Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-11-2017, 21:38   #21
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Ludo oswoił się już z zjawą, to Maud zaczęła na niego groźnie zerkać. A co gorsza mieć uwagi i pretensję. A niziołek chciał tylko dobrze, przecież co dwie łopaty to nie jedna. Robota szybciej pójdzie, to mniej zmokną, szybciej wrócą i będzie można pospać do rana. Niedobra zjawa chłodem wiała, a ogień ciepła dawać nie chciał. Niziołek podskakiwał więc w miejscu, niczym jakiś zielony snotling, próbując się rozgrzać.
- Szprycha, ale racuch i zupa dobra była! – Strażnik pól nieco zmienił temat, licząc że to obłaskawi towarzyszkę podróży. Appelbeignety każdemu przecież poprawiały humor!
- A tak łopaty się mniej zużyją, mniej trzeć ja potem trzeba będzie. Więcej srebrników potem dostaniesz! – Ludo nadawał jakby zapomniał o baronowej, albo przynajmniej przestał się nią przejmować.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!

Ostatnio edytowane przez pi0t : 14-11-2017 o 10:16.
pi0t jest offline  
Stary 14-11-2017, 10:57   #22
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Gereke chwilę poszarpał się z drzwiami. Szybko jednak zrozumiał, że w tym pojedynku większych szans nie ma. Ustąpił. Będąc wciąż spięty odwrócił się i zaczął przysłuchiwać zjawie. Starał się zrozumieć zamiary tych, którzy uczestniczą w konwersacji. Dokładnie obserwował raz kompanów, raz ducha. Nie wiedział, czy grają, by dać wszystkim szansę na ucieczkę, czy rzeczywiście chcą współpracować z niematerialną istotą. Nie znał ich jeszcze widać na tyle, by to osądzić. Mógł mieć tylko nadzieję, że chodziło o tą pierwszą rzecz.

Sam Jutzen nie wierzył zjawie nic a nic, choć widział też że przeciwstawić się za bardzo nie miał możliwości. Był świadom, jak to może się dla niego skończyć. Możliwości ucieczki go pozbawiła, więc tak łatwo nie odpuści. Czy był po mieszkańcach kolejną ofiarą? Krzywdy nie chciała zrobić… Poczeka na kolejnych podróżników… A drzwi, jak były zamknięte, tak są nadal. Nie widać tu spójności. Widać zagrożenie.

Obecnie więc planował podążyć za wszystkimi, jednak zachowując, jeśli można tak powiedzieć, bezpieczną odległość. Nie angażował się, jeśli to nie było konieczne i szukał możliwości, by stracić się z pola widzenia zjawy. Jeśli w ogóle zjawy takowe mają. Musiał uważać na to co robi, bardzo uważać… Pozostali też jego zdaniem powinni…
 
AJT jest offline  
Stary 14-11-2017, 12:18   #23
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Nils spojrzał na Maud, unosząc brwi.
- Pewno, że się boję, cieszę się tylko, że mi nie pociekło nogawkami z tego strachu. Z przodu i z tyłu. - Uśmiechnął się niemrawo i zdziwił trochę, gdy kobieta zaczęła swój wywód na temat łopaty po tym, jak Ludo wyjął swoją. - Tak, Maud, na pewno masz najlepszą łopatę. - Pokiwał głową. Lepiej było nie wnikać w szczegóły, zresztą, to nie był też najlepszy moment, żeby teraz gadać o głupotach.

Na słowa Eckharda zmarszczył brwi.
- Nawet, jak trafimy na jakich rabusiów czy inne gówno, to chyba nie sądzisz, że będą chcieli się do nas zbliżać, widząc przy nas zjawę. Wybacz, pani. - Pochylił lekko głowę w stronę baronowej. - Jak chcesz, to zostań, popilnujesz naszego dobytku, a my się pewnie szybko ze wszystkim uwiniem.
Po tych słowach sięgnął do plecaka, skąd wyjął swoją latarnię i rozpalił ją, ruszając do wyjścia.
- Ruszmy się, im szybciej się tym zajmiemy, tym szybciej duch zazna spokoju, a my szybciej pójdziemy spać. Prowadź, baronowo.

Nie dawał po sobie poznać, ale był podejrzliwy i całkowicie skupiony. Z jednej strony mieli paskudną pogodę i wizję spotkania kogoś w tej kniei, a z drugiej ducha, który - jak twierdził - oczekiwał pomocy. W takiej sytuacji należało wybrać mniejsze zło i zakopać pozostałości po baronowej, choć Karsten zdawał sobie sprawę, że to nie będzie miłe zajęcie po zmroku, przy lejącym deszczu i dmącym wietrze.

Wolał jednak spróbować pomóc zjawie, niż narazić się na jej gniew, nawet jeśli zapewniła ich, że nie zrobi im krzywdy.
 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]
Kenshi jest offline  
Stary 14-11-2017, 20:02   #24
 
Tabasa's Avatar
 
Reputacja: 1 Tabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputację

Nils, Andreas i Ludo byli tymi, którzy wykazali się odwagą (choć dla pozostałych pewnie głupotą) i ruszyli wraz z duchem przez deszcz i mrok pogrzebać kości baronowej. Drzwi jakimś cudem znów były otwarte, ale Gereke nie zamierzał już uciekać, widząc, że zjawa po prostu przenika przez ściany chaty, znikając gdzieś na zewnątrz. Szprycha, Eckhard i cyrulik zostali więc w środku, czekając na przybycie towarzyszy, albo i ich nie przybycie. Bo któż mógł wiedzieć, czy wrócą? Pewnie jedynie bogowie, ale ci chyba nie patrzyli na nich dziś łaskawym okiem, zsyłając spotkanie z duchem, który ledwo co opuścił dom, a w głównej sali znów zrobiło się ciepło i przytulnie. Na zewnątrz natomiast wciąż lało i nic nie zapowiadało poprawy pogody. Tym bardziej trójka, która zdecydowała się zostać, ceniła sobie odejście zjawy.


- Niedaleko me szczątki leżą, po prostu idźcie za mną - powiedziała zawodząco do Andreasa i gdy w końcu cała trójka zebrała się do wyjścia, baronowa po prostu przeniknęła przez jedną ze ścian, czekając na nich na zewnątrz.

A na zewnątrz nie działo się najlepiej. Deszcz zacinał jak szalony, wiatr wdzierał się w każde odkryte miejsce, powodując dyskomfort. Las szumiał złowróżbnie a rzucające światło latarnie co rusz napotykały na dziwne cienie, jakby te próbowały dopaść ich, gdy tylko żółta, bezpieczna łuna zmieni położenie. Cała trójka szybko przekonała się, że to nie była dobra noc na nocne wędrówki po kniei. Baronowa Kerstin znajdowała się dwa metry od nich, lewitując nad ziemią. Biło od niej mdłe, błękitne światło, a gdy się lepiej przyjrzeli, dostrzegli grube, ciężkie krople przelatujące przez jej niematerialne ciało. Duch oczywiście nic sobie nie robił z paskudnej pogody, co jakiś czas przystając i oczekując trójki awanturników, którzy musieli uważać pod nogi, by nie przewrócić się o krzewy, czy wystające zewsząd korzenie.

Nie przeszli długiego dystansu, a już byli cali przemoczeni i zziębnięci. Las zdawał się być coraz gęstszy i bardziej splątany, albo im się tylko wydawało w związku z panującymi wszędzie ciemnościami. Do tego wyobraźnia podsuwała im najróżniejsze scenariusze, a każdy głębszy i większy cień zdawał się być czyhającym na nich potworem. W końcu baronowa stanęła między drzewami, odwracając się w ich stronę.
- To tutaj, zaraz pokażę wam dokładniej. Pozbierajcie wszystkie moje kości i pochowajcie...
Po tych słowach zniknęła, zostawiając trójkę podróżnych zupełnie zaskoczonych. Po chwili pojawiła się jednak znów, nieopodal czegoś, co wyglądało jak kopczyk z kości. Gdy Ludo poświecił w tamtą stronę, ujrzał dobrze zachowaną, ludzką czaszkę.


Odetchnęli z ulgą, gdyż wyglądało na to, że baronowa nie kłamała. Nieopodal dostrzegli resztki korpusu, piszczele i kręgosłup. Nie wszystkie kości znajdowały się na miejscu, ale tyle zapewne pozwalało odprawić pogrzeb z akcesją do Ogrodów Morra, zatem Nils i Andreas zabrali się za kopanie. Zmieniając się co jakiś czas, zdołali wykopać odpowiednio głęboki dół, gdzie złożyli pozostałości po baronowej Sackhoff a następnie odmówili krótką modlitwę do Pana Śmierci, polecając mu duszę kobiety. Unosząca się nieopodal zjawa rozbłysła nagle oślepiającym światłem i w tym samym momencie zniknęła. Razem z wiatrem niosło się jedynie dochodzące gdzieś z oddali, jakby z miejsca poza rzeczywistością szczere "dziękuję...".

Ludo, Nils i Andreas postali jeszcze moment nad grobem kobiety, po czym ruszyli w drogę powrotną. Nawet po zmroku Karsten miał dobre rozeznanie w terenie i choć raz zboczył z trasy, to i tak zdołał wyprowadzić towarzyszy z lasu, a sprawę ostatecznie ułatwiła łuna światła unosząca się z chaty wójta w rybackiej wiosce. I choć dotarli zupełnie przemoczeni i zziębnięci, to też zadowoleni z faktu, że zdołali pomóc uwięzionej na ziemi duszyczce.


Trójka w chacie wójta z radością przyjęła powrót Nilsa, Ludo i Andreasa, choć pewnie nie liczyli już, że zobaczą ich żywych, zwłaszcza, że trochę czasu ich nie było. Jak szybko się okazało, duch rzeczywiście potrzebował pomocy i zniknął, gdy tylko mu jej udzielono. Dwójka ludzi i niziołek byli przemoczeni, na szczęście ogień w kominku wciąż mocno płonął i dawał odpowiednio dużo ciepła, by choć trochę podsuszyć mokre ubrania. Było już dość późno, a po atrakcjach ze zjawą czuli się nawet bardziej zmęczeni psychicznie, niż zwykle. Do tego dochodziło umęczenie po całym dniu podróży i niektórzy ledwo trzymali się na nogach, a przyjemnie strzelające drwa w palenisku nie pomagały utrzymać oczu otwartych.

 
Tabasa jest offline  
Stary 14-11-2017, 20:57   #25
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Szprycha narzuciła kaptur na brudny łeb i wypełzła z chaty razem z trojgiem chętnych do pomocy mężczyzn. Podreptała skulona do stajni po swój wózek, z którego wygrzebała łopatę, chwaląc się nią i pokazując jak trofeum. Zawiązała wór, co by nic nie zmokło i gdy chłopy poszły z Baronową do lasu, ona chwilę została z końmi. Dała im żryć i zajęła się zwierzakami,
uspokoiła, trochę grzywę przeczesała, zabezpieczyła przed ewentualną ucieczką i zdjęła siodła, co by grzbiet odpoczął. Gdy wracała z powrotem do domu, nie zarzucała już kaptura. Pozwoliła by kasztanowe włosy obmył czysty deszcz i to samo uczyniła z buzią, nadstawiając jej wysoko ku niebu. Była to orzeźwiająca chwila, po której wróciła do domu. Tam już zastała tylko Gereke i Eckharda, którzy grzali się w cieple kominka i korzystali ze spokoju.


- Myślita, że wrócą? - spytała Szprycha wyżymając wodę z długich włosów. Zdjęła wierzchnie szmaty zostając w samej sukni, pokroju tych, w których kobiety z wiosek zwykły chodzić - skromne, proste, jednobarwne i wypłowiałe, nieco zniszczone, aczkolwiek całkiem przyzwoite jak na niską majętność. - Jak dla mnie to zwykły zwid był, poleźli za własnymi obrazami w głowie, żadnego ducha nie było. To głupie. Ino Ludo szkoda, bo dobre te racuchy były, skubany karzeł! - dodała jeszcze wieszając swoje podmokłe odzienie. Zarzuciła włosy na plecy i rozsiadła się wygodnie w miękkim fotelu, odchylając głowę do tyłu i przymykając oczy. W tej pozycji bardziej uwidoczniła swoją ranę na policzku, która zaczynała się paskudzić, ale widać Maud jakoś to znosiła. Od czasu do czasu skrzywiła się z bólu i nic poza tym. Na płacenie konowałowi nie było ją stać, więc pozwoliła ranie żyć własnym życiem. Kiedyś będzie z tego blizna, no i dobrze.


Gdy trójka mężczyzn wróciła, Szprycha już przysypiała przykryta kocem. Jej długie włosy zdążyły przyschnąć w cieple i nie były już mokrymi stronkami wokół jej smukłej twarzy. Uśmiechnęła się przez ramię widząc wchodzących i przemęczonych chłopów.
- No już żem myślała, że wos tam pożarły bydlaki jakie drapieżne! - rzuciła na powitanie i powstała z fotela ustępując miejsca pierwszej osobie, która się zbliżyła - a był nią trzęsący się niziołek. Zarzuciła nawet swój cieplutki kocyk na plecy nieszczęśnika.
- Proszę proszę, nagrzane-zagrzane ustępuję bohaterom! - wyszczerzyła zęby i ciężko było stwierdzić po tonie głosu, czy to szydera czy uprzejmość. Nie mniej jednak, skoro było ciepło... to chyba najważniejsze.
- Sama grzałam, nic tylko brać! Najlepsze ode mnie - zareklamowała jak kolejny produkt ze swojego wózka, po czym zasiadła sobie na podłodze i oparła się o ścianę, patrząc wyczekująco to na Nilsa, to na Andreasa, a nawet i wymęczonego Ludo.
- No? I co? - wgapiła się jak sroka w gnat czekając na jakieś opowieści i wyjaśnienia.

 
__________________
Discord podany w profilu

Ostatnio edytowane przez Nami : 14-11-2017 o 21:03.
Nami jest offline  
Stary 15-11-2017, 15:19   #26
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Andreas widząc, że jednak duch nie chce im zabrać życia odetchnął z ulgą. Duch nie był może najprzyjemniejszym z kompanów i zawsze było ryzyko, że chce ich w pułapkę sprowadzić.
Baronowa ruszyła ku drzwiom.


Wolberg westchnął i ruszył za Maud, która ruszyła w ślad ducha by dać obiecaną łopatę. Ta wydobyła z dumą narzędzie i wręczyła Andreasowi, lecz gdy już prawie ten położył łapy na niej spojrzała spode łba.
- Nie martw się Szprycha. Wróci do Ciebie cała i zdrowa.- Uśmiechnął się przyjacielsko.

***

Weszli w las w strugach zacinającego deszczu. Andreas otulił się szczelnie swym ciężkim i grubym płaszczem z wysokim kapturem i pochylił głowę by kapelusz o szerokim rondzie osłaniał go od poziomo zacinającego deszczu.

Szli tak przez jakiś czas za duchem, który idąc przed nimi dawał niebieskawą poświatę.


W samym lesie deszcz nie był aż tak uciążliwy, ale kiepska widoczność powodowała że Baronowa co jakiś czas musiała się zatrzymywać czekając za podążających za nią poszukiwaczy przygód.

***

Zakopali szczątki ducha i ten po modlitwie do Morra pojawił się i z podzięką zniknął z tego świata w blasku niebieskiego światła.
- No to mamy dobry uczynek na ten miesiąc załatwiony.- Podsumował zrzędliwie Andreas.
- Wracajmy bo niebawem we wiosce przyjdzie nam gluta leczyć. Poza tym nie dojedliśmy posiłku.- Dodał i ruszył za Nilsem

***

Andreas strzepywał płaszcz gdy Maud powitała ich ciepło.
- Niedoczekanie! Nic nas w taką pogodę nie ruszy bo i samo nosa nie wystawi poza schronienie.- Odpowiedział dziewczynie.

Gdy już zdjęli przemoczone ciuchy i Andreas zdjął koszulę i już miał ściągać spodnie popatrzył na jedyna kobietę w domostwie. Westchnął i poprawiając pas usiadł blisko ognia by jego ciepło suszyło mu pozostałe odzienie a i kości.
- Nie kłamała Baronowa.- Rozpoczął kładąc się na starym dywanie przysuniętym bliżej ognia.
- Białe kości pokazała nam gdzie leżą. Trochę pokopaliśmy i po zasypaniu ich i krótkiej modlitwie w blasku niebieskiego światła zniknęła ze słowami "Dziękuję"- Streścił krótko nie chcąc wchodzić w opowiadanie jak bajarz. Zamierzał się rozgrzać i iść spać. Mięśnie i kości już odmawiały mu posłuszeństwa.

Gdy już wysechł oporządził swój rynsztunek. Miecz wytarł z wilgoci i nasmarował oliwą i wsunął do pochwy. Inny ekwipunek także oczyścił i przygotował do ewentualnej szybkiej drogi. W jego życiu nauczono go być gotowym w każdej chwili zmienić miejsce obozowania. Lata włóczenia się po lasach i mieszkaniu w szałasach, namiotach czy jaskiniach i z rzadka w jakiejś leśnej chacie sprawiły, że Andreas był dość twardym mężczyzną.
 
Hakon jest offline  
Stary 15-11-2017, 15:52   #27
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Jutzen pozostał w domu niespokojny. Doceniał tą połówkę grupy, która zdecydowała się ruszyć na pomoc zjawie. Możliwe, że poświęcili się dla nich, ale jeśli tak było, to zjawa po nich i tak wróci. Ciepło, które biło z kominka jednak przeważyło i mimo wszystkie nie zdecydował się na ucieczkę. Ułożył się przy kominku i mimo, że serce kołatało mu z niepewności i strachu starał się choć na zamknąć oczy i odpocząć. Nie udało mu się to jednak więc spojrzał na siedzącą obok Szprychę.
- A z tą gębą, to co ci się właściwie stało – zagadał bezpośrednio. Był uznawany za cyrulika w swojej wiosce, nieraz podobne rzeczy widział i podobnie do nich się zabierał, więc doświadczenie w kontaktach z „pacjentami” zaowocowało. Mógł pomóc, a przynajmniej mógł spróbować. Pytanie, czy chciała, bo tego nie był pewnym.

***

Gereke nie krył zdziwienia, gdy w progu ujrzał trójkę kompanów. Byli cali i zdrowi. W sumie, czy zdrowi miało się okazać wkrótce, bo byli całkowicie zmarznięci i przemoczeni. Miał nadzieję, że będzie w porządku, bo na trakcie będzie ciężko gorączkę zbijać, a tu długo zabawić nie chciał. Od razu ustąpił miejsca przy kominku, polecił zagrzać wody. Posłuchał ich opowieści, by po ich zakończeniu pójść do zwierząt. Miał zamiar sprawdzić, czy się uspokoiły, czy jednak wciąż coś jest nie tak. Ich ocenie ufał najbardziej i tylko gdyby ujrzał, że zwierzęta są spokojne, też by się uspokoił. W innym wypadku będzie wiedział, że coś jest nie tak i gdy tylko deszcz zelży, należy wyruszyć.
 
AJT jest offline  
Stary 15-11-2017, 21:39   #28
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Deszcz napieprzał jak szalony i przez chwilę Nils pożałował wyjścia na taką pogodę z ciepłego domku. Nic jednak nie mógł poradzić na to, że w gruncie rzeczy dobry z niego chłop był i lubił pomagać innym, nawet, jeśli tym "innym" było coś, czego nie byli w stanie nawet dotknąć, a co najwyżej zesrać się w gacie na sam widok. Dobrze w sumie, że tak się nie stało, bo dodatkowych atrakcji tej nocy na pewno nie potrzebowali.

Z lampą w dłoni Karsten przedarł się w końcu przez mroczny las razem z towarzyszami do miejsca, gdzie znaleźli kości baronowej. Zaczął kopać jako pierwszy, a wilgotna ziemia bez problemu ustępowała przy każdym uderzeniu łopaty. Niedługo potem zamienił się z Andreaem, a Ludo robił za tego, co użyczał im światła przy tej robocie.

Nie minęło wiele czasu, jak złożyli ostrożnie pozostałości po kobiecie i szybko zasypali. Nils stanął nad świeżo usypaną mogiłą i nieco uniesionym głosem, by reszta mogła go usłyszeć przez szum lejącego deszczu, zaczął modlitwę.
- Morrze miłosierny, Morrze łaskawy, Panie Śmierci i Snów, wejrzyj łaskawie na duszę tej, która pragnie dołączyć do twych Ogrodów i wysłuchaj modlitw jej, które zanosi do ciebie, by zaznać wieczystego spokoju...

Widząc zdziwione miny Andreasa i Ludo, wzruszył ramionami.
- Jako dzieciak uwielbiałem chodzić na pogrzeby w swojej wiosce. Jak tyle ich masz za sobą, to ci co nieco z modlitw wałkowanych nad mogiłą w głowie zostaje - odparł.
Chwilę potem rozbłysło, a duch baronowej zniknął. Nils uśmiechnął się, słysząc podziękowania niosące się między drzewami.
- Dobrześmy się spisali. Andreas ma rację, trza wracać, bo chyba w butach już mam nawet mokro - rzucił i ruszył w drogę powrotną z kompanami.

* * *

Miło było wrócić do chaty i usłyszeć entuzjastyczny głos Maud.
- Mówiłem, że nic się nam nie stanie, a i dobry uczynek żeśmy zrobili, oby jutro bogowie nam się odwdzięczyli lepszą pogodą - powiedział, ściągając z siebie mokre ubranie.
Rozejrzał się po chałupie i dostrzegłszy trzy krzesła, przytachał je przed kominek i rozwiesił na nich swoje rzeczy. W ten sposób powinny szybciej wyschnąć.

Sam również usiadł na moment przy ogniu, żeby się rozgrzać i tylko słuchał, jak Andreas opowiada, w jaki sposób pomogli duchowi. Niedługo później rozłożył śpiwór niedaleko kominka i tylko skinął Gereke głową, gdy tamten po powrocie ze stajni zapewnił ich, że ze zwierzętami wszystko w porządku. Nim poszedł spać, podjął jeszcze jedną ważną kwestię.
- Przydałoby się, żebymy warty rozdzielili, tak na wszelki wypadek, jakby się jeszcze co miało tej nocy wydarzyć. Ja mogę wziąć jako trzeci, wy się dogadajcie.
Oparł miecz i łuk o ścianę, tuż obok miejsca, w którym spał, poczekał, co uradzą towarzysze i zamknął oczy, oddając się błogiemu odpoczynkowi. Wiedział, że nazajutrz czekały kolejne wyzwania.
 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]
Kenshi jest offline  
Stary 16-11-2017, 21:02   #29
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Ludo uświadomił sobie, że trochę się zagalopował. Nikt nie zaproponował, aby został i pilnował paleniska. W momencie gdy już przygotował latarnię nie było odwrotu. Z drugiej strony był ciekawy jak się skończy historia z baronową. Zobaczyć, a usłyszeć to dwie bardzo różne rzeczy, których nie można ze sobą porównywać. Z tego też powodu nasz mały przyjaciel bez większych oporów, a nawet z pewną, ostrożną dozą entuzjazmu narzucił na siebie pelerynę i naciągnął kaptur na głowę. Niziołek podążał za resztą nic się nie odzywając. Co prawda z tyłu głowy pojawiały się różne pytania, np. czy Barnowa kojarzy jego wuja, Niklausa Kołodzieja. Ale jakoś niezręcznie było rozmawiać z nieumarłą. Zresztą przy tej pogodzie, to i tak mogło być bezcelowe. Strażnik pól potrafił poradzić sobie w dziczy, bez problemu mógł stworzyć szałas, rozpalić ogień, czy zdobyć pożywienie. Potrafił tropić zwierzęta jak i bardziej rozumne istoty. Krycie się też nie stanowiłoby większego problemu, jednak w tym przypadku Ludo chciał zwyczajnie jak najszybciej wrócić do ciepłego, suchego schronienia i swoich skromnych zapasów. Z drobnego roztargnienia wyrwały go słowa zjawy. Niziołek poprawił kaptur na głowie, podniósł nieco wyżej latarnię i zaczął rozglądać się po okolicy.
- Tu jest jej czaszka! – Rzekł z lekką radością w głosie do towarzyszy. Ludo nie był zwyrodnialcem, zwykle nie cieszy się widokiem szczątków. Tym razem stało się jednak inaczej. Baronowa nie kłamała, przyszło odprężenie i odczucie ulgi.
Nils z Andreasem dość sprawnie dokonali pochówku, Ludo nie znał się na bogach i wierzeniach ludzi. Więc zwyczajnie milczał i słuchał włóczykija. Na końcu zjawa rozbłysła i znikła. Umarlaki, które pojawiały się w jego stronach tak nie potrafiły. Z drugiej strony bandy zombie o nic nie prosiły, więc przeważnie się je przeganiało, niszczyło i paliło. Modlitw nikt nie odprawiał...


Zmęczeni i przemoczeni wrócili do opuszczonego sioła. Gdy weszli do domostwa woda z nich kapała robiąc. Wydawać by się mogło, że nie byli na zewnątrz jakoś strasznie długi, a jednak byli przemarznięci i przemoczeniu. Ludo wygasił latarnię, dorzucił do paleniska i szybko zdjął przemoczoną odzież, którą następnie rozwiesił mając nadzieję, że do rana wyschnie, a na zewnątrz przestanie tak lać i wiać. Niziołek był zmęczony, ale też zadowolony. Z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku wyjął ze swych zapasów bladosz Marienburgski i rozdał każdemu po flaszeczce. Kupił to ciemne piwo na ostatnim postoju i po dzisiejszym dniu zwyczajnie uznał, że na nie zasłużył. Z przyjemnością wykorzystał też troskę Szprychy i ciasno owinął się jej ciepłym kocem.
- Dziękuję.
Jakiś miedziany włos Maud został na kocu i drapał go po nosie, ale było mu sucho i ciepło więc i tak uśmiechał się szeroko. Miał też nadzieję, że skoro już Andreas zaczął opowiadać co zrobili, to trochę to ubarwi. W tym przypadku jednak się rozczarował, mężczyzna zamiast snuć opowieść, zdał referat. No najwyraźniej wąsacz nie był bajarzem. I z tą myślą w głowie Ludo zwyczajnie usnął…
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!

Ostatnio edytowane przez pi0t : 19-11-2017 o 14:19. Powód: literówka
pi0t jest offline  
Stary 19-11-2017, 09:45   #30
 
Tabasa's Avatar
 
Reputacja: 1 Tabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputację
Noc nie przyniosła już żadnych nieprzyjemnych niespodzianek, pozwalając awanturnikom nawet nieźle się wyspać, pomimo wystawionych wart. Poranek był chłodny, jednak na szczęście nie padało, co wlało choć trochę optymizmu w ich serca. Zjedli przygotowane przez Ludo śniadanie, nakarmili zwierzęta i wyruszyli w dalszą drogę.


Przez pierwszych kilka godzin nic się nie działo. Jak to na trakcie, minęli kilka osób i ze dwa wozy kupieckie, ale ogólnie było spokojnie. Podziwiali piękno reiklandzkiego lasu po obu stronach szlaku, nie podróżując zbyt szybko, by Maud nie pogubiła swoich rzeczy, które uważała za najcenniejsze na świecie. Nieco po drugim dzwonie zatrzymali się na posiłek i gdy tylko zebrali się do drogi, nadciągnęły ciemne chmury i z nieba lunęło rzęsistym deszczem.

Choć było jeszcze dość wcześnie, przez oberwanie chmury miało się wrażenie, że zbliża się wieczór. Na domiar złego, po jakimś czasie jazdy w strugach deszczu usłyszeli dochodzące gdzieś z lasu ponure wycie. Przebijało się przez szum opadu; najpierw niewyraźnie, później zdecydwanie bliżej i przypominało ryk jakiegoś zwierzęcia. Lub czegoś innego. Na wszelki wypadek przygotowali broń, rozglądając się po okolicy.

Niedługo później, między drzewami mignęły im wysokie, ciemne sylwetki, przemykające na granicy pola widzenia. Andreas, który dostrzegł je jako pierwszy, zdołał jedynie krzyknąć "Uwaga!", nim spomiędzy drzew na ścieżkę wyskoczyło sześciu przeciwników. Na przodzie biegło dwóch wysokich stworów z głową kozła, zamiast ludzkiej. Pokryci futrem, odziani w liche skórzane przepaski na biodrach i z toporami w dłoniach warczeli ponuro.


Nieco za nimi, po obu ich stronach biegła czwórka ludzi. Tak przynajmniej zdawało się początkowo, jednak gdy bohaterowie przyjrzeli im się bliżej, ujrzeli dotyk Chaosu toczący ich ciała. Jeden z mutantów miał pod pachami błonę, niczym żaba, drugi uszy wilka i zdeformowaną twarz, trzeci wielkie, bulwiaste oko wyrastające mu z czoła, a czwartemu usta zastępował orli dziób. Dwóch miało okute pałki, pozostali krótkie miecze. Konie i kuc zarżały przestraszone, kilka stanęło dęba, jednak ostatecznie jedynie Eckhard został wysadzony z siodła i zwalił się na mokry trakt.

A zwierzoludzie i mutanci ze złowieszczymi okrzykami zbliżali się do nich.

 
Tabasa jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172