|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
13-11-2017, 21:38 | #21 |
Reputacja: 1 | Ludo oswoił się już z zjawą, to Maud zaczęła na niego groźnie zerkać. A co gorsza mieć uwagi i pretensję. A niziołek chciał tylko dobrze, przecież co dwie łopaty to nie jedna. Robota szybciej pójdzie, to mniej zmokną, szybciej wrócą i będzie można pospać do rana. Niedobra zjawa chłodem wiała, a ogień ciepła dawać nie chciał. Niziołek podskakiwał więc w miejscu, niczym jakiś zielony snotling, próbując się rozgrzać.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! Ostatnio edytowane przez pi0t : 14-11-2017 o 10:16. |
14-11-2017, 10:57 | #22 |
Reputacja: 1 | Gereke chwilę poszarpał się z drzwiami. Szybko jednak zrozumiał, że w tym pojedynku większych szans nie ma. Ustąpił. Będąc wciąż spięty odwrócił się i zaczął przysłuchiwać zjawie. Starał się zrozumieć zamiary tych, którzy uczestniczą w konwersacji. Dokładnie obserwował raz kompanów, raz ducha. Nie wiedział, czy grają, by dać wszystkim szansę na ucieczkę, czy rzeczywiście chcą współpracować z niematerialną istotą. Nie znał ich jeszcze widać na tyle, by to osądzić. Mógł mieć tylko nadzieję, że chodziło o tą pierwszą rzecz. Sam Jutzen nie wierzył zjawie nic a nic, choć widział też że przeciwstawić się za bardzo nie miał możliwości. Był świadom, jak to może się dla niego skończyć. Możliwości ucieczki go pozbawiła, więc tak łatwo nie odpuści. Czy był po mieszkańcach kolejną ofiarą? Krzywdy nie chciała zrobić… Poczeka na kolejnych podróżników… A drzwi, jak były zamknięte, tak są nadal. Nie widać tu spójności. Widać zagrożenie. Obecnie więc planował podążyć za wszystkimi, jednak zachowując, jeśli można tak powiedzieć, bezpieczną odległość. Nie angażował się, jeśli to nie było konieczne i szukał możliwości, by stracić się z pola widzenia zjawy. Jeśli w ogóle zjawy takowe mają. Musiał uważać na to co robi, bardzo uważać… Pozostali też jego zdaniem powinni… |
14-11-2017, 12:18 | #23 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Nils spojrzał na Maud, unosząc brwi.
__________________ [i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i] |
14-11-2017, 20:02 | #24 |
Reputacja: 1 |
|
14-11-2017, 20:57 | #25 |
INNA Reputacja: 1 |
__________________ Discord podany w profilu Ostatnio edytowane przez Nami : 14-11-2017 o 21:03. |
15-11-2017, 15:19 | #26 |
Reputacja: 1 |
|
15-11-2017, 15:52 | #27 |
Reputacja: 1 | Jutzen pozostał w domu niespokojny. Doceniał tą połówkę grupy, która zdecydowała się ruszyć na pomoc zjawie. Możliwe, że poświęcili się dla nich, ale jeśli tak było, to zjawa po nich i tak wróci. Ciepło, które biło z kominka jednak przeważyło i mimo wszystkie nie zdecydował się na ucieczkę. Ułożył się przy kominku i mimo, że serce kołatało mu z niepewności i strachu starał się choć na zamknąć oczy i odpocząć. Nie udało mu się to jednak więc spojrzał na siedzącą obok Szprychę. - A z tą gębą, to co ci się właściwie stało – zagadał bezpośrednio. Był uznawany za cyrulika w swojej wiosce, nieraz podobne rzeczy widział i podobnie do nich się zabierał, więc doświadczenie w kontaktach z „pacjentami” zaowocowało. Mógł pomóc, a przynajmniej mógł spróbować. Pytanie, czy chciała, bo tego nie był pewnym. *** Gereke nie krył zdziwienia, gdy w progu ujrzał trójkę kompanów. Byli cali i zdrowi. W sumie, czy zdrowi miało się okazać wkrótce, bo byli całkowicie zmarznięci i przemoczeni. Miał nadzieję, że będzie w porządku, bo na trakcie będzie ciężko gorączkę zbijać, a tu długo zabawić nie chciał. Od razu ustąpił miejsca przy kominku, polecił zagrzać wody. Posłuchał ich opowieści, by po ich zakończeniu pójść do zwierząt. Miał zamiar sprawdzić, czy się uspokoiły, czy jednak wciąż coś jest nie tak. Ich ocenie ufał najbardziej i tylko gdyby ujrzał, że zwierzęta są spokojne, też by się uspokoił. W innym wypadku będzie wiedział, że coś jest nie tak i gdy tylko deszcz zelży, należy wyruszyć. |
15-11-2017, 21:39 | #28 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Deszcz napieprzał jak szalony i przez chwilę Nils pożałował wyjścia na taką pogodę z ciepłego domku. Nic jednak nie mógł poradzić na to, że w gruncie rzeczy dobry z niego chłop był i lubił pomagać innym, nawet, jeśli tym "innym" było coś, czego nie byli w stanie nawet dotknąć, a co najwyżej zesrać się w gacie na sam widok. Dobrze w sumie, że tak się nie stało, bo dodatkowych atrakcji tej nocy na pewno nie potrzebowali.
__________________ [i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i] |
16-11-2017, 21:02 | #29 |
Reputacja: 1 | Ludo uświadomił sobie, że trochę się zagalopował. Nikt nie zaproponował, aby został i pilnował paleniska. W momencie gdy już przygotował latarnię nie było odwrotu. Z drugiej strony był ciekawy jak się skończy historia z baronową. Zobaczyć, a usłyszeć to dwie bardzo różne rzeczy, których nie można ze sobą porównywać. Z tego też powodu nasz mały przyjaciel bez większych oporów, a nawet z pewną, ostrożną dozą entuzjazmu narzucił na siebie pelerynę i naciągnął kaptur na głowę. Niziołek podążał za resztą nic się nie odzywając. Co prawda z tyłu głowy pojawiały się różne pytania, np. czy Barnowa kojarzy jego wuja, Niklausa Kołodzieja. Ale jakoś niezręcznie było rozmawiać z nieumarłą. Zresztą przy tej pogodzie, to i tak mogło być bezcelowe. Strażnik pól potrafił poradzić sobie w dziczy, bez problemu mógł stworzyć szałas, rozpalić ogień, czy zdobyć pożywienie. Potrafił tropić zwierzęta jak i bardziej rozumne istoty. Krycie się też nie stanowiłoby większego problemu, jednak w tym przypadku Ludo chciał zwyczajnie jak najszybciej wrócić do ciepłego, suchego schronienia i swoich skromnych zapasów. Z drobnego roztargnienia wyrwały go słowa zjawy. Niziołek poprawił kaptur na głowie, podniósł nieco wyżej latarnię i zaczął rozglądać się po okolicy.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! Ostatnio edytowane przez pi0t : 19-11-2017 o 14:19. Powód: literówka |
19-11-2017, 09:45 | #30 |
Reputacja: 1 | Noc nie przyniosła już żadnych nieprzyjemnych niespodzianek, pozwalając awanturnikom nawet nieźle się wyspać, pomimo wystawionych wart. Poranek był chłodny, jednak na szczęście nie padało, co wlało choć trochę optymizmu w ich serca. Zjedli przygotowane przez Ludo śniadanie, nakarmili zwierzęta i wyruszyli w dalszą drogę. |