Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-06-2018, 19:28   #1
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Kampania: Man - o'- War Część I: Na północnych wodach.



Rozdział I
21 Vorhexen 2625, Erengrad
Karczma "Łupinka", to mała pinta estalijskiego pochodzenia, która do Erengradu trafiła jakieś trzydzieści lat temu, Łupinka od tamtej pory na stałe była zakotwiczona w zatoce miejskiej w doku numer 46. Lokal szybko stał się popularny w Tileańskich Kwaterach wśród żeglarzy, podróżników i wędrownych mistrzów rzemiosła. Wasza trójka własnie podpisała kontrakty z kapitanem Czarnovskym. Bertha i Bardin przeczytali w nich, że kapitan bierze ich na statek w stopniach oficerskich za co będą otrzymywać udziały warte jedną część łupów. Gorok nie mógł tego z oczywistych powodów przeczytać, ale zaufał słowu brodatego człowieka i też postawił krzyżyk w wyznaczonym miejscu. Oprócz waszej trójki przy dużym, bukowym stole z Czarnovskym zasiadała trójka postaci; człowiek, niziołek i elf, którzy również zostali oficerami u Czarnovskyego.
Kapitan Czarnovsky zebrał podpisane dokumenty i wsadził je do skórzanej torby wiszącej na oparciu drewnianego krzesła, po czym usiadł na szczycie stołu. Po swojej prawej miał panów, wszystkie kobiety w załodze zasiadały po lewej. W Łupince było tłoczno i głośno, jednak żadne z was nie miało problemów z usłyszeniem słów kapitana.
Czarnovsky: To więc formalne, witajcie w załodze Visly. Cieszy mnie to, że tak szybko udało mi się zebrać oficerów i załogę. Statek jest gotowy do drogi, musimy tylko zatrzymać się w Chebokov po zapasy jedzenia na dalszą drogę. Od czasów tej cholernej wojny z krasnoludami ceny żywności w dużych miastach poszybowały w górę...
Kapitan miał coś jeszcze powiedzieć, ale przerwał mu mężczyzna w turbanie.
Wim: Nie wiedziałem, że jest pan takim hipokrytą kapitanie, czy nie opuszcza pan portu by zarobić na tej cholernej wojnie?
Dziwak z pomalowaną twarzą usiadł naprzeciw kapitana na drugim końcu stołu.
Czarnovsky: Van Der Werde, nie jestem hipokrytą, nie lubię przepłacać i dlatego prowiant zakupimy w Chebokov. Panie, panowie, pan Wim Van Der Werde reprezentuje Kompanię Handlową i będzie nam towarzyszył, aż do Bretonni. Wspólnicy Wima dobrze zapłacili za jego bezpieczną podróż i liczę, że wszyscy przyłożymy rękę do tego, aby dotrzymano warunków tej umowy zwłaszcza, że jest on moim długoletnim przyjacielem.
Wim: Kapitanie, jestem tylko skromnym kupcem z Marienburga i moje życie jest warte tyle co życie każdego innego członka załogi.
Siedząca naprzeciw Bardina, elfka Fanriel podniosła rękę i zapytała jakby była w szkolnej ławce.
Fanriel: Przepraszam kapitanie, jeśli mogę spytać. Czy nie powinniśmy kierować się na zachód? Po co płynąć na północ? Do tego jeszcze zimą. Nie to żebym kwestionowała pański autorytet, po prostu wydaje mi się, że bardziej opłaca nam się płynąć w tamtym kierunku, zwłaszcza, że wypływamy przed innymi okrętami.
Kapitan Czarnovsky popatrzył na elfkę marszcząc brwi, w szczęce przeżuł fajkę i odpowiedział poważnym tonem. Gdy Czarnovsky mówił z ust buchał mu dym.
Czarnovsky: Panienko. Nie muszę Ci się tłumaczyć.
Widząc zaistniałą sytuację nowy kwatermistrz postanowił załagodzić spór między nawigatorem i kapitanem.
Koniczynka: Ty długoucha! Nie marudź. Kapitański ma rację przyrobimy, a i tak wyprzedzimy wszystkich frajerów w tym wyścigu, że latem będziemy się pluskać na plażach Estali.
Fanriel: Przepraszam Kapitanie i ciebie niziołku. Nie chciałam nikogo urazić swoim pytanie, po prostu od jakiegoś czasu złe wiatry zawiewają z północy i przeraża mnie myśl o walce z maruderami chaosu.
Tileańczyk siedzący obok Goroka roześmiał się głośno.
Silvio: Maruderzy Chaosu? Signora, to legendy, mity jak minotaury.
Wim: Śmiem się nie zgodzić. Znam arabskiego szlachcica, który miał jednego minotaura w swojej menażerii. Panna Fanriel nie ma się jednak czego obawiać na północy. Sarlowie do których płyniemy to partnerzy handlowi Kompanii. Jarl Eryk jest nowoczesnym człowiekiem, który nad mroczne potęgi stawia potęgę pieniądza.
Kupiec roześmiał się radośnie.
Fanriel: Dziękuję, uspokoiło mnie to trochę.
Elfka skłoniła lekko głową zarumieniona.
Czarnovsky: Dobra starczy tego pierdzielenia, ktoś ma jeszcze jakieś inteligenckie pytania? Bo jak nie to proponuję wypić kolejkę. Od jutra już nie popijemy.


 
__________________
Man-o'-War Część I

Ostatnio edytowane przez Baird : 27-06-2018 o 01:59.
Baird jest offline  
Stary 26-06-2018, 22:47   #2
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację
Nowa robota zaskoczyła mnie.
~Kurwa, ogr chędożony! Nie jestem rasistą, ale to przegięcie jest ~ pomyślałem sobie, gapiąc się na mojego... kolegę? Uścisnąłem mu rękę (łapę?), żeby sobie nie pomyślał, że się go boję czy brzydzę. Gorszych rzeczy zdarzyło mi się w życiu dotykać.
~Ciekawe, ile ma pary w łapie ~dumałem dalej, gdy nasze dłonie się rozdzieliły. ~Ale, jeżeli do obsługi dział dostanę zielonoskórych, to na bogów, wymorduję i za burtę wyrzucę! Zrobię rozpierdziel większy niż wtedy, gdy ten chędożony bard zaczął śpiewać bzdurną opowieść o krasnoludzkim królu dupodajcu - jakimś Bruenorze - co z zielonymi pokój podpisał!
Zgrzytnąłem zębami na to wspomnienie. Pierwszy raz ojciec mnie z celi wyciągał bez zwykłego ględzenia i nawet mnie uściskał. ~A co! Nie będzie jakiś paniczykowaty szarpidrut dobrego imienia mej rasy kalał.

Usiedliśmy i musiałem od razu łyknąć sobie haust piwa. No niezgorsze tutaj robili, knajpa niczego sobie też. A jeżeli już o niczego sobie mowa... podoba mi się ta nasza niziołka. Na samą myśl o niej poczułem, jak na gębę wypełzł mi szeroki uśmiech, a wzrok sam powędrował w stronę jej dekoltu. No nie da się ukryć, że jednak nie jestem rasistą! Te przyjemne rozmyślania przerwała mi elfka. Dla kontrastu chyba w tej załodze była, skrzywiłem się. A potem zaczęli gadać o minotaurach i stworach chaosu. Ględzenie bez sensu. Stryj mój zginął w walce z takimi, to wiem, że istnieją. Ale to nie powód, żeby sikać w portki! Czy co tam ta elfka poniżej pasa nosi... Jak się nawiną pod młot, to się im odwdzięczę za stryja.

Bardin: Racja! Dzisiaj pijemy, a problemy będziemy rozwiązywać, gdy się pojawią. Mając zapas kul i prochu i 2 ręce sprawne do roboty, to my będziemy problemem dla innych!

~A skoro od jutra nie będzie można pić (muszę doczytać kontrakt, jak to nie będzie można wcale pić?), to dzisiaj szybko nie odpuszczę. Lecimy z kolejnymi kolejkami, a co!

Postanowiłem przysiąść się bliżej do Koniczynki.
Bardin: Hej ślicznotko! Co pijesz? Chciałbym się trochę bliżej poznać, bo zdaje się, że będę często do Ciebie zaglądał. Mam dużo pomysłów, które chciałbym zrealizować, a tylko Ty będziesz mogła mi w tym pomóc.

Wyszczerzyłem się puszczając jej oczko. Jakiś czas później, póki jeszcze byłem jako tako przytomny, przypomniałem sobie o sprawach doczesnych.

Bardin: No własssśnie... Powiedz mi, czy dałoby radę załatwić chusty? Potrzebowałbym tak z tuzin w ośmiu różnych kolorach. I jeszcze do prób trochę płótna żaglowego... butelkę oleju... butelkę rumu, hm... hm... resztę przypomnę sobie jutro. Będzie do załatwienia kwiatuszku?

* * *

Kilka kolejek później atmosfera się rozluźniła. Przepijałem właśnie do Silvio.
Bardin: Szłuchaj, Szilvio. Ja Cię tylko ogromnia proszę. Jak będziesz wysiągał kule z rannych, nie wyrzucaj ich. Odkładaj je na bok, bo one nam się póśniej jesztcze pszydacą.

Czułem, że język mam trochę skołowaciały, ale pies to chędożył. Następny raz nie wiadomo kiedy będę mógł znowu się porządnie napić. W głowie skakały mi jakieś przebłyski myśli związanych z dwoma semestrami nauki o okrętach, jakie musiałem odbyć na studiach inżynierskich.
~ Czy fok to żagiel czy zwieszę ~ ta myśl nie dawała mi spokoju.
 

Ostatnio edytowane przez Gladin : 04-07-2018 o 23:35.
Gladin jest teraz online  
Stary 02-07-2018, 10:52   #3
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Emerytura. Kiedyś będzie trzeba na poważnie o tym pomyśleć. Na pewno nie zamierzam siedzieć na garnuszku tych niedorobionych starych pierdzieli, którym szkorbut wyżarł ostatnie zęby. Jeszcze kilka takich wypraw jak te dwie poprzednie i uzbiera się tego dość. Co ja mam za potrzeby? Porządnie zjeść, ci chłopcy i broń. Właśnie... Naostrzona. Może nie być czasu potem. A spotkanie wymyślił w „Łupince”, chce sobie dodać powagi chyba, bo kasy na całą wyprawę ma kompletne nic. Manannie miej mnie w swojej opiece. Ciekawe, jakie szczury lądowe opłacił za te psie pieniądze? Na więcej się zdadzą jak się ich na ofiarę Bogu oddać, niż do jakiejś roboty na statku, o walce nie mówiąc. A więc to jest ta menażeria? Kapitana znam trochę, całą resztę to raczej nie bardzo. Ogr? Na prawdę? Rzeczywiście nie ma kasy. Dobrze, że nie sięgnął po gobliny. Boże, co za smród!

Bertha: Panie ruszą, te swoje zgrabne zadki. Mnie niestety Manann takim pięknym nie obdarzył, a jakoś na tej zapchlonej ławie też muszę się zmieścić. Ty! Do Ciebie mówię dziecko. Przynieś no kawał dziczyzny i ze dwa te wasze dobre podpłomyki i tą zieleninę, co ją nazywacie sałatką szefa kuchni. Dobre sobie. I rumu. Przynieś też rumu.

Będzie co robić jak ten biedak w czapce kapitańskiej będzie się puszył na jaką to ja wyprawę was zabieram. Śledzie mu z butów wystają, zdechłe i zjęłczałe. No i zaczęło się. Kapitańska paplanina, a potem chlanie na umór. Dobrze, że wygląda jakby wiedział gdzie jest rufa, a gdzie ster. I chyba wie po co płynie. To też dobrze.

Czarnovsky: Dobra starczy tego pierdzielenia, ktoś ma jeszcze jakieś inteligenckie pytania? Bo jak nie to proponuję wypić kolejkę. Od jutra już nie popijemy.
Bertha: Nie mam pytań, mam natomiast kilka zasad. Po pierwsze ty i ty - wskazując na ogra i krasnoluda - nie macie wstępu do mojej kajuty. Każden, który nie poczeka pod drzwiami pukając dostanie nadziakiem w łeb. Tym właśnie. Mam dużą wprawę w rozwalaniu ludzkich czaszek. Nic do was nie mam, żeby było jasne. Natomiast ciebie złotko - wskazując na Silvio - chętnie tam zobaczę. I panie też.
Zasada druga, każdy kto dyskutuje z kapitanem inaczej niż w zamkniętej kajucie - nadziakiem w łeb. Podburzanie załogi - nadziakiem w łeb. Polowanie na albatrosy - nadziakiem w łeb. Gwizdanie na pokładzie - nadziakiem w łeb. Albo w serce. W zależności od tego jak mnie fantazja poniesie. U mnie na statku zawsze jest porządek i raczej wybiję połowę załogi niż stanie się inaczej. No.
Zasada trzecia. Mannan to kapryśny władca, którego niełatwo udobruchać, a prosto rozwścieczyć. Jutro przed wypłynięciem, każdy przyniesie to, po co płynie. Trzeba złożyć ofiarę, bo Łaskawy Pan oddaje po wielokroć to co mu przyniesiono. Dla tępych umysłów. Płyniesz po złoto przynieś je jutro. Płyniesz po zemstę, przynieś krew.

Bertha: No i na koniec - spoglądając pytająco na kapitana - dobrze by było wiedzieć z kim płyniemy, żebyśmy mogli sobie ufać. Bertha Mürbe, dla bliskich Krucha. Służę Niezwyciężonemu Bogu Mórz. Gdy trzeba potrafię sterować statkiem, naprawić go albo pozbywać się tych, którzy staną mi na drodze.

Resztę wieczoru przesiedziałam z kubkiem rumu patrząc uważnie jak te tępe łby zmieniają się powoli w tarzające się po deskach zwierzęta. Te dziewczątka takie ładniutkie to się do nich poprzymilałam, a tego gładkiego chłopczyka osaczył ten śmierdzący krasnolud. Niech go...

Przed wypłynięciem zawsze wcześniej idę spać. Nie lubię niewyspana zwalać się na pokład. Lepiej być przed świtem i pilnować porządku.
 
__________________
by dru'

Ostatnio edytowane przez druidh : 03-07-2018 o 01:13.
druidh jest offline  
Stary 03-07-2018, 22:11   #4
 
Raging's Avatar
 
Reputacja: 1 Raging ma wspaniałą przyszłośćRaging ma wspaniałą przyszłośćRaging ma wspaniałą przyszłośćRaging ma wspaniałą przyszłośćRaging ma wspaniałą przyszłośćRaging ma wspaniałą przyszłośćRaging ma wspaniałą przyszłośćRaging ma wspaniałą przyszłośćRaging ma wspaniałą przyszłośćRaging ma wspaniałą przyszłośćRaging ma wspaniałą przyszłość
~Gorok ucieszył się. Gorok widział w tym nowe otwarcie, nowa wiedza dla Goroka, nowe umiejętności. Ważny kapitan wziął Goroka na oficera. Gorok będzie nawet dowodził ludźmi. Gorok był zadowolony. Gorok już podpisywał dokumenty w trakcie zaciągania się do armii imperialnej, więc wiedział jak się je podpisuje i że dla ludzi są ważne.


Postawił krzyżyk na dokumencie. Wyjął sztylet, naciął wskazujący palec do krwi i przystawił go na dokumencie pieczętując umowę. Poprawił swój imperialny mundur i usiadł z podniesioną głową. Kiedy inni mówili, on słuchał, musi zobaczyć kto oprócz kapitana jest ważny, a kto nie. A gdzie będziemy płynąc to chyba bez różnicy, byle było co do brzucha wsadzić. Gorok wiedział, że wszyscy uważają, że ogry są głupie.

Beknał głośno i machnął na dziewkę służebną.
Gorok: Przynieś Gorokowi dużą, bardzo dużą miskę gulaszu i dzban piwa, albo nie. Przynieś dwie miski żarcia i dwa dzbany. Kapitan mówi że trzeba dziś jeść i pić, to trzeba słuchać kapitana.


***

Gorok wysuchał gadania Berthy. Patrzył na nią i kiwał głową. ~ludzie lubili jak im się przytakuje, ludzie byli próżni, więc trzeba im przytakiwać. Gorok mógł im przytakiwać, dopóki nie będą go wkurwiać. Bo jak zaczną go wkurwiać to Gorok urwie im te jebane łby i zaspokoi swój wieczny głód. Przez chwile Gorokowi na sama myśl o tym oczy zaszły krwawą mgłą głodu. Przechylił szybko napitek do ust aby spłukać narastające warczenie.


Gorok: Gorok nie będzie wchodził do nory kapłanki bez zaproszenia. Gorok rozumie, że to jej nora. Gorok to szanuje. Gorok też chce prywatności, ma swój kuferek i ten kto będzie przy nim grzebał tego Gorok nie zabije, Gorok go zeżre żywcem. Gorok przyniesie dary dla Niezwyciężonego Boga Mórz. Wie że nie wolno rozgniewać Bogów.


Gorok: Jestem Gorok. Gorok Urwijor. Gorok był sierżantem w V Imperialnym Ogrzym, teraz Gorok będzie Bosmanem na Visle. Gorok, miążdzyć, ciąć, uderzać, zabijać, gwałcić, palić, torturować, strzelać z garłacza, a także coś tam jeszcze.
***

Ogr wiedział, że nikt go tu nie lubi. Dlatego jadł i jadł zaspokajając swój wielki głód, a w międzyczasie suchał i suchał co do powiedzenia ma kapitan, co do powiedzenia ma ten malowany człowiek, co mówią Koniczynka i Fanriel. Kiedy piją to zawsze mówią coś ciekawego, coś wartego zapamiętania.
 
Raging jest offline  
Stary 09-07-2018, 04:01   #5
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Bardin
Rozmowa z Koniczynką nie potoczyła się przyjemnie. Niziołek najwyraźniej źle zrozumiał twoje próby nawiązania współpracy, bo skończyły się one strzałem z liścia w twarz. Resztę wieczoru Koniczynka spędziła w towarzystwie kapłanki, co groziła wszystkim wbijaniem czekana w czoło więc postanowiłeś zostawić ten temat i zamiast tego przez następne kilka godzin rozmawiałeś z Silvio na tematy alchemii wszelakiej.
(99 na Przekonywanie)
Silvio: Signore krasnal, foca to takie mutante. Ogon ryba, morda lwa.-
Po kilku szklankach wina i piwa Silvio podzielił się z Tobą wiedzą na temat maści, żeli i smarów. Silvio okazał się również dobrym aptekarzem po ojcu i z odpowiednimi składnikami Amoretti jest w stanie uzyskać czarny proch, choć jak na razie wszystkie równania były tylko teoretyczne i po alkoholu.
(08 na Plotkowanie)
Alkohol nie miał na tobie jedynie pozytywnych efektów, co to to nie, 9 piw to sporo nawet jak dla krasnoluda. Nie pamiętasz końcówki wieczoru, ale kojarzysz, że pobiłeś jakiegoś wysokiego, chudego gościa o ciemnej karnacji po tym jak wpadł na twojego najlepsiejszego przyjaciela Silvio, gdy wychodziliście z karczmy.
(69,93,85,64 na Mocną Głowę, 42 na Śmierdzącego Ochlapusa)

Bertha
Niestety nie miałaś wiele szczęścia w nawiązywaniu kontaktów z nową załogą, być może z powodu przemowy jaką dałaś na początku inni oficerowie niezbyt chętnie się do Ciebie zbliżali, nawet zachęcany bliższym poznaniem Amoretti, wolał towarzystwo pijanego khazada.
Fanriel nie była zbytnio zainteresowana towarzystwem “tak barbarzyńskiej kapłanki”, i zrobiła to co każdy rozsądny elf w jej sytuacji. Czarodziejka zaszyła się w rogu i patrzyła przez okno unikając rozmowy, aby przypadkiem nie dostać “nadziakiem w łeb”. Jedynie Koczniczyka Applebloom zdawała się nie obawiać gniewu Kruchej Berthy i zasypywała Cię pytaniami.
Koniczynka Gdzie dziewczyna można się wysikać na statku? Ile dni możemy płynąc bez wiatru? Jak długo potrafisz wstrzymać powietrze pod wodą? Żagle mają swoje numery czy specjalne nazwy? Kto pierwszy wymyślił wiosła? Od jak dawna ubierasz się jak Middenlandzki fanatyk? To prawda, że chorobą morską można się zarazić?-
(77 na Zastraszanie)
Oprócz tego, te kilka szklaneczek rumu okazało się dla Ciebie jednak za mocne i nie wiedzieć kiedy wyszłaś z karczmy na spacer po Zatoce. Nie zaszłaś jednak zbyt daleko, jakieś trzydzieści metrów od karczmy potknęłaś się i wpadłaś w liny leżące na nabrzeżu. Mając wygodne cumy za leże nawet nie wiedzieć kiedy zasnęłaś i nie wstałaś aż do świtu.
(73,67,81,58 na Mocną Głowę, 96 na Śmierdzącego Ochlapusa - 8h)

Gorok
Słuchając rozmów przy stole, dowiedziałeś się historii chudego człowieka, jednak znacznie ciekawsza od tego była rozmowa Wim’a i Kapitana.
Wim: Muszę przyznać, że miałem wątpliwości co do terminu, ale przyznaję Aleks myliłem się, statek może rano wypływać. I kto by pomyślał, że będziesz miał ogra w załodze. Nikt w Norsce nie będzie na tyle głupi by atakować załogę z ogrem.-
Czarnovsky: Z ogrem? Daj spokój Wim? Te kurwie z północy nawet nie pomyślą o tym by nas atakować jak puścimy salwę z burty, a jak puścimy ogra i dziesiątkę z prochowcami to będą spierdalać gdzie papryka rośnie.
Wim Van Der Werde roześmiał się, choć ty nie miałeś pojęcia dlaczego, choć słowo “paprika”, było samo w sobie śmieszne, to jednak cała metafora przeszła Ci koło głowy.
Wim: Sarlowie są przyjaźni statkom z Kislevu, ale słyszałem, że Skaelingowie opuścili tereny na wybrzeżu. Kilku podróżników twierdzi, że okolice Góry Vanir zamieszkały bestie chaosu. Jeśli ich słowa się potwierdzą, to będziemy musieli znacznie zmienić kurs by uniknąć walki.-
(33 na Plotkowanie)
Choć w sumie pochłonąłeś więcej niż dwa dzbany, to spożyty alkohol nie wpłynął na ciebie tak mocno, jak na innych przy stole. Mogła to być kwestia dobrze napełnionego brzucha potrawką z dzika.
(43,38,12,27 na Mocną Głowę)


22 Vorhexen 2625, Erengrad
Poranek nie dla wszystkich był łatwy.
Bardin, o świcie obudził Cię Silvio. Przytulając się do wieszaka na płaszcze zaspałeś na sofie w stancji jaką wynajmował medyk. Gdy tylko usiadłeś uderzył Cię kac morderca. Przez cały dzień masz problemy z bólem głowy i koncentracją.
(-5 do testów Int i SW)
Bertha wstałaś obudzona wrzaskiem portowej mewy. Połamana po spaniu na cumach, aż do wieczora chodzisz obolała. Niewielki ból fizyczny, był jednak jedynym rezultatem opijania nowej pracy.
(-5 do testów Zr i WW)
Gorok, ty jako jedyny w grupie czujesz się w porządku mimo, że poprzedniego wieczoru wypiłeś aż dziesięć dzbanów z piwem i poszedłeś spać w stogu siana, gdzieś przy Wielkim Targu. Jako, że miastowi zaczynali już pracę, wolałeś uniknąć kłopotów i spotkania z czekistami, więc otrzepałeś strój z suchych słomek i poszedłeś przez targ.

Targ w Erengradzie słynie z tego, że można tu dostać wszystko i choć kupcy niezbyt chętnie chcieli handlować z ogrem, to jakimś niezwykłym trafem, na targu pojawili się też Bardin i Silvio, cała wasza trójka ruszyła na podbój straganów.
Pozyskanie płótna, pergaminu i butelki alkoholu nie było problemem w Erengradzie, ale żeby dostać godną ofiarę dla Mannana, no to już Bardin musiałeś się trochę nachodzić. W końcu jednak trafiłeś na śliczny srebrno-złoty wisiorek za jedyne 15 złotych koron.
(17 na Targowanie / Bardin: -15zk,3ss, Gorok: -1ss)


Było kilka minut po dziesiątej, gdy wszyscy zebraliście się przed kapitanatem portu, panowie do tego czasu zakupili ostatnie szpargały i razem z Bardinem odwiedzili też wcześniej świątynię Mannana.
Wim Van Der Werde przywitał was machaniem już z daleka. Kupiec czekał przy pomoście prowadzącym na pokład Visly.
Wim: Dobrze widzieć, że nikt z was się przez noc nie wykruszył.
Razem z Koniczynką, Fanriel i Silvio weszliście na pokład galeonu, gdzie Wim oprowadził was po całym okręcie. Koniczynka, Fanriel, Silvio i Bardin mieli okazję obejrzeć swoje “biura”, a na koniec Wim wskazał wam kwatery oficerskie. Sześć niewielkich pokoi w przedniej części statku, tuż nad kwaterami załogi. Nie mieliście jednak czasu na siedzenie w kajutach, wasza obecność była wymagana na kupokładzie. Kapitan zebrał już załogę na głównym pokładzie i właśnie rozpoczynał przemowę.
Czarnovsky: Słuchajcie no psubraty bo drugi raz powtarzał się nie będę. Te stojące za mną mordy to nowi oficerowie na tym zapomnianym przez bogów szkunerze. Pan Gladinson to wykształcony inżynier i przyjmie obowiązki ogniomistrza na pokładzie bojowym. Dalej, pani Applebloom to nasz nowy kwatermistrz, ma wprawę w dzieleniu udziałów z tego co mówi gildia paserów, więc możemy liczyć na jej złodziejską uczciwość. Obok niej stoi Gorok Urwijwor, ogr służył w Imperialnym wojsku, a teraz będzie waszym bosmanem. Kto Mi podpadnie trafi pod bosmański bat. Nowy elf na bocianie, to pani Fanriel Stormbreaker, wędrowny czarodziej, a tego co w liście polecającym pisał jej mistrz, Fanriel ma potencjał zostać mistrzem magii nieba. Może i nam jej obecność na pokładzie przyniesie pomyślne wiatry. Mężczyzna obok niej to doktor Silvio Amoretti, doktor ma wykształcenie oficera medycznego z Luccińskiej akademii więc jest w stanie poskładać was z niezłego gówna. Kobieta w futrze to Bertha Murbe kapłanka Mananna, która zaszczyci na obecnością podczas podróży. Pani Murbe wspomniała o ofierze dla Mannana. Wim, przygotował już odpowiednią daninę dla boga morza.-
Bertha, Czarnovsky podał Ci sakwę z 10 sztukami złota, pustym pergaminem i piórem bociana.
Czarnovsky: Miejmy to już za sobą.-
Bertha, oddałaś Mannanowi dary jakie zebrali członkowie załogi, oprócz tego małe błogosławieństwo i statek opuścił w końcu Erengrad przed południem.

 
__________________
Man-o'-War Część I

Ostatnio edytowane przez Baird : 12-07-2018 o 12:03.
Baird jest offline  
Stary 09-07-2018, 20:43   #6
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację
Gdy ceremonia złożenia darów się zakończyła (nie mogłem ukryć uśmiechu na twarzy, gdy wręczałem tej kapłance butelkę rumu!), zmusiłem się do wywołania trochę hałasu (choć łeb mi pękał). Gdy już przykułem uwagę, zebrałem całą siłę woli i krzyknąłem.
Bardin: Marynarze! Na pokładzie mamy trzydzieści dwa działa, nie licząc balisty. Sześćdziesięciu czterech z was będzie zajmowało się ich obsługą. Od tego, jak sprawnie będziemy nimi operować będzie zależało nie tylko powodzenie wyprawy, ale również i życie nas wszystkich.

Przerwałem na moment dla złapania tchu i upewnienia się, że mnie słuchają.

Bardin: Jest was dużo i wszystkich od razu nie zapamiętam. Dlatego chcę, abyście sami dobrali się w grupy ośmioosobowe. Każda grupa ma wybrać sobie swego przywódcę. Jutro rano ośmiu dowódców zgłosi się do mnie na odprawę.

Przerwałem na moment i spojrzałem raz jeszcze na nich.

Bardin: Możecie się rozejść.

Odwróciłem się od załogi, żeby nie mogli dostrzec, jak niemalże pękam ze śmiechu.
~To strasznie zabawne, brzmiałem prawie jak mój ojciec robiący inspekcję. ~Przynajmniej tak mi się wydawało. Z tym wesołym humorem zerknąłem na Koniczynkę. Mina mi zrzedła.
~O co jej chodziło wczoraj? ~ zachodziłem w głowę. Któreś z nas musiało być bardziej pijane, niż na to wyglądało. Odnalazłem Silvio i od razu przeszedłem do rzeczy.

Bardin: Słuchaj Silvio, coś wczoraj głupio wyszło na tym wieczorku zapoznawczym. Chciałem się dogadać z Koniczynką, a ona... no powinna się chyba bardziej Listek niż Koniczynka nazywać.

Zachichotałem.

Bardin: Zagadasz z nią i spróbujesz się czegoś dowiedzieć, albo jakoś ją udobruchać? Ja wiem, może za dużo się jej na cycki gapiłem, ale to przecież jeszcze nie powód, żeby tak od razu z rękami do mnie startować, nie? A na dobrych kontaktach z nią zależy mi bardziej niż chociażby na tej tam - machnąłem w stronę kapłanki.

Bardin: potrzebuję trochę towarów zakupić, a ona trzyma łąpę... no, rączkę się znaczy... na kasie... To jak, pomożesz? Postawię Ci kolejkę wina?


cdn
 

Ostatnio edytowane przez Gladin : 09-07-2018 o 20:47.
Gladin jest teraz online  
Stary 09-07-2018, 23:03   #7
 
Raging's Avatar
 
Reputacja: 1 Raging ma wspaniałą przyszłośćRaging ma wspaniałą przyszłośćRaging ma wspaniałą przyszłośćRaging ma wspaniałą przyszłośćRaging ma wspaniałą przyszłośćRaging ma wspaniałą przyszłośćRaging ma wspaniałą przyszłośćRaging ma wspaniałą przyszłośćRaging ma wspaniałą przyszłośćRaging ma wspaniałą przyszłośćRaging ma wspaniałą przyszłość
Kiedy Czarnovsky podał Kapłance worek z darami, to również podszedłem do kapłanki i podałem jej swój woreczek z darami. Zawierał on monetę, pergamin, sztylet, kule i trochę prochu.

Gorok: Dla Boga, aby droga była dobra, a łupy wielkie. Na pohybel skurwysynom

Następnie wróciłem do szeregu i czekałem cicho cały czas w trakcie odprawy. Przeglądałem załogę. Mierzyłem marynarzy wzrokiem i patrzyłem kto z tych zawszonych mend mógł być żołnierzem Goroka. Tak , na samą myśl, że będe dowodził ludźmi uśmiech wpełzł mi na twarz. Ci co z boku patrzyli musieli widzieć raczej grymas, który mógł ich raczej przerazić niż skłonić do śmiechu.

***
W trakcie rejsu podszedłem do jednego z marynarzy. Ta ludzka menda wydała mi się najtwardszym i najsprawniejszym wśród tej całej masy.
Gorok: Ej ty człeku Gorok twój Bosman każe ci zebrać moich 10 żołnierzy do abordażu. Maja tu być za (nastąpiła chwila zastanowienia) jak najszybciej. Każdy w pełnym rynsztunku, każdy jak do walki, w pełnym uzbrojeniu. I to kurwa nie jest żart. Ostatni pod masztem będzie ukarany. Zapierdalaj - Głośno ryknął i człowiek w te pędy pognał po resztę.


Ludzie stawili się pod masztem w rekordowym tempie. Żaden nie chciał dostać kary od nowego bosmana. Kary? Żaden z nich nie chciał zostać przez tego ogra raczej zjedzony. Każdy z tych wilków morskich nie jedno już miał na sumieniu, ale żaden pod pierdolonym ogrem jeszcze nie służył i nikt nie wiedział czego się może spodziewać.

Kiedy pojawił się ostatni z tych nicponi podszedłem do niego i zacząłem go wąchać. Pomyślałem wtedy o pieczonej krowie i poczułem jak ślina zaczyna mi napływać do mordy, a ja zaczynam się mimowolnie oblizywać. W brzuchu zaczęło mi burczeć. Szepnąłem mu na ucho, ale tak aby pozostała część oddziału słyszała.

Gorok: Ładnie pachniesz. Wiesz co u ogrów robi się z tymi co nie dają rady nadążyć za resztą oddziału. He, wiesz? Pewnie kurwa, że nie wiesz! Robi się jebany prowiant. A z ciebie byłoby dobre pieczyste. Jeżeli jeszcze raz zawiedziesz Goroka to Gorok sam cię obedrze ze skóry i poda twoim kolegom do zeżarcia.

Odsunąłem się od tego wypierdka, bo poczułem strach w jego pocie. Mazgaje, ja zrobię jeszcze z nich prawdziwych wojowników, a na razie trzeba ich sprawdzić, zamęczyć. Za dużo mieli odpoczynku. Widać po nich, że raczej chleją i się opierdalają niż walczą z prawdziwym przeciwnikiem. A mamy spotkać pomioty chaosu

Gorok: Chwytać za broń. Stawać trójkami i się naparzać. Nie słychać co do was mówię. A ty wypierdku do mnie. Dziś ludek trenuje z Gorokiem.

W trakcie ćwiczeń zapomniałem całkowicie o patrzeniu jak sprawni są moi ludzie i czy dobrze im idzie i czy da się coś poprawić. Skupiłem się tylko na tym jednym wypierdku przede mną. Gorok dać mu wycisk. Gorok go zamęczyć. Gdyby Czarnowsky zdecydowanie nie przerwał treningu w odpowiedniej chwili to po ludziku mogłaby zostać jedynie mokra plama. Przerażeni żołnierze znieśli nieprzytomnego kolegę to lazaretu, aby mógł dojść do siebie.


***
 

Ostatnio edytowane przez Raging : 11-07-2018 o 07:54.
Raging jest offline  
Stary 11-07-2018, 01:18   #8
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Obudziłam się na linach w porcie. Co za wstyd. Ten stary łazęga musi coś dolewać do tej swojej cuchnącej trucizny, którą nazywa rumem. Następnym razem jak do niego zaglądnę zrobię mu taką awanturę, że łajba zatonie razem z nim. Niech go Mannan w swoim gniewie potraktuje sprawiedliwie.
Dobrze, że ta dzieweczka poumilała mi wieczór. Jakże ona się nazywa? Dowiem się pewnie jak wsiądziemy na statek.

Wróciłam do swojego pokoju przed wypłynięciem i przywróciłam sobie ludzki wygląd. Kapłanka Mannana to nie jest praca dla jakich śmierdzieli. Pozbierałam swój dobytek i ruszyłam w kierunku targowiska. Wszyscy chcieli coś kupować, nie wiedzieć po co więc zamiast marnować czas poszłam w tym czasie do miejskiej łaźni. Kapitan coś jęczał o ostatniej okazji do picia. To miała być ostatnia okazja, żeby się porządnie umyć. Spróbowałam wyciągnąć też tą całą Koniczynkę, nie dość, że ładna to przynajmniej nie będzie śmierdzieć, jak przyjdzie z kolejnymi pytaniami.

Na statku kapitan zaczął przypominać kapitana. Mannan mi świadkiem, że może nie będzie to mój ostatni rejs. Powtórzyłam załodze dokładnie to samo, co powiedziałam dzień wcześniej w karczmie tym razem dodatkowo wymachując nadziakiem dla zwiększenia efektu. Szukałam wzrokiem, jakiegoś co by mi się chciał postawić, przyda się jak przyjdzie potrzeba poświęcić kogoś Bogu.

Bertha: O Jedyny i Nieposkromiony Władco Mórz, Ty którego łaska spływa na każdego, kto ci wiernie służy i którego gniew zmiecie z pokładu każdego, kto ma odwagę podnieść na Ciebie wzrok przyjmij tę ofiarę, którą składają ci wierni słudzy idący zawsze za Twoim głosem. Opiekuj się nami na Twych bezkresnych wodach i podaruj nam chwałę i złoto, których szukać zamierzamy licząc na Twoją łaskę. O Wszechmocny daj nam wiatr, który popchnie nas ku naszym celom, abyśmy schodząc na ląd chwałę Twoją głosić mogli. Ty, którego gniew potężniejszy jest od wszystkiego, co ludzie na oczy kiedykolwiek widzieć mogli ustrzeż nas, abyśmy słuchali Twych przykazań i nie pobłądzili prowokując Twą słuszną karę. Ty któremu miła jest odwaga i wola zwycięstwa uczyń nasze dłonie pewnymi, nasze serca przepełnij żarem, a oczy nasze uczyń czujnymi. Przyniesiemy ci chwałę, a wrogom naszym poniesiemy śmierć.

Uwielbiam te przemowy. Chwała ci Najpotężniejszy Mannanie. Jeszcze tylko rytualne cięcie na dłoni i krew razem z darami, w tym z moimi złotymi koronami powędrowały do morza. Opiekuj się nami. Zwłaszcza zgrabnym tyłkiem tego Silvio.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 13-07-2018, 10:04   #9
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację
Silvio: Rozmawiałem z kwatermistrzynią. Powiedziała, że po pijaku gadałeś do niej sprośności, a ona nie z takich, ale zgodziła się podzielić złotymi dukatami od capitano.
Bardin: To jakaś cnotka chę… niewychędożona musi być, tfu… jakie sprośności… piłeś ze mną wtedy… jeżeli to, co ja gadałem, to mają być sprośności, to jak ona sobie w życiu radzi? Wiesz co, ja bym potrzebował chust kolorowych - no nie patrz tak na mnie. Takie chusty, co to marynarze noszą. Tylko w ośmiu kolorach. Chcę moją ekipę podzielić na funkcje i każdej funkcji przydzielić kolor szmatki, żeby łatwo było szybko znaleźć potrzebnych. Na przykład, czerwone chusty dam tym, którzy będą odpowiedzialni za rannych. Gdy trzeba będzie kogoś szybko wydobyć i dostarczyć do Ciebie, to wiadomo, że mają to robić Ci z czerwonymi płachtami. A gdy trzeba będzie wodę wypompować, bo statek zacznie przeciekać, to będzie wiadomo, że Ci z niebieskimi. Co o tym myślisz? Tak z tuzin w każdym kolorze by się przydał. Możesz jej powiedzieć, że to dla Ciebie, do sortowania rannych czy coś takiego?
Silvio: Nie ma problemu signore. To dobre pomysły, tylko czy jest tyle colore?
Silvio zaśmiał się i poklepał mnie po ramieniu.
Silvio: Jeśli te sciarpe mają iść dla załoga to ja załatwie. Ale mam prośba, żeby Ci od ranni mieli kolor białe, to takie nasze medykowe barwy.
Bardin: Possono essere bianchi.

W końcu tileański musiałem opanować na studiach, bo wiele dzieł o mechanice i balistyce po tileańsku było napisanych. To niech się Silvio ucieszy, że będzie miał z kim w języku rodzimym pogadać.

Bardin: Tylko one najszybciej się pobrudzą… A swoją drogą to wiesz, ja nie chcę się z nią boczyć. Jakbyś dowiedział się, co ona lubi i jak ją udobruchać, to drugą kolejkę Ci postawię. No chyba, że to taka panna fochliwa, to machnę na nią ręką.
Silvio: Si, to nie problem. Lepiej rozmawiać, bo my teraz będziemy na jednym statku dużo czasu. Lepiej mieć przyjacieli niż wrogi na tak ciasne przestrzeń jak statek. Ja z kobietami umiem rozmawiać, to takie nasze tileańskie talenty, nawet jeśli to bardzo mały kobieta.
Bardin: Dzięki. Słuchaj… z tym prochem, to Ty tak na serio wczoraj mówiłeś? Mam warsztat na okręcie, moglibyśmy coś zmajstrować póki rannych nie musisz łatać? Tylko co będzie Ci potrzebne, to byśmy pannę Listek poprosili?
Silvio: Si, serio. Mogę robić proch z siarka, carbone i calcium, ale to ostatnie to specjalne musi być. Możemy majsterować, ale capitano mówił, że w ładowni ma molto proch, więc na ten czas nam chyba nie potrzeba więcej? Może jak prochu zabraknie i będą składniki to wtedy zamieszamy. Signore krasnal powie to się zrobi.
Bardin: No, jak uważasz. Myślałem, że teraz zrobimy próby, żeby mieć to przećwiczone. I na razie nie masz rannych pod opieką, czyli więcej czasu.
Silvio: Mogę przygotować tak pół funta mieszanki, żeby sprawdzić proporcję i siłę. Si przynajmniej nikomu ręki nie urwa.
 
Gladin jest teraz online  
Stary 15-07-2018, 19:55   #10
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Statek sunął gładko wzdłuż wybrzeża po wodach zatoki Starivoda. Na północnym brzegu zatoki porośniętym przez las Grovod dwa razy mineliście wioski rybackie. Podczas drogi na szlaku morskim mignęły wam też niewielkie karaki płynące do Erengradu, najprawdopodobniej w tym samym celu z jakiego wy go opuściliście. Drugi oddalony o wiele mil brzeg natomiast był skrytymi w cienkiej mgle Północnymi Mokradłami w Ostlandzie; mając lunetę można by nawet zobaczyć Salkaten.



Żołnierze okrętowi dowodzeni przez Goroka mieli niezłą zaprawę, gdy Visla opuściła Erengrad. Ogr darł się, a potem kazał wszystkim walczyć. Na pewno nie zyskał tym przyjaźni załogi, ale na pewno zrobił pierwsze wrażenie, co innego tyczy się Bardina, którego nastawienie do ludzi, forma organizacji, wpłynęły pozytywnie na kontakt z załogą. Największe wrażenie zrobiła na ludziach jednak kapłanka Bertha. Jej słowa natchnęły ludzi energią, co było widać podczas rejsu, a błogosławieństwo podróży sprawiało, że sam okręt płynął gładko.

Gorok, zauważyłeś, że umiejętności bojowe twoich podkomendnych nie stoją na wysokim poziomie, ale z odpowiednim treningiem jesteś w stanie zrobić z nich prawdziwych weteranów szabli i pistoletu.
Czarnovsky po skończonym treningu zwrócił się do Ciebie na osobności.
Czarnovsky: To, że ich mustrujesz to dobrze, ale mimo wszystko to prywatne przedsięwzięcie; Ci żołnierze to ochotnicy, a nie żołdaki z wojskowej łapanki, więc uważaj by ich nie przetrenować. Nie chcemy, żeby któryś zmarł w podróży, bo trzeba będzie rodzinie zapłacić, a to zły interes. Rozumiesz?
Słowa kapitana były jasne. Śmierć załogi to zły biznes.

Bardin, podzieliłeś się mądrym słowem ze służącymi pod tobą żołnierzami. Ci przytaknęli i w sumie sprawa na tym się skończyła. Potrzeba było tylko teraz kupić tę chusty; na szczęście Silvio rozmawiał z Koniczynką i sprawa była do załatwienia przy kolejnym postoju. Miałeś też trochę czasu na inspekcję dziobowej balisty podczas rozmowy z tileańczykiem; Skorpion w jaki wyposażony jej statek to znana Ci konstrukcja jakiej często używają krasnoludzkie armię, gdy brak artylerii prochowej. Sam skorpion jest w dobrym stanie, a obok niego zawsze stoi beczka z harpunami, które służą za amunicję.

Bertha, ofiara jaką oddałaś Mannanowi chyba została dobrze przyjęta. Podczas podróży wiatr był dobry, prąd sprzyjający, a do tego po opuszczeniu portu przez jakiś czas towarzyszył wam albatros. Jako kapłanka miałaś wszelkie przesłanki ku temu by stwierdzić, że bóg mórz i oceanów wam sprzyja.

W końcu za kolejnym cyplem dostrzegliście Chebokov. Pierwsza była Fanriel, która już wcześniej wdrapałą się na bocianie gniazdo.
Fanriel: Ziemia na horyzoncie! Znaczy się miasteczko, bo las to widzieliśmy od wypłynięcia z Erengradu.-
Czarnovsky trzymający ster skorygował kurs i skierował statek w stronę osady.
Już z daleka było widać, że w miasteczku sporo się dzieje, ulice między niskimi drewnianymi domami pełne były ludzi. Architektura w Chebokov przypominała tę Erengradu sprzed Wielkiego Pożaru. Ciężko ciosane belki oraz słomkowa strzecha dominowały w Chebokov, nawet mur chroniący miasteczko był solidną, choć nie w pełni otaczającą osadę palisadą. Visla przycumowała do małego molo na wysokich palach [pomost przy 9]. Czarnovsky zebrał wszystkich oficerów w swojej kabinie, nim opuściliście pokład.



Kabina kapitana była standardowa jak na ten typ okrętu, z dużą ilością przestrzenia, oraz dużymi oknami wyglądającymi na balkon rufowy. W kabinie kapitan miał duże drewniane łóżko z materacem, co na pewno nie było tanie, kilka skrzyń z rzeczami osobistymi i stolików na świece i świeczniki oraz krzesło z obiciem z czerwonej skóry. Czarnovsky siedzi na krześle za prostym, choć jednocześnie nie pozbawionym małych ozdób biurkiem, na stoliku możecie zauważyć kilka map oraz pergaminów, i choć treść tych ostatnich ciężko wam odczytać stojąc kawałek dalej, to duże i czytelne mapy bez wątpienia pokazywały ziemię Norski i Kislevu. Na mapach wyrysowany był czerwony szlak wzdłuż wybrzeża, najwyraźniej kapitan z jakiś względów wolał unikać głębokiej wody.
Kapitan skończył pisać na jednym z kawałków papieru, po czym wstał i wręczył Koniczynce pergamin i sakwę.
Czarnovsky: Oto lista rzeczy jakie będą nam potrzebne w dalszej drodze. Pomóżcie Koniczynce w zakupach, a potem macie czas wolny. W Chebokov trwa właśnie festiwal Snu Ursuna, to ważne dla Gospodarów uroczystości poprzedzające noc wiedźm, liczę, że godnie będziecie reprezentować nasz okręt i nie dojdzie do jakiś ekscesów z waszym udziałem. Z tego co zauważyłem Chebokov odwiedziło wielu gości, więc uważajcie na drobnych złodziei i przejezdnych awanturników, a najlepiej wróćcie na noc na okręt.-
Gdy rozmowa była skończona Kapitan dał wam znak, że możecie odmaszerować.
Czarnovsky osobiście nie zszedł z okrętu, ale za to Wim Van Der Werde potowarzyszył was aż na targ. Wcześniej jednak jak wszyscy nowi goście musieliście zgłosić się na posterunku Chekistów, politycznej policji Tzara. Na szczęście jako kaprzy korony zostaliście potraktowani bardzo ulgowo.



Targ w Chebokov składał się z kilku straganów i namiotów stojących jakby chaotycznie na placu targowym [4]. Targ nie był, ani tak okazały jak Wielki Targ w Erengradzie, ani tak różnorodny i ciężko tu dostać egzotyczne przedmioty i specyfiki, ale za to ceny też były tu znacznie mniejsze. Prawie trzy godziny zajęło dostanie wszystkich rzeczy z listy kapitana. Na pergaminie od Czarnovskiego były takie rzeczy jak dwieście kilo mąki, sześćset kilo suszonego mięsa czy osiemdziesiąt kilo cebuli oraz wiele, wiele innych. Oprócz prowiantu na kilkanaście tygodni, Koniczynce udało się dostać płótno żeglarskie, alkohol i pył węglowy dla Bardina. Niestety w Chebokov nikt nie miał siarki na sprzedaż, a tym bardziej wapna. Niestety geody jakiej szukał Bardin, z Silvio też nikt nie miał.
Gdy skończyliście kupowanie prowiantu i zastanawialiście się co tu dalej czynić. Czy iść do karczmy na piwo, czy może zwiedzić okolicę zauważyliście, że większość mieszkańców Chebokov zdawała się podążać w jedną stronę, wszyscy szli do dużej chaty stojącej na północnym wzgórzu [8].
(45 na Spostrzegawczość)


Chebokov - fon. czebokow.
LEGENDA MAPY
1 - Świątynia Mannana
2 - Dwór Boyara
4 - Targowisko
5 - Karczma “Ognisty Rumak”
6 - Świątynia Dazha
8 - Dom Niedźwiedzi
9 - Posterunek Chekistów i Areszt
 
__________________
Man-o'-War Część I

Ostatnio edytowane przez Baird : 30-07-2018 o 17:39.
Baird jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:44.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172