Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-01-2019, 19:04   #311
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Galeb zostawił powolnego Detlefa i ruszył na zwiad. Sam potrafił poruszać się niemal dwukrotnie szybciej i po kilkugodzinnym marszu dogonił karawanę. Dziewięć wozów z beczkami, około dwudziestu ludzi na nich, wliczając wozaków oraz dwunastu konnych, robiących za osłonę. Ewidentnie byli żołnierzami, choć nie nosili mundurów. Sam także został dostrzeżony. Już po chwili dwóch galopowało w jego kierunku.
Widząc, że karawana składa się z samej zbrojnej załogi Galeb nie miał zamiaru ryzykować kontaktu. Nie mieli mundurów, więc albo szabrownicy albo graniczni. Pozostawało wycofanie się. A dokładnie ostry sprint ze wzgórza. Albo będą męczyć konie jazdą pod górkę albo będą na około wzniesienia. Tak czy tak, Galeb miał możliwość przebiegnięcia na jakąś sensowną pozycję.
Taka akurat była ładny kawałek dalej. I byłaby świetnym punktem obserwacyjnym… albo kryjówka… gdyby tylko obok przechodziła karawana.
Albo gdyby to karawana goniła jego.
Formacja skalna dawała masę kryjówek, można się było wcisnąć między głazy, a nawet wleźć na nie i konny nie miał jak w nich dopaść pieszego.
Gorzej jeżeli zsiądą z koni. Będzie trzeba kombinować.
A już w ogóle fatalnie jak jeden pojedzie po posiłki… ale Galeb z jednym jeźdźcem sobie poradzi.

Jeźdźcy jednak ani myśleli ryzykować wciągnięcia w pułapkę. Gdy tylko stało się jasne, że na zabawie w kotka i myszkę stracą godzinę, a kto wie, czy w pobliżu nie ma innych "podglądaczy" zawrócili.

Galeb spróbował się jeszcze czegoś dowiedzieć od okolicznej ludności, ale ta reagowała przestrachem na sam jego widok.

Wrócił więc do Detlefa i razem powędrowali dalej, mijając Auggen w bezpiecznej odległości. Po południu 21 Nachgeheima 2522 roku, będąc piętnaście mil na południowy zachód od wspomnianej mieściny zbliżyli się do rzeki Salm, jednego z największych lewych dopływów Soll. Znaleźli nie tylko rzekę. Częściowo spalona palisada otaczała niewielką wioskę na jej brzegu. Nie widzieli mieszkańców.



Grupa Gustawa szła na południe znacznie wolniej. Spowalniało ich zacieranie za sobą śladów, konieczność częstego zatrzymywania się na popas i poszukiwania żywności dla siebie. Ale każde kilkugodzinne polowanie, łowienie ryb czy zbieractwo korzonków było czasem, w którym nie maszerowali. I tak zamiast jednego dnia, dotarcie do Auggen zajęło im niemal dwa. Po południu 21 Nachgeheima 2522 roku dotarli na tyle blisko, by móc je obserwować przez lunety.

Gustaw chciał wejść do niego z niziołkiem, ale że Bert już wcześniej odkrył, że w mieście są graniczni, przekonał dowódcę, by zbliżali się do niego ostrożniej. Umiejętności zwiadowcze Olega i Berta oraz wiedza taktyczna Gustawa pozwoliła określić liczebność garnizonu na około dziesięciu ludzi, i to nie pierwszego sortu. Wir magii skupiony na Loftusie słabł powoli, a czary nadal nie były w jego odczuciu tak bezpieczne jak wcześniej. Podobny, choć mniejszy, wir był także wokół kruka. Czarodziej widział zielone przebłyski wiatru Ghyran w kruku, ale był pewien, że to nie jego robota. Wokół Leonory także czasem pojawiały się silniejsze zawirowania, ale ich wzór był całkowicie losowy i mógł być spowodowany niedawnym kontaktem z magicznymi zabezpieczeniami, o których mówiła.
Oleg cierpiał przez brak kontaktu z alkoholem i zaczynał powoli wpadać w delirium.

Tymczasem do miasta od wschodu zbliżała się karawana. Dziewięć wozów z beczkami, około dwudziestu ludzi na nich, wliczając wozaków oraz dwunastu konnych robiących za osłonę. Wszyscy ewidentnie byli żołnierzami, choć nie nosili mundurów. Zamieszanie wśród "garnizonowych" było widoczne nawet z daleka. Gustaw znał takie reakcje. Zwykle występowały, gdy na zapomnianą placówkę trafiała niezapowiedziana inspekcja. W karawanie musiał być ktoś ważny.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 07-01-2019, 18:56   #312
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Bert spoglądał przez lunetę i szukał dobrych miejsc na wniknięcie do miasta. Próbował też namierzyć tę ważną personę, co to się wydawało że przyjechała z karawaną. Niziołkowi marzyła się dywersja, po mrocznej podróży przez ostępy. Ukraść zapasy, wyeliminować konie wroga oraz ważną osobistość i znów ucieczka w dzicz, to byłaby akcja idealna. Czy Gustaw zgodzi się na to? Zapewne nie, bo ten uparty szlachciura, będzie chciał realizować swój cudowny plan udawania granicznych. Niziołek mimo obaw przedstawił dowódcy swoją wizję na dalsze działania grupy. Tak grupy, bo oddziałem tego już nie można było nazwać.
 
Komtur jest offline  
Stary 07-01-2019, 22:59   #313
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Jak dla mnie to to byli graniczni, pomimo że nie nosili konkretnych mundurów. Byli zbyt zorganizowanych, aby być pospolitymi bandziorami. - rzekł Galeb kiedy zdał relację ze swojej przygody Detlefowi.

Ostatecznie udało im się dostać do... ruin wioski? Ciężko było określić. Kowal nałożył bełt na kuszę i trzymał ją w pogotowiu.

- Może splądrowana. Może mieszkańcy przepędzeni? Cholera wie. Rozejrzyjmy się, może ktoś jeszcze pozostał...

Galeb ostrożnie zbliżył się do palisady i wyjrzał zza niej w głąb wioseczki. Z jednej strony czajenie się jak zbóje nie jest zbyt dobrze widziane... z drugiej... kto wie czy ktokolwiek tutaj był... albo cokolwiek.
 
Stalowy jest offline  
Stary 07-01-2019, 23:15   #314
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację

Bert potrafił ukrywać się wystarczająco dobrze, by z pomocą lunety dostrzec nie tylko kilka miejsc, przez które można się było dostać niepostrzeżenie do miasteczka (oczywiście pojedynczo, ostrożnie i po zmroku. I na pewno nie ze zwierzętami jucznymi), ale i zobaczyć, że w samym miasteczku mało kto został. Większość mieszkańców pewnie dawno uciekła do Meissen albo nawet dalej, a zostały może dwa tuziny ludzi.
Kierując lunetę na karawanę uśmiechnął się. "Ważna persona" to wysoki Graniczny, który jechał konno obok karawany. Bert, gdy zobaczył w jaki sposób ów człowiek "zagania" karawanę do miasta i pilnuje, by żadna beczka nie "zaginęła", skojarzył fakty. Znał ten typ. Kwatermistrz. Jako że sam miał do czynienia z tym zawodem i pamiętając docierające plotki był nawet w stanie zidentyfikować go.
Nestereve de Lange. Główny szabrownik Wernicky'ego. Podobno miał doglądać wywozu srebra z Meissen, ale niedawno sam Bert i inni Ostatni popsuli mu plany i jak widać zajął się magazynami sławnych południowych winnic w Heisenbergu.

***

Galeb nie potrafił się skradać. Na szczęście tutaj nie było to potrzebne. W środku nie było nikogo. Kilkanaście chat, z których kilka mogłoby dać schronienie na noc, porozbijane meble, dziurawa łódka przy brzegu. Brak trupów. Zapewne była to jedna z wiosek, opuszczonych przez większość mieszkańców (uchodźcy, którzy przybyli do Meissen skądś musieli się wziąć) i splądrowanych później przez granicznych. Niemniej istniała szansa, że da się tu coś znaleźć, choć raczej nie zapasy żywności, a rzut oka na łódkę pozwolił ocenić, że dałoby się ją naprawić, gdyby chcieli przeprawić się na południowy brzeg.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 07-01-2019 o 23:28.
hen_cerbin jest offline  
Stary 08-01-2019, 20:07   #315
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Loftus zachmurzył się lekko i to mimo, że Baron zgodził się z jego opinią. Pytanie Gustawa było zaskakujące, szczególnie mając na uwadze, że zdarzyło się zaraz po konspiracyjnym szepcie Truskawy, a do tego jeden drugiemu kiwał głową.
- Nie wiem o żadnych niepowodzeniach, to dzięki udanym czarom wyostrzyłem swój zmysł wzroku i byłem wstanie coś więcej opowiedzieć ostatnio o tej karawanie. Ale rozumiem co podejrzewasz. – Mag wziął głęboki oddech i wyraźnie westchnął. – Nie jestem pewien, co się stało z jedzeniem. Ale bardzo możliwe, że ponosimy konsekwencje potyczki z wiedźmą i jej uczennicą. To była moc prawdziwej dhar, moc której próbowałem się przeciwstawić i która do mnie przyległa. Jeśli będę sięgał do wiatrów magii, to istnieje ryzyko, że będą się manifestowały różne rzeczy, na które nie będę miał wpływu.
Tempo było wolne, miało to swoje plusy, nogi mniej bolały, można było zająć się Krukiem, jednak mag wiedział, że w najbliższym czasie będzie to musiało ulec zmianie. Korzystając z nadarzającej się okazji szary czarodziej zbliżył się na słowo do dowódcy.
- Wracając do Twojego wcześniejszego przemówienia. To jesteście oficerem, a my żołnierzami. Rozumiem, że przeczuwasz porażkę, dalsze rozbicie grupy, czy pochwycenie przez granicznych, ale to było jawne zachęcenie do dezercji. A nawet nie, to było zwolnienie z armii. Uchroni to Galeba i Detlefa od stryczka jeśli taki raport wypłynie, ale Gustawie Ciebie zetną.
Na to wszystko wtrąciła się Leonora, jednak nie z objawieniem na ustach, a z obłędem. Może i podświadomie była wrażliwa na wiatry magii, może odczuła moc prawdziwego dhar, a może miała strasznie realny koszmar po odejściu krasnoludów i wcześniejszych przeżyciach.
- Leo, co prawda nie jestem specjalistą od demonów, ale po pierwsze nie tak łatwo je uwolnić. – Choć tam na polanie, to to co innego. Oczywiście tego co pomyślał nie powtórzył na głos. – Po drugi, gdyby w kruku był demon, to jego energię widziałbym swoim wiedźmim wzrokiem. Jest za blisko nas żeby tego nie widzieć. Zresztą demony nie pochodzą z tego świata i nie są w stanie w nim się ukryć, czy wiecznie przebywać. Muszą czerpać energię, zresztą jeśli chcesz, to sam to sprawdź. Zrań kruka w ten sposób, aby on sam nie zrobił Ci krzywdy. Zobaczymy co się stanie. – Mag oparł dłoń na ramieniu Leonaory. – Jesteś Dziewicą z Meissen, pogromczynią wampirów, kolejny przydomek władająca demonami Ci nie przystoi. Zresztą zaprowadzi Cię wprost na stos, wraz z krukiem. – Szary Czarodziej lekko wzmógł uścisk. – Leonoro zwróć się do swej Bogini, bo dla każdego demona będziesz o wiele lepszym celem niż ptak. A ja w najbliższym czasie bliżej się zajmę tym krukiem. Ale wiec, że jeżeli jakimś cudem masz rację, to trzeba będzie go unicestwić. Demony pochodzą z domeny chaosu. Nie znam magii, która więziła by je w stołach, można je jedynie odesłać i unicestwić. – Ritter zakończył poważnie, po czym zabrał rękę z ramienia Leo. Praktycznie do końca dnia już się nie odzywał, sporo było tych rad i pogadanek. Zamiast tego co jakiś czas delikatnie wpływał na wiatry magii otaczające Kruka i Leo. Subtelnie, rytmicznie wzmacniał pojedyncze nitki kolorów wiatru magii, obserwował, czy uzyskuje jakąkolwiek reakcję, bądź odpowiedź.
Na kolejne przyszedł czas popołudniu dnia następnego. Bert chciał zorganizować dużą akcję dywersyjną. Loftus był przeciw, czemu dał zaraz wyraz.
- Oleg załatwił sam siebie, w tym stanie nie jest zdolny do takich akcji. Zresztą wyda nas za łyk bimbru z bukłaka. Zresztą nie wszystkie konie muszą być w jednym miejscu. Do tego nie znamy rozkładu wart Granicznych, schematu uliczek. Nie mamy w mieście bezpiecznych kryjówek. Nie wiemy o nim nic, co by dało nam przewagę. Samo zaskoczenie to za mało, jak na grubszą akcję. Nestereve de Lange jeśli rzeczywiście jest kimś ważnym, to nie może mu włos spać z głowy. Koło Meissen mogliśmy robić trochę huku, tutaj już nie. Im będzie spokojniej, tym dla nas lepiej. Nie potrzebujemy oddziałów granicznych na głowie, czy wzmocnionych patroli. Co innego ukraść worek z paszą, co innego uderzyć i zniszczyć jakieś centrum przeładunkowe. Dla granicznych szlak do przełęczy jest kluczowy. Nie zignorują takiej akcji, a my mamy inny cel. – Loftus zaśmiał się pod nosem. – Gdyby nie było tego ważniaka, to można by użyć Stirlitza. Zagrać na półprawdzie, zaryzykować zdradzeniem krasnoludów. Wejść do miasta, jako oddział który ściga posłańców społeczności Khazadów z Meissen. Zażądać świeżych koni i zaopatrzenia. Wykorzystać wzmiankę o zaginionym patrolu, czy spotkaniu z wiedźmą. Która pomogła khazadom, a nas poszarpała. – Mag pokręcił głową. - Tyle, że jak to ktoś istotny, to i może nie głupi. Do tego może mieć wieści z Wittenhausen, a wtedy będziemy spaleni i zgubieni. Bezpieczniej będzie trzymać się na uboczu, ukraść tyle żeby wyglądało to na prywatę, a nie dywersję.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 08-01-2019, 21:55   #316
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
- To by do nich pasowało. - Zgodził się z podejrzeniami Galeba co do tożsamości transportu na drodze do Auggen. - W końcu to banda najemników, a nie prawdziwe wojsko. To tak samo armia jak armią można nazwać przymusowy pobór Wissenlandczyków. Tyle, że ci ostatni biorą już dzieciaki i starców, a ci pierwsi to szuje, mordercy i rabusie.- Dodał, po czym splunął na ziemię z dezaprobatą.

- Nie ma co pchać im się na oczy. Tym bardziej, że już coś zauważyli. Nie utłuczemy wszystkich od razu, a dowolny uciekinier konno zaalarmuje najbliższy garnizon i będziemy mieć mocniejszy pościg na głowie. - Ocenił.

* * *

Ustalili, że do Auggen jednak nie zawitają. Granizon granicznych mógł zostać zaalarmowany przez ochronę transportu i tylko mogli napytać sobie biedy.

Po południu dotarli do zabudowań sioła, które zdawało się być opuszczone. Szybki zwiad Galeba potwierdził wstępne obserwacje - wewnątrz ostrokołu nie było mieszkańców, a brak ich trupów oznaczał, że zapewne uciekli przed wojną. Może do Meissen, może dalej na północ.

Thorvaldsson był nieco zawiedziony brakiem perspektyw na zdobycie zaopatrzenia. Zapewne uchodźcy zabrali ze sobą wszelkie zapasy. Mimo tego warto było przetrząsnąć każdy kąt w poszukiwaniu zapomnianego koszyka z suszonym mięsem, czy choćby zachowanej na czarną godzinę butelczyny z czymś zacnym.

- Gdyby kręciły się tutaj jakieś kundle, to można jednego ustrzelić. Mięso paskudne, ale to zawsze coś. - Zaproponował towarzyszowi. Jego własny repertuar do walki na odległość był dość głośny w przypadku garłacza lub o raczej krótkim zasięgu w przypadku toporków. Ale jakby jakiś przygłuchy zwierzak podlazł, to Detlef mu nie pożałuje stali.

- Możemy tu chwilę posiedzieć i poobserwować okolicę. W międzyczasie naprawić łódkę i z rana przeprawić się na drugą stronę. I tak będzie trzeba to zrobić, bo idziemy gdzieś tam... - obróciwszy się plecami do Gór Szarych wskazał w stronę Czarnych Gór, zupełnie przypadkiem wskazując dokładnie Karak Hirn.

- Martwi mnie coś jeszcze... - zagaił już później, w czasie przeszukiwania chałup. - Napis na kamieniu mówił, żebyśmy nie dali zdechnąć von Grunenbergowi. Nawet nie wiemy, gdzie on jest... I czy powinniśmy mu pomagać, skoro jest gaar. Czego byśmy nie zrobili nie ma w tym honoru i infamią pachnie. Jak z tego wyjść bez ujmy na honorze? - Pożalił się, po czym westchnął ciężko i wrócił do przetrząsania izby.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 08-01-2019, 22:57   #317
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Galeb dołączył się do przeczesywania wioski. Osłaniał towarzysza i starał się od niego nie oddalać. Kuszę miał w pogotowiu... Na wypadek też jakby pojawił się jakiś zwierzak do odstrzału.

- Har. Możemy iść do Kelgradu i tam ją przekroczyć, albo od razu i iść do Trulbenu przez wzgórza i lasy. Jeżeli to drugie to musimy powiększyć nasze zapasy. Może pozostały wędki albo sieć? Przeszukajmy wszystkie chałupy, a potem zajmiesz się naprawą łódki, a ja spróbuję coś złowić. Zabezpieczymy jedną z chat i przenocujemy w niej w miarę wygodnie, a jutro ruszymy dalej. Obojętnie jaką drogę wybierzemy, porządny posiłek z ryb nam się przyda.

- Tak mnie naszło, że wykute runy były świeże, jeszcze ich pogoda nie wygładziła. Kilka godzin. A kilka godzin wcześniej Leo wyjęła tamten złoty ćwiek i dała temu swojemu ptaszysku, które sobie odleciało. Cholera wie czy w tym pierwszym kamieniu nie było coś zaklęte... jakiś starożytny duch czy co innego? Może to ptaszysko nabrało jakiś zdolności i wie że Grunnenberg z resztą zdechną bez nas?
- Galeb pokręcił głową - Bogowie jak to głupio brzmi.

- Szczerze to gwizdałbym na ten status. Widzisz Barrudin, nie wiem czy zauważyłeś, ale jest mocno zczłeczały. Szczwany lis normalnie jakby gadać ze szlachcicem z Karaku. Krasnoludy z Meissen zaczęły do mnie przychodzić po rady i wymuszać na Starszym konsultacje ze mną w sprawach ich gminy. Z każdym kolejnym dniem po oblężeniu gapił się na mnie z taką miną, że nie zdziwiłoby mnie gdyby i mnie jakąś klątwą nie obłożył. Dlatego chętnie opuściłem z wami to miasto. Barrudin może być dupkiem żołędnym, jednak nie ogłosił Pięknego Gustava gaar bezpodstawnie.

- Myślę, że jedyne sensowne wyjście to teraz albo połączyć się z resztą i iść dalej jak wcześniej planowaliśmy i w górach zmusić Grunnenberga do posłuszeństwa... albo poprosić Bogów Przodków o osąd, a potem niczego nie udawać przed khazadzkimi autorytetami i wyłożyć wszystko od początku do końca odnośnie sytuacji. Im bardziej będziemy się pętlić i motać, tym bardziej będzie nas to dręczyć i plamić.
 
Stalowy jest offline  
Stary 09-01-2019, 09:18   #318
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Oleg pozostawał w ostatnim czasie w głębokim zamyśleniu. Choć doskwierał mu narastający ból głowy, który objawiał się awersją do wszelkich kontaktów widocznie coś go trapiło. Coś więcej niż brak alkoholu.
- Hej! Ja tu jestem! - Oburzył się gdy usłyszał swoje imię z ust maga. Niestety, ale nie mógł się jednak z nimi nie zgodzić więc sykną tylko pod nosem z niesmakiem i odszedł. Stanął tyłem do pozostałych i wpatrywał się w ścianę lasu.

- Źle się czuję. Wszystko się miesza. I nie mam już do kogo mówić. Nikt nie słucha. Wszystko jest pomieszane. - bełkotał do siebie pocierając mocno twarz.
- Głowa mnie boli, zrób coś z tym do kurwy nędzy, ZRÓB COŚ! - cichy bełkot przeszedł w gniewny krzyk. Oleg sięgnął po leżącą u jego stóp suchą gałązkę i z całej siły cisnął ją w przestrzeń. Lekka spróchniała gałązka ledwo dotarła w niezbyt spektakularnym locie do pobliskiej sosny i ześlizgnęła się po igliwiu. Sam Oleg za to dzięki wciąż upośledzonej równowadze, śliskiej, wilgotnej nawierzchni i sile, jaką włożył w rzut wywinął już całkiem spektakularną figurę akrobatyczną i wylądował twarzą na ziemi pokrytej zdradzieckim mchem.

Leżał w bezruchu jakby stracił przytomność. A jednak wciąż myślał. Wdychał kojący zapach leśnego runa i czerpał z przyjemnego chłodu ziemi łagodzącego pulsujący ból skroni. Nie podnosił się, bo chwilowo chociaż było mu dobrze. Leżał więc i leżał.
- Poradzimy sobie - wyszeptał w końcu niewyraźnie i podniósł się ociężale.

Stanął w bezruchu by chwilę później doskoczyć go Gustawa z niespodziewaną energią.
- Mag ma rację. Nie przydam ci się w tym stanie. Potrzebuję chwilę czasu. Daj mi się sobą zająć. - rzucił odchodząc w stronę drzew - Muszę coś mieć. Fenkuł i pierwiosnek, ale głównie pierwiosnek. Ale fenkuł też bo nie omami. Uspokoi. Tak uspokoi cię i nie omami. - znów mówił do siebie niepokojąco.
Zebrał swoje rzeczy i spojrzał w stronę grupy, jakby czekał choć na nieme zezwolenie.
 

Ostatnio edytowane przez Morel : 09-01-2019 o 14:32.
Morel jest offline  
Stary 09-01-2019, 18:47   #319
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Sen, który przyszedł na Leonorę przyniósł zdrowie, ale wraz ze zdrowiem wróciła pamięć o wydarzeniach sprzed dwóch dni i akolitka zastąpiła gorączkę przygnębieniem. Myślała o Kapturku, babci i wilkołaku, o kłótniach, bałaganie i celu wyprawy, który umknął jej z oczu. Odmówiła więc modlitwę, prosząc o opiekę i mądrość.

Starała się ze wszech miar nie obrazić swojego nowego towarzysza i zrobiło jej się bardzo głupio, gdy to jego bezwiednie oskarżyła o zepsucie żywności. ‘Muszę być mądrzejsza i ostrożniejsza. Nie powinnam robić sobie wrogów, z kogoś kto nim nie jest’ pomyślała sobie uśmiechając się niepewnie w kierunku ptaka. Całe to wydarzenie utrudniało jej kontakt z otaczającą rzeczywistością. Rozmawiała myśląc, przez co zachowywała się jeszcze dziwniej niż zwykle. Przyłapywała się na gestach, które wykonywała do nikogo w reakcji na to co działo się jej w głowie.

Chcąc temu zapobiec postanowiła znaleźć sobie jakieś zadanie, z których najprostszym było przeczesywanie okolicy na obecność nietypowych zdarzeń i typowej żywności. Będą jej potrzebować już dziś wieczorem.

Gdy mag podzielił się z nią swoimi przemyśleniami zastanowiła się chwilę sprawiając wrażenie otępiałej i zajętej swoimi myślami. Po chwili jej oczy otworzyły się szeroko.
- O, nie! Stos?! - pacnęła się ręką w głowę i wybuchnęła nerwowym śmiechem - Jestem obłąkana, wiesz? Kruki przecież nie mogą psuć jedzenia, prawda? Coś musiało mi się pomylić. Nie będę go okładać kijem, ani robić innych rzeczy. Niech sobie będzie jaki jest. Zrobił się tylko jakiś taki… inteligentnie patrzący. Ale to chyba nie zbrodnia - machnęła ręką - to pewnie moje zmęczenie podróżą.
- Tak. Tak. Lepiej zajmę się zbieraniem jedzenia.


Podróżowała w okolicach traktu, a gdy byli odpowiednio daleko od grupy szeptała do kruka opowiadając historię Imperium i ostatnie zdarzenia. Sama zapytała się go też, o to skąd jest i dokąd zmierza oraz jakie są jego plany. Nie liczyła jednak na odpowiedź, kruki przecież nie mówią, a ich plany nie sięgają dalej niż do najbliższego posiłku, prawda?

- Nie chciałabym chyba umieć czarować, wiesz? - powiedziała w pewnym momencie do czarnego ptaka. - Od tego zwariowałabym już chyba zupełnie. Chciałabym mieć chłodny i bystry umysł i zostać kiedyś wybitnym strategosem służąc wiernie Najwspanialszej Bogini. Może ktoś ułożył by wtedy o mnie pieśń?
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 09-01-2019, 19:21   #320
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
22 Nachgeheima 2522
Ranek
Niebo bezchmurne
Żadnych lasów w pobliżu.


Wieczorem Galeb i Detlef z gracją typową dla khazadów przetrząsali sioło, hałasując i zawadzając bronią o graty. Ich przewidywania okazały się trafne - nie znaleźli ani kęsa jedzenia. Za to sporo dowodów, że wioska była już przetrząsana - połamanych mebli, rozprutych sienników, rozwalonych kominków, itp.

Z pewnością są krasnoludy znające się na rybołówstwie. Niestety, nie były to te krasnoludy. Gdyby trzeba było ubić jakiegoś rybostwora toporem to co innego, ale udało im się porwać sieci i połamać wędki, a te kilka ościstych ryb ledwo starczyło na kolację.
Z łódką poszło lepiej. Nie cierpieli na niedostatek materiałów, więc choć zajęło im to dłuższą chwilę, naprawili łódkę.

Rankiem nadal na nich czekała. Przeciekała na tyle wolno, że mogli bez większych problemów przedostać się na drugi brzeg. Mogli także się nie przedostawać. Ale jeśli nie chcieli, by trasę wybierał za nich los, musieli w końcu podjąć jakąś decyzję.

***

Grupa Gustawa wdała się w dyskusję. Bert wyszedł z planem mogącym napsuć krwi granicznym, Loftus oponował i przypominał o konieczności zachowania tajemnicy, Leo konferowała z magiem, a potem najwyraźniej z krukiem, Oleg z samym sobą... I tylko Gustaw milczał i nie podjął absolutnie żadnej decyzji.

W końcu Oleg najwyraźniej doznawszy halucynacji mamrocząc coś o lesie wlazł w samotną kępę brzóz i zaczął rwać jakieś przypadkowe zielsko (choć osoba bardziej w temacie potrafiłaby poznać pierwiosnki i koper, zwany też fenkułem), a w nocy coś tam plumkało w jego naczyniach.

Bert wkurzony na zignorowanie jego planu przez "dowództwo" do miasta wszedł sam i wrócił nad ranem, bogatszy o doświadczenie; podsłuchaną kłótnię, czy karawanę niedaleko stąd obserwował puk, kobold czy leprekaun, a może jednak goblin. Bo nikczemnego wzrostu i kanciaste niby krasnolud, ale diablo szybkie było, konno nie dało się dogonić, a potem wskoczyło do jakiejś jamy w skałach; oraz o suszone mięso na tydzień dla jednej osoby i dwa worki obroku, akurat na dziś dla zwierząt. A także informację, że karawana z de Nestreve'm dziś załaduje się na barki i przepłynie na drugą stronę, by ruszyć traktem. I satysfakcją, bo inną podsłuchaną rzeczą było narzekanie na "tego debila Cychoda", co nie potrafił się dostać do miasta nawet jak mieszkańcy sami mury zburzyli oraz "tych pieprzonych Imperialnych z Czwartej", którzy obronili Meissen i zamiast wygodnie iść traktem trzeba było wlec się przez pustkowia do Auggen.
A także dokładne, wojskowe mapy Wissenlandu. Albo ktoś je zwinął i to jeszcze przed inwazją, albo, co bardziej prawdopodobne, skopiował i przekazał szpiegom granicznych.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 09-01-2019 o 22:04.
hen_cerbin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:12.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172