|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
13-10-2018, 18:41 | #281 |
Reputacja: 1 |
|
14-10-2018, 11:51 | #282 |
Reputacja: 1 | Wóz wlókł się niemiłosiernie powoli. Alban ściągnął jeszcze mocniej lejce na widok dziwnej postaci, jakby chciał dać czas ich forpoczcie w postaci strażnika i elfa na rozpoznanie tajemniczego osobnika. Urgrima mierziło to strasznie, bo rozdzielanie się na trakcie była rzeczą nierozważną. Mruknął tedy z cicha do woźnicy. |
14-10-2018, 14:00 | #283 |
Reputacja: 1 | Karawana powoli zbliżała się do całego "incydentu". - Śmierdzi mi to... - mruknął Ragnar, ściągając Robarta z siodła i podając Lavinie. Wysforował się trochę przed wóz, a kiedy dostrzegł z kim mają do czynienia uśmiechnął się drapieżnie. Baragaz pociągnął nosem wyczuwając woń alkoholu i odwiecznego wroga krasnoludzi. - Har... grobi! Dawaj zlinczujemy, skurwysyna. - warknął Ragnar do Urgrima w khazalidzie. Ostatnio edytowane przez Stalowy : 14-10-2018 o 18:58. |
14-10-2018, 18:52 | #284 |
Reputacja: 1 | - Nie pozwólcie mu zwiać - krzyknął Elmer do kompanów - Dajcie mi chwilę polecę na zwiad. I czarodziej zniknął w krzakach przy drodze. Po chwili z krzaków wzbił się kruk, kracząc przeraźliwie i przemknął między drzewami, jakby obawiając się wędrowców na drodze. |
15-10-2018, 14:32 | #285 |
Reputacja: 1 | Mówić w khazalidzie, przy człeczynach, przy spiczastouchym do tego. Urgrim już miał warknąć gniewnie na starszego krasnoluda, gdy dotarł do niego sens słów wypowiedzianych w ojczystej mowie. W mgnieniu oka zeskoczył z wozu na ziemię zwinniej od niejednego elfa. Szybkości z jaką znalazł się przy zbiegowisku pozazdrościł by mu niejeden krasnoludzki goniec, dodatkowo znalazł moment na wyciągnięcie toporka zza pasa. |
15-10-2018, 19:52 | #286 |
Reputacja: 1 | Zatrzymał się tam, gdzie Herr Handler zatrzymał swój wóz. Nakłonił jeszcze wierzchowca do kilku kroków tak, by wysunąć się nieco do przodu. W pokracznej sylwetce rozpoznał zielonoskórego - ten jednak nie sprawiał groźnego wrażenia, a raczej żałosne. Co nie zmieniało faktu, że kilka tuzinów jego pobratymców mogło zmienić stosunek sił. Santiago nie obchodziło, co stanie się z zielonym pokurczem - doskonale wiedział, że w odwrotnej sytuacji nie miałby co liczyć na litość z ich strony. Z kuszą gotową do wymierzenia i strzału czekał na rozwój sytuacji i leniwie obserwował okolicę.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
16-10-2018, 09:26 | #287 |
Reputacja: 1 | Elmer, niczym bohater z zupełnie innej bajki wszedł w krzaki i jak gdyby nigdy nic wyleciał z nich pod postacią kruka. Zatoczył trzy szybkie kółeczka nad wozem, kracząc donośnie i wzbił się w górę, na wyższy pułap, pozwalający mu objąć wzrokiem większy teren. * - Gulabrugu ja niehdrugu – wybełkotał otoczony ze wszystkich stron, niemal martwy ze strachu, ale za to już całkowicie trzeźwy goblin. Zaśmierdziało goblinią uryną. I wszystko wskazywało na to, że płaszcząca się na ziemi, ledwo żywa ze strachu istota nie zna ludzkiej mowy. Zielonoskóry jednak chciał być pomocny, co w jego sytuacji było raczej oczywiste. – Harjabalgat munu gula-ginga abak kak kak… * Droga ciągnęła się wzdłuż rzeki, której brzegi porastała gęsta roślinność. Elmer zarejestrował stado cyranek na wodzie i dostojną czaplę stojącą na zwalonym pniu, wpatrującą się w lustro wody. Z drugiej strony traktu był las, ciągnący się daleko we wszystkie strony. Daleko, niemal na horyzoncie kruk Lutefiks wypatrzył wznoszącą się w niebo siną smużkę dymu. Jednak znacznie ciekawsze było coś, co spostrzegł całkiem blisko. W odległości około mili od miejsca, w którym znajdował się pijany goblin, na okolonej drzewami piaszczystej polance, zaledwie kilkadziesiąt kroków od drogi w głąb lasu, stał wóz. Obok wozu leżał zakrwawiony właściciel pojazdu i jego koń. Obaj ewidentnie martwi, zakrwawieni i pozbawieni co smaczniejszych kąsków. Na wozie znajdowała się sporych rozmiarów beczka, a wokoło hasały sobie zielonoskóre pokraki w różnym stopniu upojenia alkoholowego. |
16-10-2018, 10:14 | #288 |
Reputacja: 1 |
|
16-10-2018, 12:32 | #289 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Hakon : 16-10-2018 o 12:34. |
16-10-2018, 18:27 | #290 |
Administrator Reputacja: 1 | Lot Elmera nie był dla Wilhelma taką niespodzianką, jak dla innych. Elmer rozwijał się, chociaż w innym niż Wilhelm kierunku, nie było więc nic dziwnego w tym, iż nauczył się latać. Jak widać Johannes Kroenert miał dobry wpływ na swych uczniów. Jako że Wilhelm specjalizował się w inne dziedzinie, nie mógł iść w ślady swego towarzysza. Pozostawało czekać na zdobyte w taki czy inny sposób wieści. I bacznie obserwować okolicę. Nie było wiadomo, czy w krzaczkach nie siedzi paru kompanów zatrzymanego przez Reinmara "wędrowca". |