Na Smednira, czy teraz już każda noc musiała kończyć się atakiem jakichś potworów? Sigrid była wściekła. Spalenie ciała chyba niewiele pomogło, ktoś inny napuścił na nich bandę nieumarłych szkieletów. Komu zależało na tej cholernej chacie i dlaczego? A może to władca zamku uznał, że za bardzo się zbliżyli?? Tyle niewiadomych....
Pierwsze co przyszło jej do głowy to to, że trzeba chronić konie. Nie walczyła jeszcze ze szkieletami, ale jeśli były bezrozumne będą mordować na swej drodze wszystko co żywe.
Wrzasnęła więc, że leci do zagrody, chwyciła za młot, włożyła kaftan i kurtę i wybiegła na zewnątrz.
Chwilę później dołączyła do niej Lavina, z czego Sigrid bardzo kontenta była.
-Czy mam plan? - powtórzyła po kobiecie -Rozwalmy te truposze jak się do zagrody pchać będą. Szkoda, że bombek żadnych nie mamy, chętnie spaliłabym te kości.
Czasu na przygotowania praktycznie nie było... Sigrid szukała jedynie dobrej osłony, aby zza płotu w czerepy młotem walić.
__________________ Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Dieterowi nie dane było tej nocy zaznać odpoczymnku, ledwie usnął przytulony do swej powtarzalnej kuszy a tu znowu raban. Ludzie zaczeli się denerwować i coraz trudniej było łowcy wampirów utrzymać się w błogim śnie. Nagle jedno słowo przebiło się do otumanionego snem umysłu "SZKIELETY", na ten sygnal wstał i chwycił leżącą przy nim broń, poprawił kolczą zbroję i wybiegł z chaty. Wskoczył na wóz dla lepszej widoczności celu i by zyskać przewagę wysokości.
W niewielkiej odległości szedł w ich kierunku jeden szkielet lecz z lini drzew wychodziła na nich cała zgraja zakutych w przerdzewiałe zbroje i dzierżących równie paskudną broń kreatur.
- Na Morra, co też dzieje się z tą okolicą?! - rzucił na widok paskudnej zbieraniny, dobrze że nie znalazł się sam w takiej sytuacji, mając po swojej stronie tak bitnych towarzyszy nie miał obaw stanąć do boju przeciwko tym wynaturzeniom.
Inicjatywa
Laurenor 60
Lavina 60
Ari'Sainen 57
Ryży 56
Alane 55
Foggia 51
Hugo 46
Dieter 46
Olegario 46
François 41
Sigrid 31
Szkielety 28 Laurenor oraz Ari’Sainen jako dwójka drużynowych elfów zareagowali niemal natychmiast. Jeden i drugi napiął łuk, a wysłane strzały ni to przypadkiem ni to celowo trafiły w tego samego nieumarłego. Pierwsza z nich utkwiła w pustym oczodole, niemal pozbawiając przeciwnika głowy, druga natomiast przebiła się przez skórzaną kurtę dobijając szkielet, którego kości rozsypały sie po polanie przed lasem. Lavina natomiast czekała dzielnie tuż koło Sigrid Obie kobiety nie wyposażone w broń strzelecką czekały na walkę wręcz. Do czasu rozpoczęcia starcia w zwarciu starały się jak mogły by uspokoić przerażone zwierzęta.
Laurenor - Szkielet #1 - obrażenia 5
Ari’Sainen - Szkielet #1 - obrażenia 7 (śmierć)
Ari’Sainen - Szkielet #3 - obrażenia 1
Ryży wymierzył i wystrzelił pocisk w kierunku grupy szkieletów znajdujących się pod lasem. Siła pocisku była tak duża, że przeciwnik rozsypał się w agonalnym jęku ni to bólu ni to odkupienia.
Ryży - Szkielet #2 - obrażenia 16 (furia Ulrica - śmierć) Alane postanowiła zająć się najbliższym ze szkieletów, wypuszczona włócznia trafiła w nogę łamiąc kość udową i skutecznie przewracając najbliższego z przeciwników. Ten nie zrażony jednak utratą nogi brnął do drużyny jak ćma do ognia. W jego pustych oczodołach widać było pomarańczowe ogniki. Jęki i piski wydawane przez najbliższego ze szkieletów stawały się nie do zniesienia.
Alane - Szkielet #20 - obrażenia 11 Foggia i Hugo wystrzelili prawie równocześnie. Kusza samopowtarzalna tileanki wypuściła dwa pociski, jeden z nich spadł kilka metrów przed nogami szkieleta, drugi natomiast trafił go w głowę. W tym czasie Hugo ranił następnego nieumarłego, który jednak nic sobie z tego nie robił i parł naprzód w kierunku chaty.
Moshanta - Szkielet #4 - obrażenia 7
Hugo - Szkielet #5 - obrażenia 2 Dieter nie wykorzystał danej mu szansy i starcie rozpoczął nienajlepiej. Pocisk posłany w kierunku grupy szkieletów zboczył zupełnie z zamierzonego toru lotu stając się przy tym bezużytecznym.
Dieter - Szkielet #10 - Pudło François wystrzelił ze swego łuku trafiając nieumarłego w prawą nogę. W momencie gdy pierwsza strzała dotarła do celu na cięciwę założył już kolejną wypuszczając ją w miarę w to samo miejsce. Druga strzała dokończyła dzieła i kolejny szkielet padł “trupem”
François - Szkielet #6 - obrażenia 7 + 5 - śmierć
Olegario w tym czasie przygotowywał się do walki wręcz.
Szkielety w czasie gdy były ostrzeliwane powoli, acz konsekwentnie brnęły do przodu. W odgłosach jęków i zawodzenia każdy przebyty metr zbliżał ich do upragnionej żądzy mordu.
Strzały wypuszczony przez kilkoro łuczników upadły znacznie bliżej niż by przypuszczała osoba kierującą tą hordą nieumarłych …
Runda 2
Otto co po chwilę wystawiał głowę zza drzwi. Dopóki szkielety były daleko nie mógł za bardzo pomóc, gdyż nigdy nie był dobry w strzelaniu.
Laurenorponownie wystrzelił ze swego łuku w kierunku grupki szkieletów, tylko po to by ciężko ranić kolejnego z przeciwników.
Laurenor - Szkielet #14 - Obrażenia 8
Ari'Sainennie próżnował, jednak dopiero druga wystrzelona strzała trafiająca szkielet w pusty oczodół sprawiła, że ta odpadła i potoczyła się pod nogi nieumarłych towarzyszy
Ari'Sainen - Szkielet #13 - Obrażenia 14 (furia Ulryka) - śmierć
Alaneodrzuciła włocznie i posłała bełt w kierunku grupy szkieletów
Alane - Szkielet #18 - Obrażenia 6
Foggia oraz Hugopostanowili ostrzeliwać prawą stronę nieprzyjaciela. Po trzech strzałach dwójka szkieletów odzyskała spokój
Foggia - Szkielet #4 - Obrażenia 9 - śmierć
Hugo - Szkielet #3 - Obrażenia 9 - śmierć
Dieter wystrzelił bełt w kierunku szkieleta, z którym poprzednim razem się nie udało. Pociski trafiły bezbłędnie pierwszy w czaszkę drugi w korpus, a szkielet padł bez ruchu
Dieter - Szkielet #10 - Obrażenia 4 + 8 - śmierć
Olegario czystym cięciem pozbawił głowy najbliższego z napastników.
Olegario - Szkielet #20 - Obrazenia 5 - śmierć
Ryży, Françoisnie mieli tym razem za dużo szczęścia pociski i strzały jakie wypuścili niechybnie spudłowały. Podobnie zresztą jak strzały wystrzelone przez nieumarłych strzelców. Napełniona otuchą i chęcią przyczynienia się do wygrania bitwy Sigrid wybiegła z zagrody pragnąć krwi, a raczej połamanych kości wroga.
Lavina w tym czasie zdołała opanować większość z wierzchowców, które jak by przeczuwając wynik walki uspokajały się coraz bardziej.
Laurenor zaczął inkantację, a po chwili wokół niego widoczna była delikatna świetlista poświata.
Laurenor rzuca czar migotliwa tarcza Ari’Sainen wystrzelił w grupę przed siebie i choć pierwszy strzał był chybiony to drugi ponownie zakończył żywot jednego z nieumarłych.
Ari’Sainen - Szkielet #14 - obrażenia 14 (furia Ulryka) - śmierć
Ryży postanowił sie przezbroić i teraz w ręce dzierżył procę, która zdąrzyła jeszcze wystrzelić jeden pocisk raniąc jednego z napastników.
Ryży - Szkielet #19 - obrażenia 3
Foggia oraz Hugo ponownie wystrzelili w kierunku lewej flanki wroga. Jeden ze szkieletów na pewno został ugodzony bełtem. Drugi natomiast rozpadł się na kawałki po strzale Zwadźcy.
Foggia - Szkielet #5 - obrazenia 5
Hugo - Szkielet #15 - obrazenia 13 (furia Ulryka) - śmierć
Dieter strzelając w prawą flankę wroga również powalił jednego ze szkieletów
Dieter - Szkielet #8 - obrażenia 12 - śmierć
Alane, François nie mieli tym razem tyle szczęścia, a ich pociski wylądowały przed nogami bezustannie kroczących nieumarłych. Olegario, Sigrid, Lavina cały czas czekali, na spotkanie z nieuniknionym - to znaczy z walką wręcz przeciwko nieumarłym.
Tym razem dwójka nieumarłych łuczników spełniła swe zadanie. Pech chciał, że jedna ze strzał trafiła prosto w głowę Françoisa. Ten zdołał jeszcze przez chwilę utrzymać się na nogach po czym padł martwy na ziemię.
Druga z wycelowanych strzał trafiła w Foggie. Jej prawe ramię zaczęło krwawić, a rana nie wyglądała zbyt dobrze.
Szkielet #17 - Foggia - obrażenia 6
Szkelet #18 - François - obrażenia 19 (furia Ulryka) - śmierć
Konie zaczynały znów robić się niespokojne. Lavina zachodziła w głowę, czy to przez zbliżające się szkielety, czy też z innego powodu.
Laurenor oraz Alane wybrali sobie za cel jednego ze szkieletów. Strzała pierwszego ugodziła szkielet w nogę, nieszczęsny żywot nieumarłego zakończyła Alane efektownym oddzieleniem się głowy od reszty ciała
Laurenor + Alane - Szkielet #19 - obrażenia 14 - śmierć
Ari'Sainen postanowił strzelić w łucznika, co niewiadomo jakim cudem mu się duało. Strzał był celny i na tyle silny by pozbawić nieumarłego swojego nędznego żywota
Ari'Sainen - Szkielet #18 - obrażenia 7 - śmierć
Foggia pomimo bólu zdołała raz jeszcze wystrzelić trafiając w jednego ze szkieletów, pech dla nieumarłego chciał, że Hugo również wybrał sobie jego za cel tylko po to by następny z atakujących rozsypał sie na proch.
Foggia + Hugo - Szkielet #5 - obrażenia 2 + 14 - śmierć
Dieter wybrał sobie za cel szkielet na którego miała zapolować Sigrid. Strzał jednak okazał się niecelny, za to Sigrid powaliła uderzeniem młota swego przeciwnika, pozbawiając go mocy by ponownie mógł się podnieść. Dieter natomiast ranił innego nieumarłego
Sigrid - Szkielet #11 - obrażenia 14 (furia) - śmierć
Dieter - Szkielet #7 - obrażenia 6
Lavina wyciągnęła ojczulka zza drzwi przekonując go o tym, że bardziej potrzebny będzie na zewnątrz chociaż by po to by zapanować nad zwierzętami.
Ryży oraz Olegario nie mieli tym razem na tyle szczęścia by choć zranić któregoś z przeciwników.
Chciałoby się powiedzieć, że drużynowi strzelcy zebrali krwawe żniwo, jednakże ciężko mówić o krwawieniu nieumarłych szkieletów obleczonych w łachmany i dzierżących w kościstych dłoniach podrdzewiałe miecze oraz łuki. Atak zakończył się równie szybko jak się rozpoczął. W chwili gdy szkielety dotarły do Olegario oraz Sigrid coś ponownie uderzyło w ziemię a szkielety rozpadły się na proch, tak że pozostał po nich upuszczony oręż.
Pomimo wielkich strat wroga radość ze zwycięstwa była niewielka. François stracił życie ugodzony strzałą jakby wycelowaną przez samego boga. Szczęściem dla Françoisa było to, że nie cierpiał gdyż śmierć nadeszła szybko. W nieco lepszym położeniu była Foggia, która za namową Hugona została zmuszona by udać się do chatki. Otto zaczął opatrywać jej ranę jednak ta wyglądała bardzo dziwnie. Brzegi ran były bardzo postrzępione, a płynąca z nich ropa nie świadczyła dobrze. - Musimy czym prędzej udać się do klasztoru - zaczął nalegać Otto, sam nie biorący udziału w bitwie.
W świetle pierwszych promieni słońca bohaterowie znaleźli nieopodal zagrody ślady nienaturalnie wielkich łap oraz trzy ślady ciągnące się za nimi. Ślady urywały się nagle jakby robiący je stwór uniósł się odleciał w niebo.
Ryży otarł pot z czoła i zebrał swoje wyposażenie. Podszedł do leżącego Francois, ale nie mógł już nic dla niego zrobić, poza pogrzebaniem zwłok. „Pech go prześladował, odkąd wyjechaliśmy z Grunere. Lepiej było mu z ciotką zostać i dożyć spokojnej starości. Niech Morr łaskaw mu będzie.”
- Jego ciotka pewnie chciałaby, żeby odwieźć jej ciało - zwrócił się do towarzyszy. Następnie odnalazł Otto i zapytał - macie w klasztorze kogoś obeznanego w sztuce balsamowania ciał?
Następnie sprawdził, czy reszta towarzyszy nie wymaga pomocy. Zainteresowała go rana Foggi. Nie znał się co prawda na leczeniu, ale znał się na nekromancji na tyle, bo ją rozpoznać. A że mieli tu doczynienia z ożywionymi trupami, istniała duża szansa, że i rana może być nietypowa. Z tym samym nastawieniem obszedł pole walki i badał uważnie to, co zostało z przeciwników. Zwykłych trofeów po nieboszczykach nie zbierał - wiedział, że Alane i tak się tym zajmie. Szukał nietypowych znalezisk. Takich, które mogły nosić na sobie ślady magii.
Zaintrygowały go również tajemnicze ślady przy zagrodzie. Zbadał dla pewności Natkę, czy nie została w żaden sposób zraniona.
Na sam koniec wszedł na piętro budynku, by tym razem osobiście zbadać pozostawione ślady. Coś w tyle głowy szeptało mu, że ślady przy zagrodzie jak i na piętrze mogą mieć coś wspólnego z przyzywaniem demonów, ale nie posiadał wystarczającej wiedzy, by niepotrzebnie straszyć towarzyszy.
Z ekwipunku Francois wyciągnął koc. Poprosił Sigrid i Dietera, aby pomogli mu zawinąć nieboszczyka i załadować na wóz. Obok niego złożył wyposażenie zmarłego - to, co zostało mu po upadku konia w przepaść. - Jeżeli nie damy rady dostarczyć go do Paravonu, to niech spocznie w klasztorze, a nie gdzieś na trakcie - zwrócił się do pozostałych. - Zjedzmy szybkie śniadanie i ruszajmy
Ostatnio edytowane przez Gladin : 02-07-2018 o 16:57.
Wyglądało wszystko tak, jak gdyby siedzenie w chacie i bezczynne oczekiwanie na szkielety bardziej by się opłaciło, niż walka. Ktoś szkielety przywołał, ktoś szkielety odwołał. A raczej pozbawił je niby-życia, tak ze na placu boju pozostały tylko nieruchome kości.
Tyle tylko, że o tym nie wiedzieli, więc ponieśli straty. Trzeba było pochować François, a i Foggia nieźle oberwała. Co gorsza Otto chyba miał rację - trzeba było jak najszybciej znaleźć się w klasztorze, gdzie - taką przynajmniej nadzieję miał Hugo - znajdzie się jakieś remedium na nietypową i niepokojącą ranę, jaką odniosła dziewczyna.
- Nie mamy co rozmyślać nad śladami, za którymi nie możemy podążać - powiedział. - Trzeba pochować François, a potem jedziemy do klasztoru.
Foggia co prawda robiła dobrą minę do złej gry, ale Hugo widział, że ona też jest zaniepokojona. Postanoił więc, że nawet gdyby pozostali mieli inne zdanie, on skłoni Foggię, by sami, jak najszybciej, ruszyli do klasztoru.
Walka zakończyła się niespodziewanie. Potwory rozsypały się nagle w pył i proch, a wokół zapanowała cisza, jeśli nie liczyć ciężkich oddechów wojowników walczących jeszcze przed chwilką o życie. Elfi wojownik nie wiedział kto lub co, i w jaki sposób kierowało szkieletami. Miał nadzieję, że Laurenor będzie w stanie coś o tym powiedzieć.
Przepełniony smutkiem Ari’Sainen podszedł powoli do martwego Francois, ukląkł przy nim i bezceremonialnie wyrwał z czaszki strzałę, która odebrała życie jego towarzyszowi. Położył ją na piersi trupa i skrzyżował jego ręce tak, jakby on sam ją przytrzymywał. Elf pochylił się i dotknął swoim czołem czoła Bretończyka.
- Meh’re asha kalinari nas’ai – szeptał cicho w swoim języku. – Ai rionan kale’i massan, te pullis are’kani. No’isan tellen mai’nero tekas.
Wstał z klęczek, podniósł z wysiłkiem ciało Francois nie czekając na pomoc innych i zaniósł je na wóz, gdzie Ryżyjuż przygotował koc do zawinięcia zwłok. Kiwnął halflingowi głową w podziękowaniu.
- Nikt nie rusza rzeczy Francois! – warknął, nie kierując swoich słów do nikogo konkretnego. Poszedł poszukać i sprawdzić stan strzał swoich i Bretończyka. Jego uwagę przyciągnęły osoby z zaintrygowaniem przyglądające się jakimś śladom. Podszedł i przykucnął, starając się odczytać z nich tyle, ile było to możliwe w pierwszych promieniach wschodzącego słońca.
Lavina nie uczestniczyła w walce, zostawiła to dla lepiej przygotowanych do tego towarzyszy. Jednak potyczka zakończyła się nagle i właściwie większość z nich wyszła bez szwanku.
- Hej, nie to że jestem przeciw poszanowaniu zmarłych ale z uwagi że Francisowi jest już wszystko jedno przewieziemy go przewieszonego na koniu i zrobi się miejsce dla osoby która została ranna w nogę. I może jej być wygodniej ostatni kawałek drogi przejechać nie obciążając się jazdą?- Powiedziała to na głos ale właściwie nie upierała się przy tym rozwiązaniu, równie dobrze ktoś by się uparł że ciało przyjaciela miało być wiezione na wozie i tylko na wozie. Mimo że martwym zwłoką było już chyba wszystko jedno.
Poszła zobaczyć ślady jakie wzbudziły u prawie wszystkich wielkie zainteresowanie, potem zapytała jeszcze Hugo i Foggie czy im w czymś pomóc z uwagi na ranę szermierki. Potem Lavina zebrała się szybko ze swoimi rzeczami i poszła osiodłać swojego konia. Była jedną z pierwszych osób gotowych do wyruszenia
Gdy opadł kurz bitwie Alane pragmatyczne ruszyła ku pozostałościom szkieletów, aby pozbierać ich dobytek, który zanosiła na wóz i odzyskać pociski, które się da wziąć. Przy okazji rozglądała się za dziwnymi rzeczami i znosił szczątki na stos, który następnie spaliła. Niestety ekwipunek nieumarłych okazał się składać z rozpadających się rupieci, zatem podzielił los tych co go dzierżyli.
Gdy wszyscy odetchnęli Alane nagle zaczęła myśleć na głos - Na takim zadupiu najpierw, ktoś wywołuje demona, a następnie trafia tu horda szkieletów... Nie jest to dziwne? Jakby specjalnie dla nas! - tu zwróciła się do zakonnika - Braciszku czego szuka twój przeor w Frugelhofen? - brała też pod uwagę, że w tą sprawę może być zamieszany hrabia Rubinder... ale o tej ewentualności na osobności z wtajemniczonymi w sprawę misji.
__________________ Szukam tajemnic i sekretów.
Ostatnio edytowane przez archiwumX : 03-07-2018 o 13:23.
Ilość szkieletów, która się pojawiła, sugerowała raczej dłuższą potyczkę. Wystarczyly jednak tylko 3 salwy drużynowych strzelców aby cokolwiek, lub ktokolwiek, stający za zachowaniem tych istot uznał, że z ich kompanią lepiej nie zadzierać. Mógł też po prostu dojść do wniosku, że osiągnął maksimum z całej sytuacji - Francis był martwy, grupa została osłabiona, cel osiągnięty.
Razem z Ryżym i Ari obszedli jeszcze pobojowisko. Jeden z nich szukał informacji o przeciwniku, drugi swoich strzał, a Olegario po prostu chciał odreagować, przygotować się do widoku nieżywego druha. Znał bretończyka zaledwie kilka tygodni, ale to co razem przeżyli podczas swojej najemniczej kariery sprawiło, że jeden na drugiego mógł zawsze polegać. Teraz, z pierwotnej 5-osobowej kompani zostało ich tylko trzech - Olegario i dwa elfy. Rzadko zdarzały się w życiu włócznika momenty, że nie miał ochoty na żarty i racjonalne zachowanie. To był jeden z nich.
Popieram Marchewę, jestem za kremacją Francisa. Prochy odeślemy ciotce, wraz z kondelencjami. Sama myśl, że miałbym zobaczyć go znowu jako jedno z tych wynaturzeń doprowadza mnie do furii. Zbierajmy się, odeśpimy resztę nieprzespanej nocy w klasztorze.
__________________ The cycle of life and death continues.
We will live, they will die.
Walka zakończyła się dość szybko. Kilka salw powstrzymało ożywieńców. Jednak coś poszło im za szybko i Laurenor zaczął się zastanawiać co. Ktoś kontrolował te chodzące trupy i ktoś rozproszył czar władający nimi.
Elfi mag zaczął rozglądać się po okolicy swoim wiedźmim wzrokiem. Szukał śladów magi, które mogłyby coś wyjaśnić i/lub doprowadzić do rozwiązania zagadki. Zamierzał podzielić się spostrzeżeniami z resztą, a w szczególności z Air'Sainem
Mag podszedł do rannej i kucnął. - Nie ruszaj się przez chwilę. Postaram się pomóc.- Laurenor złożył dłonie nad opatrzoną już nieco raną i wymówił inkantację leczącego czaru. - Powinno pomóc, ale lepiej niech jeszcze ktoś to obejrzy w klasztorze.-
Laurenor ze smutkiem odprowadził ciało kompana na wóz. Tylu innych ludzi odchodziło przez te dziesiątki lat kiedy żył. Podczas walk z zielonoskórymi ginęli szybko i mag był odporny już na śmierć towarzyszy broni. Był zasmucony, ale wiedział, że nic nie zdziała i trzeba dalej żyć.
Zebrał swoje strzały i przygotował się do wyruszenia.