Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-11-2017, 15:41   #11
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
No i lunęło, więc dobrze, że zostali w tej opuszczonej osadzie. Sprawdzenie okolicy może i nie przyniosło żadnych odpowiedzi, ale i nie postawiło więcej pytań odnośnie sioła. Jak okiem sięgnąć było spokojnie, chociaż stare ludowe porzekadło mówiło, że to właśnie cisza zwiastowała burzę. Oby jednak nie sprawdziło się tym razem.

Przy obiedzie zajadał się pyszną, rozgrzewającą zupą nagotowaną przez Ludo. Nie wiedział dokładnie, co się w niej znajdowało prócz kawałków jakiegoś mięsa, ale wiedza ta nie była jego żołądkowi do szczęścia potrzebna. Najważniejsze, że smakowało. I to jak! Włóczykij coś tam sobie upichcić umiał w polowych warunkach, ale musiał przyznać, że niziołek był po prostu mistrzem ugotowania czegoś z niemal niczego.


- Przepyszne, Ludo, świetna robota. - Pochwalił towarzysza Karsten, starając się nie pałaszować drewnianej miski jak dzikus, co pierwszy raz zupę widzi na oczy. Było w niej coś, co przypominało Nilsowi rodzinny dom.

Po obiedzie trochę pograł w kości z Andreasem i Gereke, trochę porozmawiał z pozostałymi i jakoś ten czas zleciał do wieczora, choć Nils musiał przyznać, że gdyby nie fakt, że lało jak z cebra i na szlaku samotnie było niebezpiecznie, to ruszyłby się stąd wcześniej, bo po prostu nie lubił zostawania długo w jednym miejscu. Zwłaszcza w takim, gdzie nie wiadomo było, co się stało z mieszkańcami.

Przy kolacji często zawieszał wzrok na tańczących w kominku płomieniach. Bijące od niego ciepło i ten znajomy blask pozwalał wracać myślami do czasów młodzieńczych, gdy siedział u ojca na kolanach właśnie przy kominku, a ten opowiadał mu fantastyczne historie ze swojego tułaczego życia. Wtedy umysł chłopca chłonął wszystkie opowieści, wyobrażając sobie później siebie na miejscu ojca. To były piękne czasy niewinności i naiwności, które Nils miał już dawno za sobą. Choć lubił czasami pomarzyć, wiedział, że życie na szlakach Imperium może zakończyć się szybciej, niż kiedyś mu się wydawało.


Z rozmyślań wyrwał go nagły chłód, który przeszył jego ciało i włóczykij podświadomie poczuł, że właśnie zaczyna dziać się coś niedobrego. Nie pomylił się, gdy nagle w sali jadalnej pojawiła się najprawdziwsza zjawa! Krzyknął, podrywając się od stołu, jednocześnie nie mogąc oderwać wzroku od kobiety, która musiała za życia swoje przejść. Miał wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mu z piersi i przez chwilę miał ochotę rzucić się do ucieczki, tak jak Gereke, jednak ostatecznie zmysły jakoś okiełznały tę niecodzienną sytuację i postanowił zostać. Zwłaszcza, że duch poprosił ich o pomoc. I chociaż nie można było być pewnym jego intencji, to na razie Nils nie zamierzał wykonywać żadnych gwałtownych ruchów.

- Po... post... postaramy się pomóc - powiedział od razu po Andreasie i musiał odchrząknąć kilka razy, gdyż jego głos przypominał pisk dzieciaka. - Po... powiedz nam, pani, kim w ogóle jesteś... i skąd się tu wzięłaś?

Czyżby to był główny powód, dla którego wioska była opuszczona? Rybaków nawiedzał duch tej kobiety? Nils czekał na odpowiedź zjawy i jednocześnie walczył ze strachem, który spiął całe jego ciało, wywołując nieprzyjemny ból wzdłuż kręgosłupa. W mig przypomniały mu się opowieści wioskowych mędrków, którzy twierdzili, że na potężne duchy potrzeba było magicznego oręża. Włóczykij nie wiedział, czy ten był potężny, ale na pewno nie zamierzał z nim walczyć. Jeśli da radę jej pomóc - bardzo dobrze. Jeśli okaże się ich wrogiem, Karsten zamierzał dać nogę, gdzie pieprz rośnie.
 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]
Kenshi jest offline  
Stary 07-11-2017, 21:54   #12
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Chodząc od chaty do chaty jak jakiś nawiedzony domokrążca bądź fanatyk, Maud nie potrafiła zrozumieć, czemu inni z taką łatwością odrzucają znalezione tutaj rzeczy. Marzyły im się po prostu rarytasy najwyższej wagi, mieli zbyt duże wymagania i to doprawadzało do niezadowolenia. Im człowiek więcej chciał, tym trudniej było zaspokoić jego gust. Na szczęście Szprycha pochodząca z najniższej biedoty doskonale zdawała sobie sprawę z cenności każdej rzeczy. Skrupulatnie przebierała w szmatach wybierając najlepsze koce. Lekki odór nie stanowił problemu, gdyż i tak w podróży się przewietrzą. Zardzewiałe sztućce dało się wyczyścić, a połamane, metalowe kawałki też się mogły przydać. Może sprzeda się za jakiegoś szlama na wytopienie, a nuż okaże się to być srebrem i zarobi się więcej, niż się oczekiwało. Kobieta postanowiła przyjrzeć się gratom w wolnej chwili i spróbować wycenić ich wartość. Nic nie stało na przeszkodzie, by się rozmyślić i jednak to wyrzucić, ale póki co musiała nagromadzić, aby móc to posegregować. Nie miała w zamiarze przekonywać innych do słuszności swoich czynów i nawet gdy patrzyli krzywo, nie przejmowała się tym. Dotrą gdzie dotrzeć mają, a wtedy ich drogi się rozejdą i nie będą już musieli znosić śmieciary, to była ich dobra wola, że zgodzili się na podróż u jej boku. Maud była święcie przekonana, że jeszcze nie raz spytają czy może nie ma konkretnej rzeczy na tym swoim wózku. Jeszcze będą jej dziękować!


Dzięki niesamowitym zdolnościom niziołka, zupa jaką od niego otrzymali nie wyglądała tak, jak zwykle wyglądała - jak rzygi. Ludo potrafił z niczego stworzyć "coś" i owe coś naprawdę smakowało. Maud była zachwycona smakiem, konsystencją, a nawet sposobem podania, choć po sposobie jedzenia ciężko było to wywnioskować. Ściskała drewnianą łychę w mocnym uścisku kobiecej piąstki i szybko zanurzała ją w potrawie. Wciskała zapełnioną do ust, zbierając potem to, co pociekło po brodzie łyżką. Na koniec beknęła cicho i przetarła usta rękawem. W cieple było przyjemnie, a ulewa za oknem nie zachęcała do wychodzenia, choć Szprycha wolałaby teraz być przy koniach i pilnować, żeby nie zwiały, nie była pewna czy powinna wychodzić. Deszcz to jedno, ale to co waliło z nieba było jak zapowiedź powodzi. Jeszcze tylko gromu z nieba brakowało, a to nie byłby dobry znak.
- Rzeczy dobre, od bardzo dobrych odróżniać umię, a to było jak w gospodach wyśmienitych podane! Częściej się zrzucać musimy czym mamy, póki takie szczęście się nam przytrafiło. - rzekła Maud na temat zupy, spoglądając ciemnymi oczami na Ludo - Jakiej zapłaty za jadło oczekujesz? Mam przy sobie wiele całkiem niezłych i przydatnych rzeczy, mogę znaleźć coś dla ciebie w zamian - zaproponowała z ciepłym uśmiechem, oszczędzając pokazywania krzywych zębów. Siedziała spokojnie w fotelu, nie przejmując się poczochranymi, mahoniowymi włosami. Zdawała się nawet przysypiać, aż do czasu.

Ciepło płynące z pieca zelżało w jednej chwili, zastąpione przejmującym chłodem. Z początku Maud myślała, że drzwi się uchyliły, ale spojrzawszy w ich kierunku przekonała się, że te są zamknięte. Dopiero głęboki, kobiecy głos z oddali poruszył jej spokój. Serce przywaliło mocno, a plecy wpiły się w oparcie, gdy niemal przed ich twarzami zawisła kobieca zjawa. Piękne odzienie jak i twarz, o ile dało się coś w niej jeszcze ujrzeć, sugerowały Szprysze, że za życia uboga nie była. Gereke zerwał się z miejsca i wybiegł jak poparzony, zwracając na siebie większą uwagę, ale tylko tymczasową. Słowa ducha były nie tak znowuż dziwne, gdyż tego można było się spodziewać. Maud zdziwiła się jednak, kiedy inni próbowali z upiorem rozmowy. Nie to, żeby ona miała zamiar walczyć, ale... rozmawiać? Sama siedziała przerażona, nie mogąc złapać głębokiego wdechu i tylko rzężąc cicho jak stara kobyła, próbując oddychać nerwowo nosem.
- Ludo... Co żeś dodał do żarcia? Jakieś zioła z okolic? - spytała zupełnie poważnie przenosząc spojrzenie na niziołka. Może i pojawienie ducha wyjaśniało opustoszenie wioski, ale ciężko było w to uwierzyć. Śmieciara wstała z miejsca i rakiem wycofała się w kierunku drzwi, za którymi zniknął Jutzen. Otworzyła je i wychyliła łeb.
- Gereke, do dom wracaj no, dupa ci zmoknie, dziadzie przebrzydły! - krzyknęła za mężczyzną zarzucając na łeb kaptur. Spojrzała przez ramię upewniwszy się, że w pokoju wciąż wisi ta zjawa, a inni poważnie z nią rozmawiają. Też nie chciałaby jej wkurzyć, o ile jest prawdziwa, a nie, że Kołodziej świństwa nazbierał z tej wiochy i dosypał do strawy, a teraz majaki wszyscy podostawali. Maud nie chciała za uciekinierem wychodzić, została więc w chacie, gdzie większość towarzyszy była. Tak dla bezpieczeństwa... O ile można je czuć, będąc w jednym pomieszczeniu z widmem. Nie odzywała się do ducha, przynajmniej póki co. Miała wręcz nadzieję, że ten nie zwraca na nią uwagi i w razie "w" zdąży spierdolić jako jedna z pierwszych. Tylko jak ona w biegu wózek pociągnie?

 
__________________
Discord podany w profilu

Ostatnio edytowane przez Nami : 07-11-2017 o 22:00.
Nami jest offline  
Stary 09-11-2017, 01:07   #13
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Ludo pośpiesznie rozglądał się po podwórzu, sprawdzał przydomowe grządki. Te jednak całkiem pozarastały. Przy przystani nie było też żadnych sieci, czy pułapek na raki. Nie zmniejszyło to jednak entuzjazmu niziołka. Oczami wyobraźni widział pełne spiżarnie. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna, skąpi mieszkańcy zabrali całą zdatną do zjedzenia żywność. Nie zostawili nawet suszonej pokrzywy. Znalezione resztki zupełnie zepsutego jedzenia nie nadawały się nawet na przynętę na ryby. Kołodziej miał im to trochę za złe, żaden dobry gospodarz tak przecież nie postępuje. Burczący brzuch nie pozwolił jednak na bezczynność. Ludo pośpiesznie przetrząsnął rzeczy swoje i towarzyszy, wyszukując wszystko to co mogło mu się przydać w przygotowaniu posiłku. Nikt się przecież nie powinien o to obrazić, więc nie było i sensu o to pytać. Trochę suszonych warzyw, owoców czy solonego mięsa. Suchary mogły robić za grzanki. Sztuka improwizacji to podstawa, a ciepły posiłek na szlaku zawsze miło nastraja przed dalszą drogą. Na deser miała być niespodzianka, Ludo jednak nie wytrzymał i nim woda w kociołku się zagotowała to wyjął i rozdał Appelbeignety zakupione w Grunburgu.
Zupa wesoło mrugała i puszczała oczka, a Ludo ochoczo ją mieszał i próbował. Gdy uznał, że jest gotowa nałożył każdemu solidną jej porcję. Sam sobie nałożył równie dużą porcję jak reszcie. Mimo, że był najmniejszy i najdrobniejszy z całej grupy, to apetyt miał równie duży jak oni, a może i nawet większy. Zapewne gdyby tylko niziołek rozpoczął spokojne sielankowe życie, szybko by zyskał sporej wielkości brzuszek. Chwilowo z zadowoleniem spoglądał na towarzyszy, którzy zajadali się ciepła strawą. Czasem tylko Andreas jakoś tak na niego dziwnie przy jedzeniu popatrywał. Niziołek nie zwracał jednak na to zbytnio uwagi, może to tylko tak się zdawało przez te jego wąsy. Głośne pochwały wywoływały natomiast szczery uśmiech na twarzy małego bohatera.
- Dziękuje, dziękuje Wam. – Kołodziej wyprostował się z dumy na krześle.
- I żadnej zapłaty, żadnej – zamachał energicznie ręką, w której trzymał łyżkę z zupą.
- Może tylko warty trzymać nie będę? – zapytał chwilę później słabiutkim głosem.
Za oknem lunęło, a Kołodziej zastanawiał się czy woli drzemać, czy wziąć dokładkę. Obie opcje były bardzo kuszące i trudne w pogodzeniu. Straszliwy wewnętrzny konflikt został przerwany nagłym ochłodzeniem. Ogień zatrzepotał, na chwilę lekko przygasł zupełnie bez powodu. I wtedy usłyszeli szepty, strażnika pól aż zmroziło. Poczuł dreszcz, a ręce pokryła gęsia skórka. Gdy ujrzał zjawę podskoczył z miejsca zrzucając na podłogę drewnianą łyżkę. Ludo aż pobladł, co prawda był gotowy stawić czoła ożywieńcom, ale zjawy kobiety zwyczajnie się bał. Zapewne gdyby był sam to rzucił by się pod stół i dalej do wyjścia. Z przestrachu wyrwała go Szprycha.
- Nie nie, ja ja tam tylko zwy zwykłe rzecz dałem. – Język się trochę plątał niziołkowi.
Dwa mrugnięcia oczami później, ciekawość wzięła górę nad strachem.
- A Wa Wam ja jak pomóc? - zapytał lekko drżącym głosem.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!

Ostatnio edytowane przez pi0t : 09-11-2017 o 08:27.
pi0t jest offline  
Stary 10-11-2017, 10:31   #14
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Krótkie rozejrzenie się po okolicy nie przyniosło żadnych odpowiedzi w najbardziej nurtującym pytaniu: Gdzie podziali się mieszkańcy tej wioski?
Wracając Eckhard zajrzał jeszcze do wierzchowców zastanawiając się, czy nie powinni trzymać dobytku koło siebie, ale ostatecznie zapach ciepłej strawy na tyle zaprzątnął w głowie, że w mig zapomniał o swoich wątpliwościach. Coś, co nie zdarzyło mu się chyba nigdy.

Po dziesięciu latach na szlaku, najemnik potrafił docenić walory ciepłego posiłku przygotowanego przez kogoś innego, dlatego z pewną dozą niecierpliwości podpartej burczeniem w żołądku czekał aż niziołek skończy gotować.
Nad walorami strawy nie rozwodził się uznając częste skrobanie drewnianej łyżki o miskę za wystarczający komplement, ale skończywszy nie omieszkał wyrazić kilku słów uznania dla kucharza. Eckhard nawet był gotów odchylić się, wyciągnąć nogi i odpocząć, gdyby nie to dziwne uczucie, niczym delikatne dzwonienie dzwoneczków na progu słyszalności. Lub coś, co widać jedynie kątem oka, a skupiając swoje spojrzenie w danym miejscu znika. Uczucie, że coś nie jest tu w porządku.

Gdy nagle zrobiło się zimno, a ogień w kominku zatrzepotał bojaźliwie, Eckhard poczuł na plecach zimny dreszcz idący wzdłuż kręgosłupa. Gdy chwilę później pod sufitem pojawił się duch, mężczyzna zbaraniał. Siedział jak siedział nie potrafiąc wydukać ni słowa. W swoim trzydziestoletnim życiu słyszał sporo o duchach, ale nigdy żadnego nie widział. Mimo to, mimo iż ciało było sparaliżowane, umysł chodził dość sprawnie. Czuł jak pot skrapla mu czoło, a ciało staje się na przemian to ciepłe, to zimne. Gęsia skórka postawiła włosy chyba na całym ciele, a mięśnie spięły się niczym imadło. Skupiając całą swoją wolę, Eckhard zdołał opanować swoje ciało powoli ustawił się w pozycji pozwalającej na szybkie przemieszczenie się. Prawa ręka mechanicznie spoczęła z boku na rękojeści miecza, zaś oczy bacznie obserwowały ducha. Nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Reszta drużyny zadała właściwe pytania. Pozostało czekać na odpowiedź.
Duch nie zadawałby pytań, gdyby chwilę później miał ich zabić, nie? Ale z drugiej strony, to chyba nikt tu nie był ekspertem od duchów.

 
psionik jest offline  
Stary 10-11-2017, 13:20   #15
 
Tabasa's Avatar
 
Reputacja: 1 Tabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputację
Gereke zerwał się do wyjścia, jednak niemiło się zaskoczył, gdy drzwi nawet nie drgnęły, a wszelkie próby szarpania za zardzewiałą klamkę spełzły na niczym. Wyglądało na to, że widmo nie miało zamiaru ich stąd wypuścić, co w pierwszej chwili przeraziło wystraszonego cyrulika. Zastygłszy w miejscu, przysłuchiwał się wraz z pozostałymi zimnym, odległym słowom ducha, który zareagował na pytania Andreasa i Nilsa.

- Jestem... czy raczej byłam baronową Kerstin Sackhoff - powiedziała, patrząc na włóczykija i banitę. Obaj przez chwilę poczuli się, jakby dotknęła ich lodowata dłoń samego Morra. - Cztery lata temu wracałam ze swoimi ludźmi z Marienburga do domu, do Averheim, gdy niedaleko stąd wpadliśmy w zasadzkę. Banda dobrze zorganizowanych banitów zamordowała moich ochroniarzy, a mnie i moje służki najpierw wielokrotnie zgwałcono, a potem powieszono... - Po tych słowach uniosła podbródek.

Zdawało się to nierealne, jednak szóstka awanturników dostrzegła pręgę po sznurze odciśniętą na smukłej szyi.
- Bandyci nie kwapili się, by wyprawić mi jakikolwiek pogrzeb... Wisiałam na drzewie przez kilka kolejnych dni, aż w końcu lina puściła, a moje ciało leżało tam, będąc pożywieniem dla wstrętnych padlinożerców. Zostały po mnie tylko kości. Kości, które nie zostały pogrzebane, zatem nie mam wstępu do Ogrodów Morra... Gdy tylko chciałam, by ktoś mi pomógł, ludzie uciekali w popłochu. Tę wioskę nawet zupełnie opuścili, bojąc się moich odwiedzin... Nie chcieli mnie nawet wysłuchać... - rzuciła beznamiętnym tonem i otaksowała wzrokiem całą szóstkę.

- Proszę, pochowajcie moje kości i zmówcie za mnie modlitwę do naszego Pana Snu... tylko tak zaznam wiecznego spokoju. Zaprowadzę was w miejsce, gdzie leżą moje szczątki...
Ucięła, czekając na odpowiedź. Chłód, jaki nagle zapanował w chacie sprawił, że Maud i Ludo zaczęli szczękać zębami, choć kominek nawet na moment nie przygasł. Za oknem deszcz wciąż biczował szyby. Nie była to zbyt dobra pora na włóczenie się gdziekolwiek, zwłaszcza po zmroku i przy jesiennej szarudze. Jakieś decyzje jednak podjąć musieli.

 

Ostatnio edytowane przez Tabasa : 10-11-2017 o 13:25. Powód: cYrulik, nie cErulik :)
Tabasa jest offline  
Stary 10-11-2017, 18:33   #16
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
+ wstawki MG, dzięx.

Opowieść zjawy wydawała się być sensowna i nawet zrobiło mu się jej trochę żal. Tyle lat błąkać się po okolicy i nie otrzymać pomocy... O ile rzeczywiście jej potrzebowała, ale z drugiej strony, po co miałaby kłamać? Nils stwierdził, że czas sprawdzić grunt, na którym stoją.
- Wy... wybacz, pani, ale skąd mamy mieć pewność, że nie wiedziesz nas wprost w pułapkę? - Nils starał się nie patrzeć na zjawę, wciąż odczuwając dyskomfort. Całe szczęście, że z tego strachu nie narobił w gacie.
Duch baronowej zaśmiał się gorzko.
- Gdybym miała wyrządzić wam krzywdę, zrobiłabym to od razu. Chcę jedynie zaznać spokoju, już zbyt dużo czasu błąkam się po tych ziemiach... Umęczona i samotna.

Nils skinął głową, nieśmiało zerkając w jej stronę.
- A nie możesz, pani, poczekać do rana z tym pochówkiem? Jak sama widzisz, za oknem ulewa i wietrzysko takie, że kaptur zrywa ze łba.
- Wieczorną porą wydałam ostatnie tchnienie i tylko wieczorem oraz nocą mogę się objawić. Musicie mi pomóc. Musicie... Nie wytrzymam tutaj choćby dnia dłużej...
- A co, jeśli nie pomożemy? - Nils nie zakładał takiej opcji, ale chciał się przekonać, czy to rozzłości ducha.
- Wtedy poczekam na bardziej pomocnych podróżników i będę bardzo zawiedziona. Jak już mówiłam, nie zamierzam was krzywdzić - odrzekła smutno.
- Dobrze więc, pomogę. A może i pomożemy. - Spojrzał po twarzach kompanów, mając nadzieję, że ci zgodzą się pójść z nim w miejsce rzekomego spoczynku szczątków.

Przez chwilę postawił się na miejscu ducha - gdyby sam był w takiej sytuacji i nikt nie chciałby mu pomóc, pewnie w końcu zacząłby się mścić na ludziach, albo robić sobie z nich żarty, żeby się trochę rozerwać, złapany w wieczności na tym ziemskim padole.
- Maud, masz gdzieś w tych swoich klamotach jaką łopatę? Przydałaby się. - Spojrzał na kobietę, a potem przeniósł wzrok na kompanów. - To jak, pomoże mi który z tym grzebaniem?
 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]
Kenshi jest offline  
Stary 11-11-2017, 16:14   #17
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Ludo dość szybko zaczął oswajać się z sytuacją. Tacy nieumarli może trochę zimni, latający i straszący, ale jak widać większej krzywdy nie robili. Co najwyżej strawa przez nich szybciej wystygnie i trzeba będzie je grzać ponownie. W swoich rodzinnych stronach za miedzą są nieumarli z Sylvanii, same plugawe i nikczemne istoty. Albo książąt wampirów i to ich rzeczywiście trzeba by się czasem bać. Od tych nekromanckich rozmyślań zimny dreszcz przeszył i zatelepał niziołkiem. Ten jakby zaraz wrócił do rzeczywistości i wsłuchiwał się w rozmowę Nilsa z Baronową. Już miał się wtrącić i zapytać, czy nie może przystać zimnem wiać. Ale gdzieś w głębi swego pełnego brzucha trochę się bał. Przez chwilę wąchał się czy nie odmówić pomocy. Jeden rzut oka na pręgę po sznurze odciśniętą na smukłej szyi zdławił tę myśl w zarodku. Zresztą czy zjawie można ufać, że jeśli się nie zgodzą to nic im nie zrobi? Myśli krążyły pod kędzierzawą czupryną. Nawet jeśli nie do końca rozumiał o co chodzi z tymi ogrodami Morra, to pochówek należy się rzeczywiście każdemu. To prawie tak samo ważna rzecz jak kolacja i nie można jej odkładać na kolejny dzień. Nie ważne czy pada, czy wieje. Jak się jest głodnym to i bardzo źle się śpi. Tak samo jeśli jest tak strasznie zimno, bryy.
Jeszcze trochę i zacznie trząść się jak osika. Zębami już dawał koncert. Ludo podszedł najbliżej kominka jak potrafił skulił się w sobie, przycisnął ręce do ciała, próbując się ogrzać. Gdy Karsten zgodził się pomóc i zadał pytanie Szprysze, nie czekał na jej odpowiedź, tylko się wtrącił.
- Jaaa maam łoopatę i latarnię. – Mówi nieco drżącym głosem, czy to jeszcze ze strachu, bądź zimna.
Ludo kopać nie miał zamiaru, może Ryś albo wąsacz się na to zgodzą. O ile wszyscy pójdą. On mógł jednak im przy robocie poświecić, a potem szybko wracać do ciepłej chałupy i iść spać.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!

Ostatnio edytowane przez pi0t : 11-11-2017 o 16:20.
pi0t jest offline  
Stary 11-11-2017, 23:57   #18
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Maud nie odzywała się. Być może nie dlatego, że nie chciała,
ale między innymi dlatego, że Nils był w tym pierwszy. Poza tym nim chociażby pomyślała o pytaniu, on już zdążył je wypowiedzieć, przez co śmieciara pozostała chwilę zmieszana i nim znów włączyła procesy myślowe, Nils mówił dalej. Gdzieś w trakcie zakradła się do niego i szturchnęła łokciem, patrząc podejrzliwie przed siebie, w puste ślepia ducha, jakby nie wierząc, że ta naprawdę ich nie widzi.
- Pssst. Ty serio się nie boisz? Czy tyle ze strachu nawijasz? - szepnęła do mężczyzny stając na tyle blisko za jego plecami, że mógłby przysiąc iż czuje jej ciepły oddech na karku. Nie przeszkadzał sobie jednak, zadając kolejne pytanie,
na co Maud kiwnęła głową z uznaniem
- Taaak, też bym o to spytała, może nas nieźle w wałka robić, psotne niektóre duszyczki bywają. Po śmierci znudzone, choć ta się wydaje nie w kij dmuchał, lala, że hej! Zwidy jak nic, duchy nie są takie dziunie, nie? - niegłośne słowa kasztanowłosej nie przebijały się przez silną i pozagrobową mowę widma. Dla Szprychy były to i lepiej, bo nie miała na celu jej wkurzać. Obejrzała się w bok patrząc na ścianę deszczu na zewnątrz. Nie było szans by teraz kości szukać i kopać, grunt był podmokły i grząski, wpadną w to co wykopią, gdzie w tym sens? A i kapłana żadnego nie mieli pod ręką, pochówek byłby to marny... Ale może wystaczy?

Kiedy Nils spytał Maud o łopatę, ta zrobiła wielkie oczy. Cofnęła głowę w tył naciągając szyję i w końcu otworzyła usta w szerokim uśmiechu krzywych zębów, gdy w paradę wlazł niziołek. Kobieta zmrużyła oczy patrząc na niego groźnie.
- Gówno masz a nie łopatę! Żeś dobrej łopaty nie widział, nówka sztuka, jeszcze żem jej nie śmigała po korycie, metal lśni wypucowany, sama żem charchała i ścierą tarła, za dziesięć srebrników by poszedł bankowo! Może to i poniżej ceny rynkowej, ale wciąż wysoko, bo więcej niż połowa. A ja się znam na tym i wiem po ile konkretne łopaty chodzą, Szprysze ufać możecie, towar nabiera drugiego życia! Lepszego życia! Chodź Pan, Panie Nils, pokaże jak wygląda łopata numer jeden na rynku przelecianych, acz wciąż do użytku! Lepszej byś nie znalazł, bo wszystko co najlepsze już u mnie na wózku siedzi. Cieszę się, żeś spytał mnie, wiesz kogo pytać, co? Lubię mądre osoby, bardzo dobra decyzja - Maud niemal w biegu języka spojrzała na Baronową - Te, Pani ładna, zara my wykopiem taki grób, że ci jeszcze te wioskowe ciule pozazdroszczą, bo TAKĄ mam łopatę, O TAKĄ - Śmieciara cmoknęła przystawiając dwa palce do sinych ust, sugerując, że rarytas pierwsza klasa. Gotowa była wyjść nawet w te ulewę, byle tylko pochwalić się tym, co ma na swym rydwanie. - Mauzoleum tą łopatą wykopać idzie! W trymiga!
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 12-11-2017, 01:18   #19
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Andreas nie mógł wyjść z podziwu dla odwagi Nilsa. Niby sam zaczął z duchem rozmowę, ale bardziej ze złapania czasu i odwrócenia uwagi na kompanów. A teraz?

Coś mówiło Wolbergowi, iż wszystko co duch mówi nie jest prawdą. Szczególnie ten ślad sznura. Po co mieli banici wieszać arystokratkę? Gdyby była z ich stron to może z zemsty za jej uczynki ale obca?
Sam by takiej po takich zabawach nocom z pięknością poderżnął gardło.
Jednak wolałby okup za nią wziąć a nie wieszać.
Wydawało się banicie, że to jednak stróże prawa musieli ją za coś ukarać,
o ile to była w ogóle kara.

Przemyślawszy sprawę i słuchając kompanów uznał, że może lepiej zawierzyć w uczciwość ducha. Nie do końca był przekonany, ale jeśli pozbędą się tego nieumarlaka to wioska odżyje. Wrócą ludzie a i on może w przyszłości osiądzie w niej na starość wśród wdzięcznej miejscowej ludności. No może wcześniej pograsuje na trakcie.

- Ja pomogę.- Zgłosił się w końcu Andreas. Już odważniejszy widząc,
że niziołek i Szprycha niby słabsi a bardziej opanowani już działają.
- A daleko Pani szczątki się znajdują?- Zapytał podnosząc swoje rzeczy.
Stał cały czas przodem do ducha i przemieszczał się uważnie i ostrożnie.
Jak tylko Baronowa spojrzała na niego zatrzymał się by wysłuchać odpowiedzi.
 
Hakon jest offline  
Stary 13-11-2017, 21:24   #20
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
- Ja bym się nie pchał w taki deszcz. - wtrącił się Eckhard obserwując zjawę. - Ciemno jest i mokro, ani chybi trafimy na jakiś rabusiów, czy inne łatatajstwo, jakich pełno w lasach po nocach się panoszy. - mężczyzna wyuczony był zawodem i pewną gadkę miał na klientów nieskorych rzucić odpowiednim groszem, więc i tu mówił automatycznie wchodząc w swoją naturalną rolę. Nie uśmiechało mu się biegać nocą gdzieś po lasach i to jeszcze w deszczu. Przemoczeni i zmarnowani będą łatwym celem dla wszelkiej maści napastników, od zdziczałych zwierząt, przez zwykłych rabusiów, aż po pomioty chaosu kończąc. I do tego jeszcze ten duch.
- Musimy się przygotować do takiej wyprawy - dodał starając się nieco załagodzić swoje stwierdzenie, które duch mógł uznać za nieco zbyt stanowcze.

Najemnik zastanawiał się nad historią ducha. Na ile mogła być prawdziwa i czy na miejscu bandytów postąpiłby tak samo. Było coś w tej opowieści, co umykało obrazowi wiarygodności, jednak trudno było mu wyłapać co.
Zachowując więc ostrożność podszedł do okna i wyjrzał na zewnątrz, jakby chciał się upewnić, czy jeszcze pada. W istocie martwił się o wierzchowce i resztę dobytku, której nie przyniósł ze sobą do chaty.
 

Ostatnio edytowane przez psionik : 13-11-2017 o 21:27.
psionik jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:26.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172