|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
23-04-2019, 18:04 | #501 |
Reputacja: 1 | Loftus przyznawał, że nie był w formie. Zdawało mu się wcześniej, że już jest noc gdy dopiero zmierzchało. Nie zauważył gdy inni dorzucali swą kasę dla Granicznych, ba był pewien, że tamci ich zwyczajnie opuszczą i nie będą dalej z nimi podróżowali. Niedospanie, przemęczenie, permanentny stres i poczucie zagrożenia życia, czy może klątwa wiedźmy, a może wszystko po trochu. Gubił się przez to i wiedział, że musi się ogarnąć. Musi być uważniejszy, otrzeźwieć... z tymi to myślami Loftus siedział przy piwie i masował sobie skronie. Gdy reszta dyskutowała o krasnoludach i sprawie księżnej mag wyraził swoje zdanie. Przypominając choćby o tym, że i Harkin Brock otrzymał podobno od Wernicky'ego przechwycony list Księżnej, z którego wynikało, że jego kompania i tak zginie więc nie trzeba będzie jej płacić. Natomiast gdy zasugerowano drogę wozem, to spojrzał na ostatnich zmęczonym wzrokiem pełnym zrezygnowania.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! Ostatnio edytowane przez pi0t : 23-04-2019 o 18:54. |
23-04-2019, 20:13 | #502 |
Reputacja: 1 | A Oleg pił na umór. Gdy odzyskiwał przytomność wysłuchiwał krasnoludzkich historii i nawet spróbował porwać tłum pieśnią tułaczą, ale był jedyną osobą, która słyszała jej słowa. Dla pozostałych musiała brzmieć jak obcojęzyczna, ale z pewnością była żartobliwa, gdyż jej finał rozbawił samego wykonawcę do łez. Poza tym no nie przysłużył się kompanii i chyba nie ma co liczyć na awanse. |
23-04-2019, 20:56 | #503 |
Reputacja: 1 | Wraz z Galebem zostali oprowadzeni przez Lagera po ruinach tego, co zostało ze słynnego na cały Stary Świat browaru. Żal było na to patrzeć - przeklęte urki i grobi zniszczyły nie tylko browar jako budowlę, ale część krasnoludzkiego dziedzictwa. Przez zielonoskórych Bugman porzucił piwowarstwo i podjął się zemsty na tych kreaturach - zadania, którego nie sposób było wykonać, bowiem zielonych paskud wciąż i wciąż przybywało. To przez grobich za antałek XXXX płaciło się teraz jego wagę w złocie. Wraz z opowieścią Stoutsona z Detlefa uleciała cała podejrzliwość. Historia była przekonująca i gdyby nie zadanie, którego się podjął, sam przyłączyłby się do tych dawi pomagając w odbudowie. Dawi musieli dbać o swoją spuściznę - zbyt wiele utracono na zawsze i zbyt wiele wciąż jest do stracenia. W kaplicy poświęconej Valayi zdjął swój plecak, z którego wyciągnął dwie porcje prowiantu i odpiął bukłak z resztą piwa. Dary "za pomyślność i opiekę" złożył na jednej z potrzaskanych tarcz, po czym wycofał się na próg przybytku. Nigdy nie był bardzo religijnym krasnoludem - bardziej ufał swoim poczynaniom i podpowiedziom własnego rozumu, niż interwencjom Bogów Przodków. Oczywiście nie kwestionował ich patronatu nad dawi - w historii brodatego ludu było aż nadto przypadków, gdy Przodkowie bezpośrednio wpływali na ważkie wydarzenia - jednak jego ulubionymi postaciami z panteonu dawi byli żyjący Bogowie Przodkowie, jak chociażby Grombrindal, Biały Krasnolud. Kiedyś za młodu był świadkiem jego przemarszu przez Zhufbar, gdy słynny wojownik zdążał na audiencję u tana twierdzy - Biały Krasnolud aż emanował siłą, determinacją i mądrością oraz wzbudzał respekt w każdym, kogo spotykał. Chwilę później stojący obok Lagera Detlef ze zdumieniem dostrzegł dziwne zachowanie Galvinsona. Wcześniej Kowal Run zdawał się medytować, by nagle otrząsnąć się z jakiegoś letargu, czy oszołomienia. Spojrzał pytająco na Stoutsona, po czym podszedł, by podać ramię Galvinsonowi i upewnić się, że runiarzowi nic się nie stało. Nie miał pojęcia co mogło się wydarzyć, ale przez respekt dla profesji Kowala postanowił nie pytać. Runiarze mieli swoje tajemnice i jeśli Galeb zechce, to podzieli się informacjami o powodach dziwnego zachowania. Jeśli nie, to jego sprawa. Co prawda wcześniej rozmawiali o tym, żeby w przybytku Valayi zapytać o radę, ale tutaj nie było nikogo, z kim mogliby porozmawiać. Stąd Detlef złożył dary w ofierze i niewiele mądrzejszy, niż przedtem postanowił kontynuować to, co zamierzył wcześniej - dokończyć misję, dbać o bezpieczeństwo podwładnych i stronić od gaar. Dokładnie w tej kolejności.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
24-04-2019, 01:08 | #504 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 24-04-2019 o 01:32. |
24-04-2019, 20:11 | #505 |
Reputacja: 1 | Krasnoludzkie piwo było dobre jak mało co. O tym przekonał się Bert pijąc najpierw z kumplami w drużynie najemników, a potem z krasnoludzkimi inżynierami. Z pierwszym chciał zaciągnąć komitywę żeby zatrzeć wrażenie jakie zrobił Gustaw. Najpierw więc trochę ponarzekał na dowódcę, a potem powiedział że tak naprawdę to dobry kompan, tylko czasem umysł mu szwankuje, gdyż dostał maczugą w łeb podczas oblężenia Meissen. Wyraził niezadowolenie z tego, że nie udało im się dobrać do krasnoludzkiej huty srebra, bo wracałby bogaty jak mały książę, a nie tylko jako średnio bogaty najmita. Potem przeniósł się do krasnoludów i gdy zaczęły się rozmowy na temat inżynierii, to na zwykłych pięciu browarach nie mogło się skończyć. Bert dopytywał o różne szczegóły w budownictwie, a Groin i Gloin byli w siódmym niebie mogąc mu je wytłumaczyć, zwłaszcza że jego pytania nie należały do laika tylko do niziołka obeznanego w inżynierii. |
25-04-2019, 00:40 | #506 |
Reputacja: 1 |
__________________ by dru' |
25-04-2019, 18:07 | #507 |
Reputacja: 1 |
|
26-04-2019, 08:56 | #508 |
Reputacja: 1 |
|
26-04-2019, 11:07 | #509 |
Reputacja: 1 | Plan ustalony, a zwiadowca Frietz gotowy do drogi! Tak mu się przynajmniej zdawało do momentu kiedy nie wstał z siedziska. Złapał się za okolice żołądka, zmrużył oczy, wydął usta i zachwiał się niepewnie. Rzeczna wycieczka, choć uzasadniona, nie była w smak Olegowi. Bujający się pokład znacząco wzmaga ból i zawroty głowy. Konno, czy powozem też by go wytrzęsło. Marsz z kolei jest męczący a siły w nogach to nie miał od trzeciego kufla do teraz. Gdyby nie to, że zaczął czuć się częścią grupy to najbliższym przystankiem byłoby posłanie, abo zacieniony kawałek zadarnionej ziemi. - Sprawdźmy zapasy przed odpłynięciem i spojrzę jeszcze na te zwierzęta- odezwał się gdy przełknął nadmiar wyprodukowanej śliny - Kurwa tylko chociaż jakieś słabe piwo nawet rozcieńczone do bukłaczka błagalnym tonem zwrócił się do pozostałych, dodał smutne spojrzenie i odszedł zająć się kopytnymi. |
26-04-2019, 12:36 | #510 |
Reputacja: 1 |
|