|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
18-01-2018, 00:22 | #21 |
Reputacja: 1 | Leonard maszerował w stronę zagajnika, bacznie rozglądając się na boki, czy aby nikt za nim nie idzie. Wilhelm i Elmer musieli ukryć się za płotem i poczekać chwilę, aby nie zostać zauważonymi. Przez łąkę ruszyli dopiero wtedy, gdy podchmielony wojak zniknął już między drzewami. Gdy znajdowali się nie dalej niż dwadzieścia kroków od lasu, usłyszeli hałas. Szamotaninę i kobiece krzyki. - Łapy przy sobie, gnido! - krzyczała stirganka. - Zostaw... Puszczaj! - Spokojnie skarbeńku - wydyszał męski głos. - Zaraz inaczej zaśpiewasz... - Pomo... - krzyk się urwał stłumiony. - Nie myślałem, że wy stirganki takie oporne jesteście... Mówią, że nawet za miedziaka dajecie... A tyś jakaś inna... Ale zaraz co innego będziesz mówić, jak tylko ci dogodzę... |
18-01-2018, 00:41 | #22 |
Administrator Reputacja: 1 | Może i niesłusznie szli za wysłannikiem barona, bowiem ten, jak się okazało, nie zamierzał bynajmniej w gównie się utopić. A cel jego wycieczki wnet stał się jasny dla każdego, kto miał uszy. Nic nie ujmując de Ayolasowi, który mimo wszystko dobrze słyszał. Wilhelm wiedział, acz nie z własnego doświadczenia, że Stirganki dają i za darmo, ale tylko wtedy, gdy same zechcą. A chociaż los tej akurat był mu obojętny to uznał, że gdyby pomogli dziewczynie w opałach, to może Pappa Salvatore wdzięczność by okazał... - Uśpimy suczego syna - zaproponował, przyspieszając kroku, acz starając się nie hałasować. Był pewien, że zajęty dziewczyną Leonard głuchy będzie na wszystko, co się działo dokoła. |
18-01-2018, 14:38 | #23 |
Reputacja: 1 | Tymczasem Milenka pomagała przy kramie z piwem roznosić trunek wśród gości festynu, inna zaś cycata Striganka podawała pieczone na ruszcie przy ognisku kiełbaski. Berwin uznał, że dosyć już się na dziś napracował i poszedł się posilić, oraz napaść oczy krągłościami dziewczyn. Jak się bawić, to się bawić. Okazję trzeba było łapać, bo kto wie, co przyniesie następna chwila. |
19-01-2018, 17:12 | #24 |
Reputacja: 1 | Santiago spostrzegł, że Wilhelm wraz z Elmerem przestali się ukrywać i raźno ruszyli w kierunku, gdzie ostatnio było widać żołdaka. Przeczuwając kłopoty podbiegł do wspomnianej dwójki. Jeśli zadrą z człowiekiem barona, to ich pobyt wśród Stirgan dobiegnie końca. - Co się dzieje, amigos? - Zapytał półgłosem. W tym momencie można było rozpoznać w Estalijczyku ślad dawnego awanturnika.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... Ostatnio edytowane przez Gob1in : 19-01-2018 o 20:31. Powód: Takie tam... ;) |
20-01-2018, 18:48 | #25 |
Reputacja: 1 | Elmer miał zamiar podobnie jak Wilhelm zakraść się do rycerza i rzucić na niego czar snu. Magia była teraz jedynym rozsądnym wyjściem z tej sytuacji, wszak nie mogli dopuścić do pohańbienia dziewczyny, a także nie mogli zrobić nic złego szlachcicowi. |
20-01-2018, 22:33 | #26 |
Reputacja: 1 | Elmer, Santiago Bezuchy i Wilhelm von Dohna zbliżyli się do zagajnika, na tyle, że przez gałęzie mogli zobaczyć co dzieje się między drzewami. Nieopodal podłużnego dołu służącego za latrynę, na kępce pogniecionych paproci leżała Talia Prodi. Jej kolorowe ubranie było w nieładzie, spódnica i luźna, bufiasta bluzka były podarte. Nad nią, przygniatając dziewczynę ciężarem swojego ciała znajdował się Leonard. Jedną ręką zatykał swojej ofierze usta, a drugą gmerał przy troczkach od gaci, by uwolnić fiuta. Dziewczyna wierzgała i rzucała się, ale zaprawiony w walce i mocno zbudowany weteran za nic miał jej opór. Gwałciciel był tak zajęty swoim interesem i podniecony wyrywającą się kobietą, że zupełnie nie zwrócił uwagi na trzech zbliżających się do niego mężczyzn. Dopiero gdy stanęli nad nim, otaczając go z trzech stron, podniósł wzrok. Wilhelm wymruczał słowa zaklęcia i pacnął zbrojnego w czoło. Przez moment Leonard chwiał się, zwalniając nacisk na Talię i w końcu osunął się na ziemię, mocno śpiąc. Jego niedoszła ofiara zerwała się natomiast na równe nogi, podkasała spódnicę i łkając popędziła w kierunku obozowiska. |
20-01-2018, 22:53 | #27 |
Administrator Reputacja: 1 | Czar się udał, ale... Wilhelm nie był pewien, czy Leonard jednak nie widział jego twarzy. A jeśli tak... Nie miał pojęcia, ile wojak będzie pamiętać po przebudzeniu się, pozostawało mu zatem tylko jedno - musiał powiedzieć Pappie, co się stało, a potem zniknąć na jakiś czas z obozu. Miał nadzieję, że patriarcha klanu Gattich zdoła, w razie konieczności, przekonać niedoszłego gwałciciela, że to, co się zdarzyło, było tylko snem. O ile, oczywiście. Leonard zechce się przyznać, co mu się zdarzyło, gdy dobierał się do jednej z dziewczyn. Wartej grzechu, to fakt... ale mimo wszystko. - Zostawcie go, niech śpi. Nic nie zabierajcie - powiedział szeptem. Zostawił smacznie śpiącego Leonarda i ruszył niemal biegiem w stronę obozu. |
22-01-2018, 11:25 | #28 |
Reputacja: 1 | Następna chwila przyniosła pędzącą z lasu dziewczynę od Prodich. Bodajże miała na imię Talia. Pędziła jakby ją goniła band goblinów. Miała podartą bluzkę i zakasaną spódnicę. Berwin właśnie kończył piwo i poprosił o dolewkę. Rozsiadł się też wygodnie pogryzając pyszne kiełbaski i czekając na rozwój wydarzeń. Zapowiadało się ciekawie. |
22-01-2018, 18:56 | #29 |
Reputacja: 1 | Elmer postanowił zostać w lesie i popilnować trochę rycerza, a nóż mu się co złego przytrafi. Oczywiście miał zamiar ukryć się tak, by sfrustrowany szlachcic nie obił mu czasem mordy. W razie czego mógł zawsze udać głupka i powiedzieć że niczego nie widział, a do lasu poszedł za potrzebą. |
23-01-2018, 20:43 | #30 |
Reputacja: 1 | - Oczywiście, muchacho, nic nie zabierzemy. - Zapewnił kompana. - Tylko zerknę, czy ten matón nie ma przy sobie niczego interesującego. - Uśmiechając się dodał. - Bądź łaskaw wypatrywać, czy się kto nie zbliża... - poprosił Elmera. Estalijczyk planował pobieżnie przeszukać draba - szczególnie interesowały go jakieś rozkazy, które mogły dotyczyć poszukiwań ich kompanii. Poza zapoznaniem się z ich treścią nie zamierzał nic zabierać, a po wszystkim ulotnić się w kierunku przeciwnym do obozu, po czym wrócić do taboru z innej strony jakby nigdy nic.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |