścił głowę. - Jednak, gdyby to oni stawili się tutaj mógłbym poprosić opiekuna o pobłażliwość i udostępnić im zwłoki jeśli ich nie skalają.
- Każdy coś potrafi. Mnie nikt nie zatrzyma, nikt nie złapie. Weź tylko spójrz na tego tu - Svein wskazał na Ralfa leżącego w dole. - On jeszcze nie pochowan, co nie? Odpocznij spokojnie skoroś obiecał pilnować, a nim zapieje kur ten chuj będzie zasypany jak Morr przykazał.
- Szlag by to - Roel markotnie zaklął i znów podszedł bardzo blisko Sveina. Tym razem chwycił go za kubrak, by ten się nie odsunął - Zaufam ci, ale zaklinam cię. Jeśli z tym ciałem stanie się coś złego oboje narazimy się komuś, komu nie chcemy. On naprawdę jest bardziej realny niż ci się zdaje Sveinie szczurołapie. - Akolita puścił Sveina, odwrócił się i wskoczył do dołu. - Dalej, na trzy - Chwycił ciało Ralfa pod pachami i zaczął szeptać modlitwy, a w jego oczach widać było niepewność i strach.
- Ty… To dla ciebie naprawdę ważne - Svein stanął jak wryty. - Nie pomagaj mi, dobre? Pójdę, powiadomię kogo trzeba a jak wrócę pójdziesz w drugi kąt cmentarza w modlitwie - mówił szczurołap a ton głosu miał zmieniony, zaangażowany i pełen zrozumienia.
- Tylko ten. Daj mi srebrnika, bo kolacji z Korkiem nie mamy - dodał z szelmowskim uśmiechem.
Widać było jak na Roela spłynęła ulga a jego ramiona rozluźniły się.
- Dziękuję. - Opuścił delikatnie ciało i dotknął jego czoła. Wyskoczył z dołu, odwrócił się tyłem do Sveina i zaczął szperać w płaszczu. Kiedy się odwrócił trzymał w otwartej dłoni cztery srebrniki.
- Przynieś też coś dla mnie - dodał odwzajemniając uśmiech. - Zdążę na pewno zgłodnieć.

Z monetami w kieszeni Svein pognał do Fortenhaf, odstawił kołówkę, którą transportował zwłoki pod przytułek. Tam dyskretnie zaczepił Ernę i poinformował ją, że dziś w nocy dostarczy żywność, co stanowiło umówione hasło. Kapłanka zbladła nieznacznie i kiwnęła tylko głową.
Szczurołap opuścił ulicę doprzytułkową pchając przed sobą dużą taczkę. Swoje kroki skierował okrężną drogą do bramy, tak by minąć dom Josefa. Do napotkanego tam czarodzieja Otta zagadnął.
- Rozmawiałem z morrytą. W nocy, w lecznicy Erna będzie badać martwego chorego. Pomyślałem, że nie przepuścisz takiej okazji. Zadbaj, by nikt cię nie podpatrzył skradającego się przez miasto. Ten ulrykanin będzie pierwszy, żeby powiesić nas na suchej gałęzi.
 
Avitto jest offline  
Stary 26-09-2017, 13:58   #99
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Otto starał się spleść jakieś zaklęcie, ale ogarniający plac chaos i szturchanie co chwilę nie ułatwiały zadania. Efektem był brak czarów stworzonych przez hierofantę.

Gdy strażnicy zaczęli używać siły by zapanować nad tłumem Otto zaczął się wycofywać ku ścianom budynków i później ku wyjściu w kierunku chaty druida.
Mag nie zamierzał ryzykować stratowania czy sztycha pod żebra.

Widdenstein kiedy znalazł się w bezpiecznym miejscu zaczął się rozglądać za zakapturzonymi pielgrzymami. Coś mu mówiło, że trzeba się im przyjrzeć. Chciał się upewnić, że to co widział swoim wiedźmim wzrokiem było w nich.
Wspomnienia z pewnej wioski, którą bronili kilka lat temu i to co wtedy widział znalazły się tu. Musiał się tym zająć.

Omijając plac udał się do świątyni Shaliyi. Chciał zobaczyć chorych. Czy także trawiło ich robactwo. Przeszedł pod główne wejście do świątyni i popatrzył na wnoszonego właśnie mężczyznę z krwawą raną w okolicach brzucha. Przepuścił korowód i wszedł za nimi.
Stanął na środku i omiótł wzrokiem to co się działo. W miejscach wyznaczonych leżało kilkoro ludzi a między nimi krzątała się kapłanka. W kontach siedzieli chorzy zapewne obywatele miasta i przyjezdni.
Hierofant westchnął i podszedł do przyniesionego przed chwilą człowieka i pochylił się by zobaczyć ranę. Sięgnął do przygotowanych pod ręką pomocy medyka i zaczął pomagać rannym. Ci co przynieśli mężczyznę z początku chcieli protestować, ale widząc w Ottcie maga odstąpił a drugi podszedł do kapłanki.
Ta zwróciła uwagę na maga i zastygła.
- By być magiem na wielu rzeczach trzeba się znać.- Oznajmił z delikatnym ciepłym uśmiechem i zabrał się do opatrywania.

Wszyscy byli już obandażowani i stabilni a Otto obmywał właśnie ręce z krwi. Kapłanka podeszła do niego i nim zdążyła coś powiedzieć mag zaczął pierwszy.
- Muszę z Tobą porozmawiać na osobności Pani. Wydaje mi się, że znalazłem ślad z tą chorobą.- Mówił szeptem by tylko ona usłyszała.
 
Hakon jest offline  
Stary 26-09-2017, 22:45   #100
 
Ismerus's Avatar
 
Reputacja: 1 Ismerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputację
Szturchnięty Oskar zakasłał i wypluł krew.
~O kurwa!~- pomyślał, widząc plamy krwi na ręce. Przejechał językiem po zębach, które zaczęły mu się RUSZAĆ!
~Nie no, to nie możliwe, żeby ten bękart mnie tak uderzył. Tylko ledwie mnie szturchnął. Kurwa i jeszcze ten żołądek. Przypadek? Może to jednak jest ta choroba, o której mówili kapłani. Mają oni rację?"- z tymi przemyśleniami pomógł zaprowadzić krasnoluda do świątyni Shallyi.
Ostatnie problemy ze zdrowiem zaniepokoiły go. Postanowił poprosić kapłankę o zbadanie. Żądał kapłanki najbardziej doświadczonej, czyli w jego mniemaniu wyglądającej na najdostojniejszą.
Kto jak kto, ale dzięki latom doświadczeń i praktyk kapłanki Shallyi umiały wyleczyć dużo chorób, schorzeń i innych paskudztw. Jeśli w kolejce do kapłanek stało wiele osób, to Oskar przepchnie się na początek, czy to pogróżkami czy datkami na świątynię. Nie zamierzał stać w kolejce jak zwykły człowiek. Nawet słudzy bogini nie mogą kazać szlachcicowi czekać.
 

Ostatnio edytowane przez Ismerus : 26-09-2017 o 23:24. Powód: Zlikwidowanie powtórzeń i błędów :P
Ismerus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172