|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
20-06-2018, 23:34 | #191 |
Reputacja: 1 | Tymczasem Santiago odpoczywał pod troskliwą opieką Stirgan. Gdy wspomniał paskudnego ośmionogiego stwora, który całkiem niedawno próbował zrobić sobie z niego przekąskę, to przyszło mu nawet do głowy, że mógłby tak sobie odpoczywać nawet dość długo. Tutaj przynajmniej nic nie próbowało go zjeść.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
21-06-2018, 23:16 | #192 |
Reputacja: 1 | Gdy Johannes usłyszał co powiedział Lutefiks na temat starej Stirganki, złapał się za głowę. - Czy wyście oszaleli? - zapytał wzburzony. - Nie dość, że jesteście ścigani prawem, to jeszcze pakujecie się w jakieś kabały ze Stirganami! Mówiłem Wam, nie wtykajcie nosa w nie swoje sprawy. Nasi gospodarze rządzą się swoimi prawami, czego przykład mieliśmy w Willhams, gdzie sługa barona dobierał się do córki Salvadore. Dają Wam dach nad głową, umożliwiają ucieczkę, a Wy oskarżacie jedną z nich o nekromancję? Elmer, dajcie spokój. Wróć natychmiast do lasu i ściągnij tu Berwina wraz z Wilhelmem. Miejmy nadzieję, że Salvadore i inni nie zaczną dociekać, po cóż łaziliście do lasu. No szybko! Na co czekasz? * Krew z rozciętego gardła spływała po zwisających rękach wprost do podstawionego cebrzyka. Boyko jak gdyby nigdy nic zajął się przygotowywaniem posiłku, a stirgańska czarownica nieruchomo siedziała przed trupem i przyglądała się strużkom krwi kapiącym do naczynia. Kiedy cebrzyk wypełnił się krwią, Maria Luisa wstała i przywołała służącego, wołając do niego po strirgańsku. Boyko na chwilę zniknął w szałasie i wyszedł z niego z siekierą w ręce. Zaraz zabrał się do odwiązywania martwego trapera od rusztowania, a staruszka wydała mu kolejne polecenia pokazując na ręce, a potem na pobliską młakę. Następnie ostrożnie uniosła cebrzyk i ruszyła w stronę rozpalonego ogniska. |
22-06-2018, 12:48 | #193 |
Administrator Reputacja: 1 | Wilhelmowi w najmniejszym stopniu nie podobało się to, co widział. Ale nic nie mógł na to poradzić. - Chodźmy, nie czekając na ciąg dalszy - zaproponował cicho. - Dosyć już widzieliśmy, a nie wiadomo, do czego jeszcze się posunie ta baba. A nuż przywoła coś, z czym nie damy sobie rady? |
23-06-2018, 18:22 | #194 |
Reputacja: 1 | - Ale jak to? Sam mam iść? - dziwił się Elmer - Tam przeca są takie wielkie pająki. Poza tym to oni chcieli mieszać się nie w swoje sprawy, niech se sami radzą. |
25-06-2018, 09:03 | #195 |
Reputacja: 1 | Widok nie był przyjemny, ale nie byli tu dla przyjemności, tylko po to by dać świadectwo. - Poczekajmy jeszcze chwilę. - odparł Berwin do Wilhelma - Teraz mogą nas zauważyć. Zobaczmy gdzie Boyko wrzuci ciało. Jakoś Berwinowi nie chciało się wierzyć, by babinka coś przywołała choć pewnie miała zamiar wyczyniać jakieś czary mary. |
30-06-2018, 08:46 | #196 |
Reputacja: 1 | Elmer jakoś nie kwapił się do ponownej wyprawy do pełnego monstrualnych pająków lasu. Podobnie było z Santiago, który leżał sobie owinięty w koc i wolno wracała mu możliwość kierowania swoim ciałem. Johannes chyba się zdenerwował odmową Elmera, bo zrobił się cały czerwony i aż zacisnął pięści. - Jak to nie pójdziesz? - niemal krzyknął, a gdy któryś ze Stirgan spojrzał w jego stronę, natychmiast pociągnął Lutefiksa do swojej kwatery, aby tam w spokoju kontynuować rozmowę. - Narobiliście bałaganu, to trzeba posprzątać! - westchnął zrezygnowany. - Ze względu na szacunek jakim darzyłem profesora Lessinga i moje zaangażowanie w sprawę wyjaśnienia jego zgonu, nie pójdziesz sam. Chodźmy! * Zostali w krzakach, nadal obserwując to co działo się na polanie. Stirgańska wiedźma przelała zawartość cebrzyka do kociołka i wzięła się za gotowanie krwi, dodając do niej wyciągane z torby, jaką miała na ramieniu składniki. Pośród nich w oczy Berwina i Wilhelma rzuciła się odcięta ludzka dłoń! Natomiast Boyko podniósł zwiotczałe, pozbawione krwi ciało trapera i zaciągnął je za nogi na przeciwległy skraj polany. Znajdowała się tam rozległa, porośnięta bagienną roślinnością młaka, w którą niemowa ostrożnie wszedł. Gdy błoto i woda sięgały mu już niemal do kolan, podniósł ciało i cisnął nim daleko przed siebie. Martwy traper z pluskiem wpadł w wodę, niknąc między pałkami tataraku i trzciny. Boyko otarł ręce i wrócił do obozowiska. |
30-06-2018, 13:34 | #197 |
Administrator Reputacja: 1 | Wilhelm uznał, że ujrzał już wystarczająco wiele. I nie sądził, by dalsze oględziny miały przynieść coś nowego, bardziej interesującego. Najwyraźniej wiedźma szykowała jakiś dekokt, a z oczywistych powodów nie mogła robić tego w obozie Stirgan. Nawet ich tolerancja i gościnność miała swe ograniczenia. - Chodźmy stąd, póki są zajęci - zaproponował. - Namacalnych dowodów i tak nie zdobędziemy, a lepiej by było, żebyśmy wrócili do obozu przed nimi. |
01-07-2018, 20:47 | #198 |
Reputacja: 1 | Elmer wywrócił do góry oczyma z niechęcią, ale w końcu poszedł z uczonym. Tym razem zabrał ze sobą pochodnie, ogień powinien odstraszyć to paskudztwo. Miał też nadzieję że striganie nie zorientują się szybko, że to chodzi o ich czarownicę. |
03-07-2018, 10:21 | #199 |
Reputacja: 1 | Wprawdzie Boyko miał niezłą parę w łapie, ale ciskanie martwym, bezwładnym ciałem, to nie w kij dmuchał. Berwin postarał się dobrze zapamiętać, gdzie martwe ciało wpadło do bajora. Tymczasem babcia gotowała zupkę i to bynajmniej nie czerninę. Krew i odcięta ludzka dłoń powinny być wystarczającymi wskazówkami dla Morrytów, by domyśleli się co babsko chciało upichcić. Wprawdzie kusiło Berwina by zostać i popatrzeć dalej, ale Wilhelm mógł mieć rację. Chyba lepiej było dotrzeć do obozu przed tą dwójką szaleńców. Trzeba było się przygotować na godne powitanie babinki i jej fagasa. Sprawa była delikatna ze względu na innych Strigan podejrzanie sentymentalnych wobec staruszki. - Dobra. Wycofajmy się cichcem. Trzeba ostrzec Morrytów z kim mieliśmy do czynienia. - szepnął do towarzysza. |
03-07-2018, 23:46 | #200 |
Reputacja: 1 | Pozostawiony w spokoju Estalijczyk rad był z tego braku nagabywania o przyczynę swojego stanu. I choć wiedział, że te pytania w końcu padną, to zamierzał odroczyć tę chwilę jak najdłużej. Po prostu siedział sobie przykryty kocem i wyglądał na niezdolnego do prowadzenia jakiejkolwiek konwersacji. A nawet na takiego, który może zasnąć ze zmęczenia, biedaczek.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |